Przed północą pojechaliśmy jeszcze do klubu. Nash zawołał nas
do siebie na górę. Nie było żadnego z tych dwóch chłopaków.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać:
- Co z nimi zrobiłeś? - Spytałam, nie mogąc się powstrzymać.
- Kumpel się tym zajął – odparł Nash i zapytał – jak się
czujesz?
- W porządku – wzdrygnęłam się nie wiem czemu.
- Mila i Chase – zaczął Nate – znaleźli sobie w jej domu
kryjówkę.
- Chase?
- Pracują razem. Nie mam jego zdjęcia niestety. Poza tym Mila była
tutaj wczoraj.
- Kurwa – Nash podniósł głos. Nate się nie ruszył, a ja
przybliżyłam się do niego. Byłam pewna, że Nash zaraz zacznie
nas obwiniać – musisz coś z tym zrobić. Za dużo ludzi jej
szuka. I wiedzą, gdzie ona jest. Dopadnij ich, zanim oni dopadną
was.
Nate przejechał ręką po włosach. Nash miał racje. Zaczynało się
robić gorąco, a ja nie wiem dlaczego tata sobie z tym jeszcze nie
poradził.
- Po weekendzie.
- Będzie za późno – dodał Nash i zmienił temat – jakiś Bart
ze szkoły o ciebie pyta – wskazał na mnie – coś z jakąś
imprezą.
Cholera! Zapomniałam.
- Tak, zaprosił nas na jutro – odparłam.
- Nie pójdziemy. To za duże ryzyko.
- Nate on nas zaprosił, więc nie da nam spokoju, póki się chociaż
nie pokażemy.
Kiwnął głową i oparł się o zagłówek sofy. Nash zostawił nas
samych.
- O czym myślisz? - Spytałam.
- O tym, że nie taką miałem umowę z twoim tatą – odparł Nate
zamykając oczy – nie obraź się. Po prostu nigdy nie wykraczam
poza... granice ustalane z klientem.
- Zrobiłeś to, kiedy mnie pocałowałeś.
Zaśmiał się. Usiadł prosto i zwrócił ku mnie. Przejechałam
ręką po jego wargach, które pod moim dotykiem zadrżały. Po
chwili mnie pocałował. Namiętnie i bez skrępowania. Położyliśmy
się na kanapie, gładził ręką mój brzuch omijając siniaka. Moje
palce jeździły po jego plecach. Nagle do mieszkania ktoś wszedł.
- O! Sorry! - Krzyknął Nash i znów zostawił nas samych.
Zaczęliśmy się śmiać. Nate dał mi jeszcze szybkiego buziaka i
pojechaliśmy do domu.
Następnego dnia pojechaliśmy do szkoły. Nie mogliśmy jej wiecznie
omijać. Bart złapał nas na korytarzu i zanim zaczął cokolwiek
mówić, machnęłam na niego ręką i rzuciłam:
- Tak, tak. Będziemy.
Uśmiechnęliśmy się i wraz z Natem poszliśmy na lekcje. Mało ze
sobą rozmawialiśmy. Nie mam pojęcia czemu. Nie czułam się
dziwnie, po prostu czułam się tak tak jakby chciał zastąpić
Vienę.
Na lunchu spytał:
- Wszystko w porządku? Jesteś jakaś blada.
- Wszystko gra, tylko tęsknię za Vieną i boję się, że o niej
zapomnę. Wiem, że to głupie – dodałam szybko, ale on mi
przerwał.
- Tak, to głupie. Jesteście najlepszymi przyjaciółkami i nigdy o
sobie nie zapomnicie. Jeśli chcesz możemy ją odwiedzić niedługo.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Kiwnął głową, a ja się
uśmiechnęłam i złapałam go za rękę. Odwzajemnił uścisk, ale
zaraz zabrał dłoń. Nie wiem co jest z nami. Ale wiem, że jest to
prawdziwe.
Po szkole pojechaliśmy do Nasha. Nate chciał z nim chwilę
porozmawiać sam na sam. Stała więc przed autem, a oni rozmawiali
przed wejściem do klubu. Nagle podszedł do mnie Lance.
- Czego chcesz? - Spytałam starając się by mój głos brzmiał
stanowczo.
- Porozmawiać – spojrzałam na niego – w przeciwieństwie do
Natea ja potrafię ci pomóc. Wiem kim są ludzie, którzy cię
szukają.
- Ja też i co w związku z tym? - Założyłam ręce na piersi.
- Czy aby na pewno?
Nie odpowiedziałam. Wrócił Nate, zmierzył Lance wzrokiem i napiął
wszystkie mięśnie.
- Czego chcesz? - Powtórzył moje pytanie.
- Niczego.
Odparł mężczyzna i odszedł pogwizdując. Nate odwrócił się w
moją stronę i uniósł brwi.
- Mówił, że wie kto mnie szuka i może mi pomóc – wzruszyłam
ramionami.
Nate przypatrywał mi się chwilę, po czym otworzył drzwi i czekał
aż usiądę. Gdy sam zajął swoje miejsce, ruszyliśmy do domu.
Mieliśmy kilka godzin do imprezy. Uznaliśmy, że pokażemy się
Bartowi i się zmywamy, ponieważ zrobiło się niebezpiecznie.
Usiadłam na kanapie, a Nate obok mnie. Po chwili spytałam:
- Jak myślisz, dlaczego tata jeszcze się tym nie zajął?
Chwilę się zastanawiał na odpowiedzią, aż wreszcie mi jej
udzielił.
- To nie takie łatwe jak ci się zdaje. Musi wpierw rozgryźć kto
cię szuka, czego chcą a potem dopiero myśleć nad rozwiązaniem
tego problemu. To wymaga czasu.
- Tak wiem, ale co jeśli my go nie mamy?
- O czym ty mówisz?
- Czuję się jedną nogą w grobie – zaśmiałam się nerwowo i
mówiłam dalej – tata całe życie przygotowywał mnie na różne
okoliczności. Nawet na to. Wiem, że muszę być silna i dać sobie
radę, ale to mnie przerasta. Miałeś rację, wreszcie zaczęło się
coś dziać. Ale ja się boję. Boję się, że nie przeżyję
kolejnego dnia.
Nie miałam łez w oczach, byłam spokojna mówiąc to. Nachylił się
nade mną, tak że jego usta stykały się z moimi i powiedział:
- Nie zginiesz. Obiecuję ci to.
Po czym mnie pocałował. Wolno i namiętnie.
Przed dziewiąta wieczorem pojechaliśmy do Barta. Zaczynało się
ściemniać. Nate zaparkował gdzieś na szarym końcu. Przeszliśmy
do jego domu ramię w ramię. Gdy weszliśmy udaliśmy się do
kuchni. Stał tam Bart z paroma kolegami, których kojarzyłam ze
szkoły.
- Nadia! - Krzyknął i wziął mnie w objęcia.
Trochę za mocno. Z Natem wymienił uścisk dłoni.
- Nieźle wyglądasz, chociaż mogłaś pokazać nogi – rzucił
dając mi piwo.
Miałam na sobie buty za kostkę, czarne spodnie i top bez rękawów.
Skoro przyszliśmy tylko na chwilę, nie chciałam się stroić. Nate
też miał buty za kostkę, czarne spodnie i czarny sweterek z
długimi rękawami, które opinały jego mięśnie.
Po godzinie i dwóch wpitych piwach poszłam zatańczyć z Bartem.
Wiem, że mieliśmy szybko się z Natem ulotnić, ale tak się nie
stało. On zaczął rozmawiać z Bartem i jego kolegami, całkiem
nieźle się dogadywali więc pomyślałam, że przyda mu się trochę
normalności. Wydawał się być tym szczęśliwy. Więc ja stałam i
rozmawiałam z jakąś dziewczyną z trzeciej klasy.
Kiedy wróciliśmy z parkietu oznajmiłam Nateowi, że idę do
toalety. Kiwnął głowa, aja czułam na sobie jego wzrok, kiedy
wchodziłam po schodach. Znalazłam łazienkę, lecz była zamknięta.
