Okazało się, że
Ethan noc spędził z kolegami na koncercie rockowym. Dlatego , dziś
mało mówił, ponieważ bolało go gardło. Było to dla mnie z
jednej strony ulgą, z drugiej większą robotą, bo nie obsługiwał
klientów. Ja to robiłam, a on przygotowywał kawy.
Kwadrans po
siedemnastej przyszła Mandy z całą swoją paczką. W tym także z
Aaron'em. Ethan podszedł do mnie z notesem , dając do zrozumienia
żebym poszła ich obsłużyć. Westchnęłam cicho , a on
wyszczerzył idealnie proste zęby w uśmiechu. Dałam mu kuksańca w
bok i podeszłam do ich stolika.
-Co podać ?
-zapytałam radosnym głosem.
-Cztery cappuccino
i jedno latte. Oraz pewną informację.-spojrzałam na Mandy czekając
co też znowu wymyśliła-Czemu nie było cię w szkole ?
-Zaspałam. Razem
piętnaście dolarów.
Odeszłam i dałam
Ethan'owi znać co musi zrobić. Po kilku minutach zanosiłam kawy
Mandy i jej znajomym. Aaron'a nagle nigdzie nie było.
-O to wasze kawy. Gdzie Aaron ? -nawet nie zdawałam sobie sprawy jaki błąd popełniłam.
-O to wasze kawy. Gdzie Aaron ? -nawet nie zdawałam sobie sprawy jaki błąd popełniłam.
-Poszedł do
toalety, chcesz do niego dołączyć ? -odparła Mandy.
-Nie, pomyślałam,
że może się wami znudził.
-Ahhh i mówisz to
ty ? Spokojnie , niedługo się kimś znudzi na pewno .-odparła z
uśmiechem na ustach i dodała, zanim zdążyłam odejść.-A tak
poza tym , wiem czemu cię nie było .
-No słucham.
-Aaron.-spojrzałam
na nią wyczekująco-Jest dobry w łóżku , prawda ?
Elizabeth z Emily
zaczęły się chichotać, a mnie ogarnęło dziwne uczucie.
Zazdrości i przerażenia. Odeszłam stamtąd jak najszybciej,
policzki zrobiły mi się czerwone i po drodze wpadłam na Aaron'a,
którego ominęłam , nie patrząc na niego.
Odstawiłam z
hukiem tacę na kontuarze i poszłam na zaplecze. Siedziałam na
ławce, kiedy przyszedł Ethan. Usiadł obok i otoczył mnie
ramieniem. Nie wiem czemu, to co powiedziała Mandy tak na mnie
wpłynęło.
Po kilku minutach
wróciliśmy do pracy. Gdy Aaron ujrzał mnie przy kontuarze,
podszedł.
-Hej, co się stało
?
-Nic.-odparłam ,
ustawiając kawy na tacy.
-Co Mandy ci
powiedziała ?-kiedy nie odpowiedziałam dodał-Lena ?!
-Przyjdziesz dziś
wieczorem ? -kiwnął głową-To pogadamy.
Obeszłam go i
zaniosłam kawy klientom.
Dochodzi
dwudziesta. Aaron, Mandy i reszta ich paczki dawno poszli. W kawiarni
było mało ludzi. Najwyżej jakaś parka i kilka dziewczyn.
Szykowałam się do wyjścia kiedy do kontuaru poszedł jakiś
mężczyzna. Ten sam, co przychodzi tu co wieczór.
-Dobry wieczór, w
czym mogę pomóc ? -spytałam lekko drżącym głosem.
-Chciałem spytać,
czy masz jakieś nowe wieści od taty ?- cholera.
Zupełnie
zapomniałam, że niedawno skłamałam że go widziałam i z nim
rozmawiałam. Pokręciłam przecząco głową, na co facet …
wyszedł. Po postu wyszedł. Patrzyłam za nim zdumiona, tym co się
przed chwilą wydarzyło.
Skończyłam pracę
i udałam się na przystanek. Czekałam na autobus, który miał się
pojawić za pięć minut. Naprawdę nie lubiłam wracać sama o tej
porze do domu, ale Ethan nie mógł mnie dziś podrzucić. Zaczęłam
przechodzić z nogi na nogę, by choć trochę się rozgrzać. Na
przystanek przyszedł jakiś mężczyzna. Wzbudził we mnie jakieś
uczucie strachu. Podświadomość krzyczała we mnie `wiej !` ,
`uciekaj!`, `niebezpieczeństwo!`. Uznałam, że to pewnie
zmęczenie.
