wtorek, 21 maja 2013

Część 44

- Więc, gdzie jedziemy? - Spytałam, gdy dochodziła siódma godzina.
- Już prawie jesteśmy.
Jim zaparkował niedaleko starej, opuszczonej fabryki. Była to prawdopodobnie fabryka zabawek.
Jakieś dziesięć lat temu została zamknięta z powodu pożaru. Zginęło tu około pięćdziesięciu osób.
- Skąd pan wie, że tu są?
- Kiedy jechaliśmy do motelu zadzwonił jej telefon. Mówiła coś o fabryce zabawek, więc...
Wysiedliśmy i ruszyliśmy do bocznego wejścia.
Jim sprawdził czy nikogo nie ma w pobliżu i cicho weszliśmy do środka. Nie wiedziałam co mogę zrobić, by uratować Ethan'a, lecz nie mogłam się poddać. W środku było ciemno, brudno i zalatywało stęchlizną. Po chwili mój nos przyzwyczaił się do tego okropnego zapachu. Było ciemno, więc Jim wyjął latarkę i szedł przede mną z rękoma wystawionymi. W jednej trzymał pistolet, a w drugiej latarkę. Oczy trochę przyzwyczaiły się do ciemności, lecz i tak wpadłam w jakieś kartony i się przewróciłam. Jim pomógł mi wstać i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do rozgałęzienia korytarza. Nie wiedzieliśmy w którą stronę iść.
- Może się rozdzielimy? - Spytałam cicho.
- To zły pomysł. Tędy – powiedział i poszliśmy w prawo.
Im dłużej szliśmy tym bardziej opuszczała mnie nadzieja. Wiedziałam, że czas nagli, ale nie mogliśmy nikogo znaleźć. Po chwili usłyszeliśmy rozmowę. Jim zgasił latarkę i kucnęliśmy za jakąś maszyną. Wychyliliśmy głowy, by zobaczyć co się tam dzieje. Zobaczyłam kilku facetów. Niektórych poznałam, po tym jak mnie ścigali. Ethan siedział skulony na środku pomieszczenia. Był poobijany i krwawił z wargi. Jedna postać przykuła moją uwagę – Bob. Stał odwrócony tyłem. Miał na sobie długi płaszcz i czarny, skórzany kapelusz.
- Twoja dziewczyna chyba nie przyjdzie cię ratować – powiedział jakiś niski głos.
Ethan nic nie odpowiedział. Bob się odwrócił i zobaczyłam w końcu jego twarz. Jego lewa część twarzy była okaleczona. Blizna przebiegała od brwi do szczęki. Wyglądał na około czterdzieści lat. Był ubrany cały na czarno. Wyciągnął zza siebie pistolet i przyłożył go do tylnej części głowy Ethan'a. Ten zamknął oczy i powiedział coś pod nosem. Nie myśląc nad tym co robię, rzuciłam do Jim'a:
- Zostań tu i czekaj – spojrzał na mnie zdziwiony, lecz posłuchał.
Wbiegłam do pomieszczenia, nim Bob zdążył pociągnąć za spust. Schował pistolet do kieszenie i powiedział:
- Lena. Jak miło cię wreszcie zobaczyć.
Stanęłam. Ethan otworzył oczy i zaczął krzyczeć:
- Lena wynoś się stąd! On cię zabije!
Chciał wstać, ale jeden z pracowników Bob'a go powstrzymał, uderzył dwa razy w brzuch i Ethan znów wylądował na ziemi.
- Zostawcie go! - Wrzasnęłam – chcesz mnie, więc jestem. Ale jego w to nie mieszaj i pozwól mu odejść – mówiłam przez łzy.
Nie mogłam znieść tego widoku. Właśnie w tym momencie wszystkie uczucia i emocje, które w sobie skrywałam po ciężkich przeżyciach, zaczęły ze mnie wychodzić. Właśnie w tym momencie, to wszystko zaczęło mnie przerastać.
- Proszę, proszę – powiedział Bob, robiąc krok w moją stronę – jesteś podobna do tatusia. - Stanął przede mną i odgarnął kosmyk moich włosów. Nie poruszyłam się – a teraz gadaj gdzie on jest! - Nagle wrzasnął mi w twarz.
- Po co ci on?
- Jak to, nie wiesz? - Zaśmiał się.
- Przecież po to mnie ścigałeś. Bym zapłaciła za jego błędy.
Bob i jego pracownicy ryknęli śmiechem. Ukradkiem spojrzałam w miejsce, gdzie dalej czekał Jim. Dałam mu znak, że jeszcze nie pora. Bob przestał się śmiać, stanął za mną i szepnął do ucha:
- Chcę pomścić córkę zabijając twojego ojca. Najwidoczniej tatuś cię cały czas okłamywał – teraz szepnął mi do drugiego ucha – z tobą mogę się jedynie zbawić.
- Nie waż się jej tknąć! - Wrzasnął Ethan. Próbował wstać, ale ktoś go powstrzymał.
- Ale wracając do interesów – kontynuował Bob, jakgbyby Ethan nic nie powiedział i odszedł ode mnie na kilka kroków – gdzie jest Chris?
- Myślałam, że chcesz mnie zabić? - Powiedziałam, tym samym zbijając Bob'a z tropu.
Dalej stałam i patrzyłam na niego. Nie poruszyłam się, grałam na czas. Musiałam coś wymyślić, jak wyciągnąć Ethan'a żywego.
- Szefie – powiedziała jeden z pracowników, wchodząc do środka – znaleźliśmy go.
- Wprowadzić.
Mężczyzna krzyknął do kogoś na zewnątrz i po chwili zobaczyłam kolejnego z ludzi Bob'a jak trzyma mojego tatę. Podprowadził go do `szefa` i pchnął na kolana. Myślałam, że coś mu zrobi, uderzy albo splunie na niego. Jednak on odszedł, a tata wstał.
- Dam wam chwilę. Musisz wyjaśnić parę spraw z córeczką – powiedział Bob i usiadł na krześle.
- Nie rozumiem co masz na myśli – zaczął tata – ale wypuść chłopaka.
Zamarłam. Nie żebym była zazdrosna o Ethan'a, ponieważ sama chciałam, żeby był bezpieczny, ale sposób w jaki tata to powiedział, zmroził mi krew w żyłach. Ethan także to zauważył, ponieważ spojrzał na mnie zdziwiony. Bob pokazał gestem ręki, żeby puścili chłopaka. Wstał i niepewnym krokiem ruszył w moim kierunku. Nie zwracając uwagi na nic, podbiegłam do niego i mocno wtuliłam w jego silne ramiona.
- Idź – powiedziałam do niego.
- Nie zostawię cię – odparł i pocałował mnie w usta.
Nagle usłyszeliśmy brawa.
- Och, jakie to urocze. Miłość, która doprowadzi cię do zguby chłopcze – powiedział Bob, podchodząc do nas.
Ethan naprężył mięśnie i stanął gotowy do walki. Złapała go za ramię i zaciągnęłam do tyłu.
- Wypuść go – powtórzył tata, a Ethan znów się na mnie spojrzał, lecz żadne z nas nie miało pojęcia o co chodzi.
- Przecież powiedziałem, że może odejść. On chce zostać – odparł Bob.
- Tato? - Chciałam spytać delikatnie o co mu chodzi, lecz on tylko mnie skarcił.
- Jest jeszcze jedna osoba, której pewnie chciałbyś zapewnić bezpieczeństwo – powiedział nagle Bob.
Przestraszyłam się, że to może być Jessie, albo mama. Jednak pracownik Bob'a wprowadził... Lexi. Ścisnęłam Ethan'a za rękę i spojrzałam do tyłu, by zobaczyć reakcję Jim'a, lecz go tam wcale nie było. Lexi miała związane nadgarstki, zaklejone usta taśmą i wprowadzający ją mężczyzna kazał klęknąć jej na kolana. Spojrzałam na tatę. Na jego twarzy pojawił się strach. Lecz w tym strachu było coś bardzo dziwnego. Bob spojrzał na Lexi, później na tatę i na mnie. Uśmiechnął się i powiedział:
- Powinieneś wytłumaczyć to córce.
- Tato? - Spytałam robiąc krok w jego kierunku.
Lexi ciągle kiwała przecząco głową i coś mamrotała. Nie widziałam co się dzieje. Chciałam stamtąd uciekać. Chciałam złapać Ethan'a za rękę, wybiec z nim stamtąd, spakować się i wyjechać jak najdalej od tego miejsca.
- Puść ją – powiedział tata, lecz wiedziałam, że nie chodzi mu o mnie.
Bob znów się zaśmiał. Cofnęłam się i chciałam uciec z Ethan'em, ale ktoś zastąpił mi drogę i poleciałam do tyłu. Bob podniósł mnie, przyłożyłż do gardła, zatrzymując tym samym Ethan'a idącego w moim kierunku.
- Widzisz. Mogę zwerbować każdego, by cię znaleźć – powiedział Bob do taty.
Jim. No jasne, mogłam się tego domyślić. Dlaczego byłam aż taka głupia?! Jim złapał Ethan'a za ramię i przystawił mu pistolet do głowy.
- O co tu chodzi? - Spytałam, skrępowana zimnym dotykiem ostrza.
- Twój tatuś miał romans z policjantką – powiedział Jim.
- Zamknij się – krzyknął tata i dodał spokojniej – wypuść Lexi i Ethana.
- A twoja córka? - Spytał Bob, a moje oczy nagle się zaszkliły.
To był koszmar. Dotarło do mnie, że kiedy tata trafił do więzienia, nie zmienił się. Nie chciał się zmienić. On miał plan na życie. Beze mnie.
- Czy to prawda? - Spytałam tatę.
- Powiedz jej. Ma prawdo wiedzieć – odparł za niego Bob, a tata kiwnął głową – widzisz, nie można mu ufać. Ale to nie koniec. Chciał cię sprzedać za swoją wolność.
- I udało by mi się, gdybyś jej nie szukał – zamarłam.
Kiedy tata potwierdził słowa Bob'a, przestałam się szarpać. On to powiedział. To wszystko prawda. Zdradził mamę, okłamał mnie i potraktował jak przedmiot.
- Dlatego, że chciałem byś cierpiał. Tak czy inaczej, zginiesz. Z moich rąk.
- Wypuść ich! - Krzyknął ponownie tata.
- A co z dziewczyną?
- Bierz ją sobie. A mnie wypuść.
Bob mnie puścił. Stałam bezczynnie i patrzyłam wściekłym i zranionym wzrokiem na tatę. Po policzkach leciały mi łzy. Kątem oka widziałam, jak Ethan próbuje się wyrwać i podejść do mnie.
Nie udało mu się jednak.
- Czego chcesz ode mnie? - Spytałam Bob'a, wciąż patrząc na tatę.
- Chciałem cię znaleźć, żeby twojemu tacie nie udał się jego plan.
- Czyli mogę odejść wolno?
Bob się zaśmiał i odparł
- Nie. Teraz kiedy tu jesteś, do czegoś się nadasz.
Rzucił mi mrożący krew w żyłach uśmiech i podszedł do Lexi. Zdarł jej z ust taśmę, a ona zaczęła od razu krzyczeć do taty:
- Zrób coś! Wymień ją za mnie!
- A co ja próbuję zrobić?! - Okrzyknął tata i spojrzał na mnie, po czym powiedział – pomóż mi.
- Puść chłopaka – powiedział Bob do Jim'a, a on zrobił jak kazał i po chwili czułam dotyk Ethan'a.
- Lena, musimy uciekać. Tu jest bomba – powiedział do mnie szeptem, a ja kiwnęłam wolno głową, lecz nie zwróciłam na to większej uwagi.
- Od czego zaczniemy? - Spytał Bob taty.
Nie uzyskał odpowiedzi, więc przystawił pistolet do głowy Lexi i nim zdążyła się zorientować, strzelił. Upadła na ziemię, a ja zakryłam dłonią usta by nie krzyknąć i schowałam głowę w ramionach Ethan'a. Tata krzyknął, podbiegł do Lexi i próbował ją ocucić. Nic to nie dawało, ponieważ wszyscy wiedzieliśmy, że ona jest martwa. 



Kolejna część - jutro :) taki tam bonus :)
Podoba się? 

4 komentarze:

  1. Taka troche moda na sukces - każdy z każdym tu jest. Ale baaardzo fajnie się czyta bo takie niespodziewane to co się dzieje ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha tego jeszcze nie słyszałam :) ale musiałam jakąś zmianę akcji wymyślić, a tylko to mi przyszło do głowy :)

      Usuń
  2. Pierwsza! :D
    Kolejna część - jutro :) taki tam bonus :)
    HA HA HA Kocham cię.
    Podoba się? Co za pytanie, kocham to. :* :*
    Smutne jak mógł coś takiego zrobić Lenie jej ojciec.
    Ale dostał za swoje, a do tego Lexi.
    Nie no, ale normalnie nie połapałam się, chociaż wiedziałam, że Jim coś kręci.
    No a poza tym jest u mnie nowy post
    http://przez-szpony.blogspot.com/
    Jak będziesz miała ochotę i czas to wpadnij.
    Kocham cię.
    Buśka :*

    OdpowiedzUsuń