środa, 10 lipca 2013

tymczasowy brak tytułu #4

Olivia obudziła się jako pierwsza. Wstała z zamiarem pójścia do łazienki, lecz coś przykuło jej uwagę. A dokładniej Faith z Alex'em. Była w szoku, lecz starała się nie krzyczeć. Wróciła do łóżka, potrząsnęła Nathan'em, a kiedy się przebudził wskazała na kanapę.
- Patrz, no patrz!
- O w mordę – skwitował Nathan gdy zobaczył to co jego dziewczyna.
Olivia poszła do łazienki, a Nathan poszedł dalej spać.
O dziewiątej wszyscy już jedli śniadanie na werandzie. Olivia z Nathan'em ciągle wymieniali między sobą spojrzenia i uśmieszki. W końcu Jack zapytał:
- Dobra. O co waszej dwójce chodzi?
- Spytaj ich – Olivia wskazała na Faith i Alex'a, a oni zamarli w bezruchu.
- Co? - Spytał zdziwiony Jack – o co chodzi?
- Faith spała z Alexem – powiedział Nathan, a Jack wytrzeszczył oczy – nie tak idioto! Po prostu była do niego przytulona.
- I co w tym dziwnego. Ciągnie ich do siebie i już – Jack nie załapał o co chodzi Olivii i Nathan'owi, a Alex i Faith tylko się zaśmiali – już rozumiem. Faith nie tyka chłopaków.
W tym momencie wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Faith. Ten wyjazd dobrze jej zrobił.
Po śniadaniu wybrali się do miasta po kilka rzeczy i alkohol. Chcieli zrobić wieczorem ognisko, ponieważ na następny dzień mieli wjeżdżać. Tym razem Faith nie miała zastrzeżeń by siedzieć z tyłu. Chociaż nie, miała. Siedziała przy oknie. Dojechali do miasta i poszli do marketu. W pewnym momencie Faith oddaliła się od reszty i weszła między regałami ze śmieciowym jedzeniem. Wzięła do ręki czipsy i odwróciła się. Poczuła się sama i obserwowana. Odwróciła się gwałtownie i wpadła na Max'a. Złapał ją za ramiona i uśmiechnął się szyderczo.
- Puść mnie – powiedziała.
- Dlaczego?
- Puść mnie, bo zacznę krzyczeć.
- Nie jeśli zakryję ci ręką usta – spojrzała na niego dziwnie, a on mówił dalej – ten cały Alex ma się trzymać od ciebie z daleka. A ty od niego, jasne?
- A jak nie to co?
- To będzie źle – puścił ją i spytał – jak jego ręka?
Miała ochotę mu przywalić. Dosłownie. Wiedziała, że nie ma szans, ale nie mogła tego tak zostawić. Podeszła do niego i mocno, z pięści uderzyła go w twarz.
- Hej, co się tu dziej! - Krzyknął ochroniarz i wykręciła Faith do tyłu ręce, by ją unieruchomić.
- Niech mnie pan puści! - Krzyknęła, przerażona jego dotykiem.
Wyprowadził, albo raczej wyniósł ją na zewnątrz i powiedział:
- Masz zakaz wchodzenia do tego sklepu.
- Co się stało? - Olivia wybiegła z Alex'em.
- To wasza koleżanka?
- Tak, to moja siostra. O co chodzi?
- Uderzyła jednego klienta – Olivia z Alex'em zrobili wielkie oczy.
- To jakaś wariatka. Powinna iść się leczyć – ze sklepu wyszedł Max i dorzucił jeszcze – niech pan zadzwoni po tych z białymi fartuchami. Nigdy nie powinna wychodzić z psychiatryka.
Ochroniarz zaprowadził Max'a z powrotem do sklepu, a Faith patrzyła za nimi wściekłym wzrokiem.
- Co się stało? - Spytał Alex dotykając jej ramienia, lecz ona się odsunęła – Faith.
Po jej policzkach poleciała łza, a ona bez słowa odwróciła się i poszła do samochodu. Oparła się o maskę i rozmasowywała nadgarstki.
Olivia zrobiła krok by porozmawiać z siostrą, lecz Alex zatrzymał ją i powiedział:
- Pozwól mi pójść.
Kiwnęła głową więc poszedł i stanął twarzą w twarz z Faith.
- Wyjaśnisz co się stało?
- Podszedł do mnie i zaczął mi grozić.
- Co?
- Że mamy się trzymać od siebie z daleka. Ty ode mnie i ja od ciebie. Gdy chciał odejść spytał jak twoja ręka. Wtedy wiedziałam, że to on cię postrzelił, nie wytrzymałam i walnęłam go. Niestety ochroniarz to widział.
- I cię dotknął, tak? Dlatego się odsunęłaś – kiwnęła głową – nie wiedziałem, że z ciebie taka waleczna dziewczyna.
Zaśmiali się i Olivia widząc rozładowane napięcie dołączyła do nich.
- Nie chcę tam wracać – powiedziała nagle Faith z oczami pełnymi łez, lecz nie płakała – nie chcę wracać do tego wariatkowa.
Alex ją przytulił, a ona schowała się w jego ramionach.
- Nie wrócisz. Obiecuję – powiedział próbując ją uspokoić.
Wreszcie Faith doszła do siebie i stała na własnych nogach. Przyszli Nathan z Jack'iem i zaczęli mówić:
- Ale afera!
- Masz moc – Nathan wystawił rękę i czekał.
Po chwili Faith niepsienie przybiła mu piątkę i wszyscy zaczęli się śmiać, a potem wrócili do domku.

