Po
południu pojechaliśmy do kawiarni. Zaoferowaliśmy Bill'owi pomoc
przy sprzątaniu. Wraz z Danny'm i paroma innymi osobami wynosiliśmy
zepsute krzesła, części od stołów i tym podobne. Bill'a nie
było. Pojechał na komisariat, ale tak naprawdę to myślę, że nie
mógł znieść tego widoku. Nie dziwię mu się. Nie każdy jest
odporny psychicznie na takie sprawy. Ja sobie jakoś radzę, ponieważ
od dziecka uważałam moją rodzinę za patologiczną, miałam
problemy z rówieśnikami, więc musiałam być silna. Raz się
załamałam i zrozumiałam, że to nic nie pomaga, więc się
uodporniłam. Trochę... Jestem osobą zamkniętą w sobie, więc
wszystkie złe emocje tłumię w środku, żeby potem raz a dobrze
się ich pozbyć.
- Hej –
Ethan wyrwał mnie z zamyśleń, podchodząc i przytulając od tyłu
– musimy jechać. Chciałaś się przygotować do pracy.
Spojrzałam
na telefon. Nie sądziłam, że jest już osiemnasta. Kiwnęłam
głową, więc pojechaliśmy do mieszkania.
Wzięłam
szybki prysznic, przebrałam się, spakowałam potrzebne rzeczy do
torby i przed dziewiętnastą byliśmy pod kinem.
- O
której kończysz? - Spytał Ethan, przyciągając mnie.
- O
szóstej – skrzywiłam się – przyjedziesz po mnie?
-
Oczywiście. Będę twoim osobistym szoferem – uśmiechnął się i
dał buziaka, po czym patrzyłam jak odchodzi.
Po
ostatnich wydarzeniach bałam się zostawiać go samego. Wiem, że
potrafi sobie poradzić, ale za dużo dla mnie znaczył, bym mogła
pozwolić sobie na jego stratę.
- Cześć
– powiedziałam do Sam'a wchodząc.
Uśmiechnął
się na mój widok i zaczął pokazywać co gdzie leży.
Okazało
się, że maszyny do popcornu nie jest tak trudno obsłużyć.
Najpierw przez około dwie i pół godziny w oleju z solą trzeba
trzymać ziarenka popcornu. Ta maszyna nie jest widoczna dla
klientów, ale ta druga owszem. Duża, przezroczysta. Wsypuje się do
niej przygotowane ziarenka i czeka, aż będą gotowe.
-Ta-dam
-powiedział na koniec Sam i aż musiałam się uśmiechnąć.
A jeśli
chodziło o napoje, to po postu brało się kubek, podstawiało pod
`rurkę` od dyspozytora i podnosiło kureczek. Tak, to bardzo
skomplikowane.
Jak w
każdej pracy, tutaj też trzeba nosić fartuszek. Sam podał mi go i
zaczęliśmy już przed dwudziestą. Na początku szło mi trudno.
Gubiłam popcorn, bałaganiłam, niszczyłam kubki do napoi. Ale po
kilku godzinach w końcu opanowałam te maszyny i szło mi lepiej.
Raz były tłoki, raz nie było nikogo i wraz z Sam'em sobie
gawędziliśmy. Jak się go pozna bliżej to nie jest taki zły. Po
kilku godzinach wspólnej pracy, trochę mi głupio, że na początku
znajomości tak źle go osądziłam.
- To...
Czym wracasz? - Spytał około szóstej, kiedy przebrałam się w
zwykle ciuchy.
- Ethan
powinien zaraz być.
-Wiesz
jak nazywają dziewczyny, które przebierają w chłopakach? -
Spytała Lindsey podchodząc do nas. Tak, chyba była zazdrosna.
- O co ci
chodzi? - Spytałam spokojnie, lecz ona tylko wzruszyła ramionami i
pokręciła głową.
Po chwili
do kina wszedł Ethan. Był zaspany, potargany i prawdopodobnie miał
na sobie dres w którym spał. Uśmiechnęłam się na jego widok i
powiedziałam:
-
Następnym razem dasz mi kluczyki. Pozwolę ci pospać.
Zaśmiał
się teatralnie i podszedł do mnie. Oparł głowę o moje ramię i
udawał, że śpi.
-
Dlaczego po nią przyjeżdżałeś, skoro spałeś? - Spytała po
chwili Lindsey.
Sam
poszedł chyba się przebrać, bo zniknął.
-
Ponieważ dla niej zrobiłbym wszystko – odparł Ethan i zrobiło
mi się przyjemnie ciepło.
- Jedźmy.
Ja poprowadzę – powiedziałam zdejmując ostrożnie jego głowę z
mojego ramienia.
Wręczył
mi kluczyki i pocałował w czoło. Wiedziałam, że Lindsey stoi i
patrzy na nas krzywo, ale nie przejmowałam się nią.
Gdy
wracaliśmy do domu Ethan był ledwie żywy.
- Na
którą masz do pracy? - Spytałam.
-
Dziesiątą – odparł – Jessie dzwonił wieczorem. Pytał co u
nas, więc powiedziałem mu o kawiarni i, że znaleźliśmy pracę.
- A co u
niego?
- Znalazł
sobie dziewczynę – wytrzeszczałam oczy – Cassandra. Mówi, że
może przyleci z nią niedługo.
- Super –
odparłam i dojechaliśmy w ciszy.
Ethan gdy
wszedł do mieszkania padł na łóżko. Ja miałam na tyle siły by
zmyć makijaż, więc tak też zrobiłam. Nie przebrałam się w
ciuchy do spania, tylko weszłam od razu do łóżka. Byłam
potwornie zmęczona, nie czułam nóg i dudniło mi w głowie. Oraz
śmierdziałam popcornem.
Ethan
odwrócił się w moją stronę, objął ręką i wtulił we mnie.
- Nie za
wygodnie ci? - Spytałam ze śmiechem, gdy układał się do snu.
- Ej,
przyjechałem po ciebie. Wstałem o szóstej rano, a w nocy nie
mogłem spać. Może byłabyś troszkę wdzięczna? - Odparł,
również ze śmiechem.
-
Dziękuję, że wstałeś dla mnie o szóstej rano – powiedziałam
i oboje się zaśmialiśmy, po czym spytałam – czemu nie mogłeś
spać?
-
Martwiłem się o ciebie – odpowiedział i wlepił we mnie wzrok
swoich brązowych oczu.
Nic nie
powiedziałam, tylko dałam mu buziaka. Chciałam się oderwać i
zasnąć, lecz on mnie do siebie przyciągnął i zatopił swoje usta
w moich. Po chwili leżałam pod nim i kiedy się oderwaliśmy,
zapytałam:
-
Myślałam, że nie masz na nic siły? - Uniosłam brwi, a on tylko
dał mi buziaka w czoło, znów się we mnie wtulił i zasnęliśmy.
Obudziłam
się po pierwszej godzinie. Zdziwiłam się, no ale przecież miałam
nocną zmianę. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy już zrobiłam
poranną toaletę i się ubrałam, wzięłam się za robienie
śniadania. Na blacie kuchennym była kartka. Pojechałem do
pracy, jeśli chcesz to wpadnij koło osiemnastej. Uważaj na siebie,
Ethan. Do tego narysowane serduszko. Uśmiechnęłam się i
zaparzyłam wodę na kawę. Zrobiłam sobie dwa tosty, kawę i
poszłam oglądnąć telewizję. Nie wiedziałam co mam robić cały
dzień. Ethan'a nie będzie, będę siedziała sama w domu.
Gdy
skończyłam jeść i zmyłam po sobie, zadzwonił mój telefon.
- Halo? -
Spytałam nie patrząc kto dzwoni.
- Lena? -
Anne – cześć. Słuchaj, chciałam spytać, cz nie wybrałabyś
się ze mną na zakupy?
Byłam
lekko zdziwiona, lecz się zgodziłam i umówiłam z nią o
piętnastej w galerii.
Przed
czternastą zaczęłam się szykować, ponieważ miałam niedługo
autobus. Było dzisiaj ciepło, więc postanowiłam założyć
krótkie spodenki, zwykły T-shirt i trampki. Zrobiłam koka i
poszłam na autobus.
Anne
czekała pod kinem. Podeszłam i powiedziałam:
- Cześć
– uśmiechnęła się i poszłyśmy do sklepu. Po kilku minutach
spytałam – to czego szukamy?
-
Sukienki – uniosłam brwi – na urodziny siostry.
Kiwnęłam
głową i zaczęłyśmy oglądać różne sukienki. Od balowych,
poprzez zwykłe, aż po letnie. Żadna nie podobała się Anne i
kiedy była już załamana powiedziałam:
- A może
kupisz spódniczkę i do tego ładną bluzkę?
- Nie
lubisz zakupów, prawda? - Spytała, a ja kiwnęłam głową -wybacz,
że cię ciągam po sklepach.
Prawda,
po galerii chodziłyśmy już godzinę.
- Nic nie
szkodzi. Zastanawia mnie, dlaczego zadzwoniłaś akurat do mnie.
-
Pomyślałam, że chciałabyś się wyrwać od ostatnich zdarzeń i
uznałam zakupy za coś fajnego, bo każda dziewczyna to lubi... -
Odparła i zaczęłyśmy się śmiać.
Weszłyśmy
do ostatniego sklepu, gzie Anne mogłaby znaleźć sukienkę.
- Lena,
chodź na chwilkę! – Zawołała mnie z drugiego końca sklepu.
Kilka
oczu zwróciło się w moją stronę i zrobiło mi się trochę
głupio. Podeszłam do koleżanki i pokazała mi ładną, łososiową
sukienkę. Była na ramiączkach, zwiewna i z asymetrycznym dołem.
- Ładna
– uśmiechnęła mnie, złapała za rękę i zaciągnęła do
przymierzalni.
Przymierzyła
ją do ciała, na ciuchy i zasmuciła się. Później jednak
zmierzyła mnie wzrokiem i na jej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech.
-
Przymierz – powiedziała podając mi sukienkę.
Niepewnie
wzięłam ją do ręki, jednak bez narzekania weszłam do
przymierzalni. Rozebrałam się i nałożyłam sukienkę. Po raz
pierwszy poczułam się... seksownie? Można to tak nazwać.
Łososiowa sukienka pasowała na mnie idealnie. Dobrze grała z moją
jasną karnacją i rudymi włosami.
- Pokaż
się! - Zawołała śpiewnie Anne, więc odsunęłam zasłonę, a ona
stanęła jak wryta.
- Co? -
Spytałam przestraszona.
Na jej
twarzy powoli pojawiał się duży uśmiech. Zakryła dłońmi usta i
udawała, że krzyczy.
-
Wyglądasz bosko! Musisz ją kupić. Aaa! - Zapiszczała.
-
Myślisz, że spodoba się Ethanowi? - Spytałam lekko zawstydzona.
-
Powalisz go.
Po
krótkiej chwili gapienia się w moje odbicie w lustrze, przebrałam
się i poszłyśmy kupić sukienkę. Nie była droga, lecz dziwnie
się czułam kupować coś, czego mogę nie założyć.
Po
sklepach chodziłyśmy jeszcze dwadzieścia minut i Anne znalazła
coś także dla siebie.
Pożegnałyśmy
się przed szóstą i poszłam do kawiarni, do Ethan'a.
Przepraszam, że taka krótka część. Mam dla was też złą (lub dobrą) wiadomość - kolejna część w poniedziałek. Nie mam części do przodu, a nie chciałabym pisać na szybko i od razu wstawiać, więc przez weekend nadrobię zaległości. Będzie to trudne, lecz znajdę czas, nadrobię i części będą dłuższe. :)
W dodatku jeśli ktoś jest ciekaw - mam nowy pomysł na książkę i możliwe, że zrealizuję go jak skończę TO `DZIEŁO` :)
Uwielbiam to jak piszesz *.* te opowiadania są niesamowite <3 błagam, nigdy nie przestawaj pisać :3
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję ;)
Usuńile masz zamiar zrobic wszystkich czesci? :) a tak wgl to podziwiam, swietnie Ci idzie. (: :*
OdpowiedzUsuńokoło 50. bardziej chcę dobić do ok 150 stron A4 :) dziękuję :)
Usuń