Otworzyłam
oczy i powoli zaczęłam odzyskiwać świadomość. Nie wiedziałam
coś się stało, gdzie jestem, ani gdzie jest Ethan. W tej chwili
martwiłam się bardziej o niego, niż o mnie. Ostatnie co pamiętam
to jak leżał na ziemi. Później się obudziłam.
- O! -
Powiedziała do mnie radosnym głosem jakaś kobieta – widzę, że
wracasz do żywych. Jak się czujesz kochanie?
-
Gdzie... - mówiłam dławiąc się własną śliną – Ethan.
Kobieta
chyba zrozumiała, ponieważ wyszła i zawołała kogoś. Po chwili
zobaczyłam nad sobą twarz chłopaka. Miał zaczerwienione oczy i
usta. Odgarnął mi włosy z czoła i zaczął mówić do mnie po
imieniu, ale nie mogłam odpowiedzieć. Coś kazało mi spać i, mimo
że chciałam zapytać Ethan'a o wiele rzeczy, nie mogłam. Po prostu
zamknęłam oczy.
Kiedy
przebudziłam się po raz drugi, lepiej się orientowałam. Dalej się
nie domyśliła gdzie jestem, choć czułam, że powinnam znać to
miejsce. Spojrzałam na swoje ręce. Lewy nadgarstek był owinięty
bandażem i piekł. Nad tym widniał ślad po igle? Tak, po igle. Na
prawej ręce widniał siniak. Dość duży jak na siniak. Czułam
lekkie pulsowanie w skroni i ból z tyłu głowy.
Zobaczyłam,
że koło drzwi stoi policjant i Ethan rozmawiający z moją mamą.
Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to to, że on żyje.
Zobaczył,
że się obudziłam i powiedział to mojej mamie, po czym wbiegła do
sali. Zalała mnie fala pytań jak się czuje i tym podobne.
- Ethan –
wykrztusiłam tylko to imię.
Mama
zrozumiała, uśmiechnęła się, ucałowała w czoło i wyszła. Do
sali wszedł Ethan.
- Cześć
– powiedział siadając obok i łapiąc mnie za rękę. Lewą.
O co w
tym wszystkim chodziło?!
- Gdzie
jestem? - Wykrztusiłam.
Ethan
zamknął oczy i odpowiedział po chwili:
- W
szpitalu – spojrzałam na niego jak na głupka – jeden z
pomocników Boba czekał przy samochodzie i nas zaatakował. Trochę
cię poobijał, ale na szczęście policja przyjechała na czas. Ja
nie dałem rady... - Łza spłynęła po jego policzku – nie dałem
rady cię obronić.
Położył
głowę koło mojego ramienia.
- Co mi
jest? - Spytałam już wyraźniejszym głosem.
- On miał
nóż – podniósł głowę i znów patrzył mi w oczy. Starł łzy
i kontynuował – zranił cię... - nie skończył, tylko dotknął
delikatnie mojego lewego nadgarstka.
Teraz do
mnie dotarło. Już wiedziałam, czemu piekł.
- Która
godzina? - Spytałam nagle.
- Szósta
rano. Spałaś chyba trzy godziny.
- A ty?
-
Czuwałem – odparł i uśmiechnął się.
-
Powinieneś się przespać przed pracą – powiedziałam głaszcząc
jego policzek.
- Nie idę
– zdumiałam – wziąłem wolne na dziś. Wszystko wyjaśniłem
szefowi mojemu i twojemu. Znaczy... Bill wszystko załatwił.
- Czy ja
uderzyłam się w głowę?
- Tak
straciłaś przytomność. Musiałaś uderzyć głową w samochód –
powiedział lekarz, który właśnie wszedł, a ja się skrzywiłam –
miałaś dużo szczęścia. Żadnych trwałych uszkodzeń.
Uśmiechnął
się, poprosił Ethan'a by się odsunął i zaczął mnie badać.
Najpierw zmienił mi opatrunek na ręku. Najwidoczniej dotarło aż
do żyły. Wstrząsnęły mną ciarki. Później zbadał moją głowę,
świecąc latareczką w oczy. Sprawdził jeszcze kilka innych rzeczy
i okazało się, że wszystko w porządku.
- Kiedy
będę mogła wyjść?
