Ruszyli prosto do lasu. Nagle ktoś
pchnął dziewczynę na drzewo i upadła na ziemię. To był Max,
rzucił się też na Alex'a i zaczęli się bić. Po chwili Alex'owi
udało się wstać, chwycił jakąś gałąź i uderzył z całej
siły napastnika. Upadł na ziemię i się nie podnosił, więc
chłopak wykorzystał to, pomógł Faith wstać i pobiegli przed
siebie, w kierunku domu strachu.
- Jesteś cała? - Spytał w biegu
Alex.
- Tak, a ty? - Potwierdził – a twoja
ręka?
- Przeżyję. Znajdźmy ich i wynośmy
się stąd.
Dobiegli do bramy. Alex okrążył dom,
a Faith weszła do holu i krzyknęła:
- Halo! Jest tu ktoś? - Nikt się nie
odezwał – Olivia! Nathan! Jack!
Usłyszała kobiecy krzyk dochodzący z
pierwszego piętra i nie czekając na Alex'a wbiegła po schodach.
- Olivia?!
- Faith? Jestem w łazience! -
Krzyknęła jej siostra, więc tam się udałą.
Otworzyła drzwi i zobaczyła Olivię
wisząca za oknem. Podbiegła i spojrzała w dół. Na zewnątrz stał
Alex, ale nie orientował co się dzieje.
- Alex! - Krzyknęła Faith i chłopak
podniósł wzrok do góry – złap ją. A ty skacz – zwróciła do
siostry.
- Boję się.
- Ufamy mu, pamiętasz? Złapie cię, a
ja poszukam chłopaków.
W końcu Olivia puściła się i kiedy
Faith zobaczyła, że jest w ramionach Alex'a ruszyła w głąb domu.
Zajrzała do każdego pokoju, lecz były puste. Weszła na drugie
piętro, kiedy usłyszała huk. Jakby coś spadło na ziemię.
Zajrzała w pierwsze drzwi i już wiedziała czym ten huk był
spowodowany. Okno było otwarte i był przeciąg. Podeszła i
zamknęła je, a kiedy chciała wyjść ktoś zamknął drzwi.
Chciała je otworzyć, lecz klamka wypadła. Zaczęła w nie walić,
lecz to nic nie dawało. Spojrzała w dziurkę od klucza i zobaczyła
jak ktoś ciągnie Nathan'a do pokoju obok. Był ledwo przytomny, ale
wołał o pomoc. Wiedziała, że nie otworzył drzwi. Podbiegła do
okna, otworzyła je i spojrzała w bok. Obwiniała się, że to przez
nią mają problemy z Max'em, dlatego musiała pomóc Nathan'owi.
Olivia go kochała, a Faith chciała być druhną na ślubie. Dach
był ukośny, lecz przy ścianie był kawałek, na który można było
stanąć. Faith tak też zrobiła. Powoli i bardzo ostrożnie,
ponieważ było ślisko, padało i wiało, stanęła na tym kawałku.
Przyległa do ściany i wolno przesuwała się w bok. Dotarła do
wybrzuszenia w ścianie i musiała zrobić ważny krok. Jedną noga
stanęła po drugiej stronie, a drugą chciała, lecz ześlizgnęła
się. Po chwili jednak Faith złapała równowagę i znów stała
twardo. W końcu znalazła się koło okna. Zajrzała w nie, był tam
tylko Nathan, jego oprawcy nigdzie nie było widać. Po czterech
uderzeniach udało się jej wybić szkło i wskoczyła do środka,
upadając nierówno na kostkę. Nathan leżała na jakimś łóżku,
podeszła do niego kulejąc i zaczęła nim potrząsać.
- Nathan. Spójrz na mnie – mówiła
cicho, lecz wyraźnie.
- Faith? Co ty tu robisz? Gdzie jestem?
- Chłopak był jeszcze trochę nieprzytomny, lecz powoli dochodził
do siebie.
