W niedzielę
wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Oglądałam właśnie z Natem
serial i śmialiśmy się do rozpuku. O dziwo przegadałam z nim cały
wieczór. Pił piwo dla rozluźnienia po pracy, a ja się nudziłam.
Chciałam zresztą z kimś porozmawiać, żeby nie myśleć o moim
rozstaniu z Charliem. Tak, mieliśmy trudniejsze chwile, ale przecież
byliśmy ze sobą rok. Tak łatwo jest to skończyć?
Siedzieliśmy więc
na kanapie i rozmawialiśmy. Nie wspomniałam Nateowi co się stało.
Dużo się jednak o sobie dowiedzieliśmy. Powiedziałam mu nawet, że
moja mama została zabita przy porodzie i nie miałam szansy nigdy
jej poznać. On także opowiedział mi trochę o rodzicach.
- Nadia do ciebie!
Zawołała Nate z
przedsionka, a kiedy poszłam zobaczyć kto to, zdziwiłam się.
Viena ściągała
kurtkę, ponieważ Nate zaprosił ją do środka. Było to dziwne.
- Ona ujdzie –
wytłumaczył moją zdziwioną minę i dodał – idę się przespać,
bo za godzinę ma wpaść Nash.
Kiwnęłam głową,
zaprosiłam Vienę do salonu i zrobiłam nam herbaty. Kiedy do niej
dosiadłam, zmierzła mnie wzorkiem przyjaciółki. Wiedziałam co to
oznacza.
- Wiesz? -
Spytałam.
- Tak. Przykro mi,
że nie miałam dla ciebie czasu. Dlatego postanowiłam przyjechać
tutaj.
- Dziękuję.
Opowiedziałam jej
całe wczorajsze zajście oraz to, że Ella uczy Charliego matmy.
- Przecież Charlie
ma same dobre oceny z matmy. Czegoś tu nie rozumiem – skomentowała
przyjaciółką.
- Ja też. No ale
to już nie moja sprawa. Przecież już nie jesteśmy razem.
- Kochanie... może
się zejdziecie, kto wie?
- Viena, wiesz
przecież co ja myślę o wracaniu do siebie i takie tam – spuściła
wzrok jakby nie wiedziała jak mnie pocieszyć – zresztą wczoraj
zmieniłam status. Jakby to wszystko miało jakieś znaczenie. Ktoś
mnie ściga, mojego tatę, na dodatek Charlie. Do dupy.
Oparłam głowę na
ramieniu przyjaciółki i postanowiłyśmy obejrzeć telewizję.
Leciał jakiś serial. Gdy się skończył, Viena zbierała się do
wyjścia. Ktoś zapukał, Nate zszedł otworzyć i po chwili w środku
był Nash. Przedstawił się Vienie, a ona mu. Ja z Natem
wymieniliśmy spojrzenia.
- Dobra, co takiego
ważnego dla mnie masz? - Spytał Nate.
Nash wciąż stał
w przedsionku. Viena zakładała kurtkę.
- Wychodzisz? -
Spytał jej, a ona kiwnęła głową – jesteś samochodem?
- Autobusem.
- Podrzucę cię do
domu. Widziałem jak na plaży kręci się kilka osób. Lepiej, żebyś
nie wraca do domu, gdy jest tak ciemno – rzucił Nash, a mnie
naszedł strach. Viena spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową,
by dodać jej otuchy. Przed wyjściem Nash rzucił do Natea –
zadzwoń do Jeremiego. Ma dla ciebie zadanie.
Pożegnałam się z
Vieną, po czym Nate zamknął drzwi na klucz.
- Myślisz, że ci
na plaży, że oni... - nie mogłam wydusić słowa.
Bałam się o
przyjaciółkę. O siebie.
- Nie martw się.
To pewnie jakieś dzieciaki wracają pijane po imprezie. Nic
wielkiego. Nash pewnie chciał poderwać twoją koleżankę i dlatego
tak to rozegrał.
Powiedział Nate i
zaprowadził mnie na kanapę.
- Zerwaliście,
prawda? - Spojrzałam na niego zdziwiona – ty i Charlie.
- Znowu śledzisz
mojego fejsa?
- Muszę pilnować
czy przez przypadek nie podałaś mojego... naszego adresu –
uśmiechnął się, lecz kiedy zauważył moją poważną minę,
spytał – wszystko w porządku?
- Tak, po prostu.
Trochę to trudne dla mnie.
- Znajdziesz kogoś
lepszego. Ten dupek na ciebie nie zasługiwał – uśmiechnął się
i tym razem ja też to zrobiłam.
- Dzięki.
Powiedziałam
jeszcze i poszłam spać.
Następnego dnia
Nate podrzucił mnie do szkoły. Powiedział, że będzie także po
mnie przyjeżdżał. Nie chce by ktoś mnie napadł podczas
niewinnego spacerku. Szłam do szkoły i w klasie znalazłam
rozmawiającą Ellę z Vieną.
- Cześć –
stanęłam za Ellą, lecz gdy mnie zobaczyła poszła usiąść na
swoje miejsce nie odzywając się – co jej się stało? - Spytałam
Vieny.
- Chcesz wiedzieć?
- Miała dziwną minę. Bałam się, że ona też mnie zaraz
zignoruje.
- Viena co się
dzieje?
- Ella jest z
Charliem – zaniemówiłam – oni już jakiś czas temu... po
prostu ich do siebie pociągnęło.
- Co? - Byłam
wściekła.
- Tak mi
powiedziała! - Usprawiedliwiła się przyjaciółka.
Zdenerwowana
wstałam i podeszłam do Elli.
- Jak mogłaś! -
Zaczęłam krzyczeć jej w twarz i nie obchodziło mnie to, że inni
patrzyli – myślałam, że się przyjaźnimy, a ty tak po postu
odebrałaś mi chłopaka.
