czwartek, 18 lipca 2013

Tymczasowy brak tytułu #8 koniec

Po trzech dniach w izolatce, drzwi się otworzyły i Lexus zaprowadził Alex'a do gabinetu doktora Leeman'a. Kiedy chłopak usiadł na krześle, Lexus wyszedł i zostali sami. Doktor zapytał:
- Co robiłeś wtedy w pokoju tej dziewczyny? - Kiedy Alex nie odpowiadał, dodał – skąd ją znasz?
- A co pana to obchodzi?
- Dużo, ponieważ możesz zepsuć mój plan.
- Mam taką nadzieję – odparł i wyszedł.
Lexus zaprowadził go do świetlicy. Tam chłopak spotkał Rock'a.
- Udało ci się? - Spytał z błyskiem w oku.
- Nie bardzo.
- Pomogę ci – Alex spojrzał na niego – tak po prostu. Dzisiaj po dziesiątej pójdziesz po nią, siostra Rose będzie miała dyżur, a o tej godzinie zasypia. Zabierzesz dziewczynę i uciekniecie wyjściem awaryjnym, które jest w piwnicy. Nie przegapicie go.
- Myślisz, że się uda?
- Ja zajmę się resztą. Wy uciekajcie.
- Dzięki – odparł Alex i poszedł do swojego pokoju.

- Nie dostaliśmy żadnej wiadomości od Alexa. Myślisz, że coś mogło pójść nie tak? - Spytała Olivia Nathan'a, kiedy pakowali się w motelu.
- Mówisz i masz – odparł pokazując telefon – mamy czekać na parkingu o dziesiątej.
- Co to może znaczyć?
- Że planują wielką ucieczkę – odparł Nathan i pocałował dziewczynę.

Dochodziła godzina dziewiąta. Alex szykował się do pójścia po Faith. Drzwi się otworzyły i wszedł Rock.
- Złe wieści – powiedział – Faith ma spędzić noc w gabinecie doktora.
- Cholera – powiedział i walnął pięścią w ścianę – i co teraz?
- Wyciągnę doktora z gabinetu, a ty zabierzesz Faith.
- Jasne. Poczekaj – rzucił, zanim Rock zdążył wyjść – jak ci się odwdzięczę?
Rock tylko się uśmiechnął i wyszedł. Nie było to jednoznaczne dla Alex'a, ale był mu bardzo wdzięczny za pomoc.
Przed dziesiątą zaczął się skradać do gabinetu doktora. Obok był schowek personelu, więc tam wszedł i czekał. Po chwili ktoś wbiegł i zaczął wołać doktora. Po głosie Alex poznał, że to siostra Rose. Krzyczała coś o szalonym chłopaku na dachu. Kiedy doktor wyszedł, Alex uchylił lekko drzwi i wyjrzał zza nich. Było pusto, więc wyszedł i otworzył drzwi do gabinetu. Zobaczył Faith kulącą się pod ścianą i Lexus'a, który się nad nią nachylał. Długo się nie zastanawiając podbiegł do niego, powalił na ziemię i kiedy był pewny, że stracił przytomność, chwycił Faith w ramiona.
- Nie mamy czasu, musimy uciekać – powiedział, zagarniając jej włosy za ucho.
Chwycił ją za rękę i razem wybiegli na korytarz. Sprawdzili czy jest pusty i udali się schodami do piwnicy. Były tam drzwi otwierane na kartę magnetyczną i kod. Faith stanęła jak wryta, chwyciła się za głowę i powiedziała:
- I co teraz? - Ciągle płakała.
- Spokojnie – rzucił Alex i zaczął swoje sztuczki związane z elektroniką.
Po chwili drzwi się otworzyły i weszli do piwnicy. Kiedy zamykali drzwi usłyszeli alarm. Pewnie doktor odkrył, że zniknęła Faith. Znaleźli drzwi ewakuacyjne i pobiegli na parking, ciągle skrywając się i trzymając głowy nisko, by nikt ich nie zauważył.
- Faith! Alex! - Krzyknęła Olivia gdy ich zobaczyła.
Kiedy podbiegli przytuliła ich.
- Do samochodu – pognalił Alex i wepchnął ich do tyłu, a sam usiadł z przodu mówiąc – gazu stary!
Nathan tak zrobił i po chwili jechali drogą w kierunku domu.
- Dobrze cię znowu widzieć – powiedział Nathan do Alex'a.
- Tak się cieszę – mówiła Olivia płacząc – i przepraszam.
Przytuliła Faith i pozwoliła jej spokojnie zasnąć.

Zaparkowali pod domem. Faith obudziła się dziesięć minut wcześniej.
- Znajdą mnie i tak – powiedziała, zanim wszyscy wysiedli.
- Nie, bo wyjeżdżamy. Z kraju – powiedział Nathan, a dziewczyny zrobiły wielkie oczy.
- Nie możemy! A tata? - Zaczęła Olivia.
- Tata mnie tam wpakował. Drugi raz. Oni mają rację. Mnie tu nic nie trzyma, jeśli chcesz zostań – powiedziała Faith i wysiadła z auta – spakuję się – rzuciła do Alex'a i weszła do domu.
- Faith, co ty tu robisz? - Spytał zdziwiony Johny.
- Spokojnie, zaraz wyjeżdżam.
- Powinnaś być w szpitalu...
- Czemu? - Przerwała mu – czemu znów mnie tam wysłałeś? - Kiedy nie dopowiadał dodała – wyjeżdżam. Nie szukaj mnie, będziesz mógł żyć spokojnie z... - przerwała kiedy zobaczyła jak jakaś kobieta wychodzi z toalety – kto to?
- Jestem Magareth. Dziewczyna twojego taty – powiedziała kobieta i wyciągnęła rękę do Faith.
- Pozbyłeś się mnie wysyłając do szpitala, by móc z nią sypiać! - Do domu weszła Olivia – nienawidzę cię! - Wrzasnęła i pobiegła na górę.
- Tato, kto to jest? - Kiedy nie odpowiadał – twoja dziewczyna? - Kobieta kiwnęła nieśmiało głową, Olivia parsknęła śmiechem i także pobiegła na górę.
- Olivia! - Krzyknął za nią Johny, ale nic to nie dało.
Faith i Olivia spakowały do walizek wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Faith wyszła jako pierwsza, wsadziła walizkę do bagażnika i poczekała na siostrę, która właśnie wychodziła.
Zamknęły bagażnik. Olivia usiadła z przodu, a Faith z tyłu, lecz za nim weszła, spojrzała na tatę i powiedziała:
-Żegnaj.
Sama nie wie, czemu to zrobiła. Może chciała w ten sposób się pożegnać lub wzbudzić w nim wrzuty sumienia. Usiadła kolo Alex'a i wtuliła się w niego.
- To gdzie jedziemy? - Spytała Olivia, kiedy byli na autostradzie.
- Mam na Florydzie domek. Co na to powiecie? - Rzuciła Nathan i włączył radio.
- Alex – zaczęła Faith i spojrzała na swojego chłopaka – dziękuję.
Uśmiechnął się i pocałował ją, po czym przytulił i zasnęli. Olivia także zasnęła, a Natha prowadził. Wszyscy chcieli się wynieść z Kanady, a najważniejsze było to, że byli razem.



Ostatnia część. Pisana na szybko, mogło być lepiej.


http://ask.fm/lollelita można pytać. Także o opowiadania itp.


wtorek, 16 lipca 2013

Tymczasowy brak tytułu #7

Zamknęli Alex'a w izolatce na dwa dni. Był spokojny. Musiał być, by wyjść. W tym samym czasie Faith nie gościła w swoim pokoju doktora. Nie miała pojęcia, że Alex tu jest. Po śniadaniu siostra Rose zaprowadziła ją do świetlicy. Pamiętała ją. Oczy obłąkanych świdrowały ją na wylot. Siadała zawsze przy stoliku pod oknem i patrzyła. Unikała wzroku i dotyku kogokolwiek. Wiedziała gdy ją obserwują, lub gdy się zbliżają.

Drzwi do izolatki się otworzyły i wszedł doktor Leeman.
- Jak się czujesz? - Spytał Alex'a.
Kiwnął głową i wymusił `dobrze`.
- Niech idzie do świetlicy – powiedział i odszedł.
Lexus zabrał go do świetlicy i przedstawił Delli, która pilnuje oddziału. Della miała go oprowadzić i tak też zrobiła. Pokazała mu gdzie swoje pokoje mają mężczyźni, a gdzie kobiety. Później wrócili do świetlicy. Alex usiadł przy oknie. Pamiętał słowa Faith, że tu człowiek uczy się dostrzegać, czuć i słyszeć więcej. Brakowało mu jej, czuł się winny. Obiecał jej, że tu nie wróci.
Faith siedziała przy stole i czuła na sobie wzrok jednego z pacjentów. Nigdy go nie lubiła, a on bardzo lubił kogoś dotykać. Zaczęła myśleć o Alex'ie, o tym jak bardzo pragnie by go przytulic. Pamięta jego zapach, chód i styl poruszania się. Ktoś wszedł do pomieszczenia. Dwie osoby. Nie musiała się odwracać, wiedziała to. Czuła. Lecz czuła też coś jeszcze. Znajomą obecność pomieszaną z obcą. Odwróciła się, lecz nikogo nie było. Wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Obudziła się, ponieważ czuła się obserwowana. Przez doktora. Siedział na łóżku, które stało obok.
- Jak się dziś czujesz? - Spytał – nie było cię na terapii grupowej.
Faith wzruszyła ramionami i usiadła, zakładając nogę na nogę.
- Jeśli jutro nie pojawisz się na terapii, wrócisz do izolatki.
Kiwnęła głowa, a doktor wyszedł.

Następnego dnia Faith pojawiła się na terapii. Siedzieli na krzesełkach w kółku i opowiadali historie z życia. Nadeszła jej kolej. Pytanie brzmiało czy kogoś kochasz?
- Tak – odpowiedziała i zobaczyła jak dziewięć par oczu czeka na rozwinięcie historii – nie powiem.
- Dobrze. To teraz twoja kolej, Alice.
Faith przestała ich słuchać, zamyśliła się. Kochała Olivię, babcię i nawet tatę. Mimo że to on tu ją wysłała z powrotem. Ale spoza rodziny kochała Alex'a. Może znali się krótko, ale była tego pewna.
Po terapii wszyscy udali się do stołówki na obiad. Tam dziewczyna doznała szoku. Kiedy siedziała i grzebałą plastikowym widelcem w sałatce, dosiadł się do niej Max.
- Co ty tu robisz? - Spytała przerażona.
Patrzył na nią z kamienną twarzą, jakby chciał ją zabić.
- Jestem tu przez ciebie.
- Przeze mnie? - Spytała głupio, co tylko pogorszyło sytuację.
- Tak. Mój tata ukarał mnie za schrzanienie zadania. Wiesz na co mam teraz ochotę? - Spytał cicho i złapał ją za nadgarstek przygwożdżając rękę do stołu – zapłacisz mi za to.
Wstała gwałtownie i upadła na podłogę, a Max nachylił się na nią.
- Zapłacisz mi za to suko! - Uderzył ją z całej siły w twarz.
Dwóch ochroniarzy wyniosło go z sali, a siostra Elizabeth zaprowadziła Faith do pielęgniarki. Dziewczyna była roztrzęsiona i strasznie bolała ją warga, z której ciekła krew. Pielęgniarka opatrzyła ranę i dała tabletkę przeciwbólową. Faith ze wszystkich tu obecnych lubiła najbardziej ją. Zawsze była miła, uśmiechnięta i traktowała wszystkich normalnie, a nie odmiennie.

- Słyszałeś? - Spytał jakiś młody chłopak Alex'a, który właśnie usiadł do stołu na stołówce.
- Co?
- Jeden uderzył dziewczynę – Alex go zignorował i zaczął grzebać widelcem w jedzeniu – jestem Rock.
- Alex. Co to za dziewczyna? - Spytał z ciekawości.
- Taka co nie lubi się dotykać – zachichotał, a Alex zaczął się zastanawiać czy to nie Faith – trafiła tu drugi raz. Niedawno.
- Wiesz gdzie jest? Teraz?
- Pewnie u pielęgniarki, ale...
Nie słuchał co Rock ma do powiedzenia, tylko zerwał się na równe nogi i podszedł do siostry Rose.
- A ty dokąd?
- Muszę do pielęgniarki. Niedobrze mi.
Siostra zaprowadziła go do gabinetu pielęgniarki. Po drodze minęli dziewczynę, z brązowymi do ramion włosy. Wiedział, że to Faith. Tylko nie wiedział jak się z nią zobaczyć i powiedzieć swój plan.
- Kolejny? - Spytała pielęgniarka, kiedy weszli.
- Niedobrze mu. Zostawiam go – odparła siostra Rose i wyszła.
- Więc co ci dolega?
- Już nic – odparł Alex nie patrząc jej w oczy.
- Stworzymy ci kartę. Muszę tylko znać numer twojego pokoju.
- Potrzebne to? - Coś mu zaświtał w głowie. Pielęgniarka kiwnęła – niech panie dogoni siostrę Rose, ona wie.
- Siedź tu i nie zrób sobie krzywdy.
Wyszła, a on zajrzał do teczki szukając Faith Joshua. Znalazł. Pokój dwunasty, drugie piętro.
Usiadł z powrotem na klozetce i drzwi znów się otworzyły.

Faith siedziała na łóżku w swoim pokoju i przykładała lód do obolałej wargi. Pielęgniarka jej go przyniosła dla uśmierzenia bólu. Zaczęła myśleć o Alex'ie. Wspomnienia zaczęły ją dręczyć, chciała się przespać, lecz ktoś wchodził do pokoju. Kojarzyła chód, po chwili ukazała się twarz młodej dziewczyny z dwiema bliznami. Była dziwna, wchodziła do cudzych pokoi i po prostu stała. Faith wiedziała, że nie wolno wykonywać gwałtownych ruchów, wołać o pomoc i trzeba zachowywać się spokojnie. Inaczej dziewczyna wpada w szła i bije ludzi, a Faith już dziś została pobita. Dziewczyna wyszła, a w jej miejsce wszedł ktoś inny. Doktor Leeman.
- Znów chodzi po nocy – powiedział kiwając głową – nie wiem czy jest jeszcze dla niej ratunek. Ale dla ciebie – mówił siadając na łóżku i kładąc rękę na jej nodze.
Doktor przygwoździł Faith do łózka swoim ciałem, więc nie miała żadnej szansy na ucieczkę. Łzy leciały jej po policzkach, wiedziała, że wzywanie pomocy to zły pomysł. Zamknęła oczy i modliła się, by ten koszmar się skończył. Po chwili doktor stał, a przed nim był jakiś młody chłopak, który uratował Faith.
- Trzymaj się od niej z daleka – powiedział i wtedy poznała ten głos, należący do Alex'a.

Alex poszedł do świetlicy i spotkał tam tego samego chłopka co na stołówce. Podszedł do niego i zapytał cicho:
- Wiesz kto pilnuje drugiego piętra w nocy?
- Doktor Leeman, a co? - Chłopak był zdezorientowany, lecz zadał pytanie, które wyprowadziło Alex'a z równowagi – chcesz ją ratować?
- Co?
- Tę dziewczynę? Znasz ją? - Alex kiwnął głową – powodzenia.
Alex spojrzał na niego jeszcze raz i poszedł do swojego pokoju. Dochodziła cisza nocna. Kiedy ktoś sprawdził jego pokój i wrócił do czytania durnego czasopisma, wyszedł z pokoju. Miał szczęście, ochroniarz poszedł do toalety. Przeszedł przez nadzór, wbiegł po schodach i dotarł na drugie piętro. Umiał się posługiwać elektroniką i sprawami z tym związanymi, więc bez problemu otworzył drzwi na kartę magnetyczną i kod. Spojrzał na nadzór, pusty. Pewnie doktor siedzi w czyimś pokoju. Przebiegł korytarzem, dotarł do pokoju dwunastego i zajrzał przez szybkę. To co zobaczył zmusiło go do natychmiastowego działania. Wbiegł i całą siłą zrzucił doktora z Faith, a potem stanął przed nim.
- Trzymaj się od niej z daleka.
- Przyślijcie ochronę do pokoju dwunastego, piętro drugie – powiedział doktor do krótkofalówki – co ty tu robisz?
- Nie pozwalam ci rżnąć pacjentek – odparł z ironią.
Doktor się wycofał za drzwi z cwanym uśmiechem na ustach. Po chwili Faith znalazła się w ramionach Alex'a. Łzy leciały jej po policzkach i była w szoku.
- Co ty tu robisz? - Spytała, patrząc na niego.
- Ratuję cię – odparł i dał jej buziaka – wyciągnę nas stąd.
- Jak to nas? Co to znaczy?
- Dałem się zamknąć – powiedział i dodał – w myślach ten plan wydawał się lepszy. Ale nie martw się...
Nie dokończył, ponieważ do pokoju wbiegło trzech mężczyzn, złapało Alex'a za ramiona i chciało zabrać. Faith chciała mu pomóc, krzyczała, biła ochroniarzy po rękach, ale to nic nie dawało. Jeden z nich wstrzyknął Alex'owi coś na uspokojenie i zanieśli go do izolatki. Faith znów została sama, zdruzgotana i kompletnie nie miała pojęcia co robić.


kolejna część jak napiszę :)


http://ask.fm/lollelita można pytać

piątek, 12 lipca 2013

Tymczasowy brak tytułu #6

Faith siedziała w szpitalu już kilka dni. Nie liczyła ile, nie miała pojęcia. Zamknęli ją w izolatce, dawali jakieś gówniane jedzenie. Nie wiedziała co dzieje się z jej siostrą oraz chłopakami. Ciągle krzyczała, płakała, waliła w drzwi. Musiała się uspokoić, by ją stąd wypuścili, lecz to wcale nie było takie łatwe. Do drzwi podeszła siostra Rose. Faith wstała i czekała.

Olivia, Nathan i Alex wbiegli do mieszkania Joshua.
- Tato! - Krzyczała dziewczyna.
Johny wyszedł z kuchni i stanął zakładając ręce na piersi.
- Co się stało?
- Zabrali Faith! Zabrali ją do szpitala, musimy ją wydostać! - Krzyczała Olivia, a Johny nie reagował – tato?
- Tak będzie lepiej. Dla nas wszystkich.
Wrócił do kuchni, a cała trójka poszła za nim.
- Co zrobiłeś?
- Zadzwoniłem do doktora Leemana. Ona...nie wróciła. Pogorszyło się jej.
- Jak mogłeś? Ona miała tylko nas! A kiedy mama zmarła, nie byłeś obecny. Chodziłeś ciągle pijany! A w szpitalu zrobią jej krzywdę. Nic nie wiesz! Nigdy cię nie obchodziłyśmy. Nienawidzę cię – dodała cicho i pobiegła do swojego pokoju.
Zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torby.
- Co robisz, Olivia! - Krzyknął Nathan i przytulił dziewczynę.
- Musimy ją ratować – powiedziała.
- Ona ma rację. Ty nie wiesz... co chcieli jej zrobić – dodał Alex, a Nathan pozwolił spakować torbę Olivii.

- Co ja tu znowu robię? - Spytała Faith gdy siedziała w gabinecie doktora Leeman'a.
Wyglądał na więcej niż pięćdziesiąt lat, miał siwe, dłuższe włosy, które zawsze zapinał klamrą i ciągle chodził z laską.
- Twój tata zawiadomił nas, że ci pogorszyło się. Zacząłem zastanawiać się czy wypuszczenie cie to był dobry pomysł.
- Mój tata się mylił. Nic mi nie jest, czuję się świetnie – powiedziała stanowczo Faith.
Nie bała się. Już nie, wiedziała jak sobie z tym wszystkim radzić. Chciała wyjść. Dla Olivii i Alex'a. Nie chciała go stracić.
- Dajcie jej normalny pokój, myślę, że izolatka nie będzie konieczna – powiedział do pielęgniarza – a z tobą zobaczę się później.
Leonard zaprowadził Faith do pokoju. Wszyscy mówili na niego Lexus, może dlatego, że ciągle jeździł żółtym lexusem i miał bzika na punkcie tych samochodów. Wyszedł zamykając drzwi, a Faith położyła się na łóżku i zamknęła oczy, marząc by otworzyć je gdzie indziej.

- Jak chcesz to zrobić? - Spytał Nathan Alex'a, kiedy Olivia kupowała wodę w sklepie.
- Nie mam pojęcia. Pojedziemy w odwiedziny?
- Nie wiem czy się uda. Ale mam pewien plan.
- Dawaj – poczekali aż przyjdzie Olivia – twój facet ma plan.
- Widziałem kiedyś taki film. Brat dał się zamknąć, by ratować siostrę.
- I kto będzie tym nieszczęśnikiem?
- Ja – powiedział stanowczo Alex – obiecałem jej, że tam nie wróci i zawiodłem. Muszę ją uratować.
- Myślicie, że się uda? - Wzruszyli ramionami i wsiedli do auta.

Faith obudził dźwięk otwieranych drzwi. Znała ten chód i wiedziała co za chwilę nastąpi. Okryła nogi kocem i usiadła opierając się o ścianę. To doktor Leeman.
- Chciałem z tobą porozmawiać – powiedział siadając na łóżku – bardzo się cieszę, że wróciłaś. Teraz możemy spokojnie dokończyć leczenie.
Położył rękę na jej nodze.
- Wiem czego pan chce. Poznałam pana syna – powiedziała.
- Po raz pierwszy nie wykonał poleconego mu zadania. Jak myślisz co się z nim stało?
- Pan też nie dostanie tego czego chce.
- Mylisz się – zbliżył się do Faith, lecz ktoś wszedł – czego? - Warknął.
- Ktoś przyszedł – powiedziała siostra Rose.
- Zaraz przyjdę – zanim jednak wyszedł, dodał - wrócimy do naszej rozmowy.
Idąc korytarzem do swojego gabinetu poprawił krawat i zapiął ostatni guzik. Wszedł i zobaczył siostrę Rose stojącą za biurkiem oraz trzech młodych ludzi.
- W czym mogę pomóc?

Nathan zaparkował samochód na parkingu należącym do szpitala psychiatrycznego położonego nieopodal Brandon w Kanadzie.
- Gotowi? - Spytała Olivia, a chłopcy pokiwali głową.
Wysiedli. Cała drogę Nathan prowadził Alex'a. Chcieli stworzyć pozory, że jest chory psychicznie. Zabrali mu wszystkie cenne rzeczy. Komórkę wyłączyli i schowali w miejscu, gdzie nikt nie będzie szukał. Dwie godziny wcześniej Alex wziął żyletkę i pociął ręce, by być bardziej wiarygodnym. Doszli do informacji głównej.
- Chcielibyśmy spotkać się z doktorem Leemanem, mamy kogoś, komu mógłby pomóc – powiedziała Olivia ciepło i spokojnie.
Ochroniarz zaprowadził ich do siostry Rose, a ta do gabinetu doktora.
- Zaraz wrócę, pójdę po doktora Leemana – powiedziała i wyszła.
- Każdy pamięta co ma robić? - Spytał cicho Nathan.
- Mam udawać świra.
- To nie takie proste – skwitował Nathan i zaraz spoważniał.
Weszła siostra Rose i stanęła za biurkiem doktora. Po chwili pojawił się we własnej osobie, usiadł w swoim fotelu i spytał:
- W czym mogę pomóc?
- Jechaliśmy na wspólny weekend do Brandon i zobaczyliśmy go na poboczu – zaczął mówić Nathan – miał całe ręce we krwi i po prostu stał.
- Był przerażający. Spytaliśmy w mieście czy ktoś mógłby mu pomóc i skierowali nas tutaj – dodała Olivia.
Alex siedział i patrzył na doktora Leeman'a, a kiedy ten patrzył na niego, uciekał wzrokiem.
-Dobrze. Zostawicie go tutaj, a my mu pomożemy – powiedział doktor ze sztucznym uśmiechem. Jak ma na imię?
- Alex.
- Aleksander? - Spytał chłopaka.
- Alex! - Wrzasnął, by uwiarygodnić.
- Dobrze Alex, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Zabierzcie go do izolatki – powiedział do siostry Rose, a ona z pomocą Lexus'a tak zrobiła.
- Mogę w czymś jeszcze pomóc? - Spytał doktor, gdy Olivia i Nathan nie wyszli.
- Chciałabym się dowiedzieć, kiedy można odwiedzać pacjentów?
- Chcecie go odwiedzić? - Parsknął śmiechem.
- Nie, skądże. Siostra naszego znajomego jest tutaj. Prosił byśmy się dowiedzieli.
- Jeśli jest tu krócej niż dwa miesiące, nie ma odwiedzin.
Olivia zamarła, lecz nie dała tego po sobie poznać. Kiwnęła głową, podziękowali i wyszli. Wrócili do samochodu i zatrzymali się w motelu oddalonego o dwa kilometry. 



Jak widzicie kontynuuje pisanie. kolejna część po niedzieli


http://ask.fm/lollelita można pytać

ps. prośba
https://www.facebook.com/TweWlosyIUstaWpadajaWMeGusta dobijamy do 50K do końca lipca!

Z góry dzięki za lajki ;) (lakujecie tylko jeśli chcecie, żeby nie było)  

czwartek, 11 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #5

Ruszyli prosto do lasu. Nagle ktoś pchnął dziewczynę na drzewo i upadła na ziemię. To był Max, rzucił się też na Alex'a i zaczęli się bić. Po chwili Alex'owi udało się wstać, chwycił jakąś gałąź i uderzył z całej siły napastnika. Upadł na ziemię i się nie podnosił, więc chłopak wykorzystał to, pomógł Faith wstać i pobiegli przed siebie, w kierunku domu strachu.
- Jesteś cała? - Spytał w biegu Alex.
- Tak, a ty? - Potwierdził – a twoja ręka?
- Przeżyję. Znajdźmy ich i wynośmy się stąd.
Dobiegli do bramy. Alex okrążył dom, a Faith weszła do holu i krzyknęła:
- Halo! Jest tu ktoś? - Nikt się nie odezwał – Olivia! Nathan! Jack!
Usłyszała kobiecy krzyk dochodzący z pierwszego piętra i nie czekając na Alex'a wbiegła po schodach.
- Olivia?!
- Faith? Jestem w łazience! - Krzyknęła jej siostra, więc tam się udałą.
Otworzyła drzwi i zobaczyła Olivię wisząca za oknem. Podbiegła i spojrzała w dół. Na zewnątrz stał Alex, ale nie orientował co się dzieje.
- Alex! - Krzyknęła Faith i chłopak podniósł wzrok do góry – złap ją. A ty skacz – zwróciła do siostry.
- Boję się.
- Ufamy mu, pamiętasz? Złapie cię, a ja poszukam chłopaków.
W końcu Olivia puściła się i kiedy Faith zobaczyła, że jest w ramionach Alex'a ruszyła w głąb domu. Zajrzała do każdego pokoju, lecz były puste. Weszła na drugie piętro, kiedy usłyszała huk. Jakby coś spadło na ziemię. Zajrzała w pierwsze drzwi i już wiedziała czym ten huk był spowodowany. Okno było otwarte i był przeciąg. Podeszła i zamknęła je, a kiedy chciała wyjść ktoś zamknął drzwi. Chciała je otworzyć, lecz klamka wypadła. Zaczęła w nie walić, lecz to nic nie dawało. Spojrzała w dziurkę od klucza i zobaczyła jak ktoś ciągnie Nathan'a do pokoju obok. Był ledwo przytomny, ale wołał o pomoc. Wiedziała, że nie otworzył drzwi. Podbiegła do okna, otworzyła je i spojrzała w bok. Obwiniała się, że to przez nią mają problemy z Max'em, dlatego musiała pomóc Nathan'owi. Olivia go kochała, a Faith chciała być druhną na ślubie. Dach był ukośny, lecz przy ścianie był kawałek, na który można było stanąć. Faith tak też zrobiła. Powoli i bardzo ostrożnie, ponieważ było ślisko, padało i wiało, stanęła na tym kawałku. Przyległa do ściany i wolno przesuwała się w bok. Dotarła do wybrzuszenia w ścianie i musiała zrobić ważny krok. Jedną noga stanęła po drugiej stronie, a drugą chciała, lecz ześlizgnęła się. Po chwili jednak Faith złapała równowagę i znów stała twardo. W końcu znalazła się koło okna. Zajrzała w nie, był tam tylko Nathan, jego oprawcy nigdzie nie było widać. Po czterech uderzeniach udało się jej wybić szkło i wskoczyła do środka, upadając nierówno na kostkę. Nathan leżała na jakimś łóżku, podeszła do niego kulejąc i zaczęła nim potrząsać.
- Nathan. Spójrz na mnie – mówiła cicho, lecz wyraźnie.
- Faith? Co ty tu robisz? Gdzie jestem? - Chłopak był jeszcze trochę nieprzytomny, lecz powoli dochodził do siebie.
Wstał na nogi i z pomocą Faith razem wyszli z pokoju i zaczęli iść na dół. Doszli do szczytu schodów i spotkali Alex'a i Olivię. Olivia od razu wzięła Nathan'a w ramiona.
- Nigdy więcej nie znikaj mi z oczu – powiedział Alex do Faith i też ją przytulił.
- Znalazłaś Jacka? - Spytała Olivia, a Faith pokręciła głową.
Nagle dziewczyna spojrzała w prawo, gdzie była kuchnia. Czuła jakby musiała tam wejść, jakby ktoś tam był. Puściła Alex'a i podążyła za swoją intuicją. Na wejściu znów spojrzała w prawo, w krótki korytarzyk i zakryła usta dłonią, by nie krzyknąć. Alex stanął obok niej i znieruchomiał. Jack leżał na ziemi z nożem w brzuchu, w kałuży własnej krwi. Faith otrząsnęła się szybciej. W szpitalu wiele razy dochodziło do śmierci lub zabójstw, mimo że nikt nie wiedział jak to się mogło stać. Alex wciąż był w szoku, a dziewczyna podeszła do ciała i sprawdziła kieszenie. W prawej nic nie było, a w lewej kluczyki do samochodu. Spojrzała na jego twarz, otwarte usta i oczy. Mimo swojego imienia nie wierzyła w Boga, lecz przejechała ręką po twarzy i zamknęła mu oczy. Później wstała i podeszła do Alex'a.
- Chodź. Musimy iść – kiwnął głową i dał się poprowadzić.
- Macie kluczyki? - Nathan był już bardziej przytomny – ale zaraz, Jack. Gdzie Jack?
- Nie żyje – powiedział Alex i spojrzał na przyjaciela.
Cała trójka znała się od dziecka. Olivia schowała głowę w ramionach swojego chłopaka, a Faith powiedziała:
- Musimy iść. Nie możemy tu zostać.
- Nie możemy go tak zostawić. Trzeba go zabrać! - Powiedział rozhisteryzowany Nathan.
- I co? Będziecie nieść ciało przez las, a potem wrzucicie je do bagażnika i przez pięćdziesiąt pięć kilometrów będziecie wieźć trupa? - Spytała Faith i po chwili zrobiło się jej głupio – przepraszam, ale naprawdę musimy uciekać. To wszystko moja wina, nie chcę by ktoś jeszcze zginął.
- To nie twoja wina – powiedział Nathan i przytulił ją.
Po chwili znów stali osobno i poczuli dym. Faith wróciła do kuchni i zobaczyła, że ciało jak i reszta domu się pali.
- Musimy iść – rzuciła wracając do holu – pali się. Dom, ciało.
- Tu jest pełno gazu. Z tych wszystkich urządzeń i w ogóle. Za chwilę budynek wleci w powietrze – powiedział Alex, pociągając za sobą Faith i przyjaciela, który ciągnął Olivię.
Zdążyli dojść w głąb lasu, gdy usłyszeli potężny huk. Wiedzieli co oznacza. Zatrzymali się na chwilę i znów ruszyli do domku.
Gdy tylko dotarli zaczęli pakować bagaże do samochodu. Nagle ktoś zaciągnął Faith do tyłu i przystawił nóż do jej gardła. Ktoś czyli Max.
- Nie ruszać się, bo zrobię jej krzywdę.
- Puść ją – odezwał się Alex.
Max tylko się zaśmiał i wyszedł ciągnąć za sobą Faith. Ciągle trzymał przy jej gardle nóż. Zaprowadził ją do swojego domku i pchnął na łóżko.
- Wiem kim jesteś – zaczęła dziewczyna, by zyskać na czasie. Czuła, że przyjaciele jej teraz nie zostawią i uratują ją.
- Cieszę się. Fajnego mam tatę co?
- Nie – spoliczkował ją.
- Z tym też miał rację, twarda sztuka z ciebie. Ale już niedługo.
Usiadł na niej okrakiem. Zaczęła okładać go pięściami i krzyczeć. Max zaczął ją całować, wbrew jej woli, by nie krzyczała. Rękoma próbował ściągnąć spodnie. W pewnym momencie ktoś go pociągnął i chłopak wylądował na ścianie. Szybko jednak się podniósł i z pięściami rzucił się na bohatera Faith, którym był Alex. Znów się pobili i znowu Max wylądował a podłodze, lekko nieprzytomny. Może był sprytny i cwany, ale siłowo przegrywał z Alex'em. Faith siedziała skulona pod ścianą i płakała. Alex zbliżył się do niej wolno i wyciągnął rękę. Faith niepewnie chwyciła go za rękę, a potem przywarła do niego w uścisku.
- Już dobrze, jestem przy tobie.
Wziął ją na ręce i wyszedł z domku. Poszli prosto do samochodu. O dziwo nikogo nie było w pobliżu. Pomijając późną godzinę, było zbyt cicho. Alex posadził Faith z tyłu i usiadł obok, a dziewczyna cięgle go przytulała. Uspokoiła się już, ale nie chciała puszczać chłopaka.
- Spadajmy stąd – powiedział Nathan i odpalił auto.
Faith spojrzała jeszcze do tyłu, gdzie Max stał na werandzie i patrzył jak odjeżdżają.


Minął tydzień odkąd wrócili. Byli na pogrzebie Jack'a, dziewczyny nie mówiły ojcu prawdy, mimo że się jej domagał. Pojechały do miasta, do kawiarni spotkać się z Nathan'em i Alex'em. Każdy się mało odzywał. Faith spotykała się z Alex'em. W pewnym momencie podjechał duży, biały samochód. Nikt nie wiedział o co chodzi, nikt prócz Faith. Ona dobrze znała to auto. Należało do szpitala psychiatrycznego. Wysiadło dwóch mężczyzn w białych fartuchach i podeszli do stolika.
- Szukamy Faith Joshua – powiedział jeden z nich.
- Nie znamy takiej – odparł spokojnie Alex.
- Na pewno? A ona? - Wskazał na Faith.
- To nie ona.
- Dziwne, bo wygląda jak ona – pokazał im zdjęcie Faith – pójdziesz z nami.
- Gdzie? - Spytała dziewczyna, a mężczyźni zmierzyli ją wzrokiem – nie wrócę tam.
Siłą zaciągnęli dziewczynę do samochodu i zamknęli ją z tyłu. Mimo prób Alex'a, Nathan'a i Olivii, zawieźli ją z powrotem do szpitala.



koniec!
myślałam o pisaniu dalej, o pobycie w szpitalu, ponieważ znów źle skończyłam 

środa, 10 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #4

Olivia obudziła się jako pierwsza. Wstała z zamiarem pójścia do łazienki, lecz coś przykuło jej uwagę. A dokładniej Faith z Alex'em. Była w szoku, lecz starała się nie krzyczeć. Wróciła do łóżka, potrząsnęła Nathan'em, a kiedy się przebudził wskazała na kanapę.
- Patrz, no patrz!
- O w mordę – skwitował Nathan gdy zobaczył to co jego dziewczyna.
Olivia poszła do łazienki, a Nathan poszedł dalej spać.
O dziewiątej wszyscy już jedli śniadanie na werandzie. Olivia z Nathan'em ciągle wymieniali między sobą spojrzenia i uśmieszki. W końcu Jack zapytał:
- Dobra. O co waszej dwójce chodzi?
- Spytaj ich – Olivia wskazała na Faith i Alex'a, a oni zamarli w bezruchu.
- Co? - Spytał zdziwiony Jack – o co chodzi?
- Faith spała z Alexem – powiedział Nathan, a Jack wytrzeszczył oczy – nie tak idioto! Po prostu była do niego przytulona.
- I co w tym dziwnego. Ciągnie ich do siebie i już – Jack nie załapał o co chodzi Olivii i Nathan'owi, a Alex i Faith tylko się zaśmiali – już rozumiem. Faith nie tyka chłopaków.
W tym momencie wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Faith. Ten wyjazd dobrze jej zrobił.
Po śniadaniu wybrali się do miasta po kilka rzeczy i alkohol. Chcieli zrobić wieczorem ognisko, ponieważ na następny dzień mieli wjeżdżać. Tym razem Faith nie miała zastrzeżeń by siedzieć z tyłu. Chociaż nie, miała. Siedziała przy oknie. Dojechali do miasta i poszli do marketu. W pewnym momencie Faith oddaliła się od reszty i weszła między regałami ze śmieciowym jedzeniem. Wzięła do ręki czipsy i odwróciła się. Poczuła się sama i obserwowana. Odwróciła się gwałtownie i wpadła na Max'a. Złapał ją za ramiona i uśmiechnął się szyderczo.
- Puść mnie – powiedziała.
- Dlaczego?
- Puść mnie, bo zacznę krzyczeć.
- Nie jeśli zakryję ci ręką usta – spojrzała na niego dziwnie, a on mówił dalej – ten cały Alex ma się trzymać od ciebie z daleka. A ty od niego, jasne?
- A jak nie to co?
- To będzie źle – puścił ją i spytał – jak jego ręka?
Miała ochotę mu przywalić. Dosłownie. Wiedziała, że nie ma szans, ale nie mogła tego tak zostawić. Podeszła do niego i mocno, z pięści uderzyła go w twarz.
- Hej, co się tu dziej! - Krzyknął ochroniarz i wykręciła Faith do tyłu ręce, by ją unieruchomić.
- Niech mnie pan puści! - Krzyknęła, przerażona jego dotykiem.
Wyprowadził, albo raczej wyniósł ją na zewnątrz i powiedział:
- Masz zakaz wchodzenia do tego sklepu.
- Co się stało? - Olivia wybiegła z Alex'em.
- To wasza koleżanka?
- Tak, to moja siostra. O co chodzi?
- Uderzyła jednego klienta – Olivia z Alex'em zrobili wielkie oczy.
- To jakaś wariatka. Powinna iść się leczyć – ze sklepu wyszedł Max i dorzucił jeszcze – niech pan zadzwoni po tych z białymi fartuchami. Nigdy nie powinna wychodzić z psychiatryka.
Ochroniarz zaprowadził Max'a z powrotem do sklepu, a Faith patrzyła za nimi wściekłym wzrokiem.
- Co się stało? - Spytał Alex dotykając jej ramienia, lecz ona się odsunęła – Faith.
Po jej policzkach poleciała łza, a ona bez słowa odwróciła się i poszła do samochodu. Oparła się o maskę i rozmasowywała nadgarstki.
Olivia zrobiła krok by porozmawiać z siostrą, lecz Alex zatrzymał ją i powiedział:
- Pozwól mi pójść.
Kiwnęła głową więc poszedł i stanął twarzą w twarz z Faith.
- Wyjaśnisz co się stało?
- Podszedł do mnie i zaczął mi grozić.
- Co?
- Że mamy się trzymać od siebie z daleka. Ty ode mnie i ja od ciebie. Gdy chciał odejść spytał jak twoja ręka. Wtedy wiedziałam, że to on cię postrzelił, nie wytrzymałam i walnęłam go. Niestety ochroniarz to widział.
- I cię dotknął, tak? Dlatego się odsunęłaś – kiwnęła głową – nie wiedziałem, że z ciebie taka waleczna dziewczyna.
Zaśmiali się i Olivia widząc rozładowane napięcie dołączyła do nich.
- Nie chcę tam wracać – powiedziała nagle Faith z oczami pełnymi łez, lecz nie płakała – nie chcę wracać do tego wariatkowa.
Alex ją przytulił, a ona schowała się w jego ramionach.
- Nie wrócisz. Obiecuję – powiedział próbując ją uspokoić.
Wreszcie Faith doszła do siebie i stała na własnych nogach. Przyszli Nathan z Jack'iem i zaczęli mówić:
- Ale afera!
- Masz moc – Nathan wystawił rękę i czekał.
Po chwili Faith niepsienie przybiła mu piątkę i wszyscy zaczęli się śmiać, a potem wrócili do domku.

Dochodziła dziewiętnasta. Faith z Olivią poszły na plażę, a chłopcy zajęli się rozpaleniem ogniska.
- Czyli co, ty i Alex? - Spytała Olivia, gdy już wracały.
- Nie wiem.
- Pasujecie do siebie – zaśmiały się – ufam mu, wiem, że cię nie skrzywdzi.
- Dzięki. I za to, że mogłam z wami pojechać. Ten wyjazd dobrze mi zrobił.
Dotarły do domku i zobaczyły rozpalone ognisko, lecz nie było chłopaków. Weszły do środka i zobaczyły Nathan'a i Alex'a.
- Gdzie Jack? - Spytała Olivia.
- Poszedł... w sumie to nawet nie wiemy.
Kiedy Nathan skończył odpowiadać usłyszeli krzyk. Wybiegli z domku i zaczęli szukać źródła hałasu.
- To tam – Faith wskazała na domek, w którym zatrzymał się Max z przyjaciółmi.
Alex i Nathan pobiegli tam i zanim zdążyli wejść na werandę, drzwi się otworzyły i wypadł przez nie Martin. Upadł na ziemię, ale zaraz się podniósł, krzyknął coś do Max'a i odszedł. Tak po postu.
- Na co się gapicie? - Spytał Max i trzasnął drzwiami.
- Martin! - Faith pobiegła za chłopakiem, chciała z nim porozmawiać. Była sama, ale chłopak w końcu się zatrzymał – co się tam stało?
- Nie twoja sprawa.
- Posłuchaj, wiem, że to on postrzelił Alexa, nie chcę by komuś jeszcze stała się krzywda.
- Wiesz kim on jest? - Spytał, a Faith pokręciła głową – nazywa się Max Leeman. Mówi ci coś to nazwisko? - Dziewczynę przeszły ciarki – dokładnie, jest jego synem. Za każdym razem gdy doktorek nie może poruchać jakiejś młodej dziewczyny, a ona wychodzi, zwraca się do syna. Daje mu zadanie, które ma wykonać. Lepiej wyjedźcie, jeszcze dziś. Wkurzył się, ma plan i nikomu nie udało się z nim wygrać. Uciekajcie.
Martin pobiegł przez las, a Faith wróciła do swoich przyjaciół.
- Gdzie byłaś?
- Jedźmy stąd – powiedziała wprost.
- Co? - Olivia była zdziwiona, przecież Faith była szczęśliwa – czemu?
Usiedli na kanapach wkoło ogniska i Faith powiedziała im wszystko, co usłyszała od Martin'a. Słuchali uważnie, trochę z niedowierzaniem, lecz nikt nie chciał ryzykować.
- Nie odjedziemy bez Jacka, musimy go znaleźć – powiedział Alex gasząc ognisko.
- Ja z Nathanem pójdziemy go szukać, a wy – wskazała na Faith i Alex'a – spakujcie nas i schowajcie bagaże do samochodu.
- Nie da rady, Jack ma kluczyki.
- To uszykują bagaże na werandzie. Chodź – pociągnęła Nathan'a do lasu.
Alex pomógł Faith wszystkich spakować. Ustawili bagaże w środku, przy drzwiach. Zaczęło padać, a dziewczyna miała na sobie dresy i koszulkę z krótkim rękawkiem. Nie chciała szukać w torbie bluzy. Alex widząc jak dostała gęsiej skórki, dał jej swoją bluzę zapinaną na zamek.
- Nie trzeba.
- Trzeba – powiedział zapinając zamek do połowy i dając jej krótkiego buziaka.
- Gdzie oni są? - Spytała Faith, kiedy minęło dziesięć minut – boję się.
Alex ją przytulił i niepewnie zapytał:
- Idziemy ich poszukać?
Dziewczyna kiwnęła głową i wyszli z domku w deszcz.



kolejną część dam wieczorem (ostatnią). Wiem, że to krótkie, ale źle rozłożyłam historie. Jeśli będziecie chcieli będę pisała ją dalej, ale to później. 

poniedziałek, 8 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #3

Po pół godzinie stali przed bramą domu strachu. Faith dalej nie była przekonana by do niego wejść, ale raz się żyje. Weszli przez bramę i przed drzwiami Nathan powiedział:
- Panie mają pierwszeństwo.
- Palant – rzuciła Olivia wymijając go.
Faith weszła zaraz za nią i gdy tylko cała piątka znalazła się w środku, drzwi się zamknęły, a światła ledwo rozbłysły.
- Robi wrażenie – skomentował Jack.
Weszli po wielkich schodach na piętro. Zaczęła grać poważna muzyka, było słychać szumy i śmiechy. Wszystkich prócz Faith to bawiło, jej te śmiechy i szepty przypominały, gdzie spędziła ostatnie dwa lata. Chciała stamtąd wyjść, lecz nie wiedziała jak. Zaczynała panikować. Wiedziała, że nie może się denerwować, że nie może stracić kontroli. Lecz to wszystko ją przerastało.
- Olivia – powiedziała błagalnym głosem – jak stąd można wyjść?
- Trzeba znaleźć wyjście – powiedział Jack, nie zauważać zmiany nastroju Faith.
- Hej, wszystko w porządku? - Spytał Alex i chciał ją dotknąć, lecz ona odskoczyła i gdyby Olivia jej nie złapała, spadłaby ze schodów.
- Co się dzieje? - Spytała, nie puszczając siostry.
- Chcę stąd wyjść. Nie chcę tu być. To jest jak jakieś wariatkowo – Olivia zrozumiała i kiwnęła głową.
Ciągle obejmowała siostrę i razem szukali wyjścia. Poszli w prawo i weszli w ostatnie drzwi na końcu korytarza. Za nimi była łazienka z oknem na dach. Jack podbiegł do niego i powiedział:
- Możemy wejść na dach, zejść na zadaszenie i zeskoczyć. Co wy na to?
Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie, a Faith odparła:
- Dla mnie bomba. Chcę się stąd jak najszybciej wydostać. Jeśli chcecie iść dalej, to idźcie. Dam sobie radę.
- Nie zostawię cię w takim stanie – powiedziała Olivia.
- Zaopiekuję się nią – wtrącił Alex i uśmiechnął się.
Olivia spojrzała na Faith, która kiwnęła głową, przytuliła ją i zanim wyszli, dodał:
- Czekajcie przy bramie. Niedługo wrócimy.
Zostali sami.
- Wyjdę pierwszy i zaczekam na dole – poinformował Alex i tak też zrobił.
Po kilku minutach Faith wyszła na dach, zjechała na zadaszenie i zatrzymała się. Miała lęk wysokości. Tego nie przemyślała.
- Skacz, złapię cię! - Krzyknął z dołu Alex.
Po chwili namysłu, zamknęła oczy i skoczyła... prosto w ramiona chłopaka.
- Dziękuję – powiedziała cicho i stanęła na własnych nogach.
Kiedy czekali za bramą Alex odważył się spytać:
- Czemu chciałaś wyjść?
- Przypominało mi to szpital. Te odgłosy, śmiechy. Śmiechy zwłaszcza. Kiedy trafiasz do wariatkowa najczęściej dzielisz pomieszczenia z ludźmi innymi niż tacy, których spotykasz na co dzień. Oni... Oni potrafili śmiać się cały dzień. Bez powodu. W dwa lata nie przywykniesz do tego, tylko staniesz się bardziej czuły i irytuje cię to. Musiałam udawać, że mnie to nie rusza, by wyjść.
- Przykro mi. Że tam byłaś.
- Nie. To moja wina, że się tam znalazłam. Zostałam ukarana.
- Faith – powiedział, a ona na niego spojrzała – znaczy, że wierzysz?
- Jedyne w co wierzę i czego jestem pewna, to karma.
- Chcesz wracać? - Spytał po chwili.
- Tak, ale mieliśmy na nich czekać.
- Napiszę do Nathana wiadomość. Chodź.
Wyciągnął telefon, napisał do Nathan'a i razem wrócili do domku.

Faith siedziała na schodkach i paliła papierosa, kiedy z toalety wrócił Alex.
- Palisz? - Spytał siadając obok.
- Tylko na uspokojenie – kiwnął głową, a ona go poczęstowała. Wziął jednego i zapalił – palisz?
Zaśmiali się, a on odpowiedział:
- Czasami.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, kiedy Alex odważył się zapytać:
- Faith, dlaczego ty...
- Boję się dotyku chłopaków? - Dokończyła za niego, a on trochę zażenowany kiwnął głową – długa historia.
Nic nie powiedział. Wyrzucili niedopałki i Faith kontynuowała:
- W szpitalu doktor Leeman, który jest także dyrektorem, próbował... on próbował... - nie mogła wykrztusić dalej słów.
Alex zrozumiał, położył rękę na jej ramieniu i powiedział:
- Ja cie nie skrzywdzę.
Spojrzała na niego oczami pełnymi łez i bez słowa poszła do łazienki.
- Hej, szukaliśmy was! Gdzie się podziewaliście? I gdzie jest Faith?! - Krzyczała Olivia, która nadeszła wraz z Nathan'em i Jack'iem.
- Co? Zaraz, uspokój się – Alex zapała ją za ramiona – napisałem do Nathana wiadomość, że wracamy. Nie dostałeś jej? - Zwrócił się do chłopaka.
Nathan wciągnął telefon i pokazał, że nie dostał żadnej wiadomości. Alex także pokazał swój telefon i powiadomienie `wiadomość została dostarczona`. Nikt nie wiedział o co chodzi, tym bardziej było to dziwne, że wszyscy mieli pełny zasięg. Wyszła Faith i spytała:
- Co się stało?
- Nic. Po prostu... Nathan nie dostał wiadomości od Alexa i się martwiłam – powiedziała Olivia i weszła do środka, a Faith zaraz za nią.
- Hej, nic mi nie jest. Uspokój się – powiedziała do Olivii.
- Nie mogę. Tak bardzo się bałam, że coś ci się stało, nie chcę znowu cię stracić – zaczęła płakać i przytuliła Faith.
- Zmądrzałam. Nic mi nie będzie. Nie stracisz mnie, a Alex mnie nie skrzywdzi.
- Co się z tobą stało? Co oni ci zrobili?
Wszedł Alex i powiedział do Olivii:
- Przepraszam, że cię wystraszyłem. Nie wiedziałem... - nie wiedział też co mówić.
- Jest dobrze. Możesz zostawić nas same? - Spytała Faith, a on wyszedł.
Usiadły na kanapie i Faith powiedziała siostrze całą prawdę. O tym co robili w szpitalu, co próbowali zrobić i o doktorze Leeman'u. Olivia słuchała wszystkiego z uwagą i szokiem. Nie mogła uwierzyć przez co jej siostra przeszła. Co musiała znosić przez dwa lata i, że jej przy niej nie było. Chciała jakoś ukarać wszystkich za to odpowiedzialnych, ale wiedziała, że sama też jest temu winna. Kiedy ona wypłakiwała się w ramiona Nathan'a, tata w ramiona babci albo alkoholu, Faith była sama. Po śmierci mamy poczuła się naprawdę samotna, dlatego próbowała się zabić.
- Czy w szpitalu też chciałaś umrzeć? - Spytała na koniec Olivia.
- Na początku. Chciałam się uwolnić od tego. Trochę mi zajęło uporanie się ze śmiercią mamy, a później chciałam tylko wyjść. Ale nie wiem czy to był dobry pomysł.
- Przestań. To był bardzo dobry pomysł. Tęskniłam. Chciałam ci przez cały czas jakoś wynagrodzić, to że po śmierci mamy cię zostawiłam. Przepraszam.
Przytuliły się i wyszły do chłopaków, którzy siedzieli przy stole na werandzie i grali w karty.
- Wszystko sobie wyjaśniłyście? - Spytał Nathan, kiedy Olivia usiadła koło niego, a Faith koło Alex'a.
- Tak – odpowiedziała.
- Mam do was prośbę – zaczął Jack – znajdzie mi dziewczynę – powiedział wskazując na Nathan'a i Olivię, a później na Alex'a i Faith.
- Ale my nie jesteśmy razem – powiedziała cicho Faith.
- No właśnie. Zresztą kto chciałby chodzić z wariatką! - Krzyknął Max ze swojej werandy, który usłyszał kawałek rozmowy.
- Nie przejmuj się nim – pocieszył Alex i dokończyli grać.

Dochodziła dziesiąta. Alex podszedł do Faith i spytał:
- Przejdziemy się na plażę?
- Teraz? Sami?
- Obiecuję trzymać łapy przy sobie.
Po chwili kiwnęła głową i założyła bluzę. Olivia pogroziła Alex'owi palcem i powiedziała, że jeśli skrzywdzi jej siostrę będzie miał kłopoty.
Całą drogę jaką przebyli na plażę rozmawiali, śmiali się i Faith po czasie przestała odsuwać się, kiedy przypadkiem jej dotknął. Rozbudzał w niej pozytywne emocje, dzięki niemu znów czuła się szczęśliwa i nie miała wyrzutów sumienia, że się uśmiecha. On przywracał ją do życia. Nie mogła pozwolić na to, by kiedykolwiek odszedł. Nie wytrzymałaby tego, wszystkie złe emocje wróciłby i przytłoczyły ją. Doszli na plażę i usiedli niedaleko wody.
- Co to? - Spytał Alex wskazując na blizny po samookaleczaniu na prawej ręce dziewczyny.
Nie chciała o tym rozmawiać, było jeszcze za wcześnie. Dlatego naciągnęła rękaw i zadała swoje pytanie:
- Jak długo znacie się z Nathanem?
- Od dziecka. Nasi ojcowie razem pracowali i tak jakoś wyszło. Nawet nie pamiętam – uśmiechnął się.
Faith usłyszała jakby coś poruszało się lesie i gwałtownie wstała:
- Słyszałeś?
- Co?
- Ktoś tam jest – wskazała na las.
- Skąd wiesz? Może to tylko jakieś zwierzę? Uspokój się.
- To człowiek.
- Skąd możesz mieć pewność? - Wstał.
- Spędziłam dwa lata z naprawdę dziwnymi ludźmi. Potrafili cię śledzić, wkradać się do twojego pokoju i inne dziwne rzeczy. W takim czasie człowiek uczy się odczuwać ich obecność. To jest jak lekcja. Wiesz kiedy ktoś za tobą szedł, masz wyczulone wszystkie zmysły. Ludzie uważają cię za dziwaka, ale tak naprawdę wiesz więcej. Dostrzegasz to czego normalni umysłowo ludzie nie widzą.
- Dobra. To chodź przejdziemy się – objął ją ramieniem, lecz ona zrzuciła jego rękę. Nie dla tego, że jej dotknął, ale dlatego, że postawiła na swoim.
- Nie rozumiesz. Ktoś nas śledzi.
- Więc co mam zrobić?! - Krzyknął Alex, a Faith zrobiła krok do tyłu.
Zobaczył w oczach dziewczyny ból, a na jej twarzy malował się strach. Podszedł do niej, złapał za ramiona i powiedział:
- Przepraszam. Nie chciałem, naprawdę... ja tylko.
Nie pozwoliła mu dokończyć. Wtuliła się w niego, a on objął ją ramionami najlepiej jak umiał. Tego jej brakowało. Dotyku. Mimo wszystko, pomimo tego co się stało, brakowało jej dotyku. Poczucia bezpieczeństwa, tego że jest dla kogoś ważna. Nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak teraz, nikt nigdy nie pokazał jej, jak bardzo mu zależy. On tak. Nie chciała go puszczać. Chciała więcej, pragnęła go. Łamała wszystkie swoje wewnętrzne zasady, ale miała to gdzieś. Chciała tylko jego. Na zawsze. Nie mogła pozwolić mu odjeść. Jego dotyk jej to uświadomił. W końcu jednak musiała go puścić. Gdy to zrobiła, patrzył na nią zdziwionym wzrokiem, lecz się uśmiechał.
- Przepraszam – powiedziała speszona i nie dotykała go już.
- Nie, nie o to chodzi. Zdziwiłem się, bo...
- Bo cię przytuliłam?
- Właśnie. I trwało to dość długo – spuściła wzrok – ale i tak za krótko.
Uniósł jej podbródek ku górze i złożył na jej ustach pocałunek. Delikatny i krótki, by jej nie wystraszyć. Kiedy się oderwali, chciał znów ją pocałować, lecz został postrzelony w lewe ramię i upadł.
- Alex! - Krzyknęła i kucnęła obok niego – spójrz na mnie. Żyjesz?
Spytała ze łzami w oczach i spojrzała w stronę lasu. Ten kto go postrzelił, uciekł. Czuła to.
- Możesz wstać? - Pomogła mu.
Zdjęła bluzę i ściągnęła koszulkę, a następnie znów założyła bluzę.
- Co robisz? - Spytał z trudem.
- Musimy to... Przytrzymuj tak. Musimy wrócić do domku, dasz radę? - Kiwnął głową i ruszyli.

Weszli do domku z impetem, aż wszyscy przestali rozmawiać.
- Co się stało? - Spytał Jack, a kiedy zobaczył, że jego przyjaciel krwawi zaprowadził go do łazienki.
- Faith? - Spytał Nathan.
- Siedzieliśmy na plaży i usłyszałam jak ktoś porusza się w lesie. Wstaliśmy, rozmawialiśmy chwilę i nagle on... upadł.
Usiadła na kanapie, schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
- Już dobrze – uspokajała ją Olivia.
- Nic mu nie będzie – dodał Nathan i dołączył do przyjaciół.

Po pół godzinie cała trójka wyszła z toalety. Faith była wciąż roztrzęsiona, ale nie płakała. Siedziała na kanapie i obgryzała paznokcie. Kiedy zobaczyła Alex'a wstała i przytuliła się do niego. Olivia, Nathan i Jack spojrzeli po sobie. Byli zaskoczeni tym co zrobiła Faith. Mile zaskoczeni, ale jednak.
- Spokojnie, przeżyje – powiedział Jack i dotknął ramienia Faith, by sprawdzić jak zareaguje.
Przestała przytulać Alex'a i zrobiła krok do tyłu.
- Jak się czujesz? - Spytała, by wybrnąć z trochę niezręcznej sytuacji.
- Nic mi nie będzie. A ty? - Uśmiechnęła się lekko – przepraszam, że ci nie wierzyłem.
- Przyzwyczaiłam się.
Usiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać.
Kiedy zostali tylko Alex i Faith, ponieważ reszta położyła się do łóżek, chłopak wstał.
- Dobranoc.
- Czekaj – Faith wstała za nim i nie wiedziała jak to powiedzieć. Chciała by został – możesz spać na kanapie.
- Nie musisz, wiesz o tym?
- Jest duża. Ja na jednej stronie, ty na drugiej. Nic mi się nie stanie, a ty nie powinieneś spać na podłodze w taki stanie.
- Jesteś pewna.
- Tak.
Położyła się po prawej stronie, a on po lewej, raną na zewnątrz. Nic nie mówiąc zamknęli oczy. Po kilku minutach Faith niepewnie przybliżyła się do Alex'a i wystarczyło by otulił ją ramieniem. Chciała tego, ale nie była na tyle odważna by zrobić ten krok. Nakrzyczała na siebie w myślach, dodała sobie otuchy i przytuliła się do niego. Alex otworzył oczy i nic nie mówiąc spojrzał na nią. Uśmiechnął się i otoczył ją ramieniem. Całe szczęście, że to ramie było zdrowe. Przytulił ją mocniej, trzymając dłoń na jej talii, a ona wtulona w jego umięśniony tors. Oboje zasnęli, szczęśliwi. 


kolejna część w środę

niedziela, 7 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #2

Olivia wstała przed ósmą, wzięła prysznic i obudziła siostrę. Poszła do swojego pokoju się ubrać, a Faith poszła do łazienki. Olivia założyła na siebie dżinsowe szorty i biały top, do tego sandały. Swoje długie, proste blond włosy związała w wysoki koński ogon. Faith natomiast postawiła na zwykle spodnie za kolano, czarny t-shirt i trampki. Rozczesała swoje proste, brązowe do ramion włosy i podkreśliła także brązowe oczy tuszem. Wraz z siostrą wyszły przed dom i czekały na chłopaków. W tym czasie wyszedł też Johny, by pożegnać się z córkami. Przytulił najpierw Faith, a później Olivię.
- Uważaj na nią i na siebie – powiedział dając córce buziaka w polik.
- Będę. Nie martw się – podjechał Opel Nathan'a – dam znać jak dojedziemy.
Alex wysiadł z samochodu i wziął bagaże dziewczyn. Kiedy brał torbę od Faith i przypadkiem dotknął jej ręki, ku swojemu zaskoczeniu nie zabrała jej gwałtownie. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Faith – zawołała Olivia – chcesz siedzieć z przodu? Z tyły będziesz między chłopakami.
- Spokojnie, nie zrobimy jej krzywdy – powiedział ze szczerym uśmiechem Alex, lecz Faith zgodziła się na propozycję siostry i usiadła z przodu.
- Cześć dziewczyny – rzucił Nathan – gotowe na melanż?
- Jedź – powiedziała z tyłu Olivia i wszyscy się zaśmiali. Prócz Faith.


Mimo puszczonej głośno muzyki i śpiewów, Faith zdrzemnęła się. Jechali nad jezioro Winnipeg, pięćdziesiąt pięć kilometrów na południe od miasta. Było jednak warto. Jack dogadał się z wujem, który wynajmuje tam domki i dlatego mają o połowę ceny niżej wynajęty domek na cztery dni. Faith przebudziła się i zobaczyła, że samochód stoi, a Nathan rozmawia na zewnątrz z jakimś chłopakiem.
- Co się dzieje? - Spytała.
- Autostopowicz – odparła Olivia.
- Macie coś przeciwko, że go podrzucimy? Jedzie tam gdzie my – spytał Nathan podchodząc do okna.
Olivia, Jack i Alex zgodzili się, więc Nathan spojrzał na Faith, która tylko wzruszyła ramionami.
- Usiądzie koło ciebie, dobrze? - Zaczął delikatnie i zobaczył jak wyraz twarzy dziewczyny się zmienia, lecz się zgodziła.
Nathan zawołał nieznajomego, a sam schował jego bagaż. Chłopak usiadł koło Faith i się przedstawił:
- Jestem Max. Dzięki, że mogę z wami jechać – spojrzał na Faith i uśmiechnął się do niej.
Blado odwzajemniła uśmiech. Ten koleś jej się nie podobał, było w nim coś dziwnego.
- To jest Faith, z tyłu od twojej strony siedzi Alex, Olivia, moja dziewczyna, więc łapy precz – zaśmiali się – i Jack – skończył Nathan i ruszyli w dalszą podróż.


Po godzinie jedenastej byli na miejscu. Wszyscy wysiedli, wzięli swoje bagaże i zanieśli do domku. Zajmowali ostatni domek na końcu `obozowiska`. Był cały drewniany, kilka schodków prowadziło na werandę. Był tam stół, dwie ławki i dwa krzesła. Otworzyli drzwi i im oczom ukazał się widok jednego piętrowego łózka i jednej kanapy. Kanapa stała w rogu, a za nią było wejście do łazienki. Prysznic i toaleta w środku lasu.
- Mamy problem – powiedział Jack, kiedy przestał rozmawiać z Max'em – jest nas pięcioro na trzy miejsca do spania. To znaczy...
- Że na jednym łóżku będą spał dwie osoby. Jaki problem? - Dokończyła Olivia i po chwili zdała sobie sprawę, że chłopcy nie będą razem spali w jednym łóżku.
Wszyscy zwrócili oczy w kierunku Faith, która zajęła kanapę.
- Cholera – powiedziała pod nosem, a Alex uratował sytuację.
- Będę spał na ziemi, albo w samochodzie. Problem rozwiązany – dodał, kiedy Jack zajął górne łóżko piętrowe.
Max wszedł do ich domku z trzema osobami.
- Chciałem byście poznali moich przyjaciół.
Przedstawił dwie blondynki, które były do siebie bardzo podobne: Kate i Mary, oraz chłopaka, który wydawał się być załamany życiem jak Faith. Miał na imię Martin. Wszyscy się poznali, Faith oczywiście im pomachał, nie miała zamiaru nikomu podawać ręki. Kiedy się rozpakowali, poszli na plażę. Olivia, Nathan i Jack z przodu, a Faith z Alex'em z tyłu. Chłopak ciągle próbował nawiązać rozmowę, lecz nie zawsze mu się udawała. Zwłaszcza, gdy zjechali na temat Faith, którego nienawidziła.
- Jak sobie radzisz? - Spytał chłopak, a dziewczyna nagle zamilkła. Po chwili dodał – przepraszam, nie powinienem.
- W porządku. Dogońmy ich.
Tak też zrobili. Plażą poszli do Winnipeg Beach, miasteczka położonego niedaleko domków. Nie było zbyt duże, ale bardzo zaludnione przez turystów. Może atrakcje nie był najciekawsze, ale można było trafić na coś naprawdę niesamowite. Do tego mieli dobre kawiarnie. Rozejrzeli się, zrobili niewielkie zakupy i wrócili plażą do lasu. Tym razem sama Faith szła z tyłu. W pewnym momencie zatrzymała się, spojrzała na wodę i zamknęła oczy. Chciała poczuć się jak za dawnych czasów, kiedy cała rodziną tu przyjeżdżali. Zatrzymywali się wtedy w motelu w Winnipeg Beach i nocą wykradali się na plażę. Brakowała jej tego, ale wiedziała, że to już nie wróci. Wypadek zmienił wszystko. Nagle poczuła na swojej talii czyjeś dłonie i gwałtownie odskoczyła w bok. Próbowała złapać powietrze, wystraszyła się. To był Max.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
- Faith, wszystko w porządku? - Spytała Olivia – co jej zrobiłeś? - Zaczęła naskakiwać na Max'a.
- Tylko ją dotknąłem. Nie moja wina, że twoja siostra to wariatka.
Olivia spoliczkowała go, a Faith uciekła stamtąd. Zaczęła biec w kierunku domku. Kiedy dobiegła usiadła na schodkach i schowała twarz w dłonie cicho płacząc. Alex dobiegł do niej pierwszy i usiadł obok.
- Faith? Faith spójrz na mnie – dziewczyna pokiwała przecząco głową – musisz się uspokoić.
Położył jej rękę na ramieniu, co spowodowało reakcję odwrotną niż się spodziewał.
- Nie dotykaj mnie – wstała gwałtownie i przyszła Olivia, której od razu rzuciła się w ramiona.
Olivia zaprowadziła siostrę do domku i posiedziała z nią pół godzin.
- Przepraszam – powiedziała nagle Faith.
- Przestań. Nie masz za co. My to rozumiemy, jasne? - Kiwnęła głową i położyła się.

Faith spała, a chłopcy rozpalili ognisko przed domkiem. Wujek Jack'a dał im dwie stare kanapy, na których usiedli. Alex sam po jednej stronie, a Nathan, Olivia i Jack na drugiej.
- Faith nic nie będzie? - Spytał w pewnym momencie Alex.
- Nie wiem. Nie sądzę. Czemu pytasz?
- Tak, po postu.
- Ulalala, widzę, że komuś wpadła w oko twoja siostra – powiedział Nathan do Olivii i dał jej buziaka.
- Idiota – mruknął tylko Alex i nie kontynuowali rozmowy.
Po kolejnej godzinie wypitych piw i zjedzonych kiełbasek przyszła Faith. Alex usiadł i odsunął się kawałek, by mogła usiąść.
- Jak się czujesz? - Spytała Olivia.
- Lepiej. Alex – zwróciła się do chłopaka – przepraszam za moją reakcje. Wiem, że chciałeś pomóc.
- Nie martw się – odparł z uśmiechem.
- Co słychać? - Na kanapę koło Faith wskoczył Max. Dziewczyna przysunęła się wolno do Alex'a – chciałem cię przeprosić. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz.
- Spoko – odparła i z każdym kolejnym przysunięciem chłopaka, ona znajdowała się bliżej Alex'a – mógłbyś się do mnie nie przybliżać?
- Moje koleżanki chciałby też usiąść.
- A kto powiedział, że możecie? - Zapytał złowrogo Nathan.
- Ja – uśmiechnął się.
Faith wstała i chciała wrócić do domku, lecz Max złapał ją za rękę i z impetem usiadła na kanapę.
- Puść mnie – powiedziała wolno i wyraźnie, a chłopak tak zrobił.
- Idźcie stąd – powiedział Alex.
Przez chwilę wraz z Max'em mierzyli się wzrokiem, lecz chłopak wstał, zabrał swoich znajomych i wrócili do swojego domku.
- Dziękuję - powiedziała Faith siadając w drugim rogu kanapy i podciągając nogi pod brodę.
Do północy siedzieli, rozmawiali i śmiali się. Nagle Faith zaczęła przysypiać, aż w końcu zasnęła.
- Koniec imprezy. Faith wstawaj – powiedziała Olivia podchodząc do siostry – zaniesiesz ją? - Spytała Alex'a.
- Wiesz co będzie jak jej dotknę?
- Będę szła obok. Ona jak zaśnie, to się nie obudzi. Znaczy kiedyś tak było...
Jeszcze chwilę stali nad śpiącą Faith, po czym Alex delikatnie wziął ją na ręce. Nie obudziła się. Na razie. Zaczęli iść w kierunku domku, Olivia szła obok, na wpadek gdyby Faith się obudziła. Położył ją wolno na kanapie i przykrył kołdrą. Odwróciła się przodem do ściany i włożyła ręce pod głowę.

Wszyscy wstali po dziewiątej, zjedli śniadanie i poszli na plażę. Słońce mocno świeciło, więc dziewczyny chciały się opalić. Chłopcy wzięli piłkę do siatki, by trochę pograć.
- Nathan! - Zawołała Olivia – posmarujesz mnie?
Chłopak uśmiechnął się znacząco i zaczął rozsmarowywać olejek na plecach dziewczyny. Kiedy Faith smarowała ręce, podszedł do niej Alex i zapytał:
- Mogę czy zaczniesz krzyczeć?
Na początku nie wiedziała o co chodzi, ale kiedy wskazał na olejek do opalania, zrozumiała. Nieśmiało kiwnęła głową i odwróciła się. Kiedy Alex pierwszy raz dotknął jej pleców odruchowo się wyprostowała, ale potem pozwoliła mu się dotykać. On mógł, on miał coś w sobie. Coś, czego się nie bała. Wszystkich zaskoczyła reakcja Faith. Nic nie mówili, by tego nie zepsuć. Kiedy skończył podziękowała, a on poszedł grać.
- Czy teraz też zaprzeczysz, jeśli zapytam czy podoba ci się Alex? - Spytała Olivia, kiedy zostały same.
Faith nie odpowiedziała, a siostra czuła, że to znaczy tak. Olivia opalała brzuch, a Faith plecy. Na plaży spędzili dwie godziny. Po godzinie opalania dziewczyny dołączyły do chłopaków grać, a później wszyscy kapali się w jeziorze. Faith trochę się otworzyła na ludzi, przynajmniej na tych, których znała. Zaczęli się zbierać, ponieważ zapowiadało się na deszcz. Pogoda momentalnie się zmieniła. Piękne słońce zakryły chmury i naprawdę zapowiadało się na deszcz, może nawet i na burzę.

- Chcecie się wybrać do domu strachu? Jest kilometr na wschód – spytał Jack, kiedy znajdowali się na werandzie i jedli pizzę.
- Dom strachu?
- Tak. Wstęp jest bezpłatny. Wchodzisz, idziesz gdzie chcesz i spotkają cię przerażające rzeczy - to ostatnie zdanie powiedział ze zmienionym głosem. Kiedy wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę, dodał – no chodźcie, będzie zabawnie. Przecież nie będziemy tu tak siedzieć, jak te kołki.
- Ja mogę iść. Jack ma rację, może być zabawnie – powiedziała Olivia, a kiedy Nathan zmierzył ją wzrokiem, dodała – boisz się?
- Ja? Nie. Alex idziemy, nie?
- Czemu nie. Faith? - Wszyscy teraz spojrzeli na nią.
- Ja chyba zostanę. To nie w moim stylu.
- No przestań Faith! Będzie wesoło – Jack zaczął się do niej zbliżać, chcąc ją przekonać i zapominając, że ona nie lubi męskiego dotyku.
- Okey, tylko mnie nie dotykaj. Dobrze?
- Oh, jasne. Wybacz – uśmiechnęła się do niego, by nie poczuł się urażony i zaczęli się szykować.


kolejna część jutro, a co mi tam :)

piątek, 5 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #1

Był czwarty lipca. Kilka dni temu zaczęły się wakacje. Johny Joshua, były wojskowy, ojciec dwóch córek i mąż jednej z najpiękniejszych kobiet okresu lat osiemdziesiątych jechał drogą na zachód swoją czarną hondą civic. Dziś najmłodsza z córek wychodziła ze szapita psychiatrycznego, położonego nieopodal Brandon w Kanadzie. Dwa lata temu, kiedy Amber (matka i żona) zmarła w tragicznym wypadku, Faith nie mogła tego przeżyć. Wpadła w depresję i próbowała popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły. Johny nigdy nie mógł w to uwierzyć. Miała tylko dziewiętnaście lat i szła do liceum, miała wspaniałych przyjaciół i kochającą rodzinę.
Zaparkował przed budynkiem i wysiadł z auta. W tym momencie po schodach zeszła drobna, o brązowych włosach i smutna Faith. Podeszłą do niego i niepewnie się przytuliła.
- Cześć kochanie! - Powiedział uradowany.
- Cześć tato. Wracajmy do domu – wsiadła do samochodu.
Przez całą drogę do domu Faith spała albo udawała by nie rozmawiać z ojcem. Nie to, że go nie kochała. Po prostu zmieniała się. Nie była tą samą żywą dziewczyną jak kiedyś. Była inna. Wiedziała o tym.
Kiedy samochód stanął przed jednorodzinnym domkiem na przedmieściach Winnipeg, Johny obudził córkę i wysiadł po bagaże. Faith spojrzała na duży biały dom na wzniesieniu i także wysiadła. Wolnym krokiem weszła do mieszkania gdzie powitał ją przyjemny zapach pizzy oraz radosny głos babci.
- Faith kochanie! Jak się cieszę, że wróciłaś! - Krzyknęła i przytuliła wnuczkę.
- Też się cieszę – odparła i weszła w głąb kuchni.
Nic się nie zmieniło, lecz dalej kojarzyło z mamą.
- Nawet z własną siostrą się nie przywitasz? - Spytała Olivia. Długonoga blondynka z błękitnymi oczami.
Była dwa lata starsza, uczęszczała do Red River College w mieście. Faith podeszła do niej i także się przytulił.
- To co jemy? Mmm... Pizza – powiedział Johny wchodząc do pomieszczenia.
- Ja nie jestem głodna – zaczęła delikatnie Faith – przepraszam, ale pójdę do swojego pokoju.
Zabrawszy swój bagaż udała się schodami na piętro i skręciła na lewo. Pierwsze drzwi, jej mały kącik spokoju, gdzie mogła być sobą. Zamknęła drzwi i osunęła się na nich, po czym schowała głowę między kolanami i pozwoliła łzom popłynąć.
Po kilku minutach ochłonęła i rozpakowała walizkę. Jej pokój także się nie zmienił, lecz sama chciała zaprowadzić małe zmiany. Pozrywała ze ścian plakaty i zdjęcia, wyrzuciła wszystkie liściki jakie kiedykolwiek napisała z przyjaciółkami. Kiedy trafiła do szpitala pierwsze kilka tygodni dzwoniły i pisały, później kontakt się urwał. Weronika nawet zaczęła umawiać się z jej byłym chłopakiem. Wszystko się zmieniło. Zwłaszcza ona. Zdjęcia schowała do pudełka, w którym trzymała rożne rzeczy. Te same rzeczy, przez które trafiła do wariatkowa. Wzięła w rękę żyletkę i usłyszała słowa siostry:
- Znów chcesz do tego wrócić? Wrócić do szpitala.
- Ja nigdy z niego nie wyszłam – odparła i schowała żyletkę z powrotem do pudełka, które wrzuciła pod łóżko.
- Proszę cię Faith – zaczęła Olivia siadając obok niej – nam też jest ciężko, ale razem damy radę. Masz mnie, tatę, babcię. Nie jesteś sama. Nie zapomnij o tym, bo nie chcę znowu cię stracić.
- Dobrze. Tylko... potrzebuję czasu.
Olivia kiwnęła głową i wstała. Stanęła w drzwiach i dodała:
- Wraz z Nathanem i jego kolegami wybieramy się nad jezioro na kilka dni. Pojedź z nami.
- Pomyślę.
Olivia zamknęła drzwi, a Faith położyła się spać.

Następnego dnia Faith pojechała z siostrą do miasta. Winnipeg jest dużym miastem, dlatego na piechotę dużo czasu zajmuje pójście z jednego miejsca do drugiego. Olivia zaparkowała auto ojca przed kawiarnią i zgasiła silnik. Miały się tam spotkać z Nathan'em – chłopakiem Olivii i jego kolegami. Wysiadły z samochodu i zajęły miejsca pod kawiarnią. Po chwili doszli chłopcy.
- Faith to jest Nathan, pamiętasz go? - Spytała Olivia i przywitała się z nim, a Faith kiwnęła głową.
Pamiętała Nathan'a. Byli razem trzy lata, należał do Winnipeg Jets, miastowej drużyny hokeja. Miał blond włosy i piwne oczy, co w zasadzie ze sobą nie grało, ale był przystojny. Przedstawił Faith Jack'a i Alex'a. Wszyscy byli w jednakowym wieku, mieli dwadzieścia jedne lat. Jack był łysy, ale dlatego, że nie cierpiał, kiedy włosy sięgały mu za ucho oraz miał niebieskie oczy. Alex miał zielone oczy i czarne jak węgiel włosy, co sprawiało, że jego wygląd zaparł dech Faith. Od pobytu w szpitalu miała lekki wstręt do chłopców.
- To moja siostra – powiedziała Olivia, kiedy jej chłopak skończył przedstawiać swoich znajomych – Faith.
- Cześć. Czemu dopiero teraz cię poznajemy? - Spytał Jack.
- Nie wiem – odparła Faith i wstała – pójdę po coś do picia. Przynieść wam coś?
- Nie – odparli chórem, a dziewczyna weszła do kawiarni.
- Kiedy wróciła? - Spytał Nathan wykorzystując chwilę, gdy nie ma Faith.
- Wczoraj. Jest... inna. Wiem, że nie wolno się jej denerwować, ale jest trochę nieobecna. Potrzebuje czasu – powiedziała Olivia, a Alex zadał zasadnicze pytanie.
- Wróciła skąd?
- Z psychiatryka – odparła Olivia patrząc czy siostra nie wraca – dwa lata temu, po wypadku tata przyłapał ją jak próbuje popełnić samobójstwo. Tylko nic nie mówcie. Chcę by wróciła do normy.
Kiwnęli głową i zamilkli.

Kiedy Faith weszła do wnętrza kawiarni uderzył ją zapach kawy. W zasadzie nigdy nie lubiła kawy, ale sam zapach wywoływał u niej pozytywne emocje. Podeszła do kontuaru i poprosiła o butelkę wody. Kiedy chciała odchodzić zauważyła przy oknie Weronikę, Naomi i Leon'a. Dwie byłe przyjaciółki i swojego ex. Spostrzegli ją, zamilkli i tylko Weronika blado się uśmiechnęła. Wstała, lecz Faith nie chciała z nią rozmawiać, nie była jeszcze na to gotowa, więc pospiesznie wyszła i dołączyła do reszty znajomych. Na jej widok zamilkli nagle. Usiadła i zapytała:
- Nie będzie kłopotu, jeśli z wami pojadę?
- Właśnie – zaczęła szybko Olivia – zaproponowałam jej wyjazd by się trochę rozerwała.
- Jasne, nie ma sprawy – powiedział radośnie Jack i chciała przybić Faith piątkę, lecz ona go zignorowała.
- Czy to nie Weronika z Leon'em? - Spytała nagle Olivia.
Faith spuściła wzrok i jej siostra przeczuła, że coś jest nie tak.
- Cześć Faith – powiedziała swoim delikatnym głosem Weronika, która właśnie podeszła ze swoim chłopakiem.
Faith wstała i były teraz twarzą w twarz.
- Co u ciebie? - Spytała, a Olivia westchnęła sztucznie – przepraszam, że się nie odzywałam, ale...
- Nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego – dokończyła za nią Faith – to zrozumiałe. Więc czemu teraz ze mną rozmawiasz?
- Chciała się po prostu przywitać Faith – powiedział w obronie Weroniki Leon – nie bądź zła. Wszystkim nam było trudno, kiedy... no wiesz.
- Jasne. Mi było łatwo – odparła z ironią.
- Fajnie, że wróciłaś – powiedział Leon z uśmiechem i chciał ją przytulić, lecz ona się odsunęła, wprawiając w osłupienie wszystkich.
- Dzięki – chrząknęła i usiadła z powrotem na krześle.
- Wszystko gra? - Spytała Olivia, kiedy byli przyjaciele odeszli.
- Tak. Możemy wracać? Nie czuję się najlepiej.
Olivia kiwnęła głowa, pożegnała się i wsiadły do auta.

Było po dwudziestej kiedy Faith zapaliła nocną lampkę i zaczęła oglądać zdjęcia. Po chwili drzwi do jej pokoju się otworzyły i wszedł Johny.
- Cześć. Nie śpisz? - Spytał.
- Nie mogę zasnąć. Coś się stało? - Schowała zdjęcia i okryła nogi kołdrą.
- Nie. Przechodziłem i zobaczyłem światło, więc... Idź spać. Dobranoc – powiedział i wyszedł zamykając cicho drzwi.



Minęły dwa dni. Faith przyzwyczaiła się do otoczenia i ludzi. Była bardziej śmiała, choć dalej się odsuwała, gdy ktoś chciał ją dotknąć. Usłyszała dzwonek do drzwi i poszła otworzyć.
- Cześć – powiedział Nathan – jest Olivia? Mamy jechać na zakupy do marketu.
Faith kiwnęła głową i zawołała siostrę.
- Już idę. Faith może chcesz jechać z nami? - Spytała w drzwiach.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła po torbę, a potem wsiadła do srebrnego Opla Mokka. W kilkanaście minut znaleźli się pod marketem.
- Olivia – powiedziała Faith do siostry – dołączę się potem do was. Pójdę kupić jakąś książkę.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie! - Krzyknęła za nią Olivia.
Faith weszła do księgarni po drugiej stronie ulicy i znów spotkała Leon'a. Starała się by jej nie zauważył, lecz jej starania poszły na darmo.
- Faith! Cześć, co ty tu robisz? - Spytał podchodząc do niej.
- Szukam czegoś ciekawego do czytania.
- Może wybralibyśmy się na jakieś lody?
- Nie, dzięki.
Wybrała dwie książki i poszła do kasy.
- Cześć Faith. Dawno cię nie widziałem. Co u ciebie słychać? - Spytał Daniel, dobry kolega rodziny i właściciel sklepu.
- Po staremu. A u ciebie? - Odparła z uśmiechem Faith.
Wszyscy w tej części miasta wiedzieli, że trafiła do psychiatryka, tylko niektórzy tego nie okazywali albo byli na tyle uprzejmi, żeby jej nie dokuczać.
- Lepiej – wpisał w kasę jedną książkę i rzekł – dwadzieścia dwa dolary.
- Ale to tylko jedna książką? - Zapytała i podała mu pieniądze.
- Druga to prezent. Twój tata bardzo się ucieszył, że wracasz – puścił do niej oczko i pożegnał.
Wyszła, a zaraz za nią Leon, który ciągle próbował się z nią umówić.
- Leon daj spokój. Wszyscy wiemy, że tak jak było kiedyś, już nie będzie.
- Będziesz tego żałować! - Krzyknął za nią, kiedy przechodziła przez jezdnię.
Chciała wejść do marketu, ale kiedy uświadomiła sobie ile tam będzie ludzi, cofnęła się i usiadła na murku. Po chwili ktoś się dosiadł.
- Cześć. Alex, pamiętasz? - Spytał chłopak, a Faith kiwnęła głową.
Mimo, że miała lekki wstręt do chłopców, w nim było coś pociągającego. Coś, czego chciała więcej.
- Na kogo czekasz?
- Na Nathana i Olivię. A ty?
- Umówiłem się tu z Jackiem. Musimy coś załatwić.

- Martwię się trochę o Faith – powiedziała Olivia, kiedy wraz z Nathan'em podchodzili do kasy.
- Czemu?
- Nie wiem, nie umiem tego wyjaśnić. Jej zachowanie... Na przykład wczoraj.
- Co wczoraj?
- Kiedy odsunęła się od Leona?
- Może go nie lubi? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- A Jack?
- Nie zna go. To normalne dla kogoś, kto wyszedł z wariatkowa. Potrzebuje czasu żeby się przystosować.
- Może masz rację – zaczęli wykładać zakupy na taśmę – ej czy to moja siostra i Alex?
- O proszę. Myślisz, że coś się kroi? - Olivia spojrzała na niego spode łba – no przestań. Przecież to Alex, znasz go. Nie skrzywdziłby jej. Wręcz przeciwnie.
Olivia dała mu buziaka w policzek i zapłacili za zakupy.

- Cześć – powiedział Nathan do Alex'a i przybił mu piątkę – gdzie Jack?
- Nie wiem, pewnie zaraz się pojawi.
- To cię zostawiamy i jedziemy. Muszę je odwieźć i zrobić przegląd. Na razie.
Wszyscy się pożegnali i dziewczyny waz z Nathan'em wsiadły do auta, a Alex został.
Faith pomogła zrobić Olivii obiad i razem zasiadły do stołu. Johny pracuje do późna w warsztacie samochodowym u Tom'a.
- Podoba ci się Alex? - Spytała nagle Olivia, a Faith pokręciła głową – oj no przestań. Mi możesz powiedzieć.
Faith zamarła w bezruchu. Chciała coś powiedzieć, lecz znów pokręciła głową, więc Olivia zadała jeszcze jedno pytanie.
- Faith, czy oni... Czy w szpitalu zrobili ci krzywdę?
Znowu chciała powiedzieć, że tak. Mimo że wygląda na zwykły szpital, tam próbuje się leczyć niedoszłych samobójców seksem. Faith coś o tym wiedziała, ponieważ niejaki doktor Leeman często odwiedzał ją wieczorem, kładł rękę na udzie i próbował. Nie udawało mu się i za każdym razem Faith dostawała w twarz. Chciała to wszystko powiedzieć siostrze, dlaczego unika dotyku chłopców i dlaczego jest inna. Zamiast tego skłamała:
- Nie. Oni mi pomogli – i kontynuowała jedzenie, lecz Olivia wiedziała, że to nie jest prawda.
Nie drążyła tematu. Wiedziała, że jeśli Faith będzie chciała porozmawiać, przyjdzie do niej.
Po skończonym obiedzie pozmywały i wytarły razem naczynia.
- Jutro rano jedziemy, idź się spakuj – powiedziała do siostry.
Faith spakowała do torby podróżnej koszulki, pidżamę, spodnie, sandały i kosmetyki. Do torby podręcznej wrzuciła dwie książki, kilka potrzebnych rzeczy i portfel z oszczędnościami. Na koniec długo zastanawiała się nad paczką papierosów light, ale też je wrzuciła z zapalniczką. Paliła tylko wtedy, gdy była zdenerwowana. Nie mogła znów wrócić do wariatkowa, nie chciała. Dlatego też nie mogła tracić nad sobą kontroli, a palenie jej w tym pomagało. Następnie poszła spać.



I co myślicie? Na razie nie mam pomysłu na tytuł, dlatego jest jaki jest... Kolejna część w niedzielę. xoxo