sobota, 9 marca 2013

Część 11

Droga do pracy mimo że była krótka, dłużyła się w nieskończoność. Ethan się nie odezwał. Sama też nie chciałam zaczynać tematu. Gdy zaparkował przed kawiarnią zaczął:
-Więc ty i Aaron.
-Co ja i Aaron ?-spytałam jak głupia-Aa to. Znaczy, jesteśmy tak jakby razem, ale ..
-Ale on nie chce by nikt się o tym nie dowiedział.-dokończył za mnie z ironią w głosie-Nie wydało ci się to dziwne ?
-To nie tak. Na razie to nasz sekret. I.. nie chcę byś komuś mówił.-dodałam po chwili namysłu
-Aaron to nie jest chłopak dla ciebie.
-Jak to nie jest chłopak dla mnie ? Nie będziesz decydował o moim życiu.-odpowiedziałam już wkurzona
-Chodzi o to , że on wykorzystuje dziewczyny. I z tobą też tak będzie, zobaczysz.
-Dzięki za radę, tatusiu.
-Żeby nie było, że nie ostrzegałem-powiedział zdenerwowany,po czym dodał-Gdyby Bill pytał, całą niedzielę siedziałaś w domu.
-Dzięki-rzuciłam szczerze i wyszłam.
Ethan wyszedł zaraz za mną i poszliśmy pracować.
Do dwudziestej atmosfera w pracy była napięta. Głównie między mną a Ethan'em. Jednak to przekładało się także na klientów. Gdy pod koniec naszej zmiany Bill przyszedł zobaczyć co się dzieje od razu wyczuł , że coś jest nie tak:
-Cześć -rzucił do nas, kiedy staliśmy za barem, tyłem do siebie-Co jest ? Pokłóciliście się ?
-Tak jakby. -odpowiedziałam
-O co poszło ?
-O to ,że jest głupia.-gdy Ethan wypowiedział te słowa, wytrzeszczyłam na niego oczy.
Nie zwrócił uwagi na moją reakcję i dalej wycierał szklanki. Wkurzona rzuciłam ścierkę i poszłam na zaplecze.
Usiadłam na jednej z ławek . Przyszedł Bill
-Co się stało ?-spytał , siadając obok
-Nic . Pokłóciliśmy się trochę.-odprowadzałam bliska łez. Nie chciałam się kłócić z Ethan'em, był moim jedynym przyjacielem tutaj-Przejdzie nam. Będzie dobrze.
Dodałam szybko, nie chcąc wchodzić głębiej w ten temat a Bill'em. Mimo, że sama w to nie wierzyłam.
Skończyłam swoją zmianę i wyszłam przed kawiarnię. Moją twarz otulił chłodny powiew wiatru. Mimo, że w południe pogoda była słoneczna, teraz zrobiło się zimno. Zapowiada się na deszcz. Ethan wyszedł po chwili i poszedł prosto do samochodu. Minął mnie bez słowa.
Zaczęłam iść w kierunku przystanku i zauważyłam , że właśnie odjeżdżał mi autobus. Spojrzałam na rozkład. Następny mam za pół godzin. Postanowiłam , że się przejdę. Miałam na sobie tylko koszulkę i sweter , a droga do domu, nie wydawała mi się aż taka długa. Zrobiła mi się zimno, więc przyspieszyłam kroku. Kilka metrów za mną jechał wolno jakiś samochód. Nie widziałam rejestracji, ani kierowcy. Trochę się przestraszyłam, bo czułam się obserwowana, tak jakby mnie śledził. Dochodziłam do skrzyżowania. Pomyślałam, że może coś się popsuło i dlatego jedzie tak wolno . Skręciłam w prawo ,samochód za mną. Przyspieszyłam kroku, prawie biegłam. Na moje nieszczęście właśnie zaczęło padać. Przerzuciłam torbę przez ramię, tak żeby było mi wygodniej i zaczęłam biec. Samochód przyspieszył. Zgasił światła. Teraz miałam pewność, że mnie śledzi. Przeraziłam się niezmiernie. Wyciągnęłam telefon i drżącą ręką wybrałam numer Lexi Bridge. Tej samej co mnie przesłuchiwała, kiedy tata uciekł z więzienia. Odebrała od razu:
-Halo ?-miała pogodny głos
-Dobry wieczór. Tutaj Lena. Pamięta mnie pani ? -spytałam zdyszanym głosem
-Tak. Coś się stało ?
-Wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi.
-Gdzie jesteś, zaraz przyjadę.
-Biegnę ulicą Nine Road na zachód. Zaraz, niech pani poczeka chwilkę...-zatrzymałam się, bo samochód właśnie mnie ominął -Chyba jednak pomyłka. Ten samochód właśnie mnie ominął i odje..-chciałam powiedzieć, że odjeżdża, ale on zakręcił i stanął kilka metrów dalej przodem do mnie. Zaczął powoli ruszać w moją stronę, później coraz szybciej.
Nie zastanawiałam się długo , tylko ruszyłam biegiem. Byłam cała przemoczona, bolały mnie nogi, ale biegłam. Nie chciałam zostać potrącona. Bo tylko na to mi to wyglądało. Biegłam ile sił w nogach. Zapomniałam o telefonie trzymanym w ręce. Przyłożyłam go do ucha :