Postanowiłam poczekać pod drzwiami jakiegoś pokoju. Nagle ktoś
koło mnie przeszedł, cofnął się i stanął naprzeciw mnie. Kilku
chłopaków. Nie byli z mojej szkoły.
- Na co czekasz złotko? - Spytał jeden z nich naruszając moją
przestrzeń prywatną i opierając rękę o ścianę za mną.
- Na chłopaka – odpowiedziałam pewna siebie.
Wszyscy się zaśmiali i wepchnęli mnie do pokoju. Byłam zdziwiona
i przestraszona, ale nie dałam nic po sobie poznać. Zamknęli
drzwi, lecz nie na klucz, czyli miałam szanse. Jednak zamiast iść
do przodu, cofałam się. Aż natrafiłam ścianę za sobą. Weszłam
między łóżko i ścianę i dotarłam do komody, a której stała
lampka. Jedyna broń.
- Teraz sobie możesz wybrać któregoś z nas na swojego nowego
chłopaka – powiedział ten sam.
- Nie dzięki, nie spełniajcie moich standardów – rzuciłam z
uśmiechem.
Nie dałam nic po sobie poznać. Muszę zyskać na czasie, zanim
przejdą do... chyba wszyscy wiemy czego.
Chłopak rzucił się na mnie, reszta się zaśmiała, a ja
krzyknęłam. Zakrył mi usta dłonią. Wiedziałam, że nikt mnie
nie słyszy na dole, ale może chociaż ktoś będzie tędy
przechodził. Chłopak zabrał rękę i zastąpił ją swoimi ustami.
Jego język szybko odnalazł się w środku. Chwyciłam lampkę,
wyrwałam ją z kontaktu i mocno przywaliłam napastnikowi w głowę.
Cofnął się i złapał za skroń. Wtedy ja kopnęłam go w czułe
miejsce i znów uderzyłam w głowę. Padł na kolana, a reszta
chciała przyjść mu z odsieczą, lecz ktoś ich powstrzymał. Nate.
Stał spokojnie oparty o drzwi z bronią w ręku. Chłopacy
popatrzeli po sobie.
- Nie lubię jak takie dupki jak wy, wykorzystują niewinne
dziewczyny – rzucił i odsunął się od drzwi – macie pięć
sekund żeby stad spadać inaczej was zastrzelę.
Wszyscy wyszli. Prócz tego co zaatakował mnie pierwszy. Wciąż
kulił się na podłodze. Po chwili podniósł się, spojrzał to na
mnie, to na Nate.
- Czas minął – powiedział Nate i uniósł broń.
Chłopak zrobił wielkie oczy. Stanęłam przed nim, tak że teraz
Nate celował we mnie.
- Co ty robisz? - Spytał zniecierpliwiony i znudzony.
- Nie zastrzelisz go.
Odwróciłam się i jeszcze raz mocno walnęłam chłopaka lampką.
Stracił przytomność. Spojrzałam na Nate i wrzuciłam swoją broń
na podłogę.
- Ehh – westchnął, a kiedy usłyszeliśmy kroki na korytarzu
wepchnął mnie do szafy i zamknął za nami drzwi – Mila tu jest.
Z paroma ludźmi.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami, ale w ciemności i tak nic nie
zauważył.
Nie. Nie. Nie. Nie teraz. Właśnie przeczytałam wszystkie roździały i ... Nie moge czekać na kolejny ! Ja chcę to teraz !
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tej historii, słowo daję.
Biorę sie za poprzednie, ale nie wiem, czy dam radę je przeczytać ... Czuję niedosyt, chcę więcej "Sprawdź, kto chce mnie zabić"
Podejrzewam, że ten Bart ma z tym coś wspólnego, bo trochę za bardzo nalega na to, by przychodiła na imprezy i klei się do niej, ale może poprostu naoglądałam się za dużo kryminałów i mi odwala xD
W każdym razie ... Wstawiaj jak najszybciej kolejną część, choćby miała być ostatnią, bo długo nie wytrzymam !
xoxo
Ojejc. Dobrze ze nie musze czekac na nexta. Ide czytac!! ; D
OdpowiedzUsuń