niedziela, 28 kwietnia 2013

Część 33

Ethan czuł się dziś lepiej, więc wraz z Jessie'm podrzucili mnie do szkoły i pojechali na miasto. Zajęcia minęły mi dziś niewiarygodnie szybko i ani razu nie natknęłam się na Mandy czy Aarona. Mimo że widziałam ich dzisiaj w szkole. Na lunchu znalazłam wolny stolik i kiedy usiadłam podeszła Anne, i rozmawiałyśmy trochę. Polubiłam ją. Tata mówił bym nikomu nie ufała, ale Anne nie zdradzała żadnych przejawów pracy dla gangu.
Po lekcjach Jessie przyjechał po mnie samochodem Ethan'a i kiedy wsiadłam zapytał:
- Pamiętasz jak pytałem cię niedawno czy między tobą i Ethan'em jest coś więcej niż przyjaźń? - Kiwnęłam głową – więc pytam jeszcze raz. Co jest między wami?
- Jess, jesteś moim bratem, nie będę ci opowiadał o takich rzeczach – spojrzał na mnie z miną niewiniątka, więc dodałam – przyjaźń.
- Yhym... Widziałem dziś rano tę waszą przyjaźń – mrugnął do mnie i skończyliśmy temat.

Wysadził mnie przed kawiarnią i pojechał gdzieś. Nie chciał powiedzieć dokąd, więc nie dopytywałam. Gdy weszła zobaczyłam za kontuarem Ethan'a i pomachałam mu. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach, aż moje serce zabiło mocniej. To na pewno jest coś więcej niż przyjaźń, tytko żadne z nas nie wie jeszcze co. Podeszłam do niego i spytał:
- Gdzie pojechał Jessie?
- Nie powiedział – kiwnął głową – jak się czujesz?
- Dobrze mamusiu – odparł i zaczęliśmy się śmiać.
Nagle spochmurniał i gdy się obejrzałam zrozumiałam o co chodzi. Do kawiarni właśnie weszli Mandy, Elizabeth, Aaron i Paul.
Znów spojrzałam na Ethan'a, położyłam rękę na jego i powiedziałam:
- Proszę nie rób nic głupiego. Nie daj się sprowokować – spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami i kiwnął głową.
Wiedziałam, że nie jest tego do końca pewny, ale będzie się starał.
Poszłam na zaplecze się przebrać i gdy wróciłam, zobaczyłam przyjaciela odbierającego od nich zamówienie. Podszedł do kontuaru, położył na ladzie kartkę i spytał:
- Zrobisz? - Kiwnęłam głową i podeszłam do ekspresu.
Po chwili wrócił, wziął ode mnie kawy i zaniósł do stolika, przy którym siedział Aaron. Bałam się, że któryś z nich coś zrobi, że wybuchnie kłótnia, albo zaczną się bić. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Ethan wrócił do kontuaru i wypuścił wstrzymywane powietrze, po czym spytał:
- Jak mi poszło?
- Bardzo dobrze – czubkiem palca dotknęłam bitej śmietany z jego latte i usmarowałam mu nią policzek.
Spojrzał na mnie urażony i chciał oddać, lecz złapałam tacę z kawami i powiedziałam, że idę zanieść zamówienie.
Gdy wróciłam Ethan rozmawiał z Bill'em i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie powiedziałam przyjacielowi, czego się dowiedziałam o jego ojcu, bo nie chciałam w to wierzyć. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała to zrobić, lecz nie mogłam znaleźć odpowiedniej chwili.
Podeszłam do nich i Bill się ze mną przywitał, po czym wyszedł z kawiarni. W tym samym momencie Aaron podszedł do kontuaru zapłacić.
- Dała ci już czy jeszcze nie? - Spytał Ethan'a.
- Przywalę ci zaraz jak stąd nie wyjdziesz – odparł przyjaciel.
Ja stałam z boku i wszystkiemu się przyglądałam. Nie wiedziałam co mam robić, nie wiedziałam nawet czy powinnam cokolwiek zrobić.
- Jasne, bo uwierzę – Ethan spojrzał groźnie na Aaron'a, więc ten się zamknął i wyszedł.
- Chyba uwierzył – powiedziałam żartobliwe, na co Ethan tylko się zaśmiał i oberwałam bitą śmietaną w nos, w tym samym czasie, kiedy Jessie wszedł do kawiarni.
Usiadł na stołku przed kontuarem i zmierzł nas wzrokiem.
- Mam was na oku – zaczęliśmy się śmiać – zróbcie mi małą czarną.
Wytarłam nos i po chwili postawiłam przez bratem kubek.
- Na koszt firmy – dodam.
Zobaczyłam wchodzącego `stałego klienta w płaszczu`, więc spytałam Jessie'go:
- Znasz może tamtego faceta – wskazałam palce, ale on pokręcił głową.
Gdy Ethan odszedł po zamówienie, Jess zapytał z ironią:
- Przyjaźń, hmm?
Wzruszyłam ramionami i czekałam, aż wróci Ethan.

