Następnego dnia od razu po szkole pojechaliśmy do klubu. Nate
ogarnął wszystko co się dotychczas zdarzyło, parę razy ktoś
potrącił mnie z bara, a wieczorem, kiedy klub się zapełnił bałam
się siedzieć o zewnętrznej stronie baru. Dałam znak Nateowi, że
idę do toalety. Kiedy byłam w kabinie, ktoś wszedł do
pomieszczenia. Obcasy stukały o posadzkę, a ja z ciekawości
schyliłam lekko głowę i poznałam je. Te same obcasy co na tym
dziwnym targu. Mila. Podniosłam nogi, tak, że nie można ich było
zobaczyć zaglądając pod drzwi z zewnątrz. Bo co niby miałam
zrobić? Tak po prostu wyjść? Albo spłukać się w toalecie, jak
to robią w bajkach? Po chwili jednak kroki się oddaliły, a kiedy
wyjrzałam górą znów byłam sama. Wyszłam i natychmiast dotarłam
do Natea. Zobaczył moją zmartwioną minę i spytał:
- Co się stało?
- Mila tu jest.
Przełknęłam ślinę. Nate wyciągnął głowę by przyjrzeć się
wszystkim, lecz nawet jeśli był dobry w tym co robił, było tutaj
za dużo ludzi.
Wciągnął mnie za bar i nałożył przez głowę fartuch barmański.
- Co ty robisz? - Wydukałam – ja nie potrafię...
- To tylko dla pozoru. Ciągle będę przy tobie, ale udawaj, że się
na tym znasz – uśmiechnął się i dodał – i nie martw się.
Pokiwałam na znak, że rozumiem. Ochraniał mnie, musiałam mu
pomóc. Oczywiście nie potrafiłam nic, ale przecież nalewanie
napojów i podawanie alkoholu nie może być takie trudne. Drugi
barman zmierzył mnie wzrokiem, kiedy wyszedł z zaplecza. Spojrzał
na Natea, a kiedy znów patrzył na mnie rzucił mi ścierkę i
powiedział:
- Wycieraj umyte naczynia do sucha. To nie jest trudne.
Uśmiechnął się na zachętę, więc wzięłam się do pracy. Nie
robiłam tego dla popisania się czy zaimponowania. Robiłam to by
przeżyć. Dlatego nie robiłam tego szybko, ale też nie w ślimaczym
tempie.
Po dwóch godzinach stania na nogach i wycierania naczyń, słuchania
zza baru głupich odzywek typu „ej blondyna, nalej drina” -
miałam dosyć. Spojrzałam na Natea błagalnym wzorkiem, lecz on z
kimś rozmawiał. Kobieta miała czarne włosy, lecz nie widziałam
jej twarzy, ponieważ siedziała do mnie tyłem. Ewidentnie
flirtowała z Natem. Kiedy pochwycił mój wzrok powiedział
bezgłośne „pomóż”. Zaśmiałam się, lecz to zrobiłam.
Wpadłam na głupi pomysł, ale tylko to mi przyszło do głowy i nie
wiem nawet co mną kierowało.
Podeszłam do Nate, pocałowałam go w policzek i rzuciłam słodkim
tonem:
- Wszystko gotowe kochanie, możemy wracać do domu.
Nate się zaśmiał, a wtedy ja spojrzałam na kobietę. Była nawet
ładna, lecz miała za dużo makijażu i raczej nie należała do
stałych partnerek.
- Oj, przepraszam. Nie zauważyłam pani. Podać coś? - Stanęłam
prosto i wciąż z uśmiechem wpatrywałam się w kobietę.
- Nie, dzięki – odparła kąśliwie – odkąd jesteście razem?
- Kawał czasu – rzuciłam szybko i tak jakby to pytanie zadawano
mi wiele razy.
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, odrzuciła włosy do tylu i odeszła
kręcąc biodrami. Podeszła do stolika przy schodach i
zainteresowała się tamtymi facetami.
- Kochanie? - Spytał Nate unosząc jedną brew – mhh... mógłbym
to polubić.
Moje serce zabiło mocniej. Nie wiem dlaczego te słowa wywołały u
mnie takie emocje. Przecież to nie miało żadnego ukrytego
znaczenia, prawda?
- Teraz musisz się odwdzięczyć. Chcę wracać, jest późno, a
rano jest szkoła – rzuciłam zmęczona opierając czoło o jego
tors.
Wyglądał seksownie w białym T-shircie, czarnym barmańskim
fartuchu i wstających spod niego dżinsów. Do tego te buty za
kostki, które dodawały mu charakteru.
Nate spojrzał na zegarek na ręce i odparł:
- Kilka minut. Dochodzi dwunasta. Nie siedzą tak długo w tygodniu.
Wytrzymasz?
- Tak. Właściwie to kto to był?
- Dawna... znajoma – odparł zamyślony.
- Znajoma, hmm? Okey – uniosłam brwi i zaśmiałam się.
Zanim Nate wszedł na zaplecze usłyszałam:
- To brzmi jak zazdrość kochanie.
Podkreślił ostatnie słowo i zniknął za drzwiami. Nie mogłam
przestać się uśmiechać. W tym nie było żadnego podtekstu, on ze
mną definitywnie flitował. Tak.
Poustawiałam szklanki w szafce i kiedy wstałam z kucki pawie
dostałam zawału.
- Seksowny jest, co? - Za barem stała Mila.
Była ubrana od góry do dołu w lateksowy strój i sączyła
wisienkę.
- Co podać? - Starałam się by mój głos brzmiał naturalnie.
Nate był na zapleczu, drugi barman też gdzieś zniknął.
Wystarczyła chwila, by mnie zabiła. A jednak wciąż stałam żywa.
Wycelowała we mnie palcem i odparła:
- Ciebie. Będziesz tak łaskawa i sama się stąd wyprowadzisz?
- Sorry, nie jestem w menu – odpowiedziałam.
Moje ręce były lodowate. Zawsze, gdy się bałam. A teraz byłam
przerażona.
- Dobra, pogadamy inaczej – jej ton głosu ze słodkiego zmienił
się w zimny. Ktoś za mną odchrząknął, a ona oddalając się
rzuciła tylko – nie myśl, że to miłość. On też chce kasę za
ciebie. I to podwójną.
W uszach dudnił mi wciąż jej śmiech. Chciałam wyjść stamtąd i
rozpłakać się w spokoju. Nate jednak położył swoje ręce na
moich biodrach i nie pozwolił mi się odwrócić.
- Nie, nie teraz. Nie daj jej tej satysfakcji, że może cię pokonać
słowem, bo będzie to robiła częściej. Pokaż, że jesteś twarda
– szepnął mi do ucha.
Siłą woli powstrzymałam więc łzy i spojrzałam na Milę. Nie
uśmiechała się już, ale też patrzyła na mnie. Potem wyszła.
Kiedy znikła za drzwiami, wpadałam na zaplecze. Zaraz za mną Nate.
Usiadłam na krześle, a on kucnął przede mną.
- Wszystko w porządku? - Spytał cicho zakładając moje niesforne
kosmyki za ucho. Zdobyłam się tylko na kiwnięcie głową, po
policzkach leciały łzy – nie płacz, proszę. Znajdę ją i
powstrzymam.
Wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam jak krzyżuje moje nogi
na swoich biodrach. Nawet w sytuacji takiej jak ta było to
podniecające. Zaniósł mnie do auta i posadził na miejscu
pasażera. Otarł moje policzki, zajął swoje miejsce i pojechaliśmy
do domu. Kiedy zgasił światło żadne z nas się nie ruszyło.
- Dziękuję – rzekłam wreszcie.
Nate ujął moją dłoń i powiedział:
- Ale masz zimne ręce.
- Zimne ręce, dobra w łóżku – znowu to zrobiłam! - Znaczy, to
ze stresu.
Próbowałam się wytłumaczyć, ale Nate wciąż się śmiał, nie
puścił jednak mojej dłoni. Było mi głupio. Po raz kolejny
palnęłam taką głupotę. Byłam czerwona na twarzy, więc
schowałam ją w wolną rękę. Po chwili, kiedy Nate wciąż się
śmiał, rzuciłam:
- Mógłbyś przestać? Jestem zmęczona i tyle.
- Nadia, nie powiedziałbym, że z ciebie taki podrywacz.
- Nie schlebiaj sobie! Jestem po prostu zmęczona i nie myślę nad
tym co mówię.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nate masował kciukiem moją
rękę, a ja się odprężałam. Bałam się, że zasnę, chociaż
możliwość ponownego... Nie, nie, nie Nadia uspokój się!
Przestań!
Chciałam zabrać rękę, lecz Nate mocniej ją złapał i spytał
nie podnosząc na mnie wzroku:
- Mam nadzieję, że nie uwierzyłaś w to co mówiła Mila?
Nie myślałam nawet o tym. Wyleciało mi to z głowy, gdy wyszliśmy
z klubu.
- Nie – powiedziałam prawdę.
Po chwili coś sobie przypomniałam i postanowiłam zapytać. I tak
już narobiłam sobie wstydu:
- Ale którą część?
Nate spojrzał na mnie, uniósł kąciki ust do góry, ucałował
moją dłoń aż przeszły mnie ciarki i odparł:
- Tą drugą. Wiesz, że obiecałem coś twojemu tacie. Nigdy bym cię
nie sprzedał. Może i jestem mordercą, ale zawszę dotrzymuję
słowa...
- I nie pieprzysz zadania – dokończyłam za niego.
Znów się uśmiechnął i powiedział:
- Podwójne znaczenie. Oj Nadia, mógłbym się od ciebie wiele
nauczyć w kwestii flirtowania.
Teraz ja się zaśmiałam. Po chwili nasze twarzy dzieliły
centymetry.
- Więc jak z tą pierwszą częścią jej wypowiedzi? - Spytałam.
On w odpowiedzi zafundował mi pocałunek. Długi, gorący i
namiętny. Jednak jego ręce nie błądziły po moim ciele, a moje po
jego. To był po prostu pocałunek. Czysty i subtelny. Spodobało mi
się, zwłaszcza to, że żadne z nas się nie śpieszyło.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy Nate powiedział z ustami przy
moich:
- Miałaś rację. Całujesz lepiej niż sobie wyobrażałem. A co do
tych zimnych rąk – spojrzał na moją dłoń wciąż w jego – na
to też przyjdzie czas.
Puścił mi oczko, a ja wysiadłam z auta i poszłam do mieszkania.
Wybaczcie, coś nawaliło ; )
Wybaczcie, coś nawaliło ; )
Witaj, kochana!! ;*
OdpowiedzUsuńA więc- dotychczas myślałam, że "Krzyk..." to u mnie ulubione Twoje dzieło. Po dzisiejszym rozdziale, stwierdzam, że na 1. miejscu jest chyba "Sprawdź, kto chce mnie zabic"!!! :*
Częśc nieziemska, genialna, fenomenalna, itd. ;3 Jak ty możesz byc obdarzona tak ogromnym talentem?!?!?!? ;3 to nie fair, weź się podziel umiejętnościami z biedniejszymi xD\
No dobrze, czekam więc do jutra na nowy rozdział ^^
Całusy, Emila <33
Ps. Czemu tak moało części zostało?? ;c
haha dzięki :) To nie talent, to styl życia ; >
UsuńJak zwykle końce u mnie są szybkie i dlatego często do dupy xd
Jezuniu... To jest cUdowne !!! <3
OdpowiedzUsuń