sobota, 24 maja 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 11

Rano nie mogłam spojrzeć Nateowi w oczy. To co powiedziałam poprzedniego wieczoru nigdy nie wyjdzie mi z głowy. On za to chodził ciągle uśmiechnięty. Odwiózł mnie do szkoły i poszłam szukać Vieny, lecz jej nie było. Napisałam szybkiego SMS, kiedy wchodziłam do klasy.
GDZIE JESTEŚ?
NIE BĘDZIE MNIE DZIŚ. SPOTKAJMY SIĘ W KAWIARNI PO LEKCJACH
OKEY
Zajęłam swoje miejsce i pierwszy raz od rozstania z Charliem poczułam się samotna.


Nate pojechał do klubu. Ponoć Nash miał dla niego wiadomość. Nie mógł zapomnieć o wpadce Nadii. Prawda, wyobrażał sobie jak całuje, bo przecież jest chłopakiem, a ona bardzo atrakcyjną dziewczyna. Kiedy o tym myślał uśmiech sam malował mu się na twarzy.
Wszedł do klubu i spytał barmana, gdzie Nash. Po chwili przyjaciel pojawił się we własnej osobie.
- Dzwonił Jeremi. Powiedział, że ma dla ciebie jakieś informacje, ale masz wpaść jutro – mówił przyjaciel spokojnie – dziś nie ma go w mieście.
- Jasne. Dzięki. A jak woja wczorajsza randka? - Spytał Nate, a Nash wytrzeszczył oczy.
- Skąd... - zaczął, lecz sam znał odpowiedź – Nadia? - Nate kiwnął głową – no cóż. Fajnie było. Jest miła, ładna i takie tam.
- I takie tam? - Brwi Nate powędrowały do góry, lecz chłopak nie ciągnął tematu, tylko rzucił – słyszałeś? Idziemy dziś na imprezę.
Nash westchnął z bezradności i wrócił na zaplecze, a Nate do domu.


Kiedy wchodziłam do kawiarni Viena już siedziała i zamówiła dla nas latte. Przywitałam się z nią i nim zdążyłam usiąść rzuciłam:
- Opowiadaj.
- No więc, poszliśmy do kina. Nash był tak szarmancki, że płacił. Po filmie pojechaliśmy w takie ładne miejsce, nie wiem nawet gdzie, ale było pięknie. No i dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i powiedział, że chce to powtórzyć.
Zaczęłyśmy piszczeć, lecz po chwili przypomniałyśmy sobie ile mamy lat i spokojnie powiedziałam:
- Ale się będziemy bawić u Barta – Viena wytrzeszczyła na mnie oczy, więc dodałam – Nate się zgodził i idziemy. Oboje. Więc pewnie Nash też.
Uśmiechnęłam się i opowiedziałam jej o mojej wczorajszej słownej wpadce. Zaczęła się śmiać, a na koniec spytała:
- Lecisz na niego?
- Co? - Powiedziałam zbyt wysokim tonem – nie. Po prostu dobrze się dogadujemy - Viena zmarszczyła brwi, więc postanowiłam to sprostować – jest przystojny, wysportowany, silny i emanuje jakąś dziwną energią, ale to Nate. Płatny zabójca. Myślisz, że mogłabym być z kimś takim? Z kimś kto tak zarabia na życie?
- Miłość wybacza wszystko.
- Viena! Ja wcale na niego nie lecę.
- Kochana, to się nazywa wyparcie – zmarszczyłam brwi – nie patrz tak na mnie. To czysta psychologia. Zerwałaś z Charliem, więc zaczęłaś patrzeć na innych facetów. A, że Nate jest blisko i pasuje wszystkich twoim wymaganiom u idealnego chłopaka, nie dziw się, że ci się podoba. Zaprzeczasz tylko dlatego, że jesteś świeżo po rozstaniu. Proste.
- Ha ha ha, szkoda że to nie prawda.
- Poczekamy, zobaczymy. Zresztą nie mów mi, że ten jego instynkt samozachowawczy, drapieżna, dzika natura i złowieszcza aura cię nie przekonują.
- Co ma do tego instynkt samozachowawczy? - Viena wzruszyła ramionami, więc obie zaczęłyśmy się śmiać.
Rozmawiałyśmy o tym co na siebie założyć na imprezę, aż nadeszła piąta. Bart zaczyna balangę o ósmej, więc zadzwoniłam do Natea, ponieważ chciałam się przygotować. Przyjechał po dziesięciu minutach. Odwieźliśmy Vienę i wróciliśmy do domu.
- Jak ci minął dzień? - Spytał, gdy otwierał mi drzwi od mieszkania.
- Dobrze, a tobie?
- Też. Nash przyjdzie.
- Świetnie. Viena będzie zachwycona.
Uśmiechnęłam się i poszłam pod prysznic. Ogoliłam nogi i zmyłam z siebie cały stres. Chciałam się ubrać, lecz zapomniałam wziąć czystych ciuchów z pokoju, więc narzuciłam na siebie ręcznik i modląc się, by Nate był w swoim pokoju wyszłam z łazienki. Niestety stał pod drzwiami. Gdy mnie zobaczył mokrą i w ręczniki uśmiechnął się.
- Chciałem spytać jak długo, bo muszę skorzystać.
- Tak, ja... nieważne.
Minęłam go i pospiesznie weszłam po schodach, po czym zamknęłam się w pokoju. Znowu spiekłam raka.
Ubrałam czarne rajstopy, krótką niebieską spódniczkę i czarny top. Na to narzuciłam sweterek i buty na obcasie. Wygodne, niezbyt wysokie, no i będę wyższa dla Natea.
Zaraz, co? Nie, dlaczego ja ciągle o nim myślę? Czy aby podświadomie dla niego się tak wystroiłam? Nadia uspokój się. Po prostu wariuję. To tylko hormony. Tak. Nic więcej.
Przeczesałam włosy, które potrzebowały kilku chwil by wyschnąć. Może i Ellą była zwykłą suką, ale miała rację bym ścięła włosy do ramion. Tak mi lepiej. Psiknęłam perfumami w powietrzu i przeszłam przez nie. Założyłam kolczyki, do małej torebki schowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju. Nate czekał na dole. Dochodziła ósma.
- Wow, nieźle wyglądasz – powiedział mierząc mnie od góry do dołu.
- Dziękuję. Ty też.
Miał na sobie czarne buty za kostkę, które nie wiem czemu bardzo mi się podobały. Do tego spodnie w tym samym kolorze, T-shirt i skóra. Czarny charakter.

Wsiedliśmy do auta, napisałam do Vieny SMS, że wyjeżdżamy i jak będziemy dam znać, po czym Nate odpalił silnik.


Następna część jutro :)

1 komentarz: