poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Część 22



-Leno, wezwałem Cię tutaj, ponieważ chciałbym ci zapewnić , iż szkoła ma pomagać naszym uczniom i zawsze możesz zgłosić się do psychologa szkolnego.-kiedy duży, czarnoskóry facet (czyli dyrektor) wypowiedział te słowa, zaczął mnie swędzieć nadgarstek.
-Dziękuję, ale nie potrzebuję pomocy psychologa.-odparłam z udawanym uśmiechem na ustach.
-Rozumiem. Ale gdybyś chciała, zawsze jest on do twojej dyspozycji .
-Czy wezwał mnie pan tutaj tylko po to by mi to powiedzieć?
-Nie. Dozorca znalazł dziś to pod twoją szafką.
Przesunął w moją stronę pomarańczową kopertę, taką w jakiej wysyła się paczkę. Była zaadresowana do mnie. Od razu poznałam pismo taty. Drżącą ręką wzięłam kopertę.
-Ktoś chciał prawdopodobnie wrzucić ją do twojej szafki, ale nie zdążył.
-Wie pan może kto to był? Kamery...
-Kamery zarejestrowały sprawcę.-z walącym sercem czekałam , aż powie to nazwisko -Była to Anne Berger. Z drugiej klasy.
-Anne? Jest pan pewny ?-nie chciałam zdradziż , że jestem zawiedziona i zaszokowana, ale marnie mi to poszło.
-Jeżeli znasz inną wysoką blondynkę, w ostrzyżonych na jeża włosach, to nie. -uœmiechnął się.
-Dobrze. Czy to już wszystko ? -kiwnął  głową-W takim razie dziękuję.
Wyszłam z kopertą w drżącej ręce. Poszłam do swojej szafki i usiadłam na ławce obok. Przewracałam w dłoniach kopertę, aż w końcu schowałam ją do torby, wzięłam z szafki książki i czekałam na dzwonek.
Anne Berger chodziła do drugiej klasy i była jedną z tych dziewczyn , których należy się bać w szkole średniej. Nie miałam z nią do czynienia osobiście, ale słuchy i jej wygląd nakazywały nie wchodzić jej w drogę.  Szłam właśnie w stronę jej i jej znajomych, kiedy dopadł mnie Aaron.
-Hej.
-Hej.-zatrzymam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.
-Po co wzywał cię dyrektor ?-rozważałam przez chwilę co mu powiedzieć, kiedy wyrwał mnie z zamyśleń-Lena ?
-Chciał mi powiedzieć, że psycholog szkolny jest do mojej dyspozycji.-nie było to kłamstwem.
Aaron zaśmiał się gorzko, dał mi buziaka i powiedział, że spotkamy się na lekcji. Na każdej innej przerwie spytałbym dlaczego, ale teraz, nie chciałam by mi towarzyszył. Nie wiedział wielu rzeczy, jeżeli chodziło o tatę. Chciałam , by tak też pozostało.
Szybkim krokiem podeszłam do Anne i jej znajomych i powiedziałam, gdy zaczęli się na mnie patrzeć.
-Cześć Anne. Możemy chwilę pogadać?
-Jasne.-odparła z uśmiechem, na co przestałam się trząść.
Odeszłyśmy kawałek od jej paczki i zaczęłam spokojnie :
-Wiem, że to ty próbowaś włożyć kopertę do mojej szafki.-chciała odejść, lecz złapałam ją za ramię.
-Dyrektor już  mnie przesłuchiwał. Nagle stałaś się ofiarą wszystkich , nie chcę mieć przez ciebie przesrane.-wyrwała mi się, lecz zrobiła to w sposób delikatny.
-Posłuchaj, chcę tylko wiedzieć, kto kazał ci przekazać mi tę kopertę.
-Co ? -spytała głupio.
-Kto kazał ci przekazać kopertę dla mnie ?
-Mandy.
-Co ? -teraz to ja spytałam jak głupia.
-Mandy ? Ta suka, która cię tak nie lubi.
-Wiem , która. No dobra, a coś mówiła przy tym? -spytałam pełna nadziei i obaw.
-Tak. Powiedziała, że mam ci to dać, a kiedy spytałam od kogo to odparła, że od jakiegoś faceta. No i poszła sobie, przesadnie kręcąc dupskiem.
-Okey, dzięki.
Wzruszyła ramionami i odeszła. Postanowiłam odnaleźć Mandy i zauważyłam, że Emily wchodzi do toalety. Pobiegłam by zdążyć przed dzwonkiem i zobaczyłam wszystkie trzy poprawiające makijaż przed lustrem.
-Mandy ? -spojrzała na mnie , unosząc jedną brew i stanęła wyprostowana, kiedy nic nie powiedziałam.
-Co ?-warknęła, a ja podeszłam bliżej, zdziwiona swoją odwagą.
-Kto dał ci kopertę ? -spytałam, akcentując wyraźnie każde słowo.
-Jaką kopertę ?
-Przestań udawać. Tę pomarańczową kopertę, którą dałaś Anne, by ona dała ją mi.
-Nie wiem o co ci chodzi . -chciała znów się przybliżyć do lustra, lecz wytrąciłam jej błyszczyk z dłoni i przycisnęłam do ściany, trzymając za ramiona. Złe posunięcie, ale nie kontrolowałam tego. Emily i Elizabeth nic nie zrobił, były tak samo zaskoczone jak Mandy i ja sama. Wykorzystałam moją chwilową przewagę nad nimi i powtórzyłam groźniej moje pytanie :
-Kto dał ci tę cholerną kopertę ?
-Ten cały Bill, z kawiarni.-powiedziała, a ja ją puściłaam .
Bill ? Czemu Bill ? W tym momencie straciłam jakąkolwiek nadzieję, że to tata. Ale przecież to jego pismo. Chyba, że Bill jest jego pośrednikiem .
-Jesteś pewna ? -spytałam Mandy już spokojniej.
-Tak. Coś jeszcze ? -spojrzałam na nią groźnie -To dobrze, teraz podnieś mój błyszczyk.
Stanęła wyprostowana, a rękę wyciągnęła po błyszczyk . Znów była królową suk, znów odzyskała swoją `godność`. Spojrzałam jej w oczy, później na wyciągniętą rękę, zaśmiałam się gorzko i wyszłam.
Nauczyłam się już przeciwstawiać Mandy. Może jeszcze nie idealnie, ale i tak brawa za postęp.
Zlekceważyłam dwie ostatnie lekcje i pojechałam do kawiarni. Musiałam się dowiedzieć, kto dał Bill'owi kopertę i to natychmiast.
W momencie gdy doszłam do przystanku, podjechał mój autobus. Zajęłam miejsce gdzieś pośrodku i odczytałam SMS, który właśnie przyszedł.
GDZIE TY JESTEŚ ?  Aaron
MUSZĘ JECHAĆ DO KAWIARNI, COŚ SIĘ STAŁO. POTRZEBUJĄ MNIE. To ostatnie dopisałam, żeby nie było, że to mi coś się stało.
ETHAN ? Kolejny SMS
BILL
OKEY, WPADNĘ PӏNIEJ TO POGADAMY.
Nic nie odpisałam. Wiedziałam, że Aaron będzie pytał, pewnie tak samo jak Ethan, kiedy mnie zobaczy. Rożnica między nimi dwoma była taka, że Ethan wiedział dużo o tacie, pomagał mi i jemu mogłam zaufać w tej spawie.
Na następnym przystanku wsiadł mężczyzna , który co wieczór przychodził do kawiarni.
Dziwne i przerażające było to , że mimo prawie pustego autobusu zajął miejsce naprzeciwko mnie.
Spojrzał się dziwnie i uśmiechnął. Miałam nadzieję, że mnie nie rozpozna, ale się myliłam, ponieważ powiedział :
-Jakieś nowe wieści od taty ?
Pokręciłam głową i włożyłam słuchawki w uszy. Nieważne, że miałam rozładowany telefon i żadna muzyka z nich nie leciała. Chciałam delikatnie dać do zrozumienia, że nie mam zamiaru prowadzić dalej rozmowy.
Wysiadłam na moim przystanku i cofnęłam się kawałek do kawiarni. Gdy weszłam Ethan zrobił wielkie oczy i spytał :
-Co ty tu robisz ?
-Muszę porozmawiać z Billem, jest ?
-Nie, ma masę sprawę do załatwienia. Będzie po południu. A ty nie powinnaś być w szkole ?
-Powinnam, ale mówiłam, że mam sprawę.
-Jaką? -uniósł brew i zanim zdążyłam coś powiedzieć Danny (trzeci pracownik) rzucił Ethan'owi kluczyki i powiedział:
-Samochód gotowy. Możesz jechać.
-Dzięki.-odkrzyknął Ethan, gdy tamten zniknął za drzwiami zaplecza.-Więc skoro nie masz nic do roboty może pojedziesz ze mną do Cape May po towar ?
-Aż tam ? Okey.
Zrobił minę uradowanego dziecka i poszliśmy do dużego , białego samochodu Iveco, oklejonego reklamami kawiarni.
Gdy siedzieliśmy zapięci i odpalał silnik, zapytał:
-Więc co to za pilna sprawa?
-Dyrektor mnie dziś wezwał i przekazał mi kopertę. Okazało się, że Bill dał ją Mandy , a ona Anne. Tej Anne Berger. No i chciałam się dowiedzieć kto dał ją Billowi , ponieważ jestem przekonana, że tata.
-Czemu ?
 -Jest na niej napisane moje imię i nazwisko , pismem taty.
-Aha. Ale czekaj, dyrektor dał ją ci czy Anne ?
-Anne miała ją wrzucić do mojej szafki, ale nie zdążyła i koperta wylądowała pod nią. Dozorca ją znalazł i dał dyrektorowi. -kiwnął głową.
Chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk mojego telefonu.
-Ktoś dzwoni. To Jessie.-powiedziałam na głos.
-Tylko nie mów mu tego wszystkiego o tacie.-miał rację, nie chcę żeby Jessie się martwił.
-Halo ? -spytałam.
-Cześć mała. Co tam ? -spytał Jessie.
-Cześć. A dobrze, nawet. A co u ciebie ?
-Też. Wybacz, że ostatnio nie dzwoniłem, ale miałem tyle na głowie, że na nic nie mam czasu.
Około pięciu minut rozmawiałam z Jessie'm. Na koniec dałam mu Ethan'a do telefonu  i śmialam się gdy powtarzał ciągle : tak, jasne stary, no przecież wiem, bezpieczna, dobrze. Czułam się jakby nic nigdy się nie stało, jakby wszystko było dobrze i za starych dobrych czasów. W końcu zdenerwowany Ethan oddał mi telefon i skończyłam rozmowę z Jessie'm.
-Co się śmiejesz? -spytaś, na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.-Wracając do tematu . Twój brat się martwi, więc trzeba to skończyć. -kiwnęłam głową, a Ethan zadał mi pytanie, którym mnie zagiął-Czy ty tak w ogóle zajrzałaś do tej koperty ?
Siedziałam wpatrzona w drogę przed nami i słyszałam zduszony śmiech Ethan'a.
Sięgnęłam do torby, która leżała obok i wyjęłam z niej pomarańczową kopertę. Ethan spoglądał na mnie ukradkiem i spytał :
-Mam się zatrzymać ? -pokręciłam głową i zabrałam sił za  otwieranie koperty.
W środku znajdowało się niewielkie pudełko i list. Wyjęłam najpierw pudełko i gdy je otworzyłam, w moich oczach pojawiły się łzy.
-Co to ?-spytał cicho.
-Bransoletka. Jak byłam mała...-mówiłam ocierając łzy-Zawsze chciałam taką dostać od taty. Jeżeli byłam z nim na mieście i gdzieś widzieliśmy identyczną, wskazywałam na niego palcem, a on wtedy mówił : Kiedyś ci  kupię. Na któreś urodziny. Co ty na to ?
-I co odpowiadałaś?
-Nie mogłam doczekać się każdych urodzin. A gdy jej nie dostawałam, tata mówił, że kiedy dłużej czegoś wyczekujemy, tym ma lepszy smak, kiedy już to dostaniemy. Więc czekałam. A teraz dostałam, w końcu.
