czwartek, 11 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #5

Ruszyli prosto do lasu. Nagle ktoś pchnął dziewczynę na drzewo i upadła na ziemię. To był Max, rzucił się też na Alex'a i zaczęli się bić. Po chwili Alex'owi udało się wstać, chwycił jakąś gałąź i uderzył z całej siły napastnika. Upadł na ziemię i się nie podnosił, więc chłopak wykorzystał to, pomógł Faith wstać i pobiegli przed siebie, w kierunku domu strachu.
- Jesteś cała? - Spytał w biegu Alex.
- Tak, a ty? - Potwierdził – a twoja ręka?
- Przeżyję. Znajdźmy ich i wynośmy się stąd.
Dobiegli do bramy. Alex okrążył dom, a Faith weszła do holu i krzyknęła:
- Halo! Jest tu ktoś? - Nikt się nie odezwał – Olivia! Nathan! Jack!
Usłyszała kobiecy krzyk dochodzący z pierwszego piętra i nie czekając na Alex'a wbiegła po schodach.
- Olivia?!
- Faith? Jestem w łazience! - Krzyknęła jej siostra, więc tam się udałą.
Otworzyła drzwi i zobaczyła Olivię wisząca za oknem. Podbiegła i spojrzała w dół. Na zewnątrz stał Alex, ale nie orientował co się dzieje.
- Alex! - Krzyknęła Faith i chłopak podniósł wzrok do góry – złap ją. A ty skacz – zwróciła do siostry.
- Boję się.
- Ufamy mu, pamiętasz? Złapie cię, a ja poszukam chłopaków.
W końcu Olivia puściła się i kiedy Faith zobaczyła, że jest w ramionach Alex'a ruszyła w głąb domu. Zajrzała do każdego pokoju, lecz były puste. Weszła na drugie piętro, kiedy usłyszała huk. Jakby coś spadło na ziemię. Zajrzała w pierwsze drzwi i już wiedziała czym ten huk był spowodowany. Okno było otwarte i był przeciąg. Podeszła i zamknęła je, a kiedy chciała wyjść ktoś zamknął drzwi. Chciała je otworzyć, lecz klamka wypadła. Zaczęła w nie walić, lecz to nic nie dawało. Spojrzała w dziurkę od klucza i zobaczyła jak ktoś ciągnie Nathan'a do pokoju obok. Był ledwo przytomny, ale wołał o pomoc. Wiedziała, że nie otworzył drzwi. Podbiegła do okna, otworzyła je i spojrzała w bok. Obwiniała się, że to przez nią mają problemy z Max'em, dlatego musiała pomóc Nathan'owi. Olivia go kochała, a Faith chciała być druhną na ślubie. Dach był ukośny, lecz przy ścianie był kawałek, na który można było stanąć. Faith tak też zrobiła. Powoli i bardzo ostrożnie, ponieważ było ślisko, padało i wiało, stanęła na tym kawałku. Przyległa do ściany i wolno przesuwała się w bok. Dotarła do wybrzuszenia w ścianie i musiała zrobić ważny krok. Jedną noga stanęła po drugiej stronie, a drugą chciała, lecz ześlizgnęła się. Po chwili jednak Faith złapała równowagę i znów stała twardo. W końcu znalazła się koło okna. Zajrzała w nie, był tam tylko Nathan, jego oprawcy nigdzie nie było widać. Po czterech uderzeniach udało się jej wybić szkło i wskoczyła do środka, upadając nierówno na kostkę. Nathan leżała na jakimś łóżku, podeszła do niego kulejąc i zaczęła nim potrząsać.
- Nathan. Spójrz na mnie – mówiła cicho, lecz wyraźnie.
- Faith? Co ty tu robisz? Gdzie jestem? - Chłopak był jeszcze trochę nieprzytomny, lecz powoli dochodził do siebie.
Wstał na nogi i z pomocą Faith razem wyszli z pokoju i zaczęli iść na dół. Doszli do szczytu schodów i spotkali Alex'a i Olivię. Olivia od razu wzięła Nathan'a w ramiona.
- Nigdy więcej nie znikaj mi z oczu – powiedział Alex do Faith i też ją przytulił.
- Znalazłaś Jacka? - Spytała Olivia, a Faith pokręciła głową.
Nagle dziewczyna spojrzała w prawo, gdzie była kuchnia. Czuła jakby musiała tam wejść, jakby ktoś tam był. Puściła Alex'a i podążyła za swoją intuicją. Na wejściu znów spojrzała w prawo, w krótki korytarzyk i zakryła usta dłonią, by nie krzyknąć. Alex stanął obok niej i znieruchomiał. Jack leżał na ziemi z nożem w brzuchu, w kałuży własnej krwi. Faith otrząsnęła się szybciej. W szpitalu wiele razy dochodziło do śmierci lub zabójstw, mimo że nikt nie wiedział jak to się mogło stać. Alex wciąż był w szoku, a dziewczyna podeszła do ciała i sprawdziła kieszenie. W prawej nic nie było, a w lewej kluczyki do samochodu. Spojrzała na jego twarz, otwarte usta i oczy. Mimo swojego imienia nie wierzyła w Boga, lecz przejechała ręką po twarzy i zamknęła mu oczy. Później wstała i podeszła do Alex'a.
- Chodź. Musimy iść – kiwnął głową i dał się poprowadzić.
- Macie kluczyki? - Nathan był już bardziej przytomny – ale zaraz, Jack. Gdzie Jack?
- Nie żyje – powiedział Alex i spojrzał na przyjaciela.
Cała trójka znała się od dziecka. Olivia schowała głowę w ramionach swojego chłopaka, a Faith powiedziała:
- Musimy iść. Nie możemy tu zostać.
- Nie możemy go tak zostawić. Trzeba go zabrać! - Powiedział rozhisteryzowany Nathan.
- I co? Będziecie nieść ciało przez las, a potem wrzucicie je do bagażnika i przez pięćdziesiąt pięć kilometrów będziecie wieźć trupa? - Spytała Faith i po chwili zrobiło się jej głupio – przepraszam, ale naprawdę musimy uciekać. To wszystko moja wina, nie chcę by ktoś jeszcze zginął.
- To nie twoja wina – powiedział Nathan i przytulił ją.
Po chwili znów stali osobno i poczuli dym. Faith wróciła do kuchni i zobaczyła, że ciało jak i reszta domu się pali.
- Musimy iść – rzuciła wracając do holu – pali się. Dom, ciało.
- Tu jest pełno gazu. Z tych wszystkich urządzeń i w ogóle. Za chwilę budynek wleci w powietrze – powiedział Alex, pociągając za sobą Faith i przyjaciela, który ciągnął Olivię.
Zdążyli dojść w głąb lasu, gdy usłyszeli potężny huk. Wiedzieli co oznacza. Zatrzymali się na chwilę i znów ruszyli do domku.
Gdy tylko dotarli zaczęli pakować bagaże do samochodu. Nagle ktoś zaciągnął Faith do tyłu i przystawił nóż do jej gardła. Ktoś czyli Max.
- Nie ruszać się, bo zrobię jej krzywdę.
- Puść ją – odezwał się Alex.
Max tylko się zaśmiał i wyszedł ciągnąć za sobą Faith. Ciągle trzymał przy jej gardle nóż. Zaprowadził ją do swojego domku i pchnął na łóżko.
- Wiem kim jesteś – zaczęła dziewczyna, by zyskać na czasie. Czuła, że przyjaciele jej teraz nie zostawią i uratują ją.
- Cieszę się. Fajnego mam tatę co?
- Nie – spoliczkował ją.
- Z tym też miał rację, twarda sztuka z ciebie. Ale już niedługo.
Usiadł na niej okrakiem. Zaczęła okładać go pięściami i krzyczeć. Max zaczął ją całować, wbrew jej woli, by nie krzyczała. Rękoma próbował ściągnąć spodnie. W pewnym momencie ktoś go pociągnął i chłopak wylądował na ścianie. Szybko jednak się podniósł i z pięściami rzucił się na bohatera Faith, którym był Alex. Znów się pobili i znowu Max wylądował a podłodze, lekko nieprzytomny. Może był sprytny i cwany, ale siłowo przegrywał z Alex'em. Faith siedziała skulona pod ścianą i płakała. Alex zbliżył się do niej wolno i wyciągnął rękę. Faith niepewnie chwyciła go za rękę, a potem przywarła do niego w uścisku.
- Już dobrze, jestem przy tobie.
Wziął ją na ręce i wyszedł z domku. Poszli prosto do samochodu. O dziwo nikogo nie było w pobliżu. Pomijając późną godzinę, było zbyt cicho. Alex posadził Faith z tyłu i usiadł obok, a dziewczyna cięgle go przytulała. Uspokoiła się już, ale nie chciała puszczać chłopaka.
- Spadajmy stąd – powiedział Nathan i odpalił auto.
Faith spojrzała jeszcze do tyłu, gdzie Max stał na werandzie i patrzył jak odjeżdżają.


