poniedziałek, 6 maja 2013

Część 37

Test, do którego się wczoraj tak pilnie uczyłam napisałam w trzydzieści minut. Profesor się zdziwiła, gdy tak szybko go oddałam, ponieważ wiedziała, że ostatnio przeżywam trudne chwile i nie było mnie na kilku lekcjach. Siedziałam i czekałam na dzwonek. W międzyczasie powtarzałam notatki na następne zajęcia.
Rano, gdy weszłam do szkoły, zaczepił mnie psycholog szkolny i powiedział, że chciałby ze mną porozmawiać po lekcjach. Wykręciłam się pracą, więc nie nalegał. Chociaż widziałam po jego minie, że jest zawiedziony. Jednak nie chciałam powtarzać sytuacji, kiedy natknęłam się na Bob'a.
Dziś rano poprosiłam Ethan'a, by porozmawiał na spokojnie z Bill'em. Odparł, że się zastanowi. Nie wiem co zrobi, ale dowiem się jak pojadę do kawiarni.
Gdy zadzwonił dzwonek udałam się do szafki. Z oddali zauważyłam stojącego koło niej Aaron'a. Podeszłam niechętnie i lekko przestraszona, lecz nie dałam nic po sobie poznać. Spokojnie otworzyłam szafkę, zmieniłam książki i zamknęłam ją.
- Lena – zaczął Aaron.
- Czego? - Spytałam, żeby go sprowokować. Na Mandy zawsze działało.
- Chciałbym z tobą porozmawiać. Mógłbym odwieźć cię dziś do pracy po szkole?
- Nie możesz teraz? - Zapytałam z nadzieją i zdziwieniem w głosie.
- To ważne – odparł. Był bardzo przekonując.
Spokojny, nie dawał żadnych znaków szaleństwa czy zgorzkniałości. Nie chciałam jechać z nim w jednym samochodzie, lecz kiwnęłam powoli głową. Nie wiem czemu to zrobiłam. Może po prostu zrobiło mi się go żal? Jessie mi powtarzał, że czasami jestem za dobra dla ludzi i kiedyś tego pożałuję. Pożałowałam już wiele razy i wciąż się nie nauczyłam jak być zimną suką. Choć może czasami...
Patrzyłam jak Aaron odchodzi i w końcu też poszłam na zajęcia.
Na lunchu, kiedy jadłam sałatkę i czytałam książkę, dosiadł się Sam. Z jednej strony cieszyłam się, że mam kolegę, lecz z drugiej był trochę natrętny. Może to dlatego nie przyjaźniłam się z nikim, ponieważ uważałam ludzi za natrętnych i nudnych. Nie wszystkich oczywiście.
- Cześć – powiedział.
Nie widywałam go za często, ponieważ był w drugiej klasie. Mieliśmy inne zajęcia – co jest normalne – a po szkole się nie spotykaliśmy. Całe szczęście.
- Cześć.
- Co słychać?
- Czytam. I tak się składa, że właśnie mi przerwałeś – nie chciałam być niemiła czy go urazić.
Nie musiałam się o to martwić, ponieważ, mimo że należał do inteligentach ludzi, nie zrozumiał aluzji.
- Co czytasz – i nie dawał za wygraną.
- Książkę – odpowiedziałam trochę zbyt ostro.
- Chciałem być uprzejmy i porozmawiać z tobą. Jeśli nie chcesz...
- O co chodzi? - Spytałam, zamykając lekturę zakładką w miejscu gdzie skończyłam czytać.
- W piątek jest impreza u jednego z moich kumpli.
- I co w związku z tym? - Spytałam z nadzieją, że nie chce mnie zaprosić.
- Pójdziesz ze mną? - Spytał z błyskiem w oku.
- Sorry, ale nie lubię imprez.
- No ej. Jedna impreza. Odwiozę cię...
- Nikt nie może wiedzieć, gdzie teraz mieszkam – weszłam mu w słowo.
- To przyjedź z Ethanem.
- Dlaczego tak bardzo zależy ci, żebym była na tej imprezie? - Spytałam siadając wygodniej.
- Ponieważ chciałbym z tobą zatańczyć – odparł i spuścił wzrok – jest szansa, że przyjedziesz?
- Jeśli Ethan będzie chciał iść, to tak – odparłam po chwili.
Wstałam, lecz zanim odeszłam Sam wręczył mi adres kolegi napisany na kartce. Podziękowałam i poszłam na zajęcia, po drodze wyrzucając pudełeczko od sałatki.
Nie chciałam iść na żadną imprezę, ale może dzięki temu Sam da mi spokój i zbliżę się do Ethan'a. Tylko czy on będzie chciał iść?

