sobota, 27 września 2014

Nie zamykaj oczu / część 1

Był piątek. Trening. Poszłam na niego z moją przyjaciółką Mel. Miało być tak jak co tydzień, lecz było inaczej.
Od roku chodziłyśmy na treningi biegaczek. Jestem dość kiepska, ale to prośba taty. W wieku siedemnastu lat i bycia córką trenera liceum ciężko być wolnym i robić co się chce. Zwłaszcza, gdy macocha jest dyrektorką.
Rozgrzewałyśmy się, kiedy usłyszałam naszych przyjaciół: Nathana i Codyego. Mieli akurat trening futbolu. Podeszłam do nich i przywitałam się.
- Cześć, jak leci?
- Mogłoby być lepiej, gdybyś biegała w krótkich spodenkach.
Odpowiedział Nathan, a ja odruchowo obciągnęłam nogawki, które i tak sięgały do kostek.
Przyjaźniliśmy się od dwóch lat i od razu się w nim zakochałam. Tylko przyjaciele, lecz on wiedział co do niego czuję.
Pokazałam mu język i wróciłam do dziewczyn.
- Ana! - Krzyknęła do mnie trenerka – zdejmij pierścionek. Wiesz, że nie toleruję biżuterii na mojej bieżni.
To prawda. Ale to był pierścionek, który dostałam od biologicznej mamy, kiedy była chora. Kilka dni potem umarła i to jedyna „żywa” rzecz jaka mi po niej pozostała. Udałam więc, że chowam pierścionek, a gdy pani trener Collins już nie patrzyła, założyłam go z powrotem.
Ustawiłyśmy się na pozycji i zaczęłyśmy biec. Na drugą część rozgrzewki było jedno okrążenie. Potem chwila odpoczynku i zaczynała się prawdziwa walka. Nagle zakręciło mi się w głowie. Kucnęłam na chwilę, a kiedy wstałam na polecenie Collins, zemdlałam.


Otworzyłam oczy i znów byłam na bieżni. Lecz coś było nie tak. Nie było żadnych przedmiotów, ludzi i było dziwne cicho, ponuro i nie po amerykańsku. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. Kilka kroków ode mnie wstawał też Nathan. Podbiegłam do niego i spytałam:
- Co się stało? Gdzie są wszyscy?
- Nie wiem – odparł dotykając głowy – dostałem piłką i bach!
Nagle usłyszałam dziwny krzyk. Albo raczej rozkaz.
- Macie ich znaleźć! Nie wiem jakim cudem się tutaj dostali, ale chcę ich mieć!
- Nie wiem co jest grane, ale spadamy – odparł Nathan i pociągnął mnie za sobą do szatni.
Kiedy już znaleźliśmy się w pustym pomieszczeniu usiadłam na podłodze.
- Gdzie my u licha jesteśmy?
Zaczęłam się trząść i otuliłam ramionami. Miałam na sobie dresy i koszulkę. Ale to strach powodował wstrząsy.
- Hej – podszedł do mnie Nathan i dźwignął mnie na nogi – nie martw się. Wydostaniemy się są. Tylko się uspokój.
Kiwnęłam głową i poszłam za nim do szkoły, z którą bezpośrednio łączyła się szatnia. Przeszliśmy korytarz, który wyglądał jakby przeszedł apokalipsę i weszliśmy do jednej z klas. To był błąd. Ktoś już tam był.
Nathan pokazał mi bym była cicho, ale to nie pomogło bo ten ktoś się odwrócił i zaczął krzyczeć, że tu jesteśmy. Nathan wziął co miał pod ręką, jakąś rurę i mocno walnął w głowę krzykacza. Szybko zablokował rurą drzwi i oboje przyjrzeliśmy się napastnikowi. Na pierwszy rzut oko był to człowiek, ale gdy podeszliśmy bliżej był większy, silniejszy i miał dziwną twarz. Jakby przeszła wiele bitew, skaleczeń, poparzeń i była trochę podobna do twarzy trolla czy ogra. Brzydka to za mało powiedziane. Była ohydna. I śmierdziała zgnilizną.
Odsunęliśmy się z powrotem pod drzwi i usłyszeliśmy jak ktoś biegnie.
- To tam! - Krzyczał ktoś na zewnątrz.
Nathan wziął mnie za rękę i wepchnął do biurka. Było duże i spokojnie mogło pomieścić nas razem, jakbyśmy się ścisnęli. Nathan nie wiedział jak to zrobić, ale ja wiedziałam. Kazałam mu wejść pierwszemu, a ja usiadłam na nim. Wtedy drzwiczki się domknęły. Mimo ciemności widziałam pytające spojrzenie Nathana i krzywy uśmiech oraz wiedziałam, że jestem czerwona na twarzy. Jednak nic nie powiedzieliśmy, bo drzwi się otworzyły z łoskotem. Wtuliłam się w przyjaciela i modliłam, by nikt nas tu nie znalazł. No i chciałam się stąd wydostać... gdziekolwiek byliśmy.
Ktoś przeszedł po pomieszczeniu, wkurzył się, że znalazł kolegę na ziemi i zaczął przeszukiwać klasę. Podszedł do biurka i otworzył szafkę. Zanim zdążyliśmy zareagować wyleciałam w powietrze i twardo upadła na plecach. Nathan na brzuchu. Powoli wstaliśmy, a mężczyźni trzymający ku nam bronie zaczęli mówić do siebie w dziwnym języku. Nie rozumiałam tych słów, ale domyśliłam się, że mają nas zaprowadzić do szefa. Pchani lufą broni wyszliśmy przez te same drzwi. Wtedy Nathan się zatrzymał. Zaczął się szarpać z jego napastnikiem, a ja stałam spokojnie. Spojrzałam na swojego. Był bardziej podobny do człowieka niż ogr w klasie. Oblizał wargi, więc zrobiłam krok w tył. Złapał mnie za ramię, a ja mu się wyrwałam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam i nie sądziłam, że będę chciała tu wrócić.
Nagle Nathan złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć po schodach na górę.
- Ufasz mi? - Spytał przekrzykując wystrzały.
- Tak. Ale co chcesz zrobić?
- Skoczyć.
Kiedy spojrzałam na okno, do którego się zbliżaliśmy, zrozumiałam. Chciałam się wycofać, a jednocześnie chciałam mu ufać.
- Jak tu zostaniemy zginiemy. Jak skoczymy też zginiemy, ale może uda nam się obudzić. Wybieram tę drugą śmierć – to były jego ostatnie słowa.
Złapałam go mocniej za rękę i razem wyskoczyliśmy przez okno. Kiedy mieliśmy uderzać o ziemię usiadłam gwałtownie i zaczęłam oddychać. Znów byłam na bieżni. Wróciły kolory, przedmioty, ludzie. Wszystko było normalne.
- Ana? - Mówiła do mnie Collins – Ana, słyszysz mnie? Wszystko w porządku?
- Tak. Tak – odparłam i z pomocą Mel wstałam.
- Idź usiąść i napij się wody.
Zrobiłam tak jak poleciła Collins. Mel posadziła mnie na ziemi pod trybunami i uklękła obok.
- Wszystko gra?
Kiwnęłam głową i chciałam sprawdzić czy pierścionek mamy jest na swoim miejscu. Nie było go tam.
- Mogłabyś sprawdzić czy nie upadł mi gdzieś na ziemię pierścionek? - Spytałam przyjaciółkę.

Kiwnęła głową, podała mi butelkę z wodą i odeszła. Upiłam łyk i spojrzałam na chłopaków. Nathan. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a potem on wrócił do gry. Jak gdyby nigdy nic.



No więc startujemy z nowym, krótkim opowiadaniem fantasy. Mam mało treści na komputerze, ale postanowiłam, że wreszcie coś wrzucę. Wracam chociaż na moment :)
Póki co trylogia wolno idzie, więc będę miała mniej czasu na pisanie czegokolwiek tutaj. Ale w listopadzie pojawi się opowiadanie, które teraz bierze udział w konkursie, także... :)
Miłego czytania i czekam na jakieś komentarze :)
xoxo