sobota, 4 maja 2013

Część 36

Weszłam do mieszkania i zobaczyłam Ethan'a opartego o framugę drzwi na werandę. Stał swobodnie, bez koszulki, boso i palił papierosa. Wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę rzucić go na łóżko, zapomnieć o wszystkim i... nie, nie, nie. Mam siedemnaście lat i to, że szaleją mi hormony, to jest... Po prostu niedopuszczalne.
Odwrócił głowę i kiedy mnie zobaczył znów się zaciągnął. Wyrzucił papierosa i podszedł do mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy. Jego czekoladowe oczy były przepełnione bólem, wołaniem o pomoc i troską. Serce łomotało mi tak niewiarygodnie szybko, że nie miałam odwagi się poruszyć. Ethan zrobił jeszcze jeden krok bliżej i kolejny, po czym oparł swoje czoło o moje. Westchnął i spytał półszeptem:
- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - Po czym schował głowę w zagłębienie mojej szyi i poczułam na skórze jego łzy.
Tak bardzo bolało mnie, że płacze, że nie wiedziałam co robić. Drżącymi rękoma przytuliłam go i odpowiedziałam na jego pytanie:
- Bo gdyby było łatwe, byłoby do dupy – usłyszałam jego śmiech i po chwili podniósł głowę.
- Wieczna optymistka, co? - Spytał z sarkazmem i uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach.
Otarłam jego mokre policzki i powiedziałam z ustami przy jego:
- Nie bądź zły na Billa. Dbał o twoje bezpieczeństwo...
- Łatwo ci mówić, twój tata nie jest... - przerwał, po czym dodał – przepraszam, zapomniałem. - Wzruszyłam ramionami – a ty wybaczyłabyś? Billowi.
- Dbał o twoje bezpieczeństwo – powtórzyłam – ja już mu wybaczyłam – dodałam z uśmiechem i go pocałowałam.
Jego usta smakowały słono. Trochę łzami i trochę nim. Wplotłam dłonie w jego ciemne, nieułożone włosy, a jego ręce wsunęły się pod moją koszulkę i mocno złapały w tali. Po kilku minutach odsunęłam się do niego z jękiem i powiedziałam, prawie nie odrywając od niego ust:
- Musimy jechać do mamy – w zamian usłyszałam krzyk rozczarowania.
Ethan przerzucił mnie sobie przez ramię i zaniósł do sypialni.

Ponieważ nie mieliśmy czasu na upieczenie jakiegoś ciasta, zajechaliśmy do sklepu i kupiliśmy gotowca. Całą drogę Ethan się uśmiechał, lecz mało odzywał.
Mama mieszkała teraz z Tom'em w Ocean City. Mieli nieduży domek przy samej plaży. Zajechaliśmy i zanim weszliśmy Ethan powiedział:
- Dzięki – spojrzałam na niego – no wiesz za co.
Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek, po czym wysiedliśmy.
Doszliśmy do werandy i z drzwi powitała nas wesoło mama.
- Lena, Ethan! Jak miło was widzieć! Wchodźcie – ucałowała nas na wejściu i wepchnęła do środka.
Przeszliśmy przez duży, ładny salon i usiedliśmy na tarasie, ponieważ była piękna pogoda.
Mama przyniosła lemoniadę, pokrojone ciasto (przy którym jej pomagałam) i całą czwórką usiedliśmy przy stoliku. Tom obok mamy, a Ethan za mną. Wiedział, że to dla mnie ważna i trudna wizyta, więc położył na mojej nodze rękę. Po chwili ja też położyłam swoją i tak jakoś wyszło, że siedzieliśmy trzymając się za ręce.
- No więc, co tam u was słychać? - Spytała mama, nalewając sobie lemoniady.
- Dobrze. Mam koleżankę w szkole – powiedziałam z uśmiechem, co bardzo ją uradowało.
- A nikt was nie krzywdzi, może? - Spytał Tom, za co mama go skarciła i zadała swoje pytanie.
- A jak tam z Aaronem?
- Nie jesteśmy już razem. Najwidoczniej to nie było to – odparłam szybko, zapychając usta ciastem.
- A jest ktoś nowy? - Spytała z nadzieją.
Spojrzałam na Ethan'a, a on tylko wzruszył ramionami. Mama chciała coś powiedzieć, lecz on jej przerwał i zmienił temat:
- A pani jak się czuje? - Ścisnęłam mu rękę jako znak, że jest genialny. Ukradkiem zobaczyłam jak szczerzy zęby w uśmiechu.
Rozmawialiśmy z mamą i Tom'em – głównie z mamą – jakąś godzinę. Kiedy chciała nas zatrzymać wykręciłam się tonami pacy domowej, więc nas puściła. Oczywiście zapakowała nam ciasto i wzięła mnie do kuchni na rozmowę.
- Czyli ty i Ethan? - Spytała wyjmując reklamówkę.
- Co ja i Ethan? -Grałam na zwłokę.
- Jesteście razem?
- Nie. My tylko... My się przyjaźnimy.
- Ale on...
- Przyjaźń mamo, przyjaźń.
Nie chciałam jej tak przerywać, ale wiedziałam co powie. To co każdy: on nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę, a ty nie patrzysz na niego jak na przyjaciela, bla, bla, bla.
- Dziękuję, że przyjechaliście – powiedziała mama całując nas w drzwiach.
- Nie ma za co. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.
Z Tom'em wymieniliśmy tylko uśmiechy i pojechaliśmy.
- Jedziemy na przystań? - Spytał Ethan, gdy byliśmy na drodze, a ja pokiwałam głową.

Kiedy przyjaciel zaparkował samochód w tym samym miejscu co zawsze, zebrałam się na odwagę i zapytałam:
- Co się stało z twoją mamą? - Po chwili milczenia zrozumiałam, że to głupie i dodałam szybko – przepraszam, nie powinnam pytać. Zapomnij.
Otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia, kiedy zaczął opowiadać:
- Miałem pięć lat kiedy weszła z tatą do domu. Kłócili się. Podszedłem do niej i zapytałem co się stało, a ona ze łzami w oczach odpowiedziała, że nie jest już moją matką. Do końca nie rozumiałem o co jej chodziło. Dopiero po kilku dniach, kiedy pytałem taty gdzie ona jest odpowiedział, że odeszła i nie wróci. Dopiero wtedy to do mnie dotarło i ją znienawidziłem.
Położyłam dłoń na jego i powiedziałam:
- Przykro mi – na co się uśmiechnął smutno.
Nie zdążyliśmy zamienić więcej słów, ponieważ ktoś wyciągnął mnie z samochodu i rzucił na ziemię. Usłyszałam krzyk Ethan'a i zauważyłam jakiegoś mężczyznę stojącego nade mną. Spróbowałam się podnieść, lecz mężczyzna był szybszy, postawił mnie na nogi i zmusił do spojrzenia w jego oczy. Były puste i ciemne. Złapał mnie pod ramię i powiedział złowrogo:
- Idziemy.
Widziałam jak Ethan szarpie się i bije z jakimś innym mężczyzną. Nie mogłam pozwolić, by jego krzyki poszły na marne. Kopnęłam faceta, który mnie trzymał w kolano. Nie było to mocne, ale wystarczające, by mnie puścił. Wiedziałam, że będzie próbował mnie złapać, więc dodatkowo kopnęłam go w brzuch. Dzięki adrenalinie nie bałam się tego zrobić. Uciekłam do Ethan'a i odsunęłam się w momencie, gdy jego oprawca upadał. Rzuciłam mu się w ramiona i usłyszałam strzały. Spojrzeliśmy za siebie i zobaczyliśmy Bill'a, ukrywającego się za otwartymi drzwiami samochodu i strzelającego w mężczyzn, którzy nas napadli – pomocników Bob'a. Wykorzystaliśmy okazję, wskoczyliśmy do samochodu i odjechaliśmy.

Wpadliśmy do mieszkania i sprawdziliśmy czy jesteśmy sami. Byliśmy.
- Nic ci nie jest? - Spytał Ethan podchodząc do mnie.
- Nie. A tobie? - Pokręcił głową.
Chciał mnie przytulić, lecz się odsunęłam i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam pidżamę – koszulkę i krótkie spodenki – i usiadłam na kanapie w salonie z zeszytem na kolanach. Mam juto ważny test, na który muszę się nauczyć. W dodatku chciałam, by moje myśli podążały w jakimś przyjemnym kierunku jak nauka, niż to co się stało na przystani. Po około godzinie przyszedł Ethan, usiadł obok i zaczął mnie rozpraszać. Ze śmiechem odganiałam jego rękę z notatek i nie dawałam się zdekoncentrować.
- Przestań, muszę się uczyć – mówiłam ze śmiechem – mam ważny test jutro.
- I tak go zdasz – odparł i dodał – kujonie.
Spojrzałam na niego spode łba i zaczęłam się śmiać. Położył się na kanapie z głową na moich notatkach. Patrzyłam w jego czekoladowe oczy i powiedziałam:
- Złaź.
Pokręcił głową, podniósł ją i dał mi buziaka, po czym znów położył głowę na zeszycie i szepnął:
- Przekonałem cię, byś zostawiła notatki i obejrzała ze mną film? - Uniósł brwi i czekał na odpowiedź.
Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami z uśmiechem na twarzy, że nie potrafiłam odmówić. Kiwnęłam głową, na co podniósł głowę. Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na stół. Ethan położył mnie obok siebie i nakrył kocem. Pogłośnił telewizor i nim zaczął się film zapytałam:
- Ej, to o co pytała dziś mama.
- O co? - Spytał.
Nie chciałam mu tłumaczyć, więc odparłam:
- Wiesz o co – kiwnął głową – nie chcę za każdym razem na takie pytanie odpowiadać, że...
- Rozumiem o co ci chodzi – wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie – chcesz wiedzieć co jest między nami?
- Coś więcej niż przyjaźń, na pewno, ale tak – odpowiedziałam.
Kiwnął głową i powtórzył głucho moje słowa. Wtuliłam się w niego mocniej i zasnęłam przed końcem filmu.

Lena stała na drodze boso. Przed nią był budynek. Motel, dwadzieścia kilometrów od Wildwood. Znała ten budynek, była tu. Szukała ojca. Uciekła w chwili, gdy chciał przejechać przez nią samochód. Zrobiła kilka kroków naprzód i poczuła pod nogami żwir. Po chwili usłyszała strzały i krzyki. Zobaczyła wybiegającego z motelu jej ojca i chciała krzyknąć jego imię, kiedy upadł na ziemię. Nie ruszyła się, nie zrobiła żadnego kroku. Tylko stała i patrzyła, jak wkoło ciała tworzy się wielka, czerwona plama. Wiedziała, że to tylko sen. Sny nie mogą krzywdzić – myślała. Po chwili z budynku wyszli pomocnicy Bob'a i on sam, we własnej osobie. Stanął nad ciałem jej taty, strzelił w jego serce jeszcze raz, dla pewności i spojrzał na nią.
- Znajdę cię – usłyszała, choć wiedziała, że Bob nawet nie ruszył ustami.
Zobaczyła jak jeden z jego pomocników ciągnie kogoś. Tym kimś był Ethan. Zrobiła się niespokojna i nie wiedziała co robić. To tylko sen – mówił jakiś głos w jej głowie. Ale to Ethan! - Krzyczał inny głos. Postawili Ethan'a niedaleko niej. Spojrzał w jej oczy i poczuła się, jakby to było naprawdę, jak by to było realne. Po chwili usłyszała huk, zobaczyła upadającego Ethan'a i ciemność.

Usiadłam prosto i poczułam jak Ethan się porusza. Nie otwierając oczu zapytał:
- Co jest?
- Zły sen. Wybacz, że cię obudziłam.
- Która godzina? - Spytał i chciałam spojrzeć przed siebie, ponieważ w salonie zegarek stał koło telewizora, a teraz było ciemno.
- Gdzie jesteśmy? - Spytałam zaniepokojona, lecz Ethan ostudził moje myśli.
- W moim pokoju. Więc, która godzina?
Spojrzałam na zegarek stojący na szafce i odparłam:
- Piąta.
- Lena – spojrzałam na niego – jeśli chcesz możesz powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem.
- Co? - Momentalnie się zdenerwowałam – jak możesz tak mówić?
- Jeśli ci to pomoże. Aaron zostawiłby cię w spokoju.
- Ty chyba jesteś niepoważny.
- Myślałem tylko...
- Nie powinieneś myśleć z samego rana – przerwałam mu i położyłam się tyłem do niego.
Poczułam jak mnie przytula i szepcze mi do ucha:
- Przepraszam, ale to ty mnie obudziłaś o piątej nad ranem.
Zrzuciłam jego rękę z mojego ramienia i odparowałam:
- To nie znaczy, że masz mi proponować takie rzeczy. Nie chcę opowiadać kłamstw. Jeżeli nie wiesz co do mnie czujesz, to nie będę nikomu mówiła, że wiesz, bo nie na tym to polega.
- A na czym? - Spytał.
- Jak się zakochasz to zrozumiesz – odparłam cicho.
- Zakochałem się – powiedział i znów się do mnie przytulił. Objął mnie ręką i przyciągnął bliżej, po czym szepnął – w tobie.
Pocałował mnie w kark, później zaczął całować moją szyję. Zmusił mnie do odwrócenia w jego stronę i teraz leżałam pod nim. Pocałował mnie. Delikatne, lecz namiętnie. Oderwał swoje usta od moich, podniósł głowę i powiedział patrząc mi w oczy:
- Przepraszam. Nie powinienem ci tego proponować. Chciałem tylko pomóc.
- Pomożesz mi, jak powiesz co z nami zrobimy – powiedziałam i znów mnie pocałował.
Tym razem ja się oderwałam. Spojrzał na mnie zdziwiony, więc rzuciłam pospiesznie:
- Nie musisz się śpieszyć. Najważniejsze dla mnie jest to, by to co mówisz było prawdziwe.
Kiwnął głową i znów zaczął mnie całować. Jego ręka wodziła po moim brzuchu i talii. Ja trzymałam go za koszulkę i od czasu do czasu jeździłam rękoma po jego wyrzeźbionej klacie. 


 i jak?
kolejna część - poniedziałek

5 komentarzy:

  1. śiwtna cześć..!
    szkoda ze dopiero w poniedziałek.. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo momentów, jak bandyci chcą ją złapać a ona się wyrywa/ucieka.
    To Kevin sam w domu? Oni są takimi nieudacznikami, że nie mogą porządnie czegoś zrobić? I skoro już tyle okazji ku temu było, czemu policja nie zapewni jej ochrony? I jakim cudem Lena nie dostała jeszcze nerwicy, dziewczyna ma 17 lat, nie sądzę by była tak odporna psychicznie by to tych wszystkich razach po prostu siadała do lekcji i zapominała że chwilę wcześniej omal jej nie porwali/pobili/zabili...
    Rozumiem, że chcesz ciągle budować napięcie, ale co za dużo to robi się nudno, skup się na innych sferach, rozbuduj jakiś inny wątek, nie podpinaj się tylko momentami jak ją gonią.
    To takie tylko rady czytelniczki, która jest od początku, a którą powoli historia męczy. Choć zapowiadała się fajnie.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku :) wiem, że jest tyle momentów, ponieważ miał być to główny wątek, a wyszło, że zapomniałam o tym, do 150 stron chcę dojść i dlatego tak teraz jest tego pełno. To jest dla mnie taki jakby prototyp, ponieważ jakbym wiązała z tym przyszłość, to wszystkie rady biorę do serca i rozbuduję to inaczej. Niestety tych momentów będzie więcej, więc trzeba się będzie przemęczyć, ale jednak postaram się to rozbudowywać. Dzięki :)

      Usuń
  3. Dopiero w poniedziałek? :C dodaj wcześniej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zachęcam do przeczytania oceny Twojego bloga.
    http://plac-boju.blogspot.com/

    Dziękuję za zgłoszenie i pozdrawiam.
    Aoi-chan

    OdpowiedzUsuń