poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Część 25


a no i czytacie to jeszcze ? :) pytam tak dla pewności :)
kolejna część : środa





Piętnasta dwadzieścia stałam pod szkołą i czekałam aż przyjedzie Ethan. Zauważyłam wychodzących z budynku Aaron'a, Mandy i Paul'a. Aaron podszedł do mnie i zapytał:
- Na kogo czekasz?
- Na Ethana - spojrzał na mnie zły - co?
- Nic. Po prostu jestem trochę zazdrosny. Spędzasz z nim ostatnio dużo czasu.
- Jest moim przyjacielem i pracujemy razem.
- Ja jestem twoim chłopakiem.
- I nic nie zrobiłeś... - chciałam powiedzieć, że nic nie zrobił z moim zniknięciem, ale się powstrzymałam.
- Nic nie zrobiłem z czym? - Kiedy nie odpowiedziałam (choć pewnie wiedział o co chodziło), zapytał - czyja to bluza?
- Ethana - odpowiedziałam cicho.
Zdenerwowany odszedł. Wsiadł do samochodu i trzasnął drzwiami, po czym z piskiem opon odjechał. Po minucie przyjechał Ethan. Gdy wsiadłam, zapytał co się stało.
- Kłótnia z Aaronem.
- Niech zgadnę, o bluzę? - Uniósł brwi, a ja kiwnęłam głową - żeby nie było, tym razem to nie moja wina - uniósł ręce do góry w geście obronnym.
- Dzięki. Mógłbyś być czasem milszy.
Uśmiechnął się słodko i dodał:
- Wiesz, że ci pasuje? - Pokręciłam głową - ale chyba nie po to prosiłaś bym przyjechał?
- Nie. Chodzi o to, że – zaczęłam, gdy odpalił silnik - byłam dziś u psychologa szkolnego się coś spytać. Nazywa się Allen i Bob jest bratem jego taty. Ale to nie jest najgorsze. Okazało się, że Bob miał do niego przyjść, więc wypadłam stamtąd i wpadłam na niego. Na szczęście nie widział mojej twarzy, bo miałam nisko głowę. Ethan boję się. Boję się, że mnie znajdzie.
- Hej, spokojnie. Twojego psychologa obowiązuje tajemnica zawodowa, więc nie może zdradzić twojego adresu czy miejsca pracy. Więc nie martw się.
Zatrzymał się na światłach, a ja wypaliłam nagle:
- Mama wychodzi za mąż.
Spojrzał na mnie wielkimi, czekoladowymi oczami.
- Wczoraj poznałam jej faceta - ostatnie słowo wypowiedziałam z ironią w głosie - ponoć przez cały miesiąc spotykała się tylko z nim. Po miesiącu znajomości wychodzi za niego i jeszcze się wyprowadza.
- A co z twoim tatą?
- Wzięli rozwód zanim uciekł z więzienia.
- Co?
- Wzięli rozwód zanim uciekł z więzienia - powtórzyłam ze łzami w oczach - a ja nic nie wiedziałam.
- Dalej jesteś i będziesz jego córką.
Kiwnęłam głową i zamrugałam, by nie płakać.

W pracy wypiłam cztery kawy, by jakoś funkcjonować. Tak bardzo chciało mi się pójść do łóżka, że raz nawet na kontuarze prawie zasnęłam. Bill spytał czy nie chcę wrócić do domu, lecz odmówiłam. Będę potrzebowała pieniędzy, jeśli będę mieszkała sama. Dziś kończy się wrzesień, więc za kilka dni powinniśmy dostać wypłatę. Jeszcze nawet nie wiem ile, ale zarobki są tutaj dobre. Co prawda dostajemy tygodniówki, ponieważ niektórzy z nas są samodzielni, ale na koniec miesiąca dostajemy coś jakby premię.
Ethan mieszka sam, ale jemu większość opłaca Bill. Mieszka na przedmieściach, prawdopodobnie niedaleko przystani. Nie byłam nigdy u niego, ale opowiadał kiedyś, że z salonu ma widok na ocean. Może nie bardzo bliski, bo nie mieszka przy samej plaży, ale zawsze coś. Wyprowadził się od Bill'a rok temu, zostawiając tatę samego w mieszkaniu nad kawairnią.
- Nie śpij - powiedział Ethan, gdy znów się zamyśliłam.
- Spadaj - pokazałam mu język i odebrałam dzwoniący właśnie telefon.
Wyszłam na zaplecze i przyłożyłam aparat do ucha.
- Cześć - Jessie - dzwonię, ponieważ...
- Cześć. Pewnie się dowiedziałeś o mamie? - Wtrąciłam mu.
- Że wychodzi za … - przerwał, bo zorientował się, że za szybko to powiedział.
- Co? Wiedziałeś?
- Dzwoniła do mnie z informacją. Kilka razy.
- A o tacie też wiedziałeś? - Byłam zdenerwowana - dlaczego mi nie powiedziałeś?!
- Mama chciała ci to wszystko sama powiedzieć.
- Yhym.
- Słuchaj, niedługo przylatuję i pogadamy. Muszę kończyć, cześć.
Nic nie odpowiedziałam, tylko się rozłączyłam.
Usiadłam na ławce i od razu wstałam, ponieważ wszedł Bill.
- Nie śpię - powiedziałam szybko.
Zaśmiał się i pogonił mnie do pracy.

O dwudziestej do kawiarni wszedł Aaron i podszedł do kontuaru .
- O której kończysz?
- Za chwilę - wtrącił Ethan z szerokim uśmiechem.
- Chciałem z tobą porozmawiać. Mogę odwieźć cię do domu, czy masz od tego przyjaciół? - Z tym ostatnim zwrócił się do Ethan'a z odrazą w głosie.
- Przestaniecie? - Obydwoje chcieli coś powiedzieć, więc uciszyłam ich gestem dłoni i powiedziałam do Aaron'a - zaraz będę gotowa.
Idąc na zaplecze, pociągnęłam ze sobą Ethan'a i zaczęłam ściągać z siebie bluzę.
- Co ty robisz?
- Oddaję ci ją - wręczyłam mu bluzę z uśmiechem - dziękuję.
- Ale będzie ci zimno.
- Mam kurtkę - obciągnęłam koszulkę na ramiączkach i zarzuciłam na to kurtkę.
Podeszłam do Ethan'a, ucałowałam w policzek i wyszłam.

- Chciałem porozmawiać o tobie i Ethanie - powiedział Aaron, gdy zaparkowaliśmy pod blokiem.
- To może być ciekawie - spojrzał na mnie złowrogo.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz?
- Nie. A ty przede mną?
- O co ci chodzi?
- Mam pomysł. Ty odpowiesz szczerze na jedno moje pytanie, a ja na jedno twoje. Wtedy wszystkie nasze wątpliwości się rozwieją - kiwnął głową - co dziś rano robiła Mandy w naszym bloku? Z tobą.
Cisza. Słychać było jedynie nasze oddechy i tykanie zegarka samochodowego. W końcu odpowiedział:
- Wiesz, że nie chciałem, by moi znajomi wiedzieli gdzie mieszkam? - Kiwnęłam głową, bo było to prawdą - Mandy się dowiedziała i przyszła to dzisiaj rano sprawdzić.
- Czemu rano?
- Nie wiem, zapytaj jej. Zresztą teraz moja kolej - kiwnęłam głową - co jest między tobą i Ethanem?
- Przyjaźń. Wiesz, że przyjaźnimy się od dziecka. Ja, on i Jessie.
- To mi wygląda na coś więcej niż przyjaźń - spojrzałam na niego spode łba - no co? On nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę.
Pokręciłam głową i po chwili wahania, spytałam:
- Spałeś z Mandy? - Zastygł w bezruchu - kiedykolwiek.
- A co? Zazdrosna jesteś? - Odparł po chwili.
- Pytam poważnie.
- Raz. Rok temu na jakiejś imprezie - odpowiedział bez emocji w głosie.
Kiwnęłam głową i wysiadłam z samochodu, a on dopadł mnie przy schodach i odwrócił ku sobie.
- Hej, ale to chyba...ty chyba nie...Lena! To było rok temu.
- Wiem. Nic przecież nie powiedziałam. Po prostu..chodzi o to, że ...sama nie wiem już o co mi chodzi. Przepraszam.
Przytulił mnie i przez te dwie minuty byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Ucałował mnie w usta i weszliśmy do bloku. Przy drzwiach doznałam szoku. Drzwi były na wpół otwarte, a zamek rozwalony. Wpadłam do mieszkania i zaczęłam krzyczeć:
- Mamo?!
Stanęłam w kuchni i zamarłam. Wszystko było rozwalone. Blat kuchenny jak i kuchnia postrzelona, pociachana, zniszczona. W oczach wezbrały mi łzy.
- Mamo?! - Krzyczałam głośniej.
- Lena! Chodź lepiej zobacz - zawołał Aaron z mojego pokoju.
Wszystko było zniszczone. Łóżko, biurko, szafa. Ciuchy porozrzucane po pokoju, pióra z poduszek leżały wszędzie, kołdra rozcięta, a biurko rozwalone na części. Jakby ktoś wszystko potraktował pistoletami i siekierą. Na ścianie, czerwoną farbą (mam nadzieję, że to farba), wielkimi literami było napisane ZNAJDĘ CIĘ ! Rozpłakałam się, a Aaron zaczął mnie przytulać. Przypomniałam sobie o mamie. Wyrwałam mu się i pobiegłam do jej sypialni. Nie było jej tam, tak samo jak w salonie.
- Łazienka - powiedziałam na głos i wpadłam przez drzwi.
Mama leżała na środku łazienki. Upadlam obok niej na kolanach i zaczęłam potrząsać.
- Mamo? Mamo! - Krzyczałam wniebogłosy - dzwoń po pomoc - powiedziałam do stojącego w drzwiach Aaron'a - błagam cię, obudź się.
Aaron zadzwonił po pomoc i zaczął reanimować mamę.

