piątek, 10 maja 2013

Część 39

Po południu pojechaliśmy do kawiarni. Zaoferowaliśmy Bill'owi pomoc przy sprzątaniu. Wraz z Danny'm i paroma innymi osobami wynosiliśmy zepsute krzesła, części od stołów i tym podobne. Bill'a nie było. Pojechał na komisariat, ale tak naprawdę to myślę, że nie mógł znieść tego widoku. Nie dziwię mu się. Nie każdy jest odporny psychicznie na takie sprawy. Ja sobie jakoś radzę, ponieważ od dziecka uważałam moją rodzinę za patologiczną, miałam problemy z rówieśnikami, więc musiałam być silna. Raz się załamałam i zrozumiałam, że to nic nie pomaga, więc się uodporniłam. Trochę... Jestem osobą zamkniętą w sobie, więc wszystkie złe emocje tłumię w środku, żeby potem raz a dobrze się ich pozbyć.
- Hej – Ethan wyrwał mnie z zamyśleń, podchodząc i przytulając od tyłu – musimy jechać. Chciałaś się przygotować do pracy.
Spojrzałam na telefon. Nie sądziłam, że jest już osiemnasta. Kiwnęłam głową, więc pojechaliśmy do mieszkania.
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, spakowałam potrzebne rzeczy do torby i przed dziewiętnastą byliśmy pod kinem.
- O której kończysz? - Spytał Ethan, przyciągając mnie.
- O szóstej – skrzywiłam się – przyjedziesz po mnie?
- Oczywiście. Będę twoim osobistym szoferem – uśmiechnął się i dał buziaka, po czym patrzyłam jak odchodzi.

Po ostatnich wydarzeniach bałam się zostawiać go samego. Wiem, że potrafi sobie poradzić, ale za dużo dla mnie znaczył, bym mogła pozwolić sobie na jego stratę.
- Cześć – powiedziałam do Sam'a wchodząc.
Uśmiechnął się na mój widok i zaczął pokazywać co gdzie leży.
Okazało się, że maszyny do popcornu nie jest tak trudno obsłużyć. Najpierw przez około dwie i pół godziny w oleju z solą trzeba trzymać ziarenka popcornu. Ta maszyna nie jest widoczna dla klientów, ale ta druga owszem. Duża, przezroczysta. Wsypuje się do niej przygotowane ziarenka i czeka, aż będą gotowe.
-Ta-dam -powiedział na koniec Sam i aż musiałam się uśmiechnąć.
A jeśli chodziło o napoje, to po postu brało się kubek, podstawiało pod `rurkę` od dyspozytora i podnosiło kureczek. Tak, to bardzo skomplikowane.
Jak w każdej pracy, tutaj też trzeba nosić fartuszek. Sam podał mi go i zaczęliśmy już przed dwudziestą. Na początku szło mi trudno. Gubiłam popcorn, bałaganiłam, niszczyłam kubki do napoi. Ale po kilku godzinach w końcu opanowałam te maszyny i szło mi lepiej. Raz były tłoki, raz nie było nikogo i wraz z Sam'em sobie gawędziliśmy. Jak się go pozna bliżej to nie jest taki zły. Po kilku godzinach wspólnej pracy, trochę mi głupio, że na początku znajomości tak źle go osądziłam.
- To... Czym wracasz? - Spytał około szóstej, kiedy przebrałam się w zwykle ciuchy.
- Ethan powinien zaraz być.
-Wiesz jak nazywają dziewczyny, które przebierają w chłopakach? - Spytała Lindsey podchodząc do nas. Tak, chyba była zazdrosna.
- O co ci chodzi? - Spytałam spokojnie, lecz ona tylko wzruszyła ramionami i pokręciła głową.
Po chwili do kina wszedł Ethan. Był zaspany, potargany i prawdopodobnie miał na sobie dres w którym spał. Uśmiechnęłam się na jego widok i powiedziałam:
- Następnym razem dasz mi kluczyki. Pozwolę ci pospać.
Zaśmiał się teatralnie i podszedł do mnie. Oparł głowę o moje ramię i udawał, że śpi.
- Dlaczego po nią przyjeżdżałeś, skoro spałeś? - Spytała po chwili Lindsey.
Sam poszedł chyba się przebrać, bo zniknął.
- Ponieważ dla niej zrobiłbym wszystko – odparł Ethan i zrobiło mi się przyjemnie ciepło.
- Jedźmy. Ja poprowadzę – powiedziałam zdejmując ostrożnie jego głowę z mojego ramienia.
Wręczył mi kluczyki i pocałował w czoło. Wiedziałam, że Lindsey stoi i patrzy na nas krzywo, ale nie przejmowałam się nią.

