Do kina dotarliśmy gdzieś przed
dziewiętnastą. Aaron kupił bilety na horror.
-Chcesz może coli albo popcorn
?-spytał gdy mieliśmy wchodzić na salę
-Nie dzięki.-odpowiedziałam z
uśmiechem i poszliśmy
Gdy siedzieliśmy i czekaliśmy aż
zacznie się film ,Aaron wjechał na temat mojego taty.
-Lena ? -spojrzał na mnie
niepewnie-Mogę Cię o coś spytać?
-Jasne.
-Chodzi o twojego tatę. - nic nie
powiedziałam-Dobra,widzę że nie chcesz o tym rozmawiać,wiec nie
będę Cię namawiać.
Kiwnęłam głową.
Film się zaczął.
Nie był to jeden z tych kiczowatych
horrorów, ale jeden z tych strasznych. Było też dużo momentów
krwawych, jak jeden człowiek drugiemu odrąbał głowę. Jak dla
mnie były to straszne momenty.
W pewnej chwili ,kiedy akcja trzymała
w napięciu i nagle wyskoczyła straszna postać krzycząc przy tym,
złapałam Aarona za rękę. Był to odruch. Było mi trochę
głupio,więc spojrzałam się na niego ukradkiem , ale jedyne co
zobaczyłam to uśmiech. Chciałam zabrać rękę, ale on złapał ją
mocniej. Cały film trzymaliśmy się za ręce. Było tak przyjemnie,
że nie miałam ochoty się stamtąd ruszać, no ale film się
skończył. Ludzie zaczęli wstawać, więc my zrobiliśmy to samo,
puszczając się.
Pomógł mi ubrać kurtkę i ruszyliśmy
do wyjścia.
Wyszliśmy z kina w ciszy. Żadne z nas
się nie odezwało.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia i wtedy
zatrzymałam się zszokowana. Przed wejściem do kina stał nie kto
inny jak mój tata. Ten sam co zabił człowieka, uciekł z
wiezienia, okłamywał mnie. Poszukiwał kogoś ,nerwowo się
poruszając to w jedną, to w drugą stronę. W końcu zauważył
mnie i stanął. Stał tak i się patrzył.
-Co jest ? -spytał Aaron stawając
tyłem do taty
Chciałam mu pokazać palcem miejsce
gdzie stał, ale ono było już puste.
-Nic.-odpowiedziałam drżącym
głosem-wydawało mi się, że kogoś widziałam. Chodźmy.
Chwyciłam go za rękaw i jak
najszybciej chciałam znaleźć się w samochodzie.
Byliśmy od auta kilka kroków, gdy
usłyszałam jak ktoś mnie woła:
-Lena.
Stanęłam jak wryta. Nie musiałam się
odwracać, by wiedzieć, że to tata. Aaron chciał coś powiedzieć,
lecz uciszyłam go gestem dłoni. Odwróciłam się powoli i stanęłam
twarzą w twarz z człowiekiem, który zniszczył naszą rodzinę.
Tak. Teraz mogę spokojnie go o to obwiniać.
-Witaj Leno.-powiedział powoli, a
każde jego słowo odbijało się echem w uszach-Dawno Cię nie
widziałem. Jak się masz ?-spytał tak żałośnie, że miałam
ochotę rzucić mu się w ramiona i zapomnieć o tym wszystkim co
zrobił,ale nie mogłam okazać mu słabości
-Jak się masz ? -powtórzyłam
głucho-Uciekłeś z więzienia, zabiłeś człowieka, okłamywałeś
mnie, zniszczyłeś naszą rodzinę, opuściłeś mnie i bezczelnie
pytasz jak się mam ?
Mówiłam cicho i spokojnie. Tata
patrzył na mnie pustym wzrokiem. Już nie widziałam w nim miłości.
Jego oczy były puste.
-Leno posłuchaj. Cokolwiek o mnie
myślisz,mylisz się . Nie robię tego bo lubię. Robię to bo muszę.
Robię to by Cię chronić, byś była bezpieczna.-nie chciałam
słuchać tych bzdur.
Odwróciłam się i już chciałam
odejść,ale tata złapał mnie za ramię i znów odwrócił ku
sobie. Nie próbowałam się wyrwać.
-Posłuchaj córeczko. Jesteś w
niebezpieczeństwie. Ktoś Cię ściga, za moje błędy.
-Czyli jestem w niebezpieczeństwie
przez Ciebie ?! -wyrwałam się mu, ale nie odeszłam
-Tak. Słuchaj,gdy wtedy poszedłem do
więzienia, poszedłem , ponieważ zrobiłem coś bardzo głupiego. I
przez to grozi Ci teraz niebezpieczeństwo. Musisz na siebie uważać.
