poniedziałek, 8 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #3

Po pół godzinie stali przed bramą domu strachu. Faith dalej nie była przekonana by do niego wejść, ale raz się żyje. Weszli przez bramę i przed drzwiami Nathan powiedział:
- Panie mają pierwszeństwo.
- Palant – rzuciła Olivia wymijając go.
Faith weszła zaraz za nią i gdy tylko cała piątka znalazła się w środku, drzwi się zamknęły, a światła ledwo rozbłysły.
- Robi wrażenie – skomentował Jack.
Weszli po wielkich schodach na piętro. Zaczęła grać poważna muzyka, było słychać szumy i śmiechy. Wszystkich prócz Faith to bawiło, jej te śmiechy i szepty przypominały, gdzie spędziła ostatnie dwa lata. Chciała stamtąd wyjść, lecz nie wiedziała jak. Zaczynała panikować. Wiedziała, że nie może się denerwować, że nie może stracić kontroli. Lecz to wszystko ją przerastało.
- Olivia – powiedziała błagalnym głosem – jak stąd można wyjść?
- Trzeba znaleźć wyjście – powiedział Jack, nie zauważać zmiany nastroju Faith.
- Hej, wszystko w porządku? - Spytał Alex i chciał ją dotknąć, lecz ona odskoczyła i gdyby Olivia jej nie złapała, spadłaby ze schodów.
- Co się dzieje? - Spytała, nie puszczając siostry.
- Chcę stąd wyjść. Nie chcę tu być. To jest jak jakieś wariatkowo – Olivia zrozumiała i kiwnęła głową.
Ciągle obejmowała siostrę i razem szukali wyjścia. Poszli w prawo i weszli w ostatnie drzwi na końcu korytarza. Za nimi była łazienka z oknem na dach. Jack podbiegł do niego i powiedział:
- Możemy wejść na dach, zejść na zadaszenie i zeskoczyć. Co wy na to?
Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie, a Faith odparła:
- Dla mnie bomba. Chcę się stąd jak najszybciej wydostać. Jeśli chcecie iść dalej, to idźcie. Dam sobie radę.
- Nie zostawię cię w takim stanie – powiedziała Olivia.
- Zaopiekuję się nią – wtrącił Alex i uśmiechnął się.
Olivia spojrzała na Faith, która kiwnęła głową, przytuliła ją i zanim wyszli, dodał:
- Czekajcie przy bramie. Niedługo wrócimy.
Zostali sami.
- Wyjdę pierwszy i zaczekam na dole – poinformował Alex i tak też zrobił.
Po kilku minutach Faith wyszła na dach, zjechała na zadaszenie i zatrzymała się. Miała lęk wysokości. Tego nie przemyślała.
- Skacz, złapię cię! - Krzyknął z dołu Alex.
Po chwili namysłu, zamknęła oczy i skoczyła... prosto w ramiona chłopaka.
- Dziękuję – powiedziała cicho i stanęła na własnych nogach.
Kiedy czekali za bramą Alex odważył się spytać:
- Czemu chciałaś wyjść?
- Przypominało mi to szpital. Te odgłosy, śmiechy. Śmiechy zwłaszcza. Kiedy trafiasz do wariatkowa najczęściej dzielisz pomieszczenia z ludźmi innymi niż tacy, których spotykasz na co dzień. Oni... Oni potrafili śmiać się cały dzień. Bez powodu. W dwa lata nie przywykniesz do tego, tylko staniesz się bardziej czuły i irytuje cię to. Musiałam udawać, że mnie to nie rusza, by wyjść.
- Przykro mi. Że tam byłaś.
- Nie. To moja wina, że się tam znalazłam. Zostałam ukarana.
- Faith – powiedział, a ona na niego spojrzała – znaczy, że wierzysz?
- Jedyne w co wierzę i czego jestem pewna, to karma.
- Chcesz wracać? - Spytał po chwili.
- Tak, ale mieliśmy na nich czekać.
- Napiszę do Nathana wiadomość. Chodź.
Wyciągnął telefon, napisał do Nathan'a i razem wrócili do domku.

Faith siedziała na schodkach i paliła papierosa, kiedy z toalety wrócił Alex.
- Palisz? - Spytał siadając obok.
- Tylko na uspokojenie – kiwnął głową, a ona go poczęstowała. Wziął jednego i zapalił – palisz?
Zaśmiali się, a on odpowiedział:
- Czasami.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, kiedy Alex odważył się zapytać:
- Faith, dlaczego ty...
- Boję się dotyku chłopaków? - Dokończyła za niego, a on trochę zażenowany kiwnął głową – długa historia.
Nic nie powiedział. Wyrzucili niedopałki i Faith kontynuowała:
- W szpitalu doktor Leeman, który jest także dyrektorem, próbował... on próbował... - nie mogła wykrztusić dalej słów.
Alex zrozumiał, położył rękę na jej ramieniu i powiedział:
- Ja cie nie skrzywdzę.
Spojrzała na niego oczami pełnymi łez i bez słowa poszła do łazienki.
- Hej, szukaliśmy was! Gdzie się podziewaliście? I gdzie jest Faith?! - Krzyczała Olivia, która nadeszła wraz z Nathan'em i Jack'iem.
- Co? Zaraz, uspokój się – Alex zapała ją za ramiona – napisałem do Nathana wiadomość, że wracamy. Nie dostałeś jej? - Zwrócił się do chłopaka.
Nathan wciągnął telefon i pokazał, że nie dostał żadnej wiadomości. Alex także pokazał swój telefon i powiadomienie `wiadomość została dostarczona`. Nikt nie wiedział o co chodzi, tym bardziej było to dziwne, że wszyscy mieli pełny zasięg. Wyszła Faith i spytała:
- Co się stało?
- Nic. Po prostu... Nathan nie dostał wiadomości od Alexa i się martwiłam – powiedziała Olivia i weszła do środka, a Faith zaraz za nią.
- Hej, nic mi nie jest. Uspokój się – powiedziała do Olivii.
- Nie mogę. Tak bardzo się bałam, że coś ci się stało, nie chcę znowu cię stracić – zaczęła płakać i przytuliła Faith.
- Zmądrzałam. Nic mi nie będzie. Nie stracisz mnie, a Alex mnie nie skrzywdzi.
- Co się z tobą stało? Co oni ci zrobili?
Wszedł Alex i powiedział do Olivii:
- Przepraszam, że cię wystraszyłem. Nie wiedziałem... - nie wiedział też co mówić.
- Jest dobrze. Możesz zostawić nas same? - Spytała Faith, a on wyszedł.
Usiadły na kanapie i Faith powiedziała siostrze całą prawdę. O tym co robili w szpitalu, co próbowali zrobić i o doktorze Leeman'u. Olivia słuchała wszystkiego z uwagą i szokiem. Nie mogła uwierzyć przez co jej siostra przeszła. Co musiała znosić przez dwa lata i, że jej przy niej nie było. Chciała jakoś ukarać wszystkich za to odpowiedzialnych, ale wiedziała, że sama też jest temu winna. Kiedy ona wypłakiwała się w ramiona Nathan'a, tata w ramiona babci albo alkoholu, Faith była sama. Po śmierci mamy poczuła się naprawdę samotna, dlatego próbowała się zabić.
- Czy w szpitalu też chciałaś umrzeć? - Spytała na koniec Olivia.
- Na początku. Chciałam się uwolnić od tego. Trochę mi zajęło uporanie się ze śmiercią mamy, a później chciałam tylko wyjść. Ale nie wiem czy to był dobry pomysł.
- Przestań. To był bardzo dobry pomysł. Tęskniłam. Chciałam ci przez cały czas jakoś wynagrodzić, to że po śmierci mamy cię zostawiłam. Przepraszam.
Przytuliły się i wyszły do chłopaków, którzy siedzieli przy stole na werandzie i grali w karty.
- Wszystko sobie wyjaśniłyście? - Spytał Nathan, kiedy Olivia usiadła koło niego, a Faith koło Alex'a.
- Tak – odpowiedziała.
- Mam do was prośbę – zaczął Jack – znajdzie mi dziewczynę – powiedział wskazując na Nathan'a i Olivię, a później na Alex'a i Faith.
- Ale my nie jesteśmy razem – powiedziała cicho Faith.
- No właśnie. Zresztą kto chciałby chodzić z wariatką! - Krzyknął Max ze swojej werandy, który usłyszał kawałek rozmowy.
- Nie przejmuj się nim – pocieszył Alex i dokończyli grać.

Dochodziła dziesiąta. Alex podszedł do Faith i spytał:
- Przejdziemy się na plażę?
- Teraz? Sami?
- Obiecuję trzymać łapy przy sobie.
Po chwili kiwnęła głową i założyła bluzę. Olivia pogroziła Alex'owi palcem i powiedziała, że jeśli skrzywdzi jej siostrę będzie miał kłopoty.
Całą drogę jaką przebyli na plażę rozmawiali, śmiali się i Faith po czasie przestała odsuwać się, kiedy przypadkiem jej dotknął. Rozbudzał w niej pozytywne emocje, dzięki niemu znów czuła się szczęśliwa i nie miała wyrzutów sumienia, że się uśmiecha. On przywracał ją do życia. Nie mogła pozwolić na to, by kiedykolwiek odszedł. Nie wytrzymałaby tego, wszystkie złe emocje wróciłby i przytłoczyły ją. Doszli na plażę i usiedli niedaleko wody.
- Co to? - Spytał Alex wskazując na blizny po samookaleczaniu na prawej ręce dziewczyny.
Nie chciała o tym rozmawiać, było jeszcze za wcześnie. Dlatego naciągnęła rękaw i zadała swoje pytanie:
- Jak długo znacie się z Nathanem?
- Od dziecka. Nasi ojcowie razem pracowali i tak jakoś wyszło. Nawet nie pamiętam – uśmiechnął się.
Faith usłyszała jakby coś poruszało się lesie i gwałtownie wstała:
- Słyszałeś?
- Co?
- Ktoś tam jest – wskazała na las.
- Skąd wiesz? Może to tylko jakieś zwierzę? Uspokój się.
- To człowiek.
- Skąd możesz mieć pewność? - Wstał.
- Spędziłam dwa lata z naprawdę dziwnymi ludźmi. Potrafili cię śledzić, wkradać się do twojego pokoju i inne dziwne rzeczy. W takim czasie człowiek uczy się odczuwać ich obecność. To jest jak lekcja. Wiesz kiedy ktoś za tobą szedł, masz wyczulone wszystkie zmysły. Ludzie uważają cię za dziwaka, ale tak naprawdę wiesz więcej. Dostrzegasz to czego normalni umysłowo ludzie nie widzą.
- Dobra. To chodź przejdziemy się – objął ją ramieniem, lecz ona zrzuciła jego rękę. Nie dla tego, że jej dotknął, ale dlatego, że postawiła na swoim.
- Nie rozumiesz. Ktoś nas śledzi.
- Więc co mam zrobić?! - Krzyknął Alex, a Faith zrobiła krok do tyłu.
Zobaczył w oczach dziewczyny ból, a na jej twarzy malował się strach. Podszedł do niej, złapał za ramiona i powiedział:
- Przepraszam. Nie chciałem, naprawdę... ja tylko.
Nie pozwoliła mu dokończyć. Wtuliła się w niego, a on objął ją ramionami najlepiej jak umiał. Tego jej brakowało. Dotyku. Mimo wszystko, pomimo tego co się stało, brakowało jej dotyku. Poczucia bezpieczeństwa, tego że jest dla kogoś ważna. Nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak teraz, nikt nigdy nie pokazał jej, jak bardzo mu zależy. On tak. Nie chciała go puszczać. Chciała więcej, pragnęła go. Łamała wszystkie swoje wewnętrzne zasady, ale miała to gdzieś. Chciała tylko jego. Na zawsze. Nie mogła pozwolić mu odjeść. Jego dotyk jej to uświadomił. W końcu jednak musiała go puścić. Gdy to zrobiła, patrzył na nią zdziwionym wzrokiem, lecz się uśmiechał.
- Przepraszam – powiedziała speszona i nie dotykała go już.
- Nie, nie o to chodzi. Zdziwiłem się, bo...
- Bo cię przytuliłam?
- Właśnie. I trwało to dość długo – spuściła wzrok – ale i tak za krótko.
Uniósł jej podbródek ku górze i złożył na jej ustach pocałunek. Delikatny i krótki, by jej nie wystraszyć. Kiedy się oderwali, chciał znów ją pocałować, lecz został postrzelony w lewe ramię i upadł.
- Alex! - Krzyknęła i kucnęła obok niego – spójrz na mnie. Żyjesz?
Spytała ze łzami w oczach i spojrzała w stronę lasu. Ten kto go postrzelił, uciekł. Czuła to.
- Możesz wstać? - Pomogła mu.
Zdjęła bluzę i ściągnęła koszulkę, a następnie znów założyła bluzę.
- Co robisz? - Spytał z trudem.
- Musimy to... Przytrzymuj tak. Musimy wrócić do domku, dasz radę? - Kiwnął głową i ruszyli.

Weszli do domku z impetem, aż wszyscy przestali rozmawiać.
- Co się stało? - Spytał Jack, a kiedy zobaczył, że jego przyjaciel krwawi zaprowadził go do łazienki.
- Faith? - Spytał Nathan.
- Siedzieliśmy na plaży i usłyszałam jak ktoś porusza się w lesie. Wstaliśmy, rozmawialiśmy chwilę i nagle on... upadł.
Usiadła na kanapie, schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
- Już dobrze – uspokajała ją Olivia.
- Nic mu nie będzie – dodał Nathan i dołączył do przyjaciół.

Po pół godzinie cała trójka wyszła z toalety. Faith była wciąż roztrzęsiona, ale nie płakała. Siedziała na kanapie i obgryzała paznokcie. Kiedy zobaczyła Alex'a wstała i przytuliła się do niego. Olivia, Nathan i Jack spojrzeli po sobie. Byli zaskoczeni tym co zrobiła Faith. Mile zaskoczeni, ale jednak.
- Spokojnie, przeżyje – powiedział Jack i dotknął ramienia Faith, by sprawdzić jak zareaguje.
Przestała przytulać Alex'a i zrobiła krok do tyłu.
- Jak się czujesz? - Spytała, by wybrnąć z trochę niezręcznej sytuacji.
- Nic mi nie będzie. A ty? - Uśmiechnęła się lekko – przepraszam, że ci nie wierzyłem.
- Przyzwyczaiłam się.
Usiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać.
Kiedy zostali tylko Alex i Faith, ponieważ reszta położyła się do łóżek, chłopak wstał.
- Dobranoc.
- Czekaj – Faith wstała za nim i nie wiedziała jak to powiedzieć. Chciała by został – możesz spać na kanapie.
- Nie musisz, wiesz o tym?
- Jest duża. Ja na jednej stronie, ty na drugiej. Nic mi się nie stanie, a ty nie powinieneś spać na podłodze w taki stanie.
- Jesteś pewna.
- Tak.
Położyła się po prawej stronie, a on po lewej, raną na zewnątrz. Nic nie mówiąc zamknęli oczy. Po kilku minutach Faith niepewnie przybliżyła się do Alex'a i wystarczyło by otulił ją ramieniem. Chciała tego, ale nie była na tyle odważna by zrobić ten krok. Nakrzyczała na siebie w myślach, dodała sobie otuchy i przytuliła się do niego. Alex otworzył oczy i nic nie mówiąc spojrzał na nią. Uśmiechnął się i otoczył ją ramieniem. Całe szczęście, że to ramie było zdrowe. Przytulił ją mocniej, trzymając dłoń na jej talii, a ona wtulona w jego umięśniony tors. Oboje zasnęli, szczęśliwi. 


kolejna część w środę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz