Droga do pracy mimo że była krótka,
dłużyła się w nieskończoność. Ethan się nie odezwał. Sama
też nie chciałam zaczynać tematu. Gdy zaparkował przed kawiarnią
zaczął:
-Więc ty i Aaron.
-Co ja i Aaron ?-spytałam jak
głupia-Aa to. Znaczy, jesteśmy tak jakby razem, ale ..
-Ale on nie chce by nikt się o tym nie
dowiedział.-dokończył za mnie z ironią w głosie-Nie wydało ci
się to dziwne ?
-To nie tak. Na razie to nasz sekret.
I.. nie chcę byś komuś mówił.-dodałam po chwili namysłu
-Aaron to nie jest chłopak dla ciebie.
-Jak to nie jest chłopak dla mnie ?
Nie będziesz decydował o moim życiu.-odpowiedziałam już wkurzona
-Chodzi o to , że on wykorzystuje
dziewczyny. I z tobą też tak będzie, zobaczysz.
-Dzięki za radę, tatusiu.
-Żeby nie było, że nie
ostrzegałem-powiedział zdenerwowany,po czym dodał-Gdyby Bill
pytał, całą niedzielę siedziałaś w domu.
-Dzięki-rzuciłam szczerze i wyszłam.
Ethan wyszedł zaraz za mną i
poszliśmy pracować.
Do dwudziestej atmosfera w pracy była
napięta. Głównie między mną a Ethan'em. Jednak to przekładało
się także na klientów. Gdy pod koniec naszej zmiany Bill przyszedł
zobaczyć co się dzieje od razu wyczuł , że coś jest nie tak:
-Cześć -rzucił do nas, kiedy
staliśmy za barem, tyłem do siebie-Co jest ? Pokłóciliście się
?
-Tak jakby. -odpowiedziałam
-O co poszło ?
-O to ,że jest głupia.-gdy Ethan
wypowiedział te słowa, wytrzeszczyłam na niego oczy.
Nie zwrócił uwagi na moją reakcję i
dalej wycierał szklanki. Wkurzona rzuciłam ścierkę i poszłam na
zaplecze.
Usiadłam na jednej z ławek .
Przyszedł Bill
-Co się stało ?-spytał , siadając
obok
-Nic . Pokłóciliśmy się
trochę.-odprowadzałam bliska łez. Nie chciałam się kłócić z
Ethan'em, był moim jedynym przyjacielem tutaj-Przejdzie nam. Będzie
dobrze.
Dodałam szybko, nie chcąc wchodzić
głębiej w ten temat a Bill'em. Mimo, że sama w to nie wierzyłam.
Skończyłam swoją zmianę i wyszłam
przed kawiarnię. Moją twarz otulił chłodny powiew wiatru. Mimo,
że w południe pogoda była słoneczna, teraz zrobiło się zimno.
Zapowiada się na deszcz. Ethan wyszedł po chwili i poszedł prosto
do samochodu. Minął mnie bez słowa.
Zaczęłam iść w kierunku przystanku
i zauważyłam , że właśnie odjeżdżał mi autobus. Spojrzałam
na rozkład. Następny mam za pół godzin. Postanowiłam , że się
przejdę. Miałam na sobie tylko koszulkę i sweter , a droga do
domu, nie wydawała mi się aż taka długa. Zrobiła mi się zimno,
więc przyspieszyłam kroku. Kilka metrów za mną jechał wolno
jakiś samochód. Nie widziałam rejestracji, ani kierowcy. Trochę
się przestraszyłam, bo czułam się obserwowana, tak jakby mnie
śledził. Dochodziłam do skrzyżowania. Pomyślałam, że może coś
się popsuło i dlatego jedzie tak wolno . Skręciłam w prawo
,samochód za mną. Przyspieszyłam kroku, prawie biegłam. Na moje
nieszczęście właśnie zaczęło padać. Przerzuciłam torbę przez
ramię, tak żeby było mi wygodniej i zaczęłam biec. Samochód
przyspieszył. Zgasił światła. Teraz miałam pewność, że mnie
śledzi. Przeraziłam się niezmiernie. Wyciągnęłam telefon i
drżącą ręką wybrałam numer Lexi Bridge. Tej samej co mnie
przesłuchiwała, kiedy tata uciekł z więzienia. Odebrała od razu:
-Halo ?-miała pogodny głos
-Dobry wieczór. Tutaj Lena. Pamięta
mnie pani ? -spytałam zdyszanym głosem
-Tak. Coś się stało ?
-Wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi.
-Gdzie jesteś, zaraz przyjadę.
-Biegnę ulicą Nine Road na zachód.
Zaraz, niech pani poczeka chwilkę...-zatrzymałam się, bo samochód
właśnie mnie ominął -Chyba jednak pomyłka. Ten samochód właśnie
mnie ominął i odje..-chciałam powiedzieć, że odjeżdża, ale on
zakręcił i stanął kilka metrów dalej przodem do mnie. Zaczął
powoli ruszać w moją stronę, później coraz szybciej.
Nie zastanawiałam się długo , tylko
ruszyłam biegiem. Byłam cała przemoczona, bolały mnie nogi, ale
biegłam. Nie chciałam zostać potrącona. Bo tylko na to mi to
wyglądało. Biegłam ile sił w nogach. Zapomniałam o telefonie
trzymanym w ręce. Przyłożyłam go do ucha :
-Pomocy! Biegnę w stronę miasta! Ten
samochód...-mówiłam łapiąc powietrze-Goni mnie !
Nie usłyszałam już nic, bo się
rozłączyłam.
Padało coraz mocniej. Na szczęście
miałam dobrą kondycję. Dwa lata temu brałam udział w maratonie,
więc nie męczyłam się jeszcze tak szybko. Później biegałam od
czasu do czasu,dla rozrywki. Na skrzyżowaniu nie weszłam w zakręt
i się przewróciłam. Spodnie miałam brudne od błota. Szybko się
podniosłam i biegłam dalej. Jeszcze tylko trochę i będę w
mieście. Tam się gdzieś schowam. Spojrzałam za siebie sprawdzić
czy samochód przyspieszył, ale on już za mną nie jechał.
Zatrzymałam się i zaczęłam rozglądać. Próbowałam złapać
powietrze. Ciekawe jak długo już za mną nie jedzie.
Przede mną na sygnale jechał wóz
policyjny. Lexi. Zatrzymała się obok i wybiegła szybko z
samochodu.
-Lena. Wszystko w porządku ? Nic ci
nie jest ? Co się stało ?
-Ktoś mnie śledził. Gonił mnie.
Chciał..chciał mnie chyba potrącić.
Mówiłam szybko, próbując złapać
powietrze.
-Już dobrze. Widziałaś może
rejestrację, kierowcę , cokolwiek ?
-Nie. Wiem jedynie , że to czarne BMW
X6. -nagle nie wiedzieć czemu się rozpłakałam
Lexi otoczyła mnie ramieniem i
powiedziała
-Chodź, zawiozę Cię do domu, a jutro
się tym zajmę.
Kiwnęłam głową i dałam się
poprowadzić w stronę samochodu. Posadziła mnie z przodu, po
stronie pasażera. Potem sama weszła do samochodu i odwiozła.
-Dziękuję -powiedziałam ocierając
oczy , gdy już stałyśmy przed blokiem-I przepraszam za
zamieszanie.
-Przestań. Mamy cię chronić.
Pamiętasz, jesteś w niebezpieczeństwie.
-Dziwne. Tata też to mówił.-w
momencie gdy skończyłam to mówić, zrozumiałam , że właśnie
się przyznałam iż go widziałam.
-Jak to ? Widziałaś go ? Kiedy
?-spytałam Lexi zaskoczona, a równocześnie zła.
-W niedzielę pod kinem. Zatrzymał
mnie i powiedział..-zaczerpnęłam tchu-powiedział, że robi to by
mnie chronić, bo grozi mi niebezpieczeństwo. Ale nie z jego strony.
-Mówił coś jeszcze ?- chciałam jej
powiedzieć wszystko, ale po chwili namysłu pokręciłam głowa.
Źle się czułam, że ją oszukałam,
bo przecież przyjechała mnie ratować. Lecz to są fakty , które
ona pewnie i tak zna.
-Okey. Odjadę jak tylko wejdziesz do
bloku, dobrze ?
Kiwnęłam głową, podziękowałam
jeszcze raz i poszłam. Gdy zamknęłam za sobą główne drzwi,
usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Wbiegłam szybko
na siódme piętro. Pod drzwiami stał Aaron. Właśnie miał pukać,
kiedy mnie ujrzał i zaczął coś mówić, lecz ja rzuciłam mu się
w ramiona. Łzy znów popłynęły po policzkach. Aaron na początku
był zmieszany, nie wiedział co się stało. W końcu przytulił
mnie mocna, próbując uspokoić. Gdy już trochę się otrząsnęłam,
otworzyłam drzwi, wpuściłam go i poszliśmy do mojego pokoju.
Gdy siedzieliśmy na łóżku i piłam
herbatę, którą zrobił (gdy brałam prysznic), opowiedziałam mu
całe zdarzenie. Nie wtrącał się tylko słuchał z uwagą. Na
koniec powiedział :
-A co jeśli twój tata miał rację?
-To mam przechlapane.
Odpowiedziałam po chwili, dopiłam
herbatę i położyłam się. Aaron po kilku sekundach zrobił to
samo. Moje łóżko było jednoosobowe, ale nie przeszkadzało mi to
. Byliśmy bardzo blisko i czułam się z tym dobrze. Odwróciłam
się do niego tyłem, a on przytulił mnie. Jego oddech muskał mój
kark. Ręce obejmowały mnie w talii.
-Mam zostać jeszcze trochę ?-kiwnęłam
głową-Więc zostanę dopóki nie zaśniesz.
Powiedział i pocałował mnie wolno w
szyję. Przeszły mnie ciarki. Ale nie takie jakich dostaje się na
skutek wzrostu adrenaliny, tylko takie przyjemne. Oparł głowę o
moje ramię. Słyszałam swój nierównomierny oddech i jego, wręcz
odwrotny. Był spokojny. I zadziwiająco usypiający. Poczułam
jakbym dryfowała. Głupie, co ? W końcu zaczęłam zasypiać.
Zasypiać otulona bezpiecznymi ramiona Aarona i jego spokojny
oddechem. Nie przejmowałam się tym co mówił tata i tym co się
dziś zdarzyło,ani tym co bredził Ethan. Przy Aaronie czułam się
bezpieczna.
Zasnęłam.
Kolejna część powinna się znaleźć w poniedziałek wieczorem :)
Super! Naprawdę przyjemnie czyta się to co piszesz. :D Nie mogę doczekać się kolejnej części.
OdpowiedzUsuńMmmmm. Kocham czytać co napiszesz. To ma w sobie taki klimat... Od razu czuję to światło, rozpędzone samochody, oddech Aarona na karku. I tylko to, że jutro jest szkoła nie pozwala mi się trochę skupić :)
OdpowiedzUsuńJest super. Coraz lepiej. Czekam
Dziękuję : ) Szkoła nie zawsze musi być przeszkodą, można ją `ulepszyć` , przenosząc się do wyobraźni :)
UsuńUlepszyć szkołę? Hm... Naucz mnie tego, o Mistrzu .
UsuńSzkoła w tej sytuacji jest przeszkodą - zawadza w myśleniu, co będzie w następnej części :DDDD
Wpadam w objęcia wyobraźni i żyję :) Aczkolwiek, trzeba uważać, by nie wpaść w nie za bardzo ... ; )
UsuńNa nudnej lekcji przenieś się w swój świat i już : ) Tylko pamiętaj o podzielności uwagi między wyobraźnią -a alem :)
Dziś wieczorem będzie kolejna część :)
A więc Bóg istnieje ^o^
UsuńGdybyś ty wiedziała, jak często żyję wyobraźnią. A kartkówki mnie z niej brutalnie wyrywają...
Prawie rozumiem, co czuje złowiona ryba.
No ale czekam, kochana. Buziaczki.
Widzę że nieźle ci to idzie, powiem szczerze, że lepiej ode mnie, podoba mi się to co piszesz niezła wena. Pisz dalej.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) wena jak wena : ) pewnie nie ; >
Usuń