Był czwarty lipca. Kilka dni temu
zaczęły się wakacje. Johny Joshua, były wojskowy, ojciec dwóch
córek i mąż jednej z najpiękniejszych kobiet okresu lat
osiemdziesiątych jechał drogą na zachód swoją czarną hondą
civic. Dziś najmłodsza z córek wychodziła ze szapita
psychiatrycznego, położonego nieopodal Brandon w Kanadzie. Dwa
lata temu, kiedy Amber (matka i żona) zmarła w tragicznym wypadku,
Faith nie mogła tego przeżyć. Wpadła w depresję i próbowała
popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły. Johny nigdy nie
mógł w to uwierzyć. Miała tylko dziewiętnaście lat i szła do
liceum, miała wspaniałych przyjaciół i kochającą rodzinę.
Zaparkował przed budynkiem i wysiadł
z auta. W tym momencie po schodach zeszła drobna, o brązowych
włosach i smutna Faith. Podeszłą do niego i niepewnie się
przytuliła.
- Cześć kochanie! - Powiedział
uradowany.
- Cześć tato. Wracajmy do domu –
wsiadła do samochodu.
Przez całą drogę do domu Faith spała
albo udawała by nie rozmawiać z ojcem. Nie to, że go nie kochała.
Po prostu zmieniała się. Nie była tą samą żywą dziewczyną jak
kiedyś. Była inna. Wiedziała o tym.
Kiedy samochód stanął przed
jednorodzinnym domkiem na przedmieściach Winnipeg, Johny obudził
córkę i wysiadł po bagaże. Faith spojrzała na duży biały dom
na wzniesieniu i także wysiadła. Wolnym krokiem weszła do
mieszkania gdzie powitał ją przyjemny zapach pizzy oraz radosny
głos babci.
- Faith kochanie! Jak się cieszę, że
wróciłaś! - Krzyknęła i przytuliła wnuczkę.
- Też się cieszę – odparła i
weszła w głąb kuchni.
Nic się nie zmieniło, lecz dalej
kojarzyło z mamą.
- Nawet z własną siostrą się nie
przywitasz? - Spytała Olivia. Długonoga blondynka z błękitnymi
oczami.
Była dwa lata starsza, uczęszczała
do Red River College w mieście. Faith podeszła do niej i także się
przytulił.
- To co jemy? Mmm... Pizza –
powiedział Johny wchodząc do pomieszczenia.
- Ja nie jestem głodna – zaczęła
delikatnie Faith – przepraszam, ale pójdę do swojego pokoju.
Zabrawszy swój bagaż udała się
schodami na piętro i skręciła na lewo. Pierwsze drzwi, jej mały
kącik spokoju, gdzie mogła być sobą. Zamknęła drzwi i osunęła
się na nich, po czym schowała głowę między kolanami i pozwoliła
łzom popłynąć.
Po kilku minutach ochłonęła i
rozpakowała walizkę. Jej pokój także się nie zmienił, lecz sama
chciała zaprowadzić małe zmiany. Pozrywała ze ścian plakaty i
zdjęcia, wyrzuciła wszystkie liściki jakie kiedykolwiek napisała
z przyjaciółkami. Kiedy trafiła do szpitala pierwsze kilka tygodni
dzwoniły i pisały, później kontakt się urwał. Weronika nawet
zaczęła umawiać się z jej byłym chłopakiem. Wszystko się
zmieniło. Zwłaszcza ona. Zdjęcia schowała do pudełka, w którym
trzymała rożne rzeczy. Te same rzeczy, przez które trafiła do
wariatkowa. Wzięła w rękę żyletkę i usłyszała słowa siostry:
- Znów chcesz do tego wrócić? Wrócić
do szpitala.
- Ja nigdy z niego nie wyszłam –
odparła i schowała żyletkę z powrotem do pudełka, które
wrzuciła pod łóżko.
- Proszę cię Faith – zaczęła
Olivia siadając obok niej – nam też jest ciężko, ale razem damy
radę. Masz mnie, tatę, babcię. Nie jesteś sama. Nie zapomnij o
tym, bo nie chcę znowu cię stracić.
- Dobrze. Tylko... potrzebuję czasu.
Olivia kiwnęła głową i wstała.
