Obudziłam się przed piątą rano.
Wzięłam długi, gorący prysznic i wyszykowałam się do szkoły.
Postawiłam na czarne rurki i szary top. Idealnie współgrał z
moimi oczami. Ciągle się zastanawiam, czemu są szare. Rodzice
jednak twierdzą, że jestem wyjątkowa. Dochodziła siódma, więc
wzięłam torbę, kurtkę i zeszłam na dół. W kuchni czekała na
mnie jajecznica zrobiona przez Connie. Pochodziła z Anglii, nawet
nie wiem jak rodzice ją znaleźli, ale dobrze jej płacą i
zapewnili jej dobre warunki u nas. Nie chciałam mieć niani, lecz
dobrze jest mieć kogoś w tak dużym domu, kiedy oni wyjeżdżają.
- Dzień dobry Nancy. Jak się spało?
- Długo – odparłam i obie się
zaśmiałyśmy.
Bardzo ją lubiłam, z czasem się do
siebie zbliżałyśmy.
- Mama dzwoniła? - Spytałam
zabierając się za jedzenie. Umiała świetnie gotować.
- Tak. Kazała cię pozdrowić. Tata
też.
Kiwnęłam głową. Nie ciągnęłyśmy
tematu.
- Tu jest twoje śniadanie do szkoły.
Jeśli nie potrzebujesz niczego, pójdę pobiegać.
- Jasne. Dziękuję! - Krzyknęłam za
nią, gdy zniknęła w korytarzu.
Nie wiem czemu biegała. Sylwetkę
miała idealną. Nawet Victoria jej zazdrościła, która uważa się
za najlepszą we wszystkim. Kiedyś spytałam Connie czemu biega.
Odparła, że dla zdrowia, urody i lubi to. Od tamtego czasu biegam
co jakiś czas. Czasami z nią, czasem sama. Muszę przyznać, że
poprawiło mi tu humor na pewien okres. A później wszystko znów
zaczęło się walić.
Zjadłam jajecznicę, zmyłam po sobie
i udałam się przed dom. Po chwili podjechała Victoria. Wsiadłam
do auta i ruszyłyśmy do szkoły.
- Jak się czujesz przed urodzinami? -
Spytała nagle przyjaciółka.
- Dennie – spojrzała na mnie –
rodzice wczoraj wyjechali. Rozumiesz? Dwa dni przed moimi
dziewiętnastymi urodzinami.
Opowiedziałam jej moją rozmowę z
mamą. Skomentowała to tak: wielka balanga, żeby się na nich
zemścić.
- Wiesz, że nie lubię imprez w moim
domu – odpowiedziałam.
- Czasami jesteś dziwna, wiesz?
- Zamknij się blondi.
Rzuciłam, a ona zahamowała gwałtownie
na parkingu przed szkoła, ponieważ nienawidziła, gdy ją tak
nazywałam.
- Wysiadaj czarnuchu – a tak mi się
odpłacała.
Ze śmiechem wysiadłyśmy z samochodu
i zauważyłam, że Shane znów nam się przygląda. Znów stoi
oparty o swoje auto, lecz nie pali. Miał na nosie czarne awiatory,
które jeszcze bardziej podkreślały jego hipnotyzującą postawę.
- Znów się patrzy – powiedziałam
do Vici i zatrzymałam się.
- Daj spokój i ignoruj go – rzuciła
i złapała mnie pod rękę.
Choć nie chciałam się ruszać,
poszłam za nią do szkoły.
Znowu byłam nieobecna na lekcjach, a
zwłaszcza na historii Ameryki. Był to tak nudny przedmiot, że
dzięki rysowaniu aniołów, nie zasypiałam. Jenak przez to, że nie
uważałam, dostawałam złe oceny. Może i miałam bogatych
rodziców, i wszystko czego chce większość dzieciaków, nie byłam
jednak dobra z tego przedmiotu. Nie twierdzę, że jestem głupia,
lecz pamiętanie dat i wydarzeń nie należy do moich mocnych stron.
- Znów skupiasz się na czymś czego
na pewno nie będzie na sprawdzianie – powiedział do mnie
profesor, a kilka osób zawtórowało mu śmiechem.
- Przepraszam – powiedziałam i
odłożyłam ołówek.
- Nie przepraszaj, tylko się skup –
rzucił i odszedł.
Zaczęłam przepisywać notatki z
tablicy i czułam, że obleję kolejny test.
Kiedy zajęcia się skończyły,
poszłyśmy z Vici do toalety.
- Kiedy jest test z historii Ameryki? -
Spytałam, gdy przyjaciółka poprawiała usta błyszczykiem.
- Nie zapisałaś? - Pokręciłam
głową. Zapomniałam – Nancy, chyba nie chcesz siedzieć w
trzeciej klasie?
- Oczywiście, że nie chcę. Po
prostu... Nie potrafię się skupić na tych zajęciach.
- To załatw sobie korepetytora.
- Nie – rzuciłam i wyszłam.
Nie chciałam by ktoś mnie uczył. A
jeśli będę potrzebowała pomocy, zwrócę się do Connie.
Zaczekałam pod drzwiami aż wyszła
Vici. Kiedy stanęła obok, obrzuciła mnie złowieszczym spojrzeniem
i ruszyłyśmy do klasy. Kolejna była matematyka. Dobrze, że
przynajmniej ten przedmiot przyswajam. Lecz nawet u profesor Rutpoor,
która nigdy nie pozwala nam nie uważać – rysowałam. Nie
wiedziałam co się ostatnio ze mną dzieje. Jeśli miałam jakąś
kartkę czy coś do pisania, rysowałam. Przyłapałam się nawet na
tym, kiedy oglądałam telewizję. Trzymałam w ręku długopis i
nieświadomie narysowałam na ręku skrzydła.
Po zajęciach udałyśmy się na lunch.
Zasiadłyśmy do stołu naszego i znajomych. Wszyscy wesoło
rozmawiali, tylko ja czułam się jakoś dziwnie.
- Nancy? - Wyrwał mnie z zamyśleń
Marc.
Bardzo bliski kolega Victorii. Chodzi
do klasy sportowej. Od dawna się w nim podkochuje, ale pierwsza nie
zrobi kroku. Według jej teorii – chłopak ma się starać o
dziewczynę.
- Przepraszam, zamyśliłam się –
uśmiechnął się. Był nawet przystojny, lecz nie w moim typie.
Krótkie blond włosy były nierówno ostrzyżone, do tego czasami
przesadzał z siłownią i sterydami. Grał w szkolnej drużynie
futbolowej, jego ojciec był kiedyś jednym z najsławniejszych
rozgrywających, a o matce nie mówi.
- Pytałem czy robisz jutro jakąś
imprezę?
- Nie lubię robić imprez u siebie w
domu. Zwłaszcza, gdy nie ma rodziców.
- No przestań! Właśnie o to chodzi!
Najlepsza jest adrenalina.
- Też jej mówiłam, że to będzie
słodka zemsta. Ale głównie chodzi o to, żeby się nie dowiedzieli
– wtrąciła Vici.
- Nie ma mowy. Nie zrobię imprezy. Co
z Connie?
- Kim? - Spytał Marc.
- Jej niańką – powiedziała Vici, a
ja zmierzyłam ją wzrokiem.
- Masz niańkę? - Zaśmiał się
chłopak.
- Tak. Jakiś problem? - Spytałam
groźnie, bo nie lubiłam gdy ktoś się z tego śmiał.
Może było to trochę żenujące, ale
mnie denerwowało. Marc spoważniał i znów wrócił do tematu
imprezy.
- Ja z Vici się wszystkim zajmiemy, ty
tylko pozbądź się Connie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
Chciałam się wycofać, lecz kiedy
Marc ogłosił to całej szkole, nie było wyjścia.
- Hej ludzie! - Wrzasnął stając na
krześle – jutro u Nancy wielka balanga z okazji dziewiętnastych
urodzin! Godzina siedemnasta! Wszyscy jesteście zaproszeni!
Schowałam głowę w rękach i
słyszałam salwy, brawa i oklaski.
- Gotowe – pisnęła podekscytowana
Victoria.
- Super – mruknęłam pod nosem i
skończyłam jeść sałatkę.
Kiedy Vici odwiozła mnie do domu
postanowiłam opowiedzieć wszystko Connie. Może ona coś wymyśli.
- Wow! Myślałam, że nie lubisz robić
imprez – skomentowała.
- Nie lubię i nie wiem jak to
odkręcić. Chyba nie mam wyboru.
- Chyba nie.
- Nie pomagasz - powiedziałam
podnosząc głos, lecz nie byłam na nią zła.
- Kochanie, a może czas się troszkę
zbawić? Raz się nic nie stanie, a rodzice się o niczym nie
dowiedzą.
- Masz jutro wolne – powiedziałam
przytulając ją – cały dzień dla siebie. Należy ci się –
uśmiechnęła się i poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam laptopa i zalogowałam się
na Facebooka. Na tablicach kilku znajomych można było wyczytać o
jutrzejszej imprezie. Balanga roku i tak dalej. Czułam, że to
wszystko nie zapowiada się dobrze. Zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na ekran – tata. Ucieszyłam się. Od zawsze mam z nim
lepszy kontakt niż z mamą. On akceptuje mój styl bycia i to jak
się ubieram, a mama wszystkiego się czepia. Uważa, że skoro
jestem kobietą, to tak powinnam się zachowywać i ubierać.
- Cześć tatku – powiedziałam do
aparatu.
- Cześć malutka. Co słychać?
- W porządku, nawet. A u ciebie? Jak
pokaz?
- Wspaniale. Naprawdę mi przykro, że
jestem tu bez ciebie, ale kiedyś cię zabiorę.
- Do Paryża.
- Do Paryża – potwierdził moje
słowa.
- Kiedy wracasz?
- W tym samym czasie co mama. A czemu
pytasz? Naprawdę chciałbym być na twoich urodzinach, ale...
- Rozumiem – przerwałam mu –
chciałam spytać. Mogę zrobi jutro małe przyjęcie? Paru
znajomych?
- Oczywiście – odpowiedział po
chwili namysłu – muszę kończyć. Kocham cię. Pa.
- Pa - powiedziałam do głuchej już
słuchawki.
Odrobiłam lekcje, pouczyłam się na
jutrzejszy test z chemii i położyłam się spać. Zasnęłam z
obawami do jutrzejszego dnia.
Kolejna część w piątek. I jak?
Na końcu wpisu każdy może klikać, co myśli o danym wpisie.
Na końcu wpisu każdy może klikać, co myśli o danym wpisie.
Trochę mało.
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam całą twoją książkę i wydała mi się naprawdę fajna. Oczywiście brakowało mi trochę opisów, ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podoba.
Przy okazji, jeśli mogłabyś zerknąć, zaczęłam pisać własną książkę, dodałam już dosyć obszerną część pierwszego rozdziału. Byłoby mi miło, gdybyś przeczytała ją i skomentowała. ;)
jak dla mnie, na część, ilość jest odpowiednia :)
UsuńWiem, że mało opisów, dziękuję. Wpadnę :)
Naprawdę wszystko mi sie podoba, mało opisu, ale czyta sie świetnie!!!
OdpowiedzUsuń