Wróciliśmy do kuchni i Lexi
zaczęła mnie pytać:
- Wiesz może, kto mógł
zrobić coś takiego? - Pokręciłam głową - jesteś pewna?
- Może ta sama osoba, co
chciała wrzucić mi do szafki wiadomość?
- Bridge - podszedł do nas
jakiś policjant i wręczył coś Lexi.
Przejrzała to i podała mi z
pytaniem:
- Skąd to masz?
Ethan zaglądnął mi przez
ramię i gwizdnął.
- Wiesz, że to przestępstwo?
- Powiedziała do mnie cicho.
- Przepraszam, ale musiałam
się dowiedzieć. Miałam dość kłamstw.
- Ja też mam dość. Może
więc zaczniesz współpracować? Przynajmniej ze mną?
Kiwnęłam powoli głową , a
ona dodała:
- Jutro u mnie w gabinecie.
Porozmawiamy sobie. No i trzeba ci znaleźć nowe miejsce
zamieszkania - dodała, gdy przyszedł Aaron, a ona na chwilę
odeszła.
- Co z Nelly? - Spytał Tom,
podchodząc do nas - co z nią? Lena?
- Nie wiem, zabrali ją do
szpitala. Jak mnie stąd puszczą, pojadę do niej.
- To wszystko twoja wina! Twoja
i tego twojego ojczulka! - Zaczął na mnie krzyczeć.
- Możesz być tak samo winny
jak ja, że nagle cię przy niej nie było!
Na te słowa wymierzył mi
policzek. Nie wiem czy był mocny, ponieważ nie zorientowałam się
kiedy to się stało. Wpadłam od razu w ramiona Ethan'a, a Aaron
oddał za mnie cios. W tym samym momencie policja odciągnęła Tom'a
od nas i chciała zabrać także Aarona, lecz Ethan powiedział:
- To nie jego wina. Tamten
zaczął. Zostawcie chłopaka - Aaron się zdziwił, lecz nie dał
nic po sobie poznać, ale chyba skinął Ethan'owi głową - Lena?
Wszystko w porządku? - Pytał Ethan i chciał mnie odsunąć na
długość swojego ramienia, ale kurczowo się go trzymałam.
- Lena? - Lexi podeszła do
nas.
W końcu puściłam Ethana,
przetarłam oczy i skinęłam jej głową, że wszystko dobrze.
Widziałam lekką zazdrość Aaron'a, ale na szczęście nie robił
scen.
- Więc co z tym mieszkaniem?
- Chciałam powiedzieć, że
mama i tak miała przeprowadzić się do Tom'a i może na jakiś czas
też bym się do niego wprowadziła, ale po tym... - nie dokończyłam.
- Możesz zamieszkać u mnie -
wszyscy spojrzeli na Ethan'a, który właśnie to powiedział -
jeżeli chcesz i jeżeli Aaron nie ma nic przeciwko.
- Mam, ale teraz najważniejsze
jest jej bezpieczeństwo. A mieszkanie u mnie jej tego nie zapewni -
powiedział Aaron patrząc mi w oczy.
- Idź się spakować. Chłopcy
mają rację. Najważniejsze jest teraz twoje bezpieczeństwo -
powiedziała do mnie Lexi i zwróciła się do chłopaków - a wy
macie jej pilnować, nie spuszczać z oka i dbać o nią - zgodnie
skinęli głową, a ja poszłam do pokoju.
Spod łóżka wyciągnęłam
dużą sportową torbę i plecak. Z porozrzucanych i poniszczonych
ciuchów powybierałam te, które nadawały się do noszenia. Było
to kilka koszulek, swetrów, bluzę, trzy pary dżinsów, jedną
koszulę i bieliznę. Buty także zostały nienaruszone. Reszta
ciuchów nie nadawała się do użytku. Te dobre schowałam do torby,
wrzuciłam tam także przybory kosmetyczne (których nie trzymam w
łazience, tylko w szafce w pokoju). Sprawdziłam laptopa. Był
trochę obity i porysowany, ale mam nadzieję, że działa. Schowałam
go do plecaka tak jak kilka innych potrzebnych rzeczy. W sumie, nie
posiadałam wiele. Do torby wrzuciłam także książki, których
nie miałam w szkole. Zobaczyłam, że szuflady z szafki nocnej są
powyciągane, więc po podłodze zaczęłam szukać zdjęć. Nie
mogłam ich znaleźć i popadałam w coraz większą panikę,
ponieważ te zdjęcia były dla mnie ważne.
- Czego szukasz? - Spytał
Aaron kucając obok.
- Zdjęć. Nie ma ich.
- Jakich? - Zaczął szukać i
wygrzebał małe pudełko po ciastach spod łóżka - Lena?
Wzięłam od niego pudełko i
zajrzałam do środka. Było pełnie, nic z niego nie zginęło. Tam
trzymałam swoje najcenniejsze skarby, zdjęcia i trochę kasy.
Zamknęłam z powrotem pudełko, przytuliłam do piersi, a następnie
schowałam do torby. Dokończyłam pakowanie i stanęłam przed
Aaronem z plecakiem, torbą i torbą sportową.
- Gotowa? - Spytał, a ja
niepewnie kiwnęłam głową.
To nie wyglądało na
przeprowadzkę. Nie chciałam tego robić, ale mieli rację. Nawet
gdyby udało mi się naprawić mieszkanie, nie byłabym tutaj
bezpieczna.
- Dziękuję - powiedziałam do
Aaron'a i pocałowałam go.
- Za co?
- Za to, że choć raz
dogadaliście się z Ethanem - kiwnął głową.
- Ufam ci - pocałował mnie -
no i cię kocham. Nie zapominaj - dodał z ustami przy moich, wziął
za rękę i wyprowadził z pokoju.
Na nasz widok Ethan wstał z
krzesła, wziął ode mnie torbę sportową, plecak i zapytał:
- Gotowa? - Skinęłam głową
- chcesz jechać do mamy.
Mama. Cholera, przez to
wszystko zapomniałam o niej. Czułam się z tym trochę okropnie. Ze
łzami w oczach kiwnęłam głową i poszliśmy do samochodu.
Ethan spakował moje rzeczy do
bagażnika i podszedł do mnie, Aaron'a i Lexi.
- Jakby coś się działo
dzwońcie. Jutro chcę cię widzieć u siebie w gabinecie -
skierowała do mnie i gdy kiwnęłam głową, odeszła.
- Zapytałbym czy jechać z
tobą, ale masz jego i coś sądzę, że nie wytrzymalibyśmy razem w
jednym samochodzie.
- Okey. Zobaczymy się jutro?
- Przyjadę do kawiarni -
uśmiechnął się, dał buziaka i powiedział z naciskiem na każe
słowo - kocham cię.
Odchodząc powiedział do
Ethan'a:
- Uważaj na nią.
On nic nie odpowiedział.
Kiwnął głową i otworzył mi drzwi.
Gdy zatrzymaliśmy się pod
szpitalem, Ethan spytał:
- Czemu nie odpowiedziałaś
mu, że też go kochasz? - Zrobił niewinną minę.
- Nie będę ci się tłumaczyć.
Chodźmy, chcę zobaczyć co u mamy - wysiadłam z auta, a gdy
szliśmy Ethan nie dawał za wygraną:
- Chodzi o to, że się mnie
wstydziłaś, czy nie jesteś tego pewna? - Gdy nic nie odpowiadałam,
kontynuował - nie kochasz go, prawda?
- Ethan! Nie mam nastroju na
takie gierki. Nie jestem pewna co czuję do Aarona. Szczęśliwy?
Wymruczał pod nosem `bardzo` i
weszliśmy do szpitala.
Zapytaliśmy gdzie leży Nelly
Adams i wskazano nam trzecie piętro, salę jedenastą.
Gdy weszliśmy mama leżała na
łóżku szpitalnym nieprzytomna i podłączona do wielu urządzeń.
Na kanapie siedział Tom. Kiedy nas zobaczył wstał i wyszedł.
