środa, 27 lutego 2013

Cześć 7

Wieczór mijał spokojnie. Na początku nie dawałam sobie rady, rozlewałam alkohol, ale zaczęło mi iść lepiej. Orientowałam się szybciej co gdzie leży, pewniej nalewałam. Niektóry zamienili ze mną słówko. Było dużo mężczyzn w średnim wieku, po dwudziestce, i dużo nastolatków, którzy pewnie sfałszowali dowody by się tu dostać. Jedna dziewczyna, chyba w moim wieku spytała :
-Nie jesteś za młoda , żeby tu pracować ?
-A ty nie jesteś za młoda, że tutaj być ? -uniosłam brew
-Tequile . -powiedziała szorstko
Podała mi pieniądze, a ja nalałam jej tequile.
Niektórzy faceci wciskami mi w cycki napiwki gdy się pochylałam nad barem. Inni próbowali czegoś więcej, więc dostawali po rękach i odchodzili naburmuszeni. Długo źli nie byli. Pocieszali się napalonymi 17-latkami, albo pijanymi.
Po północy nie miałam już sił. Nogi mnie bolały. Poprosiłam o chwilę przerwy by pójść na zaplecze usiąść i wypić energy drinka. Dużo nie pomogła. Dalej byłam trochę śpiąca. Do rana jednak jakoś wytrzymałam. O piątej zamknęli klub, do szóstej siedzieliśmy i sprzątaliśmy bar. Wycieraliśmy ladę, uzupełnialiśmy półki. Później pozwolona nam pójść do domów.
Poszłam na autobus i przed siódmą byłam na klatce. Spotkałam Aarona siedzącego na schodach i palącego papierosa.
-Cześć-zaczął- Gdzie na baletach byłaś, że taka zmęczona ?-spytał z uśmieszkiem na ustach
-Cześć. Byłam w pracy. Do jutra pracuję jako barmanka w klubie przy Seven Street. -kiwnął głową i wziął kolejnego bucha-Nie wiedziałam, że palisz.-usiadłam obok niego
-Czasami. Czasami po prostu muszę wyluzować. Zwłaszcza jak się pokłócę z tatą, a przed chwilą właśnie tak było.
-Przykro mi. -powiedziałam nagle,lecz on tylko wzruszył ramionami .
Rzucił na ziemię niedopałek i zdeptał. Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu, po czym spytał :
-Jak sobie radzisz ? Z tą sprawą z twoim ojcem ?
-Nie wiem. Znaczy nie mam żadnych wieści o tacie i nie wiem czy chcę jakieś mieć.
-Przykro mi.-uśmiechnął się-Myślałem, że to ja mam źle z ojcem. Odkąd pamiętam zazdrościłem Ci i Jessie'mu dobrych układów z rodzicami.
-Dobre to one nie były nigdy.-spojrzał na mnie z ukosa, a ja jak zaczarowana jego oczami zaczęłam mu się żalić-Znaczy z tatą zawsze się dogadywaliśmy, z matką było gorzej. Rzadko się nami interesowała, a jak tata poszedł do więzienia to ona...sam wiesz.-kiwnął głową-Cały czas wierzyłam tacie , że to nie on wtedy zabił tamtego człowieka. Wierzyłam , że jest niewinny i jak wyjdzie zaczniemy nowe życie. Z dala od tego wszystkiego. A teraz nie wiem co mam robić. Nagle wszystko się zawaliło.-gdy skończyłam wciąż się we mnie wpatrywał- Przepraszam, że Ci się tak wyżalam.
Uśmiechnął się i otoczył mnie ramieniem. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, ale mogłabym oddać wszystko by siedzieć tak z nim do końca świata. Nie obchodziła mnie zimna posadzka, liczyliśmy się tylko my. Słyszałam jego spokojny oddech, czułam jego siłę kiedy mnie przytulał.
-Dzięki.-spojrzał na mnie zdziwiony-Chyba właśnie tego potrzebowałam. Usiąść, wygadać się i żeby ktoś mnie przytulił. To pomaga bardziej od tego `wszystko będzie dobrze`.
