Otworzyłam oczy i zobaczyłam sufit.
Biały sufit, jak wszystko wkoło. Po chwili dotarły do mnie dźwięki
pikania, więc spojrzałam w bok. Chyba byłam w szpitalu i
podłączyli mnie do jakieś aparatury. Tak mi się zdawało,
ponieważ wszystko tutaj przypominało jedną z sal szpitalnych. Z
przodu chodziła pielęgniarka. Ale nie była ubrana jak
pielęgniarka. Miała na sobie czarne ciuchy. Usiadłam na łóżku,
albo raczej spróbowałam co było niepowodzeniem, ponieważ nie
miałam siły w rękach. Kobieta podeszła do mnie i powiedziała:
- Już dobrze – po czym wstrzyknęła
mi coś w żyłę i znów zasnęłam.
Kiedy po raz kolejny otworzyłam oczy,
byłam w swoim pokoju. Leżałam na łóżku i strasznie bolała mnie
głowa. Miałam więcej siły i byłam bardziej przytomna. Byłam
sama, więc powoli wstałam na nogi i zeszłam na dół. W kuchni
siedziała Connie i Shane. Kiedy mnie zobaczyli, chłopak podszedł
do mnie i wtuliłam się w niego. Pomógł mi usiąść na kanapie w
salonie i dostałam kubek gorącej herbaty. Odstawiłam go na stół
i spytałam:
- Gdzie rodzice?
- Już jadą – odparła Connie –
jak się czujesz?
- Co się stało? - Nie odpowiedziałam
na jej pytanie, tylko zadałam swoje.
- Sekretarka znalazła cię
nieprzytomną pod drzwiami i zawiadomiła mnie. To dobra znajoma
mojego taty i widziała, że razem się prowadzamy, dlatego tak
postąpiła. Myślała, że straciłaś przytomność.
- Co dalej?
- Zabrałem cię do samochodu i
zadzwoniłem do Connie. Powiedziała, że mam cię tutaj przywieźć.
- Wiesz, że jeśli wpadniesz w panikę
zaczyna boleć cię głowa i jeśli się nie uspokoisz, możesz
stracić przytomność. Podejrzewam, że tak właśnie się stało.
Zadzwoniłam po lekarza i stwierdził odwodnienie.
- To niemożliwe.
- Powiedziałam, że odżywiasz się
zdrowo. Wspomniałam też o twoich bólach głowy i przepisał ci
tabletki. Dodał, że jeśli się nie obudzisz w ciągu godziny, mamy
dzwonić do szpitala – kiwnęłam głową i usłyszałam dzwonek do
drzwi – to chyba Zack. Zostawię was samych.
Odeszła, a ja spojrzałam na Shane'a.
Odgarnął moje włosy z czoła i powiedziałam cicho, ale szybko:
- Ktoś mnie ogłuszył, nie straciłam
przytomności sama z siebie.
- Co? - Spytał głupio i przysunął
się.
- Ktoś mnie uderzył. Pamiętam, że
obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu i myślałam, że
jestem w szpitalu. Podeszła do mnie kobieta ubrana na czarno i
wstrzyknęła coś w żyłę. Zasnęłam i obudziłam się już w
swoim pokoju – kiedy Shane nic nie odpowiadał dodałam – boję
się.
- Więc teraz trzymamy się razem.
- Shane, wiesz, że to trudne...
- Ale możliwe – wtrącił –
obiecałem, że będę cię chronić i zawiodłem – zarzucił
kosmyk moich włosów za ucho i przejechał kciukiem po policzku, aż
przeszły mnie ciarki – nie chcę by to się powtórzyło. Nie chcę
by coś ci się stało. Nie wybaczyłbym sobie tego.
Łza poleciała mi po policzku i
wtuliłam głowę w zagłębienie w szyi Shane'a.
- Cześć – powiedział Zack wchodząc
do salonu, a my kiwnęliśmy mu głową – jak się czujesz?
Słyszałem o dzisiejszym wypadku w szkole.
- Ale ja ci nie wspominałam o wypadku
Nancy w szkole – wtrąciła Connie, a Shane nagle napiął mięśnie.
- Connie, pójdziemy z Shane'm do mnie.
Jestem zmęczona – powiedziałam wstając i pociągnęłam za sobą
chłopaka.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju,
zamknęłam drwi i położyłam na łóżku.
- Zack. Musi być w to zamieszany.
Muszę się dowiedzieć o co chodzi – mówił Shane chodząc w
kółko. W końcu zatrzymał się, spojrzał na mnie i powiedział –
pamiętasz coś może? Jak wyglądała ta kobieta, albo co ci
wstrzyknęła?
- Nie wiem, Shane. Jestem zmęczona i
wszystko mnie boli. Nie możemy pomyśleć jutro?
- Nie. Musimy to załatwić jak
najszybciej. No pomyśl Nancy - powiedział siadając na skraju
łóżka – musisz coś pamiętać.
- Shane! - Krzyknęłam.
- Przepraszam – powiedział szybko i
położył się obok, obejmując mnie od tyłu w talii – masz
racje, możemy poczekać do jutra. Teraz musisz odpocząć.
Odwróciłam się do niego przodem i
wtuliłam w jego tors, a łzy zaczęły lecieć mi po policzkach
Obudziły nas krzyki. Mama wchodziła
po schodach i wołała moje imię. Usiedliśmy na łóżku i kiedy
wpadła do pokoju zaczęła się awantura:
- Nancy nic ci nie jest? - Zobaczyła
Shane i humor momentalnie się zmienił – a on co tu robi? Nie
wyraziłam się dziś jasno?! Masz zakaz spotykania się z moją
córką – zwróciła się do chłopaka, a on wstał – wynoś się
i zostaw ją w spokoju!
- Mamo! - Wstałam i gdyby nie Shane,
upadłabym.
- Co się stało? - Spytał tata
wchodząc do pokoju.
- To się stało! - Krzyknęła mama
wskazując na nas – zostaw ją – odepchnęła ode mnie Shane.
- Proszę pani, niech się pani uspokoi
– zaczął się bronić, lecz to tylko pogarszało sytuację.
W pewnym momencie zakręciło mi się w
głowie i zemdlałam.
Otworzyłam oczy i spodziewałam się
zobaczyć Shane lub mamę, lecz na łóżku siedział tata. Przeszłam
do siadu i spytałam:
- Gdzie Shane?
- Twoja matka wyrzuciła go z domu –
zaśmiał się.
- To nie jest zabawne.
- Przepraszam, ale trochę jest.
Zachowuje się gorzej niż dziecko, twoja mama nie chłopak. Jak się
czujesz?
- Jest mi wstyd, za tę całą
awanturę.
- Rozmawiałem z Shane'm, kiedy mama
wyrzuciła go z domu i wróciła do ciebie. Wszystko rozumie i jest w
porządku. Masz moją zgodę – puścił mi oczko.
- Wiec dlaczego nie stanąłeś w
naszej obronie?
- Spokojnie, przekonam mamę w inny
sposób – dał mi buziaka w czoło – chcesz zejść na dół?
Kiwnęłam głową i przy pomocy taty,
zeszliśmy coś zjeść.
- Jak się czujesz? - Spytała mama.
- Lepiej – odparłam.
Nie chciałam się denerwować i
zaczynać tematu Shane'a. Jednak nie wytrzymałam.
- Mamo, nie powstrzymasz mnie przed
spotykaniem się z Shane'm.
Po czym wzięłam kubek z herbatą i
wróciłam do swojego pokoju. Chciałam jeszcze zadzwonić do
Shane'a, ale kiedy położyłam się w łóżku, zasnęłam.
Obudziłam się po ósmej i
postanowiłam nie iść do szkoły. Większość dnia spędziłam w
łóżku. Wieczorem przyszła mama i przypomniała o piątkowym
spotkaniu. W czwartek tata odwiózł mnie pod szkołę i udałam się
do szafki, gdzie czekał na mnie Shane. Przywitałam się z nim
krótkim buziakiem w usta i spytał:
- Jak leci?
- W porządku – odparłam, biorąc
książki.
Poszliśmy na historię i zanim wszedł
profesor, Rose powiedziała głośno na całą klasę:
- Popatrzcie, która bogaczka się
stoczyła i zaczęła spotykać z kryminalistą.
Victoria oczywiście zawtórowała jej
śmiechem, jak kilka innych osób. Shane chciał coś powiedzieć,
lecz złapałam go za rękę i sama odegrałam się na Rose.
- Kryminaliści przynajmniej są
szczerzy i coś warci, a takie puste lalunie jak ty nie odróżniają
roweru od skutera – spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem, a
ludzie zaczęli chichotać. Żeby podgrzać atmosferę, dodałam –
w dodatku mają w głowie więcej rozumu niż tacy jak ty i nie
rozpaczają nad kolejnym pryszczem.
Rose skoczyła gula w gardle.
Wyciągnęła z torebki lusterko, a ja rzuciłam:
- Na nosie.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ona
wybiegła do toalety. Spojrzałam na Shane, a on się tylko
uśmiechał.
Przyszedł profesor i zanudził nas
wkładem. W pewnym momencie przestałam się skupiać i zaczęłam
zawzięcie rysować czarne skrzydła. Ocknęłam się, gdy Shane
szepnął:
- Ładnie rysujesz.
Spojrzałam na niego nieobecnym
wzrokiem, schowałam rysunek do książki i skupiłam się na słowach
profesora.
Siedzieliśmy na stołówce i jedliśmy
sałatki. Podeszła do nas Sarah i spytała:
- Mogę czy będę wam przeszkadzać?
- Siadaj – odparłam – co słychać?
- Dobrze, a u was? Słyszałam, że
jesteście razem – uniosła brwi.
- Tak – powiedział uśmiechem Shane
i złapał mnie za ręce, a mi zrobiło się ciepło – jest moją
dziewczyną.
Po czym dał mi buziaka w policzek. To
było miłe, ponieważ do końca nie wiedziałam czy jesteśmy razem,
czy nie. Teraz było to pewne, skoro nazwał mnie swoją dziewczyną.
Sarah nam pogratulowała, życzyła szczęścia i zaczęliśmy
rozmawiać o szkole. W międzyczasie przeszli koło nas Vici, Rose i
Marc. Rose szepnęła coś do Vici, która zaśmiała się sztucznie.
Później rzuciła coś głośniej, lecz Shane mnie powstrzymał.
- Nie warto. Nie na nią –
powiedział.
Piątek minął mi nudno. Shane nie
przyszedł do szkoły, a chciałam porozmawiać z nim o dzisiejszym
wieczorze. Chciałam by dodał mi otuchy. Przerwy spędzałam z
Sarah, była naprawdę miłą osobą. Zawsze ją lubiłam, bo była
szczera. Tylko, że Victoria nie przepadała za nią, a ja jak głupia
słuchałam się jej. Do domu wróciłam spacerkiem i powitała mnie
Connie.
- Gdzie rodzice? - Spytałam.
- Pojechali na zakupy. Powiedzieli, że
na piątą masz być gotowa.
- Wiem – zrobiłam minę zbitego psa
- czy jak ubiorę dres i rozciągniętą koszulkę...
- Nancy pokaż klasę! - Wtrąciła
Connie zaciągając mnie do mojego pokoju – twój tata rozmawiał
dziś rano z mamą.
- Na temat Shane'a? - Spytałam
podekscytowana i przestraszona.
Jeśli tata jej nie przekona, to będę
się musiała chyba wyprowadzić.
- Tak. Musisz udowodnić mamie, że
jesteś dojrzała.
Otworzyła moją szafę i pokazała mi
krótką, ołówkową spódnicę. Stanowczo pokręciłam głową i
wyjęłam białe rurki. Dobrałyśmy do tego złotą koszulę z
ozdabianym kołnierzykiem i bez rękawów.
Na nogi białe sandałki. Po dwudziestu
minutach robienia mi warkocza, zrezygnowałyśmy i postawiłyśmy na
naturalnie proste włosy. Usłyszałyśmy otwierane drzwi. Connie
poszła przygotować jedzenie, a ja zostałam i przeglądałam się w
lustrze.
- Dla kogo się tak wystroiłaś? -
Usłyszałam z okna.
Spojrzałam i na parapecie siedział
nie kto inny jak Shane.
- Co ty tu robisz? - Spytałam z
uśmiechem – i jak tu wszedłeś.
- Normalnie – odparł podchodząc do
mnie – przepraszam, że nie było mnie dzisiaj, ale musiałem coś
załatwić. Ale jestem.
Pocałowałam go i pożałowałam, że
będę musiała zejść na dół.
- Wiesz, że nie możesz tu być? -
Powiedziałam ze smutkiem opierając czoło o jego czoło.
- Wiem, dlatego twoja mama się nie
dowie. Zostanę na noc... jeśli nie masz nic przeciwko –
pokręciłam głową z uśmiechem na twarzy – będziemy musieli
porozmawiać o twoim ostatnim wypadku. Mam parę informacji, a resztę
idę zdobywać.
Skończył składając pocałunek na
moich ustach, czole i policzkach, po czym wyskoczył przez okno.
Stałam uśmiechając się, kiedy do
pokoju weszła mama.
- Gotowa – kiwnęłam głową -
chodź. Już przyjechali.
Kolejna -jutro?
Jak wam się podoba? jakieś uwagi?
ps. prośba
https://www.facebook.com/TweWlosyIUstaWpadajaWMeGusta dobijamy do 50 K do końca czerwca!
https://www.facebook.com/alkoholwekrwi?ref=hl dobijamy do 5K!
Z góry dzięki za lajki ;) (lakujecie tylko jeśli chcecie, żeby nie było)
https://www.facebook.com/TweWlosyIUstaWpadajaWMeGusta dobijamy do 50 K do końca czerwca!
https://www.facebook.com/alkoholwekrwi?ref=hl dobijamy do 5K!
Z góry dzięki za lajki ;) (lakujecie tylko jeśli chcecie, żeby nie było)
Bosko, bosko.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowieści.
Zaiskrzyło między nimi <3
Pisz dalej ptaszyno.
Nie zapominaj, że czekam.
Buśka :*
Cudowne jak zawszee ! *-*
OdpowiedzUsuńProsze daj notke ;*