Dochodziła dziewiętnasta. Faith z Olivią poszły na plażę, a chłopcy zajęli się rozpaleniem ogniska.
- Czyli co, ty i Alex? - Spytała Olivia, gdy już wracały.
- Nie wiem.
- Pasujecie do siebie – zaśmiały się – ufam mu, wiem, że cię nie skrzywdzi.
- Dzięki. I za to, że mogłam z wami pojechać. Ten wyjazd dobrze mi zrobił.
Dotarły do domku i zobaczyły rozpalone ognisko, lecz nie było chłopaków. Weszły do środka i zobaczyły Nathan'a i Alex'a.
- Gdzie Jack? - Spytała Olivia.
- Poszedł... w sumie to nawet nie wiemy.
Kiedy Nathan skończył odpowiadać usłyszeli krzyk. Wybiegli z domku i zaczęli szukać źródła hałasu.
- To tam – Faith wskazała na domek, w którym zatrzymał się Max z przyjaciółmi.
Alex i Nathan pobiegli tam i zanim zdążyli wejść na werandę, drzwi się otworzyły i wypadł przez nie Martin. Upadł na ziemię, ale zaraz się podniósł, krzyknął coś do Max'a i odszedł. Tak po postu.
- Na co się gapicie? - Spytał Max i trzasnął drzwiami.
- Martin! - Faith pobiegła za chłopakiem, chciała z nim porozmawiać. Była sama, ale chłopak w końcu się zatrzymał – co się tam stało?
- Nie twoja sprawa.
- Posłuchaj, wiem, że to on postrzelił Alexa, nie chcę by komuś jeszcze stała się krzywda.
- Wiesz kim on jest? - Spytał, a Faith pokręciła głową – nazywa się Max Leeman. Mówi ci coś to nazwisko? - Dziewczynę przeszły ciarki – dokładnie, jest jego synem. Za każdym razem gdy doktorek nie może poruchać jakiejś młodej dziewczyny, a ona wychodzi, zwraca się do syna. Daje mu zadanie, które ma wykonać. Lepiej wyjedźcie, jeszcze dziś. Wkurzył się, ma plan i nikomu nie udało się z nim wygrać. Uciekajcie.
Martin pobiegł przez las, a Faith wróciła do swoich przyjaciół.
- Gdzie byłaś?
- Jedźmy stąd – powiedziała wprost.
- Co? - Olivia była zdziwiona, przecież Faith była szczęśliwa – czemu?
Usiedli na kanapach wkoło ogniska i Faith powiedziała im wszystko, co usłyszała od Martin'a. Słuchali uważnie, trochę z niedowierzaniem, lecz nikt nie chciał ryzykować.
- Nie odjedziemy bez Jacka, musimy go znaleźć – powiedział Alex gasząc ognisko.
- Ja z Nathanem pójdziemy go szukać, a wy – wskazała na Faith i Alex'a – spakujcie nas i schowajcie bagaże do samochodu.
- Nie da rady, Jack ma kluczyki.
- To uszykują bagaże na werandzie. Chodź – pociągnęła Nathan'a do lasu.
Alex pomógł Faith wszystkich spakować. Ustawili bagaże w środku, przy drzwiach. Zaczęło padać, a dziewczyna miała na sobie dresy i koszulkę z krótkim rękawkiem. Nie chciała szukać w torbie bluzy. Alex widząc jak dostała gęsiej skórki, dał jej swoją bluzę zapinaną na zamek.
- Nie trzeba.
- Trzeba – powiedział zapinając zamek do połowy i dając jej krótkiego buziaka.
- Gdzie oni są? - Spytała Faith, kiedy minęło dziesięć minut – boję się.
Alex ją przytulił i niepewnie zapytał:
- Idziemy ich poszukać?
Dziewczyna kiwnęła głową i wyszli z domku w deszcz.



kolejną część dam wieczorem (ostatnią). Wiem, że to krótkie, ale źle rozłożyłam historie. Jeśli będziecie chcieli będę pisała ją dalej, ale to później. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz