Moje ciało padło na ziemie. Bezwładne
i puste. Dziwnie było patrzeć na siebie z góry. Żyłam, ale byłam
niewidzialna dla reszty. Ten cały proces był bezbolesny, wyglądał
tak jakby Zack wyciągnął ze mnie życie, a ja nagle otworzyłam
oczy i żyłam. Spojrzałam na Shane'a. Przez jego krzyk pękło mi
serce, ale ten widok... to co zobaczyłam, załamało mnie jeszcze
bardziej. Ja musiałam wrócić. Dla niego. Łzy leciały mu po
policzkach, spuścił głowę i wyglądał jakby stracił wszystko.
Było widać krew na wardze i zranione ramię. Nie chciałam by
cierpiał przeze mnie. Chciałam podejść do niego i dać mu jakiś
znak, żeby wiedział, że żyję. Jednak kiedy chciałam odjeść,
coś mnie powstrzymało. Tak jakbym była przywiązana do mojego
ciała. Chciałam się wyrwać, kiedy usłyszałam ten głos:
- Spokojnie dziecko, bo stracisz
resztki życia.
- Przecież ja już nie żyję –
odparłam.
- Nie do końca.
- Kim jesteś? - Spytałam wracając
nad swoje ciało.
- Możesz wrócić – zignorował moje
pytanie.
- Jak?
- To proste, a zarazem trudne.
Musiałabyś przejść bardzo skomplikowany proces.
- Musiałabym wziąć skrzydła? -
Spytałam głupio i poczułam się zażenowana.
- Może jednak to nie takie
skomplikowane – skwitował głos i kontynuował – świat
potrzebuje Anioła Śmierci. Ty jedyna masz do tego predyspozycje.
- To na co jeszcze czekamy?
Głos zaśmiał się i powiedział:
- Musisz coś wiedzieć, jest pewno
ale. Wiesz czym grozi zostanie Aniołem Śmierci? Dostaniesz
skrzydła, będzie chciał je dostać każdy, twoje życie zmieni się
w koszmar i walkę o przetrwanie. Jeśli zginiesz, kolejnej szansy
nie dostaniesz. Narażasz też tym swoją rodzinę i przyjaciół, do
tego nie potrzebujesz anioła stróża.
- Zaraz, że co? Czyli co się z nim
stanie?! - Byłam wzburzona.
- Dobrze się spisał, przydzielę go
komuś innemu.
- Czyli ty jesteś... jesteś Bogiem –
powiedziałam jak idiotka i zjechałam na temat Shane'a – chcę
żeby Shane został moim aniołem stróżem – znów usłyszałam
ten śmiech, więc powiedziałam groźnie – to ty potrzebujesz
Anioła Śmierci, nie ja! Ja znajdę inny sposób, żeby się dostać
na ziemię i nikt mnie nie powstrzyma.
Nastąpiła krępująca cisza, po
której guru znowu się odezwał:
- Nadal nie jesteś wierząca, co?
- Trochę.
- Shane? Nie to nie on... mniejsza,
sama do tego dojdziesz. Umowa stoi. I niech ci ten anioł stróż
wytłumaczy twoją funkcję.
Uśmiechnęłam się, powiedziałam
szczere dziękuję i zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam
zobaczyłam Shane'a siedzącego po turecku. Był rozwiązany, ale
smutny i się nie poruszał. Znów widziałam wszystko z pozycji, w
której byłam gdy umierałam. Gdy byłam zwykłym potomkiem Anioła
Śmierci, a teraz nim jestem. Bolała mnie trochę głowa, ale
skupiłam się na słowach Zack'a. Wygłaszał przemówienie, chwalił
swoich pracowników za wykonanie dobrej roboty. Ledwo wstałam i
utrzymałam się na nogach, ale dałam radę. Mina wszystkich była
bezcenna.
- Co? Ty? Jak? - Mówił Zack.
- To niemożliwe – zaczęła kobieta
i stanęła obok swojego szefa, a Shane podniósł wzrok – to
znaczy tylko jedno – dodała zmuszając Zack'a by na nią spojrzał
– ona jest teraz Aniołem Śmierci!
Zack spoliczkował ją, a ona
zaszokowana cofnęła się do tyłu. Shane wstał. Chciał zrobić
krok w moją stronę, ale powstrzymałam go ruchem ręki. Zrobiłam
za to krok w stronę Zack'a, a on zrobił krok do tyłu. Na mojej
twarzy pojawił się cwany uśmieszek. Teraz to on się bał. Shane
znów próbował podejść, ale tym razem dwóch pracowników Zack'a
powaliło go na kolana i trzymało. Uśmiech zszedł mi z twarzy i
groźnie, ale cicho rzekłam:
- Puśćcie go.
Spojrzeli się na Zack'a, a on pokręcił
głową. Zdenerwowałam się, ale nie tak żeby stracić kontrole.
Miałam teraz większy arsenał mocy i były one potężniejsze. Nie
umiałam się nimi posługiwać i ich kontrolować. Znów spojrzałam
na Shane'a. Nie mogłam pozwolić go skrzywdzić. Nie tym razem.
Zrobiłam kolejny krok w stronę Zack'a i następny. Zamknęłam nas
w `tarczy`, więc nie mógł się wydostać. Dłonią złapałam go
za gardło i uniosłam do góry. Nie czułam przy tym nawet zmęczenia
czy oporu. Wszystko było takie łatwe, a zarazem trudne. Znów
zaczął się dusić, próbował złapać mnie za rękę, nie
wiedział co robić.
- Zróbcie coś! - Krzyknęła kobieta,
a potem wzięła nóż i zaczęła iść w kierunku Shane'a.
Puściłam Zack'a i stanęłam za
kobietą, nim ta zdążyła wbić nóż w serce mojego chłopaka.
Ręce zawisły jej w górze, odwróciła powoli wzrok i wyobraziłam
sobie jak unosi się nad ziemią i się dusi. Tak też się stało.
Wypuściła ostrze z rąk i zaczęła dotykać się rękoma szyi, a
ja nie musiałam nic robić. Kiedy miałam jej dość po prostu nią
rzuciłam w bok. Jak szmacianą lalką. Odbiła się od samochodu i
upadła na ziemię, ale dalej żyła. To samo zrobiłam z pomocnikami
Zack'a, którzy trzymali Shane. Pozostałą dwójkę jego pomocników
związałam. Także w myślach. Shane wstał i wtuliłam się w jego
ramiona. Nie mogłam teraz okazać słabości, nie chciałam by coś
mu się stało, ale to było silniejsze ode mnie. Musiałam go
dotknąć, poczuć.
- Przepraszam – powiedziałam i
pocałowałam go.
- Coś ty zrobiła? - Zapytał
wkurzony, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Nagle zmienił mu się
humor. Był zły, na mnie – dlaczego?
- Nie umiałabym bez ciebie żyć.
- Urocze – powiedział Zack z lekką
chrypką. Stał za mną i trzymał nóż przy moich plecach – ja
nie umiem żyć bez skrzydeł Anioła Śmierci.
- Nie mam ich – rzuciłam odwracając
się.
Zack zaśmiał się i kaszlnął krwią.
To nie byłam ja, nie tym razem, choć pomysł mi się podobał.
- Zostaw ją – powiedział Shane,
stając przede mną – dobrze wiesz, że nie masz z nią szans. Jest
silniejsza od Anioła Śmierci. Jest połączeniem wielu potężnych
mocy, o jakich nigdy nie śniłeś, więc lepiej będzie jeśli się
wycofasz.
Zack zmierzył Shane'a, machnął na
swoich ludzi i odchodząc powiedział:
- Wrócę. To jeszcze nie koniec.
