Ethan
czuł się dziś lepiej, więc wraz z Jessie'm podrzucili mnie do
szkoły i pojechali na miasto. Zajęcia minęły mi dziś
niewiarygodnie szybko i ani razu nie natknęłam się na Mandy czy
Aarona. Mimo że widziałam ich dzisiaj w szkole. Na lunchu znalazłam
wolny stolik i kiedy usiadłam podeszła Anne, i rozmawiałyśmy
trochę. Polubiłam ją. Tata mówił bym nikomu nie ufała, ale Anne
nie zdradzała żadnych przejawów pracy dla gangu.
Po
lekcjach Jessie przyjechał po mnie samochodem Ethan'a i kiedy
wsiadłam zapytał:
-
Pamiętasz jak pytałem cię niedawno czy między tobą i Ethan'em
jest coś więcej niż przyjaźń? - Kiwnęłam głową – więc
pytam jeszcze raz. Co jest między wami?
- Jess,
jesteś moim bratem, nie będę ci opowiadał o takich rzeczach –
spojrzał na mnie z miną niewiniątka, więc dodałam – przyjaźń.
- Yhym...
Widziałem dziś rano tę waszą przyjaźń – mrugnął do mnie i
skończyliśmy temat.
Wysadził
mnie przed kawiarnią i pojechał gdzieś. Nie chciał powiedzieć
dokąd, więc nie dopytywałam. Gdy weszła zobaczyłam za kontuarem
Ethan'a i pomachałam mu. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki w
policzkach, aż moje serce zabiło mocniej. To na pewno jest coś
więcej niż przyjaźń, tytko żadne z nas nie wie jeszcze co.
Podeszłam do niego i spytał:
- Gdzie
pojechał Jessie?
- Nie
powiedział – kiwnął głową – jak się czujesz?
- Dobrze
mamusiu – odparł i zaczęliśmy się śmiać.
Nagle
spochmurniał i gdy się obejrzałam zrozumiałam o co chodzi. Do
kawiarni właśnie weszli Mandy, Elizabeth, Aaron i Paul.
Znów
spojrzałam na Ethan'a, położyłam rękę na jego i powiedziałam:
- Proszę
nie rób nic głupiego. Nie daj się sprowokować – spojrzał na
mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami i kiwnął głową.
Wiedziałam,
że nie jest tego do końca pewny, ale będzie się starał.
Poszłam
na zaplecze się przebrać i gdy wróciłam, zobaczyłam przyjaciela
odbierającego od nich zamówienie. Podszedł do kontuaru, położył
na ladzie kartkę i spytał:
-
Zrobisz? - Kiwnęłam głową i podeszłam do ekspresu.
Po chwili
wrócił, wziął ode mnie kawy i zaniósł do stolika, przy którym
siedział Aaron. Bałam się, że któryś z nich coś zrobi, że
wybuchnie kłótnia, albo zaczną się bić. Jednak nic takiego się
nie wydarzyło. Ethan wrócił do kontuaru i wypuścił wstrzymywane
powietrze, po czym spytał:
- Jak mi
poszło?
- Bardzo
dobrze – czubkiem palca dotknęłam bitej śmietany z jego latte i
usmarowałam mu nią policzek.
Spojrzał
na mnie urażony i chciał oddać, lecz złapałam tacę z kawami i
powiedziałam, że idę zanieść zamówienie.
Gdy
wróciłam Ethan rozmawiał z Bill'em i momentalnie zrobiło mi się
gorąco. Nie powiedziałam przyjacielowi, czego się dowiedziałam o
jego ojcu, bo nie chciałam w to wierzyć. Wiedziałam, że kiedyś
będę musiała to zrobić, lecz nie mogłam znaleźć odpowiedniej
chwili.
Podeszłam
do nich i Bill się ze mną przywitał, po czym wyszedł z kawiarni.
W tym samym momencie Aaron podszedł do kontuaru zapłacić.
- Dała
ci już czy jeszcze nie? - Spytał Ethan'a.
-
Przywalę ci zaraz jak stąd nie wyjdziesz – odparł przyjaciel.
Ja stałam
z boku i wszystkiemu się przyglądałam. Nie wiedziałam co mam
robić, nie wiedziałam nawet czy powinnam cokolwiek zrobić.
- Jasne,
bo uwierzę – Ethan spojrzał groźnie na Aaron'a, więc ten się
zamknął i wyszedł.
- Chyba
uwierzył – powiedziałam żartobliwe, na co Ethan tylko się
zaśmiał i oberwałam bitą śmietaną w nos, w tym samym czasie,
kiedy Jessie wszedł do kawiarni.
Usiadł
na stołku przed kontuarem i zmierzł nas wzrokiem.
- Mam was
na oku – zaczęliśmy się śmiać – zróbcie mi małą czarną.
Wytarłam
nos i po chwili postawiłam przez bratem kubek.
- Na
koszt firmy – dodam.
Zobaczyłam
wchodzącego `stałego klienta w płaszczu`, więc spytałam
Jessie'go:
- Znasz
może tamtego faceta – wskazałam palce, ale on pokręcił głową.
Gdy Ethan
odszedł po zamówienie, Jess zapytał z ironią:
-
Przyjaźń, hmm?
Wzruszyłam
ramionami i czekałam, aż wróci Ethan.
Gdy
wróciliśmy do domu i jedliśmy kolację, zadzwoniła mama. Pytała
co u nas słychać, jak się czujemy. Chciała też rozmawiać z
Jessie'm. Gdy oddał mi telefon zapytałam ją ostrożnie:
- Mamo,
czy Tom dobrze cię traktuje?
-
Oczywiście kochanie. Dlaczego o to pytasz?
- Wiesz,
po prostu wolę się upewnić – odparłam i pożegnałam się z
nią.
- O co ci
chodziło z tym bezpiecznym traktowaniem? - Spytał Jess i nagle
zrozumiałam, że on nie wie o tym, że Tom mnie uderzył.
- No
wiesz, tak pytałam – odpowiedziałam, lecz Ethan się włączył
do rozmowy i mnie zdradził.
- Gdy
rozwalili wam mieszkanie wpadł Tom, zobaczyć co z waszą mamą.
Pokłócił się trochę z Leną i uderzył ją.
- Ethan!
- Krzyknęłam na niego i poszłam wkurzona do jego sypialni.
- Zaraz,
co? Lena, o czym on mówi? - Jess stanął w pokoju, blokując
wyjście.
- O
niczym – spojrzał na mnie spode łba – słuchaj, nie lubię go.
Ale jeżeli mama jest z nim szczęśliwa i bezpieczna, to okey. Nie
chcę by ktoś jeszcze został ranny przez błędy taty. Oni szukają
mnie, więc dlaczego...
- Jak to
szukają cię? - Przerwał mi – i kto?
- Miałaś
mu nie mówić – syknął z progu Ethan.
Zdenerwowana
zamknęłam mu drzwi przed nosem, usiadłam na łóżku i
opowiedziałam na spokojnie wszystko Jessie'mu. Słuchał uważnie i
co jakiś czas tylko dopytywał. Na koniec mnie pocieszył, przytulił
i poszedł. Rzuciłam się na łóżko i zakryłam twarz dłońmi. Po
chwili ktoś usiadł obok i położył rękę na mojej nodze.
Strząsnęłam ja, ponieważ wiedziałam, że to Ethan i dalej byłam
na niego zła. Podniosłam się i oboje patrzyliśmy przed siebie,
żadne z nas się nie odezwało, żadne nic nie zrobiło. W pewnym
momencie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i usłyszałam jakieś
wesołe krzyki i śpiewy.
- Halo? -
Spytałam.
- Cześć
Lena! Bierz przyjaciela i wpadajcie na plażę. Jest impreza! -
Krzyczała do słuchawki Anne Berger.
- Nie
wiem czy...
- No
dawaj! - Przerwała mi – wyjdź z domu i zaszalej. Aarona i Mandy
na razie nie ma, a nawet gdyby przyszli, to masz nas! - Krzyknęła i
dużo głosów jej zawtórowało.