Wstał na nogi i z pomocą Faith razem
wyszli z pokoju i zaczęli iść na dół. Doszli do szczytu schodów
i spotkali Alex'a i Olivię. Olivia od razu wzięła Nathan'a w
ramiona.
- Nigdy więcej nie znikaj mi z oczu –
powiedział Alex do Faith i też ją przytulił.
- Znalazłaś Jacka? - Spytała Olivia,
a Faith pokręciła głową.
Nagle dziewczyna spojrzała w prawo,
gdzie była kuchnia. Czuła jakby musiała tam wejść, jakby ktoś
tam był. Puściła Alex'a i podążyła za swoją intuicją. Na
wejściu znów spojrzała w prawo, w krótki korytarzyk i zakryła
usta dłonią, by nie krzyknąć. Alex stanął obok niej i
znieruchomiał. Jack leżał na ziemi z nożem w brzuchu, w kałuży
własnej krwi. Faith otrząsnęła się szybciej. W szpitalu wiele
razy dochodziło do śmierci lub zabójstw, mimo że nikt nie
wiedział jak to się mogło stać. Alex wciąż był w szoku, a
dziewczyna podeszła do ciała i sprawdziła kieszenie. W prawej nic
nie było, a w lewej kluczyki do samochodu. Spojrzała na jego twarz,
otwarte usta i oczy. Mimo swojego imienia nie wierzyła w Boga, lecz
przejechała ręką po twarzy i zamknęła mu oczy. Później wstała
i podeszła do Alex'a.
- Chodź. Musimy iść – kiwnął
głową i dał się poprowadzić.
- Macie kluczyki? - Nathan był już
bardziej przytomny – ale zaraz, Jack. Gdzie Jack?
- Nie żyje – powiedział Alex i
spojrzał na przyjaciela.
Cała trójka znała się od dziecka.
Olivia schowała głowę w ramionach swojego chłopaka, a Faith
powiedziała:
- Musimy iść. Nie możemy tu zostać.
- Nie możemy go tak zostawić. Trzeba
go zabrać! - Powiedział rozhisteryzowany Nathan.
- I co? Będziecie nieść ciało przez
las, a potem wrzucicie je do bagażnika i przez pięćdziesiąt pięć
kilometrów będziecie wieźć trupa? - Spytała Faith i po chwili
zrobiło się jej głupio – przepraszam, ale naprawdę musimy
uciekać. To wszystko moja wina, nie chcę by ktoś jeszcze zginął.
- To nie twoja wina – powiedział
Nathan i przytulił ją.
Po chwili znów stali osobno i poczuli
dym. Faith wróciła do kuchni i zobaczyła, że ciało jak i reszta
domu się pali.
- Musimy iść – rzuciła wracając
do holu – pali się. Dom, ciało.
- Tu jest pełno gazu. Z tych
wszystkich urządzeń i w ogóle. Za chwilę budynek wleci w
powietrze – powiedział Alex, pociągając za sobą Faith i
przyjaciela, który ciągnął Olivię.
Zdążyli dojść w głąb lasu, gdy
usłyszeli potężny huk. Wiedzieli co oznacza. Zatrzymali się na
chwilę i znów ruszyli do domku.
Gdy tylko dotarli zaczęli pakować
bagaże do samochodu. Nagle ktoś zaciągnął Faith do tyłu i
przystawił nóż do jej gardła. Ktoś czyli Max.
- Nie ruszać się, bo zrobię jej
krzywdę.
- Puść ją – odezwał się Alex.
Max tylko się zaśmiał i wyszedł
ciągnąć za sobą Faith. Ciągle trzymał przy jej gardle nóż.
Zaprowadził ją do swojego domku i pchnął na łóżko.
- Wiem kim jesteś – zaczęła
dziewczyna, by zyskać na czasie. Czuła, że przyjaciele jej teraz
nie zostawią i uratują ją.
- Cieszę się. Fajnego mam tatę co?
- Nie – spoliczkował ją.
- Z tym też miał rację, twarda
sztuka z ciebie. Ale już niedługo.
Usiadł na niej okrakiem. Zaczęła
okładać go pięściami i krzyczeć. Max zaczął ją całować,
wbrew jej woli, by nie krzyczała. Rękoma próbował ściągnąć
spodnie. W pewnym momencie ktoś go pociągnął i chłopak wylądował
na ścianie. Szybko jednak się podniósł i z pięściami rzucił
się na bohatera Faith, którym był Alex. Znów się pobili i znowu
Max wylądował a podłodze, lekko nieprzytomny. Może był sprytny i
cwany, ale siłowo przegrywał z Alex'em. Faith siedziała skulona
pod ścianą i płakała. Alex zbliżył się do niej wolno i
wyciągnął rękę. Faith niepewnie chwyciła go za rękę, a potem
przywarła do niego w uścisku.
- Już dobrze, jestem przy tobie.
Wziął ją na ręce i wyszedł z
domku. Poszli prosto do samochodu. O dziwo nikogo nie było w
pobliżu. Pomijając późną godzinę, było zbyt cicho. Alex
posadził Faith z tyłu i usiadł obok, a dziewczyna cięgle go
przytulała. Uspokoiła się już, ale nie chciała puszczać
chłopaka.
- Spadajmy stąd – powiedział Nathan
i odpalił auto.
Faith spojrzała jeszcze do tyłu,
gdzie Max stał na werandzie i patrzył jak odjeżdżają.
Minął tydzień odkąd wrócili. Byli
na pogrzebie Jack'a, dziewczyny nie mówiły ojcu prawdy, mimo że
się jej domagał. Pojechały do miasta, do kawiarni spotkać się z
Nathan'em i Alex'em. Każdy się mało odzywał. Faith spotykała się
z Alex'em. W pewnym momencie podjechał duży, biały samochód. Nikt
nie wiedział o co chodzi, nikt prócz Faith. Ona dobrze znała to
auto. Należało do szpitala psychiatrycznego. Wysiadło dwóch
mężczyzn w białych fartuchach i podeszli do stolika.
- Szukamy Faith Joshua – powiedział
jeden z nich.
- Nie znamy takiej – odparł
spokojnie Alex.
- Na pewno? A ona? - Wskazał na Faith.
- To nie ona.
- Dziwne, bo wygląda jak ona –
pokazał im zdjęcie Faith – pójdziesz z nami.
- Gdzie? - Spytała dziewczyna, a
mężczyźni zmierzyli ją wzrokiem – nie wrócę tam.
Siłą zaciągnęli dziewczynę do
samochodu i zamknęli ją z tyłu. Mimo prób Alex'a, Nathan'a i
Olivii, zawieźli ją z powrotem do szpitala.
koniec!
myślałam o pisaniu dalej, o pobycie w szpitalu, ponieważ znów źle skończyłam
Rycze , _ ,
OdpowiedzUsuńJak moglas tak zakonczyc to cudo? :C
Czekam na wiecej twoich opowiadan <3
Pisz dalejjjj
OdpowiedzUsuńCo chuy cos znowu zaczynać i nie kończyć ? Krzyk czytalam i czekalam z niecierpliwoscia bo cos zaczelas i skobczylas a teraz co sie dzieje ? Nie zaczynaj czegoś jak wiesz ze nie skończysz :)
OdpowiedzUsuńnie chodzi o to, że nie wiem czy skończę. bo skończę, tylko skończę to chujowo i uświadamiam to sobie dopiero pod koniec. myślę o pisaniu dalej (jw) ale nie wiem czy nie bd zbytniego mętliku
UsuńJesteś genialną pisarką <3 tylko błagam cie napisz coś dalej do tego z happy endem, bo nie wytrzymam! To nie może się tak skończyć T.T
OdpowiedzUsuń