Gdy wróciliśmy do domu i jedliśmy kolację, zadzwoniła mama. Pytała co u nas słychać, jak się czujemy. Chciała też rozmawiać z Jessie'm. Gdy oddał mi telefon zapytałam ją ostrożnie:
- Mamo, czy Tom dobrze cię traktuje?
- Oczywiście kochanie. Dlaczego o to pytasz?
- Wiesz, po prostu wolę się upewnić – odparłam i pożegnałam się z nią.
- O co ci chodziło z tym bezpiecznym traktowaniem? - Spytał Jess i nagle zrozumiałam, że on nie wie o tym, że Tom mnie uderzył.
- No wiesz, tak pytałam – odpowiedziałam, lecz Ethan się włączył do rozmowy i mnie zdradził.
- Gdy rozwalili wam mieszkanie wpadł Tom, zobaczyć co z waszą mamą. Pokłócił się trochę z Leną i uderzył ją.
- Ethan! - Krzyknęłam na niego i poszłam wkurzona do jego sypialni.
- Zaraz, co? Lena, o czym on mówi? - Jess stanął w pokoju, blokując wyjście.
- O niczym – spojrzał na mnie spode łba – słuchaj, nie lubię go. Ale jeżeli mama jest z nim szczęśliwa i bezpieczna, to okey. Nie chcę by ktoś jeszcze został ranny przez błędy taty. Oni szukają mnie, więc dlaczego...
- Jak to szukają cię? - Przerwał mi – i kto?
- Miałaś mu nie mówić – syknął z progu Ethan.
Zdenerwowana zamknęłam mu drzwi przed nosem, usiadłam na łóżku i opowiedziałam na spokojnie wszystko Jessie'mu. Słuchał uważnie i co jakiś czas tylko dopytywał. Na koniec mnie pocieszył, przytulił i poszedł. Rzuciłam się na łóżko i zakryłam twarz dłońmi. Po chwili ktoś usiadł obok i położył rękę na mojej nodze. Strząsnęłam ja, ponieważ wiedziałam, że to Ethan i dalej byłam na niego zła. Podniosłam się i oboje patrzyliśmy przed siebie, żadne z nas się nie odezwało, żadne nic nie zrobiło. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i usłyszałam jakieś wesołe krzyki i śpiewy.
- Halo? - Spytałam.
- Cześć Lena! Bierz przyjaciela i wpadajcie na plażę. Jest impreza! - Krzyczała do słuchawki Anne Berger.
- Nie wiem czy...
- No dawaj! - Przerwała mi – wyjdź z domu i zaszalej. Aarona i Mandy na razie nie ma, a nawet gdyby przyszli, to masz nas! - Krzyknęła i dużo głosów jej zawtórowało.
- Zastanowię się.
Krzyknęła `okey` i się rozłączyła.
- Jest impreza na plaży. Idziemy? - Spytałam Ethan'a, a on kiwnął głową.
Miałam na sobie legginsy i trampki. Zmieniłam koszulkę na jakąś luźniejszą i rozpuściłam włosy. Ethan miał na sobie jeansy, trampki i czarny T-shirt. Narzucił na to sportową kurtę. Jessie został w domu.
Wyszliśmy przez taras i ruszyliśmy na wschód, w stronę muzyki, blasków świateł i krzyków. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się. On szedł z rękoma w kieszeniach, ja bawiłam się włosami.
Byliśmy na miejscu i podbiegła do nas Anne z koleżanką – chyba Alice. Złapały mnie za ręce i pociągnęły za sobą. Obejrzałam się na Ethan'a, lecz on tylko się uśmiechnął i poszedł naszym śladem. Po drodze szukał kogoś wzrokiem i chyba domyślałam się kogo. Zaciągnęły mnie do ich znajomych, przedstawiły nas i pchnęły na jakąś starą kanapę, którą ktoś wyciągnął na piasek.
- Pijecie? - Nim zdążyłam zaprzeczyć, że ja nie, wcisnęła mi piwo w rękę.
Było zamknięte, więc postanowiłam, że wypiję. Musiałam się trochę odstresować.
Siedziałam z Anne, Alice i jeszcze jedną dziewczyną – Kate na kanapie i rozmawiałyśmy. Wydawało mi się, że rozmawiamy kilka godzin. Ethan stał niedaleko i rozmawiał z jakimiś chłopakami, popijając piwo i śmiejąc się. Ja także czułam się zadowolona. Spojrzałam na niego i napotkałam jego wzrok. Uśmiechnął się, a ja mu pomachałam.
- Uuu... Co jest między tobą, a tym przystojniakiem? - Spytała nagle Kate.
- Co? Między mną i Ethan'em? Jesteśmy przyjaciółmi.
Zaczęły się śmiać, ale nie złośliwie, lecz przyjaźnie.
- On nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę, a ty nie patrzysz na niego jak na przyjaciela – powiedziała Alice.
- Czyli w skrócie, między wami jest chemia – dodała Anne i uśmiechnęła się.
Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy, po czym zauważyłam idących Aarona, Mandy i ich przyjaciół.
- O nie. Tylko nie oni – powiedziałam, spuszczając głowę.
- Spokojnie, mała. Masz nas. Od teraz jesteśmy twoimi koleżankami, możesz na nas liczyć – powiedziała Anne i położyła mi dłoń na ramieniu.
Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam:
- Boję się, że Ethan zrobi coś głupiego.
Dziewczyny popatrzyły po sobie, lecz nic nie powiedziały.
Aaron najwidoczniej mnie zauważył, bo krzyknął na cały głos, mimo że był blisko mnie:
- Co ona tu robi? Darmowa dostawa...
- Nawet nie próbuj kończyć – przerwał mu Ethan, który stanął przed nim, z pięściami gotowymi do walki.
Podeszłam do niego i stanęłam obok.
- Ethan przestań – chwyciłam go za ramię, lecz się wyrwał.
- Daj spokój – powiedziała do mnie Anne, odciągając kawałek.
- Mam nie mówić tego słowa? - Spytał Aaron, a Ethan wolno kiwnął głową. Ludzie wkoło zrobili krąg i obserwowali z uśmiechami na twarzach – ale ona jest dziwką, więc czemu...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ Ethan mu przywalił. Był to mocny cios, w dodatku Aaron był pijany, więc upadł od razu. Kiedyś już wspominałam, że Ethan wygrałby z Aaron'em. Ten wstał, ludzie wiwatowali, krzyczeli, dopingowali ich. Ethan stał i czekał. Widziałam w jego oczach furię, wiedziałam, że wygra, mimo wszystko nie chciałam żeby się bił. Chciałam podejść i go powstrzymać, choć wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Anne trzymała mnie mocno, bym się nie wyrwała, więc przestałam się wiercić. Podnieśli Aaron'a i rzucił się z pięściami na mojego przyjaciela. Ethan dostał w twarz. Niezbyt mocno, ale stracił na chwilę równowagę. Szybko się jednak pozbierał, bo przywalił Aaron'owi kolejny raz w twarz i raz w brzuch. Upadł na kolana i podniósł głowę w górę, by Ethan go dobił. Prowokował go, wiedziałam o tym. Aaron był pijany.
Wyrwałam się z uścisku Anne, podeszłam do Ethan'a, stanęłam przed nim i powiedziałam:
- Ethan proszę, on nie jest tego wart – czułam jak Aaron wstaje na nogi.
- Ty jesteś – odparł i zatrzymał pięść chłopaka tuż przy mojej twarzy.
Zamknął ją mocno w dłoni, odsunął mnie delikatnie i pchnął Aaron'a na piach.
- Trzymaj się od niej z daleka – powiedział cicho i wstał.
Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować.
Ethan odszedł kawałek, odwrócił się i spojrzał na mnie, po czym wyciągnął w moją stronę dłoń. Podeszłam do niego, chwyciłam ją, a on mnie objął. Poszliśmy usiąść trochę dalej, na kawałku pieńka.
- Nie bądź zła – nim zdążyłam coś powiedzieć dodał – wiem, że nie lubisz jak ktoś się bije, ale on zasłużył.
Spojrzałam na niego i kiwnęłam głową. Okryłam się ramionami, ponieważ zrobiło się trochę chłodno. W tym czasie Ethan zdjął swoją sportową kurtkę i nałożył mi.
Starłam z jego warg trochę krwi, która się tam zebrała po uderzeniu Aaron'a i znów prawie byśmy się pocałowali. Było tak blisko kiedy zadzwonił jego telefon.
Płynnym ruchem wyciągnął go ze środkowej kieszeni kurtki, porażając mnie zapachem swoich perfum i odebrał:
- Co chcesz? Co? - Spytał po chwili zdenerwowany – dobra. Niedługo będziemy.
Rozłączył się, schował telefon i powiedział szybko:
- Lexi dzwoniła na twój telefon, a Jess odebrał, bo myślał, że to ważne. Dobrze zrobił, bo Xavier uciekł z więzienia – wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Hej Lena – podeszła do nas Anne – jakiś chłopak pyta o ciebie. Chropowaty głos, bródka. Mówi, że to ważne.
Osłupiałam. Ethan pytał mnie coś, lecz do mnie nic nie docierało. Moje myśli krążyły wokół jednego: znaleźli mnie.
- Powiedz, że mnie nie znasz.
- Coś się stało?
- Proszę, po prostu to zrób. Oni mnie szukają – nagle Ethan zrozumiał o co chodzi.
- Musimy uciekać – powiedział.


Kolejna część we wtorek :>

5 komentarzy:

  1. Pierwsze zdanie mała pomyłka - powinno być z Jessim, a nie z Aron'em ;) Po za tym opowiadanie świetne. Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze, super!!! Kocham Cb i Twoje opowiadanie!!! Czekam na kolejną część<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czesc ,jak kazda ! : )
    Juz sie nie mogę doczekac wtorku !!! : ****

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro wtorek ^^ juhuuuuuu w oczekiwaniu na next część poprzednią czytałam już 3 razy :D

    OdpowiedzUsuń