Test, do
którego się wczoraj tak pilnie uczyłam napisałam w trzydzieści
minut. Profesor się zdziwiła, gdy tak szybko go oddałam, ponieważ
wiedziała, że ostatnio przeżywam trudne chwile i nie było mnie na
kilku lekcjach. Siedziałam i czekałam na dzwonek. W międzyczasie
powtarzałam notatki na następne zajęcia.
Rano, gdy
weszłam do szkoły, zaczepił mnie psycholog szkolny i powiedział,
że chciałby ze mną porozmawiać po lekcjach. Wykręciłam się
pracą, więc nie nalegał. Chociaż widziałam po jego minie, że
jest zawiedziony. Jednak nie chciałam powtarzać sytuacji, kiedy
natknęłam się na Bob'a.
Dziś
rano poprosiłam Ethan'a, by porozmawiał na spokojnie z Bill'em.
Odparł, że się zastanowi. Nie wiem co zrobi, ale dowiem się jak
pojadę do kawiarni.
Gdy
zadzwonił dzwonek udałam się do szafki. Z oddali zauważyłam
stojącego koło niej Aaron'a. Podeszłam niechętnie i lekko
przestraszona, lecz nie dałam nic po sobie poznać. Spokojnie
otworzyłam szafkę, zmieniłam książki i zamknęłam ją.
- Lena –
zaczął Aaron.
- Czego?
- Spytałam, żeby go sprowokować. Na Mandy zawsze działało.
-
Chciałbym z tobą porozmawiać. Mógłbym odwieźć cię dziś do
pracy po szkole?
- Nie
możesz teraz? - Zapytałam z nadzieją i zdziwieniem w głosie.
- To
ważne – odparł. Był bardzo przekonując.
Spokojny,
nie dawał żadnych znaków szaleństwa czy zgorzkniałości. Nie
chciałam jechać z nim w jednym samochodzie, lecz kiwnęłam powoli
głową. Nie wiem czemu to zrobiłam. Może po prostu zrobiło mi się
go żal? Jessie mi powtarzał, że czasami jestem za dobra dla ludzi
i kiedyś tego pożałuję. Pożałowałam już wiele razy i wciąż
się nie nauczyłam jak być zimną suką. Choć może czasami...
Patrzyłam
jak Aaron odchodzi i w końcu też poszłam na zajęcia.
Na
lunchu, kiedy jadłam sałatkę i czytałam książkę, dosiadł się
Sam. Z jednej strony cieszyłam się, że mam kolegę, lecz z drugiej
był trochę natrętny. Może to dlatego nie przyjaźniłam się z
nikim, ponieważ uważałam ludzi za natrętnych i nudnych. Nie
wszystkich oczywiście.
- Cześć
– powiedział.
Nie
widywałam go za często, ponieważ był w drugiej klasie. Mieliśmy
inne zajęcia – co jest normalne – a po szkole się nie
spotykaliśmy. Całe szczęście.
- Cześć.
- Co
słychać?
- Czytam.
I tak się składa, że właśnie mi przerwałeś – nie chciałam
być niemiła czy go urazić.
Nie
musiałam się o to martwić, ponieważ, mimo że należał do
inteligentach ludzi, nie zrozumiał aluzji.
- Co
czytasz – i nie dawał za wygraną.
- Książkę
– odpowiedziałam trochę zbyt ostro.
-
Chciałem być uprzejmy i porozmawiać z tobą. Jeśli nie chcesz...
- O co
chodzi? - Spytałam, zamykając lekturę zakładką w miejscu gdzie
skończyłam czytać.
- W
piątek jest impreza u jednego z moich kumpli.
- I co w
związku z tym? - Spytałam z nadzieją, że nie chce mnie zaprosić.
-
Pójdziesz ze mną? - Spytał z błyskiem w oku.
- Sorry,
ale nie lubię imprez.
- No ej.
Jedna impreza. Odwiozę cię...
- Nikt
nie może wiedzieć, gdzie teraz mieszkam – weszłam mu w słowo.
- To
przyjedź z Ethanem.
-
Dlaczego tak bardzo zależy ci, żebym była na tej imprezie? -
Spytałam siadając wygodniej.
-
Ponieważ chciałbym z tobą zatańczyć – odparł i spuścił
wzrok – jest szansa, że przyjedziesz?
- Jeśli
Ethan będzie chciał iść, to tak – odparłam po chwili.
Wstałam,
lecz zanim odeszłam Sam wręczył mi adres kolegi napisany na
kartce. Podziękowałam i poszłam na zajęcia, po drodze wyrzucając
pudełeczko od sałatki.
Nie
chciałam iść na żadną imprezę, ale może dzięki temu Sam da mi
spokój i zbliżę się do Ethan'a. Tylko czy on będzie chciał iść?
Po
zakończonych zajęciach poszłam na parking i gdy Aaron mnie
zobaczył podszedł, i otworzył mi drzwi. Kiedy wsiedliśmy i
ruszył, zapytałam:
- To co
to za ważna sprawa.
- Trochę
ciężko mi to mówić.
- Wal
śmiało – odparłam odwracając od niego wzrok.
-
Chciałem cię przeprosić – byłam zaszokowana – za to, że tak
cię potraktowałem. Posłuchaj, na początku to miało tak wyglądać,
że...
- Miałeś
mnie przelecieć – wtrąciłam mu, a on kiwnął głową i
kontynuował.
- Chodzi
o to, że później naprawdę się w tobie zakochałem – nie ufałam
już mu i uważałam za totalnego dupka, lecz kiedy wypowiedział te
słowa, coś zaskoczyło.
Zrobiło
mi się gorąco i serce jakoś tak przyspieszyło. Jednym słowem,
spieprzyłam właśnie tworzony przeze mnie mur.
Nie
odzywaliśmy się do siebie dopóty, dopóki nie zaparkował przed
kawiarnią.
- Dzięki
za odwiezienie – nie wysiadałam. Siedziałam i czekałam, aż coś
powie.
-
Naprawdę chciałbym, żebyś dała mi drugą szansę – powiedział
cicho.
Nie
wiedziałam co robić. Co jeśli ściemniał? Na pewno ściemniał.
Nie chciałam znów powtórki z rozrywki, wracać do moich uczuć,
jakimi go dążyłam. Musiałam skupić się na Ethan'ie i wiedziałam
o tym. Lecz moje durne serce, chyba nie bardzo.
- Wiesz,
że za późno na to. I nie masz żadnych szans.
-
Przecież każdy zasługuje na drugą szansę. Dlaczego więc... -
Przerwał, lecz po chwili kontynuował – dlaczego nie chcesz mi jej
dać.
- Bo
schrzaniłeś coś co o co ja walczyłam.
-
Przepraszam. Naprawdę – dodał cicho i wysiadłam z samochodu.
Miałam
łzy w oczach i kompletnie nie wiedziałam czemu. W sercu kuło mnie
dziwne uczucie. Takiej bezradności.
Gdy
weszłam do kawiarni zobaczyłam Ethan'a i Bill'a siedzących przy
jednym ze stolików pod oknem. Ucieszyłam się na ten widok,
ponieważ się pogodzili. Wywnioskowałam to z uśmiechniętej miny
Ethan'a. Zobaczył mnie, pożegnał się z Bill'em i podszedł.
Przytulił mnie na powitanie i ucałował w czoło.
- Aaron
cię podrzucił czy się pomyliłem? - Spytał, gdy poszliśmy na
zaplecze, żebym się przebrała.
- Tak,
chciał pogadać – spojrzał na mnie spode łba, więc dodałam –
chciał przeprosić.
- Za co?
- No
wiesz... - chciałam wyjść, lecz zablokował przejście – za to,
że tak mnie potraktował.
- Ale
chyba mu nie wybaczyłaś? - Pokręciłam głową – to dobrze. Nie
zasługuje na twoje wybaczenie.
Powiedział
i zabraliśmy się do pracy.
Było po
dwudziestej gdy weszliśmy do mieszkania. Zjedliśmy coś i zabrałam
się za odrabianie pracy domowej w sypialni Ethan'a. Po kilku
minutach przyszedł i zaczął szukać czegoś w szafie.
Wykorzystałam okazję i spytałam:
-
Pójdziemy w piątek na imprezę?
Odwrócił
się powoli z koszulką w rękach i spytał:
- Czyją?
- Kolega
robi – odparłam, wciąż nie podnosząc wzroku znad książki.