Siedziałam na rozwalonym łóżku w resztkach swojego pokoju. Aaron rozmawiał z policją, która przyjechała niedawno. Karetka zabrała mamę około dziesięciu minut temu do szpitala. Mnie kazano zaczekać do przyjazdu policji, więc tak zrobiłam.
Kolejna afera. Znowu. Miałam dość. Nie płakałam. Siedziałam bezczynnie, patrząc w napis na ścianie. Znajdą mnie. Skoro znaleźli mnie tu, znajdą mnie, gdziekolwiek się ukryję. Martwiłam się o mamę. Nie wiedziałam nawet czy nic jej nie jest.
- Durne pogotowie - mruknęłam pod nosem.
Patrząc już dwadzieścia minut na ten napis, zaczęłam coś kojarzyć.` Znajdę cię.` Facet w skórzanym płaszczu tak mówił, czyli że to musi być ojciec Holly. Bob. Widziałam go przecież, ale nie widziałam jego twarzy. Nie miał na sobie płaszcza, ale jeszcze nigdy nie przyjrzałam mu się dokładnie jego twarzy.
- Lena? - Spytał zdyszany Ethan, stojąc w drzwiach.
Gdy go zobaczyłam rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie i dziękował Bogu, że nic mi nie jest.
- Co się stało? - pytał, a ja zaciągnęłam go w głąb mojego pokoju.
Rozglądnął się i zatrzymał wzrok na napisie.
- Nie mów im nic. Nie mówmy im niczego, co wiemy - spojrzał na mnie zaskoczony - proszę. Zrób to dla mnie. Mama...Ja nie chcę by to się powtórzyło. Proszę - mówiłam szybko i szeptem, by nikt tego nie usłyszał.
Ethan kiwnął głową i znów mnie przytulił.

8 komentarzy:

  1. czytam cały czas, Boże dziewczyno jaki ty masz talent !!! czekam na kolejne części z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że tak..! nie mogę sie już doczekać następnej cześci..! To jest świetne..!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile ty masz lat?
    Masz talent dziewczyno !:*
    Pisz jak najszybciej bo sie doczekac nie moge..

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, pisz dalej kochaniutka.
    Czekam, czekam.
    I...i co teraz? Znajdzie ją?
    Oh normalnie zgadzam się z komentarzem powyżej, ŚWIETNIE!
    Pisz 26 rozdziałek.
    Zapraszam także do mnie na 4 rozdział.
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń