Wyłączając silnik gdy stał na
podjeździe i zapytał:
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Jakoś dam sobie radę. Dzięki
za podwózkę. Znowu – uśmiechnęłam się z nadzieją, że on
zrobi to samo. Nie zrobił.
- Przykro mi z powodu... No wiesz –
kiwnęłam głową.
Jeszcze raz podziękowałam za
podwiezienie i weszłam do domu. Zobaczyłam walizki z holu i
ucieszyłam się.
- Halo? Jest tu ktoś? - Krzyknęłam.
Z kuchni wyszedł tata i od razu
rzuciłam mu się w ramiona.
- Cześć kochanie! - Krzyknął.
Po chwili przyszła mama i z nią także
się przywitałam. Potem zasialiśmy wspólnie do stołu.
- Jak minął dzień? - Spytała mama.
- Pokłóciłam się z Victorią –
powiedziałam beznamiętnie.
- Ale jak to? Przecież znacie się od
dziecka! Na pewno się pogodzicie.
- Nie sądzę. Nawet nie wiem czy chcę
– mama z tatą spojrzeli po sobie, a potem na mnie.
Connie uratowała mnie z opresji i
zapytała nalewając tacie oranżady:
- Jak pański pokaz?
Uwielbiał gdy rozmawiano o jego pacy.
Był wtedy wniebowzięty i zawsze miał dużo na ten temat do
powiedzenia. Zaczął trajkotać jak najęty, a ja siedziałam i się
uśmiechałam.
Gdy skończyliśmy jeść, poszłam do
pokoju, a po godzinie wpadł tata.
- Co się stało? - Podniosłam na
niego wzrok znad książki i spojrzałam głupio – chodzi mi o
Victorię.
- To długa historia.
- Mamy czas.
Opowiedziałam mu wszystko. O Rose,
Marc'u, Sarah, a nawet o Shane'u. Tata nie był zwolennikiem
chłopców, zresztą jak większość ojców, ale nie podjął
tematu. Dopiero na samym końcu skomentował:
- Jeśli jesteś pewna, że dla tego
chłopaka chcesz poświecić przyjaźń Victorii, chciałbym go
poznać.
- Ale Shane nie jest tu głównym
wątkiem.
- Czy aby na pewno? - Nic nie
odpowiedziałam, bo po części tata miał rację. Ucałował mnie w
czoło i rzekł – dobranoc.
Zgasił światło, a ja zamknęłam
książkę.
Shane był może nie tyle co winny, ale
zamieszany. Jego pojawienie się miało jakiś wpływ na mnie, co
miało wpływ na moją przyjaźń z Vic.
Nie myśląc o tym dłużej, zamknęłam
oczy i zasnęłam.
- Nancy, wstawaj! - Krzyczał tata
wchodząc do mojego pokoju.
- Nie chcę iść do szkoły –
mówiłam nakrywając się kołdrą na głowę.
- Nie możesz uciekać przed problem.
Tata ściągnął kołdrę i kazał
wstawać. Zrobiłam tak i powiedziałam:
- Nie mam samochodu.
- Podrzucę cię.
Uśmiechnął się szeroko, a ja
zniechęcona poszłam wziąć prysznic.
Ubrałam rurki khaki, brązowy top i
sandały, do tego moją biżuterię. Włosy przeczesałam i zrobiłam
kreski eyelinerem. Tata miał rację, nie mogę uciekać od
problemów, muszę stawić im czoła. Wzięłam torbę i zeszłam na
dół. Zjadłam grzanki i wypiłam herbatę, a później tata
podrzucił mnie do szkoły.
- O której kończysz? - Spytał, gdy
byliśmy na miejscu.
- Wrócę spacerem. Ładna dziś
pogoda.
- Może Shane cię podrzuci i go poznam
– uniósł brwi.
- Tato – zaśmiałam się, ucałowałam
w policzek i wysiadłam.
Poczekałam aż odjedzie i wraz z
innymi uczniami weszłam do szkoły. Poszłam do szafki Victorii, bo
myślałam, że tam ją znajdę. Miałam rację. Stala ze swoim
chłopakiem i Rose.
- Cześć – powiedziałam spokojnie
jak gdyby nigdy nic i wyciągnęłam zeszyt Vici – twoje notatki.
Dzięki.
Po czym odeszłam. Po chwili usłyszałam
jak mnie woła.
- Co? - Spytałam odwracając się.
- Możemy pogadać?
- A mamy o czym? - Spojrzała na mnie
głupio – Vici, wybrałaś. Wybrałaś Rose. Z nami najwidoczniej
koniec. Przykro mi.
- Nancy – powiedziała błagalnym
tonem.
- Co?
- Tylko przyjaciele mogą mówić do
mnie Vici – zarzuciła włosami i odeszła z podniesioną głową.
Nagle zmienił jej się humor. Byłam
zszokowana, ale nie mogłam tylko jej obwiniać. Sama powiedziałam,
że z naszą przyjaźnią koniec. Poszłam do klasy i zajęłam swoje
miejsce. Historia, więc siedziałam z Victorią. Pawie na każdej
lekcji z nią siedziałam. Musiałam to mądrze rozegrać, ale nie
będę jej ustępować. Zajęłam miejsce w naszej ławce i po chwili
ktoś się dosiadł. Shane. Spojrzałam na niego głupio, a on tylko
spytał:
- Mogę? - Kiwnęłam głową.
- Nie, nie możesz. To moje miejsce –
powiedziała Victoria stojąca nad nami.
- Niech Nancy zdecyduje – powiedział
Shane i wiedziałam co robi.
- Nan? - Spytała Victoria.
Postanowiłam się jej odegrać. Tylko
ona od czasu do czasu mówiła do mnie Nan, dlatego, że ja mówiłam
do niej Vic. Nasze przyjacielskie skróty.
- Zdecydowałam – powiedziałam
wreszcie – Shane zostaje, a ty usiądź sobie z Rose. A i jeszcze
jedno – rzuciłam, kiedy siadła do Rose – tylko przyjaciele mogą
do mnie mówić Nan.
- A ty w ogóle masz jakiś przyjaciół?
- Stanęła w jej obronie Rose, a kilka osób się zaśmiało.
- Ma mnie – odparł Shane, aż mnie
zamurowało.
- Ciebie?
- Jakiś problem? - Spytał groźnie,
więc obie się przymknęły.
- Dzięki – powiedziałam cicho,
ponieważ profesor już wszedł.
Shane nic nie powiedział tylko się
uśmiechnął. Posłał mi ten cudowny uśmiech od którego miękły
kolana, leciała ślina i serce biło dwa razy szybciej.
Na przerwie Shane poszedł ze mną do
szafki. Kiedy zamykałam drzwi podeszła Victoria. Była sama.
- Nancy, możemy porozmawiać?
- Mów – powiedziałam.
- W cztery oczy – spojrzałam na
Shane'a, a on skinął głową i odszedł – co to było to na
lekcji?
- Nie miej do mnie pretensji.
Zasłużyłaś sobie na to.
- Chciałabym się jutro z tobą
spotkać w kawiarni, jeśli...
- Jasne. O której?
- Szósta?
- O siódmej zamykają. Będziesz na
pewno? - Spytałam ostrożnie.
- Obiecuję.
Odparłam OK i poszłam na zajęcia.
Weszłam do klasy i zobaczyłam wolne
miejsce koło Rose, Shane'a i jedną wolną ławkę. Miałam do
wyboru: usiąść z Rose (ble), z Victorią (nie da rady), z Shane'm.
Zajęłam miejsce obok niego, a on spytał:
- Co chciała?
- Spotkać się jutro i pogadać
spokojnie.
- Cholera – powiedział nagle.
- Co?
- Kumpel robi jutro imprezę i chciałem
byś ze mną poszła.
Spojrzałam na niego jak wariatka, a on
wzruszył ramionami i zajęliśmy się lekcją.
Nie poszłam na lunch, postanowiłam
się zwolnić, ponieważ źle się czułam. Ból głowy był nie do
zniesienia. Prawie zrzygałam się w szkolnej toalecie, dlatego
chciałam wrócić do domu.
Nie dzwoniłam po tatę czy Connie,
uznałam, że spacerek na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi.
Zastanawiam się czy nie wrzucić po dwudziestej kolejnej części? :)
Kocham:* Shane po prostu... Mmmm;) Wrzucaj, wrzucaj kolejną:> Buziaki^^
OdpowiedzUsuńTaaak! <3
OdpowiedzUsuńwrzucaj <3
OdpowiedzUsuńXD XD XD...
OdpowiedzUsuńI to rozumiem wyszło genialnie.
Kocham te opowieści, a i wrzuć n. cz. po dwudziestej.
Będę czekać niecierpliwie.
Bosko, bosko, bosko, bosko...
Kocha...znasz tą gadkę. ;D
Buśka :*
Jest NIESAMOWITE ! proszę dodaj kolejną część .. ; )
OdpowiedzUsuńTAK! TAK! TAK! TAK! Jeszcze jedną poproszę. To jest cudowne *.*
OdpowiedzUsuń