piątek, 5 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #1

Był czwarty lipca. Kilka dni temu zaczęły się wakacje. Johny Joshua, były wojskowy, ojciec dwóch córek i mąż jednej z najpiękniejszych kobiet okresu lat osiemdziesiątych jechał drogą na zachód swoją czarną hondą civic. Dziś najmłodsza z córek wychodziła ze szapita psychiatrycznego, położonego nieopodal Brandon w Kanadzie. Dwa lata temu, kiedy Amber (matka i żona) zmarła w tragicznym wypadku, Faith nie mogła tego przeżyć. Wpadła w depresję i próbowała popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły. Johny nigdy nie mógł w to uwierzyć. Miała tylko dziewiętnaście lat i szła do liceum, miała wspaniałych przyjaciół i kochającą rodzinę.
Zaparkował przed budynkiem i wysiadł z auta. W tym momencie po schodach zeszła drobna, o brązowych włosach i smutna Faith. Podeszłą do niego i niepewnie się przytuliła.
- Cześć kochanie! - Powiedział uradowany.
- Cześć tato. Wracajmy do domu – wsiadła do samochodu.
Przez całą drogę do domu Faith spała albo udawała by nie rozmawiać z ojcem. Nie to, że go nie kochała. Po prostu zmieniała się. Nie była tą samą żywą dziewczyną jak kiedyś. Była inna. Wiedziała o tym.
Kiedy samochód stanął przed jednorodzinnym domkiem na przedmieściach Winnipeg, Johny obudził córkę i wysiadł po bagaże. Faith spojrzała na duży biały dom na wzniesieniu i także wysiadła. Wolnym krokiem weszła do mieszkania gdzie powitał ją przyjemny zapach pizzy oraz radosny głos babci.
- Faith kochanie! Jak się cieszę, że wróciłaś! - Krzyknęła i przytuliła wnuczkę.
- Też się cieszę – odparła i weszła w głąb kuchni.
Nic się nie zmieniło, lecz dalej kojarzyło z mamą.
- Nawet z własną siostrą się nie przywitasz? - Spytała Olivia. Długonoga blondynka z błękitnymi oczami.
Była dwa lata starsza, uczęszczała do Red River College w mieście. Faith podeszła do niej i także się przytulił.
- To co jemy? Mmm... Pizza – powiedział Johny wchodząc do pomieszczenia.
- Ja nie jestem głodna – zaczęła delikatnie Faith – przepraszam, ale pójdę do swojego pokoju.
Zabrawszy swój bagaż udała się schodami na piętro i skręciła na lewo. Pierwsze drzwi, jej mały kącik spokoju, gdzie mogła być sobą. Zamknęła drzwi i osunęła się na nich, po czym schowała głowę między kolanami i pozwoliła łzom popłynąć.
Po kilku minutach ochłonęła i rozpakowała walizkę. Jej pokój także się nie zmienił, lecz sama chciała zaprowadzić małe zmiany. Pozrywała ze ścian plakaty i zdjęcia, wyrzuciła wszystkie liściki jakie kiedykolwiek napisała z przyjaciółkami. Kiedy trafiła do szpitala pierwsze kilka tygodni dzwoniły i pisały, później kontakt się urwał. Weronika nawet zaczęła umawiać się z jej byłym chłopakiem. Wszystko się zmieniło. Zwłaszcza ona. Zdjęcia schowała do pudełka, w którym trzymała rożne rzeczy. Te same rzeczy, przez które trafiła do wariatkowa. Wzięła w rękę żyletkę i usłyszała słowa siostry:
- Znów chcesz do tego wrócić? Wrócić do szpitala.
- Ja nigdy z niego nie wyszłam – odparła i schowała żyletkę z powrotem do pudełka, które wrzuciła pod łóżko.
- Proszę cię Faith – zaczęła Olivia siadając obok niej – nam też jest ciężko, ale razem damy radę. Masz mnie, tatę, babcię. Nie jesteś sama. Nie zapomnij o tym, bo nie chcę znowu cię stracić.
- Dobrze. Tylko... potrzebuję czasu.
Olivia kiwnęła głową i wstała. Stanęła w drzwiach i dodała:
- Wraz z Nathanem i jego kolegami wybieramy się nad jezioro na kilka dni. Pojedź z nami.
- Pomyślę.
Olivia zamknęła drzwi, a Faith położyła się spać.

Następnego dnia Faith pojechała z siostrą do miasta. Winnipeg jest dużym miastem, dlatego na piechotę dużo czasu zajmuje pójście z jednego miejsca do drugiego. Olivia zaparkowała auto ojca przed kawiarnią i zgasiła silnik. Miały się tam spotkać z Nathan'em – chłopakiem Olivii i jego kolegami. Wysiadły z samochodu i zajęły miejsca pod kawiarnią. Po chwili doszli chłopcy.
- Faith to jest Nathan, pamiętasz go? - Spytała Olivia i przywitała się z nim, a Faith kiwnęła głową.
Pamiętała Nathan'a. Byli razem trzy lata, należał do Winnipeg Jets, miastowej drużyny hokeja. Miał blond włosy i piwne oczy, co w zasadzie ze sobą nie grało, ale był przystojny. Przedstawił Faith Jack'a i Alex'a. Wszyscy byli w jednakowym wieku, mieli dwadzieścia jedne lat. Jack był łysy, ale dlatego, że nie cierpiał, kiedy włosy sięgały mu za ucho oraz miał niebieskie oczy. Alex miał zielone oczy i czarne jak węgiel włosy, co sprawiało, że jego wygląd zaparł dech Faith. Od pobytu w szpitalu miała lekki wstręt do chłopców.
- To moja siostra – powiedziała Olivia, kiedy jej chłopak skończył przedstawiać swoich znajomych – Faith.
- Cześć. Czemu dopiero teraz cię poznajemy? - Spytał Jack.
- Nie wiem – odparła Faith i wstała – pójdę po coś do picia. Przynieść wam coś?
- Nie – odparli chórem, a dziewczyna weszła do kawiarni.
- Kiedy wróciła? - Spytał Nathan wykorzystując chwilę, gdy nie ma Faith.
- Wczoraj. Jest... inna. Wiem, że nie wolno się jej denerwować, ale jest trochę nieobecna. Potrzebuje czasu – powiedziała Olivia, a Alex zadał zasadnicze pytanie.
- Wróciła skąd?
- Z psychiatryka – odparła Olivia patrząc czy siostra nie wraca – dwa lata temu, po wypadku tata przyłapał ją jak próbuje popełnić samobójstwo. Tylko nic nie mówcie. Chcę by wróciła do normy.
Kiwnęli głową i zamilkli.

Kiedy Faith weszła do wnętrza kawiarni uderzył ją zapach kawy. W zasadzie nigdy nie lubiła kawy, ale sam zapach wywoływał u niej pozytywne emocje. Podeszła do kontuaru i poprosiła o butelkę wody. Kiedy chciała odchodzić zauważyła przy oknie Weronikę, Naomi i Leon'a. Dwie byłe przyjaciółki i swojego ex. Spostrzegli ją, zamilkli i tylko Weronika blado się uśmiechnęła. Wstała, lecz Faith nie chciała z nią rozmawiać, nie była jeszcze na to gotowa, więc pospiesznie wyszła i dołączyła do reszty znajomych. Na jej widok zamilkli nagle. Usiadła i zapytała:
- Nie będzie kłopotu, jeśli z wami pojadę?
- Właśnie – zaczęła szybko Olivia – zaproponowałam jej wyjazd by się trochę rozerwała.
- Jasne, nie ma sprawy – powiedział radośnie Jack i chciała przybić Faith piątkę, lecz ona go zignorowała.
- Czy to nie Weronika z Leon'em? - Spytała nagle Olivia.
Faith spuściła wzrok i jej siostra przeczuła, że coś jest nie tak.
- Cześć Faith – powiedziała swoim delikatnym głosem Weronika, która właśnie podeszła ze swoim chłopakiem.
Faith wstała i były teraz twarzą w twarz.
- Co u ciebie? - Spytała, a Olivia westchnęła sztucznie – przepraszam, że się nie odzywałam, ale...
- Nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego – dokończyła za nią Faith – to zrozumiałe. Więc czemu teraz ze mną rozmawiasz?
- Chciała się po prostu przywitać Faith – powiedział w obronie Weroniki Leon – nie bądź zła. Wszystkim nam było trudno, kiedy... no wiesz.
- Jasne. Mi było łatwo – odparła z ironią.
- Fajnie, że wróciłaś – powiedział Leon z uśmiechem i chciał ją przytulić, lecz ona się odsunęła, wprawiając w osłupienie wszystkich.
- Dzięki – chrząknęła i usiadła z powrotem na krześle.
- Wszystko gra? - Spytała Olivia, kiedy byli przyjaciele odeszli.
- Tak. Możemy wracać? Nie czuję się najlepiej.
Olivia kiwnęła głowa, pożegnała się i wsiadły do auta.

Było po dwudziestej kiedy Faith zapaliła nocną lampkę i zaczęła oglądać zdjęcia. Po chwili drzwi do jej pokoju się otworzyły i wszedł Johny.
- Cześć. Nie śpisz? - Spytał.
- Nie mogę zasnąć. Coś się stało? - Schowała zdjęcia i okryła nogi kołdrą.
- Nie. Przechodziłem i zobaczyłem światło, więc... Idź spać. Dobranoc – powiedział i wyszedł zamykając cicho drzwi.



Minęły dwa dni. Faith przyzwyczaiła się do otoczenia i ludzi. Była bardziej śmiała, choć dalej się odsuwała, gdy ktoś chciał ją dotknąć. Usłyszała dzwonek do drzwi i poszła otworzyć.
- Cześć – powiedział Nathan – jest Olivia? Mamy jechać na zakupy do marketu.
Faith kiwnęła głową i zawołała siostrę.
- Już idę. Faith może chcesz jechać z nami? - Spytała w drzwiach.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła po torbę, a potem wsiadła do srebrnego Opla Mokka. W kilkanaście minut znaleźli się pod marketem.
- Olivia – powiedziała Faith do siostry – dołączę się potem do was. Pójdę kupić jakąś książkę.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie! - Krzyknęła za nią Olivia.
Faith weszła do księgarni po drugiej stronie ulicy i znów spotkała Leon'a. Starała się by jej nie zauważył, lecz jej starania poszły na darmo.
- Faith! Cześć, co ty tu robisz? - Spytał podchodząc do niej.
- Szukam czegoś ciekawego do czytania.
- Może wybralibyśmy się na jakieś lody?
- Nie, dzięki.
Wybrała dwie książki i poszła do kasy.
- Cześć Faith. Dawno cię nie widziałem. Co u ciebie słychać? - Spytał Daniel, dobry kolega rodziny i właściciel sklepu.
- Po staremu. A u ciebie? - Odparła z uśmiechem Faith.
Wszyscy w tej części miasta wiedzieli, że trafiła do psychiatryka, tylko niektórzy tego nie okazywali albo byli na tyle uprzejmi, żeby jej nie dokuczać.
- Lepiej – wpisał w kasę jedną książkę i rzekł – dwadzieścia dwa dolary.
- Ale to tylko jedna książką? - Zapytała i podała mu pieniądze.
- Druga to prezent. Twój tata bardzo się ucieszył, że wracasz – puścił do niej oczko i pożegnał.
Wyszła, a zaraz za nią Leon, który ciągle próbował się z nią umówić.
- Leon daj spokój. Wszyscy wiemy, że tak jak było kiedyś, już nie będzie.
- Będziesz tego żałować! - Krzyknął za nią, kiedy przechodziła przez jezdnię.
Chciała wejść do marketu, ale kiedy uświadomiła sobie ile tam będzie ludzi, cofnęła się i usiadła na murku. Po chwili ktoś się dosiadł.
- Cześć. Alex, pamiętasz? - Spytał chłopak, a Faith kiwnęła głową.
Mimo, że miała lekki wstręt do chłopców, w nim było coś pociągającego. Coś, czego chciała więcej.
- Na kogo czekasz?
- Na Nathana i Olivię. A ty?
- Umówiłem się tu z Jackiem. Musimy coś załatwić.