- Od
kiedy ty, Lena Adams chcesz iść na imprezę? - Spytał i pochylił
się nade mną, zmuszając mnie do podniesienia głowy.
Wzruszyłam
ramionami, a on powiedział:
- Możemy
iść – i wyszedł.
Z jednej
strony się ucieszyłam, z drugiej zrobiło mi się trochę głupio.
Skończyłam
się uczyć, spakowałam się na jutro i poszłam wziąć prysznic.
Położyłam się do łóżka i napotkałam tam śpiącego na brzuchu
przyjaciela. Zachowywałam się ostrożnie, żeby go nie zbudzić,
lecz nie udało mi się. Kiedy leżałam tyłem do niego, poczułam
jak przybliża się i wtula w moje plecy. Zasnęłam spokojnie.
Przez
kilka kolejnych dni Aaron wpadał do kawiarni i próbować nawiązywać
ze mną rozmowę. Starał się o drugą szansę. Nawet jeżeli miał
w tym jakiś ukryty interes, dobrze szło mu udawanie. Ethan
wszystkiemu się przyglądał i interweniował, gdy czuł, że to
może zajść za daleko. Nic nie mówił, nie wygłaszał mi żadnych
przemówień. Kiedy chciałam z nim o tym porozmawiać, zmieniał
temat.
W
czwartek zadzwonił Jessie i opowiedziałam mu całą sytuację.
Powiedział, że Aaron na pewno coś knuje i żebym mu nie ufała.
Oraz, że jeśli zależy mi na Ethan'ie, to powinnam pracować nad
naszym `związkiem`.
W piątek,
gdy wróciliśmy po pracy, wzięłam szybki prysznic i poszłam się
ubrać na imprezę. Założyłam obcisłe rurki, baleriny i top.
Narzuciłam na to skórzaną kurtkę i pomalowałam się. Rozpuściłam
moje rudawo-brązowe fale, chwyciłam torebkę i wyszłam z sypialni.
Zastałam Ethan'a czekającego w kuchni. Miał na sobie czarne
spodnie, czarne buty i czarną koszulkę na krótki rękaw. Swoje
czarne włosy postawił lekko na żela. Serce zabiło mi szybciej na
jego widok.
- Ładnie
wyglądasz – powiedział – Aaron tam będzie?
Zmierzyłam
go wzrokiem i odpowiedziałam spokojnie:
- Nie
obchodzi mnie to. Ty też ładnie wyglądasz.
Uśmiechnął
się, chwycił kurtkę i poszliśmy do samochodu.
Dojechaliśmy
do mieszkania kumpla Sam'a – Ivan'a. Grają razem w kosza.
Dom może
nie był duży, lecz wyglądał bogato. Ethan zaparkował gdzieś na
samym końcu i poszliśmy do środka. Pełno ludzi, pijanych lub
zajaranych. Niektórzy biegali nago. Najwidoczniej poniósł ich
melanż. Chwyciłam Ethan'a za rękę, ponieważ trochę się
przestraszyłam. Nie lubię takich imprez, z powodu, że wszystko
może się na nich stać. A ja mam pecha. Ethan odwzajemnił uścisk
i poprowadził mnie do kuchni. Posadził na blacie i przyniósł
wodę. Odkręciłam ją i upiłam sporo. Potem uświadomiłam sobie,
że łatwo się odkręciła. Chyba do każdej butelki coś wsypują.
- Ethan –
spojrzał na mnie.
Było za
głośno, żeby wytłumaczyć o co mi chodzi, więc tylko wskazałam
na butelkę. Zrozumiał, ponieważ zrobił skrzywioną minę i
szepnął mi na ucho:
- Jak
będziesz się źle czuła, mów.
Pokazałam
mu uniesiony kciuk i zauważyłam idącego w naszą stronę Sam'a.
Był trochę pijany, lecz nawet dobrze się trzymał. Przywitał się
z Ethan'em i powiedział mu coś na ucho. Zaczęli się śmiać i po
chwili Sam porwał mnie do tańca. Spojrzałam na przyjaciela, lecz
teraz on pokazał uniesiony w górę kciuk.
