Gdy otworzyłam oczy miejsce obok mnie było zimne. Spojrzałam na
zegarek, dochodziła trzecia po południu. Spałam pięć godzin.
Spojrzałam na swój brzuch. Nie było już okładu, ale siniak
wyglądał okropnie.
- Jakim cudem? - Spytałam na głos.
Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Nate rozmawiał z kimś
przez telefon, był w kuchni, a ja stanęłam na schodach Nie widział
mnie, a ja wszystko słyszałam:
- Nie ma mowy. Już ci powiedziałem, że nie sprzedam jej. Nie
jestem taki jak mój ojciec.
Skończył rozmawiać, więc przytuliłam się do niego od tyłu.
- Wyspałaś się?
- Tak. Coś się stało? - Odwrócił się w moją stronę. Był zły
i zmęczony – Nate co się dzieje.
Przestraszył mnie. Bałam się, że chodzi o tatę, ale chodziło o
mnie.
- Dlaczego wszyscy myślą, że cię sprzedam? - Powiedział z ironią
w głosie – wiesz, że tego nie zrobię, prawda?
Ujął moja twarz w dłonie i czekał na odpowiedź. Zachowywał się
jakby tonął, a ja jakbym była ostatnią deską ratunku. Bał się,
że jestem jak pozostali. Że tak jak oni wątpię w jego uczucia do
mnie. Widziałam to w jego oczach.
Położyłam swoje ręce na jego i odpowiedziałam, wciąż patrząc
mu w oczy:
- Nate ja ci wierzę. Wierzę w to wszystko co jest między nami.
Nigdy w ciebie nie zwątpię.
Oparł swoje czoło o moje i odetchnął głęboko, a potem mnie
przytulił. Chyba żadne z nas nigdy się tak nie czuło. Tak ważne
dla drugiej osoby.
- Muszę wziąć prysznic.
Powiedziałam i poszłam do łazienki. Gdy do niej wchodziłam do
Natea znów zadzwonił telefon. Tym razem się nie zdenerwował.
Kiedy byłam ubrana, a moje włosy wyschły Nate przyszedł do mojego
pokoju i usiadł na łóżku.
- Jak brzuch? - Zapytał unosząc koszulkę.
Jego ręka musnęła moją skórę, a ciało przeszły ciarki.
Przejechał palcem po siniaku, aż się skrzywiłam. Wyszedł na
chwilę i wrócił z jakąś maścią.
- Połóż się – poprosił.
Zrobiłam tak, a on zaczął smarować mojego siniaka. Po chwili
poczułam chłód. Mimo że dotyk Nate w tym miejscu sprawiał mi
ból, maść pomagała. Kiedy skończył dodał:
- Poczekaj aż wchłonie – zatrzymał moją rękę, która chciała
opuścić koszulkę i złapał ją – musimy gdzieś jechać.
- Nate o co chodzi z twoim tatą? - Spytałam nagle.
Chwilę milczał, a potem odpowiedział:
- Miałem szesnaście lat kiedy zabił na moich oczach pewną
dziewczynę – wzdrygnęłam się, ale nie przerywałam mu –
powiedział, że od teraz to też mój świat. Najgorsze było to, że
ona była niewinna, a ja ją znałem i lubiłem. Tata zrobił to by
pokazać mi, że w tym biznesie nie ma miejsca na miłość. Jest
tylko strach, którym jesteś ty sam, tak mówił. Potem zaczął
mnie wszystkiego uczyć. Zabijania, straszenia, jeździłem z nim do
pracy – ostatnie słów wypowiedział z pogardą – uczył mnie
jak pozbywać się negatywnych emocji, jak nie mieć sumienia i być
twardym. Po dwóch latach zostawił mnie w tym domu. Musiałem sam
sobie poradzić, więc pogodziłem się z nową robotą. Tata
sprzedał mnie Jeremiemu, ale polubiliśmy się. Jeremi mi pomógł
wejść w ten świat lepiej. Został moim stałym klientem.
Uśmiechnął się smutno i przesunął palcem po moich ustach, a
potem złożył na nich pocałunek
- Dlatego tak bardzo nie chcę by coś ci się stało – mruknął i
dodał – chodź.
Pomógł mi wstać i po kilku minutach siedzieliśmy w cadillacu.
- Przykro mi. Z powodu twojego taty – powiedziałam, gdy zaparkował
pod jakąś dużą firmą.
Spojrzał na mnie i odparł:
- Mi też.
Wysiedliśmy i pojechaliśmy windą do biura Jeremiego. Wpuścił nas
od razu i kazał zająć miejsca. Wyciągnął do mnie rękę i
powiedział:
- Jestem Jeremi, a ty pewnie Nadia? - Kiwnęłam głową – miło
cię wreszcie poznać.
Uśmiechnęłam się, a on zwrócił się do Nate:
- Moi ludzie namierzyli tą dziewczynę. Znaleźliśmy ich kryjówkę,
ale nie działaliśmy. Nie chcieliśmy ich wykurzyć i sprawiać by
zmienili miejsce. Ciężko było ich znaleźć. Przywłaszczyli sobie
jakiś opuszczony dom na 15216 Mansal Ave.
O mało co nie spadłam z krzesła, gdy wypowiedział numer i ulicę.
- Jest pan pewien? - Spytałam, a oni spojrzeli na mnie.
- Tak. Co tam jest? - Nachylił się nad biurkiem.
- Mój dom – wydukałam.
