Obudziłam się z
okropnym bólem głowy i spojrzałam przed siebie . Byłam w swoim
pokoju. Wstałam z łózka kwadrans przed siedemnastą i poszłam do
kuchni.
-Hej , jak się
czujesz ? - spytał Ethan, podchodząc do mnie.
-Dobrze, tylko boli
mnie głowa.
Wziął mnie pod
ramię i posadził na krześle. Postawił przede mną kubek zielonej
herbaty i dwie tabletki aspiryny. Wzięłam je i popiłam.
-Jutro nie idziesz
do szkoły, tylko razem ze mną jedziesz na komisariat.
-Jak mnie
znaleźliście ? -spytałam biorąc łyk herbaty.
-Aaron zadzwonił
do mnie z pytaniem , czy wyszłaś już z pracy. Odpowiedziałem, że
tak i to dawno. A on na to, że pewnie śpisz . -odparł
przedrzeźniając Aarona po czym dodał-Ale się trochę
zaniepokoiłem, bo dzwoniłem do ciebie i nikt nie odbierał.
Poszedłem na przystanek i znalazłem twój błyszczyk. Zadzwoniłem
do tej całej Lexi no i później samo poszło.
Chciał powiedzieć
coś jeszcze, ale jego wypowiedź przerwało pukanie do drzwi.
Poszedł zobaczyć kto to i z ociąganiem je otworzył .
-Co ty tu robisz
?-spytał Aaron i wszedł do mieszkania.
Podszedł do mnie i
ucałował mnie w policzek, a ja dalej siedziałam i piłam herbatę.
Czekałam na to co się wydarzy. Byłam zmęczona, by normalnie
rozmawiać,a co dopiero myśleć. Zresztą Aaron nie zrobił nic z
moim zniknięciem, a Ethan...Ethan ryzykował życie.
-Więc
co ty tu robisz ? -powtórzył
Aaron.
-Wiesz,
porwano
ją . -zaczął Ethan,
a kiedy Aaron chciał coś powiedzieć, nie dał mu dojść do
słowa-Tak, wtedy gdy do mnie dzwoniłeś. Nie zrobiłeś nic, by ją
uratować. Taki z ciebie chłopak.
-Nie
ty to oceniasz. Co się stało
? -spytał już mnie,
a Ethan tylko westchnął i wrócił do kuchni.
-Porwano mnie. Ale
jest już dobrze.
-Dzięki
mnie.-wtrącił Ethan.
-Zamknij
się.-warknął Aaron i jego mięśnie się napięły.
-Nie Aaron, on ma
rację. Uratował mnie.
-No i bardzo
dobrze. Przecież jest twoim przyjacielem , nie ? Lecz to nie
zmienia faktu, że nadal go nie cierpię.
-A ty jesteś jej
chłopakiem i powinieneś o nią dbać.-Ethan stanął obok Aarona, a
ja byłam pośrodku całego przedstawienia.-I ja także cię nie
cierpię.
-Nie będziesz mi
mówił co mam robić !
Ethan wydał z
siebie gardłowy śmiech i odparł:
-Nie mam zamiaru.
Ale jak to powiedziałeś , jestem jej przyjacielem i nie pozwolę
byś ją tak traktował.
-A co zrobisz ?
Uderzysz mnie ?
Widziałam jak
Ethan zaciska pięści ,więc postanowiłam wkroczyć. Stanęłam
między nimi i położyłam na klatkach piersiowych dłonie, żeby
się trochę odsunęli.
-Chłopaki,
spokojnie. -spojrzeli na mnie i Aaron powiedział
-Wychodzę. Do
jutra w szkole.
-Nie będzie jej w
szkole. Jedzie składać zeznania.
-Jechać z tobą ?
-spytał Aaron , głaszcząc mój policzek.
Chciałam
mu powiedzieć, że nie, ale Ethan mnie wyprzedził i najwidoczniej
czerpał z tego dziwną
satysfakcję.
-Ja z nią jadę.
Aaron mnie
pocałował , po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Za oknem wzbierał
deszcz i zaczynało grzmieć.
-To ja będę
leciał, zanim rozpada się na dobre. -powiedział Ethan podchodząc
bliżej mnie.
-Gdzie moja mama ?
-A to nie wiesz ?
-pokręciłam przecząco głową-Billings dał jej na weekend jakąś
robotę w Berlinie. Przed twoim porwaniem wyleciała.
Berlin. Miasto
położone na południe od Wildwood. Nie to w Niemczech, tylko w
Ameryce.
Ale mniejsza o to .
Mama wyjechała nic mi nie mówiąc. Super.
Zaczęłam dygotać,
więc Ethan mnie przytulił.
