środa, 12 czerwca 2013

W objęciach skrzydeł #7

Wróciłam do domu i od razu położyłam się spać. Wstałam po dwudziestej, zjadłam coś, wzięłam tabletkę i znów wróciłam do łóżka. Rano wstałam po szóstej, wzięłam prysznic i z dziesięć minut stałam przed szafą zastanawiając się co na siebie założyć. Ja, osoba, która nigdy nie miała z tym problemu.
- Nancy wstałaś? - Spytała cicho Connie, wchodząc do pokoju – o, tu jesteś.
- Nie wiem co ubrać – powiedziałam ze śmiechem, a Connie stanęła z otwartymi ustami.
Tak, to było dziwne.
- Ty?
- Tak, ja. Pomożesz? - Dodałam szybko.
Wybrałyśmy zwykłe, jasne dżinsy, białe adidasy i biały, ażurowy sweterek.
- Dziękuje – powiedziałam na koniec, przytulając ją.
- To dla Shane'a? - Spytała unosząc brwi.
Kiedy nie odpowiedziałam, zrobiła poważną minę.
- Chyba. Nie wiem. On chyba... Coś w nim jest. Ja chcę go bliżej poznać. To... Skomplikowane. Przepraszam – powiedziałam i zamknęłam się w łazience.
Słyszałam jak Connie odchodzi i ubrałam się. Miała rację. Wszystko pasowało.
Było dziś trochę chłodno i zapowiadało się na deszcz, jednak nie wzięłam kurtki. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół. Connie zrobiła mi śniadanie: tosty i kawa.
- Ładnie wyglądasz – powiedziała z uśmiechem.
Zeszła mama, więc jej także zrobiła kawę.
- Podwieziesz mnie do szkoły? - Spytałam mamy.
- Connie nie może? Albo tata?
- A ty?
- Mam ważne spotkanie.
- Jasne, jak zawsze.
Rzuciłam, podziękowałam za śniadanie i wyszłam. Zaskoczyło mnie białe porsche Vici, stojące na podjeździe. Podeszłam, wsiadłam do środka i spytałam:
- Co?
- Chciałam... Jakoś wynagrodzić, że wtedy... - Nie dokończyła. Zrozumiałam.
Uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy.

Na lunchu siedziałam sama. Podeszła do mnie Sarah i spytała:
- Mogę? - Kiwnęłam głowa, a ona usiadła – Nancy, jeśli to przeze mnie pokłóciłaś się z Victorią, to przepraszam.
- Co ty gadasz? To nie twoja wina. To po postu...
- Nie chcesz to nie mów – uśmiechnęła się i zaczęła jeść swoją kanapkę. - Ale dzięki – odwzajemniłam uśmiech i też zaczęłam jeść swój lunch.

Po skończonych zajęciach wezwał mnie do siebie dyrektor. Godzinę siedziałam w sekretariacie, aż mnie do siebie poprosił. Dochodziła piąta, a ja umówiłam się z Victorią.
- O co chodzi? - Spytałam, gdy weszłam.
- Poprawiłaś się w nauce, jestem z ciebie dumny.
- Dziękuję, coś jeszcze?
- Chciałbym byś przekazała to mamie – wręczył mi kopertę.
- Co to?
- Nie powinno cię to obchodzić, a teraz już idź.
Schowałam kopertę i poszłam na autobus. Trochę za daleko żeby iść piechotą do kawiarni, więc podjechałam cztery przystanki. Czekałam w środku i piłam cappuccino, ale Victoria dalej nie przychodziła. Było już po szóstej. Zadzwoniłam, nie odbierała. Na domiar złego, rozładowała mi się komórka. Zapłaciłam za cappuccino i wyszłam na zewnątrz, ponieważ już zamykali. Zaczęło kropić.
- Cholera – powiedziałam sama do siebie.
Zaczęło mocniej padać, więc schowałam się pod zadaszenie, lecz ono za wiele nie dawało. Był piątek, wszystko wkoło pozamykane, a na przystanek też jest kawałek. Piechotą nie wrócę, ponieważ boję się wracać sama po ciemku. Tak, ściemniało się. Zaczynałam się bać. Nie chciałam spanikować, ponieważ zaraz rozbolała by mnie głowa. Byłam cała przemoczona, było mi zimno i nie wiedziałam co robić. Podjechał jakiś samochód. Zatrzymał się, ale nie zgasił silnika. Przeraziłam się jeszcze bardziej. Kierowca opuścił szybę i zobaczyłam Shane'a.
- Wsiadaj! - Krzyknął.
W tym samym momencie podjechała Victoria. Wysiadła z auta i zaczęła mnie przepraszać.
- Gdzie byłaś?! - Wrzasnęłam na nią, przebijając się przez dźwięk deszczu dudniący o szyby i dachy – czekam od piątej. Od siódmej stoję tu i moknę. Gdzieś ty się do choler podziewała?!
- Nancy przepraszam. Proszę wsiądź...
- Obiecałaś – wtrąciłam jej.
Minęłam ją i wsiadłam do samochodu Shane'a.
- Jak to się dzieje, że zawsze jesteś, kiedy nie ma nikogo innego?
- Nie łatwiej powiedzieć, jak to się dzieje, że jesteś zawsze kiedy cię potrzebuję.
Uśmiechnął się i ruszył. Patrzyłam jak oddalamy się od Victorii.
- Wszystko dobrze? - Spytał Shane, zatrzymując się na poboczu.
- Jasne – spojrzałam na niego i utkwiłam wzrok w jego pięknych, zielonych oczach.
- Już wiem, czemu dobrze mi w szarym – powiedział śmiejąc się i wywołując u mnie palpitację serca – pasuje ci do oczu. Dlatego wtedy to powiedziałaś. Na twojej imprezie.
- Powiedziałam tak – zaczęłam się bronić – bo miałeś szarą koszulkę. Jestem szczera.
Zaśmiał się jeszcze głośniej i naturalniej. Po chwili się opanował i powiedział, wciąż się uśmiechając:
- Miałem czarną koszulkę.
Spojrzałam na niego oniemiała i sama zaczęłam się śmiać. Po chwili zaczęłam się trząść z zimna. Gdy wsiadałam do auta nie zwróciłam na to uwagi. Shane to zauważył, podkręcił ogrzewanie i powiedział:
- Jesteś cała przemoczona. Ściągaj sweter – spojrzałam na niego.
Ściągnął swój granatowy sweterek, w którym ładnie odznaczały się mięśnie i było mu bardzo do twarzy. Po spodem miał czarną bokserkę.
- No już.
- Mógłbyś się chociaż odwrócić? - Zapytałam i pewnie się zaczerwieniłam, ale Shane odwrócił głowę.
Po chwili zorientowałam się, że z pewnością widzi trochę w szybie. Zdjęłam szybko swój sweterek i założyłam jego.
- Już – powiedziałam.
Zmierzył mnie wzrokiem, kiedy przeczesywałam ręką włosy i powiedział:
- Pasuje ci - uśmiechnęłam się, on odwzajemnił uśmiech i zapytał jeszcze – to co? Pojedziesz ze mną na imprezę?
- Chyba potrzebuję trochę alkoholu – powiedziałam, a on znów się zaśmiał.
To mi się podobało. Chciałam żeby ciągle był uśmiechnięty.

Dojechaliśmy do mieszkania jego kumpla. Jak widać, on także należał do bogatych, był nawet urządzony lepiej niż ja. Duży, biały dom, wielki trawnik i pełno ludzi.
- On jest inny niż reszta? - Spytałam, kiedy Shane parkował samochód.
- Tak. Zostaw sweterek z tyłu, torbę też możesz.
Zrobiłam tak i wysiadłam. 


Krótka, wiem, dlatego dodaję :)
Kolejną jutro dodam :) A co mi tam :)

6 komentarzy:

  1. Ile części zamierzasz napisać?

    Na razie jest cudownie<3
    tylko dodawaj codziennie nowy odcinek :D
    Trzymaj się i powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielbię Cię, dziewczyno! Skąd Ty bierzesz te pomysły? I co ja mam niby powiedzieć? Sorki, ale nie będę kreatywna: super;* Czekam do jutra<3

    OdpowiedzUsuń