Po zakończonych zajęciach poszłam na parking i gdy Aaron mnie zobaczył podszedł, i otworzył mi drzwi. Kiedy wsiedliśmy i ruszył, zapytałam:
- To co to za ważna sprawa.
- Trochę ciężko mi to mówić.
- Wal śmiało – odparłam odwracając od niego wzrok.
- Chciałem cię przeprosić – byłam zaszokowana – za to, że tak cię potraktowałem. Posłuchaj, na początku to miało tak wyglądać, że...
- Miałeś mnie przelecieć – wtrąciłam mu, a on kiwnął głową i kontynuował.
- Chodzi o to, że później naprawdę się w tobie zakochałem – nie ufałam już mu i uważałam za totalnego dupka, lecz kiedy wypowiedział te słowa, coś zaskoczyło.
Zrobiło mi się gorąco i serce jakoś tak przyspieszyło. Jednym słowem, spieprzyłam właśnie tworzony przeze mnie mur.
Nie odzywaliśmy się do siebie dopóty, dopóki nie zaparkował przed kawiarnią.
- Dzięki za odwiezienie – nie wysiadałam. Siedziałam i czekałam, aż coś powie.
- Naprawdę chciałbym, żebyś dała mi drugą szansę – powiedział cicho.
Nie wiedziałam co robić. Co jeśli ściemniał? Na pewno ściemniał. Nie chciałam znów powtórki z rozrywki, wracać do moich uczuć, jakimi go dążyłam. Musiałam skupić się na Ethan'ie i wiedziałam o tym. Lecz moje durne serce, chyba nie bardzo.
- Wiesz, że za późno na to. I nie masz żadnych szans.
- Przecież każdy zasługuje na drugą szansę. Dlaczego więc... - Przerwał, lecz po chwili kontynuował – dlaczego nie chcesz mi jej dać.
- Bo schrzaniłeś coś co o co ja walczyłam.
- Przepraszam. Naprawdę – dodał cicho i wysiadłam z samochodu.
Miałam łzy w oczach i kompletnie nie wiedziałam czemu. W sercu kuło mnie dziwne uczucie. Takiej bezradności.
Gdy weszłam do kawiarni zobaczyłam Ethan'a i Bill'a siedzących przy jednym ze stolików pod oknem. Ucieszyłam się na ten widok, ponieważ się pogodzili. Wywnioskowałam to z uśmiechniętej miny Ethan'a. Zobaczył mnie, pożegnał się z Bill'em i podszedł. Przytulił mnie na powitanie i ucałował w czoło.
- Aaron cię podrzucił czy się pomyliłem? - Spytał, gdy poszliśmy na zaplecze, żebym się przebrała.
- Tak, chciał pogadać – spojrzał na mnie spode łba, więc dodałam – chciał przeprosić.
- Za co?
- No wiesz... - chciałam wyjść, lecz zablokował przejście – za to, że tak mnie potraktował.
- Ale chyba mu nie wybaczyłaś? - Pokręciłam głową – to dobrze. Nie zasługuje na twoje wybaczenie.
Powiedział i zabraliśmy się do pracy.

Było po dwudziestej gdy weszliśmy do mieszkania. Zjedliśmy coś i zabrałam się za odrabianie pracy domowej w sypialni Ethan'a. Po kilku minutach przyszedł i zaczął szukać czegoś w szafie. Wykorzystałam okazję i spytałam:
- Pójdziemy w piątek na imprezę?
Odwrócił się powoli z koszulką w rękach i spytał:
- Czyją?
- Kolega robi – odparłam, wciąż nie podnosząc wzroku znad książki.
- Od kiedy ty, Lena Adams chcesz iść na imprezę? - Spytał i pochylił się nade mną, zmuszając mnie do podniesienia głowy.
Wzruszyłam ramionami, a on powiedział:
- Możemy iść – i wyszedł.
Z jednej strony się ucieszyłam, z drugiej zrobiło mi się trochę głupio.
Skończyłam się uczyć, spakowałam się na jutro i poszłam wziąć prysznic. Położyłam się do łóżka i napotkałam tam śpiącego na brzuchu przyjaciela. Zachowywałam się ostrożnie, żeby go nie zbudzić, lecz nie udało mi się. Kiedy leżałam tyłem do niego, poczułam jak przybliża się i wtula w moje plecy. Zasnęłam spokojnie.

Przez kilka kolejnych dni Aaron wpadał do kawiarni i próbować nawiązywać ze mną rozmowę. Starał się o drugą szansę. Nawet jeżeli miał w tym jakiś ukryty interes, dobrze szło mu udawanie. Ethan wszystkiemu się przyglądał i interweniował, gdy czuł, że to może zajść za daleko. Nic nie mówił, nie wygłaszał mi żadnych przemówień. Kiedy chciałam z nim o tym porozmawiać, zmieniał temat.
W czwartek zadzwonił Jessie i opowiedziałam mu całą sytuację. Powiedział, że Aaron na pewno coś knuje i żebym mu nie ufała. Oraz, że jeśli zależy mi na Ethan'ie, to powinnam pracować nad naszym `związkiem`.
W piątek, gdy wróciliśmy po pracy, wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać na imprezę. Założyłam obcisłe rurki, baleriny i top. Narzuciłam na to skórzaną kurtkę i pomalowałam się. Rozpuściłam moje rudawo-brązowe fale, chwyciłam torebkę i wyszłam z sypialni. Zastałam Ethan'a czekającego w kuchni. Miał na sobie czarne spodnie, czarne buty i czarną koszulkę na krótki rękaw. Swoje czarne włosy postawił lekko na żela. Serce zabiło mi szybciej na jego widok.
- Ładnie wyglądasz – powiedział – Aaron tam będzie?
Zmierzyłam go wzrokiem i odpowiedziałam spokojnie:
- Nie obchodzi mnie to. Ty też ładnie wyglądasz.
Uśmiechnął się, chwycił kurtkę i poszliśmy do samochodu.