-
Zastanowię się.
Krzyknęła
`okey` i się rozłączyła.
- Jest
impreza na plaży. Idziemy? - Spytałam Ethan'a, a on kiwnął głową.
Miałam
na sobie legginsy i trampki. Zmieniłam koszulkę na jakąś
luźniejszą i rozpuściłam włosy. Ethan miał na sobie jeansy,
trampki i czarny T-shirt. Narzucił na to sportową kurtę. Jessie
został w domu.
Wyszliśmy
przez taras i ruszyliśmy na wschód, w stronę muzyki, blasków
świateł i krzyków. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się. On
szedł z rękoma w kieszeniach, ja bawiłam się włosami.
Byliśmy
na miejscu i podbiegła do nas Anne z koleżanką – chyba Alice.
Złapały mnie za ręce i pociągnęły za sobą. Obejrzałam się na
Ethan'a, lecz on tylko się uśmiechnął i poszedł naszym śladem.
Po drodze szukał kogoś wzrokiem i chyba domyślałam się kogo.
Zaciągnęły mnie do ich znajomych, przedstawiły nas i pchnęły na
jakąś starą kanapę, którą ktoś wyciągnął na piasek.
-
Pijecie? - Nim zdążyłam zaprzeczyć, że ja nie, wcisnęła mi
piwo w rękę.
Było
zamknięte, więc postanowiłam, że wypiję. Musiałam się trochę
odstresować.
Siedziałam
z Anne, Alice i jeszcze jedną dziewczyną – Kate na kanapie i
rozmawiałyśmy. Wydawało mi się, że rozmawiamy kilka godzin.
Ethan stał niedaleko i rozmawiał z jakimiś chłopakami, popijając
piwo i śmiejąc się. Ja także czułam się zadowolona. Spojrzałam
na niego i napotkałam jego wzrok. Uśmiechnął się, a ja mu
pomachałam.
- Uuu...
Co jest między tobą, a tym przystojniakiem? - Spytała nagle Kate.
- Co?
Między mną i Ethan'em? Jesteśmy przyjaciółmi.
Zaczęły
się śmiać, ale nie złośliwie, lecz przyjaźnie.
- On nie
patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę, a ty nie patrzysz na niego
jak na przyjaciela – powiedziała Alice.
- Czyli w
skrócie, między wami jest chemia – dodała Anne i uśmiechnęła
się.
Jeszcze
chwilę rozmawiałyśmy, po czym zauważyłam idących Aarona, Mandy
i ich przyjaciół.
- O nie.
Tylko nie oni – powiedziałam, spuszczając głowę.
-
Spokojnie, mała. Masz nas. Od teraz jesteśmy twoimi koleżankami,
możesz na nas liczyć – powiedziała Anne i położyła mi dłoń
na ramieniu.
Uśmiechnęłam
się do niej i powiedziałam:
- Boję
się, że Ethan zrobi coś głupiego.
Dziewczyny
popatrzyły po sobie, lecz nic nie powiedziały.
Aaron
najwidoczniej mnie zauważył, bo krzyknął na cały głos, mimo że
był blisko mnie:
- Co ona
tu robi? Darmowa dostawa...
- Nawet
nie próbuj kończyć – przerwał mu Ethan, który stanął przed
nim, z pięściami gotowymi do walki.
Podeszłam
do niego i stanęłam obok.
- Ethan
przestań – chwyciłam go za ramię, lecz się wyrwał.
- Daj
spokój – powiedziała do mnie Anne, odciągając kawałek.
- Mam nie
mówić tego słowa? - Spytał Aaron, a Ethan wolno kiwnął głową.
Ludzie wkoło zrobili krąg i obserwowali z uśmiechami na twarzach –
ale ona jest dziwką, więc czemu...
Nie
zdążył dokończyć, ponieważ Ethan mu przywalił. Był to mocny
cios, w dodatku Aaron był pijany, więc upadł od razu. Kiedyś już
wspominałam, że Ethan wygrałby z Aaron'em. Ten wstał, ludzie
wiwatowali, krzyczeli, dopingowali ich. Ethan stał i czekał.
Widziałam w jego oczach furię, wiedziałam, że wygra, mimo
wszystko nie chciałam żeby się bił. Chciałam podejść i go
powstrzymać, choć wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Anne
trzymała mnie mocno, bym się nie wyrwała, więc przestałam się
wiercić. Podnieśli Aaron'a i rzucił się z pięściami na mojego
przyjaciela. Ethan dostał w twarz. Niezbyt mocno, ale stracił na
chwilę równowagę. Szybko się jednak pozbierał, bo przywalił
Aaron'owi kolejny raz w twarz i raz w brzuch. Upadł na kolana i
podniósł głowę w górę, by Ethan go dobił. Prowokował go,
wiedziałam o tym. Aaron był pijany.
Wyrwałam
się z uścisku Anne, podeszłam do Ethan'a, stanęłam przed nim i
powiedziałam:
- Ethan
proszę, on nie jest tego wart – czułam jak Aaron wstaje na nogi.
- Ty
jesteś – odparł i zatrzymał pięść chłopaka tuż przy mojej
twarzy.
Zamknął
ją mocno w dłoni, odsunął mnie delikatnie i pchnął Aaron'a na
piach.
- Trzymaj
się od niej z daleka – powiedział cicho i wstał.
Ludzie
zaczęli klaskać i wiwatować.
Ethan
odszedł kawałek, odwrócił się i spojrzał na mnie, po czym
wyciągnął w moją stronę dłoń. Podeszłam do niego, chwyciłam
ją, a on mnie objął. Poszliśmy usiąść trochę dalej, na
kawałku pieńka.
- Nie
bądź zła – nim zdążyłam coś powiedzieć dodał – wiem, że
nie lubisz jak ktoś się bije, ale on zasłużył.
Spojrzałam
na niego i kiwnęłam głową. Okryłam się ramionami, ponieważ
zrobiło się trochę chłodno. W tym czasie Ethan zdjął swoją
sportową kurtkę i nałożył mi.
Starłam
z jego warg trochę krwi, która się tam zebrała po uderzeniu
Aaron'a i znów prawie byśmy się pocałowali. Było tak blisko
kiedy zadzwonił jego telefon.
Płynnym
ruchem wyciągnął go ze środkowej kieszeni kurtki, porażając
mnie zapachem swoich perfum i odebrał:
- Co
chcesz? Co? - Spytał po chwili zdenerwowany – dobra. Niedługo
będziemy.
Rozłączył
się, schował telefon i powiedział szybko:
- Lexi
dzwoniła na twój telefon, a Jess odebrał, bo myślał, że to
ważne. Dobrze zrobił, bo Xavier uciekł z więzienia –
wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Hej
Lena – podeszła do nas Anne – jakiś chłopak pyta o ciebie.
Chropowaty głos, bródka. Mówi, że to ważne.
Osłupiałam.
Ethan pytał mnie coś, lecz do mnie nic nie docierało. Moje myśli
krążyły wokół jednego: znaleźli mnie.
-
Powiedz, że mnie nie znasz.
- Coś
się stało?
- Proszę,
po prostu to zrób. Oni mnie szukają – nagle Ethan zrozumiał o co
chodzi.
- Musimy
uciekać – powiedział.
Kolejna część we wtorek :>
Pierwsze zdanie mała pomyłka - powinno być z Jessim, a nie z Aron'em ;) Po za tym opowiadanie świetne. Czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńO kurde, znowu -.- dziękuję :)
UsuńBoze, super!!! Kocham Cb i Twoje opowiadanie!!! Czekam na kolejną część<3 :*
OdpowiedzUsuńSuper czesc ,jak kazda ! : )
OdpowiedzUsuńJuz sie nie mogę doczekac wtorku !!! : ****
Jutro wtorek ^^ juhuuuuuu w oczekiwaniu na next część poprzednią czytałam już 3 razy :D
OdpowiedzUsuń