niedziela, 27 kwietnia 2014

Zapowiedź!!!

Nowa książka (w częściach) pojawi się prawdopodobnie po majówce. Mam już trochę materiału, tylko brak mi tytułu :) Oto tak na szybko napisany "trailer", żeby narobić wam ochoty ;)


Nate ma dwadzieścia jeden lat. Nie pracuje legalnie, nie uczy się, mimo wszystko zarabia kupę kasy. Jak? To proste! Jest płatnym zabójcą. Zabija i straszy ludzi na zlecenie. Jednak tym razem dostał za zadanie mnie! 
Mam na imię Nadia. Mój ojciec zadarł z niewłaściwymi ludźmi. Jestem normalnym człowiekiem. Mam problemy, przyjaciół, szkołę. Żyję podobnie jak wszyscy. Tylko nie każdy na co dzień dostaje niańkę, którą jest prywatny zabójca. Jednak jest w nim coś co mnie kręci. Pytanie tylko czy dożyję kolejnego dnia, by mu o tym powiedzieć. 
Sprawdź, kto chce mnie zabić.


ps. nie jestem dobra w pisaniu streszczeń, więc z góry przepraszam. Zwłaszcza jeśli was zawiodę, a wy obierzecie sobie jakieś wysokie oczekiwania. Nie jest genialna, więc proszę was po przeczytaniu tego streszczenia nie oczekiwać na zbyt wiele, ale też nie skreślać mnie od razu ;)

Trzymajcie się <3



ps2. jeśli macie propozycje do tytułu i chcecie mi pomóc będę wdzięczna :) Może ktoś mnie zainspiruje :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Nancy / ostatnia 4


Szłam parkiem, kiedy zadzwoniła Destiny.
- To prawda? - Spytała.
- Co?
- Ten SMS.
- Niestety. Co mam robić? Źle się czuję.
- Wiesz, że to co zrobiłaś było nieodpowiedzialne, ale stało się i musisz z tym żyć. Przynajmniej powiedz mi, że się zabezpieczyliście?
- Tak.
- Oh, Nancy, nie potrafię ci pomóc przez telefon. Chciałabym żebyś już wróciła.
- Uwierz mi, że ja też. Ale chyba najpierw muszę tutaj coś załatwić. Zobaczmy się za miesiąc. Pa.
- Pa.
Kiedy się rozłączyłam usiadłam na ławce. Naprawdę potrzebowałam rozmowy z kimś. Dzięki Destiny czuję się trochę lepiej, ale też nie do końca. Wróciłam do domu i poszłam spać. Następny dzień przesiedziałam na kanapie. Dzwonili rodzice z wiadomością, że rozprawa się zakończyła i zamieszkam z mamą. Ucieszyłam się, ponieważ tata zawsze był zajęty pracą. Powiedzieli też, że jutro mogę wrócić do Nowego Jorku. Stało się to niespodziewanie i za szybko. Musiałam coś jeszcze zrobić, więc wieczorem powiedziałam cioci, że wychodzę i poszłam do domu Ian'a, którego adres podała mi ciocia.
Zapukałam dwa razy, a po chwili w drzwiach pojawił się Ian.
- Co ty tu robisz? - Spytał wyraźnie zaskoczony.
- Ian kto to? Wracaj i nie każ mi na siebie dłużej czekać! - Usłyszałam z wnętrza domu głos Carmen, a po chwili zobaczyłam ja koszuli Ian'a. Wycofała się zażenowana.
- Więc co tu robisz? - Powtórzył pytanie Ian.
- Chciałam cię przeprosić i zakończyć naszą znajomość pozytywnie, bo jutro wyjeżdżam, ale najwyraźniej to ty jesteś osobą, która zalicza, a potem nara. Więc jednak zmieniłam zdanie co do przeprosin. Cześć.
Słyszałam jak mnie woła, ale biegłam do domu. Wpadłam do mieszkania i usiadłam obok ciotki na kanapie, a potem zaczęłam płakać. Położyłam głowę na kolanach cioci, a ona głaskała mnie po głowie. Nie chciała wyjaśnień. Cieszyłam się z tego. Byłam na siebie zła, było mi wstyd, ale może dzięki temu mam lepszy kontakt z ciocią.

Rano wszystko spakowałam i zapakowałam do samochodu cioci, po czym ona wsiadła za kierownicę, a ja wróciłam po gitarę. Gdy z powrotem wyszłam przed dom obok auta stał Ian.
- Co? - Spytałam szorstko.
- Nancy przepraszam – mówił całkiem poważnie – wyszło głupio, wiem, ale masz rację... powinniśmy to zakończyć porządnie jak dorośli?
- Dorośli? Najpierw mi zarzucasz, że cię zaliczyłam i zwiałam, a potem sam wracasz do swojej dziewczyny, którą uderzyłeś, wyzwałeś i po zerwaniu mnie przeleciałeś. Oboje jesteście chorzy, ale ja nie chcę w tym uczestniczyć. Mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy. Żegnaj Ian.

Wsiadłam do auta i odjechałam nawet się nie oglądając.




Przepraszam, że takie krótkie, ale już niedługo zabieram się za książkę. Mam nadzieję, że wytrzymacie ;)
Póki co: WESOŁYCH ŚWIĄT! : * 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Nancy / 3

- Siema ludzie – Ian przywitał się ze swoimi znajomymi, którzy siedzieli już przy ognisku i przedstawił mnie – to jest Nancy.
- Cześć – powiedziałam, a jego znajomi zaczęli mi się po kolei przedstawiać.
- Cześć. Jestem Cassie – niska, czerwonowłosa dziewczyna. Miała duże, błękitne oczy i długie, kręcone włosy.
- Ja jestem Jared – młody klon Timberlake'a.
- Honey – rude włosy i figura anorektyczki – ładna jesteś.
- Nawet o tym nie myśl – rzucił Ian – jest moja.
Stałam jak ogłupiała, kiedy cała reszta chichotała.
- Honey jest biseksualna, a ty Ian masz dziewczynę.
- Już nie – Ian uśmiechnął się szeroko i wzniósł toast, co było dla mnie lekkim zdziwieniem.
Gdy po jakimś czasie rozłożyliśmy namiot poszliśmy się kąpać. Jezioro było duże, czyste i nawet płytkie (ale tylko z brzegu, potem była jakby wielka dziura i trzeba było uważać). Gdy siedziałam na pomoście ktoś do mnie podpłynął i ochlapał. Dochodził późny wieczór, a wszyscy prawie poszli spać. Więc to był Ian.
- Wskakujesz? - Spytał.
- Nie, jestem śpiąca szczerze mówiąc, więc chyba pójdę się położyć. Dobranoc – wstałam, ale on dopadł mnie na brzegu.
- Nie uciekaj jeszcze - powiedział dotykając moich włosów.
- Jesteś chyba trochę pijany, co? - Pokręcił głową, a ja się zaśmiałam. Sama byłam lekko wstawiona, ale nie aż tak – chodź, zaprowadzę cię do twojego namiotu.
- Lubię cię Nancy, wiesz?
Bełkotał jak pokręcony.
- Ja ciebie też.
Położyłam go w jego namiocie, zdjęłam buty i nakryłam lekko kocem.
- Nancy – zaczął siadając – możemy chwilę pogadać? - Spojrzałam na niego spode łba - nie jestem pijany, serio.
Zapięłam więc zamek i usiadłam wygodniej obok niego, pod kocem.
- Pewnie uważasz mnie za dupka, bo uderzyłem Carmen. Ale ona zasłużyła. Nie znasz jej.
- Ian – przerwałam mu – nie obchodzi mnie to. Tak, byłam trochę zaskoczona twoim zachowaniem, ale to wasze sprawy. Nie moje. I nie chcę się w nie wtrącać.
Uśmiechnął się i powiedział:
- Masz naprawdę ładne oczy.
- Powinnam już iść. Oboje trochę dziś wypiliśmy i coś czuję, że nie może się to dobrze skończyć.
Ian mnie nie puścił, tylko pocałował. Mocno, wolno i namiętnie. Nie mogłam się od niego oderwać. Poddałam się tej magii. Wiedziałam, że nie powinniśmy tego robić, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Nagle leżał na mnie i muskał palcami mój brzuch, jadąc coraz wyżej. Nie przeszkadzało mi to, poddałam się całkowicie i nie myślałam o tym by przestać. Nagle, nawet nie wiem kiedy byliśmy tylko w samej bieliźnie. Potem jedyne co pamiętam to to jak Ian zakładał prezerwatywę, nasze nagie ciała łączące się w jedność i sen.

Obudziłam się rano i zaczęłam się rozglądać. Nie byłam w swoim namiocie i nie byłam sama. Nagle sobie uzmysłowiłam co my zrobiliśmy poprzedniej nocy. Nie żeby mi się to nie spodobało, ale tak nie wypada! Cholera! Dobrze, że to nie pierwszy raz, bo tego bym żałowała. Nie żebym się w Nowym Jorku się puszczała, ale chłopaka miałam.
Ian jeszcze spał. Szybko się ubrałam i wyszłam. Spakowałam swoje rzeczy, namiot zostawiłam. Składanie go zrobiłoby duży hałas, a chciałam stamtąd uciec. Nie byłam dumna z tego, że ostatniej nocy poszliśmy do łóżka i nie wiem jak bym zareagowała, gdybym go zobaczyła dziś.
Wyszłam na drogę i stopem dojechałam do Winnipeg, a potem autobusem do domu ciotki.
- Cześć – powiedziała, gdy minęłam ją w korytarzu - a ty co tak wcześnie?
Wzruszyłam ramionami, minęłam ją i zamknęłam się w pokoju. Napisałam do Destiny długiego SMS z prośbą o radę, po czym poszłam się wykąpać z nadzieją zmycia wstydu.
Gdy wyszłam spod przyrznica poszłam się ubrać. Ciągle myślałam o ostatniej nocy. Nie żeby nie było fajnie, ale teraz czuję się jak dziwka. Cioci wciąż nie było, więc zrobiłam sobie jakieś porządne śniadanie i usiadłam do stołu w kuchni. Nie miałam nawet ochoty oglądać telewizji. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, a tam stał nie kto inny jak Ian. Wszedł do wnętrza mieszkania, był trochę wkurzony. Zamknął drzwi kopniakiem, oparł się o ścianę obok i włożył ręce do kieszeni. Czekał.
- Co ty tu robisz? - Spytałam pierwsza.
- Chyba musimy porozmawiać – uniósł brwi, po czym zapytał – czemu tak szybko uciekłaś?
- Posłuchaj to co wczoraj się zdarzyło to...
- Tylko nie mów mi, że to wakacyjny wybryk, zaliczyłaś mnie i nara. Okey, może byliśmy trochę wypici, ale to było szczere, nawet jeśli nieodpowiedzialne. Nie chcę tego tak kończy... w ogóle nie chcę tego kończyć. Znajomości z tobą i...
- I co? Ja też nie, ale jak ty to sobie wyobrażasz? - Spojrzał na mnie pytająco, więc wyjaśniłam – okey, masz rację co do wczoraj. Ja też tak uważam, ale przecież gdy skończą się wakacje, wracam do nowego Jorku.
Staliśmy przez chwilę w ciszy, aż Ian podszedł do mnie i mocno mnie pocałował. Niechętnie się od niego odsunęłam, otworzyłam drzwi i powiedziałam:
- Powinieneś już iść. Przepraszam.
Wyszedł nie spojrzawszy się za siebie. Trzasnęłam drzwiami i z płaczem rzuciłam się na łóżko w moim pokoju, potem zasnęłam.
Kiedy się obudziłam był wieczór. Zeszłam do kuchni, gdzie siedziała ciotka z jakąś kobietą. Pamiętam ją z dzieciństwa, to przyjaciółka cioci.
- Dobry wieczór – przywitałam się z kobietą i oznajmiłam cioci – idę się przejść.
- Tylko się ogarnij wpierw, wyglądasz jakbyś dopiero co wstała.

- Bo tak jest – zmusiłam się na uśmiechu i poszłam do łazienki.



Następna (i ostatnia) część w środę. W święta zaczynam zabierać się za kolejną książkę, ponieważ mam wenę i wgl, w dodatku będę miała sporo wolnego, więc niedługo kolejna długa opowieść :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Nancy / 2

- O cześć! - Rzuciła ciotka w korytarzu – i jak mecz? Poznałaś kogoś?
- Mecz średni, poznałam Iana. Wybierasz się gdzieś?
- Do Winnipeg. Jedziesz może ze mną?
- Nie, dzięki. Pójdę się położyć i zadzwonię jeszcze do rodziców.
Pożegnałyśmy się i poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do rodziców, porozmawiałam z nimi chwilę i weszłam na Facebooka.
Kilka wiadomości, parę osób dostępnym. Świetnie. Większość moich znajomych spędza fajnie wakacje, a ja tu utknęłam. Ale jeśli pomyśleć głębiej, może to nie będzie takie złe lato. Dostałam wiadomość od Destiny – mojej najlepszej przyjaciółki: „Hej mała! Jak tam na wsi?”
Nie była dostępna, więc postanowiłam zadzwonić do niej na następny dzień.
Wreszcie położyłam się spać.

Cały dzień przesiedziałam w domu. Siedziałam przed komputerem, oglądałam telewizję, no i zadzwoniłam do Destiny. Pytała co słychać, co porabiam i czy napisałam coś nowego. Dowiedziałam się także, że moja ulubiona kapela daje jutro koncert w Nowym Jorku. Uwielbiam ich i byłam smutna, że nie zobaczę tego na żywo.
Gdy z nudów przewracałam kanały ciotka spytała:
- A może gdzieś wyjdziesz?
- Gdzie? Albo raczej z kim? - Odpowiedziałam z ironią.
- A Ian? - Spytała unosząc brew do góry.
- Ma dziewczynę.
- Ostatnio coś nie wyglądają jak para.
-Znasz go? - Spytałam wyłączając telewizję i odwracając się do niej.
- Tak, to bardzo miły chłopak, ale uważaj z nim. Lubi zdobywać dziewczyny. Ale słyszałam, że jest świetnym przyjacielem.
- Wiesz co? Może jednak pójdę się przejść.
Ciocia uśmiechnęła się, a ja wyszłam z gitarą. Może nawiązuję z nią lepszy kontakt, jest przecież lepszą osobą niż mi się wydawało.
Poszłam do parku i usiadłam na ławce jak najdalej ludzi. Kręciło się parę osób z dziećmi, ale to nic. Mam jakiś nagły przypływ weny i chcę coś napisać. Dobrze mi szło dopóki ktoś nie zaszedł mnie od tyłu, albo raczej nie zorientowałam się, że tam stoi.
- Cześć – powiedział siadając obok.
- Cześć Ian. Co ty tu robisz? Albo nie... jak długo tu stoisz?
-Wystarczająco by wiedzieć, że masz talent.
Uśmiechnął się, a ja odłożyłam gitarę na bok, lekko zawstydzona.
- Dzięki – odparłam i zarzuciłam za ucho kosmyk włosów – ale to jeszcze nie skończone.
- A zagrasz mi chociaż to co masz? - Uniosłam brwi do góry – nie daj się prosić, dziś moje urodziny.
- To wszystkiego najlepszego – powiedziałam na co on się uśmiechnął jak zwycięzca. Trzeba przyznać, uśmiech ma powalający.
Wzięłam więc gitarę, ale zamiast zagrać mu moją nieskończona piosenkę zagrałam zwykłe, proste i dobrze znane „Happy Birthday”. Kiedy skończyłam zaczął klaskać i się śmiać.
Zaczęliśmy rozmawiać, aż nagle spytał:
- Dziś z kilkoma znajomymi jedziemy na noc nad jezioro Winnipeg. Może chcesz jechać z nami?
- Ja? - Pokiwał głową – ale z twoich znajomych znam tylko twoją dziewczynę i w dodatku raczej za sobą nie przepadamy.
- Jej nie będzie, a moi kumple są spoko i cię polubią.
- No nie wiem.
- Przyjadę po ciebie około siódmej wieczorem.
Kiwnęłam głową i rozeszliśmy się.

- Ciociu! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania.
- Co się stało? - Spytała, gdy znalazłam ją w kuchni.
- Mogę jechać ze znajomymi na nockę nad jezioro? - Spytałam z niewinnym uśmieszkiem.
- Jakimi znajomymi? - Uniosła lewą brew.
- No wiesz...Znajomymi Ian'a...
Po chwili milczenia zgodziła się, a ja dziękując wpadłam do swojego pokoju.
Spakowałam do torby potrzebne rzeczy, zjadłam z ciocią obiad i wyszłam przed dom.
- Cześć – rzuciłam schodząc z ostatniego schodka - fajny samochód.
Ian stał obok czarnego jeepa. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz przeciwnie. Był zły.
- Coś się stało? - Spytałam.
- Zerwałem z Carmen - wytrzeszczyłam oczy - widziałem ją przed chwilą z innym facetem. Cały czas mnie okłamywała.
- Przykro mi.
Uśmiechnął się smutno i otworzył mi drzwi. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale podbiegła Carmen i zaczęła się tłumaczyć. Nic nie rozumiałam z ich kłótni. Nagle Ian wymierzył Carmen policzek. Nie mocny, no ale przecież... Cofnęłam się zaszokowana.
- Jesteś zwykła suką Carmen – rzucił do niej jeszcze i spojrzał na mnie.
- To ja może lepiej pójdę – wydukałam i chciałam odchodzić, kiedy złapał mnie za ramiona i powiedział.
- Nie, Nancy proszę, przepraszam, ale zasłużyła. Ciebie nigdy bym nie skrzywdził.
- Kłamca – Carmen stała już obok. Prosta i wkurzona, jak zła królowa suk.
Stałam przez chwilę zerkając to na chłopaka, to na dziewczynę.

- Sorry, ale nie ufam plastikom – rzuciłam do carmen i wsiadłam do auta.



Przepraszam, że spóźnione, ale wczoraj się nie wyrobiłam :)

A tutaj jeszcze zapraszam - moja szkoła ;)

https://www.youtube.com/watch?v=2qsWXbI34Ws

środa, 9 kwietnia 2014

Nancy / 1

Moi rodzice na początku czerwca postanowili się rozwieść. Na czas rozpraw oraz decyzję sądu, kto ma się zaopiekować dziećmi postanowili wysłać mnie na całe wakacji do nielubianej ciotki Jolie. Uważają, że tak będzie dla mnie lepiej.
W końcu dotarłam do miasteczka wysuniętego na północ od Winnipeg. Nawet nie znam jego nazwy.
- Nancy – wbiegła mi na powitanie ciotka.
- Cześć – odpowiedziałam i poszłam za nią do ładnego, niedużego domu.
Mama nie chce słuchać o tym, że nie lubię ciotki, ponieważ jest moją chrzestną.
- Co u ciebie słychać? Napijesz się czegoś? - Spytała w kuchni, kiedy zamknęła drzwi.
Korytarz prowadził do salonu, a po bokach były drzwi z pokojami i łazienką.
- Nic ciekawego. Nie dziękuję.
Zaprowadziła mnie do wcześniej przygotowanego pokoju i tam zostawiłyśmy moje bagaże.
- Może być? - Spytała i czekała na moją reakcję, więc pokiwałam głową – ale się zmieniłaś.
- Zmieniłam się? - Uniosłam brwi do góry.
- Tak. Nowy Jork cię zmienił.
- Nieprawda.
Ciotka tylko pokiwała głową i poszła przygotować obiad. Miała rację. Przed przeprowadzką z Winnipeg do Nowego Jorku byłam poukładaną, grzeczną dziewczyną. A potem? Cały zestaw do malowania, inny styl ubierania się, kolczyk w wardze i mały tatuaż w dolnych partiach brzucha. Na szczęście zmieniłam tylko wygląd, charakter wciąż mam ciężki.
- Nancy! - Zawołała mnie ciotka z kuchni.
- Co? - Spytałam stając w progu.
- Pójdziesz do sklepu?
- Już, tylko się trochę odświeżę.
Weszłam do ładnej łazienki, przeczesałam moje długie, blond włosy, odświeżyłam się i wyszłam.
Po dziesięciu minutach stałam w sklepie. Kupiłam to co było ciotce potrzebne i zaczęłam wracać. Przechodziłam obok boiska sportowego i widziałam grupkę zgranych przyjaciół, a pośród nich przystojnego chłopaka. Kiedy mnie przyłapali na „podglądaniu” ich, speszona odeszłam. Nie zauważyłam i wpadłam na jakaś dziewczynę.
- Uważaj krowo jak chodzisz – tak, to zdecydowanie plastikowa suka, ale co ja mówię, czasami sama wyglądałam jak ona.
- Sorry – ominęłam ją i odeszłam.
Na zakręcie chwilę stanęłam by jeszcze raz przyjrzeć się temu chłopakowi. Laska, na którą wpadłam okazała się jego dziewczyną.


Gdy rano wstałam nie miałam ochoty nawet się malować. Założyłam zwykle hawajki, koszulkę i trampki. Włosy spięłam w kucyk i zeszłam do kuchni.
- O, już wstałaś? - Spytała ciotka i postawiła przede mną kubek z kawą.
Nie wiem skąd ona wiedziała, że pijam kawę. Nie wiem też czemu jej nie lubię, ale może to się zmieni.
- Wiesz - zaczęła siadając naprzeciw mnie - dziś jest mecz siatkówki. Może pójdziesz i kogoś poznasz?
- Jasne, czemu nie. Jest tu może gdzieś park? - Spytałam gdy skończyłam kawę i odstawiłam kubek do zlewu, lecz ciotka bacznie mi się przeglądała, wiec wyjaśniłam - chciałabym gdzieś pograć w spokoju na gitarze.
- Za boiskiem - zanim odeszłam usłyszałam pytanie - nadal grasz?
Kiwnęłam głową i zniknęłam w łazience. Zrobiłam poranną toaletę i około południa wyszłam na mecz z futerałem w ręku. Znalazłam boisko i usiadłam gdzieś z tyłu na trybunach. W jednej drużynie grał chłopak, którego widziałam dzień wcześniej. Mecz nie był długi. Przeleciała pierwsza połowa, a że na drugiej nie chciało mi się siedzieć postanowiłam pójść do parku.
Przechodziłam obok chłopaka, który mi się spodobał. Wygłupiał się z kolegami i w pewnym momencie wpadł na mnie przewracając. Pomógł mi wstać i podając gitarę spytał:
- Przepraszam, nie chciałem. Grasz?
- Nie, noszę to tylko dla szpanu - odparłam z sarkazmem i otrzepałam się z pisaku.
- Naprawdę nie chciałem. Jestem Ian - wciągnął rękę.
Po dłuższej chwili uścisnęłam ją i odparłam:
- Nancy.
- Jesteś tu nowa? - Spytał chłopak zanim zdążyłam odejść.
- Jestem u ciotki na wakacjach.
Nagle podeszła jego dziewczyna i mocno pocałowała go w usta, jakby chciała dać mi do zrozumienia, że to jest jej chłopak.
- Ej, to ta blachara wczoraj na mnie wpadła - powiedziała do Ian'a.
- Jej, mocne słowa jak na plastikową sukę, która ma więcej tapety niż ja - odgryzłam jej i na zakończenie powiedziałam słodko do chłopaka - miło było cię poznać Ian.
Odeszłam i słyszałam za sobą śmiechy.
Wreszcie znalazłam park i usiadłam na jednej z ławek. Wyciągnęłam gitarę i zaczęłam grać utwory, które umiem. Czasami do tego nuciłam. Rzadko śpiewałam publicznie, ale wszyscy w rodzinie mówili, że mam ładny głos. Jednak wiadomo jak to rodzina . Chciałam wymyślić coś swojego, jednak przez trzy godziny nic nie wpadło mi do głowy. Wreszcie postanowiłam wracać. Gdy wstawałam wpadłam na Ian'a.
- Cześć - powiedział lekko zmieszany.
- Cześć - odparłam i wyminęłam go, ale on mnie dopadł.
- Chciałem ci powiedzieć, że jestem pod wrażeniem - stanęłam i uniosłam w górę brwi - no...postawiłaś się Carmen, to jest mojej dziewczynie. Odważna jesteś.
- Należę do osób, które umieją się bronić.
- Zauważyłem - uśmiechnęłam się, na co on spytał - mogę cię odprowadzić?
- A czy twoja dziewczyna nie skoczy na mnie z pazurami?
-Nie sądzę, ostatnio coś się oddalamy od siebie. To jak będzie?
- Jasne – odpowiedziałam z uśmiechem.
Gdy wracaliśmy nawiązaliśmy znajomość. Bardzo fajnie nam się gadało i polubiłam go. Dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Gdy stanęliśmy pod bramką, zapytał:
- A ty? Masz chłopaka?
- A czemu pytasz? - Spojrzał na mnie spode łba, więc dodałam – nie.
- Aha – znów zaczęliśmy się śmiać – a tak właściwie co grasz? - Spytał wskazując na gitarę.
- Trochę tego i tamtego. Znane piosenki i czasami własne, ale ostatnio coś nie mam weny.
- A zagrasz mi coś? - Pokręciłam przecząco głową, na co on dalej mnie namawiał – mi nie zagrasz? Nancy.

- Może kiedyś. Muszę iść. Na razie i dzięki – pomachałam mu i weszłam do mieszkania.


No to kolejne opowiadanie dla was. Zwycięzca drugiego miejsca. Jest to krótkie opowiadanie, ale powoli wracam do formy. Piszcie w komentarzach co myślicie i klikajcie etykiety!!! Jeśli przeczytałaś kliknij "przeczytałam", dzięki temu wiem ile osób czyta. A to dla mnie dużo znaczy :)

Kolejna część w piątek! 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Źródło.

Chciałabym aby każdy, kto czyta mojego bloga napisał skąd dowiaduje się o nowym poście. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ niedługo zamykam pewne rozdziały w moim życiu i nie wiem czy to będzie miało jakiś wpływ na "popyt" tutejszy ;) Dlatego to dla mnie ważne :) Oto odpowiedzi:
1. Fanpage "twe włosy i usta wpadają w me gusta"
2. Fanpage "może dziś do ciebie zadzwonię, gdy moją krew zapełni alkohol"
3. Mój prywatny fejsbuk (gdybym miała jeszcze jakiś inny xd)
4. inne źródło - tutaj napiszcie jakie :)

To ważne, więc proszę o komentarz :)


ps. Niedługo wstawiam nowe opowiadanie :)