czwartek, 22 maja 2014

Sprawdź, kto chce mnie zabić. / cześć 10

Wieczorem Nate siedział w swoim pokoju, więc postanowiłam zapukać.
- Proszę – usłyszałam i otworzyłam drzwi.
Leżał na łóżku, z rękoma pod głową i zamkniętymi oczami. Zamknęłam cicho drzwi i spytałam wesoło:
- Możemy pogadać?
Poklepał miejsce obok siebie, więc usiadłam. Był bez koszulki Nie mogłam wydusić z siebie słowa, kiedy widziałam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Taka umięśniona... I ten brzuch... Viena pewnie zażartowałaby, że mogłabym robić pranie na jego sześciopaku. Otworzył jedno oko i uśmiechnął się widząc jak mu się przyglądam. Kiedy je zamknął, opanowałam się i spokojnie zapytałam:
- Co robisz w piątek wieczorem?
- Pewnie to co zawsze. Siłownia.
- A nie mógłbyś przełożyć tego na sobotę?
- Dlaczego pytasz? - Uniósł się na łokciu i spojrzał na mnie brązowymi oczami.
- Bart robi imprezę. Będzie Viena i chciałam pójść. Zaproponowała byś wziął Nasha, żebyś nie czuł się samotny i w ogóle.
- Zapraszasz mnie na imprezę?
Zaczął się śmiać, aż trzęsło się całe łóżko. Zarzuciłam kosmyk włosów za ucho i dodałam:
- Chcę iść, a ty pewnie chciałbyś mieć na mnie oko.
Uspokoił się i odpowiedział:
- Zastanowię się nad tym i dam ci znać. Dobrze? - Kiwnęłam głową i wstałam – dlaczego Viena zaproponowała Nasha?
- Mają randkę w czwartek.
Rzuciłam wesoło i chciałam wychodzić, kiedy mój wzrok natrafił na zdjęcie w ramce. Pokój Nate był urządzony skromnie, „po męsku”, dlatego nie spodziewałam się zdjęć. Była na nim młoda i ładna kobieta, mężczyzna i mały chłopiec. Zakładam, że to Nate, lecz spytałam:
- Kto to?
Odwróciłam się by pokazać mu zdjęcie, lecz on stał za mną. Za blisko. Zdecydowanie za blisko i za nago. Mój oddech przyspieszył, Nate był taki... piękny. Prawie idealny. Pokazałam mu zdjęcie, lecz jego mina była groźna. Potem zrobiła się łagodniejsza, aż w końcu odpowiedział:
- Ja z rodzicami. Miałem wtedy pięć lat i to był ostatni okres, kiedy wszyscy byliśmy szczęśliwy. Mimo że ich nienawidzę, mam kilka dobrych wspomnień.
- Byłeś taki słodki, co się z tobą stało? - Zapytałam by rozluźnić atmosferę.
Zaśmiał się, odstawił zdjęcie na półkę i delikatnie wygonił mnie z pokoju.

Następny dzień przebiegł spokojnie. Ella i Charlie próbowali porozmawiać ze mną, lecz Viena od razu ich odsyłała. Przyjaciółka bardzo się denerwowała swoją randką. Pocieszałam ją i wspierałam najlepiej jak mogłam. Po lekcjach zadzwoniłam do Natea. Był w kilka minut, więc kiedy wsiadłam zdziwiona zapytałam:
- Byłeś w mieście?
- Tak. Chciałem się spytać czy Nash miał dla mnie telefon w sprawie Mily – kiedy spojrzałam na niego jeszcze bardziej zdziwiona wytłumaczył – lateksowej pannie.
- Ach. I co? Masz coś nowego?
Pokręcił głowa, więc w ciszy dojechaliśmy do domu. Zjedliśmy jakiś obiad, obejrzeliśmy film. Zrobiłam lekcje i poszłam spać.
Następnego dnia było tak samo. Viena denerwowała się jeszcze bardziej. Po lekcjach odebrał ją Nash. Przywitałam się z nim i szeptem życzyłam przyjaciółce powodzenia. Kiedy czekałam na Nate podszedł do mnie Charlie.
- Możemy chwilę pogadać? - Spytał.
- Tak. Czego chcesz?
- Możemy przestać zachowywać się jak dzieci?
- Nie do końca rozumiem o co ci chodzi.
- O ciebie – założyłam ręce na piersi, by dodać sobie pewności – nie możesz znieść myśli, że jestem z kimś innym? Zwłaszcza z twoją przyjaciółką? Dlatego razem z Vieną nas nienawidzicie? Nie możemy po prostu zostać przyjaciółmi?
- Ty chyba nie rozumiesz mojej złości. Nie chodzi mi o to, że jesteście razem, a ja nie mogę tego znieść. Chodzi mi o to, że cały czas mnie okłamywaliście. Mogliście od razu powiedzieć mi prawdę. Zniosłabym ją lepiej niż to.
Chwilę staliśmy w milczeniu, po czym odważyłam się zapytać:
- Nie byłeś wtedy u babci, prawda? Byłeś z Ellą?
- Tak – odparł cicho – więc jak z tą przyjaźni?
Miałam mu właśnie wygarnąć wszystko co o nim myślę. Lecz podjechał Nate i wsiadłam do auta nic nie mówiąc.
- Wszystko gra? - Spytał, więc kiwnęłam głową – co chciał?
- Przyjaźni.
- A ty pewnie się zgodziłaś?
- Co? Nie, w zasadzie nic nie powiedziałam.
- Ale prędzej czy później się zgodzisz – spojrzałam na niego zła – taka już jesteś. Naiwna i za dobra. Skrzywdził cię jak dupek i nie zasługuje nawet na to by na ciebie patrzeć.
- Nie jestem taka!
- Jesteś.
Nic więcej nie powiedział, tylko ruszył z piskiem opon. Wydawał się być zły. Podjechaliśmy pod dom i spytałam:
- Coś nowego w sprawie Mily? - Pokręcił głową – możesz przestać? - Spojrzał na mnie wyczekująco, więc dodałam – wiem, że go nie lubisz. Okey, zranił mnie, ale nie podziałałam, że mu wybaczę. Nic jeszcze nie powiedziałam, a ty traktujesz mnie jakbym do niego wróciła. Naprawdę uważasz, że jestem taka głupia?
- Nie. Jesteś po prostu...
- Nie kończ. Wolę nie wiedzieć.
Wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam się w pokoju i nie wychodziłam do wieczora. Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a o ścianę oparty stał Nate. Był bez koszulki, jakby wyczuł, że tak zmięknę. Może i miał racje, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wpuściłam go i usiadłam na łóżku, a on oparł się o drzwi.
- Po co przyszedłeś? - Spytałam, gdy nie odzywał się przez kilka minut.
- Źle się zachowałem. Masz rację, obwiniałem cię i przepraszam. Jesteś jednak inna niż myślałem.
- Tak? A co takiego o mnie myślałeś?
Usiadł obok mnie i położył rękę na moim udzie. Przeszły mnie ciarki. Takie przyjemnie.
- Myślałem, że jesteś rozpieszczoną córeczką tatusia. Naiwna, która wybacza swojemu chłopakowi, to że zdradza ją co tydzień na imprezach.
- Co?! - Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie wiedziałaś?
Myślałam, że zacznie się śmiać z mojej głupoty, lecz on otoczył mnie ramieniem.
- Przepraszam – dodał – myślałem, że wiesz. Nie powinienem ci tego mówić.
- Powinieneś – powiedziałam bliska płaczu – ktoś powinien. Ale nikt tego nie zrobił.
- Bo pewnie nikt nie wiedział – odsunął mnie na długość ręki, ale nie zdjął jej z mojego barku – nie martw się. Znajdziesz kogoś kto będzie na ciebie zasługiwał. Ja chciałem tylko przeprosić, że źle cię oceniłem. Nie miałem racji. Jesteś zdecydowanie silniejsza, bystrzejsza i po prostu lepsza niż sobie wyobrażałem.
- Ponoć jestem lepsza w całowaniu niż sobie większość wyobraża.
Cz ja to właśnie powiedziałam? O nie, nie, nie! Schowałam głowę w dłoniach i słyszałam jak Nate pęka ze śmiechu. Pewnie byłam cała czerwona na twarzy. Co ja zrobiłam. Wstałam, otworzyłam drzwi i starając ukryć moje rumieńce podziałałam:
- Idź już, jestem zmęczona i plotę głupoty. Proszę – dodałam, gdy nie nie reagował.
Wstał, podszedł do mnie, ujął mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzała. Moja twarz paliła się ze wstydu, a on miał ubaw.
- Jutra idziemy na imprezę.
Rzucił i wyszedł. Padłam na łóżko i zaczęłam żałować, że potrafię mówić. Takie głupstwo.

- Co za idiotka ze mnie – powiedziałam w poduszkę.


Następna część w sobotę :)

1 komentarz:

  1. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE !!! JA NIE WYTRZYMAM DO SOBOTY.
    Ale coz... Jakos musze... A rozdzial niesamowity... ;*
    Oj. Oj... Nadia sie wygadala ze swoich uczuc... Poniekad... Ale... Stracilam watek XD
    Ale oczywiscie genialny rozdzial ; -))

    Pozdrawiam ... ; *

    OdpowiedzUsuń