Po skończonych
lekcjach Charlie spytał:
- Wpadamy na twoją
nową chatę?
- Nie wiem czy to
dobry pomysł. Mam tam nikogo nie przyprowadzać.
- No przestań.
Pewnie typek nawet się nie zorientuje. To jak? - Zaczął muskać
ustami moją szyję, więc się zgodziłam.
Po około
dziesięciu minutach byliśmy w mieszkaniu Natea. Otworzyłam drzwi i
wprowadziłam Charliego. Poszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy
się na łóżku. Zaczęliśmy się całować, lecz chłopak nagle
wstał i powiedział:
- Choć zobaczmy
czy nie trzyma gdzieś jakiegoś ciała.
- Charlie proszę
cię, będę miała kłopoty... - zaczęłam, lecz mimochodem poszłam
za nim.
- Jak będzie się
ciebie czepiać to mu przywalę.
Otworzył schowek.
Zobaczył jakieś zwykłe domowe rzeczy takie jak odkurzacz, ale w
szafkach było coś ciekawszego - broń. Niewiele, ale to go
zainteresowało. Wziął jedną do ręki i zaczął ją oglądać.
- Charlie proszę,
odłóż to i idź lepiej – powiedziałam, lecz on mnie zignorował.
- Lepiej posłuchaj
swojej dziewczyny.
Usłyszeliśmy za
sobą głos Natea. Charlie niespodziewanie nacisnął spust i nabój
wystrzelił w sufit. Nate wyrwał mu broń z reki, schował i zamknął
schowek. Złapał Charliego za koszulkę i wprowadził z domu.
- Hej! - Krzyknął
chłopak.
- Żebym cię tu
więcej nie widział – rzucił groźnie Nate do Charliego i zamknął
mu drzwi przed nosem.
- Nate, ja
przepraszam... - zaczęłam się tłumaczyć, lecz to jej wcale mi
nie pomogło.
Przycisnął mnie
do ściany, tak że czułam jego piękne perfumy i wyszeptał:
- Albo zaczniesz
stosować się do reguł, albo skończysz jako plama krwi na ulicy,
jasne?
Pokiwałam głową
ze łzami w oczach i poszłam do swojego pokoju.
Dochodziła
jedenasta wieczorem. Ktoś zapukał do drzwi. Siedziałam w pokoju,
lecz wszystko słyszałam. Viena i Ella. Szybko zeszłam i stanęłam
za Natem.
- Czemu ty nie
gotowa? - Spytała Ella, lecz ja spojrzałam na nią zdziwiona –
dzisiaj jest impreza u Barta. Miałyśmy iść. Charlie czeka w
samochodzie. Ruszaj się.
- Ona nigdzie nie
idzie – wtrącił Nate.
- Ale to wielka
balanga. Bart robi najlepsze imprezy w mieście, kiedy jego
starych...
Zaczęła Ella, ale
Nate znów jej wtrącił:
- Powiedziałem, że
Nadia nigdzie nie idzie.
- Co ty jesteś jej
tatuś?
- Ella daj spokój
– Viena próbowała odciągnąć przyjaciółkę, lecz ta nie
dawała za wygraną.
Nate nie chcąc
słuchać wywodów dziewczyny zamknął im drzwi przed nosem i
spojrzał na mnie. Szybko poszłam do kuchni i zaczęłam szukać w
lodówce jakiegoś jedzenia.
- Czego szukasz? -
Spytał i patrzył przez okno czy dziewczyny poszły.
- Jestem głodna, a
masz wszystko z mięsem.
- Jesteś
wegetarianką? - Kiwnęłam głową, wyciągnęłam jogurt i chciałam
iść na górę, kiedy Nate zastąpił mi drogę – co się stało?
- Kiedy nie odpowiedziałam, zapytał ponownie – jesteś zła, że
nie idziesz na imprezę?
- Nie, po postu
czuję się jak dziecko, które dostało karę. Wyjątek jest taki,
że ja nie zrobiłam niczego złego – odparłam bliska płaczu.
- Twój tata nie
chce żeby coś ci się stało, a ja mam ci to zapewnić. Dbamy o
twoje zdrowie i życie. To raczej nie jest kara.
- Następnym razem
bądź proszę milszy dla moich przyjaciół.
Rzuciłam wciąż
nie patrząc na Natea i poszłam usiąść na schodach.
Po chwili znów
ktoś zapukał, a kiedy Nate otworzył drzwi na zewnątrz stał jakiś
chłopak w jego wieku i z brązowymi do ramion włosami.
Wpuścił
przyjaciela i razem usiedli w kuchni, a ja wszystko słyszałam.
- Gdzie twój gość?
- Spytał jego przyjaciel, najwidoczniej nie widząc, że siedzę na
schodach.
- Ma focha. To jak
z tą dostawą?
- Będzie jutro o
północy w Long Beach. Wiem jak dojechać, nie znam jednak nazwy
zakładu. Mają M9, MAG-i, karabinki AK i granaty. Wszystko od
najlepszych dostawców. I w dobrej cenie.
- Więc jak,
jedenasta jutro u mnie? - Spytał Nate.
- A co z
dziewczyną? Zostawisz ją?
- Pojedzie z nami
najwyżej.
- Myślisz, że to
dobry pomysł zabierać ją do miejsca, gdzie pełno takich jak ty? A
co jeśli ktoś pracuje dla tego gościa.
- Ale będziemy też
my dwaj. Więc nic jej nie będzie.
Nie wiedziałam o
co im chodzi, ale nigdzie z nim nie jadę. Weszłam do kuchni,
rzuciłam cześć do przyjaciela Nate i wyrzuciłam pudełko.
- Cześć, jestem
Nash– odpowiedział mi z uśmiechem chłopak i kontynuował do
przyjaciela – ty wiesz w ogóle w co się wpakowałeś?
- O co ci chodzi?
- Nie wiesz z kim
zadarł jej ojciec.
- I nie obchodzi
mnie to. Ja mam inne zadanie. Mam ją utrzymać przy życiu dopóki
on nie skończy. To wszystko.
- Zobaczysz, że to
przerośnie twoje oczekiwania.
- Już przerosło –
rzucił Nate, kiedy wychodziłam, lecz wciąż czułam na sobie jego
wzrok.
Kolejna część w niedzielę, jak mi się uda będzie koło południa :)
Moglibyście dać jakąś zachętę w postaci komentarza ;*
Moglibyście dać jakąś zachętę w postaci komentarza ;*
O ktorej dodasz? ;-) Polecam poogłaszać sie tu i ówdzie żeby ludzie tu wchodzili i docenili twoje prace ;-)
OdpowiedzUsuń