niedziela, 21 kwietnia 2013

Część 29

Aaron podrzucił mnie do pracy i pojechał do domu. Weszłam do kawiarni i uderzył mnie cudowny zapach kawy. Uśmiechnęłam się i podeszłam do kontuaru.
- Cześć - rzuciłam do Ethan'a, a on kiwnął głową.
Poszłam się przebrać na zaplecze i wróciłam do przyjaciela. Powiedziałam mu, że nie wracam dzisiaj na noc, na co on zareagował zbyt spokojnie.
- Nie wściekasz się?
- Nie - odparł z uśmiechem.
- Czemu? - Miałam mętlik w głowie. To do niego nie podobne. Nie jeżeli chodzi o Aaron'a.
- Nawet się cieszę - spojrzałam na niego tępo - mam dziś randkę - powiedział cicho i ukłuło mnie małe uczucie zazdrości w sercu.
- Z kim? - Spytałam i chciałam by zabrzmiało to przyjacielsko.
Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam na wiadomość, że Ethan idzie na randkę. Cieszę się, że może w końcu kogoś znajdzie, ale też czułam się dziwnie zazdrosna. Może Aaron miał rację, może potrafię być egoistką?
- Ziemia do Leny! - Pomachał mi przed oczami ręką.
- Przepraszam, zamyśliłam się. No więc kim jest ta szczęściara? - Spytałam z uśmiechem.
- Nie znasz - spojrzałam na niego spode łba, a on dodał cicho - Lindsey. Ta co pracuje w galerii, w kinie.
- Znam ją. Jest w porządku - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko do Ethan'a.
- Czemu się tak cieszysz?
- Nie wiem.
- Lena? - Powiedział gdy chciałam iść po zamówienie - tylko uważaj na siebie. Wiem, że jesteś mądra, ale Aaron to... - nie dokończył, ale wiedziałam o czym mówi, więc tylko kiwnęłam głową.
Odebrałam zamówienie od dwóch chłopaków i podeszłam do stolika pod oknem, do stałego klienta.
- Dzień dobry. Co podać? - Spytałam z uśmiechem.
- Duże espresso.
Wzięłam pięć dolarów i już miała wydać resztę, kiedy mnie powstrzymał i zapytał tylko:
- Widziałem ostatnio twojego tatę – zamarłam - spotkałem go w Cape May. Dobrze się trzyma jak na zbiega.
Postarałam się uśmiechnąć i odeszłam. Zrobiłam trzy kawy i zaniosłam najpierw dwóm chłopakom, później facetowi. Uśmiechnął się i znów mi przypominał tatę. Odeszłam sztywna, lecz uśmiechnięta, żeby nie dać nic po sobie poznać.
Przed dziewiętnastą przyszedł Bill i oświadczył, że musi zrobić inwentaryzację, więc możemy iść do domu.
Gd dotarliśmy do mieszkania Ethan'a, wzięłam szybki prysznic, by się trochę odświeżyć i poszłam do jego sypialni się ubrać. Założyłam czarne, matowe rajstopy, moją jedyną skórzaną spódniczkę i do tego koszulę. Pod spód bluzeczkę na ramiączkach, dlatego koszula była zapięta tylko do połowy.
Założyłam baleriny, pomalowałam oczy eyelinerem, tuszem i puściłam na ramiona moje rudawe fale, które nabierały brązowego koloru. Cieszyłam się z tego, że są mniej rude, choć ciężko było teraz określić ich kolor. Wypakowałam z torby książki i spakowałam jakieś ciuchy na jutro i bieliznę. Zarzuciłam skórę i wyszłam w momencie, gdy Ethan chciał pukać do drzwi.
- Chciałem spytać czy jesteś gotowa? - Spytał z nieobecnym wzrokiem.
- Tak. Możemy jechać.
Minęłam go i spytałam odwracając się:
- Wszystko gra?
- Ale się wystroiłaś - powiedział już bardziej obecny.
- Aaron chce wpaść do Elizabeth na imprezę i tak sobie pomyślałam, że jeśli będzie tam Mandy to może mnie taką zobaczyć - kiwnął głową - może być, czy przesadziłam?
- Wyglądasz... - nie mógł znaleźć słowa, więc wybełkotał tylko - wyglądasz fantastycznie.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i poszliśmy do auta. Miał mnie podrzucić pod kawiarnię, gdzie umówiłam się a Aaron'em, a sam jechał prosto do kina. Zaparkował i zobaczyłam obok Aaron'a opartego o cadillaca. Chciałam wysiąść, kiedy Ethan złapał mnie za rękę i powiedział:
- Uważaj na siebie. Proszę.
- Dobrze. I powodzenia z Lindsey. Do zobaczenia jutro w pracy - powiedziałam z uśmiechem i wysiadłam.
Podeszłam do Aaron'a i pocałował mnie na powitanie.
- Mmmm...Wglądasz tak pięknie, że mam ochotę jechać z tobą od razu do domu, by mi cię nikt nie ukradł.
Uśmiechnęłam się i Aaron otworzył mi drzwi do auta. Wsiedliśmy i pojechaliśmy na imprezę.
Dom Elizabeth leżał w centrum miasta. Był duży, biały i wyglądał jak z jakiejś średniowiecznej epoki.
Aaron znalazł wolne miejsce na parkingu i zgasił silnik.
- Gotowa? - Spytał, a ja pokręciłam głową - założę się, że nigdy nie byłaś na takiej imprezie?
- Nie moje klimaty - odparłam i spytałam - długo będziemy?
- Nie. Jeśli będziesz chciała wyjść, to po prostu powiedz, a wyjdziemy.
Uśmiechnęłam się i w zamian dostałam słodkiego, lecz krótkiego buziaka. Aaron wysiadł, przyszedł otworzyć mi drzwi i wziął mnie za rękę.
Weszliśmy do dużego, pełnego ludzi domu. Jeśli na zewnątrz wydawał się od wielki, to w środku był wręcz ogromny. Na prawo była kuchnia, pełna rozmawiających ludzi, na lewo schody prowadzące na górę, a prosto, przed nami salon. Muzyka grała głośno, ludzie tańczyli lub robili nie wiadomo co w kątach. Wszędzie cuchło alkoholem lub papierosami. Zaszliśmy do kuchni, gdzie byli koledzy Aaron'a, z którymi spędziłam lunch. Przywitał się z każdym i jedynie Sam przywitał się ze mną. Trochę z nim rozmawiałam i uznałam, że jest całkiem w porządku. W pewnym momencie, zauważyłam, że nie ma nigdzie Aaron'a więc spytałam Sam'a:
- Gdzie jest Aaron?! - albo raczej krzyknęłam do niego.
- Poszedł przywitać się Mandy i całą resztą! - Kiwnęłam głowę, a on zapytał - masz ochotę się czegoś napić?
- Nie, dzięki! - Odkrzyknęłam i za chwilę znów spytałam - gdzie tu jest toaleta?!
Sam wskazał mi drogę prosto i później w prawo. Poszłam tam i po drodze natknęłam się na parę, która za lodówką robiła coś, o czym nie chcę myśleć i w dodatku jakich chłopak klepnął mnie po tyłku. Odwróciłam się w jego stronę, ale nikogo już nie było.
Weszłam do toalety i uderzył mnie zapach lakieru do włosów, perfum i papierosów. Była pusta, ale domyślam się, że większość dziewczyn przychodzi poprawiać makijaż. Spojrzałam na siebie w lustrze i stwierdziłam, że naprawdę tutaj nie pasuję.
Wyszłam z toalety i poszukałam wzrokiem Aaron'a. Chciałam wracać. Wróciłabym sama, albo zadzwoniła po kogoś, ale dla bezpieczeństwa zostawiłam torbę w samochodzie.
Weszłam po schodach na drugie piętro i tam też było pełno ludzi. Zajrzałam do jednego pokoju i musiał to być pokój Elizabeth, ponieważ był cały różowy. Chciałam się odwrócić by wyjść, ale wpadłam na kogoś. Był to jeden z kolegów Aaron'a, tych z kosza. Zaśmiał się cierpko, wepchnął mnie w głąb pokoju i zamknął drzwi. Na szczęście nie na klucz. Zrobiłam krok w tył i zaczęło do mnie docierać, co on chce zrobić. Podszedł do mnie i popchnął mnie na łóżko. Wylądowałam i zanim zdążył mnie przytrzymać, uciekłam pod ścianę.
Nagle chłopak odleciał do tyłu i upadł na podłogę. Nachylał się nad nim ktoś, ale nie poznałam go. Chłopak wstał i zdziwił się. Zaczął coś mówić szeptem do tego drugiego i w końcu machnąwszy ręką wyszedł. W moją stronę odwrócił się Sam i wciągnął rękę, po czym powiedział:
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz.
Zrobił zniecierpliwioną minę, lecz dalej wyciągał w moją stronę rękę. W końcu chwyciłam za nią i zeszłam z łózka. Obciągnęłam trochę spódniczkę i powiedziałam:
- Dziękuję.
Uśmiechnął się i odparł:
- Zapewne chcesz wracać do domu? - Kiwnęłam głową - chodź, widziałem Aarona na dole.
Kiwnęłam głową i poszła za nim. Zeszliśmy na dół i trzeba było przeciskać się przez ludzi, więc Sam złapał mnie za nadgarstek bym się nie zgubiła. Zrobił to w sposób delikatny i bezbolesny. Doszliśmy do Mandy, Paul'a i Aaron'a. Spojrzeli na nas dziwnie, po czym Sam powiedział coś Aaron'owi na ucho i ten nagle spoważniał. Odstawił trzymane w ręku piwo i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? - Spytał na ucho, a ja skinęłam głową - chcesz już iść?
Znowu skinęłam, więc Aaron pożegnał się ze znajomymi, powiedział coś do Sam'a i zaprowadził do samochodu. Zanim otworzył mi drzwi spytał ponownie:
- Na pewno wszystko gra? - Kiwnęłam głową - przepraszam. Nie powinienem był cię zostawiać.
Uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta. Do bloku jechaliśmy w ciszy.

Obudziłam się około dziewiątej. Aaron leżał przytulony do moich pleców. Powoli wymknęłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic.
Gdy przyjechaliśmy wczoraj, jedyne na co miałam siły to całowanie się z Aaron'em i zdjęcie spódniczki i koszuli. No i rajstop, ale założyłam dresy, ponieważ nie chciałam spać w samych majtkach. Aaron dwa razy próbował `namówić mnie` na..., ale ja nie chciałam. Nie byłam gotowa i pewna, czy pierwszy raz chcę przeżyć z nim. Z każdym dniem moje uczucia do niego się zmieniały.
Wzięłam prysznic i poczułam się orzeźwiona. Ubrałam zwykłe rurki i bluzę. Gdy wyszłam Aaron robił śniadanie.
Podszedł do mnie i powitał pocałunkiem.
- Nie jestem dobry w gotowaniu, więc zrobiłem tylko tosty na śniadanie - mruknął z ustami przy moich i znów mnie pocałował - a no i dzień dobry.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i mruknęłam:
- Dzień dobry. Mogą być i tosty.
Uśmiechnął się i posadził mnie na taborecie. Miał na sobie tylko spodnie od dresu, więc nie mogłam powstrzymywać wzroku by na niego nie patrzeć.
Podał mi talerz z dwoma tostami z serem i sok, i gdy zjedliśmy poszedł się ubrać. Odwiózł mnie do pracy i powiedział, że potem wpadnie, więc się nie żegna. Wysiadłam z auta i w kawiarni byłam wpół do jedenastej. Przebrałam się na zapleczu i przy kontuarze spotkałam Ethan'a:
- Jak tam twoja randka? - Spytałam kładąc dłonie na blacie.
- To nie to - odparł i uśmiechnął się.
- I tyle? Tak po prostu się poddajesz? - Spojrzał na mnie spode łba - sorry. Przykro mi, że ci nie wyszło.
- Dam radę. W końcu kogoś znajdę. A jak tam noc z Aaron'em i impreza?
- Impreza nie najlepiej, ponieważ wpadłam w małe tarapaty. Noc trochę lepiej.
- Czyli, że w nocy nie wpadłaś w żadne tarapaty? - Spytał, a ja dałam mu kuksańca - a co się stało na imprezie?
- Wolę nie pamiętać. Ale na moje szczęście nic - spojrzał na mnie wyczekująco - jakiś chłopak ze szkoły, myślał, że jestem pijana i wiesz... - nie musiałam kończyć, bo Ethan domyślił się o co chodziło.
- Masz naprawdę cholernego pecha w tych spawach - odparł z niewinnym uśmiechem - a co do nocy, to nic nie było?
- Chcesz znać szczegóły? - Wzdrygnął się - tak myślałam. Zresztą nie będę ci mówiła o takich rzeczach.
- Lena ?
- Nic nie było. Mówię prawdę. Jestem mądrą dziewczyną.
Posłałam mu buziaka i poszłam po zamówienie.

Około piętnastej poprosiłam Bill'a, bym wyszła dziś wcześniej. Chciałam jechać odwiedzić mamę w szpitalu. Juto rano ją wypuszczają i od razu jadą do mieszkania Tom'a. Ethan zaproponował, że pojedzie ze mną.
Zaszliśmy po drodze do kwiaciarni, ponieważ Ethan chciał kupić mamie kwiaty. Gdy weszliśmy na salę nie było Tom'a, lecz dalej stał policjant. Nie ten sam co poprzednio.
- Cześć mamo - podniosła wzrok znad książki i uśmiechnęłam się na nasz widok.
- Cześć dzieciaki.
- Dzień dobry - rzucił Ethan i postawił kwiaty.
Usiadłam z jednej strony, a on stanął obok.
- Jak się czujesz? - Spytałam, łapiąc mamę za rękę.
- Dobrze. Jutro mnie wypuszczają i jedziemy do Toma.
- Wiem. Rozmawiałam z nim
- Kochanie, mam nadzieję, że nie stracimy ze sobą kontaktu?
- Nie. Będę dzwonić i cię odwiedzać, na tyle na ile będzie to możliwe. Obiecuję.
Mama uśmiechnęła się i po raz pierwszy od dłuższego czasu, zauważyłam, że to szczery uśmiech.
- A ty jak się czujesz? - Spytała.
- Daję radę. Przyjechałam dzisiaj, żeby jutro nie przeszkadzać...
- To jutro nie przyjedziesz się pożegnać? - Przewała mi.
- Mam? - Kiwnęła głową ze łzami w oczach - przyjadę.
Znów się uśmiechnęła i łza poleciała jej po policzku.
Wyszliśmy po dziesięciu minutach, ponieważ lekarz chciał jej zrobić ostatnie badania.
Tom zmierzył nas wzrokiem i poszliśmy.
- Co powiesz na kino? - Spytał Ethan, gdy wsiadaliśmy do auta.
- Zależy jaki film.
- Hm...Komedia? - Zaczęłam kręcić głową, więc dodał pospiesznie - o to może wypożyczmy jakąś i obejrzymy w domu? Z popcornem i piwem? - Spytał unosząc brwi.
- Wiesz, że jeżeli Jess by się dowiedział, że dajesz mi piwo, najprawdopodobniej by cię opieprzył?
- To się nie dowie - rzucił z łobuzerskim uśmiechem i pojechaliśmy do wypożyczalni.
Wzięliśmy jakąś komedię i horror, a później pojechaliśmy do marketu zrobić małe zakupy.


kolejna część we wtorek :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie !! Mam nadzieję że w weekend dasz bonusy nie mogę się doczekać za dlugo to trwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Myślałam nad tym, żeby były takie weekendowe bonusy, ale się zobaczy :>

      Usuń
  2. Czekam niecierpliwie.
    Ciekawe jak tam film.
    pisz, pisz.
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oni muszą być razem. Byłoby to do przewidzenia lecz byłoby wspaniałe i piękne *.*
    Pytanko jak długie będzie to opowiadanie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) chcę by podeszło to pod książkę. czyli mniej-więcej 50 części i epilog, a u mnie w arkuszu mniej-więcej 150 stron (A4), więc nie wiem ile to stron by wyszło w książce :)

      Usuń
  4. Aww, uwielbiam to czytać, a do tego dzisiaj kolejna część, jak się cieszę :D

    OdpowiedzUsuń