środa, 18 czerwca 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 23

  Następnego dnia nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle myślałam o pocałunku z Natem i o tym, że chcę więcej. W szkole żadne z nas się nie odzywało, ale nie była to krepująca cisza. Wymienialiśmy uśmiechy, a nasze dłonie kilka razy otarły się o siebie. Przed ostatnią lekcją powiedziałam:
- Idę do toalety, zaraz wrócę.
Zauważyłam, że Nate szedł za mną. Stanęłam więc i spojrzałam na niego. Głupkowato się uśmiechał. Po chwili zrozumiałam o co chodzi.
- Nie pójdę sama, prawda? - Pokiwał głową wciąż z tym samym uśmiechem. Westchnęłam i dodałam – odechciało mi się.
Zawróciliśmy więc do klasy, a po skończonych lekcjach pojechaliśmy do klubu. Byłam zmęczona i wiedziałam, że nie wytrzymam całej nocy na nogach.
- Mogę jechać do domu się przespać, a potem przyjadę? - Spytałam pełna nadziei, choć znałam odpowiedź.
- Chodź ze mną.
Odparł Nate i złapał mnie za rękę, po czym zaprowadził do jakiegoś mieszkania, które było nad klubem.
- Witam w norze Nasha – powiedział rozkładając ręce jak Rose z Titanica – prześpij się tutaj. Nikt cię nie znajdzie, a jak będziesz gotowa to przyjdziesz.
Uśmiechnął się i stanął ze mną twarzą w twarz.
- Co do wczoraj – zaczął. Spuściłam wzrok, lecz uniósł mój podbródek i zmusił bym na niego spojrzała, po czym mówił dalej – chyba jednak będę mógł zrezygnować z dotychczasowego życia dla ciebie. Ale musisz się zgodzić, wiedząc że będzie to niebezpieczne.
- Ale warte – odpowiedziałam bez chwili zastanowienia.
Tym razem ja go pocałowałam. Był to krótki całus, a kiedy znów staliśmy w bezpiecznej od siebie odległości rzucił:
- Odpocznij. Gdyby coś, będę na dole.
Wyszedł, a ja zostałam sama. Obejrzałam mieszkanie. Nash miał całkiem niezły gust. Jedna sypialnia, łazienka, kuchnia i salon. Wszystko ładnie urządzone.
Położyłam się na kanapie w salonie, lecz zanim zasnęłam zadzwoniłam do Vieny i wszystko jej opowiedziałam. Skomentowała to jednym zdaniem:
- A nie mówiłam!
Po czym pożegnałyśmy się i zasnęłam.



Kiedy Nate znów znalazł się na dole, podszedł do niego Ivan (drugi barman) i powiedział:
- Ktoś cię szukał – po czym wskazał Ralfa.
Nate kiwnął głową, lecz nie podszedł do mężczyzny. Poczekał aż ten sam przyjdzie. I tak się stało, po kilku minutach przy barze stał Randell Morrow.
- Co podać? - Spytał spokojnie chłopak.
Wszyscy mu ostatnio zawracali dupę, nawet nie dawali spokojnie pomyśleć o Nadii. I o tym co się między nimi dzieje. Czy naprawdę jest gotowy wszystko dla niej poświęcić? Znał odpowiedź, ale nie był pewien czy jest na nią gotowy.
- Chciałem ci coś zaproponować – zaczął Ralf, lecz Nate nie wykazał zainteresowania – oddasz mi dziewczynę, a zapłacę ci podwójnie.
- Nie – odparł Nate.
- Nie musisz odpowiadać teraz, dam ci czas do namysłu.
- Moja odpowiedź brzmi i będzie brzmieć nie. Niezależnie od tego co mi zaproponujesz – powiedział Nate opierając ręce na blacie baru.
- I tak ją sobie wezmę. Nawet jeśli się na to nie zgadzasz.
Rzucił Ralf i odszedł.
Chłopak popatrzył za nim i chciał iść sprawdzić czy z Nadią wszystko w porządku, lecz przecież nikt go nie śledził gdy szli na górę.

Po dwóch godzinach Nate zaczął się martwić. Widział, że Nadia była dziś zmęczona, ale myślał, że szybko wypocznie i zejdzie. Postanowił iść to sprawdzić. Wszedł na górę i zajrzał do salonu. Nadia wciąż smacznie spała. Nakrył ją więc kocem, ucałował w czoło i zszedł na dół.
Po kolejnych dwóch godzinach usłyszał hałas. Mimo wrzawy, która była w klubie usłyszał jak coś na górze spadło na podłogę. Rzucił do Ivana, że zaraz wraca i poszedł na piętro. Chciał działać, lecz kiedy do szyi Nadii ktoś przyłożył nóż stanął. Kazano mu klęknąć i założyć ręce za głowę.



Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam, że ktoś się nade mną nachyla.
- Dzień doberek – usłyszałam męski głos.
Zaczęłam się szarpać i wiercić, kiedy ta sama osoba przyłożyła mi do twarzy poduszkę i chciała udusić. Usiadła na mnie bym się nie kopała. Znalazłam jego ręce i z całej siły podrapałam. Miałam średniej długości paznokcie, ale w takiej sytuacji wystarczyły. Zrzuciłam go z siebie aż po pomieszczeniu rozszedł się huk. Mężczyzna na chwilę stracił orientację, lecz to mi wystarczyło by wstać i kopnąć go w czułe miejsce. Skulił się, a ja chciałam uciekać, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu. Najwyraźniej nikt nie działa w pojedynkę. Mocno złapano mnie za ramiona i ściągnięto je do tyłu. Krzyknęłam z bólu i chciałam się wyrwać, kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam Natea. Potem poczułam na swojej szyi ostrze. Nate stanął w miejscu i widziałam jak każą mu klęknąć i założyć ręce za głową.
- No, to teraz sobie porozmawiamy – mruknął mi do ucha facet – zostań tu z nim – rzucił do wspólnika i zaczął mnie zaciągać do łazienki – jeśli usłyszę krzyk mojego partnera, zrobię jej krzywdę.
Rzucił do Natea i wepchnął mnie do toalety. Zamknął drzwi na zamek i zaczął mierzyć we mnie nożem.
- Kim jesteś?
- Pracuję dla Ralfa. Pewnie go znasz? - Zawrzało się we mnie na dźwięk tego imienia – chciał bym cię do niego przyprowadził, ale postanowiłem najpierw siebie nagrodzić. Wiesz o co mi chodzi?
Tak. Pomyślałam, lecz nie powiedziałam tego na głos. Chłopak oparł się odrzwi i zaczął mierzyć mnie wzrokiem. Nie miał na twarzy maski, więc nie brzydki, ani też przystojny. Był niewiele starszy od Natea.
- Ile masz lat? - Zagadnęłam.
- Nie ze mną takie gierki. Nie będziemy tracić czasu na pogaduszki.
Schował nóż z tyłu za pasek spodni i ruszył w moim kierunku. Złapał mnie za nadgarstki, oparł o pralkę i przydeptał moje stopy, tak że nie mogłam ruszyć nogami by go kopnąć. Był silny. Zbyt silny jak dla mnie. Nie potrafiłam mu się postawić. Zaczął całować moje ramię, szyję, aż dojechał do linii ust. Chciałam krzyknąć, lecz jego usta naszły na moje. Po chwili udało mi się odwrócić głowę.
- Niegrzeczna – mruknął mi do ucha – lubię takie.
Złapał moje ręce z tyłu, swoją jedną. Nie miał normalnych rozmiarów dłoni, to była łapa! Drugą błądził po moim ciele. Wsunął mi ją podkoszulkę, a potem szybko odnalazł drogę w górę. Następnie zmienił kierunek i zjeżdżał w dół. Dojechał do rozporka spodni i musiałam temu zapobiec. Ugryzłam go więc w ucho, mocno. Krzyknął, lecz nie odskoczył, a jeszcze bardziej się zdenerwował. Przy pierwszym odruchu zadrapał mi skórę na brzuchu, a potem dodatkowo uderzył. Skuliłam się z bólu na tyle na ile mi pozwolił i krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam:
- Nate!
Potem dostałam w twarz i wylądowałam na podłodze. Z wargi i nosa leciała krew, ale nie czułam żeby był złamany.
- Nate – szepnęłam przez łzy.
Chłopka usiadł na mnie i powiedział:
- Nawet wygodniej.
Poklepał mnie po policzku, w który uderzył i znów zaczął męczyć się z moimi spodniami. Chciałam się poddać, ale nie mogłam. Jeszcze nie teraz.
Usłyszeliśmy jak ktoś napiera na klamkę. Chłopak podniósł mnie gwałtownie i mocno złapał za ramię, a do szyi przystawił nóż. Klamka przestałą się ruszać, usłyszeliśmy krzyk, a potem jak coś leci na podłogę. Staliśmy i wpatrywaliśmy się w drzwi. Po chwili coś trafiło zamek. Chyba kula. Drzwi same się otworzyły i zobaczyliśmy Natea z pistoletem w ręku. Obok niego leżało bezwładnie ciało wspólnika faceta, który mnie trzymał. Nate usunął je z drogi nogą i zrobił krok w naszym kierunku.
- Stój! - Krzyknął facet – bo zrobię jej krzywdę.
Nate oparł się niezdarnie o ścianę obok drzwi. Założył ramiona na piersi i czekał. Wiedziałam, że to nie jest gra na czas. On tak po prostu pracował. Na spokojnie, wytrącając z równowagi swoje ofiary. Widziałam go w akcji. Stawał się wtedy zabójczy. Taki spokój doprowadzał ofiarę do szału, tak że traciła nad sobą kontrolę.
Wiedziałam, że Nate nie strzeli, gdy stoję w takiej pozycji. Musiałam mu jakoś pomóc, musiałam zmienić ustawienie.
- Wyjdź! - Krzyknął mężczyzna.
Nate nie zareagował. Nagle ręka mojego oprawcy zaczęła zjeżać w dół po moim brzuchu. Spojrzałam w oczy Nateowi i widziałam jak coś się w nim zmienia. Chciał się ruszyć, lecz pokręciłam lekko głową. Zrozumiał, choć stanie bezczynnie w takiej sytuacji nie było dla niego dobrym działaniem.

Wiedziałam, że moja moc nic nie zdziała z siła tego faceta, ale nie na to liczyłam. Uderzyłam go łokciem w brzuch. Był wytrącony z równowagi, więc zapomniał o obecności Nate i popchnął mnie na ziemię. Upadłam, a on za późno się zorientował i po chwili leżał martwy obok mnie.  

3 komentarze:

  1. Najtrafniejszym słowem, które określa to, co się teraz we mnie dzieje, jest- WOW.
    Ekstra, super, bosko i wgl!! Wyobrażam sobie tego Nate'a, opierającego się o drzwi, spokojnego, opanowanego, doprowadzającego przeciwnika do szału..! Niesamowicie to wszystko opisujesz! ♥ naprawdę muszę czekać aż do jutra?? :c no, ale mus to mus. ;3
    pozdrawiam, Emila :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejka, to było genialne!! Dziewczyno, jak Ty piszesz!! <33
    Jak sobie wyobrażam takiego spokojnego Nate'a, opierającego sie o drzwi, opanowanego, doprowadzającego przeciwnika do szału, to o mamo...! :** Albo jak powiedział, że jest w stanie zrezygnowac z dotychczasowego życia dla Nadii <33
    No jednym słowem cudo. czekam na więcej ^^
    Buziaki, Emila ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony ciesze sie ze nie czytalam pare dni bo nie musze czekac na nexta !!! : D

    OdpowiedzUsuń