Stanęła w drzwiach i dodała:
- Wraz z Nathanem i jego kolegami
wybieramy się nad jezioro na kilka dni. Pojedź z nami.
- Pomyślę.
Olivia zamknęła drzwi, a Faith
położyła się spać.
Następnego dnia Faith pojechała z
siostrą do miasta. Winnipeg jest dużym miastem, dlatego na piechotę
dużo czasu zajmuje pójście z jednego miejsca do drugiego. Olivia
zaparkowała auto ojca przed kawiarnią i zgasiła silnik. Miały się
tam spotkać z Nathan'em – chłopakiem Olivii i jego kolegami.
Wysiadły z samochodu i zajęły miejsca pod kawiarnią. Po chwili
doszli chłopcy.
- Faith to jest Nathan, pamiętasz go?
- Spytała Olivia i przywitała się z nim, a Faith kiwnęła głową.
Pamiętała Nathan'a. Byli razem trzy
lata, należał do Winnipeg Jets, miastowej drużyny hokeja. Miał
blond włosy i piwne oczy, co w zasadzie ze sobą nie grało, ale był
przystojny. Przedstawił Faith Jack'a i Alex'a. Wszyscy byli w
jednakowym wieku, mieli dwadzieścia jedne lat. Jack był łysy, ale
dlatego, że nie cierpiał, kiedy włosy sięgały mu za ucho oraz
miał niebieskie oczy. Alex miał zielone oczy i czarne jak węgiel
włosy, co sprawiało, że jego wygląd zaparł dech Faith. Od pobytu
w szpitalu miała lekki wstręt do chłopców.
- To moja siostra – powiedziała
Olivia, kiedy jej chłopak skończył przedstawiać swoich znajomych
– Faith.
- Cześć. Czemu dopiero teraz cię
poznajemy? - Spytał Jack.
- Nie wiem – odparła Faith i wstała
– pójdę po coś do picia. Przynieść wam coś?
- Nie – odparli chórem, a dziewczyna
weszła do kawiarni.
- Kiedy wróciła? - Spytał Nathan
wykorzystując chwilę, gdy nie ma Faith.
- Wczoraj. Jest... inna. Wiem, że nie
wolno się jej denerwować, ale jest trochę nieobecna. Potrzebuje
czasu – powiedziała Olivia, a Alex zadał zasadnicze pytanie.
- Wróciła skąd?
- Z psychiatryka – odparła Olivia
patrząc czy siostra nie wraca – dwa lata temu, po wypadku tata
przyłapał ją jak próbuje popełnić samobójstwo. Tylko nic nie
mówcie. Chcę by wróciła do normy.
Kiwnęli głową i zamilkli.
Kiedy Faith weszła do wnętrza
kawiarni uderzył ją zapach kawy. W zasadzie nigdy nie lubiła kawy,
ale sam zapach wywoływał u niej pozytywne emocje. Podeszła do
kontuaru i poprosiła o butelkę wody. Kiedy chciała odchodzić
zauważyła przy oknie Weronikę, Naomi i Leon'a. Dwie byłe
przyjaciółki i swojego ex. Spostrzegli ją, zamilkli i tylko
Weronika blado się uśmiechnęła. Wstała, lecz Faith nie chciała
z nią rozmawiać, nie była jeszcze na to gotowa, więc pospiesznie
wyszła i dołączyła do reszty znajomych. Na jej widok zamilkli
nagle. Usiadła i zapytała:
- Nie będzie kłopotu, jeśli z wami
pojadę?
- Właśnie – zaczęła szybko Olivia
– zaproponowałam jej wyjazd by się trochę rozerwała.
- Jasne, nie ma sprawy – powiedział
radośnie Jack i chciała przybić Faith piątkę, lecz ona go
zignorowała.
- Czy to nie Weronika z Leon'em? -
Spytała nagle Olivia.
Faith spuściła wzrok i jej siostra
przeczuła, że coś jest nie tak.
- Cześć Faith – powiedziała swoim
delikatnym głosem Weronika, która właśnie podeszła ze swoim
chłopakiem.
Faith wstała i były teraz twarzą w
twarz.
- Co u ciebie? - Spytała, a Olivia
westchnęła sztucznie – przepraszam, że się nie odzywałam,
ale...
- Nie chciałaś mieć ze mną nic
wspólnego – dokończyła za nią Faith – to zrozumiałe. Więc
czemu teraz ze mną rozmawiasz?
- Chciała się po prostu przywitać
Faith – powiedział w obronie Weroniki Leon – nie bądź zła.
Wszystkim nam było trudno, kiedy... no wiesz.
- Jasne. Mi było łatwo – odparła z
ironią.
- Fajnie, że wróciłaś –
powiedział Leon z uśmiechem i chciał ją przytulić, lecz ona się
odsunęła, wprawiając w osłupienie wszystkich.
- Dzięki – chrząknęła i usiadła
z powrotem na krześle.
- Wszystko gra? - Spytała Olivia,
kiedy byli przyjaciele odeszli.
- Tak. Możemy wracać? Nie czuję się
najlepiej.
Olivia kiwnęła głowa, pożegnała
się i wsiadły do auta.
Było po dwudziestej kiedy Faith
zapaliła nocną lampkę i zaczęła oglądać zdjęcia. Po chwili
drzwi do jej pokoju się otworzyły i wszedł Johny.
- Cześć. Nie śpisz? - Spytał.
- Nie mogę zasnąć. Coś się stało?
- Schowała zdjęcia i okryła nogi kołdrą.
- Nie. Przechodziłem i zobaczyłem
światło, więc... Idź spać. Dobranoc – powiedział i wyszedł
zamykając cicho drzwi.
Minęły dwa dni. Faith przyzwyczaiła
się do otoczenia i ludzi. Była bardziej śmiała, choć dalej się
odsuwała, gdy ktoś chciał ją dotknąć. Usłyszała dzwonek do
drzwi i poszła otworzyć.
- Cześć – powiedział Nathan –
jest Olivia? Mamy jechać na zakupy do marketu.
Faith kiwnęła głową i zawołała
siostrę.
- Już idę. Faith może chcesz jechać
z nami? - Spytała w drzwiach.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła
po torbę, a potem wsiadła do srebrnego Opla Mokka. W kilkanaście
minut znaleźli się pod marketem.
- Olivia – powiedziała Faith do
siostry – dołączę się potem do was. Pójdę kupić jakąś
książkę.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie! -
Krzyknęła za nią Olivia.
Faith weszła do księgarni po drugiej
stronie ulicy i znów spotkała Leon'a. Starała się by jej nie
zauważył, lecz jej starania poszły na darmo.
- Faith! Cześć, co ty tu robisz? -
Spytał podchodząc do niej.
- Szukam czegoś ciekawego do czytania.
- Może wybralibyśmy się na jakieś
lody?
- Nie, dzięki.
Wybrała dwie książki i poszła do
kasy.
- Cześć Faith. Dawno cię nie
widziałem. Co u ciebie słychać? - Spytał Daniel, dobry kolega
rodziny i właściciel sklepu.
- Po staremu. A u ciebie? - Odparła z
uśmiechem Faith.
Wszyscy w tej części miasta
wiedzieli, że trafiła do psychiatryka, tylko niektórzy tego nie
okazywali albo byli na tyle uprzejmi, żeby jej nie dokuczać.
- Lepiej – wpisał w kasę jedną
książkę i rzekł – dwadzieścia dwa dolary.
- Ale to tylko jedna książką? -
Zapytała i podała mu pieniądze.
- Druga to prezent. Twój tata bardzo
się ucieszył, że wracasz – puścił do niej oczko i pożegnał.
Wyszła, a zaraz za nią Leon, który
ciągle próbował się z nią umówić.
- Leon daj spokój. Wszyscy wiemy, że
tak jak było kiedyś, już nie będzie.
- Będziesz tego żałować! - Krzyknął
za nią, kiedy przechodziła przez jezdnię.
Chciała wejść do marketu, ale kiedy
uświadomiła sobie ile tam będzie ludzi, cofnęła się i usiadła
na murku. Po chwili ktoś się dosiadł.
- Cześć. Alex, pamiętasz? - Spytał
chłopak, a Faith kiwnęła głową.
Mimo, że miała lekki wstręt do
chłopców, w nim było coś pociągającego. Coś, czego chciała
więcej.
- Na kogo czekasz?
- Na Nathana i Olivię. A ty?
- Umówiłem się tu z Jackiem. Musimy
coś załatwić.
- Martwię się trochę o Faith –
powiedziała Olivia, kiedy wraz z Nathan'em podchodzili do kasy.
- Czemu?
- Nie wiem, nie umiem tego wyjaśnić.
Jej zachowanie... Na przykład wczoraj.
- Co wczoraj?
- Kiedy odsunęła się od Leona?
- Może go nie lubi? - Odpowiedział
pytaniem na pytanie.
- A Jack?
- Nie zna go. To normalne dla kogoś,
kto wyszedł z wariatkowa. Potrzebuje czasu żeby się przystosować.
- Może masz rację – zaczęli
wykładać zakupy na taśmę – ej czy to moja siostra i Alex?
- O proszę. Myślisz, że coś się
kroi? - Olivia spojrzała na niego spode łba – no przestań.
Przecież to Alex, znasz go. Nie skrzywdziłby jej. Wręcz
przeciwnie.
Olivia dała mu buziaka w policzek i
zapłacili za zakupy.
- Cześć – powiedział Nathan do
Alex'a i przybił mu piątkę – gdzie Jack?
- Nie wiem, pewnie zaraz się pojawi.
- To cię zostawiamy i jedziemy. Muszę
je odwieźć i zrobić przegląd. Na razie.
Wszyscy się pożegnali i dziewczyny
waz z Nathan'em wsiadły do auta, a Alex został.
Faith pomogła zrobić Olivii obiad i
razem zasiadły do stołu. Johny pracuje do późna w warsztacie
samochodowym u Tom'a.
- Podoba ci się Alex? - Spytała nagle
Olivia, a Faith pokręciła głową – oj no przestań. Mi możesz
powiedzieć.
Faith zamarła w bezruchu. Chciała coś
powiedzieć, lecz znów pokręciła głową, więc Olivia zadała
jeszcze jedno pytanie.
- Faith, czy oni... Czy w szpitalu
zrobili ci krzywdę?
Znowu chciała powiedzieć, że tak.
Mimo że wygląda na zwykły szpital, tam próbuje się leczyć
niedoszłych samobójców seksem. Faith coś o tym wiedziała,
ponieważ niejaki doktor Leeman często odwiedzał ją wieczorem,
kładł rękę na udzie i próbował. Nie udawało mu się i za
każdym razem Faith dostawała w twarz. Chciała to wszystko
powiedzieć siostrze, dlaczego unika dotyku chłopców i dlaczego
jest inna. Zamiast tego skłamała:
- Nie. Oni mi pomogli – i
kontynuowała jedzenie, lecz Olivia wiedziała, że to nie jest
prawda.
Nie drążyła tematu. Wiedziała, że
jeśli Faith będzie chciała porozmawiać, przyjdzie do niej.
Po skończonym obiedzie pozmywały i
wytarły razem naczynia.
- Jutro rano jedziemy, idź się spakuj
– powiedziała do siostry.
Faith spakowała do torby podróżnej
koszulki, pidżamę, spodnie, sandały i kosmetyki. Do torby
podręcznej wrzuciła dwie książki, kilka potrzebnych rzeczy i
portfel z oszczędnościami. Na koniec długo zastanawiała się nad
paczką papierosów light, ale też je wrzuciła z zapalniczką.
Paliła tylko wtedy, gdy była zdenerwowana. Nie mogła znów wrócić
do wariatkowa, nie chciała. Dlatego też nie mogła tracić nad sobą
kontroli, a palenie jej w tym pomagało. Następnie poszła spać.
I co myślicie? Na razie nie mam pomysłu na tytuł, dlatego jest jaki jest... Kolejna część w niedzielę. xoxo
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, boski.
Słońce cokolwiek byś pisała wyjdzie ci świetnie.
Ta historia o psychiatryku...dobrze, że dała kosza Leon'owi i mam nadzieję, że zaiskrzy coś między nią a Alexsem.
Czekam niecierpliwie na Niedzielę.
Kocham cię.
Buźka :* Az
Dziękuję :)
UsuńKurcze, nie umiem trzymać napięcia miłosnego :c