środa, 5 czerwca 2013

W objęciach skrzydeł #2

Obudziłam się przed piątą rano. Wzięłam długi, gorący prysznic i wyszykowałam się do szkoły. Postawiłam na czarne rurki i szary top. Idealnie współgrał z moimi oczami. Ciągle się zastanawiam, czemu są szare. Rodzice jednak twierdzą, że jestem wyjątkowa. Dochodziła siódma, więc wzięłam torbę, kurtkę i zeszłam na dół. W kuchni czekała na mnie jajecznica zrobiona przez Connie. Pochodziła z Anglii, nawet nie wiem jak rodzice ją znaleźli, ale dobrze jej płacą i zapewnili jej dobre warunki u nas. Nie chciałam mieć niani, lecz dobrze jest mieć kogoś w tak dużym domu, kiedy oni wyjeżdżają.
- Dzień dobry Nancy. Jak się spało?
- Długo – odparłam i obie się zaśmiałyśmy.
Bardzo ją lubiłam, z czasem się do siebie zbliżałyśmy.
- Mama dzwoniła? - Spytałam zabierając się za jedzenie. Umiała świetnie gotować.
- Tak. Kazała cię pozdrowić. Tata też.
Kiwnęłam głową. Nie ciągnęłyśmy tematu.
- Tu jest twoje śniadanie do szkoły. Jeśli nie potrzebujesz niczego, pójdę pobiegać.
- Jasne. Dziękuję! - Krzyknęłam za nią, gdy zniknęła w korytarzu.
Nie wiem czemu biegała. Sylwetkę miała idealną. Nawet Victoria jej zazdrościła, która uważa się za najlepszą we wszystkim. Kiedyś spytałam Connie czemu biega. Odparła, że dla zdrowia, urody i lubi to. Od tamtego czasu biegam co jakiś czas. Czasami z nią, czasem sama. Muszę przyznać, że poprawiło mi tu humor na pewien okres. A później wszystko znów zaczęło się walić.
Zjadłam jajecznicę, zmyłam po sobie i udałam się przed dom. Po chwili podjechała Victoria. Wsiadłam do auta i ruszyłyśmy do szkoły.
- Jak się czujesz przed urodzinami? - Spytała nagle przyjaciółka.
- Dennie – spojrzała na mnie – rodzice wczoraj wyjechali. Rozumiesz? Dwa dni przed moimi dziewiętnastymi urodzinami.
Opowiedziałam jej moją rozmowę z mamą. Skomentowała to tak: wielka balanga, żeby się na nich zemścić.
- Wiesz, że nie lubię imprez w moim domu – odpowiedziałam.
- Czasami jesteś dziwna, wiesz?
- Zamknij się blondi.
Rzuciłam, a ona zahamowała gwałtownie na parkingu przed szkoła, ponieważ nienawidziła, gdy ją tak nazywałam.
- Wysiadaj czarnuchu – a tak mi się odpłacała.
Ze śmiechem wysiadłyśmy z samochodu i zauważyłam, że Shane znów nam się przygląda. Znów stoi oparty o swoje auto, lecz nie pali. Miał na nosie czarne awiatory, które jeszcze bardziej podkreślały jego hipnotyzującą postawę.
- Znów się patrzy – powiedziałam do Vici i zatrzymałam się.
- Daj spokój i ignoruj go – rzuciła i złapała mnie pod rękę.
Choć nie chciałam się ruszać, poszłam za nią do szkoły.
Znowu byłam nieobecna na lekcjach, a zwłaszcza na historii Ameryki. Był to tak nudny przedmiot, że dzięki rysowaniu aniołów, nie zasypiałam. Jenak przez to, że nie uważałam, dostawałam złe oceny. Może i miałam bogatych rodziców, i wszystko czego chce większość dzieciaków, nie byłam jednak dobra z tego przedmiotu. Nie twierdzę, że jestem głupia, lecz pamiętanie dat i wydarzeń nie należy do moich mocnych stron.
- Znów skupiasz się na czymś czego na pewno nie będzie na sprawdzianie – powiedział do mnie profesor, a kilka osób zawtórowało mu śmiechem.
- Przepraszam – powiedziałam i odłożyłam ołówek.
- Nie przepraszaj, tylko się skup – rzucił i odszedł.
Zaczęłam przepisywać notatki z tablicy i czułam, że obleję kolejny test.
Kiedy zajęcia się skończyły, poszłyśmy z Vici do toalety.
- Kiedy jest test z historii Ameryki? - Spytałam, gdy przyjaciółka poprawiała usta błyszczykiem.
- Nie zapisałaś? - Pokręciłam głową. Zapomniałam – Nancy, chyba nie chcesz siedzieć w trzeciej klasie?
- Oczywiście, że nie chcę. Po prostu... Nie potrafię się skupić na tych zajęciach.
- To załatw sobie korepetytora.
- Nie – rzuciłam i wyszłam.
Nie chciałam by ktoś mnie uczył. A jeśli będę potrzebowała pomocy, zwrócę się do Connie.
Zaczekałam pod drzwiami aż wyszła Vici. Kiedy stanęła obok, obrzuciła mnie złowieszczym spojrzeniem i ruszyłyśmy do klasy. Kolejna była matematyka. Dobrze, że przynajmniej ten przedmiot przyswajam. Lecz nawet u profesor Rutpoor, która nigdy nie pozwala nam nie uważać – rysowałam. Nie wiedziałam co się ostatnio ze mną dzieje. Jeśli miałam jakąś kartkę czy coś do pisania, rysowałam. Przyłapałam się nawet na tym, kiedy oglądałam telewizję. Trzymałam w ręku długopis i nieświadomie narysowałam na ręku skrzydła.
Po zajęciach udałyśmy się na lunch. Zasiadłyśmy do stołu naszego i znajomych. Wszyscy wesoło rozmawiali, tylko ja czułam się jakoś dziwnie.
- Nancy? - Wyrwał mnie z zamyśleń Marc.
Bardzo bliski kolega Victorii. Chodzi do klasy sportowej. Od dawna się w nim podkochuje, ale pierwsza nie zrobi kroku. Według jej teorii – chłopak ma się starać o dziewczynę.
- Przepraszam, zamyśliłam się – uśmiechnął się. Był nawet przystojny, lecz nie w moim typie. Krótkie blond włosy były nierówno ostrzyżone, do tego czasami przesadzał z siłownią i sterydami. Grał w szkolnej drużynie futbolowej, jego ojciec był kiedyś jednym z najsławniejszych rozgrywających, a o matce nie mówi.
- Pytałem czy robisz jutro jakąś imprezę?
- Nie lubię robić imprez u siebie w domu. Zwłaszcza, gdy nie ma rodziców.
- No przestań! Właśnie o to chodzi! Najlepsza jest adrenalina.
- Też jej mówiłam, że to będzie słodka zemsta. Ale głównie chodzi o to, żeby się nie dowiedzieli – wtrąciła Vici.
- Nie ma mowy. Nie zrobię imprezy. Co z Connie?
- Kim? - Spytał Marc.
- Jej niańką – powiedziała Vici, a ja zmierzyłam ją wzrokiem.
- Masz niańkę? - Zaśmiał się chłopak.
- Tak. Jakiś problem? - Spytałam groźnie, bo nie lubiłam gdy ktoś się z tego śmiał.
Może było to trochę żenujące, ale mnie denerwowało. Marc spoważniał i znów wrócił do tematu imprezy.
- Ja z Vici się wszystkim zajmiemy, ty tylko pozbądź się Connie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
Chciałam się wycofać, lecz kiedy Marc ogłosił to całej szkole, nie było wyjścia.
- Hej ludzie! - Wrzasnął stając na krześle – jutro u Nancy wielka balanga z okazji dziewiętnastych urodzin! Godzina siedemnasta! Wszyscy jesteście zaproszeni!
Schowałam głowę w rękach i słyszałam salwy, brawa i oklaski.
- Gotowe – pisnęła podekscytowana Victoria.
- Super – mruknęłam pod nosem i skończyłam jeść sałatkę.

