Następnego dnia nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle
myślałam o pocałunku z Natem i o tym, że chcę więcej. W szkole
żadne z nas się nie odzywało, ale nie była to krepująca cisza.
Wymienialiśmy uśmiechy, a nasze dłonie kilka razy otarły się o
siebie. Przed ostatnią lekcją powiedziałam:
- Idę do toalety, zaraz wrócę.
Zauważyłam, że Nate szedł za mną. Stanęłam więc i spojrzałam
na niego. Głupkowato się uśmiechał. Po chwili zrozumiałam o co
chodzi.
- Nie pójdę sama, prawda? - Pokiwał głową wciąż z tym samym
uśmiechem. Westchnęłam i dodałam – odechciało mi się.
Zawróciliśmy więc do klasy, a po skończonych lekcjach
pojechaliśmy do klubu. Byłam zmęczona i wiedziałam, że nie
wytrzymam całej nocy na nogach.
- Mogę jechać do domu się przespać, a potem przyjadę? - Spytałam
pełna nadziei, choć znałam odpowiedź.
- Chodź ze mną.
Odparł Nate i złapał mnie za rękę, po czym zaprowadził do
jakiegoś mieszkania, które było nad klubem.
- Witam w norze Nasha – powiedział rozkładając ręce jak Rose z
Titanica – prześpij się tutaj. Nikt cię nie znajdzie, a jak
będziesz gotowa to przyjdziesz.
Uśmiechnął się i stanął ze mną twarzą w twarz.
- Co do wczoraj – zaczął. Spuściłam wzrok, lecz uniósł mój
podbródek i zmusił bym na niego spojrzała, po czym mówił dalej –
chyba jednak będę mógł zrezygnować z dotychczasowego życia dla
ciebie. Ale musisz się zgodzić, wiedząc że będzie to
niebezpieczne.
- Ale warte – odpowiedziałam bez chwili zastanowienia.
Tym razem ja go pocałowałam. Był to krótki całus, a kiedy znów
staliśmy w bezpiecznej od siebie odległości rzucił:
- Odpocznij. Gdyby coś, będę na dole.
Wyszedł, a ja zostałam sama. Obejrzałam mieszkanie. Nash miał
całkiem niezły gust. Jedna sypialnia, łazienka, kuchnia i salon.
Wszystko ładnie urządzone.
Położyłam się na kanapie w salonie, lecz zanim zasnęłam
zadzwoniłam do Vieny i wszystko jej opowiedziałam. Skomentowała to
jednym zdaniem:
- A nie mówiłam!
Po czym pożegnałyśmy się i zasnęłam.
Kiedy Nate znów znalazł się na dole, podszedł do niego Ivan
(drugi barman) i powiedział:
- Ktoś cię szukał – po czym wskazał Ralfa.
Nate kiwnął głową, lecz nie podszedł do mężczyzny. Poczekał
aż ten sam przyjdzie. I tak się stało, po kilku minutach przy
barze stał Randell Morrow.
- Co podać? - Spytał spokojnie chłopak.
Wszyscy mu ostatnio zawracali dupę, nawet nie dawali spokojnie
pomyśleć o Nadii. I o tym co się między nimi dzieje. Czy naprawdę
jest gotowy wszystko dla niej poświęcić? Znał odpowiedź, ale nie
był pewien czy jest na nią gotowy.
- Chciałem ci coś zaproponować – zaczął Ralf, lecz Nate nie
wykazał zainteresowania – oddasz mi dziewczynę, a zapłacę ci
podwójnie.
- Nie – odparł Nate.
- Nie musisz odpowiadać teraz, dam ci czas do namysłu.
- Moja odpowiedź brzmi i będzie brzmieć nie. Niezależnie od tego
co mi zaproponujesz – powiedział Nate opierając ręce na blacie
baru.
- I tak ją sobie wezmę. Nawet jeśli się na to nie zgadzasz.
Rzucił Ralf i odszedł.
Chłopak popatrzył za nim i chciał iść sprawdzić czy z Nadią
wszystko w porządku, lecz przecież nikt go nie śledził gdy szli
na górę.
Po dwóch godzinach Nate zaczął się martwić. Widział, że Nadia
była dziś zmęczona, ale myślał, że szybko wypocznie i zejdzie.
Postanowił iść to sprawdzić. Wszedł na górę i zajrzał do
salonu. Nadia wciąż smacznie spała. Nakrył ją więc kocem,
ucałował w czoło i zszedł na dół.
Po kolejnych dwóch godzinach usłyszał hałas. Mimo wrzawy, która
była w klubie usłyszał jak coś na górze spadło na podłogę.
Rzucił do Ivana, że zaraz wraca i poszedł na piętro. Chciał
działać, lecz kiedy do szyi Nadii ktoś przyłożył nóż stanął.
Kazano mu klęknąć i założyć ręce za głowę.
Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam, że ktoś się nade mną
nachyla.
- Dzień doberek – usłyszałam męski głos.
Zaczęłam się szarpać i wiercić, kiedy ta sama osoba przyłożyła
mi do twarzy poduszkę i chciała udusić. Usiadła na mnie bym się
nie kopała. Znalazłam jego ręce i z całej siły podrapałam.
Miałam średniej długości paznokcie, ale w takiej sytuacji
wystarczyły. Zrzuciłam go z siebie aż po pomieszczeniu rozszedł
się huk. Mężczyzna na chwilę stracił orientację, lecz to mi
wystarczyło by wstać i kopnąć go w czułe miejsce. Skulił się,
a ja chciałam uciekać, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu.
Najwyraźniej nikt nie działa w pojedynkę. Mocno złapano mnie za
ramiona i ściągnięto je do tyłu. Krzyknęłam z bólu i chciałam
się wyrwać, kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam Natea. Potem
poczułam na swojej szyi ostrze. Nate stanął w miejscu i widziałam
jak każą mu klęknąć i założyć ręce za głową.
- No, to teraz sobie porozmawiamy – mruknął mi do ucha facet –
zostań tu z nim – rzucił do wspólnika i zaczął mnie zaciągać
do łazienki – jeśli usłyszę krzyk mojego partnera, zrobię jej
krzywdę.
Rzucił do Natea i wepchnął mnie do toalety. Zamknął drzwi na
zamek i zaczął mierzyć we mnie nożem.
- Kim jesteś?
- Pracuję dla Ralfa. Pewnie go znasz? - Zawrzało się we mnie na
dźwięk tego imienia – chciał bym cię do niego przyprowadził,
ale postanowiłem najpierw siebie nagrodzić. Wiesz o co mi chodzi?
Tak. Pomyślałam, lecz nie powiedziałam tego na głos. Chłopak
oparł się odrzwi i zaczął mierzyć mnie wzrokiem. Nie miał na
twarzy maski, więc nie brzydki, ani też przystojny. Był niewiele
starszy od Natea.
- Ile masz lat? - Zagadnęłam.
- Nie ze mną takie gierki. Nie będziemy tracić czasu na
pogaduszki.
Schował nóż z tyłu za pasek spodni i ruszył w moim kierunku.
Złapał mnie za nadgarstki, oparł o pralkę i przydeptał moje
stopy, tak że nie mogłam ruszyć nogami by go kopnąć. Był silny.
Zbyt silny jak dla mnie. Nie potrafiłam mu się postawić. Zaczął
całować moje ramię, szyję, aż dojechał do linii ust. Chciałam
krzyknąć, lecz jego usta naszły na moje. Po chwili udało mi się
odwrócić głowę.
- Niegrzeczna – mruknął mi do ucha – lubię takie.
Złapał moje ręce z tyłu, swoją jedną. Nie miał normalnych
rozmiarów dłoni, to była łapa! Drugą błądził po moim ciele.
Wsunął mi ją podkoszulkę, a potem szybko odnalazł drogę w górę.
Następnie zmienił kierunek i zjeżdżał w dół. Dojechał do
rozporka spodni i musiałam temu zapobiec. Ugryzłam go więc w ucho,
mocno. Krzyknął, lecz nie odskoczył, a jeszcze bardziej się
zdenerwował. Przy pierwszym odruchu zadrapał mi skórę na brzuchu,
a potem dodatkowo uderzył. Skuliłam się z bólu na tyle na ile mi
pozwolił i krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam:
- Nate!
Potem dostałam w twarz i wylądowałam na podłodze. Z wargi i nosa
leciała krew, ale nie czułam żeby był złamany.
- Nate – szepnęłam przez łzy.
Chłopka usiadł na mnie i powiedział:
- Nawet wygodniej.
Poklepał mnie po policzku, w który uderzył i znów zaczął męczyć
się z moimi spodniami. Chciałam się poddać, ale nie mogłam.
Jeszcze nie teraz.
Usłyszeliśmy jak ktoś napiera na klamkę. Chłopak podniósł mnie
gwałtownie i mocno złapał za ramię, a do szyi przystawił nóż.
Klamka przestałą się ruszać, usłyszeliśmy krzyk, a potem jak
coś leci na podłogę. Staliśmy i wpatrywaliśmy się w drzwi. Po
chwili coś trafiło zamek. Chyba kula. Drzwi same się otworzyły i
zobaczyliśmy Natea z pistoletem w ręku. Obok niego leżało
bezwładnie ciało wspólnika faceta, który mnie trzymał. Nate
usunął je z drogi nogą i zrobił krok w naszym kierunku.
- Stój! - Krzyknął facet – bo zrobię jej krzywdę.
Nate oparł się niezdarnie o ścianę obok drzwi. Założył ramiona
na piersi i czekał. Wiedziałam, że to nie jest gra na czas. On tak
po prostu pracował. Na spokojnie, wytrącając z równowagi swoje
ofiary. Widziałam go w akcji. Stawał się wtedy zabójczy. Taki
spokój doprowadzał ofiarę do szału, tak że traciła nad sobą
kontrolę.
Wiedziałam, że Nate nie strzeli, gdy stoję w takiej pozycji.
Musiałam mu jakoś pomóc, musiałam zmienić ustawienie.
- Wyjdź! - Krzyknął mężczyzna.
Nate nie zareagował. Nagle ręka mojego oprawcy zaczęła zjeżać w
dół po moim brzuchu. Spojrzałam w oczy Nateowi i widziałam jak
coś się w nim zmienia. Chciał się ruszyć, lecz pokręciłam
lekko głową. Zrozumiał, choć stanie bezczynnie w takiej sytuacji
nie było dla niego dobrym działaniem.
Wiedziałam, że moja moc nic nie zdziała z siła tego faceta, ale
nie na to liczyłam. Uderzyłam go łokciem w brzuch. Był wytrącony
z równowagi, więc zapomniał o obecności Nate i popchnął mnie na
ziemię. Upadłam, a on za późno się zorientował i po chwili
leżał martwy obok mnie.
Najtrafniejszym słowem, które określa to, co się teraz we mnie dzieje, jest- WOW.
OdpowiedzUsuńEkstra, super, bosko i wgl!! Wyobrażam sobie tego Nate'a, opierającego się o drzwi, spokojnego, opanowanego, doprowadzającego przeciwnika do szału..! Niesamowicie to wszystko opisujesz! ♥ naprawdę muszę czekać aż do jutra?? :c no, ale mus to mus. ;3
pozdrawiam, Emila :*
Jejka, to było genialne!! Dziewczyno, jak Ty piszesz!! <33
OdpowiedzUsuńJak sobie wyobrażam takiego spokojnego Nate'a, opierającego sie o drzwi, opanowanego, doprowadzającego przeciwnika do szału, to o mamo...! :** Albo jak powiedział, że jest w stanie zrezygnowac z dotychczasowego życia dla Nadii <33
No jednym słowem cudo. czekam na więcej ^^
Buziaki, Emila ;3
Z jednej strony ciesze sie ze nie czytalam pare dni bo nie musze czekac na nexta !!! : D
OdpowiedzUsuń