czwartek, 15 maja 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / część 6

Następny dzień przebiegł tak samo. Poranne śniadanie, wypad do szkoły i pogoda do dupy. Nate pojechał do klubu by zobaczyć się z przyjacielem i sprawdzić czy ten ma dla niego nowe wieści o lateksowej pannie. Usiedli razem przy jednym ze stolików. Nash wziął swojego laptopa i pokazał przyjacielowi zdjęcia tej samej dziewczyny.
- To Mila – powiedział – pracuje dla naziemnych. Jest dobra, kumpel powiedział mi też, że poluje na twojego gościa. Wciąż jednak nie wiem dla kogo pracuje.
- Dzięki, to i tak wiele. Coś jeszcze?
Nash pokręcił głowa, więc pożegnali się i Nate pojechał sprawdzić jak ma się jego bankier. Podjechał pod dom i czekał. Zajechało czarne bmw, wysiadł z niego Ash, pobiegł do domu i wrócił. Po chwili zajechała ciężarówka, firma pomagająca w przeprowadzkach. Nate uśmiechnął się do siebie i odjechał. Ash tak się przestraszył, że aż się wyprowadził. Pytanie czy zostawił żonę Davea w spokoju.



Po lekcjach Charlie podszedł do mnie i spytał:
- Pojedziemy na kawę? Chciałbym z tobą porozmawiać.
Kiwnęłam głową i po chwili siedzieliśmy w kawiarence internetowej.
- O czym chciałeś rozmawiać?
- Chciałem cię przeprosić – zaczął Charlie – zachowałem się wczoraj jak dupek. Naprawdę mi przykro. Wybaczysz?
Przez chwilę siedziałam w milczeniu, jednak pokiwałam głowa. Charlie cały się rozpromienił.
- Może pójdziemy do kina jutro? - Spytał – grają wieczorem fajny film.
- Wieczorem to znaczy, o której?
- O dziewiątej.
- Charlie...
- No daj spokój. Powiesz, że wchodzisz i się po prostu spóźnisz. Jeśli będzie się ciebie czepiał to ja z nim porozmawiam i wszystko mu wytłumaczę. Obronię cię przed nim.
- Powiem ci jutro.
- Dobrze. Tylko nie pytaj go o pozwolenie. Nie daj sobą manipulować.
Nic nie odpowiedziała, tylko w ciszy popijałam swoją kawę. Nie chciałam na te tematy rozmawiać z Charliem. Wiedziałam, że on ma inne podejście do sprawy.

Wieczorem zadzwonił tata. Rozmawialiśmy kila minut, lecz od razu poprawił mi się humor. Kiedy zeszłam do kuchni Nate spytał podając mi jakieś zdjęcia:
- Znasz ją?
- Nie. To ona była wtedy na tym targu czy czymś? - Spytałam widząc tę samą dziewczynę w lateksie co wtedy.
- Tak – odparł z westchnieniem – tata dzwonił?
- Tak. Mówił, że u niego wszystko w porządku i pytał co u mnie.
- A u ciebie wszystko w porządku? - Spytał i popatrzył na mnie z troską.
- Tak – odparłam po chwili milczenia i wróciłam do pokoju.

W piątek rano Nate oświadczył przy śniadaniu:
- Wrócę dziś późno, bo idę na siłownię.
- Pakujesz? - Spytałam i od razu zrobiło mi się głupio.
Nate tylko się zaśmiał i dodał:
- Ty godzina dziesiąta. I nie obchodzi mnie, że jest piątek.
Westchnęłam, ale nie dałam nic po sobie poznać. Chciałam iść do kina z Charliem. Grają fajny horror, poza tym nie byliśmy gdzieś tylko we dwoje od dawna.
- A i jeszcze jedno – wyjął telefon i podał mi go – chcę mieć twój numer.
- Po co?
- Może kiedyś się przyda.
Posłusznie wpisałam swój numer do telefonu Natea i ogarnęło mnie dziwne przeczucie, że on wie. Wie, że chcę wrócić do domu po dziesiątej. Zdołałam się jednak uśmiechnąć i wyszłam do szkoły.




Nate o dziewiątej wieczorem poszedł na siłownię. Potrzebował się wyciszyć i zapomnieć o całym stresującym dniu. Szukał po całym Los Angeles i jego granicach tej całej Mily. Nie znalazł nic. Nawet najmniejszego śladu, który by naprowadzał go na jej trop. Czuł się zmęczony takim bezproduktywnym dniem. Myślał tylko o tym by wyżyć się na tych wszystkich sprzętach, wrócić do domu i rzucić się na łóżko. Miał nadzieję, że Nadia będzie w domu przed dziesiątą i nie będzie się musiał martwić ani po nią dzwonić czy jeździć.






Jak powiedziałam, tak o dziewiątej siedziałam z Charliem w kinie. Z jednej strony męczyło mnie sumienie, ale znikało, kiedy chłopak dotykał mojej dłoni. Wyciszyłam telefon i zapatrzyłam się w ekran. Fabuła filmu była banalna. Dziewczyna, którą ktoś śledzi, ktoś próbuje ją ochronić, jednak pod koniec filmu wszyscy są martwi. Poste i zbyt popularne, ale takie są właśnie horrory. Jednak ja odrobinę inaczej odebrałam tę historię. Była zbyt podobna do mojego teraźniejszego życia. Kiedy wyszliśmy z kina kurczowo trzymałam rękę chłopak. Otworzył mi drzwi do auta i spytał:
- Aż tak cię przeraził ten film? - Dał mi buziaka i zamknął drzwi, kiedy wsiadłam.
Sam zajął miejsce kierowcy, a wtedy odpowiedziałam:
- Nie, po prostu dziwnie się poczułam. Tak jak bym to ja była główną bohaterką – chłopak spojrzał na mnie uważnie, więc dodałam – nieważne. Jedźmy już, dochodzi jedenasta. Nate będzie wściekły.
Widziałam jak Charlie zaciska szczękę z wściekłości.
- Pogadam z nim, nie martw się.
Dojechaliśmy pod dom Natea. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Nate siedział w kuchni i pił kawę.
- Nate, ja... - zaczęła chcąc się tłumaczyć, lecz Charlie mnie powstrzymał.
- Nie możesz jej więzić w domu jak jakąś niewolnicę – zaczął – poza tym to był mój pomysł, nie jej.
Nate odstawił kubek do zlewu i podszedł do nas.
- Wnoś się z mojego domu – powiedział cicho do Charliego, aż przeszły go ciarki.
- Nate, przestań! - Krzyknęłam.
- Nie, to ty przestań! Mieliśmy umowę. Chcesz żyć to zacznij się do niej stosować, bo inaczej wyrzucę cię na zbity pysk i złamię obietnicę daną twojemu ojcu – kiedy to powiedział, miałam łzy w oczach – idź do pokoju. A ty - zwrócił się do chłopaka -wynoś się stąd.
- Charlie... - zaczęłam, lecz on już wyszedł.
Ruszyłam po schodach, lecz zanim weszłam do pokoju usłyszałam jeszcze jak Nate mówi:
- Poświęcasz mu za dużo. Jak myślisz, kto by cię ratował w tarapatach?
Odpowiedzią na jego pytanie było trzaśnięcie drzwiami.

Wstałam po dziesiątej i zeszłam do kuchni na śniadanie. Miałam worki pod oczami. Płakałam całą noc i myślałam nad sobą.
- Musimy pogadać – rzucił Nate nie przepuszczając mnie w drzwiach, kiedy chciałam wrócić do pokoju – wycofuję swoje zasady.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co?
- Słyszałaś. Jeśli myślisz, że nic ci nie grozi i chcesz samowolki, to proszę bardzo. Wracaj o której chcesz, z kim chcesz i tak dalej. Jakby coś się działo dzwoń, mój numer masz. Nie mam zamiaru martwić się za każdym razem, gdy nie wracasz przed dziesiątą, lub gdy ten chłoptaś tu jest.
- Martwisz się? - Parsknęłam.
- Tak. Wiesz, mam uczucia – minęłam go, lecz on złapał mnie za ramię, popatrzył w oczy i bardzo poważnie powiedział – przepraszam, za to co wczoraj powiedziałem. Byłem zły i zmęczony, więc nie myślałem nad tym co mówię. Lecz wiedz, że dotrzymam tej obietnicy i nikt cię nie skrzywdzi.
Puścił mnie, a ja poszłam do pokoju. Oparłam się o drzwi i osunęłam na nich. Nikt nigdy się jeszcze tak o mnie nie troszczył. Prawda, był tata, lecz on miał swoją pacę i własne problemy. Była Viena i Ella, lecz to nie to samo. O przyjaciół trzeba się troszczyć. No i był jeszcze Charlie. Jednak był tchórzem i kiedy nadchodziło zagrożenie, uciekał. Tak jak wczoraj. Nie został by mnie bronić, ani wspierać. Po prostu wrócił do domu. Postanowiłam dziś do niego pojechać i wszystko mu wygarnąć. Ubrałam się, ogarnęłam twarz i podkrążone oczy. Zeszłam na dół i zastałam Natea wychodzącego. Zatrzymał się i widząc jak zakładam kurtkę, zapytał:
- Podrzucić cię gdzieś?
- Do miasta?
- Gdzie?
- Do Charliego.
Kiwnął głową i po chwili wyszli na zewnątrz. Grzało słońce, lecz pogoda mogła zmienić się tutaj z każdą minutą. Wsiedliśmy na harleya. Byłam lekko zaskoczona, kiedy Nate wręczył mi kask, lecz nie dałam nic po sobie poznać. Nie jechałam nigdy na motorze. Mimo że mogła swobodnie chwycić się oparcia z tyłu nie ryzykowałam i oplotłam rękoma Natea w pasie. Chłopka zapiał swój kask i czułam jak się uśmiecha z mojej niezdarności. Spytał jeszcze o adres, a kiedy go otrzymał ruszyliśmy. Po kilkunastu minutach szybkiej jazdy byliśmy pod domem Charliego. Chciałam zeskoczyć z motoru tak jakbym robiła to wiele razy, lecz potknęłam się i gdyby nie Nate leżałabym na chodniku.
- Dzięki. Będę w domu przed dziesiątą, nie martw się. Nie chciałam, żeby wczoraj to wszystko się tak potoczyło. Przepraszam.
- Jasne. Przyjechać po ciebie?
- Nie, Charlie mnie odwiezie... albo wrócę autobusem – dodałam szybko, przeczuwając kłótnię z nim.
- Przyjadę. Tylko po mnie zadzwoń.

Na pożegnanie kiwnęłam głową, a kiedy motor zniknął za zakrętem weszłam po schodach i zapukałam.





Teraz tak: w sobotę nie będę miała jak dodać kolejnej części (zgodnie z rytmem co drugi dzień). Prawdopodobnie pojawi się ona w niedzielę wieczorem, chyba że jednak uda się w sobotę. Chyba, że dodam jutro, ale to jeszcze pomyśle nad tym jaka będzie frekwencja tej części :)

5 komentarzy:

  1. Dodaj jutro ;-) nie każ tak dlugo czekac :P

    OdpowiedzUsuń
  2. AHHH... Naprawdę dziewczyno, załamałaś mnie ...
    Nie wiem... naprawdę nie wiem jak możesz tak postępować. To jest aż niedorzeczne, żeby tak wspaniale pisać rozdziały.
    Szczerze ? Jest mi głupio, bo sama nie mogę tutaj nic per-fect napisać, żadnego komentarza takiego .. wiesz.. FAJNEGO, bo ty zmiotłaś wszystko.
    Więc.. CUDOWNE było to że piszesz, i że tak to piszesz ...
    Dziękuję Ci za to, że publikujesz to co nabazgrolisz .. :)
    FAN #1
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Czytam i czytam i naczytać się nie mogę i płaczę. Nawet nie wiesz ile takie słowa dla mnie znaczą, aż się miło robi. Jestem innego zdania co do swojego pisana, ale takie komentarze to po prostu... :) Dziękuję, naprawdę <3

      Usuń
  3. Dziewczyno jesteś cudowna! <3

    OdpowiedzUsuń