Podjechał jakiś
samochód. Czarny, brudny, stary van. Z tyłu wyskoczyło dwóch
mężczyzn w kominiarkach i podbiegło do mnie szarpiąc mnie i
ciągnąć w stronę samochodu.
Porwanie. Tylko to
na myśl mi przychodziło. Zaczęłam krzyczeć , szarpać się i
kopać. Nic to nie pomogło. Mężczyzna , który siedział na ławce
za mną, pomógł im i razem zawlekli mnie do samochodu. Rzucili mnie
na podłogę i ostatnie co pamiętam to jak ktoś mnie uderzył w tył
głowy, czymś ciężkim.
Obudziłam się w
zatęchłym pomieszczeniu. Nie wiedziałam, gdzie jestem, gdzie jest
moja torba. Do tego śmierdziało tu okropnie i strasznie bolała
mnie głowa. Czym oni mi przywalili ?
W pomieszczeniu
było ciemno. Było jedynie małe okienko z kratami, ponad dwa metry.
Przez szparę w drzwiach wpadały strużki światła. Prawdopodobnie
zamknięto mnie w jakimś starym, nieużywanym magazynie. Tylko po co
?
Powoli wstałam ,
namacałam obok jakiś kij. Kij bejsbolowy. Próbowałam też znaleźć
torbę, ale nigdzie nie było po niej śladu. Na szczęście nie było
tam nic cennego, prócz telefonu.
Powoli podeszłam
do drzwi. Przy każdym kroku pulsowała mi głowa. Oparłam się o
ścianę i przyłożyłam ucho, by coś usłyszeć. Słyszałam dwa
donośne głosy. Jeden skądś znałam, lecz nie mogłam skojarzyć
skąd. Drugi brzmiał podobnie do głosu...mojego taty. To był głos
mojego taty. Wiedziałam to. Jednak brzmiał jakoś dziwnie. Może to
przez ból głowy? Brzmiało to trochę tak jakby te dwa głosy
rozmawiały ze sobą przez telefon , w dodatku na głośnomówiącym.
-Wypuść
ją-przerwał, ponieważ nie usłyszałam co powiedział głos taty.
Bo to był jego głos.
-Zapłaci za twoje
błędy. Chyba , że zdobędziesz pieniądze.-ten głos słyszałam
wyraźnie i donośnie.
-Zdobędę, tylko
ją …..-znów szum-mam połowę-kolejne niedosłyszenie- ….mam
jeszcze czas-krzyczał już tata.
-Niech ona będzie
dla ciebie motywacją.
Koniec. Usłyszałam
jedynie dźwięk kończący rozmowę.
Czyli jednak tata
miał rację. Grozi mi niebezpieczeństwo, za jego błędy.
Nagle usłyszałam
kroki idące w moją stronę. Musiałam coś zrobić, by się stąd
wydostać. Ktoś położył rękę na klamce i już miał ją
przekręcać, gdy się cofnął. Czekałam z kijem , gotowa by
uderzyć. Przez kilka minut nie działo się nic. Kompletnie nic.
Później światło na zewnątrz zgasło i zostałam
najprawdopodobniej sama. Sama w opuszczonym magazynie, gdzie nie
wiedziałam co czyha w ciemnościach. Powolnym krokiem podeszłam do
drzwi. Chwyciłam za gałkę i spróbowałam nią poruszyć. Nic.
Poddałam się i
osunęłam na drzwi. Kij dalej trzymałam kurczowo w dłoniach.
Podciągnęłam kolana pod brodę, schowałam w nich głowę i
zaczęłam płakać. Bałam się. Tak strasznie się bałam.
Lena siedziała na plaży. Patrzyła
na ocean i płynący po nim statek. Dookoła niej biegały dzieci,
dorośli się opalali lub coś czytali, a ludzie w jej wieku grali w
siatkówkę plażową. Pogoda była piękna. Przestała się patrzeć
na chłopca biegającego za piłką i znów spojrzała na statek. Po
kilku chwilach zaczął się topić. Tonął , a później zniknął.