DJ
zmienił piosenkę na wolną i Sam aż przylepił się do mnie. Nie
chciałam myśleć o tym, że ma całą koszulkę mokrą – spoconą,
więc myślałam o tym, że jak skończy się piosenka, pójdę
sobie. Wrócę do Ethan'a i zapomnę o klejącej się koszuli Sam'a.
Położył głowę na moim ramieniu i mamrotał mi coś do ucha.
Piosenka skończyła się w końcu, więc pokazałam mu uniesiony
kciuk i poszłam. Pomyślałam, że Ethan dalej jest w kuchni i
chciałam jak najszybciej się do niego dostać, ponieważ zaczynało
kręcić mi się w głowie. Zachwiałam się i chwyciłam jakiegoś
chłopaka. Aaron. Wziął mnie na ręce i wyprowadził na zewnątrz.
Posadził na schodach i zaczął coś do mnie mówić, a potem
krzyczeć. Lecz nie krzyczał już do mnie, kłócił się z kimś.
Po chwili ten ktoś ukucnął przy mnie i zaczął mówić do mnie po
imieniu. Powoli odzyskiwałam świadomość i zobaczyłam Ethan'a.
Nic nie mówiąc rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie i
pomógł wstać. Zaprowadził mnie do auta, lecz po drodze odwróciłam
się do Aaron'a i rzuciłam dzięki. Szczere, ponieważ mógł zrobić
mi krzywdę, a jednak wyprowadził na świeże powietrze.
Całą
drogę do domu Ethan się nie odzywał. Pomógł mi przy wysiadaniu i
mimo moich przeczeń, trzymał mnie pod ramię, gdy wchodziliśmy do
mieszkania. Poszłam się przebrać, zmyć makijaż i kiedy wróciłam
do kuchni, zobaczyłam otwarte drzwi na taras. Poszłam tam i
ujrzałam Ethan'a siedzącego na krześle. Usiadłam na schodach i po
chwili Ethan usiadł obok.
- Czujesz
coś jeszcze do Aarona? - Spytał po chwili.
- Nie –
spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym `nie kłam`, więc dodałam –
to skomplikowane.
- Nie
Lena. To nie jest skomplikowane – spojrzałam na niego jak idiotka
– albo chcesz dać mu drugą szansę i byłabyś naprawdę głupia,
albo chcesz zbudować ze mną związek.
- I
byłabym naprawdę mądra – powiedziałam, lecz on tylko westchnął
– przepraszam. A co jeśli on się stara i mówi prawdę? -
Spytałam po kilku minutach i pożałowałam tego.
- To wróć
do niego. Bądźcie szczęśliwi i takie tam – odparł wkurzony i
poszedł do sypialni.
Siedziałam
jeszcze chwilę na chłodnym powietrzu, po czym też poszłam i
położyłam się obok niego na łóżku. Leżał na plecach i
wpatrywał się w sufit.
- Ethan?
- Zero reakcji – przepraszam cię, naprawdę. Ale to dla mnie
nowość...
- Co jest
dla ciebie nowością? - Spytał spokojnie, nie patrząc na mnie –
to, że chłopak, który chciał cię wykorzystać, chce do ciebie
wrócić? Czy to, że wierzysz w to, że taki chłopak się zmienił?
- Nie
wiem. To jest tak cholernie trudne, że nie wiem co robić.
- To jest
proste. Masz dwie możliwości. Wracasz do Aarona, albo – spojrzał
na mnie – chcesz być ze mną – spojrzałam na niego wielkimi
oczami, ponieważ dopiero teraz uświadomiłam sobie, co mi
proponuje.
- Ale...
- Mówię
poważnie. O poważnym związku. Ja, ty, jesteśmy razem i takie tam
– patrzyłam na niego zaskoczona – zrozumiałem, że muszę się
śpieszyć z okazywaniem moich uczuć do ciebie, ponieważ Aaron może
mnie wyprzedzić. Wtedy nie wybaczyłbym sobie takiego błędu –
powiedział i wrócił do patrzenia w sufit.
Wiedziałam,
że ta przemowa wiele go kosztowała. W końcu jest facetem, a oni
raczej za często nie mówią takich słów. Przysunęłam się
bliżej niego, pocałowałam w policzek i położyłam obok. Objął
mnie ramieniem i po chwili leżałam przytulona do niego, a on
głaskał moje plecy.
- Chcę –
powiedziałam cicho.
