Obudziłam się i nie miałam
ochoty wstawać. Łóżko Ethan'a było tak wygodne, że mogłabym
spać na nim całe życie. Czarna, satynowa pościel. Brakowało
tylko kogoś do przytulenia w tak dużym łóżku.
- Lena? - Zapukał Ethan.
- Wejdź - uśmiechnął się.
- Jak się spało?
- Mmmm... - przeciągnęłam
się i wstałam.
- Mam to rozumieć za
komplement? - Kiwnęłam głową, wyminęłam go i poszłam pod
prysznic.
Po wydarzeniach z ostatniej
nocy, zimna woda była cudem. Umyłam się, pomalowałam i związałam
włosy w luźnego koka. Ubrałam dzisiaj zwykle rurki i koszulkę.
- Co na śniadanie? - Spytałam
idąc do kuchni.
- Naleśniki z czekoladą.
Pamiętam, że je uwielbiałaś jak byłaś mała - uśmiechnął się
i znów ukazał dołeczki w policzkach.
- Wiedziałeś, że masz
dołeczki w policzkach? - Spytałam nagle nie wiem czemu i
zarumieniłam się.
Zarumieniłam się przy
Ethan'ie. Co się dzieje ?! Nie, nie, nie.
On zaśmiał się i powiedział
podając mi talerz z naleśnikami:
- Wiem. Dziewczyny na to lecą.
Odwzajemniłam uśmiech i
zabrałam się za jedzenie. Jak byłam mała, uwielbiałam naleśniki
z czekoladą. Tata robił najlepsze pod słońcem. Nawet Ethan go nie
przebije, mimo że świetnie radzi sobie w kuchni.
- A ty jak się czujesz? -
Spytał nagle.
- Jeszcze jakoś funkcjonuję.
A ty?
- Dobrze. Jak zjesz pojedziemy
na komisariat - kiwnęłam głową - co chcesz im powiedzieć?
- Nie im, tylko jej. Lexi. Nie
mam pojęcia. Jak myślisz?
- Powiedz jej jak się
dowiedziałaś o stronie z gangami. Nie mów jej o spotkaniach z
tatą. Miejmy nadzieję, że nie będą chcieli przeszukiwać twojego
komputera.
- Ja nawet nie wiem czy on
działa - odparłam z pełną buzią i znów zaczęłam się śmiać.
- Ktoś chce cię znaleźć, a
ty siedzisz, jesz naleśniki z czekoladą i się śmiejesz. Jak ty to
robisz? - Zapytał Ethan z rozbawieniem i udawaną fascynacją.
- Masz taki wpływ na mnie.
Przykro mi. I dziękuję za naleśniki.
Zjadłam, wstawiłam talerz do
zlewu i pojechaliśmy na komisariat.
Lexi pytała o wiele rzeczy. Na
początek zapytała jak się czuje mama, jak ja sobie z tym radzę.
Pytała o to jak zwędziliśmy ksero akt, czy wiem kto mógł się
włamać i czy widziałam ostatnio tatę. Odpowiadałam spokojnie.
Skłamałam, że nie widziałam taty, ale powiedziałam prawdę
dotyczącą akt i tej strony internetowej o gangach. No z tą stroną,
to nie powiedziałam prawdy do końca, ponieważ nie wspomniałam o
`profilu` taty.
- Wie pani może, skąd ten
ktoś mógł wziąć mój adres? - Spytałam na koniec.
- Jeżeli nie z jakichś twoich
danych, to może namierzyli twój adres IP? No wiesz, z tej strony
internetowej. Nie mam pojęcia, ale nie martw się, badamy tą sprawę
- uśmiechnęła się i wyszliśmy z jej gabinetu.
- Lena? - Spytał Ethan, gdy
szliśmy do samochodu - kim jest facet z twoich snów?
Stanęłam w miejscu i
patrzyłam na niego zaskoczona.
- Znów mówiłaś przez sen -
wytłumaczył pospiesznie.
- To Bob. Problem w tym, że
nie mogłam zobaczyć jego twarzy, więc dalej nie wiem jak wygląda.
Otoczył mnie ramieniem i
wsiedliśmy do samochodu. Wysadził mnie pod szpitalem, a sam
pojechał do warsztatu samochodowego. Musiał naprawić zepsuty
uchwyt. Moja ręka się powoli goiła. Co prawda nie nosiłam już
opatrunku, ale dalej jest zraniona.
Przed szpitalem jest
kwiaciarnia, co zawsze mnie bawiło, lecz zaszłam tam, by kupić coś
mamie.
Weszłam do sali i w moje
nozdrza uderzył obrzydliwy, szpitalny zapach. Ble...nigdy nie
lubiłam takich miejsc. Mama dalej leżała, ale już się obudziła.
