- Więc,
gdzie jedziemy? - Spytałam, gdy dochodziła siódma godzina.
- Już
prawie jesteśmy.
Jim
zaparkował niedaleko starej, opuszczonej fabryki. Była to
prawdopodobnie fabryka zabawek.
Jakieś
dziesięć lat temu została zamknięta z powodu pożaru. Zginęło
tu około pięćdziesięciu osób.
- Skąd
pan wie, że tu są?
- Kiedy
jechaliśmy do motelu zadzwonił jej telefon. Mówiła coś o fabryce
zabawek, więc...
Wysiedliśmy
i ruszyliśmy do bocznego wejścia.
Jim
sprawdził czy nikogo nie ma w pobliżu i cicho weszliśmy do środka.
Nie wiedziałam co mogę zrobić, by uratować Ethan'a, lecz nie
mogłam się poddać. W środku było ciemno, brudno i zalatywało
stęchlizną. Po chwili mój nos przyzwyczaił się do tego okropnego
zapachu. Było ciemno, więc Jim wyjął latarkę i szedł przede mną
z rękoma wystawionymi. W jednej trzymał pistolet, a w drugiej
latarkę. Oczy trochę przyzwyczaiły się do ciemności, lecz i tak
wpadłam w jakieś kartony i się przewróciłam. Jim pomógł mi
wstać i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do rozgałęzienia korytarza.
Nie wiedzieliśmy w którą stronę iść.
- Może
się rozdzielimy? - Spytałam cicho.
- To zły
pomysł. Tędy – powiedział i poszliśmy w prawo.
Im dłużej
szliśmy tym bardziej opuszczała mnie nadzieja. Wiedziałam, że
czas nagli, ale nie mogliśmy nikogo znaleźć. Po chwili
usłyszeliśmy rozmowę. Jim zgasił latarkę i kucnęliśmy za jakąś
maszyną. Wychyliliśmy głowy, by zobaczyć co się tam dzieje.
Zobaczyłam kilku facetów. Niektórych poznałam, po tym jak mnie
ścigali. Ethan siedział skulony na środku pomieszczenia. Był
poobijany i krwawił z wargi. Jedna postać przykuła moją uwagę –
Bob. Stał odwrócony tyłem. Miał na sobie długi płaszcz i
czarny, skórzany kapelusz.
- Twoja
dziewczyna chyba nie przyjdzie cię ratować – powiedział jakiś
niski głos.
Ethan nic
nie odpowiedział. Bob się odwrócił i zobaczyłam w końcu jego
twarz. Jego lewa część twarzy była okaleczona. Blizna przebiegała
od brwi do szczęki. Wyglądał na około czterdzieści lat. Był
ubrany cały na czarno. Wyciągnął zza siebie pistolet i przyłożył
go do tylnej części głowy Ethan'a. Ten zamknął oczy i powiedział
coś pod nosem. Nie myśląc nad tym co robię, rzuciłam do Jim'a:
- Zostań
tu i czekaj – spojrzał na mnie zdziwiony, lecz posłuchał.
Wbiegłam
do pomieszczenia, nim Bob zdążył pociągnąć za spust. Schował
pistolet do kieszenie i powiedział:
- Lena.
Jak miło cię wreszcie zobaczyć.
Stanęłam.
Ethan otworzył oczy i zaczął krzyczeć:
- Lena
wynoś się stąd! On cię zabije!
Chciał
wstać, ale jeden z pracowników Bob'a go powstrzymał, uderzył dwa
razy w brzuch i Ethan znów wylądował na ziemi.
-
Zostawcie go! - Wrzasnęłam – chcesz mnie, więc jestem. Ale jego
w to nie mieszaj i pozwól mu odejść – mówiłam przez łzy.
Nie
mogłam znieść tego widoku. Właśnie w tym momencie wszystkie
uczucia i emocje, które w sobie skrywałam po ciężkich
przeżyciach, zaczęły ze mnie wychodzić. Właśnie w tym momencie,
to wszystko zaczęło mnie przerastać.
-
Proszę, proszę – powiedział Bob, robiąc krok w moją stronę –
jesteś podobna do tatusia. - Stanął przede mną i odgarnął
kosmyk moich włosów. Nie poruszyłam się – a teraz gadaj gdzie
on jest!
- Nagle wrzasnął mi w twarz.
- Po co
ci on?
- Jak to,
nie wiesz? - Zaśmiał się.
-
Przecież po to mnie ścigałeś. Bym zapłaciła za jego błędy.
Bob i
jego pracownicy ryknęli śmiechem. Ukradkiem spojrzałam w miejsce,
gdzie dalej czekał Jim. Dałam mu znak, że jeszcze nie pora. Bob
przestał się śmiać, stanął za mną i szepnął do ucha:
-
Chcę pomścić córkę zabijając twojego ojca. Najwidoczniej
tatuś cię cały czas okłamywał – teraz
szepnął mi do drugiego ucha – z tobą mogę się jedynie zbawić.
- Nie waż
się jej tknąć! - Wrzasnął Ethan. Próbował wstać, ale ktoś go
powstrzymał.
- Ale
wracając do interesów – kontynuował Bob, jakgbyby Ethan nic nie
powiedział i odszedł ode mnie na kilka kroków – gdzie jest
Chris?
-
Myślałam, że chcesz mnie zabić? - Powiedziałam, tym samym
zbijając Bob'a z tropu.
Dalej
stałam i patrzyłam na niego. Nie poruszyłam się, grałam na czas.
Musiałam coś wymyślić, jak wyciągnąć Ethan'a żywego.
- Szefie
– powiedziała jeden z pracowników, wchodząc do środka –
znaleźliśmy go.
-
Wprowadzić.
Mężczyzna
krzyknął do kogoś na zewnątrz i po chwili zobaczyłam kolejnego z
ludzi Bob'a jak trzyma mojego tatę. Podprowadził go do `szefa` i
pchnął na kolana. Myślałam, że coś mu zrobi, uderzy albo
splunie na niego. Jednak on odszedł, a tata wstał.
- Dam wam
chwilę. Musisz wyjaśnić parę spraw z córeczką – powiedział
Bob i usiadł na krześle.
- Nie
rozumiem co masz na myśli – zaczął tata – ale wypuść
chłopaka.
Zamarłam.
Nie żebym była zazdrosna o Ethan'a, ponieważ sama chciałam, żeby
był bezpieczny, ale sposób w jaki tata to powiedział, zmroził mi
krew w żyłach. Ethan także to zauważył, ponieważ spojrzał na
mnie zdziwiony. Bob pokazał gestem ręki, żeby puścili chłopaka.
Wstał
i niepewnym krokiem ruszył w moim kierunku. Nie zwracając uwagi na
nic, podbiegłam do niego i mocno wtuliłam w jego silne ramiona.
- Idź –
powiedziałam do niego.
- Nie
zostawię cię – odparł i pocałował mnie w usta.
Nagle
usłyszeliśmy brawa.
- Och,
jakie to urocze. Miłość, która doprowadzi cię do zguby chłopcze
– powiedział Bob, podchodząc do nas.
Ethan
naprężył mięśnie i stanął gotowy do walki. Złapała go za
ramię i zaciągnęłam do tyłu.
- Wypuść
go – powtórzył tata, a Ethan znów się na mnie spojrzał, lecz
żadne z nas nie miało pojęcia o co chodzi.
-
Przecież powiedziałem, że może odejść. On chce zostać –
odparł Bob.
- Tato? -
Chciałam spytać delikatnie o co mu chodzi, lecz on tylko mnie
skarcił.
- Jest
jeszcze jedna osoba, której pewnie chciałbyś zapewnić
bezpieczeństwo – powiedział nagle Bob.
Przestraszyłam
się, że to może być Jessie, albo mama. Jednak pracownik Bob'a
wprowadził... Lexi. Ścisnęłam Ethan'a za rękę i spojrzałam do
tyłu, by zobaczyć reakcję Jim'a, lecz go tam wcale nie było. Lexi
miała związane nadgarstki, zaklejone usta taśmą i wprowadzający
ją mężczyzna kazał klęknąć jej na kolana. Spojrzałam na tatę.
Na jego twarzy pojawił się strach. Lecz w tym strachu było coś
bardzo dziwnego. Bob spojrzał na Lexi, później na tatę i na mnie.
Uśmiechnął się i powiedział:
-
Powinieneś wytłumaczyć to córce.
- Tato? -
Spytałam robiąc krok w jego kierunku.
Lexi
ciągle kiwała przecząco głową i coś mamrotała. Nie widziałam
co się dzieje. Chciałam stamtąd uciekać. Chciałam złapać
Ethan'a za rękę, wybiec z nim stamtąd, spakować się i wyjechać
jak najdalej od tego miejsca.
- Puść
ją – powiedział tata, lecz wiedziałam, że nie chodzi mu o mnie.
Bob
znów się zaśmiał. Cofnęłam się i chciałam uciec z Ethan'em,
ale ktoś zastąpił mi drogę i poleciałam do tyłu. Bob podniósł
mnie, przyłożył
nóż
do gardła,
zatrzymując tym
samym
Ethan'a idącego w moim kierunku.
