Aaron
podrzucił mnie do pracy i pojechał do domu. Weszłam do kawiarni i
uderzył mnie cudowny zapach kawy. Uśmiechnęłam się i podeszłam
do kontuaru.
- Cześć
- rzuciłam do Ethan'a, a on kiwnął głową.
Poszłam
się przebrać na zaplecze i wróciłam do przyjaciela. Powiedziałam
mu, że nie wracam dzisiaj na noc, na co on zareagował zbyt
spokojnie.
- Nie
wściekasz się?
- Nie -
odparł z uśmiechem.
- Czemu?
- Miałam mętlik w głowie. To do niego nie podobne. Nie jeżeli
chodzi o Aaron'a.
- Nawet
się cieszę - spojrzałam na niego tępo - mam dziś randkę -
powiedział cicho i ukłuło mnie małe uczucie zazdrości w sercu.
- Z kim?
- Spytałam i chciałam by zabrzmiało to przyjacielsko.
Nie wiem,
dlaczego tak zareagowałam na wiadomość, że Ethan idzie na randkę.
Cieszę się, że może w końcu kogoś znajdzie, ale też czułam
się dziwnie zazdrosna. Może Aaron miał rację, może potrafię być
egoistką?
- Ziemia
do Leny! - Pomachał mi przed oczami ręką.
-
Przepraszam, zamyśliłam się. No więc kim jest ta szczęściara? -
Spytałam z uśmiechem.
- Nie
znasz - spojrzałam na niego spode łba, a on dodał cicho - Lindsey.
Ta co pracuje w galerii, w kinie.
- Znam
ją. Jest w porządku - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko do
Ethan'a.
- Czemu
się tak cieszysz?
- Nie
wiem.
- Lena? -
Powiedział gdy chciałam iść po zamówienie - tylko uważaj na
siebie. Wiem, że jesteś mądra, ale Aaron to... - nie dokończył,
ale wiedziałam o czym mówi, więc tylko kiwnęłam głową.
Odebrałam
zamówienie od dwóch chłopaków i podeszłam do stolika pod oknem,
do stałego klienta.
- Dzień
dobry. Co podać? - Spytałam z uśmiechem.
- Duże
espresso.
Wzięłam
pięć dolarów i już miała wydać resztę, kiedy mnie powstrzymał
i zapytał tylko:
-
Widziałem ostatnio twojego tatę – zamarłam - spotkałem go w
Cape May. Dobrze się trzyma jak na
zbiega.
Postarałam
się uśmiechnąć i odeszłam. Zrobiłam trzy kawy i zaniosłam
najpierw dwóm chłopakom, później facetowi. Uśmiechnął się i
znów mi przypominał tatę. Odeszłam sztywna, lecz uśmiechnięta,
żeby nie dać nic po sobie poznać.
Przed
dziewiętnastą przyszedł Bill i oświadczył, że musi zrobić
inwentaryzację, więc możemy iść do domu.
Gd
dotarliśmy do mieszkania Ethan'a, wzięłam szybki prysznic, by się
trochę odświeżyć i poszłam do jego sypialni się ubrać.
Założyłam czarne, matowe rajstopy, moją jedyną skórzaną
spódniczkę i do tego koszulę. Pod spód bluzeczkę na ramiączkach,
dlatego koszula była zapięta tylko do połowy.
Założyłam
baleriny, pomalowałam oczy eyelinerem, tuszem i puściłam na
ramiona moje rudawe fale, które nabierały brązowego koloru.
Cieszyłam się z tego, że są mniej rude, choć ciężko było
teraz określić ich kolor. Wypakowałam z torby książki i
spakowałam jakieś ciuchy na jutro i bieliznę. Zarzuciłam skórę
i wyszłam w momencie, gdy Ethan chciał pukać do drzwi.
-
Chciałem spytać czy jesteś gotowa? - Spytał z nieobecnym
wzrokiem.
- Tak.
Możemy jechać.
Minęłam
go i spytałam odwracając się:
-
Wszystko gra?
- Ale się
wystroiłaś - powiedział już bardziej obecny.
- Aaron
chce wpaść do Elizabeth na imprezę i tak sobie pomyślałam, że
jeśli będzie tam Mandy to może mnie taką zobaczyć - kiwnął
głową - może być, czy przesadziłam?
-
Wyglądasz... - nie mógł znaleźć słowa, więc wybełkotał tylko
- wyglądasz fantastycznie.
Uśmiechnęłam
się do niego szeroko i poszliśmy do auta. Miał mnie podrzucić pod
kawiarnię, gdzie umówiłam się a Aaron'em, a sam jechał prosto do
kina. Zaparkował i zobaczyłam obok Aaron'a opartego o cadillaca.
Chciałam wysiąść, kiedy Ethan złapał mnie za rękę i
powiedział:
- Uważaj
na siebie. Proszę.
- Dobrze.
I powodzenia z Lindsey. Do zobaczenia jutro w pracy - powiedziałam z
uśmiechem i wysiadłam.
Podeszłam
do Aaron'a i pocałował mnie na powitanie.
-
Mmmm...Wglądasz tak pięknie, że mam ochotę jechać z tobą od
razu do domu, by mi cię nikt nie ukradł.
Uśmiechnęłam
się i Aaron otworzył mi drzwi do auta. Wsiedliśmy i pojechaliśmy
na imprezę.
Dom
Elizabeth leżał w centrum miasta. Był duży, biały i wyglądał
jak z jakiejś średniowiecznej epoki.
Aaron
znalazł wolne miejsce na parkingu i zgasił silnik.
- Gotowa?
- Spytał, a ja pokręciłam głową - założę się, że nigdy nie
byłaś na takiej imprezie?
- Nie
moje klimaty - odparłam i spytałam - długo będziemy?
- Nie.
Jeśli będziesz chciała wyjść, to po prostu powiedz, a wyjdziemy.
Uśmiechnęłam
się i w zamian dostałam słodkiego, lecz krótkiego buziaka. Aaron
wysiadł, przyszedł otworzyć mi drzwi i wziął mnie za rękę.
Weszliśmy
do dużego, pełnego ludzi domu. Jeśli na zewnątrz wydawał się od
wielki, to w środku był wręcz ogromny. Na prawo była kuchnia,
pełna rozmawiających ludzi, na lewo schody prowadzące na górę, a
prosto, przed nami salon. Muzyka grała głośno, ludzie tańczyli
lub robili nie wiadomo co w kątach. Wszędzie cuchło alkoholem lub
papierosami. Zaszliśmy do kuchni, gdzie byli koledzy Aaron'a, z
którymi spędziłam lunch. Przywitał się z każdym i jedynie Sam
przywitał się ze mną. Trochę z nim rozmawiałam i uznałam, że
jest całkiem w porządku. W pewnym momencie, zauważyłam, że nie
ma nigdzie Aaron'a więc spytałam Sam'a:
- Gdzie
jest Aaron?! - albo raczej krzyknęłam do niego.
- Poszedł
przywitać się Mandy i całą resztą! - Kiwnęłam głowę, a on
zapytał - masz ochotę się czegoś napić?
- Nie,
dzięki! - Odkrzyknęłam i za chwilę znów spytałam - gdzie tu
jest toaleta?!
Sam
wskazał mi drogę prosto i później w prawo. Poszłam tam i po
drodze natknęłam się na parę, która za lodówką robiła coś, o
czym nie chcę myśleć i w dodatku jakich chłopak klepnął mnie
po tyłku. Odwróciłam się w jego stronę, ale nikogo już nie
było.
Weszłam
do toalety i uderzył mnie zapach lakieru do włosów, perfum i
papierosów. Była pusta, ale domyślam się, że większość
dziewczyn przychodzi poprawiać makijaż. Spojrzałam na siebie w
lustrze i stwierdziłam, że naprawdę tutaj nie pasuję.
Wyszłam
z toalety i poszukałam wzrokiem Aaron'a. Chciałam wracać.
Wróciłabym sama, albo zadzwoniła po kogoś, ale dla bezpieczeństwa
zostawiłam torbę w samochodzie.
Weszłam
po schodach na drugie piętro i tam też było pełno ludzi.
Zajrzałam do jednego pokoju i musiał to być pokój Elizabeth,
ponieważ był cały różowy. Chciałam się odwrócić by wyjść,
ale wpadłam na kogoś. Był to jeden z kolegów Aaron'a, tych z
kosza. Zaśmiał się cierpko, wepchnął mnie w głąb pokoju i
zamknął drzwi. Na szczęście nie na klucz. Zrobiłam krok w tył i
zaczęło do mnie docierać, co on chce zrobić. Podszedł do mnie i
popchnął mnie na łóżko. Wylądowałam i zanim zdążył mnie
przytrzymać, uciekłam pod ścianę.
Nagle
chłopak odleciał do tyłu i upadł na podłogę. Nachylał się nad
nim ktoś, ale nie poznałam go. Chłopak wstał i zdziwił się.
Zaczął coś mówić szeptem do tego drugiego i w końcu machnąwszy
ręką wyszedł. W moją stronę odwrócił się Sam i wciągnął
rękę, po czym powiedział:
-
Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.
- Skąd
mam wiedzieć, że nie kłamiesz.
Zrobił
zniecierpliwioną minę, lecz dalej wyciągał w moją stronę rękę.
W końcu chwyciłam za nią i zeszłam z łózka. Obciągnęłam
trochę spódniczkę i powiedziałam:
-
Dziękuję.
Uśmiechnął
się i odparł:
- Zapewne
chcesz wracać do domu? - Kiwnęłam głową - chodź, widziałem
Aarona na dole.
Kiwnęłam
głową i poszła za nim. Zeszliśmy na dół i trzeba było
przeciskać się przez ludzi, więc Sam złapał mnie za nadgarstek
bym się nie zgubiła. Zrobił to w sposób delikatny i bezbolesny.
Doszliśmy do Mandy, Paul'a i Aaron'a. Spojrzeli na nas dziwnie, po
czym Sam powiedział coś Aaron'owi na ucho i ten nagle spoważniał.
Odstawił trzymane w ręku piwo i podszedł do mnie.
-
Wszystko w porządku? - Spytał na ucho, a ja skinęłam głową -
chcesz już iść?
Znowu
skinęłam, więc Aaron pożegnał się ze znajomymi, powiedział coś
do Sam'a i zaprowadził do samochodu. Zanim otworzył mi drzwi spytał
ponownie:
- Na
pewno wszystko gra? - Kiwnęłam głową - przepraszam. Nie
powinienem był cię zostawiać.
Uśmiechnęłam
się i wsiadłam do auta. Do bloku jechaliśmy w ciszy.
Obudziłam
się około dziewiątej. Aaron leżał przytulony do moich pleców.
Powoli wymknęłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic.
Gdy
przyjechaliśmy wczoraj, jedyne na co miałam siły to całowanie się
z Aaron'em i zdjęcie spódniczki i koszuli. No i rajstop, ale
założyłam dresy, ponieważ nie chciałam spać w samych majtkach.
Aaron dwa razy próbował `namówić mnie` na..., ale ja nie
chciałam. Nie byłam gotowa i pewna, czy pierwszy raz chcę przeżyć
z nim. Z każdym dniem moje uczucia do niego się zmieniały.
Wzięłam
prysznic i poczułam się orzeźwiona. Ubrałam zwykłe rurki i
bluzę. Gdy wyszłam Aaron robił śniadanie.
Podszedł
do mnie i powitał pocałunkiem.
- Nie
jestem dobry w gotowaniu, więc zrobiłem tylko tosty na śniadanie -
mruknął z ustami przy moich i znów mnie pocałował - a no i dzień
dobry.
Zarzuciłam
mu ręce na szyję i mruknęłam:
- Dzień
dobry. Mogą być i tosty.
Uśmiechnął
się i posadził mnie na taborecie. Miał na sobie tylko spodnie od
dresu, więc nie mogłam powstrzymywać wzroku by na niego nie
patrzeć.
Podał mi
talerz z dwoma tostami z serem i sok, i gdy zjedliśmy poszedł się
ubrać. Odwiózł mnie do pracy i powiedział, że potem wpadnie,
więc się nie żegna. Wysiadłam z auta i w kawiarni byłam wpół
do jedenastej. Przebrałam się na zapleczu i przy kontuarze
spotkałam Ethan'a:
- Jak tam
twoja randka? - Spytałam kładąc dłonie na blacie.
- To nie
to - odparł i uśmiechnął się.
- I tyle?
Tak po prostu się poddajesz? - Spojrzał na mnie spode łba - sorry.
Przykro mi, że ci nie wyszło.
- Dam
radę. W końcu kogoś znajdę. A jak tam noc z Aaron'em i impreza?
- Impreza
nie najlepiej, ponieważ wpadłam w małe tarapaty. Noc trochę
lepiej.