- Cześć mamo - weszłam
powoli i niepewnie.
Koło mamy stał Tom i
rozmawiał z nią, a policjant bacznie się mu przyglądał.
- Lena? - Spytała ze
zdziwieniem - co ty tu robisz?
- Przyszłam zobaczyć jak się
czujesz - postawiłam kwiaty na stole i podeszłam z drugiej strony
łózka.
Tom zmierzył mnie wzrokiem i
wrócił do czuwania.
- Przepraszam - powiedziałam,
zanosząc się płaczem - tak bardzo cię przepraszam, mamo. To
wszystko moja wina.
Przytuliłam się do niej na
tyle na ile mogłam, a ona zaczęła mnie głaskać po głowie i
uspokajać.
Po chwili się opanowałam,
usiadłam na krześle i zaczęłam z nią rozmawiać.
- Lena, wiem, że nasze
mieszkanie jest zrujnowane, więc może zamieszkasz z nami? -
Ostrożnie spojrzałam na Tom'a, który się fałszywie uśmiechał i
opowiedziałam grzecznie:
- Dziękuję, ale Ethan
zaproponował, żebym zamieszkała z nim. Z nim będę bezpieczna.
Mama się uśmiechnęła, a ja
spróbowałam odwzajemnić uśmiech.
Musiałam już iść, więc
pożegnałam się z nią, a Tom zaproponował, że mnie odprowadzi.
Policjant chciał iść z nami, ale szepnęłam mu, że dam radę, a
mama jest ważniejsza.
Gdy byliśmy poza zasięgiem
wzroku policjanta, Tom szarpnął mną i powiedział cicho:
- Trzymaj się od swojej mamy z
daleka. To przez ciebie tu jest. Nie zbliżaj się do niej, nie
próbuj utrzymywać z nią większego kontaktu niż ona zechce,
jasne?
- Dobra, ale jeśli ją
skrzywdzisz, zabiję cię - po raz kolejny zadziwiła mnie moja
odwaga. No i przeraziła.
Tom spojrzał na mnie
zaszokowany. Był zaskoczony moim groźnym tonem głosu i powagą.
Nie wiem skąd to wszystko się we mnie wzbierało.
Zadzwonił mój telefon, więc
odeszłam i odebrałam. Dzwonił Jessie. Dostał telefon, że mama
jest w szpitalu i chciał się dowiedzieć, czy mi nic nie jest.
- Jestem cała. Mieszkam z
Ethanem, póki czegoś sobie nie znajdę.
- To dobrze. Cieszę się, że
Ethan się tobą opiekuje. Wiem przynajmniej, że jesteś w dobrych
rękach.
- Kiedy przylatujesz?
- Nie wiem, ale niedługo. Jak
dokończę wszystkie sprawy przylecę. Na dłużej. Lena?
- Tak.
- Czy między tobą ,a Ethanem
jest coś więcej niż przyjaźń?
Nie wiedziałam co mu
odpowiedzieć, ponieważ sama nie znałam odpowiedzi. W końcu
powiedziałam:
- Nie, no co ty - mimo że sama
nie chciałam w to uwierzyć.
- Jasne. Dobra. Jakby co, to
dzwoń.
- Jasne - pożegnałam się i
rozłączyłam.
Wyszłam przed szpital i
zobaczyłam na parkingu czarnego range rovera Ethan'a. Poszłam i
wsiadłam do auta, a on zapytał:
- I jak się czuje mama?
- Dobrze. Obudziła się, jej
stan jest stabilny. Możliwe, że za kilka dni ją wypuszczą -
uśmiechnął się.
- To gdzie jedziemy? Do szkoły?
- Pokręciłam głową - do pracy? - Znów zaprzeczyłam - na plażę?
- Po chwili namysłu też pokręciłam głową.
Siedzieliśmy w milczeniu, aż
Ethan w końcu powiedział:
- A może na koktajl i do Paku
Głównego w Cape May?
- Jestem za.
Uśmiechnęłam się i
pojechaliśmy.
Tym razem zamówiliśmy
truskawkowe koktajle i poszliśmy do Parku. Tego samego, w którym
spotkałam tatę. Gdy wchodziłam tutaj po raz ostatni, czułam się
niepewnie. Z Ethan'em czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że nie
pozwoli mnie skrzywdzić. Szliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Zachowywaliśmy się tak, jakby ostatnie wydarzenia wcale się nie
zdarzyły.
Usiedliśmy na ławce i Ethan
ni stąd, ni zowąd zapytał:
- Gdybyś miała wybierać
między mną, a Aaronem, kogo byś wybrała?
Przez chwilę siedzieliśmy w
milczeniu. Zastanawiałam się co odpowiedzieć Ethan'owi, bo
przecież on sam musiał zauważyć, że między nami dzieje się coś
dziwnego. W końcu odparłam spokojnie:
- Zależy od sytuacji -
spojrzał na mnie zdziwiony – powiedzmy, gdyby Aaron mnie
skrzywdził, wybrałabym ciebie. Ale gdybyś ty mnie skrzywdził,
wybrałabym Aarona.
- Ale ja cię nigdy nie
skrzywdzę - powiedział poważnie, po czym zrobił minę niewiniątka
i się uśmiechnął. Po chwili jednak znów spoważniał i dodał:
- W tym momencie powinnaś
powiedzieć, że Aaron też cię nigdy nie skrzywdzi.
Siedziałam cicho popijając
koktajl. Nie chciałam kontynuować tematu Aaron'a.
- Okey, nie chcesz gadać to
nie. Nie moja sprawa, jak coś wiesz gdzie mnie znaleźć.
Uśmiechnęłam się i znów
zmieniliśmy temat.
Gdy znudził nam się Park,
poszliśmy pochodzić po mieście, ale pamiętając by nie oddalać
się zbytnio od samochodu. Poszliśmy do galerii handlowej, ale jako,
że żadne z nas nie lubi chodzić po sklepach, wyszliśmy.
Dochodziło wpół do trzeciej, więc postanowiliśmy wrócić. Gdy
szliśmy chodnikiem do auta, poczułam wewnętrzny niepokój.
Zatrzymam się i rozglądnęłam.
- Co się stało? - Spytał
zaniepokojony Ethan.
- Nie wiem. Czuję jakby ktoś
nas śledził.
Odpowiedziałam, na co Ethan
bez zastanawiania złapał mnie za rękę i popędziliśmy do
samochodu. Wsiedliśmy i odpalił silnik. Jechaliśmy pustą szosą z
Cape May do
Wildwood. Żadnego samochodu, prócz jednego, jedynego za nami.
Spojrzałam w boczne lusterko i serce podeszło mi do gardło, w
ustach zaschło, a dłonie zrobiły się zimnie. Zacisnęłam pięści
tak mocno, że aż zbielały mi kłykcie.
- Ethan -
spojrzał na mnie - czy
samochód, który
za nami jedzie to czarne
BMW X6?
Spojrzał
we wsteczne lusterko i odparł:
- Tak. W
dodatku bez rejestracji.
BMW
wyprzedziło nas i jechało teraz przed nami, zwalniając.
-
Wyprzedź - powiedziałam do Ethan'a.
- Co?
-
Wyprzedź ich. To oni. Oni chcieli mnie kiedyś złapać. Śledzili
mnie. Ethan proszę! - krzyknęłam spanikowana.
Ethan
objechał ich, ale kierowca BMW domyślił się, że chcemy ich
wyprzedzić, więc zajechał nam drogę i znów był przed nami.
- Cholera
- mruknął Ethan.
Po chwili
znów spróbował, lecz znów mu się nie udało. BMW coraz bardziej
zwalniało zmuszając nas do tego samego. Po raz kolejny spróbował,
lecz tym razem ich oszukał i kiedy zajechali nam drogę, wykorzystał
ich nieuwagę i wyminął auto z drugiej strony. Kiedy znaleźliśmy
się przed nimi przyspieszył i powoli się oddalaliśmy.
Siedziałam
trzymając się (nienaprawionego już) uchwytu i oddychałam ciężko.
Ethan też, ale zachowywał się spokojnej niż ja.
- Co to
było? - spytał.
- A jak
myślisz? - Warknęłam i dodałam szybko - przepraszam, po prostu…
- Wiem,
ja też - dokończył za mnie i zwolnił, ponieważ wjeżdżaliśmy w
teren zabudowany.
następna część w niedzielę :) jakieś uwagi ?
Dobra czesc ! : )
OdpowiedzUsuńDodawaj szybciej , bo sie juz doczekac nie mogę nastepnej części. !!!
Dodaj w sobotę wieczorem i niedzielę wieczorem ponieważ wyjeżdżam na tydzień i bede bez neta :(( proszę
OdpowiedzUsuńMi się podoba jak zwykle, ale mogłoby być więcej akcji między Leną, a Ethanem :) Mogłabyś dodać wcześniej, nie wiem jakim cudem dotrwam to niedzieli :C
OdpowiedzUsuńspokojnie, niedługo akcja się rozkręci :)
UsuńKocham <3.
OdpowiedzUsuńProszę cię. Dodawaj szybciej :)
Tylko tyle, że ja chce więcej.!
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno.!
Pisz, pisz słonko!
OdpowiedzUsuńKochamy cię i Lenę!
Nie mogę się doczekać.
Buźka :*