-
Widzisz. Mogę zwerbować każdego, by cię znaleźć – powiedział
Bob do taty.
Jim.
No jasne, mogłam się tego domyślić. Dlaczego byłam aż taka
głupia?! Jim złapał Ethan'a za ramię i przystawił
mu pistolet do głowy.
- O co tu
chodzi? - Spytałam, skrępowana zimnym dotykiem ostrza.
- Twój
tatuś miał romans z policjantką – powiedział Jim.
- Zamknij
się – krzyknął tata i dodał spokojniej – wypuść Lexi i
Ethana.
- A twoja
córka? - Spytał Bob, a moje oczy nagle się zaszkliły.
To był
koszmar. Dotarło do mnie, że kiedy tata trafił do więzienia, nie
zmienił się. Nie chciał się zmienić. On miał plan na życie.
Beze mnie.
- Czy to
prawda? - Spytałam tatę.
- Powiedz
jej. Ma prawdo wiedzieć – odparł za niego Bob, a tata kiwnął
głową – widzisz, nie można mu ufać. Ale to nie koniec. Chciał
cię sprzedać za swoją wolność.
- I udało
by mi się, gdybyś jej nie szukał – zamarłam.
Kiedy
tata potwierdził słowa Bob'a, przestałam się szarpać. On to
powiedział. To wszystko prawda. Zdradził mamę, okłamał mnie i
potraktował jak przedmiot.
-
Dlatego, że chciałem byś cierpiał. Tak czy inaczej, zginiesz. Z
moich rąk.
- Wypuść
ich! - Krzyknął ponownie tata.
- A co z
dziewczyną?
- Bierz
ją sobie. A mnie wypuść.
Bob mnie
puścił. Stałam bezczynnie i patrzyłam wściekłym i zranionym
wzrokiem na tatę. Po policzkach leciały mi łzy. Kątem oka
widziałam, jak Ethan próbuje się wyrwać i podejść do mnie.
Nie udało
mu się jednak.
- Czego
chcesz ode mnie? - Spytałam Bob'a, wciąż patrząc na tatę.
-
Chciałem cię znaleźć, żeby twojemu tacie nie udał się jego
plan.
- Czyli
mogę odejść wolno?
Bob się
zaśmiał i odparł
- Nie.
Teraz kiedy tu jesteś, do czegoś się nadasz.
Rzucił
mi mrożący krew w żyłach uśmiech i podszedł do Lexi. Zdarł jej
z ust taśmę, a ona zaczęła od razu krzyczeć do taty:
- Zrób
coś! Wymień ją za mnie!
- A co ja
próbuję zrobić?! - Okrzyknął tata i spojrzał na mnie, po czym
powiedział – pomóż mi.
- Puść
chłopaka – powiedział Bob do Jim'a, a on zrobił jak kazał i po
chwili czułam dotyk Ethan'a.
- Lena,
musimy uciekać. Tu jest bomba – powiedział do mnie szeptem, a ja
kiwnęłam wolno głową, lecz nie zwróciłam na to większej uwagi.
- Od
czego zaczniemy? - Spytał Bob taty.
Nie
uzyskał odpowiedzi, więc przystawił pistolet do głowy Lexi i nim
zdążyła się zorientować, strzelił. Upadła na ziemię, a ja
zakryłam dłonią usta by nie krzyknąć i schowałam głowę w
ramionach Ethan'a. Tata krzyknął, podbiegł do Lexi i próbował ją
ocucić. Nic to nie dawało, ponieważ wszyscy wiedzieliśmy, że ona
jest martwa.
Kolejna część - jutro :) taki tam bonus :)
Podoba się?
Taka troche moda na sukces - każdy z każdym tu jest. Ale baaardzo fajnie się czyta bo takie niespodziewane to co się dzieje ;D
OdpowiedzUsuńhahaha tego jeszcze nie słyszałam :) ale musiałam jakąś zmianę akcji wymyślić, a tylko to mi przyszło do głowy :)
UsuńPierwsza! :D
OdpowiedzUsuńKolejna część - jutro :) taki tam bonus :)
HA HA HA Kocham cię.
Podoba się? Co za pytanie, kocham to. :* :*
Smutne jak mógł coś takiego zrobić Lenie jej ojciec.
Ale dostał za swoje, a do tego Lexi.
Nie no, ale normalnie nie połapałam się, chociaż wiedziałam, że Jim coś kręci.
No a poza tym jest u mnie nowy post
http://przez-szpony.blogspot.com/
Jak będziesz miała ochotę i czas to wpadnij.
Kocham cię.
Buśka :*
Dziękuję :)
UsuńWpadnę :)