Staram się ciebie chronić!
-Nie potrzebuję twojej ochrony ! Nie
potrzebuję Cię już w ogóle ! Dla mnie już nie istniejesz!
-spojrzałam na niego oczami pełnymi łez i wsiadłam do samochodu.
Aaron wsiadł, zapiął pas i odjechał
z parkingu. Żadne z nas się nie odezwało. Ja siedziałam cicho,
co chwila otrzepując łzy lecące po moich policzkach, a on chyba
nie miał odwagi.
Pojechaliśmy na przystań. Był to
duży parking z widokiem na ocean. Piaszczysta plaża, lecz żeby
zejść z tej strony trzeba by było zejść po kamieniach. O tej
porze widoki były chyba najładniejsze. Nie licząc wschodów
słońca. Niebo zmieniło barwę na granatową i teraz zlewało się
z barwą oceanu. Mimo wszystko tworzyły piękny duet.
-Wszystko w porządku ? -spytał w
końcu Aaron kładąc dłoń na moim kolanie
Łzy przestały mi lecieć.
-Tak .-odwróciłam głowę w jego
stronę-Czemu mnie tu przywiozłeś -spytałam z pół-uśmiechem na
twarzy
-Zawsze kiedy mama się kłóciła z
tatą i ja byłem tego świadkiem ,przyjeżdżaliśmy tutaj i
rozmawialiśmy. Opowiadała mi o wielu rzeczach . To jest chyba
jedyne moje wspomnienie z nią.
-Co się z nią stało ?
-Umarła gdy miałem siedem lat.
-Przykro mi.
Uśmiechnął się słabo, po czym
kontynuował:
-Umarła na raka płuc. Potrafiła
spalać od dwóch do trzech paczek dziennie. Nie chciała przestać
,nawet dla mnie. Kiedy wiedziała , że jest już koniec, próbowała
odbudować między nami jakąś więź, jakby nie chciała stąd
odchodzić, gdy jej nie wybaczę .
-I wybaczyłeś ?
-Tak. Niestety było za późno, by
mogła to usłyszeć.
Ujrzałam w kąciku jego oka łzę.
Zamrugał szybko i nie było już po niej śladu.
Nic nie powiedziałam tylko pocałowałam
go w policzek. Znaczy chciałam go pocałować w policzek, ale Aaron
w tym samym momencie przechylił głowę i nasze usta znów się
zetknęły.
Najpierw lekko muskaliśmy się
wargami, po czym przerodziło się to w namiętny pocałunek. Aaron
objął mnie w talii. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a moje palce
wplotły się w jego włosy. Oderwaliśmy się od siebie w końcu i
lekko dysząc powiedział :
-Powinniśmy już jechać.
-Nie. Zostańmy tu na noc. -czułam na
sobie jego zdziwiony wzrok-Proszę-wyszeptałam po czym poczułam jak
kiwa głową.
Znów go pocałowałam. Tym razem
delikatnie. Przesiedliśmy się na tylne siedzenie. Aaron włączył
cicho jakąś muzykę, usiadł i rozłożył ramiona. Powoli wtuliłam
się w nie. Rozkoszowałam się zapachem jego perfum, jego dłonią
głaszczącą mój policzek i cichym oddechem, który muskał mój
kark.
Aaron zasnął w końcu. Ja jeszcze
siedziałam wtulona w jego bok, rozkoszując się każdą spędzaną
razem chwilą. Nie mogłam uwierzyć, że jestem tu z nim.
Wreszcie też zasnęłam.
Komentarze i dobre i złe mile widziane :)
Niesamowite ! *-*
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania ..
Juz nie mogę się doczekać następnej części . : 3
Wow. *.* Podziwiam cię. U nich to już tak szybko leci, ich miłość tak wspaniale kwitnie. Natomiast u mnie.... No cóż jestem z tym, jak to się mówi, sto lat za murzynami...
OdpowiedzUsuńWyszło super. Nie mogę się doczekać następnej ! :D
Ja szybko piszę akcję, ponieważ, jakbym pisała wolno to by znudziło mi się pisanie , a chcę to skończyć porządnie : ) No i mam plan na późniejsze części :)
UsuńTo świetnie. Ja osobiście nie sprawdziłam się we współpracy z planem wydarzeń, gdyż jestem zbyt nieobliczalną i nieokreśloną osobą i zawsze coś sobie poprzestawiam, pozmieniam, w wyniku czego wychodzi.... o.O Masło maślane.
Usuńkiedy kolejną część dodasz?
OdpowiedzUsuńsuper to jest! ;)
postaram się jutro :) Dziękuję :)
UsuńFajnie piszesz,masz talent.Dokończ i wydaj ;)
OdpowiedzUsuń