czwartek, 29 maja 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 14

W środę wróciłam do domu sama. Nie chciałam dzwonić po Natea, zresztą pojechałam jeszcze na zakupy. Viena wciąż jest smutna, ale spędza dużo czasu ze mną i Nashem. Szkoda mi, że będą musieli się rozstać. W końcu trafiła na kogoś porządnego.
Nate spał. Od wczoraj nie wychodził z pokoju. Wieczorem udało mi się go złapać. Było grubo po jedenastej, a on siedział w salonie.
- Cześć. Jestem Nadia – usiadłam obok i wyciągnęłam do niego rękę – my się chyba nie znamy. Przypominasz mi pewnego Natea. Mieszka tu, lecz od wczoraj nie wychodzi z pokoju.
Zaśmialiśmy się.
- Wszystko w porządku? - Spytałam.
- Tak, po prostu... Zresztą nieważne. Mów lepiej jak sobie radzisz? - Uniosłam brwi – z tą całą przeprowadzką Vieny.
- Nash ci powiedział? - Kiwnął głową – jest ciężko, ale obiecałyśmy sobie, że nie będziemy płakać. Poradzimy sobie. A kiedy skończy szkołę tam, wróci tu – zaśmiałam się smutno i dodałam – czy to nie dziwne? Jej mama jest dziana, a zalega ze spłatą kredytu.
Nate długo myślał nad odpowiedzią, której wreszcie mi udzielił:
- Może zaczęły kończyć im się pieniądze, a nie chciała przyznać, że tak jest.
Wzruszyłam ramionami i zapytałam z innej beczki:
- W piątek impreza. Pójdziemy?
- Nie po tym co zdarzyło się ostatnio.
- Nate – uciszył mnie gestem dłoni, ale nie dawałam za wygraną – ale to pożegnalna impreza dla Vieny! Bart organizuje. Muszę tam być. Dla niej.
Dodałam cicho i chyba to zmiękczyło Natea, ponieważ kiwnął głową. Uśmiechnęłam się, lecz po chwili zaczęłam płakać. Nie wiem czemu. Tak po prostu. Chyba właśnie teraz dotarło do mnie, że Viena naprawdę wyjeżdża. Wciąż myślałam, że to zły sen, albo głupi dowcip. Jednak to jest prawdziwe. Ona naprawdę wyjeżdża.
- Nadia...
Zaczął Nate, lecz lepiej zrobił przytulając mnie. To pomogło bardziej. Nie chciałam by mnie okłamywał mówiąc, że będzie dobrze i te wszystkie bzdety. Chciałam usłyszeć prawdę. A przytulenie było najlepszym sposobem na wszystko.

W piątek po szkole ubrałam czarne legginsy, biały top za tyłek i skórę. Włosy lekko podtapirowałam, pomalowałam się i założyłam buty za kostkę. Była piąta, a impreza zaczynała się o ósmej, jak zawsze zresztą. Obiecałam jednak Bartowi, że wraz z Natem przyjedziemy wcześniej i pomożemy mu wszystko przygotować. Zeszłam na dół, a Nate był ubrany od pasa w dół tak samo jak na poprzedniej zabawie. Tylko, że też założył biały T-shirt i skórę.
- Ale się dobraliśmy – rzuciłam, gdy otwierał mi drzwi.
Obdarzył mnie jednym ze swoich słynnych uśmiechów i pojechaliśmy do Barta.

Była ósma i wszystko było gotowe. Ludzie zaczęli się zbierać. Mieliśmy nawet baner „Żegnaj Viena, będziemy tęsknić!” , który wydawał się być trochę kiczowaty, ale przyjaciółka lubi takie rzeczy. O dziewiątej wszyscy pili i bawili się w najlepsze. Nie miałam od godziny Vieny tylko dla siebie. Każdy chciał jej powiedzieć jakieś dobre słowo na pożegnanie. Gdy w końcu udało mi się ją złapać, zaciągnęła mnie do tańca.
- Muszę odetchnąć! - Krzyknęła do mnie.
Znowu przetańczyłyśmy czterdzieści minut i padłyśmy koło Natea i Nasha.
- Wiecie, że macie tu najlepsze ruchy – rzucił do nas Nash z uśmiechem.
- Wiemy, wiemy.
Ukłoniłyśmy się i napiłyśmy.
- Strasznie będę za tym tęsknić – powiedziałam do przyjaciółki.
- Hej! Obiecałyśmy sobie nie ryczeć! - Zaśmiałam się, a ona powiedziała – idę z Nashem się przejść. Chcę z nim porozmawiać.
Kiwnęłam jej głowa, a oni zniknęli za drzwiami. Nate zbliżył się do mnie.
- Wszystko w porządku? - Spytałam, bo nie wyglądał na szczęśliwego – jeśli chcesz wracać...
- Nie – przerwał mi – pójdę się rozejrzeć. Chcę sprawdzić czy nikt nieproszony się tutaj nie pałęta.
Skinąłem mu i po chwili znalazłam się z Bartem w tańcu. Potem dołączyła Viena i kilka innych dziewczyn. Koło północy usiadłam wyczerpana na blacie w kuchni. Piłam piwo, drugie już, kiedy podszedł do mnie Nate i kładąc rękę nad moim kolanem spytał:
- Dobrze się bawisz?
- Tak, ale jestem też strasznie zmęczona. Cieszę się jednak, że Vienie się podoba.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak szczęśliwa przyjaciółka wywija na parkiecie.
- Coś podejrzanego na zewnątrz? - Spytałam, lecz Nate zapatrzył się na Vienę i Nasha. Pomachałam mu ręką przed nosem i, kiedy się ocknął dodałam – ziemia do Natea.
- Przepraszam, po postu...
- Po prostu chcesz się nacieszyć nieszczęściem jakie im wyrządziłeś? - Powiedział za jego plecami Charlie.
Zeskoczyłam z baru, Charlie podszedł do nas i dodał cicho, byśmy tylko my słyszeli:
- Co? Nie powiedział ci?
- Nadia, chodźmy stąd – Nate wziął mnie za ramię, lecz wyrwałam mu się – nie słuchaj go. Jest pijany.
- Nie wiesz? - Spytał ponownie Charlie.
- Czego? O czym ty mówisz?
Zaczął się śmiać. Czułam jak Nate staje za mną i napina wszystkie mięśnie.
- To przez niego Viena i jej mama się przeprowadzają. Dostał zadanie, za które otrzymał kupę kasy, prawda? Ile to było? Tysiąc, może pięć czy dziesięć?
Powiedział Charlie z niesmakiem. Nate przygwoździł go do ściany. Chciałam go od niego oderwać, lecz był za silny. Nie robił chłopakowi krzywdy, ale źle to wyglądało. Nikt nie chciał mi pomóc, nikt zresztą nie zareagował.
- Ma prawo wiedzieć – rzucił Charlie.
- Skąd wiesz?
Spytał Nate i wtedy zrozumiałam. On wcale się nie bronił. Nie próbował oczyścić swojego imienia, tylko spytał skąd Charlie wie. Kiedy chłopak nie odpowiedział, Nate uderzył go w twarz i odwrócił się do mnie.
- Wiec to prawda?
Spytałam ze łzami w oczach i chciałam powiedzieć wszystko Vienie. Jednak Nate złapał mnie w połowie i przyciągnął do siebie.
- Daj mi się wytłumaczyć – szepnął.
Szarpałam się i biłam go. Byłam wściekła. Nate chwycił mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Postawił dopiero pod samochodem i wyrwał komórkę z ręki. Chciałam napisać do Vieny. Schował ją w tylnej kieszeni, a możliwość wyjęcia jej stała się aż nazbyt kusząca.
- Jak mogłeś to zrobić? - Zapytałam przez łzy.
Nie mogłam uciec. Przygwoździł mnie do drzwi auta.
- Nic nie rozumiesz. Jej matka handlowała fałszywkami i narkotykami. Dostałem zlecenie, pieniądze dałem Tani. Nie wziąłem ich. Wiem, że mnie nienawidzisz i w porządku. Ale słuchaj. Tak będzie najbezpieczniej dla nich obu.
- Kłamiesz! - Krzyknęłam mu w twarz.
- Gdyby tu zostały miałyby na głowie gorszych typów ode mnie. Mniej doświadczonych, bardziej brutalnych. Chcesz, żeby Viena była bezpieczna, prawda?
- Ale jakim kosztem? Musi zostawić tu wszystko! Przyjaciół, Nasha, szkołę! A wszystko to twoja wina.
- Wyświadczyłem im przysługę. Tak będzie lepiej, Nadia zrozum to. W San Diego będą bezpieczniejsze.
- Jesteś oszustem, draniem, mordercą! Nie chcę cię znać, słyszysz! - Kiedy nie odpowiedział, wpadłam na pewien pomysł. Rzuciłam spokojnie – chcę wracać.
Po czym wsiadłam do cadillaca.

W domu pobiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Nate wpadł po kilku minutach i zatrzymał mnie.
- Co ty robisz? - Krzyknął.
- Wynoszę się stąd! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
- I gdzie pójdziesz, co?
- Jak najdalej stąd!
- Do Charliego? Przeleci cię, gdy tylko zaśniesz.
Uderzyłam go w twarz.
- Bądź na mnie wściekła, ale zostajesz. Tego zadania jeszcze nie skończyłam.
Znieruchomiałam. Nazwał mnie zadaniem. Potraktował jak nie namacalny przedmiot. Myślałam, że nasza relacja jest głębsza, opiera się na zaufaniu i uczuciach. Jednak się myliłam.
- Okey.
- Obiecaj.
- Obiecuje – dodałam spokojna.
Nate wyszedł, a ja skończyłam pakowanie. Po chwili znów stał w moich drzwiach, z jakąś strzykawką.
- Wiedziałem, że kłamiesz – rzucił i zbliżył się do mnie.
- Trzy tygodnie pod jednym dachem i popatrz czego się od ciebie nauczyłam – warknęłam.
Nate rzucił mnie na łóżko i powiedział:
- Przepraszam, ale pogadamy jak się uspokoisz. To dla twojego dobra.

Poczułam ukłucie w ramię. Wszystko zaczęło się rozmazywać. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ani usłyszeć. Po prostu zasnęłam.  



Co myślicie?
 następna część w sobotę :)

9 komentarzy:

  1. Awwww. Jestem kłębkiem nerwów! Trafiłam tutaj trzy dni temu, a zdążyłam już wszystko nadrobić. Jesteś genialna i nie wiem jak wytrzymam do soboty :c
    Weny życzę ;*
    Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa : )
      Tu nie chodzi o brak weny, bo całą książkę mam już napisaną. po prostu mam taką zasadę, że dodaję części co drugi dzień (czasem robię wyjątki) :)

      Usuń
  2. Awwwww *.* Trzy dni temu tu trafiłam ale już wszystko nadrobiłam. Jesteś genialna, cydowna, wspaniała, utalentowana! Idealna! ♥ Nie wiem jak wytrzymam do soboty :c
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Cię!! Dłuuugo mnie u Ciebie nie było ;) Ale nadrobiłam właśnie wszystko i powiem jedno- jest genialnie :D Uwielbiam Nate'a, ale co on najlepszego wyrabia?!? Ale wiem, on robi to, by chronic Nadię... <3
    No bosko jest po prostu :*
    Pozdrawiam :)
    Emila :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, za tamte komentarze, ale laptop i słownik i wgl. Wybacz za kłopot! ;*
    Wspaniałe są Twoje opowiadania! Co raz bardziej ciekawią mnie losy Nadii... ♥ http://opowiem-ci-cos-o-sobie.blogspot.com/?m=0
    Zapraszam i czekam na kolejny rozdział!
    Jeszcze raz przepraszam xx
    ~ Siatkara

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest przedcudownie...
    JA CHCEM TAKIEGO NATEA !!!
    Ale okkk... Przeciez tygodniowy szlaban + trzydniowa wycieczka klasowa daly mi chyba powody do tego zeby zapomniec ze jestes THE BEST !! ;*
    kocham cie ... Tak po prostu za pisanie... < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowy?? :(

    OdpowiedzUsuń