środa, 15 maja 2013

Część 41

Otworzyłam oczy i powoli zaczęłam odzyskiwać świadomość. Nie wiedziałam coś się stało, gdzie jestem, ani gdzie jest Ethan. W tej chwili martwiłam się bardziej o niego, niż o mnie. Ostatnie co pamiętam to jak leżał na ziemi. Później się obudziłam.
- O! - Powiedziała do mnie radosnym głosem jakaś kobieta – widzę, że wracasz do żywych. Jak się czujesz kochanie?
- Gdzie... - mówiłam dławiąc się własną śliną – Ethan.
Kobieta chyba zrozumiała, ponieważ wyszła i zawołała kogoś. Po chwili zobaczyłam nad sobą twarz chłopaka. Miał zaczerwienione oczy i usta. Odgarnął mi włosy z czoła i zaczął mówić do mnie po imieniu, ale nie mogłam odpowiedzieć. Coś kazało mi spać i, mimo że chciałam zapytać Ethan'a o wiele rzeczy, nie mogłam. Po prostu zamknęłam oczy.
Kiedy przebudziłam się po raz drugi, lepiej się orientowałam. Dalej się nie domyśliła gdzie jestem, choć czułam, że powinnam znać to miejsce. Spojrzałam na swoje ręce. Lewy nadgarstek był owinięty bandażem i piekł. Nad tym widniał ślad po igle? Tak, po igle. Na prawej ręce widniał siniak. Dość duży jak na siniak. Czułam lekkie pulsowanie w skroni i ból z tyłu głowy.
Zobaczyłam, że koło drzwi stoi policjant i Ethan rozmawiający z moją mamą. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to to, że on żyje.
Zobaczył, że się obudziłam i powiedział to mojej mamie, po czym wbiegła do sali. Zalała mnie fala pytań jak się czuje i tym podobne.
- Ethan – wykrztusiłam tylko to imię.
Mama zrozumiała, uśmiechnęła się, ucałowała w czoło i wyszła. Do sali wszedł Ethan.
- Cześć – powiedział siadając obok i łapiąc mnie za rękę. Lewą.
O co w tym wszystkim chodziło?!
- Gdzie jestem? - Wykrztusiłam.
Ethan zamknął oczy i odpowiedział po chwili:
- W szpitalu – spojrzałam na niego jak na głupka – jeden z pomocników Boba czekał przy samochodzie i nas zaatakował. Trochę cię poobijał, ale na szczęście policja przyjechała na czas. Ja nie dałem rady... - Łza spłynęła po jego policzku – nie dałem rady cię obronić.
Położył głowę koło mojego ramienia.
- Co mi jest? - Spytałam już wyraźniejszym głosem.
- On miał nóż – podniósł głowę i znów patrzył mi w oczy. Starł łzy i kontynuował – zranił cię... - nie skończył, tylko dotknął delikatnie mojego lewego nadgarstka.
Teraz do mnie dotarło. Już wiedziałam, czemu piekł.
- Która godzina? - Spytałam nagle.
- Szósta rano. Spałaś chyba trzy godziny.
- A ty?
- Czuwałem – odparł i uśmiechnął się.
- Powinieneś się przespać przed pracą – powiedziałam głaszcząc jego policzek.
- Nie idę – zdumiałam – wziąłem wolne na dziś. Wszystko wyjaśniłem szefowi mojemu i twojemu. Znaczy... Bill wszystko załatwił.
- Czy ja uderzyłam się w głowę?
- Tak straciłaś przytomność. Musiałaś uderzyć głową w samochód – powiedział lekarz, który właśnie wszedł, a ja się skrzywiłam – miałaś dużo szczęścia. Żadnych trwałych uszkodzeń.
Uśmiechnął się, poprosił Ethan'a by się odsunął i zaczął mnie badać. Najpierw zmienił mi opatrunek na ręku. Najwidoczniej dotarło aż do żyły. Wstrząsnęły mną ciarki. Później zbadał moją głowę, świecąc latareczką w oczy. Sprawdził jeszcze kilka innych rzeczy i okazało się, że wszystko w porządku.
- Kiedy będę mogła wyjść?
- Chciałem zostawić cię na obserwacji, ale jeśli dobrze się czujesz – usiadłam na łóżku – twój... - wskazał na Ethan'a, a ja dokończyłam.
- Chłopak.
- Chłopak – powtórzył – zajmie się tobą lepiej, niż my.
Zaczął coś pisać w sowim notesie, po czym wręczył kartkę pielęgniarce.
- Tutaj macie wizytówkę. Gdyby coś się działo to dzwońcie lub przyjeżdżajcie. Przepiszę ci jeszcze tabletki na ból głowy. Zaraz wracam – wyszedł i zostałam sama z Ethan'em.
Gdy drzwi się zamknęły, pomógł mi wstać i od razu rzuciłam mu się w ramiona.
- Mogę wam przeszkodzić? - Spytała mama, wystawiając głowę zza drzwi.
- Jasne – odpowiedział Ethan z uśmiechem.
- Pomogę jej się ubrać – powiedziała mama i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mam na sobie jakieś dziwne szpitalne ubranie, gdzie widać mi tyłek. Zaczerwieniłam się, więc Ethan wyszedł.
Mama pomogła mi się ubrać, ponieważ moje poruszanie się po środkach uspokajających i przeciwbólowych było trudne. Nie mogłam utrzymać równowagi i gdyby nie jej pomoc, leżałabym na podłodze więcej niż raz. Kiedy wszystko było gotowe i czekałyśmy na powrót lekarza, spytała:
- Czy teraz mogę uzyskać normalną odpowiedź co do Ethana? - Uniosła brwi, a ja się zarumieniłam.
- Jesteśmy razem – powiedziałam cicho, a ona mnie przytuliła.
- Cieszę się. To dobry chłopak.
Tym razem ja się uśmiechnęłam i wszedł lekarz.
Wręczył mi tabletki, powiedział kilka słów od siebie, uspokoił mamę i kazał dzwonić w razie nasilających się bólów. Pożegnałam się i Ethan zaprowadził nas do samochodu. Tom czekał na mamę przy wyjściu, więc się ucałowałyśmy na dowiedzenia i wsiadłam do range rovera.
- Zapomniałam spytać – zaczęłam, kiedy Ethan zajął swoje miejsce – jak się czujesz?
Zaśmiał się i odparł:
- Chyba lepiej niż ty.
Dałam mu kuksańca, na tyle na ile pozwalały moje siły i pojechaliśmy do mieszkania.

Ethan pomógł mi przy wysiadaniu z wozu, po czym zdenerwował się moim żółwim tempem, dlatego wziął mnie na ręce i wniósł do mieszkania jak pannę młodą. Posadził na łóżku, a ja rzuciłam się na nie z ulgą.
- Która godzina? - Spytałam.
- Po ósmej. Czemu pytasz?
- Zdążę do szkoły?
- Zwariowałaś?! - Krzyknął na mnie, aż usiadłam prosto – Lena, czy ty naprawdę nie rozumiesz powagi sytuacji? Bob i jego ludzie chcą cie dorwać, a ty się martwisz nieobecnością w szkole?
- Szkoła pomaga zapomnieć o tym wszystkim.
- Nie możesz zapomnieć. Musisz się temu przeciwstawić i wygrać.
- A co jeśli przegram?
- Przynajmniej przegrasz na polu bitw.
Usiadł obok i objął mnie ramieniem. Po chwili namysłu coś sobie uświadomiłam i zapytałam go:
- Rozmawiałeś z Lexi?
- Tak. Prosiła, byśmy przyjechali jutro do niej.
- Nie powinniśmy dostać ochrony? - Chłopak wstał – powinniśmy dostać ją już dawno, tylko zapominała spytać Lexi o nią. Pamiętaj, żebyśmy się spytali – dokończyłam błagalnym tonem.
Ethan uśmiechnął się, nachylił nade mną i zaczął całować. Jego usta idealnie współgrały z moimi. Po chwili leżeliśmy na łóżku. Jego ręka błądziła po moich brzuchu, przyprawiając moją skórę o dreszcze. Moje palce gładziły jego perfekcyjnie wyrzeźbione plecy. W pewnym momencie zdjął koszulkę i teraz dotykiem mogłam podziwiać jego wysportowane ciało.
- Lena – oderwał się na chwilę i zatopił swoje oczy w moich – twój tata był w szpitalu.
Na chwilę znieruchomiałam, lecz potem się odprężyłam i powiedziałam:
- Nie psuj tej chwili.
Kiwnął głową i znów zaczął mnie całować. Jego usta całowały moje, moją szyję, ramiona i obojczyki. Od tego wszystkiego dostawałam gilgotek i chichotałam jak mała dziewczynka. Teraz wiedziałam, byłam pewna, że to jest prawdziwe. Po Aaron'ie powinnam być ostrożna, lecz Ethan... Jemu nie można niczego zarzucić. Był idealny, ponieważ czułam się przy nim szczęśliwa.
Zadzwonił telefon Ethan'a, na co zareagował dzikim wrzaskiem niezadowolenia. Zaśmiałam się i ułożyłam wygodniej w łóżku. Pragnęłam go, więcej i więcej, ale musiałam się zadowolić tym co możemy, ponieważ mam dopiero siedemnaście lat.
- Halo? - Spytał głosem, jakby dopiero wstał. Pewnie chciał wzbudzić w kimś poczucie winy, że przerwał mu sen. Tylko, że Ethan nie spał. Na tę myśl, znów zachichotałam.
Mimo tego, że leżałam w szpitalu, ponieważ zostałam zaatakowana przez pracownika faceta, który chce mnie złapać – miałam dobry humor. Pewnie dzięki Ethan'owi, ale też morfinie, którą podali mi w szpitalu. Jednak zaczęło przemijać... Mina mojego chłopaka zmieniła się momentalnie. Wyszedł z pokoju, żeby spokojnie porozmawiać, co mnie zdziwiło, jak i troszkę uraziło. Położyłam się na prawym boku i czekałam, aż leki przestaną działać i zacznie się ból. Ból w ręku, głowie, szum w uszach i niepokój w sercu. Ta cała sytuacja zaczynała mnie przerastać. Muszę koniecznie spotkać się z tatą. I Ethan nie może się o tym dowiedzieć. Nie mogę go głębiej pogrążać w naszych problemach. Pomimo tego co mówił, nie mogę tak po prostu być winna tego, że on cierpi. Wiem, że okłamanie go nie będzie fair, ale żeby on lub Bill mieli przeze mnie i mojego tatę problemy – jest jeszcze bardziej nie fair. Tutaj chodziło już o coś więcej. Nie tylko o mnie, tatę czy porachunki z przeszłości. Chodziło o Bill'a i jego kawiarnię, o życie moich przyjaciół, jak Anne czy Sam, o mamę, Jessie'go, a nawet Tom'a. Chodziło o Ethan'a. Nie mogłam pozwolić go skrzywdzić. Nieważne jak bardzo ja będę cierpieć, muszę jemu zapewnić bezpieczeństwo. W tym momencie on jest dla mnie najważniejszy i muszę zrobić wszystko by go nie stracić.
Zamknęłam oczy i poczułam jak Ethan wchodzi do łóżka. Przytulił się do mnie, ucałował w kark i zasnął. Nie mogłam spać przez kilka godzin. Bóle zaczynały się nasilać, lecz nie chciałam się poruszać, ponieważ Ethan potrzebował snu. Ja wyspałam się w szpitalu. W końcu jednak obróciłam się i wtuliłam w jego pierś. Przytulił mnie mocniej, lecz pewnie zrobił to odruchowo, bo dalej chrapał. Kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze i wreszcie też zasnęłam.


I jak? 
Powoli, powoli zbliżam się do końca :)

3 komentarze:

  1. Jest cudownie <3
    Dlaczego zamierzasz kończyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ponieważ historia się kończy :) po prostu obrałam sobie cel mniej więcej 50 części (lub 150 stron A4) i powoli dobijamy. dziękuję :)

      Usuń
  2. WHY!?!??!??! Ja tak kocham Twoje opowiadanie!!! Kocham, kocham i jeszce raz kocham <3 Lena i Ethan-awwwwww:*
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń