Weszłam
do mieszkania i zobaczyłam Ethan'a opartego o framugę drzwi na
werandę. Stał swobodnie, bez koszulki, boso i palił papierosa.
Wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę rzucić go na łóżko,
zapomnieć o wszystkim i... nie, nie, nie. Mam siedemnaście lat i
to, że szaleją mi hormony, to jest... Po prostu niedopuszczalne.
Odwrócił
głowę i kiedy mnie zobaczył znów się zaciągnął. Wyrzucił
papierosa i podszedł do mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie i
patrzyliśmy. Jego czekoladowe oczy były przepełnione bólem,
wołaniem o pomoc i troską. Serce łomotało mi tak niewiarygodnie
szybko, że nie miałam odwagi się poruszyć. Ethan zrobił jeszcze
jeden krok bliżej i kolejny, po czym oparł swoje czoło o moje.
Westchnął i spytał półszeptem:
-
Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - Po czym schował głowę
w zagłębienie mojej szyi i poczułam na skórze jego łzy.
Tak
bardzo bolało mnie, że płacze, że nie wiedziałam co robić.
Drżącymi rękoma przytuliłam go i odpowiedziałam na jego pytanie:
- Bo
gdyby było łatwe, byłoby do dupy – usłyszałam jego śmiech i
po chwili podniósł głowę.
- Wieczna
optymistka, co? - Spytał z sarkazmem i uśmiechnął się ukazując
dołeczki w policzkach.
Otarłam
jego mokre policzki i powiedziałam z ustami przy jego:
- Nie
bądź zły na Billa. Dbał o twoje bezpieczeństwo...
- Łatwo
ci mówić, twój tata nie jest... - przerwał, po czym dodał –
przepraszam, zapomniałem. - Wzruszyłam ramionami – a ty
wybaczyłabyś? Billowi.
- Dbał o
twoje bezpieczeństwo – powtórzyłam – ja już mu wybaczyłam –
dodałam z uśmiechem i go pocałowałam.
Jego usta
smakowały słono. Trochę łzami i trochę nim. Wplotłam dłonie w
jego ciemne, nieułożone włosy, a jego ręce wsunęły się pod
moją koszulkę i mocno złapały w tali. Po kilku minutach odsunęłam
się do niego z jękiem i powiedziałam, prawie nie odrywając od
niego ust:
- Musimy
jechać do mamy – w zamian usłyszałam krzyk rozczarowania.
Ethan
przerzucił mnie sobie przez ramię i zaniósł do sypialni.
Ponieważ
nie mieliśmy czasu na upieczenie jakiegoś ciasta, zajechaliśmy do
sklepu i kupiliśmy gotowca. Całą drogę Ethan się uśmiechał,
lecz mało odzywał.
Mama
mieszkała teraz z Tom'em w Ocean City. Mieli nieduży domek przy
samej plaży. Zajechaliśmy i zanim weszliśmy Ethan powiedział:
- Dzięki
– spojrzałam na niego – no wiesz za co.
Uśmiechnęłam
się i cmoknęłam go w policzek, po czym wysiedliśmy.
Doszliśmy
do werandy i z drzwi powitała nas wesoło mama.
- Lena,
Ethan! Jak miło was widzieć! Wchodźcie – ucałowała nas na
wejściu i wepchnęła do środka.
Przeszliśmy
przez duży, ładny salon i usiedliśmy na tarasie, ponieważ była
piękna pogoda.
Mama
przyniosła lemoniadę, pokrojone ciasto (przy którym jej pomagałam)
i całą czwórką usiedliśmy przy stoliku. Tom obok mamy, a Ethan
za mną. Wiedział, że to dla mnie ważna i trudna wizyta, więc
położył na mojej nodze rękę. Po chwili ja też położyłam
swoją i tak jakoś wyszło, że siedzieliśmy trzymając się za
ręce.
- No
więc, co tam u was słychać? - Spytała mama, nalewając sobie
lemoniady.
- Dobrze.
Mam koleżankę w szkole – powiedziałam z uśmiechem, co bardzo ją
uradowało.
- A nikt
was nie krzywdzi, może? - Spytał Tom, za co mama go skarciła i
zadała swoje pytanie.
- A jak
tam z Aaronem?
- Nie
jesteśmy już razem. Najwidoczniej to nie było to – odparłam
szybko, zapychając usta ciastem.
- A jest
ktoś nowy? - Spytała z nadzieją.
Spojrzałam
na Ethan'a, a on tylko wzruszył ramionami. Mama chciała coś
powiedzieć, lecz on jej przerwał i zmienił temat:
- A pani
jak się czuje? - Ścisnęłam mu rękę jako znak, że jest
genialny. Ukradkiem zobaczyłam jak szczerzy zęby w uśmiechu.
Rozmawialiśmy
z mamą i Tom'em – głównie z mamą – jakąś godzinę. Kiedy
chciała nas zatrzymać wykręciłam się tonami pacy domowej, więc
nas puściła. Oczywiście zapakowała nam ciasto i wzięła mnie do
kuchni na rozmowę.
- Czyli
ty i Ethan? - Spytała wyjmując reklamówkę.
- Co ja i
Ethan? -Grałam na zwłokę.
-
Jesteście razem?
- Nie. My
tylko... My się przyjaźnimy.
- Ale
on...
-
Przyjaźń mamo, przyjaźń.
Nie
chciałam jej tak przerywać, ale wiedziałam co powie. To co każdy:
on nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę, a ty nie patrzysz na
niego jak na przyjaciela, bla, bla, bla.
-
Dziękuję, że przyjechaliście – powiedziała mama całując nas
w drzwiach.
- Nie ma
za co. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.
Z Tom'em
wymieniliśmy tylko uśmiechy i pojechaliśmy.
-
Jedziemy na przystań? - Spytał Ethan, gdy byliśmy na drodze, a ja
pokiwałam głową.
Kiedy
przyjaciel zaparkował samochód w tym samym miejscu co zawsze,
zebrałam się na odwagę i zapytałam:
- Co się
stało z twoją mamą? - Po chwili milczenia zrozumiałam, że to
głupie i dodałam szybko – przepraszam, nie powinnam pytać.
Zapomnij.
Otworzyłam
drzwi z zamiarem wyjścia, kiedy zaczął opowiadać:
- Miałem
pięć lat kiedy weszła z tatą do domu. Kłócili się. Podszedłem
do niej i zapytałem co się stało, a ona ze łzami w oczach
odpowiedziała, że nie jest już moją matką. Do końca nie
rozumiałem o co jej chodziło. Dopiero po kilku dniach, kiedy
pytałem taty gdzie ona jest odpowiedział, że odeszła i nie wróci.
Dopiero wtedy to do mnie dotarło i ją znienawidziłem.
Położyłam
dłoń na jego i powiedziałam:
- Przykro
mi – na co się uśmiechnął smutno.
Nie
zdążyliśmy zamienić więcej słów, ponieważ ktoś wyciągnął
mnie z samochodu i rzucił na ziemię. Usłyszałam krzyk Ethan'a i
zauważyłam jakiegoś mężczyznę stojącego nade mną. Spróbowałam
się podnieść, lecz mężczyzna był szybszy, postawił mnie na
nogi i zmusił do spojrzenia w jego oczy. Były puste i ciemne.
Złapał mnie pod ramię i powiedział złowrogo:
-
Idziemy.
Widziałam
jak Ethan szarpie się i bije z jakimś innym mężczyzną. Nie
mogłam pozwolić, by jego krzyki poszły na marne. Kopnęłam
faceta, który mnie trzymał w kolano. Nie było to mocne, ale
wystarczające, by mnie puścił. Wiedziałam, że będzie próbował
mnie złapać, więc dodatkowo kopnęłam go w brzuch. Dzięki
adrenalinie nie bałam się tego zrobić. Uciekłam do Ethan'a i
odsunęłam się w momencie, gdy jego oprawca upadał. Rzuciłam mu
się w ramiona i usłyszałam strzały. Spojrzeliśmy za siebie i
zobaczyliśmy Bill'a, ukrywającego się za otwartymi drzwiami
samochodu i strzelającego w mężczyzn, którzy nas napadli –
pomocników Bob'a. Wykorzystaliśmy okazję, wskoczyliśmy do
samochodu i odjechaliśmy.
Wpadliśmy
do mieszkania i sprawdziliśmy czy jesteśmy sami. Byliśmy.
- Nic ci
nie jest? - Spytał Ethan podchodząc do mnie.
- Nie. A
tobie? - Pokręcił głową.
Chciał
mnie przytulić, lecz się odsunęłam i poszłam wziąć prysznic.
Ubrałam pidżamę – koszulkę i krótkie spodenki – i usiadłam
na kanapie w salonie z zeszytem na kolanach. Mam juto ważny test, na
który muszę się nauczyć. W dodatku chciałam, by moje myśli
podążały w jakimś przyjemnym kierunku jak nauka, niż to co się
stało na przystani. Po około godzinie przyszedł Ethan, usiadł
obok i zaczął mnie rozpraszać. Ze śmiechem odganiałam jego rękę
z notatek i nie dawałam się zdekoncentrować.
-
Przestań, muszę się uczyć – mówiłam ze śmiechem – mam
ważny test jutro.
- I tak
go zdasz – odparł i dodał – kujonie.
Spojrzałam
na niego spode łba i zaczęłam się śmiać. Położył się na
kanapie z głową na moich notatkach. Patrzyłam w jego czekoladowe
oczy i powiedziałam:
- Złaź.
Pokręcił
głową, podniósł ją i dał mi buziaka, po czym znów położył
głowę na zeszycie i szepnął:
-
Przekonałem cię, byś zostawiła notatki i obejrzała ze mną film?
- Uniósł brwi i czekał na odpowiedź.
Patrzył
na mnie tymi swoimi pięknymi oczami z uśmiechem na twarzy, że nie
potrafiłam odmówić. Kiwnęłam głową, na co podniósł głowę.
Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na stół. Ethan położył mnie
obok siebie i nakrył kocem. Pogłośnił telewizor i nim zaczął
się film zapytałam:
- Ej, to
o co pytała dziś mama.
- O co? -
Spytał.
Nie
chciałam mu tłumaczyć, więc odparłam:
- Wiesz o
co – kiwnął głową – nie chcę za każdym razem na takie
pytanie odpowiadać, że...
-
Rozumiem o co ci chodzi – wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie –
chcesz wiedzieć co jest między nami?
- Coś
więcej niż przyjaźń, na pewno, ale tak – odpowiedziałam.
Kiwnął
głową i powtórzył głucho moje słowa. Wtuliłam się w niego
mocniej i zasnęłam przed końcem filmu.
Lena
stała na drodze boso. Przed nią był budynek. Motel, dwadzieścia
kilometrów od Wildwood. Znała ten budynek, była tu. Szukała ojca.
Uciekła w chwili, gdy chciał przejechać przez nią samochód.
Zrobiła kilka kroków naprzód i poczuła pod nogami żwir. Po
chwili usłyszała strzały i krzyki. Zobaczyła wybiegającego z
motelu jej ojca i chciała krzyknąć jego imię, kiedy upadł na
ziemię. Nie ruszyła się, nie zrobiła żadnego kroku. Tylko stała
i patrzyła, jak wkoło ciała tworzy się wielka, czerwona plama.
Wiedziała, że to tylko sen. Sny nie mogą krzywdzić – myślała.
Po chwili z budynku wyszli pomocnicy Bob'a i on sam, we własnej
osobie. Stanął nad ciałem jej taty, strzelił w jego serce jeszcze
raz, dla pewności i spojrzał na nią.
-
Znajdę cię – usłyszała, choć wiedziała, że Bob nawet nie
ruszył ustami.
Zobaczyła
jak jeden z jego pomocników ciągnie kogoś. Tym kimś był Ethan.
Zrobiła się niespokojna i nie wiedziała co robić. To tylko sen –
mówił jakiś głos w jej głowie. Ale to Ethan! - Krzyczał inny
głos. Postawili Ethan'a niedaleko niej. Spojrzał w jej oczy i
poczuła się, jakby to było naprawdę, jak by to było realne. Po
chwili usłyszała huk, zobaczyła upadającego Ethan'a i ciemność.
Usiadłam
prosto i poczułam jak Ethan się porusza. Nie otwierając oczu
zapytał:
- Co
jest?
- Zły
sen. Wybacz, że cię obudziłam.
- Która
godzina? - Spytał i chciałam spojrzeć przed siebie, ponieważ w
salonie zegarek stał koło telewizora, a teraz było ciemno.
- Gdzie
jesteśmy? - Spytałam zaniepokojona, lecz Ethan ostudził moje
myśli.
- W moim
pokoju. Więc, która godzina?
Spojrzałam
na zegarek stojący na szafce i odparłam:
- Piąta.
- Lena –
spojrzałam na niego – jeśli chcesz możesz powiedzieć wszystkim,
że jesteśmy razem.
- Co? -
Momentalnie się zdenerwowałam – jak możesz tak mówić?
- Jeśli
ci to pomoże. Aaron zostawiłby cię w spokoju.
- Ty
chyba jesteś niepoważny.
-
Myślałem tylko...
- Nie
powinieneś myśleć z samego rana – przerwałam mu i położyłam
się tyłem do niego.
Poczułam
jak mnie przytula i szepcze mi do ucha:
-
Przepraszam, ale to ty mnie obudziłaś o piątej nad ranem.
Zrzuciłam
jego rękę z mojego ramienia i odparowałam:
- To nie
znaczy, że masz mi proponować takie rzeczy. Nie chcę opowiadać
kłamstw. Jeżeli nie wiesz co do mnie czujesz, to nie będę nikomu
mówiła, że wiesz, bo nie na tym to polega.
- A na
czym? - Spytał.
- Jak się
zakochasz to zrozumiesz – odparłam cicho.
-
Zakochałem się – powiedział i znów się do mnie przytulił.
Objął mnie ręką i przyciągnął bliżej, po czym szepnął – w
tobie.
Pocałował
mnie w kark, później zaczął całować moją szyję. Zmusił mnie
do odwrócenia w jego stronę i teraz leżałam pod nim. Pocałował
mnie. Delikatne, lecz namiętnie. Oderwał swoje usta od moich,
podniósł głowę i powiedział patrząc mi w oczy:
-
Przepraszam. Nie powinienem ci tego proponować. Chciałem tylko
pomóc.
-
Pomożesz mi, jak powiesz co z nami zrobimy – powiedziałam i znów
mnie pocałował.
Tym razem
ja się oderwałam. Spojrzał na mnie zdziwiony, więc rzuciłam
pospiesznie:
- Nie
musisz się śpieszyć. Najważniejsze dla mnie jest to, by to co
mówisz było prawdziwe.
Kiwnął
głową i znów zaczął mnie całować. Jego ręka wodziła po moim
brzuchu i talii. Ja trzymałam go za koszulkę i od czasu do czasu
jeździłam rękoma po jego wyrzeźbionej klacie.
i jak?
kolejna część - poniedziałek
śiwtna cześć..!
OdpowiedzUsuńszkoda ze dopiero w poniedziałek.. :(
Za dużo momentów, jak bandyci chcą ją złapać a ona się wyrywa/ucieka.
OdpowiedzUsuńTo Kevin sam w domu? Oni są takimi nieudacznikami, że nie mogą porządnie czegoś zrobić? I skoro już tyle okazji ku temu było, czemu policja nie zapewni jej ochrony? I jakim cudem Lena nie dostała jeszcze nerwicy, dziewczyna ma 17 lat, nie sądzę by była tak odporna psychicznie by to tych wszystkich razach po prostu siadała do lekcji i zapominała że chwilę wcześniej omal jej nie porwali/pobili/zabili...
Rozumiem, że chcesz ciągle budować napięcie, ale co za dużo to robi się nudno, skup się na innych sferach, rozbuduj jakiś inny wątek, nie podpinaj się tylko momentami jak ją gonią.
To takie tylko rady czytelniczki, która jest od początku, a którą powoli historia męczy. Choć zapowiadała się fajnie.
A.
W porządku :) wiem, że jest tyle momentów, ponieważ miał być to główny wątek, a wyszło, że zapomniałam o tym, do 150 stron chcę dojść i dlatego tak teraz jest tego pełno. To jest dla mnie taki jakby prototyp, ponieważ jakbym wiązała z tym przyszłość, to wszystkie rady biorę do serca i rozbuduję to inaczej. Niestety tych momentów będzie więcej, więc trzeba się będzie przemęczyć, ale jednak postaram się to rozbudowywać. Dzięki :)
UsuńDopiero w poniedziałek? :C dodaj wcześniej <3
OdpowiedzUsuńSerdecznie zachęcam do przeczytania oceny Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńhttp://plac-boju.blogspot.com/
Dziękuję za zgłoszenie i pozdrawiam.
Aoi-chan