-Trochę spóźniony prezent na urodziny, nie uważasz ?
-Trochę.-otrzepałam ostatnie łzy z policzków i założyłam bransoletkę.
Były to posrebrzane, anielskie skrzydła na czarnym, przeplatanym rzemyku.
Schowałam pudełko i otworzyłam list.
-Czytać na głos ? -spytałam, a Ethan wzruszył ramionami, więc zaczęłam czytać-Droga Leno. Zastanawiałem się nad twoją ostatnią wizytą i doszedłem do wniosku, że chciałaś się dowiedzieć w końcu całej prawdy. Wiem, że w swoim życiu popełniłem wiele błędów, ale wciągnięcie cię w to bagno, było największym z nich.-pierwsza łza kapnęła na list-Nie chciałem narażać cię na niebezpieczeństwo, ale jedyne co teraz mogę zrobić , to próbować cię z tego wyciągnąć. Chciałbym abyś uważała na siebie, a jeżeli chcesz ze mną porozmawiać to będę dziś do siedemnastej w Cape May.-spojrzałam na Ethan'a i czytałam dalej-Będę siedział na ławce w Parku Głównym. Nie przyjeżdżaj więcej do tamtego motelu, ponieważ nie jest już tam bezpiecznie. Chcę byś pamiętała , że cię kocham, zawsze kochałem i zawsze będę. Tak samo jak Jessiego czy mamę. -przerwałam na chwilł by nabrać powietrza i kontynuowałam-Przepraszam za całe zło jakie ci wyrządziłem i chciałbym kiedyś to naprawić. Ps , nie win Billa, poprosiłem go by przekazał ci paczkę, żeby mnie nie złapali. Nie mogą mnie złapać, bo tylko ja mogę zapewnić ci wolność. Kocham cię. Tata.
Ostatnie słowa przeczytałam cicho i gdy skończyłam, złożyłam list i schowałam do torby. Łzy leciały mi po policzkach , lecz byłam spokojna. Ethan nic nie mówił. Zajechał na stację benzynową, odchrząknął i rzekł:
-Zatankuję, a ty idź do toalety , jeśli chcesz.
Kiwnęłam głową i wysiadłam z samochodu. Wzięłam ze sobą torbę, by się ogarnąć i poszłam do sklepu, a tam spytałam o toalety. Ekspedientka wskazała drzwi na prawo. Udałam sił tam i zamknęłam w środku. Opuœciłam klapę , usiadłam na niej i schowałam głowę w dłoniach. Po chwili się otrząsnęłam, wyszłam  i stanęłam przed lustrem. Przemyłam twarz, poprawiłam oczy tuszem i wyszłam.
Oparty o œcianę obok stał Ethan.
-Wszystko w porządku ? -spytał, a ja uśmiechnęłam się słabo.
Przytulił mnie i zapytał czy mam ochotę na orzeszki. Kiwnęłam głową, kupiliśmy orzeszki, wodę i wróciliśmy do samochodu.
Z każdą minutą wracałam do siebie, uśmiechałam się szczerze i rozmawiałam więcej. Gdy skończyły nam się tematy, włączyłam radio i zaczęliśmy śpiewać .



następna część raczej w środę :)

2 komentarze:

  1. No ja myślę,że raczej jak dałaś nam chwilę spokoju (przez te kilka rozdziałów ;D) to następnym powalisz nasz na kolana.
    Dużo sentymentalizmu w tym rozdziale. I to plus :D
    I Ethana też dużo ^ ^. Zauważyłam, że pojawia się teraz dużo częściej od Aarona i przejmuje jego rolę. Na razie tak delikatnie, a nie wiem jak będzie później? Może będzie miał "pełen etat"?

    Ale żarty żartami. Już czekam na następny rozdział i umieram z ciekawości cóż w nim będzie.
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajowo, czekam niecierpliwie.
    Ta bransoletka i ten list... @@
    Słodko życzę weny.________*___
    Buźka :**

    OdpowiedzUsuń