Rano nie mogłam
spojrzeć Nateowi w oczy. To co powiedziałam poprzedniego wieczoru
nigdy nie wyjdzie mi z głowy. On za to chodził ciągle
uśmiechnięty. Odwiózł mnie do szkoły i poszłam szukać Vieny,
lecz jej nie było. Napisałam szybkiego SMS, kiedy wchodziłam do
klasy.
GDZIE JESTEŚ?
NIE BĘDZIE MNIE
DZIŚ. SPOTKAJMY SIĘ W KAWIARNI PO LEKCJACH
OKEY
Zajęłam swoje
miejsce i pierwszy raz od rozstania z Charliem poczułam się
samotna.
Nate pojechał do
klubu. Ponoć Nash miał dla niego wiadomość. Nie mógł zapomnieć
o wpadce Nadii. Prawda, wyobrażał sobie jak całuje, bo przecież
jest chłopakiem, a ona bardzo atrakcyjną dziewczyna. Kiedy o tym
myślał uśmiech sam malował mu się na twarzy.
Wszedł do klubu i
spytał barmana, gdzie Nash. Po chwili przyjaciel pojawił się we
własnej osobie.
- Dzwonił Jeremi.
Powiedział, że ma dla ciebie jakieś informacje, ale masz wpaść
jutro – mówił przyjaciel spokojnie – dziś nie ma go w mieście.
- Jasne. Dzięki. A
jak woja wczorajsza randka? - Spytał Nate, a Nash wytrzeszczył
oczy.
- Skąd... -
zaczął, lecz sam znał odpowiedź – Nadia? - Nate kiwnął głową
– no cóż. Fajnie było. Jest miła, ładna i takie tam.
- I takie tam? -
Brwi Nate powędrowały do góry, lecz chłopak nie ciągnął
tematu, tylko rzucił – słyszałeś? Idziemy dziś na imprezę.
Nash westchnął z
bezradności i wrócił na zaplecze, a Nate do domu.
Kiedy wchodziłam
do kawiarni Viena już siedziała i zamówiła dla nas latte.
Przywitałam się z nią i nim zdążyłam usiąść rzuciłam:
- Opowiadaj.
- No więc,
poszliśmy do kina. Nash był tak szarmancki, że płacił. Po filmie
pojechaliśmy w takie ładne miejsce, nie wiem nawet gdzie, ale było
pięknie. No i dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i powiedział,
że chce to powtórzyć.
Zaczęłyśmy
piszczeć, lecz po chwili przypomniałyśmy sobie ile mamy lat i
spokojnie powiedziałam:
- Ale się będziemy
bawić u Barta – Viena wytrzeszczyła na mnie oczy, więc dodałam
– Nate się zgodził i idziemy. Oboje. Więc pewnie Nash też.
Uśmiechnęłam się
i opowiedziałam jej o mojej wczorajszej słownej wpadce. Zaczęła
się śmiać, a na koniec spytała:
- Lecisz na niego?
- Co? -
Powiedziałam zbyt wysokim tonem – nie. Po prostu dobrze się
dogadujemy - Viena zmarszczyła brwi, więc postanowiłam to
sprostować – jest przystojny, wysportowany, silny i emanuje jakąś
dziwną energią, ale to Nate. Płatny zabójca. Myślisz, że
mogłabym być z kimś takim? Z kimś kto tak zarabia na życie?
- Miłość wybacza
wszystko.
- Viena! Ja wcale
na niego nie lecę.
- Kochana, to się
nazywa wyparcie – zmarszczyłam brwi – nie patrz tak na mnie. To
czysta psychologia. Zerwałaś z Charliem, więc zaczęłaś patrzeć
na innych facetów. A, że Nate jest blisko i pasuje wszystkich twoim
wymaganiom u idealnego chłopaka, nie dziw się, że ci się podoba.
Zaprzeczasz tylko dlatego, że jesteś świeżo po rozstaniu. Proste.
- Ha ha ha, szkoda
że to nie prawda.
- Poczekamy,
zobaczymy. Zresztą nie mów mi, że ten jego instynkt
samozachowawczy, drapieżna, dzika natura i złowieszcza aura cię
nie przekonują.
- Co ma do tego
instynkt samozachowawczy? - Viena wzruszyła ramionami, więc obie
zaczęłyśmy się śmiać.
Rozmawiałyśmy o
tym co na siebie założyć na imprezę, aż nadeszła piąta. Bart
zaczyna balangę o ósmej, więc zadzwoniłam do Natea, ponieważ
chciałam się przygotować. Przyjechał po dziesięciu minutach.
Odwieźliśmy Vienę i wróciliśmy do domu.
- Jak ci minął
dzień? - Spytał, gdy otwierał mi drzwi od mieszkania.
- Dobrze, a tobie?
- Też. Nash
przyjdzie.
- Świetnie. Viena
będzie zachwycona.
Uśmiechnęłam się
i poszłam pod prysznic. Ogoliłam nogi i zmyłam z siebie cały
stres. Chciałam się ubrać, lecz zapomniałam wziąć czystych
ciuchów z pokoju, więc narzuciłam na siebie ręcznik i modląc
się, by Nate był w swoim pokoju wyszłam z łazienki. Niestety stał
pod drzwiami. Gdy mnie zobaczył mokrą i w ręczniki uśmiechnął
się.
- Chciałem spytać
jak długo, bo muszę skorzystać.
- Tak, ja...
nieważne.
Minęłam go i
pospiesznie weszłam po schodach, po czym zamknęłam się w pokoju.
Znowu spiekłam raka.
Ubrałam czarne
rajstopy, krótką niebieską spódniczkę i czarny top. Na to
narzuciłam sweterek i buty na obcasie. Wygodne, niezbyt wysokie, no
i będę wyższa dla Natea.
Zaraz, co? Nie,
dlaczego ja ciągle o nim myślę? Czy aby podświadomie dla niego
się tak wystroiłam? Nadia uspokój się. Po prostu wariuję. To
tylko hormony. Tak. Nic więcej.
Przeczesałam
włosy, które potrzebowały kilku chwil by wyschnąć. Może i Ellą
była zwykłą suką, ale miała rację bym ścięła włosy do
ramion. Tak mi lepiej. Psiknęłam perfumami w powietrzu i przeszłam
przez nie. Założyłam kolczyki, do małej torebki schowałam
najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju. Nate czekał na dole.
Dochodziła ósma.
- Wow, nieźle
wyglądasz – powiedział mierząc mnie od góry do dołu.
- Dziękuję. Ty
też.
Miał na sobie
czarne buty za kostkę, które nie wiem czemu bardzo mi się
podobały. Do tego spodnie w tym samym kolorze, T-shirt i skóra.
Czarny charakter.
Wsiedliśmy do
auta, napisałam do Vieny SMS, że wyjeżdżamy i jak będziemy dam
znać, po czym Nate odpalił silnik.
Następna część jutro :)
Awww... Kocham to *.*
OdpowiedzUsuń