- Czyli,
że w nocy nie wpadłaś w żadne tarapaty? - Spytał, a ja dałam mu
kuksańca - a co się stało na imprezie?
- Wolę
nie pamiętać. Ale na moje szczęście nic - spojrzał na mnie
wyczekująco - jakiś chłopak ze szkoły, myślał, że jestem
pijana i wiesz... - nie musiałam kończyć, bo Ethan domyślił się
o co chodziło.
- Masz
naprawdę cholernego pecha w tych spawach - odparł z niewinnym
uśmiechem - a co do nocy, to nic nie było?
- Chcesz
znać szczegóły? - Wzdrygnął się - tak myślałam. Zresztą nie
będę ci mówiła o takich rzeczach.
- Lena ?
- Nic nie
było. Mówię prawdę. Jestem mądrą dziewczyną.
Posłałam
mu buziaka i poszłam po zamówienie.
Około
piętnastej poprosiłam Bill'a, bym wyszła dziś wcześniej.
Chciałam jechać odwiedzić mamę w szpitalu. Juto rano ją
wypuszczają i od razu jadą do mieszkania Tom'a. Ethan zaproponował,
że pojedzie ze mną.
Zaszliśmy
po drodze do kwiaciarni, ponieważ Ethan chciał kupić mamie kwiaty.
Gdy weszliśmy na salę nie było Tom'a, lecz dalej stał policjant.
Nie ten sam co poprzednio.
- Cześć
mamo - podniosła wzrok znad książki i uśmiechnęłam się na nasz
widok.
- Cześć
dzieciaki.
- Dzień
dobry - rzucił Ethan i postawił kwiaty.
Usiadłam
z jednej strony, a on stanął obok.
- Jak się
czujesz? - Spytałam, łapiąc mamę za rękę.
- Dobrze.
Jutro mnie wypuszczają i jedziemy do Toma.
- Wiem.
Rozmawiałam z nim
-
Kochanie, mam nadzieję, że nie stracimy ze sobą kontaktu?
- Nie.
Będę dzwonić i cię odwiedzać, na tyle na ile będzie to możliwe.
Obiecuję.
Mama
uśmiechnęła się i po raz pierwszy od dłuższego czasu,
zauważyłam, że to szczery uśmiech.
- A ty
jak się czujesz? - Spytała.
- Daję
radę. Przyjechałam dzisiaj, żeby jutro nie przeszkadzać...
- To
jutro nie przyjedziesz się pożegnać? - Przewała mi.
- Mam? -
Kiwnęła głową ze łzami w oczach - przyjadę.
Znów się
uśmiechnęła i łza poleciała jej po policzku.
Wyszliśmy
po dziesięciu minutach, ponieważ lekarz chciał jej zrobić
ostatnie badania.
Tom
zmierzył nas wzrokiem i poszliśmy.
- Co
powiesz na kino? - Spytał Ethan, gdy wsiadaliśmy do auta.
- Zależy
jaki film.
-
Hm...Komedia? - Zaczęłam kręcić głową, więc dodał pospiesznie
- o to może wypożyczmy jakąś i obejrzymy w domu? Z popcornem i
piwem? - Spytał unosząc brwi.
- Wiesz,
że jeżeli Jess by się dowiedział, że dajesz mi piwo,
najprawdopodobniej by cię opieprzył?
- To się
nie dowie - rzucił z łobuzerskim uśmiechem i pojechaliśmy do
wypożyczalni.
Wzięliśmy
jakąś komedię i horror, a później pojechaliśmy do marketu
zrobić małe zakupy.
kolejna część we wtorek :)
Bardzo fajnie !! Mam nadzieję że w weekend dasz bonusy nie mogę się doczekać za dlugo to trwa
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Myślałam nad tym, żeby były takie weekendowe bonusy, ale się zobaczy :>
UsuńCzekam niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak tam film.
pisz, pisz.
Buźka :*
Oni muszą być razem. Byłoby to do przewidzenia lecz byłoby wspaniałe i piękne *.*
OdpowiedzUsuńPytanko jak długie będzie to opowiadanie? :D
:) chcę by podeszło to pod książkę. czyli mniej-więcej 50 części i epilog, a u mnie w arkuszu mniej-więcej 150 stron (A4), więc nie wiem ile to stron by wyszło w książce :)
UsuńAww, uwielbiam to czytać, a do tego dzisiaj kolejna część, jak się cieszę :D
OdpowiedzUsuń