Dojechaliśmy do mieszkania kumpla Sam'a – Ivan'a. Grają razem w kosza.
Dom może nie był duży, lecz wyglądał bogato. Ethan zaparkował gdzieś na samym końcu i poszliśmy do środka. Pełno ludzi, pijanych lub zajaranych. Niektórzy biegali nago. Najwidoczniej poniósł ich melanż. Chwyciłam Ethan'a za rękę, ponieważ trochę się przestraszyłam. Nie lubię takich imprez, z powodu, że wszystko może się na nich stać. A ja mam pecha. Ethan odwzajemnił uścisk i poprowadził mnie do kuchni. Posadził na blacie i przyniósł wodę. Odkręciłam ją i upiłam sporo. Potem uświadomiłam sobie, że łatwo się odkręciła. Chyba do każdej butelki coś wsypują.
- Ethan – spojrzał na mnie.
Było za głośno, żeby wytłumaczyć o co mi chodzi, więc tylko wskazałam na butelkę. Zrozumiał, ponieważ zrobił skrzywioną minę i szepnął mi na ucho:
- Jak będziesz się źle czuła, mów.
Pokazałam mu uniesiony kciuk i zauważyłam idącego w naszą stronę Sam'a. Był trochę pijany, lecz nawet dobrze się trzymał. Przywitał się z Ethan'em i powiedział mu coś na ucho. Zaczęli się śmiać i po chwili Sam porwał mnie do tańca. Spojrzałam na przyjaciela, lecz teraz on pokazał uniesiony w górę kciuk.
DJ zmienił piosenkę na wolną i Sam aż przylepił się do mnie. Nie chciałam myśleć o tym, że ma całą koszulkę mokrą – spoconą, więc myślałam o tym, że jak skończy się piosenka, pójdę sobie. Wrócę do Ethan'a i zapomnę o klejącej się koszuli Sam'a. Położył głowę na moim ramieniu i mamrotał mi coś do ucha. Piosenka skończyła się w końcu, więc pokazałam mu uniesiony kciuk i poszłam. Pomyślałam, że Ethan dalej jest w kuchni i chciałam jak najszybciej się do niego dostać, ponieważ zaczynało kręcić mi się w głowie. Zachwiałam się i chwyciłam jakiegoś chłopaka. Aaron. Wziął mnie na ręce i wyprowadził na zewnątrz. Posadził na schodach i zaczął coś do mnie mówić, a potem krzyczeć. Lecz nie krzyczał już do mnie, kłócił się z kimś. Po chwili ten ktoś ukucnął przy mnie i zaczął mówić do mnie po imieniu. Powoli odzyskiwałam świadomość i zobaczyłam Ethan'a. Nic nie mówiąc rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie i pomógł wstać. Zaprowadził mnie do auta, lecz po drodze odwróciłam się do Aaron'a i rzuciłam dzięki. Szczere, ponieważ mógł zrobić mi krzywdę, a jednak wyprowadził na świeże powietrze.
Całą drogę do domu Ethan się nie odzywał. Pomógł mi przy wysiadaniu i mimo moich przeczeń, trzymał mnie pod ramię, gdy wchodziliśmy do mieszkania. Poszłam się przebrać, zmyć makijaż i kiedy wróciłam do kuchni, zobaczyłam otwarte drzwi na taras. Poszłam tam i ujrzałam Ethan'a siedzącego na krześle. Usiadłam na schodach i po chwili Ethan usiadł obok.
- Czujesz coś jeszcze do Aarona? - Spytał po chwili.
- Nie – spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym `nie kłam`, więc dodałam – to skomplikowane.
- Nie Lena. To nie jest skomplikowane – spojrzałam na niego jak idiotka – albo chcesz dać mu drugą szansę i byłabyś naprawdę głupia, albo chcesz zbudować ze mną związek.
- I byłabym naprawdę mądra – powiedziałam, lecz on tylko westchnął – przepraszam. A co jeśli on się stara i mówi prawdę? - Spytałam po kilku minutach i pożałowałam tego.
- To wróć do niego. Bądźcie szczęśliwi i takie tam – odparł wkurzony i poszedł do sypialni.
Siedziałam jeszcze chwilę na chłodnym powietrzu, po czym też poszłam i położyłam się obok niego na łóżku. Leżał na plecach i wpatrywał się w sufit.
- Ethan? - Zero reakcji – przepraszam cię, naprawdę. Ale to dla mnie nowość...
- Co jest dla ciebie nowością? - Spytał spokojnie, nie patrząc na mnie – to, że chłopak, który chciał cię wykorzystać, chce do ciebie wrócić? Czy to, że wierzysz w to, że taki chłopak się zmienił?
- Nie wiem. To jest tak cholernie trudne, że nie wiem co robić.
- To jest proste. Masz dwie możliwości. Wracasz do Aarona, albo – spojrzał na mnie – chcesz być ze mną – spojrzałam na niego wielkimi oczami, ponieważ dopiero teraz uświadomiłam sobie, co mi proponuje.
- Ale...
- Mówię poważnie. O poważnym związku. Ja, ty, jesteśmy razem i takie tam – patrzyłam na niego zaskoczona – zrozumiałem, że muszę się śpieszyć z okazywaniem moich uczuć do ciebie, ponieważ Aaron może mnie wyprzedzić. Wtedy nie wybaczyłbym sobie takiego błędu – powiedział i wrócił do patrzenia w sufit.
Wiedziałam, że ta przemowa wiele go kosztowała. W końcu jest facetem, a oni raczej za często nie mówią takich słów. Przysunęłam się bliżej niego, pocałowałam w policzek i położyłam obok. Objął mnie ramieniem i po chwili leżałam przytulona do niego, a on głaskał moje plecy.
- Chcę – powiedziałam cicho.
- Czego?
- Ciebie – spojrzałam na niego i go pocałowałam.
Nie chciałam go stracić. Nie chciałam wyjść na jakąś sukę, dając Aaron'owi drugą szanse, a potem okazałoby się, że miał w tym jakiś interes. Jessie miał rację. Jeśli zależy mi na Ethan'ie, powinnam skupić się na nim.
Oderwałam się od niego, spojrzałam w jego czekoladowe oczy i powiedziałam szeptem:
- Przepraszam. Ja po prostu... Nigdy nie wiem co robić.
- Jesteś inteligentna. W końcu do tego dojdziesz. Człowiek uczy się na błędach, a ja tylko nie chcę byś znów cierpiała przez Aarona.
- Tylko tego chcesz?
- Chcę byś była moja – odparł i znów mnie pocałował.
Położyłam głowę na jego torsie i szepnęłam:
- Jestem twoja.
Usłyszałam jego cichy śmiech i zasnęłam.


 I jak?
Ostatnio coś długie części mi wychodzą : >
Kolejna część w środę

10 komentarzy:

  1. Długie?. Za krótkie ;)
    Trzymaj tak dalej tylko dodaj trochę akcji ;D
    I tak CUDOWNY !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, nie no naprawdę.
    Aron, albo Ethan. Oby nie zmieniała zdania.
    Kocham twojego bloga.
    Czekam cierpliwie...nie, niecierpliwie na następną część.
    Buśka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooooooooooo uwieeeelbiam *.* a nie byłoby szansy na dodawanie codziennie? chociaż ze trzy dni pod rząd? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) nie wyrobiłabym się ;d jak na razie bonusowe weekendy muszą starczyć :)

      Usuń
  4. Spoko - WRESZCIE jakaś część bez ciapowatego napadu pomocników Boba xP Jak z filmu o policjantach-nieudacznikach, kiedyś chyba widziałam taką komedię. Sorki za to,co napisałam - nie lubię krytykować na bieżąco; teraz, kiedy skończyłaś już tą część rodem z taniego filmu akcji (główny bohater jest nieśmiertelny i niepokonany) mogę ci powiedzieć,że była trochę jakby do korekty ;D. Teraz wracasz do rozmów do uczuciach, ale znowu stosujesz szablon "(Sam) + impreza + wojna Aaron vs Ethan" i to się robi nudne. Przepraszam - piszesz na serio dobrze, ale już się powtarzasz. Nie goń za prośbami tych, którzy cię dopingują - mam wrażenie,że piszesz na siłę i to może przez to przynudzasz. Wiem,że to się dużej części osób podoba,ale widzisz - nie fankom Stephena Kinga i Harlana Cobena ;) Zacznij dużo czytać - nie wmawiam ci,że tego nie robisz,ale DUŻO czytając mistrzów (King/Christie <3) przejmujesz po częsci ich styl. Powodzenia ci życzę z całego serca!!!
    Julia Ż / Zielona Żaba :PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no okey, pewnie w tym co napisałaś jest dużo racji :)
      co do czytania mistrzów to czytam. Kinga i Cobena ostatnio zaczęłam, więc może mi to pomoże :)
      Dziękuję i również pozdrawiam :>

      Usuń
  5. Podoba mi się ;) A mogłabyś mi powiedzieć ile to opowiadanie będzie miało rozdziałów? I czy po zakończeniu tego będzie kolejne? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak na razie mam około 110 stron, a chciałabym dojść do mniej więcej 150 :) po zakończeniu `krzyku` chciałabym rozpocząć coś nowego, już mam nawet wenę, więc może coś z tego będzie :)

      Usuń
  6. http://zuzulittleworld.blogspot.com/
    chcesz to wpadaj, czytaj :) może nie jest to opowiadanie ale... wiersze bardzo trafnie opisujące wszystko to co dzieje się w otaczającym nas świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koooocham:P Mój blog jest o innej tematyce, ale nominowałam Cię do Liebster Award<3 Po prostu uważam, że na to zasługujesz<3
    więcej na: http://love-is-a-winner-storyofdelena.blogspot.com/
    Do niczego nie zmuszam, tylko tak <3 Kocham Cię, TY talenciaro hehehe<3

    OdpowiedzUsuń