- Kazano mi trzymać go z
daleka od ciebie - powiedział policjant, a gdy zobaczył, że dziwi
mnie jego obecność, dodał - jestem tu dla bezpieczeństwa twojej
mamy. Przykro mi.
Postarałam się uśmiechnąć,
lecz mi to nie wyszło. Usiałam na krześle z prawej strony łóżka
i złapałam mamę za rękę. Była chłodna.
Wszedł lekarz i zwrócił się
do mnie:
- Rodzina?
- Córka. Co jej jest?
- Jej stan jest stabilny.
Opanowaliśmy krwotok, ma wstrząs mózgu i złamaną rękę.
Prawdopodobnie próbowała się bronić, dlatego ręka jest złamana.
Musiała zostać ogłuszona i upadła na ziemię. Krwotok był
powodem osłabionego organizmu, ale nie był poważny. Twoja mama ma
wielkie szczęście, że żyje. Gdyby uderzyła głową mocniej,
zmarłaby na miejscu. Z analiz też wynika, że nie leżała tam
długo. Kilkanaście minut, ponieważ rany i uszkodzenia były
świeże.
Kiwnęłam głową i poleciały
mi łzy. Lekarz nie zwracał na to uwagi, podłączał kolejny
kabelki do ciała mamy i wyszedł.
Tom siedział na kanapie po
jednej stronie, a Ethan po drugiej. Ja siedziałam przy mamie z głową
opartą na łóżku, przy jej ręku. Powieki miałam tak ciężkie,
że zasnęłam.
Lena
otworzyła oczy i zobaczyła, że wszyscy dookoła śpią. Nie
słyszała żadnych dźwięków. Każde urządzenie się zatrzymało,
wskazówki zegara stanęły na dziesiątej, a klatka piersiowa jej
mamy się nie unosiła. Wszystko zastygło w bezruchu. Nagle
usłyszała kroki. Kroki ciężkich butów i cichy szelest skóry.
Znała ten chód. To facet w skórzanym płaszczu. Bob. Stanął w
drzwiach sali wielki, dumny i uśmiechnięty. Lena podniosła głowę
i spojrzała na niego. Bała się go, ale tego nie okazywała.
Stanęła naprzeciwko i usłyszała w swoim umyśle jego słowa:
-
Jeszcze cię znajdę. Jeszcze pożałujesz czynów swojego ojca.
Chciała
zrobić krok naprzód by zobaczyć twarz Bob'a, która skrywała się
w cieniu. Musiała wiedzieć jak wygląda, musiała wiedzieć kogo ma
się bać. Upadła. Przewróciła się na plecy, lecz dalej nie było
widać twarzy.
-J
esteś tchórzem - pomyślała, lecz Bob to odebrał, mimo że słowa
nie wydobyły się z jej ust.
-
Tchórzem? - Spytał z rozbawieniem.
-
Skoro nie, pokaż swoją twarz - po chwili ciszy, dodała - to ty się
boisz.
Odpowiedział
jej tylko oddalający się śmiech.
Przebudziłam się i spojrzałam
na zegarek. Wpół do jedenastej. Ethan podszedł do mnie i szepnął:
- Chodź. Przyjedziemy jutro.
Kiwnęłam głową, daliśmy
policjantowi znak i pojechaliśmy do mieszkania Ethan'a.
Zaparkował samochód w garażu
i po schodach weszliśmy do domu. Ma ładne mieszkanie na
przedmieściach, z `lekkim` widokiem na ocean.
- Oto jesteśmy - powiedział
zapalając światła.
Miał niewielki przedpokój,
dużą, otwartą kuchnię, z jej prawej strony salon, z widokiem.
Całe mieszkanie było w kolorach jasnych, beż, biel i jasny brąz.
- Rozejrzyj się, a ja zrobię
jakąś kolację.
Z salonu wychodziło duże okno
na ocean i taras. Zwykła, drewniana podłoga, stolik, dwa drewniane
fotele obłożone poduszkami? Czymś miękkim na pewno. Obecnie
schowane, by nie zmokły. Salon był skromny. Dywan, półki, kanapa,
stolik, fotel i telewizor.
Obok salonu, na prawo była
łazienka. Duży, wbudowany prysznic. Moje mieszkanie się przy jego
chowało. Obok łazienki, był pokój Ethan'a. Białe ściany, w
prawym kącie szafa, obok szafka. Naprzeciwko szafy było duże,
podwójne łóżko z czarną pościelą. Było to dziwne, ale
idealnie współgrało z kolorami mieszkania. Łóżko było w kącie,
na górze wprost było niewielkie okno, wychodzące na krajobraz.
Zajrzałam za drzwi i stała tam gitara.
- Dalej grasz? - Spytałam i
odwróciłam się.
Stanęłam twarzą w twarz z
Ethan'em i żadne z nas się nie cofnęło, mimo że było dużo
miejsca za nami. Po raz kolejny nabrałam tej dziwnej,
nieodpowiedniej ochoty, żeby go pocałować . Co się ze mną
dzieje?!
- Na gita-tarze? - Wyjąkałam.
Stał spokojnie, jak gdyby
nigdy nic i odpowiedział z uśmiechem:
- Czasami. Chodź kolacja
gotowa - wziął mnie za rękę i poprowadził do kuchni.
Zjedliśmy zrobione przez niego
spaghetti i rozmawialiśmy. Ethan umiał naprawdę dobrze gotować.
- Nie mam drugiej sypialni, ale
będę spał na kanapie, a ty na łóżku.
- Nie. Ja mogę spać na
kanapie. Nic mi się nie stanie – odparłam, zaczynając zmywać
naczynia.
Ethan podszedł i stanął
obok. Podał mi ścierkę i kiedy wytarłam ręce powiedział:
- Zawsze moglibyśmy się
podzielić łóżkiem, ale twojemu chłopakowi by się to nie
spodobało.
Uśmiechnęłam się na te
słowa i poczułam ciepło w środku. Tak samo zachowywałam się,
kiedy rozmawiałam z Aaron'em, zanim byliśmy razem. Ale to nie
możliwe, bym zakochała się w Ethan'ie. Jesteśmy przyjaciółmi.
Przyjaciółmi Lena! Krzyczałam na siebie.
- Tak w ogóle, to dziękuję.
Za wszystko. Za pomoc, mieszkanie. Naprawdę.
- Dla ciebie wszystko.
Przytulił mnie i później
poszliśmy spać. Mimo moich przeczeń , ja na jego wygodnym,
milutkim łóżku, a on na kanapie.
kolejna część w piątek
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńNo więc, ten Tom nie mógł tak zrobić dziewczyny nawet kwiatkiem się nie bije. Mam nadzieję, że Aron ma dobry prawy sierpowy. XD
Cudowny rozdziałek.
Czekam niecierpliwie na następny!
Buźka :*
lubię łamać zasady i nie lubię `idealnych` bohaterów :)
Usuńdziękuję : )
czekam!
UsuńHuhuhu,mówiłam już,jak bardzo nie lubię Aarona? :D Mam okropny nawyk przyzwyczajania się do bohaterów,np w książce ,która sama piszę (na papierze,nie blogu)uwielniam takiego jednek nadpobudliwego ćpuna - Konrada xP Tak więc własnie od początku lubiałam Ethana ;)
OdpowiedzUsuńteż mam ten nawyk :)
UsuńNie dasz rady na jutro?bardzo mi się podoba systematycznie ja i moje koleżanki czytamy.te części pisz dalej! I częściej
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ja mam napisane na komputerze kilka części do przodu, ale jakoś od początku staram się dodawać co drugi dzień :) myślałam nad tym, żeby dodawać codziennie, ale nie sądzę, by to przeszło :)
UsuńTylko np nie które osoby jak nie ma cZęści nowych to już dalej nie czytaja a rozumiem że chcesz wprowadzić czytelnikow w ciekawosc tylko nwm czy nie stracisz czytelnikow :-*
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem dodawanie części do drugi dzień jest dobre. Jeżeli większość czytelników byłaby za tym, bym dodawała codziennie to może tak by się stało :)
Usuń