Kiedy Vici odwiozła mnie do domu postanowiłam opowiedzieć wszystko Connie. Może ona coś wymyśli.
- Wow! Myślałam, że nie lubisz robić imprez – skomentowała.
- Nie lubię i nie wiem jak to odkręcić. Chyba nie mam wyboru.
- Chyba nie.
- Nie pomagasz - powiedziałam podnosząc głos, lecz nie byłam na nią zła.
- Kochanie, a może czas się troszkę zbawić? Raz się nic nie stanie, a rodzice się o niczym nie dowiedzą.
- Masz jutro wolne – powiedziałam przytulając ją – cały dzień dla siebie. Należy ci się – uśmiechnęła się i poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Facebooka. Na tablicach kilku znajomych można było wyczytać o jutrzejszej imprezie. Balanga roku i tak dalej. Czułam, że to wszystko nie zapowiada się dobrze. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran – tata. Ucieszyłam się. Od zawsze mam z nim lepszy kontakt niż z mamą. On akceptuje mój styl bycia i to jak się ubieram, a mama wszystkiego się czepia. Uważa, że skoro jestem kobietą, to tak powinnam się zachowywać i ubierać.
- Cześć tatku – powiedziałam do aparatu.
- Cześć malutka. Co słychać?
- W porządku, nawet. A u ciebie? Jak pokaz?
- Wspaniale. Naprawdę mi przykro, że jestem tu bez ciebie, ale kiedyś cię zabiorę.
- Do Paryża.
- Do Paryża – potwierdził moje słowa.
- Kiedy wracasz?
- W tym samym czasie co mama. A czemu pytasz? Naprawdę chciałbym być na twoich urodzinach, ale...
- Rozumiem – przerwałam mu – chciałam spytać. Mogę zrobi jutro małe przyjęcie? Paru znajomych?
- Oczywiście – odpowiedział po chwili namysłu – muszę kończyć. Kocham cię. Pa.
- Pa - powiedziałam do głuchej już słuchawki.
Odrobiłam lekcje, pouczyłam się na jutrzejszy test z chemii i położyłam się spać. Zasnęłam z obawami do jutrzejszego dnia.


Kolejna część w piątek. I jak?
Na końcu wpisu każdy może klikać, co myśli o danym wpisie.

3 komentarze:

  1. Trochę mało.

    Ostatnio przeczytałam całą twoją książkę i wydała mi się naprawdę fajna. Oczywiście brakowało mi trochę opisów, ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podoba.

    Przy okazji, jeśli mogłabyś zerknąć, zaczęłam pisać własną książkę, dodałam już dosyć obszerną część pierwszego rozdziału. Byłoby mi miło, gdybyś przeczytała ją i skomentowała. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak dla mnie, na część, ilość jest odpowiednia :)
      Wiem, że mało opisów, dziękuję. Wpadnę :)

      Usuń
  2. Naprawdę wszystko mi sie podoba, mało opisu, ale czyta sie świetnie!!!

    OdpowiedzUsuń