Rozejrzała się w poszukiwaniu kogoś, kto też to widział. Ale
nikogo już nie było. Nie było dzieci biegających z rodzicami, nie
było ludzi czytających czy grających. Nie było niczego. Pogoda
także się zmieniła. Zamiast słońca, zaczęło padać. Niebo
zaszły chmury, a fale wzburzyły się. Nie wiedziała co się
dzieje. Czuła natomiast , że to kolejny zły sen. Kolejny zły
sen.- powtarzała sobie. Fale coraz mocniej wzbierały . Sięgały
coraz to dalej, aż zaczęła dotykać stóp Leny. Bosych stóp.
Zaczęła się cofać, a z każdym jej kokiem, fala się powiększała.
Ujrzała idącego w jej stronę mężczyznę. Mężczyznę w
skórzanym płaszczu, z kapturem na głowie i nożem w ręku. Szedł
w jej stronę. Fale omijały go kolisty ruchem, tracąc swą drogę i
wracając w głąb oceanu. Zaczęła uciekać w przeciwną stronę i
niedaleko siebie zobaczyła Chris'a Adams'a. Wysokiego, szczupłego
ojca z brązowymi włosami sięgającymi ramion. Zaczęła szybciej
do niego biec. Do tych rozłożonych ramion, które ją wzywały.
Biegła niezważając na fale okalające jej stopy. Jakby ją łapały
i chciała zatrzymać. Usłyszała strzał. Przeszywający uszy huk.
Stanęła jak wryta. Spojrzała na mężczyznę w płaszczu. Szymała
w ręku pistolet. Spojrzała znów na tatę. W jego lewej piersi była
mała dziurka, z której leciała strużka krwi. Upadł na kolana,
potem na twarz. Lena wrzasnęła i podbiegła do niego. Nie zdążyła
dobiec, ponieważ się obudziła.
Obudziłam
się z krzykiem. Po raz kolejny, po tak przerażającym śnie. Tata.
O nie, nie ,nie. Tylko nie
tata. Może i go trochę nienawidziłam za to co zrobił, ale
przecież to mój tata.
Usłyszałam
stukot obcasów. Damskich. Kobieta podeszła do drzwi i próbowała
je otworzyć, gdy nagle usłyszałam jej krzyk. Pierwsza myśl jaka
przyszła mi do głowy to : ona chce mnie uratować ! Poderwałam się
na nogi i wciąż trzymając kij w ręku. Cisza. Przyłożyłam ucho
do drzwi . Nie były to jakieś mosiężne, stalowe drzwi, tylko
zwykłe drewniane, wykonane z ciężkiego
drewna. Słyszałam
urywki jakiejś rozmowy.
-Po co
ci ona ?-spytał męski głos, lecz nie ten co wczoraj rozmawiał
tatą przez
telefon.
-Chciałam
z nią porozmawiać.
-odparła
kobieta z lekkością w głosie.
-O czym ?
-O niej.
-Im mniej wie, tym
lepiej.
I na
tym się skończyło.
Słyszałam
jak kobieta odchodziła, a mężczyzna siada na czymś (chyba na
krześle) koło drzwi. Super. Nawet mam `strażnika`.
Poszłam
na drugi koniec pomieszczenia.
Tym razem położyłam się w pozycji embrionalnej. Byłam zmęczona,
głodna
i przerażona.
Chciałam zasnąć, ponieważ
nic innego nie miałam do roboty. Jeżeli chodzi o planowanie
ucieczki, to jest to raczej
kiepski pomysł. Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby nie
przyśniło mi się nic złego.
Obudził mnie
dźwięk otwieranych drzwi. Przetarłam oczy i skoczyłam na równe
nogi gotowa do ataku. Drzwi otworzyły się, położono jakąś tackę
i znów je zamknięto. Powolnym krokiem podeszłam i namacałam
tackę. Była tam butelka z napojem , chyba wodą i jakaś miska.
Powoli podniosłam ją do nosa i powąchałam. Zupa. W dodatku
pomidorowa. Namacałam łyżkę i zaczęłam jeść. Nie byłam pewna
czy to aby bezpieczne , czy przypadkiem nie dosypali mi czegoś. Ale
byłam taka głodna, że zjadłabym wszystko. Gdy skończyłam ,
odłożyłam miskę na tackę, wzięłam wodę i wróciłam na swoje
miejsce. Zachowywałam się trochę jak nieokiełznane zwierzę,
które nie jest przyzwyczajone do ludzi.
Siedziałam
po turecku, co jakiś czas popijając wodę i gapiłam się w
ciemność. Przyzwyczaiłam
już do niej oczy, a mimo wszystko
dalej wydawała mi się obca.
Po jakimś czasie
usłyszałam wybuch, potem krzyki, strzały i masę innych hałasów.
Przestraszyłam się, bo wiedziałam, że coś jest nie tak.
Słyszałam krzyki , strzały,krzyki, strzały i tak w kółko. Z
czasem wszystko cichło. Stałam na chwiejących się nogach , z
kijem w obu rękach , gotowa do wali i czekałam. Ktoś otworzył
drzwi kopniakiem, do pomieszczenia wleciały kłęby dymu i wszedł
jakiś człowiek.
-Lena ? Lena ! -
Ethan.
Z okrzykiem radości
rzuciłam mu się w ramiona, a on przytulił mnie mocno i nie
puszczał.
-Nic ci nie jest ?
Hej ! Powiedz coś !
-Dziękuje,
dziękuję, dziękuję. -powiedziałam i się rozpłakałam.
Płakałam ze
szczęścia, tuląc się do niego.
Za chwilę doszli
Lexi i kilkoro innych policjantów zadając mi pytania. Spojrzałam
błagalnym wzrokiem na Ethan'a. Zrozumiał, powiedział coś do Lexi
na ucho, wziął mnie na ręce i wyniósł stamtąd. Wsiedliśmy do
radiowozu i odjechaliśmy.
Całą drogę
siedziałam Ethan'owi na kolanach i się do niego tuliłam. Tak
bardzo się cieszyłam, że go wiedzę. Byłam mu wdzięczna za
ratunek.
jakieś uwagi ? :)
Następna część w środę : > postaram się dodać przed dwudziestą :)
Niesamowite ! *-*
OdpowiedzUsuńta część budzi tyle emocji ... czytałam ją z zapartym tchem ...
nie mogę się doczekać następnej części c :
Napęcie niesamowite napięcie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
Czekam na następne,
BUŹKA :*
ŚWIETNE, ŚWIETNE, ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne części. Nie przerywaj pisać, ah, cóż za pomysłowość! :)
Gratuluje właśnie zostałaś nominowana do The Best Blog Award :)
OdpowiedzUsuńŻeby dowiedzieć się więcej,oraz co powinnaś zrobić wejdź na
http://przez-szpony.blogspot.com/
Dziękuję, to już drugi raz i po raz drugi muszę napisać, że to nie w moim stylu :)
UsuńTo ja z nominacją The Best Blog Award :)
OdpowiedzUsuńwejdź na http://przez-szpony.blogspot.com/
By dowiedzieć się co teraz musisz zrobić.
Uwagi? Znaczy w sensie zażaleń? Niech tylko ktoś spróbuje >////<
OdpowiedzUsuńWyszło nieoczekiwanie. Cóż, blokada twórcza zażegnana? Suuuper.
A w ogóle niedawno się dowiedziałam, że Aaron to imię hebrajskie i aż krzyknęłam na lekcji z zaskoczenia O.O Bo bym w sumie nie spodziewała się takiego wyboru. ^ ^ Ale rzadkie imiona są ekstra. Wiem coś o tym. Zwłaszcza jak dobrze brzmią. A Aaron brzmi bosko.
Cóż, nic dodać nic ująć. A właśnie, masz zamiar pisać coś w święta? Bo nie wiem ile czasu mam zająć przed laptopkiem. :D
Twoja Na Zawsze :*
uwagi dotyczące gramatyki, składni itp. :) a nawet nie wiedziałam, że to hebrajskie Oo ale zgodzę się, że rzadkie imiona są ładne : ) szczerze to zgapiłam z jednej książki, którą wcześniej czytałam :)
Usuńoj nie, dalej mam blokadę twórczą : ) dziś dodam kolejną część i tam wyjaśnię jak będzie z następną :)