-Pomocy! Biegnę w stronę miasta! Ten samochód...-mówiłam łapiąc powietrze-Goni mnie !
Nie usłyszałam już nic, bo się rozłączyłam.
Padało coraz mocniej. Na szczęście miałam dobrą kondycję. Dwa lata temu brałam udział w maratonie, więc nie męczyłam się jeszcze tak szybko. Później biegałam od czasu do czasu,dla rozrywki. Na skrzyżowaniu nie weszłam w zakręt i się przewróciłam. Spodnie miałam brudne od błota. Szybko się podniosłam i biegłam dalej. Jeszcze tylko trochę i będę w mieście. Tam się gdzieś schowam. Spojrzałam za siebie sprawdzić czy samochód przyspieszył, ale on już za mną nie jechał. Zatrzymałam się i zaczęłam rozglądać. Próbowałam złapać powietrze. Ciekawe jak długo już za mną nie jedzie.
Przede mną na sygnale jechał wóz policyjny. Lexi. Zatrzymała się obok i wybiegła szybko z samochodu.
-Lena. Wszystko w porządku ? Nic ci nie jest ? Co się stało ?
-Ktoś mnie śledził. Gonił mnie. Chciał..chciał mnie chyba potrącić.
Mówiłam szybko, próbując złapać powietrze.
-Już dobrze. Widziałaś może rejestrację, kierowcę , cokolwiek ?
-Nie. Wiem jedynie , że to czarne BMW X6. -nagle nie wiedzieć czemu się rozpłakałam
Lexi otoczyła mnie ramieniem i powiedziała
-Chodź, zawiozę Cię do domu, a jutro się tym zajmę.
Kiwnęłam głową i dałam się poprowadzić w stronę samochodu. Posadziła mnie z przodu, po stronie pasażera. Potem sama weszła do samochodu i odwiozła.
-Dziękuję -powiedziałam ocierając oczy , gdy już stałyśmy przed blokiem-I przepraszam za zamieszanie.
-Przestań. Mamy cię chronić. Pamiętasz, jesteś w niebezpieczeństwie.
-Dziwne. Tata też to mówił.-w momencie gdy skończyłam to mówić, zrozumiałam , że właśnie się przyznałam iż go widziałam.
-Jak to ? Widziałaś go ? Kiedy ?-spytałam Lexi zaskoczona, a równocześnie zła.
-W niedzielę pod kinem. Zatrzymał mnie i powiedział..-zaczerpnęłam tchu-powiedział, że robi to by mnie chronić, bo grozi mi niebezpieczeństwo. Ale nie z jego strony.
-Mówił coś jeszcze ?- chciałam jej powiedzieć wszystko, ale po chwili namysłu pokręciłam głowa.
Źle się czułam, że ją oszukałam, bo przecież przyjechała mnie ratować. Lecz to są fakty , które ona pewnie i tak zna.
-Okey. Odjadę jak tylko wejdziesz do bloku, dobrze ?
Kiwnęłam głową, podziękowałam jeszcze raz i poszłam. Gdy zamknęłam za sobą główne drzwi, usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Wbiegłam szybko na siódme piętro. Pod drzwiami stał Aaron. Właśnie miał pukać, kiedy mnie ujrzał i zaczął coś mówić, lecz ja rzuciłam mu się w ramiona. Łzy znów popłynęły po policzkach. Aaron na początku był zmieszany, nie wiedział co się stało. W końcu przytulił mnie mocna, próbując uspokoić. Gdy już trochę się otrząsnęłam, otworzyłam drzwi, wpuściłam go i poszliśmy do mojego pokoju.
Gdy siedzieliśmy na łóżku i piłam herbatę, którą zrobił (gdy brałam prysznic), opowiedziałam mu całe zdarzenie. Nie wtrącał się tylko słuchał z uwagą. Na koniec powiedział :
-A co jeśli twój tata miał rację?
-To mam przechlapane.
Odpowiedziałam po chwili, dopiłam herbatę i położyłam się. Aaron po kilku sekundach zrobił to samo. Moje łóżko było jednoosobowe, ale nie przeszkadzało mi to . Byliśmy bardzo blisko i czułam się z tym dobrze. Odwróciłam się do niego tyłem, a on przytulił mnie. Jego oddech muskał mój kark. Ręce obejmowały mnie w talii.
-Mam zostać jeszcze trochę ?-kiwnęłam głową-Więc zostanę dopóki nie zaśniesz.
Powiedział i pocałował mnie wolno w szyję. Przeszły mnie ciarki. Ale nie takie jakich dostaje się na skutek wzrostu adrenaliny, tylko takie przyjemne. Oparł głowę o moje ramię. Słyszałam swój nierównomierny oddech i jego, wręcz odwrotny. Był spokojny. I zadziwiająco usypiający. Poczułam jakbym dryfowała. Głupie, co ? W końcu zaczęłam zasypiać. Zasypiać otulona bezpiecznymi ramiona Aarona i jego spokojny oddechem. Nie przejmowałam się tym co mówił tata i tym co się dziś zdarzyło,ani tym co bredził Ethan. Przy Aaronie czułam się bezpieczna.
Zasnęłam.



Kolejna część powinna się znaleźć  w poniedziałek wieczorem :)

8 komentarzy:

  1. Super! Naprawdę przyjemnie czyta się to co piszesz. :D Nie mogę doczekać się kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm. Kocham czytać co napiszesz. To ma w sobie taki klimat... Od razu czuję to światło, rozpędzone samochody, oddech Aarona na karku. I tylko to, że jutro jest szkoła nie pozwala mi się trochę skupić :)
    Jest super. Coraz lepiej. Czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję : ) Szkoła nie zawsze musi być przeszkodą, można ją `ulepszyć` , przenosząc się do wyobraźni :)

      Usuń
    2. Ulepszyć szkołę? Hm... Naucz mnie tego, o Mistrzu .
      Szkoła w tej sytuacji jest przeszkodą - zawadza w myśleniu, co będzie w następnej części :DDDD

      Usuń
    3. Wpadam w objęcia wyobraźni i żyję :) Aczkolwiek, trzeba uważać, by nie wpaść w nie za bardzo ... ; )
      Na nudnej lekcji przenieś się w swój świat i już : ) Tylko pamiętaj o podzielności uwagi między wyobraźnią -a alem :)
      Dziś wieczorem będzie kolejna część :)

      Usuń
    4. A więc Bóg istnieje ^o^
      Gdybyś ty wiedziała, jak często żyję wyobraźnią. A kartkówki mnie z niej brutalnie wyrywają...
      Prawie rozumiem, co czuje złowiona ryba.
      No ale czekam, kochana. Buziaczki.

      Usuń
  3. Widzę że nieźle ci to idzie, powiem szczerze, że lepiej ode mnie, podoba mi się to co piszesz niezła wena. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) wena jak wena : ) pewnie nie ; >

      Usuń