- Najwidoczniej nie
pasowaliście do siebie. Pogódź się z tym. Zresztą ileż można
czekać na... wiesz na co.
Ella wydęła usta,
a ja miałam ochotę walnąć jej w tą słodką, niewinną mordkę.
Nie zrobiłam tego jednak. Chciałam usiąść na swoje miejsce, lecz
wpadłam na Charliego i przewróciłam się do tyłu. Walnąłem
głową w ławkę, a klasa zaczęła się śmiać. Charlie chciał mi
pomóc, lecz wstałam sama i minęłam go. Usiadłam na swoim miejscu
i mimo próśb Vieny, bym poszła do pielęgniarki tam zostałam.
Zaczęła się lekcja, a mnie ciągle łupało z tyłu głowy. Ból
był nie do zniesienia, lecz nie chciałam dać Charliemu i Elli
satysfakcji. Miziali się na każdej przewie. Informacja szybko się
rozeszła i połowa ludzi mi współczuła, druga się śmiała z
mojej naiwności. Zaczynałam wątpić czy on mnie nie zdradzał.
Jeśli tak to czułabym się okropnie. Po lunchu ból był nie do
zniesienia. Zadzwoniłam do Natea, lecz on nie odbierał. Wróciłam
do domu autobusem, a potem piechotą.
Nate przed
południem pojechał do Jeremiego. Jego stały klient. Kilka razy
wykonywał dla niego zadanie, niestety zawsze te brudniejsze.
Podjechał pod jego dom i po chwili do auta wsiał młody facet, z
brązowymi włosami i w garniturze. Pracował w poważnej firmie,
jednak dorabiał jako gangster. Szef jednego gangu.
- Kenneth Talley. Pracuje sam, nie ma rodziny, przyjaciół, nikogo
kto by za nim tęsknił. Zabij go, a ciało wrzuć do oceanu. Tu masz
pięć tysięcy, Kenneth jest na plaży. Moi ludzie go tam dziś
widzieli.
Nate przeliczył
pieniądze i kiwnął głowa. Został sam i ruszał na plażę.
Szybko znalazł Talleya, lecz trudniej było go zabić. Niestety Nate
nie schował do auta więcej naboi, musiał więc posłużyć się
rękoma. Na plaży nie było ludzi. Zaszedł więc Talleya od tyłu i
zaczął go dusić. Ten jednak miał przy sobie nóż i rozciął
Nateowi skórę na ramieniu. Nie miał kurtki, tylko zwykły T-shirt.
Po kilku minutach walki udało mu się odebrać Kennethowi nóż,
podciąć mu gardło i wrzucić go do oceanu. Potem wsiadł do auta i
wrócił do domu. Kiedy wszedł Nadia szukała czegoś w szafkach.
- Czego szukasz? -
Usłyszałam za sobą głos Natea i odwróciłam się gwałtownie.
- Tabletek. Boli
mnie głowa.
Jak weszłam do
mieszkania płakałam i krzyczałam, by jakoś wyładować złość.
Nate musiał zauważyć, że moje policzki są mokre, a zielone oczy
czerwone od płaczu. Podszedł i wyjął z szafki tabletki.
- Dzięki. Co ci
się stało? - Spytałam wskazując jego koszulkę i ramię we kwi.
- Moje zlecenie –
uśmiechnął się smutno Nate i kontynuował – pójdę wziąć
prysznic, a jak wrócę to pogadamy.
Poszedł do
łazienki, a ja wzięłam dwie tabletki, popiłam wodą i położyłam
się na kanapie. Zanim jednak tam poszłam wzięłam dla Natea piwo i
postawiłam na stoliku. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może
dlatego, że gdyby usiadł, nie chciałam zostawać sama. Włączyłam
jakiś program, a po chwili ktoś usiadł tam, gdzie miałam nogi.
Chciałam się podnieść, lecz Nate mnie powstrzymał i nakrył
kocem. Miał na sobie dresy. Był boso i bez koszulki, i po raz
kolejny na widok jego ciała zaparło mi dech w piersiach. Włosy
miał mokre i kapało mu na ramiona. To ranne zabandażował.
- Co się stało? -
Spytał.
- Ella i Charlie są
razem. Pokłóciłam się z nią, a na niego wpadłam i wylądowałam
na podłodze. Uderzyłam się przy tym w ławkę głową. Zwolniłam
się bo nie wytrzymywałam. Dzwoniłam, ale byłeś zajęty.
- Przepraszam.
Gdybym wiedział, przyjechałbym.
- A co ci się
stało? - Spytałam pociągając nosem.
- Naprawdę chcesz
wiedzieć?
- Przyniosłam ci
piwo. Wiem, że lubisz się odstresować.
Nate zaśmiała
się, otworzył piwo i oparł się kładąc moje nogi na swoich.
- Normalnie kobieta
ideał.
Teraz to ja się
zaśmiałam.
- Wszystko w
porządku?
- Nie.
Odparłam i z moich
oczu poleciały łzy. Nie chciałam by Nate widział mnie w takim
stanie, więc spróbowałam zasnąć.
Tak dziwnie się to kończy, a potem czyta zanim dodam kolejną część. dziwnie, bo jestem swoim spojlerem xd
Kolejną część dodam jutro - ot tak! Może przy okazji przekażę szczęśliwą wiadomość, trzymajcie za mnie kciuki mocno :*
OH ! Nie moge sie doczekac... I tej szczesliwej wiadomosci ... I nowego rozdzialu.
OdpowiedzUsuńGenialne jak zawsze... ;*
Wspaniała książka! nie mogę się doczekać następnej części :)
OdpowiedzUsuń