sobota, 7 czerwca 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 18


Minęło kilka minut, a burza zrobiła się groźniejsza. Nate otarł moje policzki i szepnął mi do ucha:
- Nie bój się, jestem przy tobie. Nic ci nie grozi.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Po chwili drzwi się otworzyły i nim zdążyliśmy zareagować ktoś dosłownie wyrzucił mnie na zewnątrz. Na otwartą przestrzeń, gdzie szaleje burza i pada deszcz. Poleciłam na plecy i nie podniosłam się sama. Ktoś chwycił mnie za ramiona i mocno ustawił na ziemi. Deszcz zmieszał mi się ze łzami. Zauważyłam, że Nate szarpie się z jakimś mężczyzną, a po twarzy spływa mu krew. Miał pionową ranę przechodzącą przez wargi. Próbowałam się wyrwać mojemu oprawcy, ale przyłożył mi nóż do gardła i znieruchomiałam.
- Przestań, bo ją zabiję! - Krzyknął mężczyzna stojący za mną.
Nate podniósł ręce w geście obronnym, a facet który się z nim bił stanął obok i splunął krwią.
- Nie zabijecie jej. Potrzebna wam jest żywa – odparł spokojnie Nate, a mężczyźni się zdziwili. Wyglądali na niewiele starszych od Natea – kto jej szuka?
- To my tu zadajemy pytania – odparł jeden z nich.
- Póki co próbujecie mnie przestraszyć. Jak myślicie, działa? - Oboje po sobie spojrzeli, a Nate się zaśmiał i dodał – kto jej szuka?
Mężczyzna stojący obok niego uderzył go w brzuch. Lecz zrobił to za lekko, albo Nate miał stalowe mięśnie. Mężczyzna się zdziwił i wyciągnął pistolet. Przeraziłam się i zaczęłam szarpać. Postanowiłam zrobić to co zrobiłam kilka godzin temu. Nadepnęłam mojemu oprawcy na stopę, a on odrzucił mnie na bok. Upadłam w błoto i usłyszałam strzał. Myślałam, że to Nate został postrzelony, więc się nie obejrzałam. Po chwili drugi raz o usłyszałam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że Nate wyciąga do mnie rękę. Chwyciłam ją i przywarłam do niego. Płakałam, byłam roztrzęsiona, cieszyłam się, że żyje i do tego ta burza.
- Wsiądź do samochodu – powiedział do mnie Nate i próbował mnie „odkleić” od siebie.
Pokręciłam głowa. Nie chciałam go puszczać, nie chciałam by zostawiał mnie samą.
Wziął mnie więc na ręce i posadził na miejscu pasażera.
- Nate...
- Zaraz wrócę. Muszę tylko zająć się ciałami.
Zamknął moje drzwi i podążyłam za nim wzrokiem. Mężczyźni, którzy nas napadli leżeli martwi. Nate ich zabił. A potem schował do bagażnika. Jechaliśmy z trupami. Znów zaczęłam się trząść. Po chwili miejsce kierowcy już nie było puste i samochód odpalił.
- Ale jak? - Spytałam zdziwiona, ponieważ myślałam, że auto się zepsuło.
- Nic się nie stało. Wiedziałem, że od klubu ktoś na śledzi. Dlatego się zatrzymałem i wymyśliłem tą bajeczkę. Nie chciałem by się dowiedzieli, gdzie mieszkam, a tak łatwiej było mi ich zaskoczyć i zabić – wzdrygnęłam się na to słowo i sposób w jaki je wypowiedział – przepraszam.
- Ale... przecież nawet zaproponowałeś bym szła piechotą.
- Wiedziałem, że i tak nie pójdziesz.
- Co z nimi zrobisz? - Spytałam po chwili.
- Lepiej byś nie wiedziała – kiwnęłam głową – jak się czujesz?
- Nie wiem – zaśmiałam się nerwowo i spojrzałam na jego twarz i usta – a co z tobą?
Nate dotknął rany i wzruszył ramionami.
- Z taką blizną będę wyglądał groźniej.
Zaśmiał się i zaparkował pod domem. Wysiedliśmy i kiedy tylko znalazłam się w swoim pokoju zaczęłam płakać. Przebrałam się w koszulkę do spania i weszłam pod kołdrę. Po chwili ktoś zapukał.
- Mogę wejść? - Spytał Nate.
Naciągnęłam kołdrę bardziej, żeby zasłonić moje gołe nogi. Krępowałam się, ale nie wiem dlaczego to było też taki podniecające. Kiwnęłam głową.
Nate dał mi szklankę z wodą i tabletkę.
- Co to? - Spytałam przypominając sobie jak mnie uśpił zastrzykiem.
- Tabletka na uspokojenie. Będziesz lepiej spała – kiedy wciąż jej nie wzięłam dodał – nie zabije cię. Weź to i nie będziesz miała koszmarów. Przykro mi, że to wszystko tak wyszło.
Wzięłam tabletkę, wypiłam całą szklankę i położyłam się.
- Przecież to było nieuniknione – odparłam i dodałam – cieszę się, że tata wybrał akurat ciebie.
Nate się uśmiechnął i wyszedł, a ja zasnęłam.


Nadia spała, więc Nate postanowił pozbyć się ciał. Nie wiedział, kto ściga dziewczynę, więc nie mógł tych pachołków dostarczyć ich szefowi. Pojechał nad ocean i pozbył się ich w ten sam sposób co Kennetha Talleya. Potem wrócił do domu, pozamykał drzwi i sprawdził okna. Wziął prysznic by zmyć z siebie to wszystko i opatrzył ranę na wargach. Następnie usiadł przed telewizorem i wypił piwo.
Na następny dzień odwiózł Nadię do szkoły. Wyglądała lepiej niż poprzedniego wieczoru. Zanim zdążyła wsiąść powiedział:
- Uważaj na siebie i w razie czego dzwoń.
- Dobrze – odparła z uśmiechem i poszła do szkoły.
Nate pojechał do Nasha. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna wybaczyła mu sprawę z Vieną. I nie miał zamiaru jej stracić, ani tego spieprzyć. Nash miał rację. Za bardzo się zaangażował. Za bardzo mu na niej zależało i nie tylko pod względem polecenia od Clinta. Chyba się w niej zakochał. Nigdy nie związał się z żadną kobietą na dłużej. Nie miał czasu na miłość, nie tak został wychowany. Ale chciał to zmienić. Nie miał zamiaru całe życie zabijać na zlecenie. Chciał się wyrwać. Nash znalazł Vienę i Nate jest pewny, że im się ułoży. Teraz musi tylko dobrze rozegrać wszystko pomiędzy nim a Nadią.
Razem z przyjacielem usiedli przy barze i Nate opowiedział mu wszystko z poprzedniego wieczoru.
- Czyli sezon się zaczął? - Skwitował to Nash. Zawsze tak mówili, gdy nadchodziła masa zagład, czyli wiele niewyjaśnionych morderstw.
- Tak. Muszę jej teraz bardziej pilnować, więc nie biorę żadnej roboty. Póki co. Nadia jest teraz najważniejsza i gdyby ktoś o mnie pytał, mam urlop.
Uśmiechnął się i zabolała go rana. Nash powiedział, że wygląda jak pionowy Joker.
- Najważniejsza jest teraz Nadia? - Powtórzył Nash i uniósł brwi – czy ty aby się w niej nie zakochałeś?
Nate nie odpowiedział. Wiedział, że zaprzeczanie nie pomoże i przyjaciel się domyśli. I tak też się stało. Zaczął bić brawo, po chwili spoważniał i powiedział:
- Fajnie by było.
Wymienili uśmiechy.


Nie sądziłam, że kiedy Viena odejdzie będę się czuła tak samotna. Niektórzy uśmiechali się do mnie na korytarzu, inni krzywo patrzyli. Przed lunchem podeszła do mnie Ella i spytała:
- Jak się masz po przeprowadzce Vieny? - Zmierzyłam ją wzrokiem, na co odparła – zerwaliśmy. Charlie wciąż cie kocha i chce do ciebie wrócić.
- Powiedz mu, że jest śmieszny i nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Niech trzyma się ode mnie z daleka. Ty też.
Trzasnęłam drzwiczkami od szafki i poszłam na lekcje.
Na historii Stanów spytałam profesora czy mogę wyjść do toalety. Zgodził się, więc poszłam się załatwić. Gdy chciałam wyjść ktoś zewnątrz otwierając drzwi uderzył mnie nimi.
- Auć – powiedziała i odsunęłam się, by ten ktoś wszedł.
Ale nikt nie wchodził. Przeraziłam się i ostrożnie wystawiłam głowę. Był to jednak głupi pomysł ponieważ poczułam uderzenie i upadłam na ziemię. Myślałam, że to wszystko i tak zostanę dopóki ktoś mnie tu nie znajdzie. Lecz ten ktoś chwycił mnie pod pachy i ciągnął do wyjścia. Chciałam krzyczeć, uwolnić się, ale nie miałam siły. Poczułam kolejne uderzenie i tym razem straciłam przytomność.

Otworzyłam oczy i poczułam potworny ból głowy. Usłyszałam pikanie jakiegoś urządzenia, nade mną zrobił się tłok. Pewnie ktoś znalazł mnie w szkole. Przecież zemdlałam, prawda? Chciałam sobie cokolwiek przypomnieć, lecz to sprawiało mi jeszcze większy ból. Spróbowałam się podnieść, ale jakieś ręce położyły mnie z powrotem i nadeszła kolejna fala bólu.
Jęknęłam.
Po chwili znowu ogarnęła mnie ciemność.

Kiedy otworzyłam oczy po raz kolejny zorientowałam się, że jestem w szpitalu. Koło mojego łóżka siedział Nate. Kiedy zobaczył, że jestem przytomna przysunął się i zaczął głaskać mnie po głowie. Jego ręka wędrował po moim policzku, wargach i obojczyku wprawiając moje ciało w rozkosz.
- Jak się czujesz? - Spytał cicho, jakby nie chciał by przyszedł jakiś doktor i przerwał nam tę chwilę. Jakby chciał zatrzymać czas tylko dla nas.
- Co się stało? - Odparłam pytaniem na pytanie. Zabrał rękę i chciał odpowiedzieć, kiedy szybko zareagowałam – nie.
Miałam sucho w ustach, moje wargi były spierzchnięte. Nie chciałam by zabierał dłoń. Chyba szybko się domyślił, ponieważ znów zaczął gładzić moje ciało.
- Ktoś napadł cię w szkole i pobił. Kiedy po ciebie przyjechałem nie odbierałaś na telefony. Poszedłem więc i ruszyłem do dyrektora. Kiedy mnie zobaczył od razu powiedział co się stało i gdzie jesteś. Przyjechałem tu najszybciej jak mogłem. Ale nie chcieli mnie wpuścić. Aż do teraz – odparł i schował głowę w szpitalnej pościeli. Kiedy się podniósł zapytał – wiesz kto to zrobił? Pamiętasz coś?
Próbowałam poskładać myśli.
- Poszłam do toalety. Przed lunchem. Kiedy wychodziłam z łazienki – oblizałam wargi – ktoś uderzył mnie drzwiami. Wyszłam na korytarz by to sprawdzić i dostałam w głowę. Myślałam, że to wszystko, ale byłam na tyle przytomna, więc wiem, że ten ktoś mnie wyniósł. Chyba ze szkoły. Straciłam przytomność przy drzwiach.
Nate napiął wszystkie mięśnie. Widziałam w jego oczach ból. Złapał mnie wolną ręką za dłoń i powiedział:
- Przepraszam, że cię zawiodłem. Miałaś się czuć przy mnie bezpieczna...
- Nie mów tak – wtrąciłam mu – to nie twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć, że napadną mnie w szkole. A ja powinnam być ostrożniejsza.
Pokręcił głową z niepowierzeniem.
- Co mi jest? - Odważyłam się w końcu zapytać.
- Masz obite kilka żeber, rozcięcie na ramieniu i wstrząs mózgu. Dlatego coś mi tu nie pasuje. Znalazł cię profesor od historii Stanów. Powiedział, że leżałaś nieprzytomna koło toalety. Lekarze podejrzewają, że ktoś cię pobił. Dyrektor też dorzucił swoje i powiedział, że kamery nagle przestały działać. W całej szkole. Wiec to była zaplanowana akcja. Ktoś cię pobił, ale nie zrobił tego w szkole. Skoro cię wyprowadzili na zewnątrz.
- Mogło mi się pomylić. Mogły to być drzwi toalety.
- Nie wiem, ale postaram się to rozwiązać i dopadnę tego kto to zrobił. A potem zabiję – powiedział Nate całkiem poważnie.
Przeszły mnie ciarki, ale wiedziałam, że on nie odpuści.
Postanowiłam zmienić temat. Dotknęłam jego rany na ustach, która się goiła i spytałam:
- Faktycznie, z blizną będzie ci do twarzy.
Uśmiechnął się, a ja dalej dotykałam jego ust, policzka i szyi. Zamknął oczy i poddał się mojemu dotykowi. Poczułam się wyjątkowa, ponieważ nie wyobrażałam sobie Natea w takim stanie z jakąkolwiek dziewczyną.
Tą chwilę przewał nam doktor. Stanął w drzwiach i odchrząknął. Nate dał mu miejsce, by do mnie podszedł, a on powiedział:
- Jestem doktor Forbes. Jak się czujesz?
Poświecił mi latareczką w każde oko, a kiedy skończył odpowiedziałam:
- Boli mnie głowa.
- Dam ci środki przeciwbólowe. Zostaniesz na obserwacji kilka dni. Policja będzie chciała z tobą rozmawiać, ale powiedziałem, że póki co musisz odpoczywać, więc przyjadą juto.
- Dziękuję.
Doktor się uśmiechnął i dodał:
- Masz naprawdę walecznego chłopaka – uśmiechnęłam się w duchu, że ktoś tak pomyślał i, że ani Nate ani ja nie zaprzeczyliśmy - siedział przed twoją salą i nie wpuszczał nikogo spoza szpitala. Policjantów, ani twoich znajomych. Siedział tu i czuwał.
Znów się uśmiechnął i wyszedł.
Nate zajął swoje poprzednie miejsce, a ja spytałam:
- Ile spałam?
- Dwie doby – wytrzeszczałam na niego oczy, a on mówił dalej. Odpowiadał na moje pytania, które chciałam mu zadać – była tu policja, ktoś ich wezwał do szkoły. Był też Charlie i Nash. Poprosiłem go by zadzwonił do twojego taty.
- Co? Dlaczego? Nie, nie, nie. Nie chcę żeby się martwił.
- Ma prawo wiedzieć. Że zawaliłem i, że sprawa robi się poważniejsza.
- Czego chciał Charlie?
Wiedziałam, że jeśli o niego zapytam, Nate się zdenerwuje. Jednak dobrze to ukrywał.
- Chciał zobaczyć co z tobą. Wieści szybko się rozchodzą. Powiedział też, bym przekazał ci, że chce do ciebie wrócić.
- Wiem. Ella powiedziała mi to samo w szkole. Co dzisiaj za dzień?
- Wtorek wieczór – odparł Nate i zadał pytanie dotyczące Charliego – masz zamiar do niego wrócić?
Spojrzałam mu w oczy i odparłam:
- Byłabym chyba największą idiotką na świecie.
Uśmiechnął się i powiedział:
- Prześpij się. Musisz odpoczywać.
- Zostaniesz ze mną? - spytałam, a w oczach miałam łzy. Nie wiem czemu.
- Oczywiście. Nie zostawię cie, nie powtórzę tego błędu. Nie musisz się bać, nie odstąpię cię na krok.
Zaśmiał się, a ja zasnęłam.


Następna część w poniedziałek :)

2 komentarze:

  1. Kuuurde... Jakbym miala zlota rybke ktora moglaby spelnic trzy zyczenia... Pomimo wszystkiego chcialabym byc Nadia... Dla Natea.
    To takie romantyczne !!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Poniedziałek, godzina prawie 20, od 30 min odświeżam stronę czekają na dalszą część, a jej wciąż nie ma :(

    OdpowiedzUsuń