- Martwię się trochę o Faith – powiedziała Olivia, kiedy wraz z Nathan'em podchodzili do kasy.
- Czemu?
- Nie wiem, nie umiem tego wyjaśnić. Jej zachowanie... Na przykład wczoraj.
- Co wczoraj?
- Kiedy odsunęła się od Leona?
- Może go nie lubi? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- A Jack?
- Nie zna go. To normalne dla kogoś, kto wyszedł z wariatkowa. Potrzebuje czasu żeby się przystosować.
- Może masz rację – zaczęli wykładać zakupy na taśmę – ej czy to moja siostra i Alex?
- O proszę. Myślisz, że coś się kroi? - Olivia spojrzała na niego spode łba – no przestań. Przecież to Alex, znasz go. Nie skrzywdziłby jej. Wręcz przeciwnie.
Olivia dała mu buziaka w policzek i zapłacili za zakupy.

- Cześć – powiedział Nathan do Alex'a i przybił mu piątkę – gdzie Jack?
- Nie wiem, pewnie zaraz się pojawi.
- To cię zostawiamy i jedziemy. Muszę je odwieźć i zrobić przegląd. Na razie.
Wszyscy się pożegnali i dziewczyny waz z Nathan'em wsiadły do auta, a Alex został.
Faith pomogła zrobić Olivii obiad i razem zasiadły do stołu. Johny pracuje do późna w warsztacie samochodowym u Tom'a.
- Podoba ci się Alex? - Spytała nagle Olivia, a Faith pokręciła głową – oj no przestań. Mi możesz powiedzieć.
Faith zamarła w bezruchu. Chciała coś powiedzieć, lecz znów pokręciła głową, więc Olivia zadała jeszcze jedno pytanie.
- Faith, czy oni... Czy w szpitalu zrobili ci krzywdę?
Znowu chciała powiedzieć, że tak. Mimo że wygląda na zwykły szpital, tam próbuje się leczyć niedoszłych samobójców seksem. Faith coś o tym wiedziała, ponieważ niejaki doktor Leeman często odwiedzał ją wieczorem, kładł rękę na udzie i próbował. Nie udawało mu się i za każdym razem Faith dostawała w twarz. Chciała to wszystko powiedzieć siostrze, dlaczego unika dotyku chłopców i dlaczego jest inna. Zamiast tego skłamała:
- Nie. Oni mi pomogli – i kontynuowała jedzenie, lecz Olivia wiedziała, że to nie jest prawda.
Nie drążyła tematu. Wiedziała, że jeśli Faith będzie chciała porozmawiać, przyjdzie do niej.
Po skończonym obiedzie pozmywały i wytarły razem naczynia.
- Jutro rano jedziemy, idź się spakuj – powiedziała do siostry.
Faith spakowała do torby podróżnej koszulki, pidżamę, spodnie, sandały i kosmetyki. Do torby podręcznej wrzuciła dwie książki, kilka potrzebnych rzeczy i portfel z oszczędnościami. Na koniec długo zastanawiała się nad paczką papierosów light, ale też je wrzuciła z zapalniczką. Paliła tylko wtedy, gdy była zdenerwowana. Nie mogła znów wrócić do wariatkowa, nie chciała. Dlatego też nie mogła tracić nad sobą kontroli, a palenie jej w tym pomagało. Następnie poszła spać.



I co myślicie? Na razie nie mam pomysłu na tytuł, dlatego jest jaki jest... Kolejna część w niedzielę. xoxo 

2 komentarze:

  1. Pierwsza!!!
    Świetny rozdział, boski.
    Słońce cokolwiek byś pisała wyjdzie ci świetnie.
    Ta historia o psychiatryku...dobrze, że dała kosza Leon'owi i mam nadzieję, że zaiskrzy coś między nią a Alexsem.
    Czekam niecierpliwie na Niedzielę.
    Kocham cię.
    Buźka :* Az

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kurcze, nie umiem trzymać napięcia miłosnego :c

      Usuń