Gdy odjechali, Shane zaciągnął mnie
do samochodu. Była godzina dziewiąta. Całą drogę siedzieliśmy w
krępującej ciszy. Shane nie chciał ze mną rozmawiać i był zły,
nawet wściekły. Chciałam płakać, ale wiem do czego by to
doprowadziło. Zaparkował na podjeździe i zgasił silnik. Zebrałam
się na odwagę i spytałam:
- Shane co jest?
- Co jest? Nancy dlaczego to zrobiłaś?
Mówiłem ci, że zostanie Aniołem Śmierci to czysta głupota –
uderzył rękoma w kierownicę.
- Wiec się nie cieszysz? - Rzuciłam,
a łzy zaczęły lecieć po policzkach – nie cieszy się, że żyję?
Dla ciebie lepiej by było gdybym była martwa.
Wysiadłam z auta i nim zdążyłam
odejść, on był przy mnie i przypierał mnie do samochodu.
- Puść mnie! - Zaczęłam walić
pięściami w jego klatkę, po czym wziął mnie mocno w ramiona i
przytulił, więc przestałam.
- Przepraszam skarbie. Bardzo się
cieszę, że żyjesz, nawet nie wiesz co czułem gdy... - mówił
trzymając mnie za ramiona na długość ręki – po prostu nie chcę
byś była... To trudne i przysparza dużo kłopotów. Nie wiesz w
jakie bagno weszłaś.
- Musiałam. Nie było innego wyjścia.
Nie mogłam cię stracić.
Pocałowaliśmy się. Czułam się
obserwowana przez Connie z kuchni, ale nie przeszkadzało mi to. Z
ustami przy moich ustach powiedzieliśmy sobie, że się kochamy i
weszliśmy do domu.
- I jak? Udało się? - Spytała
Connie, a ja stanęłam w osłupieniu.
- Jasne, projekt się udał –
powiedziałam lekko sztywnie, a ona się zaśmiała.
- Nie chodzi mi o to. Chodzi mi o
Zack'a.
- Nie rozumiem.
- Connie o wszystkim wiedziała –
zaczął Shane bojąc się mojej reakcji – też siedzi w tej
branży.
- Kiedy się urodziłaś, kazali mi cię
obserwować i zlecili bym cię pilnowała. To był jedyny sposób.
Przepraszam, że cię oszukiwałam.
- Zaraz – przypomniałam sobie słowa
Boga, gdy zdziwił się, że moim aniołem stróżem jest Shane.
Teraz wszystko było jasne – jesteś moim aniołem stróżem?! A
ty? - Wskazałam na Shane'a.
- Wybacz, ale Connie chciała ci
powiedzieć sama. Musieliśmy utrzymać to w tajemnicy. Ja jestem
zwykłą ofiarą...
- Byłeś – wtrąciłam.
- Zack nie skończył rewolucji.
Dopiero ją zaczął.
Usiadłam na sofie w salonie i
siedziałam osłupiała. Nie mogłam uwierzyć w taki zwrot akcji,
ale nie byłam zła.
- Wybaczysz nam? - Spytała Connie
siadając z jednej strony, a Shane z drugiej.
- Pewnie. Kocham was! - Objęłam ich
oboje i dałam całusa Shane'owi.
Włączyliśmy telewizor i oglądaliśmy
film. Siedziałam wtulona w mojego chłopak. Jestem teraz Aniołem
Śmieci i będę musiała bronić najbliższych oraz wypełniać
swoją funkcję. Nie będzie to łatwe, ale przynajmniej jestem z
Shane'm. Spojrzałam jeszcze na niego, a on się uśmiechnął i
cmoknął mnie w czoło. Oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam.
Connie miała rację. Wojna dopiero się zaczęła, a ja jestem
głównym celem.
co za gówno...
Jak wam się podoba? Chodzi mi o całość. Napiszcie kilka zdań co myślicie o tym opowiadaniu :)
To jest już koniec, przez wakacje chcę się skupić mocno na krzyku, ale może od czasu do czasu coś napiszę, odkopię coś starego. Jeśli macie pomysły o czym mogłabym napisać - podajcie w komentarzu, bo moje kręcą się głównie w kierunku miłości <blee>.