- Czego?
- Ciebie
– spojrzałam na niego i go pocałowałam.
Nie
chciałam go stracić. Nie chciałam wyjść na jakąś sukę, dając
Aaron'owi drugą szanse, a potem okazałoby się, że miał w tym
jakiś interes. Jessie miał rację. Jeśli zależy mi na Ethan'ie,
powinnam skupić się na nim.
Oderwałam
się od niego, spojrzałam w jego czekoladowe oczy i powiedziałam
szeptem:
-
Przepraszam. Ja po prostu... Nigdy nie wiem co robić.
- Jesteś
inteligentna. W końcu do tego dojdziesz. Człowiek uczy się na
błędach, a ja tylko nie chcę byś znów cierpiała przez Aarona.
- Tylko
tego chcesz?
- Chcę
byś była moja – odparł i znów mnie pocałował.
Położyłam
głowę na jego torsie i szepnęłam:
- Jestem
twoja.
Usłyszałam
jego cichy śmiech i zasnęłam.
Ostatnio coś długie części mi wychodzą : >
Kolejna część w środę
Długie?. Za krótkie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej tylko dodaj trochę akcji ;D
I tak CUDOWNY !
Super, nie no naprawdę.
OdpowiedzUsuńAron, albo Ethan. Oby nie zmieniała zdania.
Kocham twojego bloga.
Czekam cierpliwie...nie, niecierpliwie na następną część.
Buśka :*
ooooooooooooo uwieeeelbiam *.* a nie byłoby szansy na dodawanie codziennie? chociaż ze trzy dni pod rząd? ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) nie wyrobiłabym się ;d jak na razie bonusowe weekendy muszą starczyć :)
UsuńSpoko - WRESZCIE jakaś część bez ciapowatego napadu pomocników Boba xP Jak z filmu o policjantach-nieudacznikach, kiedyś chyba widziałam taką komedię. Sorki za to,co napisałam - nie lubię krytykować na bieżąco; teraz, kiedy skończyłaś już tą część rodem z taniego filmu akcji (główny bohater jest nieśmiertelny i niepokonany) mogę ci powiedzieć,że była trochę jakby do korekty ;D. Teraz wracasz do rozmów do uczuciach, ale znowu stosujesz szablon "(Sam) + impreza + wojna Aaron vs Ethan" i to się robi nudne. Przepraszam - piszesz na serio dobrze, ale już się powtarzasz. Nie goń za prośbami tych, którzy cię dopingują - mam wrażenie,że piszesz na siłę i to może przez to przynudzasz. Wiem,że to się dużej części osób podoba,ale widzisz - nie fankom Stephena Kinga i Harlana Cobena ;) Zacznij dużo czytać - nie wmawiam ci,że tego nie robisz,ale DUŻO czytając mistrzów (King/Christie <3) przejmujesz po częsci ich styl. Powodzenia ci życzę z całego serca!!!
OdpowiedzUsuńJulia Ż / Zielona Żaba :PP
nie no okey, pewnie w tym co napisałaś jest dużo racji :)
Usuńco do czytania mistrzów to czytam. Kinga i Cobena ostatnio zaczęłam, więc może mi to pomoże :)
Dziękuję i również pozdrawiam :>
Podoba mi się ;) A mogłabyś mi powiedzieć ile to opowiadanie będzie miało rozdziałów? I czy po zakończeniu tego będzie kolejne? :)
OdpowiedzUsuńjak na razie mam około 110 stron, a chciałabym dojść do mniej więcej 150 :) po zakończeniu `krzyku` chciałabym rozpocząć coś nowego, już mam nawet wenę, więc może coś z tego będzie :)
Usuńhttp://zuzulittleworld.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńchcesz to wpadaj, czytaj :) może nie jest to opowiadanie ale... wiersze bardzo trafnie opisujące wszystko to co dzieje się w otaczającym nas świecie :)
Koooocham:P Mój blog jest o innej tematyce, ale nominowałam Cię do Liebster Award<3 Po prostu uważam, że na to zasługujesz<3
OdpowiedzUsuńwięcej na: http://love-is-a-winner-storyofdelena.blogspot.com/
Do niczego nie zmuszam, tylko tak <3 Kocham Cię, TY talenciaro hehehe<3