a no i czytacie to jeszcze ? :) pytam tak dla pewności :)
kolejna część : środa
Piętnasta dwadzieścia stałam
pod szkołą i czekałam aż przyjedzie Ethan. Zauważyłam
wychodzących z budynku Aaron'a, Mandy i Paul'a. Aaron podszedł do
mnie i zapytał:
- Na kogo czekasz?
- Na Ethana - spojrzał na mnie
zły - co?
- Nic. Po prostu jestem trochę
zazdrosny. Spędzasz z nim ostatnio dużo czasu.
- Jest moim przyjacielem i
pracujemy razem.
- Ja jestem twoim chłopakiem.
- I nic nie zrobiłeś... -
chciałam powiedzieć, że nic nie zrobił z moim zniknięciem, ale
się powstrzymałam.
- Nic nie zrobiłem z czym? -
Kiedy nie odpowiedziałam (choć pewnie wiedział o co chodziło),
zapytał - czyja to bluza?
- Ethana - odpowiedziałam
cicho.
Zdenerwowany odszedł. Wsiadł
do samochodu i trzasnął drzwiami, po czym z piskiem opon odjechał.
Po minucie przyjechał Ethan. Gdy wsiadłam, zapytał co się stało.
- Kłótnia z Aaronem.
- Niech zgadnę, o bluzę? -
Uniósł brwi, a ja kiwnęłam głową - żeby nie było, tym razem
to nie moja wina - uniósł ręce do góry w geście obronnym.
- Dzięki. Mógłbyś być
czasem milszy.
Uśmiechnął się słodko i
dodał:
- Wiesz, że ci pasuje? -
Pokręciłam głową - ale chyba nie po to prosiłaś bym przyjechał?
- Nie. Chodzi o to, że –
zaczęłam, gdy odpalił silnik - byłam dziś u psychologa szkolnego
się coś spytać. Nazywa się Allen i Bob jest bratem jego taty. Ale
to nie jest najgorsze. Okazało się, że Bob miał do niego przyjść,
więc wypadłam stamtąd i wpadłam na niego. Na szczęście nie
widział mojej twarzy, bo miałam nisko głowę. Ethan boję się.
Boję się, że mnie znajdzie.
- Hej, spokojnie. Twojego
psychologa obowiązuje tajemnica zawodowa, więc nie może zdradzić
twojego adresu czy miejsca pracy. Więc nie martw się.
Zatrzymał się na światłach,
a ja wypaliłam nagle:
- Mama wychodzi za mąż.
Spojrzał na mnie wielkimi,
czekoladowymi oczami.
- Wczoraj poznałam jej faceta
- ostatnie słowo wypowiedziałam z ironią w głosie - ponoć przez
cały miesiąc spotykała się tylko z nim. Po miesiącu znajomości
wychodzi za niego i jeszcze się wyprowadza.
- A co z twoim tatą?
- Wzięli rozwód zanim uciekł
z więzienia.
- Co?
- Wzięli rozwód zanim uciekł
z więzienia - powtórzyłam ze łzami w oczach - a ja nic nie
wiedziałam.
- Dalej jesteś i będziesz
jego córką.
Kiwnęłam głową i
zamrugałam, by nie płakać.
W pracy wypiłam cztery kawy,
by jakoś funkcjonować. Tak bardzo chciało mi się pójść do
łóżka, że raz nawet na kontuarze prawie zasnęłam. Bill spytał
czy nie chcę wrócić do domu, lecz odmówiłam. Będę potrzebowała
pieniędzy, jeśli będę mieszkała sama. Dziś kończy się
wrzesień, więc za kilka dni powinniśmy dostać wypłatę. Jeszcze
nawet nie wiem ile, ale zarobki są tutaj dobre. Co prawda dostajemy
tygodniówki, ponieważ niektórzy z nas są samodzielni, ale na
koniec miesiąca dostajemy coś jakby premię.
Ethan mieszka sam, ale jemu
większość opłaca Bill. Mieszka na przedmieściach, prawdopodobnie
niedaleko przystani. Nie byłam nigdy u niego, ale opowiadał kiedyś,
że z salonu ma widok na ocean. Może nie bardzo bliski, bo nie
mieszka przy samej plaży, ale zawsze coś. Wyprowadził się od
Bill'a rok temu, zostawiając tatę samego w mieszkaniu nad
kawairnią.
- Nie śpij - powiedział
Ethan, gdy znów się zamyśliłam.
- Spadaj - pokazałam mu język
i odebrałam dzwoniący właśnie telefon.
Wyszłam na zaplecze i
przyłożyłam aparat do ucha.
- Cześć - Jessie - dzwonię,
ponieważ...
- Cześć. Pewnie się
dowiedziałeś o mamie? - Wtrąciłam mu.
- Że wychodzi za … -
przerwał, bo zorientował się, że za szybko to powiedział.
- Co? Wiedziałeś?
- Dzwoniła do mnie z
informacją. Kilka razy.
- A o tacie też wiedziałeś?
- Byłam zdenerwowana - dlaczego mi nie powiedziałeś?!
- Mama chciała ci to wszystko
sama powiedzieć.
- Yhym.
- Słuchaj, niedługo
przylatuję i pogadamy. Muszę kończyć, cześć.
Nic nie odpowiedziałam, tylko
się rozłączyłam.
Usiadłam na ławce i od razu
wstałam, ponieważ wszedł Bill.
- Nie śpię - powiedziałam
szybko.
Zaśmiał się i pogonił mnie
do pracy.
O dwudziestej do kawiarni
wszedł Aaron i podszedł do kontuaru .
- O której kończysz?
- Za chwilę - wtrącił Ethan
z szerokim uśmiechem.
- Chciałem z tobą
porozmawiać. Mogę odwieźć cię do domu, czy masz od tego
przyjaciół? - Z tym ostatnim zwrócił się do Ethan'a z odrazą w
głosie.
- Przestaniecie? - Obydwoje
chcieli coś powiedzieć, więc uciszyłam ich gestem dłoni i
powiedziałam do Aaron'a - zaraz będę gotowa.
Idąc na zaplecze, pociągnęłam
ze sobą Ethan'a i zaczęłam ściągać z siebie bluzę.
- Co ty robisz?
- Oddaję ci ją - wręczyłam
mu bluzę z uśmiechem - dziękuję.
- Ale będzie ci zimno.
- Mam kurtkę - obciągnęłam
koszulkę na ramiączkach i zarzuciłam na to kurtkę.
Podeszłam do Ethan'a,
ucałowałam w policzek i wyszłam.
- Chciałem porozmawiać o
tobie i Ethanie - powiedział Aaron, gdy zaparkowaliśmy pod blokiem.
- To może być ciekawie -
spojrzał na mnie złowrogo.
- Czy ty coś przede mną
ukrywasz?
- Nie. A ty przede mną?
- O co ci chodzi?
- Mam pomysł. Ty odpowiesz
szczerze na jedno moje pytanie, a ja na jedno twoje. Wtedy wszystkie
nasze wątpliwości się rozwieją - kiwnął głową - co dziś rano
robiła Mandy w naszym bloku? Z tobą.
Cisza. Słychać było jedynie
nasze oddechy i tykanie zegarka samochodowego. W końcu odpowiedział:
- Wiesz, że nie chciałem, by
moi znajomi wiedzieli gdzie mieszkam? - Kiwnęłam głową, bo było
to prawdą - Mandy się dowiedziała i przyszła to dzisiaj rano
sprawdzić.
- Czemu rano?
- Nie wiem, zapytaj jej.
Zresztą teraz moja kolej - kiwnęłam głową - co jest między tobą
i Ethanem?
- Przyjaźń. Wiesz, że
przyjaźnimy się od dziecka. Ja, on i Jessie.
- To mi wygląda na coś więcej
niż przyjaźń - spojrzałam na niego spode łba - no co? On nie
patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę.
Pokręciłam głową i po
chwili wahania, spytałam:
- Spałeś z Mandy? - Zastygł
w bezruchu - kiedykolwiek.
- A co? Zazdrosna jesteś? -
Odparł po chwili.
- Pytam poważnie.
- Raz. Rok temu na jakiejś
imprezie - odpowiedział bez emocji w głosie.
Kiwnęłam głową i wysiadłam
z samochodu, a on dopadł mnie przy schodach i odwrócił ku sobie.
- Hej, ale to chyba...ty chyba
nie...Lena! To było rok temu.
- Wiem. Nic przecież nie
powiedziałam. Po prostu..chodzi o to, że ...sama nie wiem już o co
mi chodzi. Przepraszam.
