poniedziałek, 19 maja 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 8

W niedzielę wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Oglądałam właśnie z Natem serial i śmialiśmy się do rozpuku. O dziwo przegadałam z nim cały wieczór. Pił piwo dla rozluźnienia po pracy, a ja się nudziłam. Chciałam zresztą z kimś porozmawiać, żeby nie myśleć o moim rozstaniu z Charliem. Tak, mieliśmy trudniejsze chwile, ale przecież byliśmy ze sobą rok. Tak łatwo jest to skończyć?
Siedzieliśmy więc na kanapie i rozmawialiśmy. Nie wspomniałam Nateowi co się stało. Dużo się jednak o sobie dowiedzieliśmy. Powiedziałam mu nawet, że moja mama została zabita przy porodzie i nie miałam szansy nigdy jej poznać. On także opowiedział mi trochę o rodzicach.
- Nadia do ciebie!
Zawołała Nate z przedsionka, a kiedy poszłam zobaczyć kto to, zdziwiłam się.
Viena ściągała kurtkę, ponieważ Nate zaprosił ją do środka. Było to dziwne.
- Ona ujdzie – wytłumaczył moją zdziwioną minę i dodał – idę się przespać, bo za godzinę ma wpaść Nash.
Kiwnęłam głową, zaprosiłam Vienę do salonu i zrobiłam nam herbaty. Kiedy do niej dosiadłam, zmierzła mnie wzorkiem przyjaciółki. Wiedziałam co to oznacza.
- Wiesz? - Spytałam.
- Tak. Przykro mi, że nie miałam dla ciebie czasu. Dlatego postanowiłam przyjechać tutaj.
- Dziękuję.
Opowiedziałam jej całe wczorajsze zajście oraz to, że Ella uczy Charliego matmy.
- Przecież Charlie ma same dobre oceny z matmy. Czegoś tu nie rozumiem – skomentowała przyjaciółką.
- Ja też. No ale to już nie moja sprawa. Przecież już nie jesteśmy razem.
- Kochanie... może się zejdziecie, kto wie?
- Viena, wiesz przecież co ja myślę o wracaniu do siebie i takie tam – spuściła wzrok jakby nie wiedziała jak mnie pocieszyć – zresztą wczoraj zmieniłam status. Jakby to wszystko miało jakieś znaczenie. Ktoś mnie ściga, mojego tatę, na dodatek Charlie. Do dupy.
Oparłam głowę na ramieniu przyjaciółki i postanowiłyśmy obejrzeć telewizję. Leciał jakiś serial. Gdy się skończył, Viena zbierała się do wyjścia. Ktoś zapukał, Nate zszedł otworzyć i po chwili w środku był Nash. Przedstawił się Vienie, a ona mu. Ja z Natem wymieniliśmy spojrzenia.
- Dobra, co takiego ważnego dla mnie masz? - Spytał Nate.
Nash wciąż stał w przedsionku. Viena zakładała kurtkę.
- Wychodzisz? - Spytał jej, a ona kiwnęła głową – jesteś samochodem?
- Autobusem.
- Podrzucę cię do domu. Widziałem jak na plaży kręci się kilka osób. Lepiej, żebyś nie wraca do domu, gdy jest tak ciemno – rzucił Nash, a mnie naszedł strach. Viena spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową, by dodać jej otuchy. Przed wyjściem Nash rzucił do Natea – zadzwoń do Jeremiego. Ma dla ciebie zadanie.
Pożegnałam się z Vieną, po czym Nate zamknął drzwi na klucz.
- Myślisz, że ci na plaży, że oni... - nie mogłam wydusić słowa.
Bałam się o przyjaciółkę. O siebie.
- Nie martw się. To pewnie jakieś dzieciaki wracają pijane po imprezie. Nic wielkiego. Nash pewnie chciał poderwać twoją koleżankę i dlatego tak to rozegrał.
Powiedział Nate i zaprowadził mnie na kanapę.
- Zerwaliście, prawda? - Spojrzałam na niego zdziwiona – ty i Charlie.
- Znowu śledzisz mojego fejsa?
- Muszę pilnować czy przez przypadek nie podałaś mojego... naszego adresu – uśmiechnął się, lecz kiedy zauważył moją poważną minę, spytał – wszystko w porządku?
- Tak, po prostu. Trochę to trudne dla mnie.
- Znajdziesz kogoś lepszego. Ten dupek na ciebie nie zasługiwał – uśmiechnął się i tym razem ja też to zrobiłam.
- Dzięki.
Powiedziałam jeszcze i poszłam spać.

Następnego dnia Nate podrzucił mnie do szkoły. Powiedział, że będzie także po mnie przyjeżdżał. Nie chce by ktoś mnie napadł podczas niewinnego spacerku. Szłam do szkoły i w klasie znalazłam rozmawiającą Ellę z Vieną.
- Cześć – stanęłam za Ellą, lecz gdy mnie zobaczyła poszła usiąść na swoje miejsce nie odzywając się – co jej się stało? - Spytałam Vieny.
- Chcesz wiedzieć? - Miała dziwną minę. Bałam się, że ona też mnie zaraz zignoruje.
- Viena co się dzieje?
- Ella jest z Charliem – zaniemówiłam – oni już jakiś czas temu... po prostu ich do siebie pociągnęło.
- Co? - Byłam wściekła.
- Tak mi powiedziała! - Usprawiedliwiła się przyjaciółka.
Zdenerwowana wstałam i podeszłam do Elli.
- Jak mogłaś! - Zaczęłam krzyczeć jej w twarz i nie obchodziło mnie to, że inni patrzyli – myślałam, że się przyjaźnimy, a ty tak po postu odebrałaś mi chłopaka.
- Najwidoczniej nie pasowaliście do siebie. Pogódź się z tym. Zresztą ileż można czekać na... wiesz na co.
Ella wydęła usta, a ja miałam ochotę walnąć jej w tą słodką, niewinną mordkę. Nie zrobiłam tego jednak. Chciałam usiąść na swoje miejsce, lecz wpadłam na Charliego i przewróciłam się do tyłu. Walnąłem głową w ławkę, a klasa zaczęła się śmiać. Charlie chciał mi pomóc, lecz wstałam sama i minęłam go. Usiadłam na swoim miejscu i mimo próśb Vieny, bym poszła do pielęgniarki tam zostałam. Zaczęła się lekcja, a mnie ciągle łupało z tyłu głowy. Ból był nie do zniesienia, lecz nie chciałam dać Charliemu i Elli satysfakcji. Miziali się na każdej przewie. Informacja szybko się rozeszła i połowa ludzi mi współczuła, druga się śmiała z mojej naiwności. Zaczynałam wątpić czy on mnie nie zdradzał. Jeśli tak to czułabym się okropnie. Po lunchu ból był nie do zniesienia. Zadzwoniłam do Natea, lecz on nie odbierał. Wróciłam do domu autobusem, a potem piechotą.

Nate przed południem pojechał do Jeremiego. Jego stały klient. Kilka razy wykonywał dla niego zadanie, niestety zawsze te brudniejsze. Podjechał pod jego dom i po chwili do auta wsiał młody facet, z brązowymi włosami i w garniturze. Pracował w poważnej firmie, jednak dorabiał jako gangster. Szef jednego gangu.
- Kenneth Talley. Pracuje sam, nie ma rodziny, przyjaciół, nikogo kto by za nim tęsknił. Zabij go, a ciało wrzuć do oceanu. Tu masz pięć tysięcy, Kenneth jest na plaży. Moi ludzie go tam dziś widzieli.
Nate przeliczył pieniądze i kiwnął głowa. Został sam i ruszał na plażę. Szybko znalazł Talleya, lecz trudniej było go zabić. Niestety Nate nie schował do auta więcej naboi, musiał więc posłużyć się rękoma. Na plaży nie było ludzi. Zaszedł więc Talleya od tyłu i zaczął go dusić. Ten jednak miał przy sobie nóż i rozciął Nateowi skórę na ramieniu. Nie miał kurtki, tylko zwykły T-shirt. Po kilku minutach walki udało mu się odebrać Kennethowi nóż, podciąć mu gardło i wrzucić go do oceanu. Potem wsiadł do auta i wrócił do domu. Kiedy wszedł Nadia szukała czegoś w szafkach.

- Czego szukasz? - Usłyszałam za sobą głos Natea i odwróciłam się gwałtownie.
- Tabletek. Boli mnie głowa.
Jak weszłam do mieszkania płakałam i krzyczałam, by jakoś wyładować złość. Nate musiał zauważyć, że moje policzki są mokre, a zielone oczy czerwone od płaczu. Podszedł i wyjął z szafki tabletki.
- Dzięki. Co ci się stało? - Spytałam wskazując jego koszulkę i ramię we kwi.
- Moje zlecenie – uśmiechnął się smutno Nate i kontynuował – pójdę wziąć prysznic, a jak wrócę to pogadamy.
Poszedł do łazienki, a ja wzięłam dwie tabletki, popiłam wodą i położyłam się na kanapie. Zanim jednak tam poszłam wzięłam dla Natea piwo i postawiłam na stoliku. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że gdyby usiadł, nie chciałam zostawać sama. Włączyłam jakiś program, a po chwili ktoś usiadł tam, gdzie miałam nogi. Chciałam się podnieść, lecz Nate mnie powstrzymał i nakrył kocem. Miał na sobie dresy. Był boso i bez koszulki, i po raz kolejny na widok jego ciała zaparło mi dech w piersiach. Włosy miał mokre i kapało mu na ramiona. To ranne zabandażował.
- Co się stało? - Spytał.
- Ella i Charlie są razem. Pokłóciłam się z nią, a na niego wpadłam i wylądowałam na podłodze. Uderzyłam się przy tym w ławkę głową. Zwolniłam się bo nie wytrzymywałam. Dzwoniłam, ale byłeś zajęty.
- Przepraszam. Gdybym wiedział, przyjechałbym.
- A co ci się stało? - Spytałam pociągając nosem.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Przyniosłam ci piwo. Wiem, że lubisz się odstresować.
Nate zaśmiała się, otworzył piwo i oparł się kładąc moje nogi na swoich.
- Normalnie kobieta ideał.
Teraz to ja się zaśmiałam.
- Wszystko w porządku?
- Nie.

Odparłam i z moich oczu poleciały łzy. Nie chciałam by Nate widział mnie w takim stanie, więc spróbowałam zasnąć.



Tak dziwnie się to kończy, a potem czyta zanim dodam kolejną część. dziwnie, bo jestem swoim spojlerem xd
Kolejną część dodam jutro - ot tak! Może przy okazji przekażę szczęśliwą wiadomość, trzymajcie za mnie kciuki mocno :*

2 komentarze:

  1. OH ! Nie moge sie doczekac... I tej szczesliwej wiadomosci ... I nowego rozdzialu.
    Genialne jak zawsze... ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała książka! nie mogę się doczekać następnej części :)

    OdpowiedzUsuń