Gdy wracaliśmy do domu Ethan był ledwie żywy.
- Na którą masz do pracy? - Spytałam.
- Dziesiątą – odparł – Jessie dzwonił wieczorem. Pytał co u nas, więc powiedziałem mu o kawiarni i, że znaleźliśmy pracę.
- A co u niego?
- Znalazł sobie dziewczynę – wytrzeszczałam oczy – Cassandra. Mówi, że może przyleci z nią niedługo.
- Super – odparłam i dojechaliśmy w ciszy.

Ethan gdy wszedł do mieszkania padł na łóżko. Ja miałam na tyle siły by zmyć makijaż, więc tak też zrobiłam. Nie przebrałam się w ciuchy do spania, tylko weszłam od razu do łóżka. Byłam potwornie zmęczona, nie czułam nóg i dudniło mi w głowie. Oraz śmierdziałam popcornem.
Ethan odwrócił się w moją stronę, objął ręką i wtulił we mnie.
- Nie za wygodnie ci? - Spytałam ze śmiechem, gdy układał się do snu.
- Ej, przyjechałem po ciebie. Wstałem o szóstej rano, a w nocy nie mogłem spać. Może byłabyś troszkę wdzięczna? - Odparł, również ze śmiechem.
- Dziękuję, że wstałeś dla mnie o szóstej rano – powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy, po czym spytałam – czemu nie mogłeś spać?
- Martwiłem się o ciebie – odpowiedział i wlepił we mnie wzrok swoich brązowych oczu.
Nic nie powiedziałam, tylko dałam mu buziaka. Chciałam się oderwać i zasnąć, lecz on mnie do siebie przyciągnął i zatopił swoje usta w moich. Po chwili leżałam pod nim i kiedy się oderwaliśmy, zapytałam:
- Myślałam, że nie masz na nic siły? - Uniosłam brwi, a on tylko dał mi buziaka w czoło, znów się we mnie wtulił i zasnęliśmy.

Obudziłam się po pierwszej godzinie. Zdziwiłam się, no ale przecież miałam nocną zmianę. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy już zrobiłam poranną toaletę i się ubrałam, wzięłam się za robienie śniadania. Na blacie kuchennym była kartka. Pojechałem do pracy, jeśli chcesz to wpadnij koło osiemnastej. Uważaj na siebie, Ethan. Do tego narysowane serduszko. Uśmiechnęłam się i zaparzyłam wodę na kawę. Zrobiłam sobie dwa tosty, kawę i poszłam oglądnąć telewizję. Nie wiedziałam co mam robić cały dzień. Ethan'a nie będzie, będę siedziała sama w domu.
Gdy skończyłam jeść i zmyłam po sobie, zadzwonił mój telefon.
- Halo? - Spytałam nie patrząc kto dzwoni.
- Lena? - Anne – cześć. Słuchaj, chciałam spytać, cz nie wybrałabyś się ze mną na zakupy?
Byłam lekko zdziwiona, lecz się zgodziłam i umówiłam z nią o piętnastej w galerii.
Przed czternastą zaczęłam się szykować, ponieważ miałam niedługo autobus. Było dzisiaj ciepło, więc postanowiłam założyć krótkie spodenki, zwykły T-shirt i trampki. Zrobiłam koka i poszłam na autobus.
Anne czekała pod kinem. Podeszłam i powiedziałam:
- Cześć – uśmiechnęła się i poszłyśmy do sklepu. Po kilku minutach spytałam – to czego szukamy?
- Sukienki – uniosłam brwi – na urodziny siostry.
Kiwnęłam głową i zaczęłyśmy oglądać różne sukienki. Od balowych, poprzez zwykłe, aż po letnie. Żadna nie podobała się Anne i kiedy była już załamana powiedziałam:
- A może kupisz spódniczkę i do tego ładną bluzkę?
- Nie lubisz zakupów, prawda? - Spytała, a ja kiwnęłam głową -wybacz, że cię ciągam po sklepach.
Prawda, po galerii chodziłyśmy już godzinę.
- Nic nie szkodzi. Zastanawia mnie, dlaczego zadzwoniłaś akurat do mnie.
- Pomyślałam, że chciałabyś się wyrwać od ostatnich zdarzeń i uznałam zakupy za coś fajnego, bo każda dziewczyna to lubi... - Odparła i zaczęłyśmy się śmiać.
Weszłyśmy do ostatniego sklepu, gzie Anne mogłaby znaleźć sukienkę.
- Lena, chodź na chwilkę! – Zawołała mnie z drugiego końca sklepu.
Kilka oczu zwróciło się w moją stronę i zrobiło mi się trochę głupio. Podeszłam do koleżanki i pokazała mi ładną, łososiową sukienkę. Była na ramiączkach, zwiewna i z asymetrycznym dołem.
- Ładna – uśmiechnęła mnie, złapała za rękę i zaciągnęła do przymierzalni.
Przymierzyła ją do ciała, na ciuchy i zasmuciła się. Później jednak zmierzyła mnie wzrokiem i na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Przymierz – powiedziała podając mi sukienkę.
Niepewnie wzięłam ją do ręki, jednak bez narzekania weszłam do przymierzalni. Rozebrałam się i nałożyłam sukienkę. Po raz pierwszy poczułam się... seksownie? Można to tak nazwać. Łososiowa sukienka pasowała na mnie idealnie. Dobrze grała z moją jasną karnacją i rudymi włosami.
- Pokaż się! - Zawołała śpiewnie Anne, więc odsunęłam zasłonę, a ona stanęła jak wryta.
- Co? - Spytałam przestraszona.
Na jej twarzy powoli pojawiał się duży uśmiech. Zakryła dłońmi usta i udawała, że krzyczy.
- Wyglądasz bosko! Musisz ją kupić. Aaa! - Zapiszczała.
- Myślisz, że spodoba się Ethanowi? - Spytałam lekko zawstydzona.
- Powalisz go.
Po krótkiej chwili gapienia się w moje odbicie w lustrze, przebrałam się i poszłyśmy kupić sukienkę. Nie była droga, lecz dziwnie się czułam kupować coś, czego mogę nie założyć.
Po sklepach chodziłyśmy jeszcze dwadzieścia minut i Anne znalazła coś także dla siebie.
Pożegnałyśmy się przed szóstą i poszłam do kawiarni, do Ethan'a.


Przepraszam, że taka krótka część. Mam dla was też złą (lub dobrą) wiadomość - kolejna część w poniedziałek. Nie mam części do przodu, a nie chciałabym pisać na szybko i od razu wstawiać, więc przez weekend nadrobię zaległości. Będzie to trudne, lecz znajdę czas, nadrobię i części będą dłuższe. :)
W dodatku jeśli ktoś jest ciekaw - mam nowy pomysł na książkę i możliwe, że zrealizuję go jak skończę TO `DZIEŁO` :)

4 komentarze:

  1. Uwielbiam to jak piszesz *.* te opowiadania są niesamowite <3 błagam, nigdy nie przestawaj pisać :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ile masz zamiar zrobic wszystkich czesci? :) a tak wgl to podziwiam, swietnie Ci idzie. (: :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. około 50. bardziej chcę dobić do ok 150 stron A4 :) dziękuję :)

      Usuń