-Chcesz żebym
został na noc ? Będę spał na kanapie.-kiwnęłam głową schowaną
w jego ramionach.
-Dziękuję. Za
wszystko. - rozpłakałam się.
Nie spokojnym
cichym płaczem, lecz mocnym, wstrząsającym. Bałam się. Tak
bardzo się bałam. Dalej nie wiedziałam czego, ale przynajmniej
miałam jakiś pogląd. Jakikolwiek.
Dziwne było też
to, że bardziej cieszyłam się z obecności Ethan'a, niż Aaron'a.
Spałam w swoim
pokoju ,a Ethan spał na kanapie. Poczekał aż zasnę i dopiero
wtedy opuścił mój pokój. Nie zamknął drzwi i zostawił zapaloną
lampkę. Na samą myśl o tym automatycznie się uśmiechałam. Dbał
o mnie tak, jakby to zrobił Jessie i jak to robił Jessie. Byli
podobni z charakteru. Obydwoje uparci, dążyli do celu, nie
poddawali się i zawsze bronili słabszych. Czyli w tym wypadku mnie.
Na nich nie można było się zawieść.
Do pierwszej w nocy
nie mogłam zasnąć. Gdy Ethan wychodził, udawałam że śpię,
ponieważ chciałam by odpoczął. Potrzebował tego tak samo jak ja.
Tylko , że ja nie mogłam zasnąć. Albo nie chciałam. Bałam się,
że znów mi się coś przyśni. Ostatnio często miałam te sny.
Zastanawiałam się
też co z tatą. Ciekawe czy ludzie, którzy mnie porwali, zrobili mu
krzywdę. Oraz o tym, że teraz bardziej chcę się dowiedzieć kogo
zabił tata.
Obudziłam
się po dziewiątej. Po cichu wstałam i zajrzałam
do salonu. Ethan dalej smacznie spał. Nawet chrapał, na co zakryłam
usta, by nie obudzić go moim chichotem. Wzięłam
prysznic i nie wiedziałam nawet, jak bardzo go potrzebowałam.
Ubrałam
czarne legginsy, do tego jakąś tunikę i sweterek.
Poszłam do kuchni
i ujrzałam siedzącego na krześle i popijającego kawę Ethan'a.
-Dzień
dobry.-powiedziałam z uśmiechem, siadając naprzeciwko.
Odstawił kubek,
uśmiechnął się , podszedł pocałować mnie w czoło i zniknął
w łazience.
Byłam dziś
nadzwyczaj szczęśliwa. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i
usiadłam z powrotem na moim miejscu.
Gdy skończyłam
jeść śniadanie , do kuchni wszedł Ethan i spytał :
-Gotowa ?
-Tak.
-odpowiedziałam niepewnie i poszliśmy do samochodu.
Na posterunek
dojechaliśmy w dwadzieścia minut. Ciągle padało, więc Ethan
skorzystał z parkingu podziemnego. Strażnik nie sprzeciwiał się,
byśmy tam wjechali, o ile idziemy na komisariat. Takie zasady, no
cóż.
Gdy weszliśmy znów
uderzył mnie porażający zapach kawy (który nigdy mi się nie
znudzi) oraz pączków.
Znałam drogę do
gabinetu Lexi , więc udaliśmy się w tamtą stronę. Znaczy
chcieliśmy, ponieważ po drodze na nią wpadliśmy.
-Cześć. Cieszę
się, że jesteście. Chodźcie.
Zaprowadziła nas
do pokoju przesłuchań. Mnie do pokoju przesłuchań, a Ethan'a jak
sądzę do pokoju za lustrem weneckim. Domyślałam się, że jestem
w tym samym pomieszczeniu , gdy przesłuchiwali mnie w sprawie
ucieczki taty.
-Dzień dobry. -do
pokoju wszedł jakiś mężczyzna w średnim wieku.
Miał na sobie
granatowy garnitur, włosy zaczesane do tyłu i ostre rysy twarzy. W
jednej ręce
trzymał jakąś
teczkę, a w drugiej kawę w plastikowym kubku naszej firmy. Na ten
widok się uśmiechnęłam i facet zapytał co takiego mnie
rozbawiło.
-Pracuję w tej
kawiarni.-odpowiadając wskazałam na kubek.
Mężczyzna
postawił go na stole, a obok teczkę. Usiadł naprzeciwko i zaczął:
-Jestem Severyn
Winston. Pochodzę z Anglii. Właśnie wracam z kawiani. Będę Cię
przesłuchiwał.
-Czemu nie Lexi ?
Bez urazy oczywiście.
-Wiemy , że jej
ufasz, ale to poważniejsza sprawa. -kiwnęłam głową-A więc
zaczynajmy. Co pamiętasz jako ostatnie ?
Przesłuchanie
trwało półtorej godziny. Opowiedziałam mu jak mnie porwano, co mi
robiono , gdzie mnie trzymano, co słyszałam. Oczywiście na
większość pytań nie znałam odpowiedzi. Po wszystkim byłam
zmęczona, głodna i musiałam do toalety. Gdy mnie wypuszczono
poszłam załatwić potrzebę i pozwolono mi zjeść coś w bufecie.
Spotkałam tan Ethan'a i Lexi siedzących, rozmawiających i
jedzących pączki.
-Mogę ? -spytam,
siadając i wskazując na pączki.
Lexi podsunęła
talerz w moją stronę.
-Jak się czujesz ?
Dobrze.-odpowiedziałam
z pełną buzią.
-Chciałabym z tobą
jeszcze trochę porozmawiać, jeśli nie masz nic
przeciwko.-przestałam przeżuwać i spojrzałam na nią, a ona
dodała szybko-Oczywiście poufnie i w moim gabinecie.
Kiwnęłam głową,
a ona się uśmiechnęła. Ethan wtrącił swoje trzy grosze :
-Ja też mogę ?
-Jeśli Lena się
zgodzi to tak.-powiedziała Lexi i spojrzała na mnie.
Pokazałam jej
uniesiony w górę kciuk i dokończyłam pączka.
Kiedy zjadłam
pączka i wypiłam sok, poszliśmy do gabinetu Lexi. Przez jakiś
czas rozmawialiśmy o tym co można zrobić, bym była
bezpieczniejsza. Rozmawialiśmy spokojnie, do czasu, gdy jakiś
strażnik nie wparował do gabinetu i nie powiedział zdyszanym
głosem :
-Jesteś potrzebna.
Pilne.
-Zostańcie tu,
niedługo wracam.-i już jej nie było.
Gdy wyszła,
podeszłam do drzwi i zobaczyłam czy nie ma nikogo na korytarzu. Był
pusty. Przynajmniej w tej części.
-Pilnuj
drzwi.-powiedziałam do Ethan'a i podeszłam do szafki z aktami.
-Co ty do cholery
robisz ?-spytał wzburzony, odciągając mnie od szafki.-Chcesz iść
do więzienia ?
-Pamiętasz jak
mówiłeś , że mogę na ciebie liczyć i , że pomożesz mi z tą
sprawą ? -spytałam szeptem.
-Pamiętam.
-westchnął i stanął koło drzwi.-Tylko się pospiesz.
Otworzyłam
pierwszą szufladę. Akta od A do K. Szukałam po nazwisku.
-Adams. Adams.
Adams.-mówiłam pod nosem i znalazłam C.Adams- Jest.
Poszukałam obok
czegoś, co mogę włożyć w miejsce tych akt, żeby potem były w
tym samym miejscu. Szybko przejrzałam jego akta i znalazłam jedne ,
które przykuły moją uwagę. Zatytułowane : 12 STYCZEŃ 2012 ROK.
CHRIS ADAMS. ZABÓJSTWO.
Dużo było do
czytania, więc chwyciłam kartkę i skserowałam ją.. Obok stało
ksero więc zajęło mi to tyko kilkanaście sekund.
-Pospiesz się,
wraca.
Schowałam akta z
powrotem do szafki, zamknęłam ją, a kopię zwinęłam , włożyłam
za pasek w spodniach i przykryłam koszulką.
Wróciliśmy na
swoje miejsce i po chwili weszła Lexi.
Od około godziny
siedzieliśmy w moim pokoju. Patrzyłam na kartkę , która leży
tyłem na łóżku, pomiędzy nami. Za kilka godzin zaczynamy pracę,
a mama wraca wieczorem.
-Lena ? Jeśli nie
chcesz to..-zaczął Ethan, lecz mu przerwałam gestem ręki i
wzięłam do niej kartkę.
Przeczytałam
wszystko i znalazłam to czego szukałam. Wiem kogo zabił tata.
Doznałam szoku i
na przeczytane nazwisko zakryłam usta dłonią , żeby nie zacząć
krzyczeć.
Kolejną część dodam za tydzień. Mam blokadę twórczą, której muszę się pozbyć i dlatego potrzebuję trochę czasu, gdzie nie będę się stresować koniecznością dodania. Po świętach powinnam mieć więcej części i może akcja się rozwinie (bardziej). Miejm nadzieję, że moja wena wóci : )
No to pozdro ziomy i do zoba za tydzień !
http://plac-boju.blogspot.com/ zapraszam do ocenialni ! : )