-
Chciałem zostawić cię na obserwacji, ale jeśli dobrze się
czujesz – usiadłam na łóżku – twój... - wskazał na Ethan'a,
a ja dokończyłam.
-
Chłopak.
- Chłopak
– powtórzył – zajmie się tobą lepiej, niż my.
Zaczął
coś pisać w sowim notesie, po czym wręczył kartkę pielęgniarce.
- Tutaj
macie wizytówkę. Gdyby coś się działo to dzwońcie lub
przyjeżdżajcie. Przepiszę ci jeszcze tabletki na ból głowy.
Zaraz wracam – wyszedł i zostałam sama z Ethan'em.
Gdy drzwi
się zamknęły, pomógł mi wstać i od razu rzuciłam mu się w
ramiona.
- Mogę
wam przeszkodzić? - Spytała mama, wystawiając głowę zza drzwi.
- Jasne –
odpowiedział Ethan z uśmiechem.
- Pomogę
jej się ubrać – powiedziała mama i dopiero teraz zdałam sobie
sprawę, że mam na sobie jakieś dziwne szpitalne ubranie, gdzie
widać mi tyłek. Zaczerwieniłam się, więc Ethan wyszedł.
Mama
pomogła mi się ubrać, ponieważ moje poruszanie się po środkach
uspokajających i przeciwbólowych było trudne. Nie mogłam utrzymać
równowagi i gdyby nie jej pomoc, leżałabym na podłodze więcej
niż raz. Kiedy wszystko było gotowe i czekałyśmy na powrót
lekarza, spytała:
- Czy
teraz mogę uzyskać normalną odpowiedź co do Ethana? - Uniosła
brwi, a ja się zarumieniłam.
-
Jesteśmy razem – powiedziałam cicho, a ona mnie przytuliła.
- Cieszę
się. To dobry chłopak.
Tym razem
ja się uśmiechnęłam i wszedł lekarz.
Wręczył
mi tabletki, powiedział kilka słów od siebie, uspokoił mamę i
kazał dzwonić w razie nasilających się bólów. Pożegnałam się
i Ethan zaprowadził nas do samochodu. Tom czekał na mamę przy
wyjściu, więc się ucałowałyśmy na dowiedzenia i wsiadłam do
range rovera.
-
Zapomniałam spytać – zaczęłam, kiedy Ethan zajął swoje
miejsce – jak się czujesz?
Zaśmiał
się i odparł:
- Chyba
lepiej niż ty.
Dałam mu
kuksańca, na tyle na ile pozwalały moje siły i pojechaliśmy do
mieszkania.
Ethan
pomógł mi przy wysiadaniu z wozu, po czym zdenerwował się moim
żółwim tempem, dlatego wziął mnie na ręce i wniósł do
mieszkania jak pannę młodą. Posadził na łóżku, a ja rzuciłam
się na nie z ulgą.
- Która
godzina? - Spytałam.
- Po
ósmej. Czemu pytasz?
- Zdążę
do szkoły?
-
Zwariowałaś?! - Krzyknął na mnie, aż usiadłam prosto – Lena,
czy ty naprawdę nie rozumiesz powagi sytuacji? Bob i jego ludzie
chcą cie dorwać, a ty się martwisz nieobecnością w szkole?
- Szkoła
pomaga zapomnieć o tym wszystkim.
- Nie
możesz zapomnieć. Musisz się temu przeciwstawić i wygrać.
- A co
jeśli przegram?
-
Przynajmniej przegrasz na polu bitw.
Usiadł
obok i objął mnie ramieniem. Po chwili namysłu coś sobie
uświadomiłam i zapytałam go:
-
Rozmawiałeś z Lexi?
- Tak.
Prosiła, byśmy przyjechali jutro do niej.
- Nie
powinniśmy dostać ochrony? - Chłopak wstał – powinniśmy dostać
ją już dawno, tylko zapominała spytać Lexi o nią. Pamiętaj,
żebyśmy się spytali – dokończyłam błagalnym tonem.
Ethan
uśmiechnął się, nachylił nade mną i zaczął całować. Jego
usta idealnie współgrały z moimi. Po chwili leżeliśmy na łóżku.
Jego ręka błądziła po moich brzuchu, przyprawiając moją skórę
o dreszcze. Moje palce gładziły jego perfekcyjnie wyrzeźbione
plecy. W pewnym momencie zdjął koszulkę i teraz dotykiem mogłam
podziwiać jego wysportowane ciało.
- Lena –
oderwał się na chwilę i zatopił swoje oczy w moich – twój tata
był w szpitalu.
Na chwilę
znieruchomiałam, lecz potem się odprężyłam i powiedziałam:
- Nie
psuj tej chwili.
Kiwnął
głową i znów zaczął mnie całować. Jego usta całowały moje,
moją szyję, ramiona i obojczyki. Od tego wszystkiego dostawałam
gilgotek i chichotałam jak mała dziewczynka. Teraz wiedziałam,
byłam pewna, że to jest prawdziwe. Po Aaron'ie powinnam być
ostrożna, lecz Ethan... Jemu nie można niczego zarzucić. Był
idealny, ponieważ czułam się przy nim szczęśliwa.
Zadzwonił
telefon Ethan'a, na co zareagował dzikim wrzaskiem niezadowolenia.
Zaśmiałam się i ułożyłam wygodniej w łóżku. Pragnęłam go,
więcej i więcej, ale musiałam się zadowolić tym co możemy,
ponieważ mam dopiero siedemnaście lat.
- Halo? -
Spytał głosem, jakby dopiero wstał. Pewnie chciał wzbudzić w
kimś poczucie winy, że przerwał mu sen. Tylko, że Ethan nie spał.
Na tę myśl, znów zachichotałam.
Mimo
tego, że leżałam w szpitalu, ponieważ zostałam zaatakowana przez
pracownika faceta, który chce mnie złapać – miałam dobry humor.
Pewnie dzięki Ethan'owi, ale też morfinie, którą podali mi w
szpitalu. Jednak zaczęło przemijać... Mina mojego chłopaka
zmieniła się momentalnie. Wyszedł z pokoju, żeby spokojnie
porozmawiać, co mnie zdziwiło, jak i troszkę uraziło. Położyłam
się na prawym boku i czekałam, aż leki przestaną działać i
zacznie się ból. Ból w ręku, głowie, szum w uszach i niepokój w
sercu. Ta cała sytuacja zaczynała mnie przerastać. Muszę
koniecznie spotkać się z tatą. I Ethan nie może się o tym
dowiedzieć. Nie mogę go głębiej pogrążać w naszych problemach.
Pomimo tego co mówił, nie mogę tak po prostu być winna tego, że
on cierpi. Wiem, że okłamanie go nie będzie fair, ale żeby on lub
Bill mieli przeze mnie i mojego tatę problemy – jest jeszcze
bardziej nie fair. Tutaj chodziło już o coś więcej. Nie tylko o
mnie, tatę czy porachunki z przeszłości. Chodziło o Bill'a i jego
kawiarnię, o życie moich przyjaciół, jak Anne czy Sam, o mamę,
Jessie'go, a nawet Tom'a. Chodziło o Ethan'a. Nie mogłam pozwolić
go skrzywdzić. Nieważne jak bardzo ja będę cierpieć, muszę jemu
zapewnić bezpieczeństwo. W tym momencie on jest dla mnie
najważniejszy i muszę zrobić wszystko by go nie stracić.
Zamknęłam
oczy i poczułam jak Ethan wchodzi do łóżka. Przytulił się do
mnie, ucałował w kark i zasnął. Nie mogłam spać przez kilka
godzin. Bóle zaczynały się nasilać, lecz nie chciałam się
poruszać, ponieważ Ethan potrzebował snu. Ja wyspałam się w
szpitalu. W końcu jednak obróciłam się i wtuliłam w jego pierś.
Przytulił mnie mocniej, lecz pewnie zrobił to odruchowo, bo dalej
chrapał. Kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze i wreszcie
też zasnęłam.
I jak?
Powoli, powoli zbliżam się do końca :)
Jest cudownie <3
OdpowiedzUsuńDlaczego zamierzasz kończyć?
ponieważ historia się kończy :) po prostu obrałam sobie cel mniej więcej 50 części (lub 150 stron A4) i powoli dobijamy. dziękuję :)
UsuńWHY!?!??!??! Ja tak kocham Twoje opowiadanie!!! Kocham, kocham i jeszce raz kocham <3 Lena i Ethan-awwwwww:*
OdpowiedzUsuńBuziaki:)