Minął tydzień odkąd wrócili. Byli na pogrzebie Jack'a, dziewczyny nie mówiły ojcu prawdy, mimo że się jej domagał. Pojechały do miasta, do kawiarni spotkać się z Nathan'em i Alex'em. Każdy się mało odzywał. Faith spotykała się z Alex'em. W pewnym momencie podjechał duży, biały samochód. Nikt nie wiedział o co chodzi, nikt prócz Faith. Ona dobrze znała to auto. Należało do szpitala psychiatrycznego. Wysiadło dwóch mężczyzn w białych fartuchach i podeszli do stolika.
- Szukamy Faith Joshua – powiedział jeden z nich.
- Nie znamy takiej – odparł spokojnie Alex.
- Na pewno? A ona? - Wskazał na Faith.
- To nie ona.
- Dziwne, bo wygląda jak ona – pokazał im zdjęcie Faith – pójdziesz z nami.
- Gdzie? - Spytała dziewczyna, a mężczyźni zmierzyli ją wzrokiem – nie wrócę tam.
Siłą zaciągnęli dziewczynę do samochodu i zamknęli ją z tyłu. Mimo prób Alex'a, Nathan'a i Olivii, zawieźli ją z powrotem do szpitala.



koniec!
myślałam o pisaniu dalej, o pobycie w szpitalu, ponieważ znów źle skończyłam 

5 komentarzy:

  1. Rycze , _ ,
    Jak moglas tak zakonczyc to cudo? :C
    Czekam na wiecej twoich opowiadan <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalejjjj

    OdpowiedzUsuń
  3. Co chuy cos znowu zaczynać i nie kończyć ? Krzyk czytalam i czekalam z niecierpliwoscia bo cos zaczelas i skobczylas a teraz co sie dzieje ? Nie zaczynaj czegoś jak wiesz ze nie skończysz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chodzi o to, że nie wiem czy skończę. bo skończę, tylko skończę to chujowo i uświadamiam to sobie dopiero pod koniec. myślę o pisaniu dalej (jw) ale nie wiem czy nie bd zbytniego mętliku

      Usuń
  4. Jesteś genialną pisarką <3 tylko błagam cie napisz coś dalej do tego z happy endem, bo nie wytrzymam! To nie może się tak skończyć T.T

    OdpowiedzUsuń