Więc ode mnie to tyle, miłych wakacji i dziękuje za ponad piętnaście tysięcy wejść ♥
ps. prośba
https://www.facebook.com/TweWlosyIUstaWpadajaWMeGusta dobijamy do 45K do końca czerwca!
https://www.facebook.com/alkoholwekrwi?ref=hl
Z góry dzięki za lajki ;) (lakujecie tylko jeśli chcecie, żeby nie było)
https://www.facebook.com/TweWlosyIUstaWpadajaWMeGusta dobijamy do 45K do końca czerwca!
https://www.facebook.com/alkoholwekrwi?ref=hl
Z góry dzięki za lajki ;) (lakujecie tylko jeśli chcecie, żeby nie było)
Ogółem opowiadanie inna niż reszta i za to masz ode mnie wielki a nawet przeogromny plus :D Właśnie tą odrębnością zaciekawiło mnie. Czytałam krzyk i w porównaniu do niego w objęciach skrzydeł jest bardziej realistyczne, bardziej ludzkie a jednocześnie bardziej niezwykłe. Widać że pisanie sprawia Ci ogromna przyjemność dlatego też nie przestawaj, bo pomimo tych nielicznych błędów i wgl robisz to świetnie. Na każda następną część czekałam z zapartym tchem. Czytając Twoje opowiadania na bok szła nauka, prace domowe, wszystkie problemy i zagmatwania dnia codziennego. I za to Ci wielkie dzięki. Ogółem dziewczyno Uwielbiam Cię. :) <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie przestanę, ponieważ to jest coś, gdzie mogę dać upust wyobraźni :) Niech nauka nie idzie w dal, bo będę mieć wyrzut sumienia za złe oceny :C :)
UsuńSłońce ty po prostu jesteś świetna, boska.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowieści, powiem ci, że możesz pisać o wszystkim, a i tak wyjdzie ci niesamowicie.
Masz talent do pisania i to po prostu widać.
Mam nadzieję, że 'odkopiesz coś' i zaczniesz pisać ns. opowieść.
Kocham cię.
Buśka :*
Dziękuję :) Miluuusio :*
UsuńSuper, naprawdę. Uwielbiam wszystkie Twoje pomysły, obojetnie jaka tematyka czy bohaterowie. Ty masz "tocoś" hihihi, tą werwę do pisania. Każda częsc była przeze mnie wyczekiwana z niecierpliwością i ogromnym zaciekawieniem. Normalnie jaram się Twoja twórczością jak Reksio szynką XD Mam nadzieje , że nie przestaniesz pisac, bo byłby to dla mnie, i myslę, że dla innych też,koniec świata. Zamknęłabym się w piwnicy i protestowała<3 Co jeszce mogę powiedziec? Dziękuję, jesteś epicka.:*
OdpowiedzUsuńhahaha dziękuję :) Nie zamykaj się w piwnicy :D nie przestanę pisać :) :*
UsuńCo za badziew! -.- Dziewczyno czy Ty umiesz normalnie coś skończyć? Raz a porządnie?! Nie.
OdpowiedzUsuńTy wszystko pozostawiasz w chamskim zawieszeniu i aż człowieka skręca ze złości. Kompletna porażka. Na początku opowiadanie czytało się fajnie,ale im dalej to większa niechęć mnie ogarniała,jednak z ciekawości-wytrwałam do końca. Teraz tego żałuję,bo zakończenie to totalne dno. ;|
mocne... to, że nieskończone to...każdy odbierze to inaczej. Lubię tak pozostawiać, w ciekawości. Żeby każdy resztę sobie sam domyślił, by podkształcić wyobraźnię. W planach miałam napisanie drugiej części, ale nie wiadomo... No cóż, każdemu dogodzić się nie da :)
Usuń