niedziela, 1 czerwca 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 15

Kiedy się obudziłam leżałam w łóżku. Pomału przypomniałam sobie wszystko co zdarzyło się poprzedniego wieczora. Zamknęłam z powrotem oczy i usłyszałam czyjś głos:
- Jak się czujesz?
Usiadłam i odsunęłam się od Natea. Widziałam w jego oczach ból, ale zasłużył sobie na to.
- Co mi wstrzyknąłeś? - Spytałam cicho.
Byłam spokojna. Nawet już nie zła. Po prostu zawiedziona.
- Środek usypiający. Więc, jak się czujesz?
- Która godzina? - Spojrzałam na zegarek. Dochodziło południe – Viena!
Wyskoczyłam z łóżka. Nie obchodziło mnie to, że nie poszłam do szkoły. Viena miała wyjeżdżać o drugiej po południu. Muszę się z nią pożegnać!
Nate złapał mnie za rękę i z impetem wylądowałam na łóżku.
- Najpierw porozmawiajmy – poprosił cicho – nie możesz jej powiedzieć co wiesz.
- To moja przyjaciółka – odparłam twardo – ma prawo znać prawdę.
- Nie pojedziesz się z nią pożegnać, póki nie obiecasz mi dwóch rzeczy. Pierwsza zostaniesz u mnie w domu. Druga, Viena nie dowie się prawdy. Nie teraz, może za kilka lat.
Milczałam chwilę. Mogłam tak dumać dalej lub zgodzić się na jego warunki i jechać pożegnać przyjaciółkę. Kiwnęłam głową i po dziesięciu minutach byliśmy pod domem Vieny.
- Ani słowa – rzucił do mnie Nate, gdy wysiadłam z auta.
Sam wyszedł i oparł się o drzwi. Z mieszkania wyszła mama Vieny, zmierzyła mnie i Natea wzorkiem i zawołała przyjaciółkę.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – powiedziała tuląc mnie – czemu tak szybko wczoraj wyszłaś?
- No wiesz... za dużo chyba wypiłam. To już nie ta sama głowa co kiedyś.
Postukałam się w czoło i obie zaczęłyśmy się śmiać. Bardzo chciałam powiedzieć jej prawdę, lecz Nate miał rację. Mogłam jej tak zagrozić, zranić ją jeszcze bardziej. Byłam w rozsypce, nie wiedziałam co robić.
- Będę tęsknić – powiedziałam w końcu.
- Ja też. Dziękuję, że przyjechałaś. Muszę pomóc mamie dokończyć wszystko. Będziemy do siebie dzwonić i takie tam, prawda? - Spytała ze łzami w oczach.
- Oczywiście. Jak tylko wszystko wróci do normy i znów zamieszkam z tatą, odwiedzę cię. Trzymaj dla mnie łóżko – zaśmiałyśmy się, by nie płakać, lecz obie byłyśmy na granicy – oby ułożyło ci się z Nashem. Pasujecie do siebie i wiem, że będzie ciężko...
- Ale jakoś damy radę – dokończyła za mnie – kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wyściskałyśmy się, ucałowaliśmy i rozeszłyśmy. Wsiadłam do auta i, kiedy zniknęliśmy z pola widzenia Vieny rozpłakałam się. Nate zatrzymał cadillaca na poboczu i powiedział:
- Nie martw się. Będziecie wciąż miały ze sobą kontakt. Za długo się przyjaźnicie, by taka mała odległość was rozdzieliła.
Przetarłam oczy i spojrzałam na niego wściekał. Jak on śmiał mnie pocieszać! To wszystko jego wina.
- Jesteś zadowolony?
Nate westchnął i odpowiedział:
- Nie. Oczywiście, że nie jestem z siebie dumny. Jestem zły, że dostałem takie zadanie, ale nie znałaś jej mamy od tej strony. Nie chciałem tego robić. Po raz pierwszy dopadły mnie morale, sumienie i chciałbym to cofnąć – spojrzałam na niego zaskoczona - ale w San Diego będą bezpieczne na jakiś czas. Potem Viena wróci, przecież dobrze o tym wiesz.
- Skąd możesz mieć pewność, że będą tam bezpieczne?
- Po postu wiem.
Uśmiechnął się, lecz ja odwróciłam głowę. W ciszy wróciliśmy do domu. W kuchni czekał na nas Nash. Podeszłam do zlewu umyć ręce, kiedy usłyszałam ich rozmowę:
- Powiedziałeś jej?
- Nie. Charlie zrobił to za mnie. Na imprezie – odparł Nate.
- Zaraz, zaraz – rzuciłam do Nasha – to ty wiedziałeś? I go nie powstrzymałeś?
- Wspierałem go w tej decyzji. Była trudna i oboje nie jesteśmy z niej zachwyceni, ale życie nie zawsze jest łatwe. Nie w tej branży.
- I co? Wybaczyłeś mu? - Ciągnęłam dalej.
- Tak. Jest moim przyjacielem, popełnia błędy jak każdy, ale zawsze wybiera najlepsze rozwiązania!
Wrzasnęłam z wściekłości i bezradności, po czym poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i zadzwonił mój telefon.
- Halo? - Odebrałam.
- Cześć, co u ciebie? - Spytał tata.
- Kiepsko – odparłam i opowiedziałam mu całe zdarzenie o wyprowadzce Vieny i, że stoi za tym Nate – co mam robić?
- Nie rozumiem pytania – zaśmiał się tata, po czym dodał – wiesz, że Nate zrobił to by ją chronić, prawda?
- No niby tak, ale...
- Spróbuj postawić się na jego miejscu – wtrącił – pomyśl jak się z tym czuje. Może jemu też nie jest łatwo, a ty wszystko utrudniasz? Nadia, on zrobił to co musiał. Pewnie postąpił dobrze. Nie można przecież dopasowywać wszystkiego do życia jednego człowieka. Nie zawsze dostajemy to czego chcemy. Czy nie tak cię uczyłem?
- Tak.
- Zuch dziewczynka. Och, muszę kończyć. Odezwę się niedługo.
- Pa – powiedziałam do głuchej słuchawki.
Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Obudziłam się wieczorem. Poszłam do toalety, a kiedy wyszłam w salonie siedział Nate. Był sam i oglądał jakiś film. Może tata miał rację? Może moje uczucia są ważniejsze niż duma i powinnam spróbować wybaczyć Nateowi. Co jeśli mówił prawdę? O bezpieczeństwie Vieny. Zresztą każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Jeśli jednak za szybko mu wybaczam, skoczę z mostu.
Usiadłam obok niego i wyciągnęłam nogi przed siebie.
- Nie będzie mnie cały weekend w domu. Wrócę w niedziele wieczorem. Dasz sobie radę sama? - Spytał, zanim zdążyłam coś powiedzieć.
- Tak. Gdzie jedziesz?
- Do Bakesfield. W interesach. Nash będzie do ciebie wpadał.
- Nie musi, mogę nocować u... - chciałam powiedzieć, że pójdę na weekend do Vieny, ale zapomniałam – nieważne. Dam sobie radę.
- Przepraszam – powiedział po chwili Nate. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie, jego oczy były smutne – wybacz, że cię zawiodłem, że mnie nienawidzisz i, że zrobiłem ci takie świństwo. Tak jestem draniem, ale...
- Wiem – przerwałam mu. Widziałam, że sprawia mu trudność mówić te słowa – nie musisz się tłumaczyć. Wszystko rozumiem. Nawet jeśli tego nie akceptuję.
- Jest więc szansa, że mi wybaczysz?
Położyłam głowę na jego ramieniu i odparłam:
- Obym tego nie żałowała – zaśmiał się i otoczył mnie ramieniem – zresztą już tylko ty mi zostałeś. A ja nie chcę być samotna.
Znowu się rozpłakałam. Nate przytulił mnie mocniej, a ja skuliłam się na kanapie. Kiedy prawie zasypiałam spytał:
- Chcesz jechać ze mną?

Kiwnęłam twierdząco i zasnęłam z głową na jego kolanach.  


Przepraszam, że wczoraj nie dodałam. Zupełnie zapomniałam :)
Następna część jutro, wynagrodzenie ;)

4 komentarze:

  1. Suuuperowo ..
    Czy tylko ja czekam kiedy oni się ze sobą... Kiedy będą ze sobą parą i ogólnie.. ?
    Bo będą .. Nie ma co kłamać . ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej... Co wydarzy się podczas tego wyjazdu... Czy Nadia nie będzie żałowała... ♥
    http://www.opowiem-ci-cos-o-sobie.blogspot.com ZAPRASZAM!
    ~ Siatkara

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie! Uwielbiam Nadię i Nate'a!!! Oni muszą byc... No, razem!! ;3
    Już dziś kolejna częśc?! Super!!
    czekam <33

    OdpowiedzUsuń