Przytulił mnie i przez te dwie
minuty byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Ucałował mnie w usta i
weszliśmy do bloku. Przy drzwiach doznałam szoku. Drzwi były na
wpół otwarte, a zamek rozwalony. Wpadłam do mieszkania i zaczęłam
krzyczeć:
- Mamo?!
Stanęłam w kuchni i zamarłam.
Wszystko było rozwalone. Blat kuchenny jak i kuchnia postrzelona,
pociachana, zniszczona. W oczach wezbrały mi łzy.
- Mamo?! - Krzyczałam
głośniej.
- Lena! Chodź lepiej zobacz -
zawołał Aaron z mojego pokoju.
Wszystko było zniszczone.
Łóżko, biurko, szafa. Ciuchy porozrzucane po pokoju, pióra z
poduszek leżały wszędzie, kołdra rozcięta, a biurko rozwalone na
części. Jakby ktoś wszystko potraktował pistoletami i siekierą.
Na ścianie, czerwoną farbą (mam nadzieję, że to farba), wielkimi
literami było napisane ZNAJDĘ CIĘ ! Rozpłakałam się, a Aaron
zaczął mnie przytulać. Przypomniałam sobie o mamie. Wyrwałam mu
się i pobiegłam do jej sypialni. Nie było jej tam, tak samo jak w
salonie.
- Łazienka - powiedziałam na
głos i wpadłam przez drzwi.
Mama leżała na środku
łazienki. Upadlam obok niej na kolanach i zaczęłam potrząsać.
- Mamo? Mamo! - Krzyczałam
wniebogłosy - dzwoń po pomoc - powiedziałam do stojącego w
drzwiach Aaron'a - błagam cię, obudź się.
Aaron zadzwonił po pomoc i
zaczął reanimować mamę.
Siedziałam na rozwalonym łóżku
w resztkach swojego pokoju. Aaron rozmawiał z policją, która
przyjechała niedawno. Karetka zabrała mamę około dziesięciu
minut temu do szpitala. Mnie kazano zaczekać do przyjazdu policji,
więc tak zrobiłam.
Kolejna afera. Znowu. Miałam
dość. Nie płakałam. Siedziałam bezczynnie, patrząc w napis na
ścianie. Znajdą mnie. Skoro znaleźli mnie tu, znajdą mnie,
gdziekolwiek się ukryję. Martwiłam się o mamę. Nie wiedziałam
nawet czy nic jej nie jest.
- Durne pogotowie - mruknęłam
pod nosem.
Patrząc już dwadzieścia
minut na ten napis, zaczęłam coś kojarzyć.` Znajdę cię.` Facet
w skórzanym płaszczu tak mówił, czyli że to musi być ojciec
Holly. Bob. Widziałam go przecież, ale nie widziałam jego twarzy.
Nie miał na sobie płaszcza, ale jeszcze nigdy nie przyjrzałam mu
się dokładnie jego twarzy.
- Lena? - Spytał zdyszany
Ethan, stojąc w drzwiach.
Gdy go zobaczyłam rzuciłam mu
się w ramiona. Przytulił mnie i dziękował Bogu, że nic mi nie
jest.
- Co się stało? - pytał, a
ja zaciągnęłam go w głąb mojego pokoju.
Rozglądnął się i zatrzymał
wzrok na napisie.
- Nie mów im nic. Nie mówmy
im niczego, co wiemy - spojrzał na mnie zaskoczony - proszę. Zrób
to dla mnie. Mama...Ja nie chcę by to się powtórzyło. Proszę -
mówiłam szybko i szeptem, by nikt tego nie usłyszał.
Ethan kiwnął głową i znów
mnie przytulił.
czytam cały czas, Boże dziewczyno jaki ty masz talent !!! czekam na kolejne części z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńjej, dziękuję :) miło :)
UsuńOczywiście, że tak..! nie mogę sie już doczekać następnej cześci..! To jest świetne..!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) milusio :)
UsuńIle ty masz lat?
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno !:*
Pisz jak najszybciej bo sie doczekac nie moge..
rocznikowo 17 :) dziękuję :)
UsuńCudo, pisz dalej kochaniutka.
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam.
I...i co teraz? Znajdzie ją?
Oh normalnie zgadzam się z komentarzem powyżej, ŚWIETNIE!
Pisz 26 rozdziałek.
Zapraszam także do mnie na 4 rozdział.
Buźka :*
dziękuję, miło :)
Usuń