Nikt się nie odezwał. Po chwili Jeremi powiedział:
- Pewnie dlatego tam są. Nikt by nie podejrzewał, że schronili się
w mieszkaniu osoby, którą ścigają.
Było mi słabo, musiałam wyjść na świeże powietrze. Spojrzałam
na Nate błagalnym wzrokiem, a on zrozumiał. Wstał i powiedział do
Jeremiego:
- Dziękuję.
Jeremi kiwnął głową.
Po chwili znaleźliśmy się przy aucie. Oparłam się o nie ręką i
zgięłam w pół. Chciało mi się wymiotować. Nate poklepał mnie
po plecach i zapytał:
- Wszystko gra?
- Nie. Oni panoszą się po moim domu!
- Uspokój się – powiedział i wyprostował mnie – nie denerwuj
się.
Przytulił mnie, a potem wsadził do samochodu. Kiedy sam zajął
miejsce zapytał:
- Jedziemy tam? - Spojrzałam na niego, a on łobuzersko się
uśmiechnął.
Byłam wściekła i dostałam nagłego ataku adrenaliny, więc
kiwnęłam głową.
Po dziesięciu minutach byliśmy na Mansal Ave i znaleźliśmy numer
15216. Zaparkowaliśmy prosto pod domem. Bez żadnego ostrzeżenia
czy ukrywania się. Już chciałam wychodzić, kiedy Nate mnie
powstrzymał. Wyjął ze skrytki pistolet muskając przy tym moje
kolano i powiedział:
- Pójdę się rozejrzeć. A ty zostaniesz tutaj.
- Jesteś pewien, że chcesz mnie zostawiać samą? - Spytałam
unosząc brwi. Nie miałam zamiaru siedzieć w aucie i czekać, a
Nate o tym doskonale wiedział. Westchnął i wysiadł – właśnie.
Rzuciłam i poszłam za nim. Weszliśmy frontowymi drzwiami. Znaczy
chcieliśmy, bo były zamknięte. Poszliśmy wiec od tyłu. Weszliśmy
przez szklane drzwi i doznałam szoku. Całe mieszkanie było
zdewastowane. Wstrzymałam oddech i złapałam Natea za rękę by
poczuć się lepiej. Odwzajemnił uścisk, więc odetchnęłam
głęboko. Poprowadziłam go do kuchni, salonu, łazienki, sypialni
taty i na koniec mojej. Sprawdzaliśmy wszystkie pomieszczenia
szukając czegokolwiek. Sami nie wiedzieliśmy czego. Mój pokój też
był zniszczony.
- Nie będziemy mogli tutaj wrócić – powiedziałam cicho.
- Moje łóżko jest duże, a jak się zwolni twój pokój to będzie
wolna i jedna sypialnia – rzucił Nate z uśmiechem i dodał –
spakuj to co chcesz z twojego pokoju i twojego taty. Masz rację, nie
możecie tu wrócić.
Zrobiłam tak. W dwie sportowe torby spakowałam resztę swoich
ciuchów, jakieś drobiazgi i rzeczy taty. Nate ciągle pilnował
drzwi, by nikt nie zaszedł mnie od tyłu.
- Chodźmy stąd zanim wrócą – powiedział i złapał mnie za
rękę.
- Ciekawe gdzie są – rzuciłam wolno i modliłam się by nie
zastali tutaj nas.
Na szczęście tak się nie stało. Zdążyliśmy wsiąść do auta i
pojechać do mieszkania Nate. Tam rozpakowałam torby i zeszłam do
salonu.
- Twój tata – Nate wyciągnął ku mnie telefon i dodał zanim
poszłam do kuchni – wszystko mu opowiedziałem.
- Cześć tato – rzuciłam do słuchawki.
- Cześć skarbie, jak się trzymasz? - Spytał zmęczony.
- Dobrze. A ty?
- Też. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Stęskniłem się.
- Ja tez. Przykro mi z powodu naszego mieszkania. Będziemy musieli
znaleźć nowe.
- Tak, ale tym będziemy się martwić potem. Słyszałem, że Ralf
jest w mieście.
- Tak. Zaczepił mnie parę razy w klubie, chce mnie złapać jak
wszyscy, by zgarnąć nagrodę. No wiesz, dzień jak co dzień.
Zaśmialiśmy się.
- Przykro mi, że musisz go oglądać. Ale nie rób nic głupiego.
Wiem, że od dawna marzysz o zemście, ale jeśli go zabijesz, będzie
cię to prześladowało do końca życia.
- Wiem tato – powiedziałam tak tylko, żeby go uspokoić, choć
pewnie czuł, że mnie nie przekonał – muszę kończyć. Kocham
cię, pa.
- Ja ciebie też. Pa.
Rozłączyłam się, by nie płakać. Tata miała racje. Wiedział,
że bardzo pragnę zemścić się za mamę. Chciałam zabić Ralfa,
niezależnie od wszystkiego.
Poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich biodrach i odwróciłam
się gwałtownie. Zobaczyłam Natea. Przyglądał mi się uważnie, a
po chwili pocałował. Ostatnio dużo się całowaliśmy, a nawet nie
wiem czy można było nazywać nas parą. Kiedy się od siebie
oderwaliśmy, schowałam głowę w jego ramionach i poczułam się
taka mała i bezbronna.
- Kiedy to wszystko się skończy? - Spytałam.
- Nie wiem – odpowiedział – wytrzymasz. Jesteś twarda
dziewczyna, więc dasz radę.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
Allllle EMOCJE !
OdpowiedzUsuńIDE CZYTAC DALEJ. !!!