Uśmiechnął się . Był to słodki uśmiech. Zaczął się do mnie przysuwać, jego usta były kilka centymetrów od moich, gdy nagle jakiś głos powiedział :
-Ekhm. Lena ? Do domu. Ale już.-mama
Spuściłam głowę. Poczułam się strasznie zażenowana.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho do Aarona i wstałam.
Zostawiłam go tam samego i poszłam za mamą do domu. Gdy zamknęła drzwi zaczęła na mnie krzyczeć:
-Gdzieś ty była całą noc ?! Martwiłam się o Ciebie !
-Jasne.-odparowałam
-Byłaś z tym chłopakiem ? -krzyknęła gdy nie odpowiedziałam- Pytam się ?!
-Nie -krzyknęłam, lecz znów mówiłam spokojnie – Byłam w pracy. Miałam nocną zmianę . -spojrzała na mnie z ukosa-A nawet gdyby to co ?
-Co proszę ! Masz dopiero 16 lat ! -krzyczała dalej mama
-Dzięki. Czyli zapomniałaś , że mam dziś urodziny !- krzyknęłam jej w twarz-Wiesz co ? Ty możesz sobie balować do rana, sypiać z kim chcesz, a ja nie ? Przecież nigdy nie interesowało cię moje życie ! Zresztą za rok mnie tu nie będzie, wyprowadzę się . Wtedy będziesz mogła KAŻDEGO klienta tu przyprowadzać.
Nie wiem kiedy wymierzyła mi policzek. Uderzyła mocno. Podeszła i powiedziała cicho :
-Tak samo jak ty czekam z niecierpliwością kiedy skończysz osiemnaście lat. I wiesz co ? Nie mogę się doczekać kiedy się wyniesiesz.
Wyszła ,trzaskając drzwiami.
Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam zła. Łza poleciała mi po policzku, który właśnie zaczynał piec. Szybko ją wytarłam. Nie pozwoliłam kolejnym lecieć. Chwilę później zasnęłam.
Obudziłam się o 10:50. Wzięłam ekspresowy prysznic i zjadłam śniadanie. Nie wiedziałam, że jestem taka głodna. Miałam dziesięć minut żeby dostać się do pracy.
Ubrałam się, przeczesałam włosy i wyszłam. Przed blokiem stał Aaron.
-Słyszałem twoją kłótnię z mamą.-stanęłam jak wryta
-Przepraszam, śpieszę się. Jestem spóźniona do pracy.-unikałam jego wzroku
-Właśnie odjechał ci autobus. Następny masz za...-spojrzał na zegarek-dziesięć minut.
-Cholera.
-Chodź.-spojrzałam na niego zdziwiona-Podrzucę Cię.
Jego auto stało przed blokiem. (Tak , taka dziura nie ma własnego parkingu.) Stanęliśmy przed cadillakiem escalade. Po raz kolejny stanęłam jak wryta przed samochodem. Drugim z trzech na liście moich wymarzonych samochodów.
-Co ? -spytał zdziwiony Aaron.
-Nic. Po prostu to drugi z trzech moich wymarzonych aut i nim będę jechać.
-Jakie jest pierwsze ? -spytał gdy wsiadaliśmy.
On także zachował się jak dżentelmen i otworzył mi drzwi.
-Range rover.-ruszyliśmy-Jechałam nim z Ethan'em.
-Aham. A trzeci ?
-Tajemnica. -powiedziałam i uśmiechnęłam się tajemniczo.
-A ten Ethan to twój .. ? -spojrzał na mnie wyczekując odpowiedzi
-Przyjaciel. Jak byliśmy młodsi to on, ja i Jess się przyjaźniliśmy, a Bill, jego tata , to dobry przyjaciel rodziny.-nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową
Gdy dojechaliśmy na miejsce powiedział :
-Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin , Leno.- serce mi zabiło mocniej
-Dziękuję. Pewnie słyszałeś jak krzyczałam to mamie ? -spytałam cicho i opuściłam głowę
-Słuchaj, ja...-przerwałam mu
-Nieważne. Serio. Dzięki za życzenia i podwózkę. Muszę iść. Cześć.
Rzuciłam i poszłam.
W kawiarni nie było Billa. Poszłam od razu na zaplecze się przebrać i wyszłam przed kontuar.
-Cześć.-rzuciłam do Ethan'a- przepraszam, zaspałam.
-Nic nie szkodzi. Mały ruch więc ci wybaczam-puścił oczko-Jak praca barmanki ?
-Męcząca ,ale napiwki niezłe. Z samych napiwków zarobiłam wczoraj około 300 dolarów.-zagwizdał .
-Nieźle.-podniósł rękę, a ja przybiłam mu piątkę-A i wszystkiego najlepszego .
-Pamiętałeś ? -zdziwiłam się
-Oczywiście. Jakbym mógł zapomnieć o urodzinach siostry mojego najlepszego kumpla, któremu pomagałem wybierać perfumy, na jej prezent urodzinowy .-zrobił niewinną minę
-Ty ! -wytknęłam go palcem-wiedziałam, że Jess nie ma takiego dobrego gustu-obydwoje zaczęliśmy się śmiać-Ale dziękuję za pomoc mu. Zawsze o nich marzyłam.
-Też uważam , że mają niesamowity zapach.-powiedział bardzo poważnie, po czym znów wybuchnęliśmy śmiechem-Niestety ja nie ma prezentu.
-Przestań. Sama pamięć się liczy.-uśmiechnęłam się i go przytuliłam-dziękuję.
Zabraliśmy się do pracy.
Atmosfera była dziś naprawdę przyjemna. Nie było zbytniego tłumu. Ciągle się śmialiśmy. W trakcie zadzwonił Jessie , żeby złożyć mi życzenia.
Mandy dawno się nie pojawiała, ale Bóg sprawił mi uroczy prezent urodzinowy i pokazała się. Była z samym Paul'em. Wydawało się to najmniej dziwne,bo nigdzie nie rusza się bez swoich przyjaciółek. Podeszłam po zamówienie :
-Co podać ? -spytałam radosnym głosem. Nie pozwolę żeby Mandy zepsuła mi ten dzień.
-Jedno cappuccino i macchiato. Tylko szybko jakby można było.-powiedział Paul
-Postaram się. Coś jeszcze ? -pokręcili przecząco głową, więc odeszłam.
Zabrałam się za robienie kaw. Zajęło mi to pięć minut. Bill zakupił drugi ekspres do kaw, więc teraz wszystko idzie szybciej i sprawniej. Zrobiłam kawy i zaniosłam wraz z rachunkiem. Ceny nie były tu duże, dlatego ruch był duży i był też większy popyt na kawę.
-Proszę bardzo. Oto wasze kawy i rachunek. -powiedziałam ściągając kawy z tacki i kładąc na stoliku.
-Dzięki. Masz .-powiedziała Mandy i wyjęła z torebki pięć dolarów.
Odeszłam . Albo mieli zły dzień, albo nie mają się przed kim popisywać, bo znów mnie nie upokorzyli. Albo dali sobie spokój.
Reszta dnia minęła spokojnie. Wieczorem pojechałam autobusem do klubu. Znów miałam na sobie te same buty i spódniczkę co wczoraj , tylko inną bluzkę. Białą na ramiączkach z nadrukiem żółtej, uśmiechniętej buźki palącej jointa.
Wszystko szło dobrze dzisiaj. Nie było sprzeczek, nieporozumień czy innych tego typu akcji. Miałam więcej siły niż wczoraj. W tłumie zobaczyłam Aarona, Mandy i resztę ich paczki i gdy szli w moją stronę uśmiech z twarzy mi powoli schodził.
-Polej nam czystą ! -krzyknęła Mandy.
Wyjęłam kieliszki i zaczęłam polewać.
-Płaci się ślicznotko-powiedział zza moich pleców Mike.
Mandy zalotnie się uśmiechnęła i kazała jakiemuś chłopakowi z paczki zapłacić. Mike stał ze mną. Polewał im , a ja stałam i wycierałam kufle od piwa. Przyszedł Steve.
-Ej Laura !-powiedział do mnie
-Lena-poprawiłam go
-Lena. Dobra mniejsza. Masz tu są dwie stówki. Twoja zapłata za te dwie nocki. Dochodzi trzecia, więc możesz już iść. Mam tu kolejną kandydatkę. - i poszedł
-Dzięki.
Wzięłam pieniądze i poszłam po torbę. Dziś nie miałam spodni na przebranie jak wczoraj, więc do domu musiałam wrąca w tej spódniczce. Zarzuciłam kurtkę i wyszłam. Gdy wychodziłam przy barze stała Amber i czekała na mnie.
-Już się zbierasz ? -spytała robiąc wydęte usta
-Tak. Chciałam się pożegnać.
-Siadaj z drugiej strony baru. Trzeba opić twoją dobrą robotę . Na koszt firmy. - puściła mi oczko
Usiadłam po przeciwnej stornie baru i znów poczułam się mała. Jeszcze mniejsza niż po wewnętrznej stronie . I do tego trochę niebezpiecznie. Jakiś palant klepnął mnie w tyłek więc szybko posadziłam go na wysokim, czerwonym taborecie. Amber wyjęła trzy kieliszki, nalała czystej i zawoła Mike. Wypiliśmy, pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym z obydwoma się przytuliłam i udałam się w stronę wyjścia.
Chciałam jeszcze zobaczyć jak wyglądają od środka te boksy zapewniające prywatność, więc szybko do jednego weszłam. Miały ciemno-fioletowe ściany, z jakimiś wzorami i czerwone kanapy. Do tego niewielki stolik. Gdy się odwracałam żeby wyjść, wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Cześć ślicznotko. Zabawimy się ? -uśmiechnął się, ale nie był to przyjemny uśmiech
-Nie dzięki. Zresztą wychodzę. -chciałam go ominąć, lecz złapał za ramię i rzucił na kanapę.
Od razu domyśliłam się o co mu chodzi, więc zaczęłam krzyczeć. Było głośno, więc pewnie nikt mnie nie słyszał.
Nie miałam siły się bronić, ale musiałam. Nie mogłam dopuścić do tego by ten chłopak się ze mną zabawił.
Usiadł na mnie okrakiem. Zaczęłam kopać nogami i machać rękoma. Próbowałam się wyrwać, lecz to tylko pogorszyło moją sytuację bo uderzył mnie w twarz. Nie tak jak mama. Z pięści. Bolało. Czułam jak z wargi leci mi krew. Wiedziałam, że jest rozwalona. Pulsowało w miejscu gdzie dostałam. Głowa mi opadła na oparcie. Łzy poleciały po policzkach. Nie miałam siły. Facet próbował zdjąć mi spódniczkę. Nachylił się nade mną, by zacząć mnie całować, kiedy nagle....



_____________________________
Jeżeli macie jakieś uwagi, komentarze, krytykę czy cokolwiek to pisać.   :)
+ na początku jest ankieta. z anonima też można 

8 komentarzy:

  1. Niesamowita część ! Były jakieś drobne błędy w pisowni, ale nie zwróciłam na to szczególnej uwagi ; ) Strasznie wciągnęła mnie Twoja opowieść : 3 mam nadzieję że szybko bd następna część, bo już nie mogę się doczekać. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni kawałek jak z dreszczowca ;) Mam nadzieję, że napiszesz szybko następną część, bo nie mogę przetrawić tego twojego "kiedy nagle..."

    Szybko!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe opowiadanie. :) Można wiedzieć kiedy cd?

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam ! Kiedy cd ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo : ) Dziękuję, naprawdę miło czyta się takie komentarze : )
      Dzisiaj :D właśnie zabieram się za pisanie drugiej połowy ;d

      Usuń
  5. Świetne :) Dziewczyno masz ogromny talent;) Czekam na next część :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń