sobota, 14 września 2013

empatia część 10



Następnego dnia ani ja, ani Dereck, ani Zo nie poszliśmy do szkoły. Wstaliśmy przed dwunastą i zeszliśmy na dół.
- Cześć – powiedzieli jednocześnie rodzice.
Posadziłam Dereck'a obok mamy, a Zoey obok taty. Nalałam im soku oraz sobie i czekałam. Tata zatarł ręce i chciała coś powiedzieć, lecz mama wtrąciła.
- Ten chłopak tu spał. Effy chyba na za dużo sobie pozwalasz.
Spojrzałam na nią groźnie. Nie miałam zamiaru jej słuchać.
- Tato – zaczęła Zo – przepraszam, że wczoraj wyszłam.
- Nie to ja przepraszam. Źle to rozegraliśmy z mamą. Effy – tym razem zwrócił się do mnie – znów chcemy się pobrać.
Zamurowało mnie. Szklanka wypadła mi z rąk i rozbiła się na podłodze. Miałam nieobecny wzrok. Powiedział to tak nagle, bez przeszkód, bez ogródek. Byłam pusta w środku, wszystko zaczęło się walić.
- W takim razie ja się wynoszę.
- Gdzie? - Spytał poirytowany tata.
Dereck nagle wyszedł odebrać telefon. Spojrzałam za nim.
- Chyba nie chcesz poświęcić mu życia, nie znasz go. Nie myślałam nawet o tym.
- Muszę lecieć. Mama miała wypadek – Dereck wypadł z mieszkania i na nic nie czekając zniknął.
Poszłam na górę założyć jakieś ciuchy i chciałam wyjść za nim. Zatrzymałam się w kuchni i powiedziałam:
- Zoey może jej wybaczyć, bo nie wie co straciła. Ja wiem i nie mam zamiaru.
Po czym wybiegłam na metro i w dwadzieścia minut znalazłam się w szpitalu. Spytałam pielęgniarkę gdzie znajduje się pani Blackburn. Znalazłam salę i zobaczyłam Dereck'a siedzącego na krześle. Wspierał się na kolanach. Był zdenerwowany. Usiadłam obok i położyłam rękę na jego plecach. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez, więc bez słowa go przytuliłam. Po około godzinie wyszedł doktor. Dereck od razu do niego podszedł i chwilę z nim dyskutował, po czym lekarz go opuścił. On jednak został. Podeszłam do niego i spytałam delikatnie:
- Dereck?
- Ona... - nie mógł nic powiedzieć – nie żyje.
Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam jak się zachować. Co prawda straciłam kiedyś matkę, ale na wciąż żyła. Nie wyobrażałam sobie nawet co on czuł.
- Przykro mi – tylko na tyle było mnie stać.
- Jedź do domu – odparł tylko.
Chwilę jeszcze stałam, po czym wiedziała, że lepiej iść. Wróciłam metrem. Może Dereck był zły na mojego tatę, że to jego wina. Może też obarczał mnie. Nie miałam pojęcia i nie wiedziałam jak mu pomóc.
Pogrzeb odbył się trzy dni później. Przez ten czas siedziałam w domu. Wieczorami chodziłam do pracy. Próbowałam dzwonić, pisać do Dereck'a, a nawet byłam u niego. Tata próbował mnie pocieszać, lecz ja się nie odzywałam. Mamę ignorowałam, choć mieszkała już u nas. Nie dam rady tak żyć. Zoey, tata i ja poszliśmy na pogrzeb. Mama została, ponieważ nalegałam. Uznałam, że to zły pomysł, żeby szła. Po odbytej ceremonii na cmentarzu czekałam na Dereck'a. Jednak kiedy wszyscy się rozeszli on kucał przy grobie mamy. Podeszłam do niego i czekałam tym razem na jego ruch. Wstał, spojrzał na mnie i przytulił. Objęłam go rękoma i powiedziałam cicho:
- Tak mi przykro. Naprawdę... nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić – wyciągnął mnie na długość swojego ramienia i spojrzał w oczy – wystarczy, że tu jesteś.
Pocałował mnie. Było to dziwne zważywszy na miejsce i okoliczność, ale nie mogłam się oprzeć, by odmówić. W końcu się oderwaliśmy i oparł swoje czoło moje, mówiąc:
- Jutro wylatuję do Londynu - spojrzałam na niego zaszokowana, a on mówił dalej – nic mnie tu nie trzyma. Tam mieszka tata. Rozmawiałem z nim. Mogę u niego pobyć jakiś czas, póki sam nie stanę na nogi. Znajdę pacę i zacznę nowe życie.
Gapiłam się na niego, a w oczach miałam łzy. Serce prawie pękło mi na pół. Nie chciałam by wyjeżdżał, chciałam by został. Lecz potem powiedział coś jeszcze, co naprawiło to wszystko.
- Chcę byś jechała ze mną.
Uśmiechałam się, chciałam kiwnąć głową, lecz coś stało mi na drodze.
- Egzaminy, tata, Zoey, praca. Dereck ja nie mogę tego tak wszystkiego tu zostawić...
- Effy, proszę. Zaczniemy nowe życie, razem. Tak musi być.
- Sama nie wiem.
- Jutro o dziesiątej wylatuję. Decyzja należy do ciebie.
Dał mi buziaka i odszedł zostawiając mnie z natłokiem myśli.
Wieczorem pojechałam do pracy. Wszystko robiłam mechanicznie. W końcu Bary nie wytrzymał i spytał:
- Co się dzieje Effy?
- Nie wiem co robić. Mam mętlik w głowie i rozdarte serce – odparłam.
- A więc facet. Opowiadaj.
Usiadł na stołku po zewnętrznej stronie baru i czekał.
- Chce żebym przeprowadziła się z nim do Londynu. Nie wiem co robić. Chcę tego, lecz muszę zdać egzaminy. Zresztą Zoey i tata...
- Rób to co każe ci serce. Jeśli chcesz lecieć, leć. Jeśli chcesz zdać egzaminy, to zdaj, a potem leć. Twój tata zrozumie, że chcesz wyfrunąć z gniazda, a Zoey? To duża dziewczynka i sobie poradzi.
Uśmiechnął się i odszedł. Dobrze wiedział, że ma rację. Ja też to wiedziałam.
Rano poszłam na zajęcia. Za kilka dni miały się odbyć próbne egzaminy, ale to mnie nie obchodziło. Była godzina dziewiąta, więc zwolniłam się z kilku zajęć i pojechałam an lotnisko.

DERECK
Siedzę na lotnisku i czekam. Mam godzinę do odlotu, a Effy wciąż nie ma. Może nie chce jechać, może nie chce mnie znać. Czuję się okropnie. Najpierw straciłem mamę, a teraz i ją. Dzwoni mój telefon. Tata. Odbieram:
- Halo?
- Wszystko już jest uszykowane. Jesteś jeszcze w Liverpoolu? - Pyta.
- Tak, czekam... - chciałem powiedzieć, że na Effy, jednak mówię – czekam na samolot.
- Okey, jak będziesz dolatywać daj znać.
Rozłącza się. Patrzę przed siebie i widzę Effy. Serce zaczyna bić mocniej i szybciej. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, lecz znika kiedy nie widzę jej bagażu. Pewnie przyszła się tylko pożegnać. Zauważa mnie i podchodzi niepewnie. Kiedy znajduje się blisko rzuca mi się w ramiona i tulę ją. Nie chcę jej puszczać, ale muszę.
- Dereck ja... - zaczyna, lecz jej przerywam.
- Nic nie mów. Nie możesz lecieć, rozumiem.
- Nie teraz – patrzę na nią zaszokowany – po egzaminach.
Całuję ją i żegnam się. Czuję się lepiej, ponieważ wiem, że chce przylecieć.

EFFY
Po zajęciach wróciłam do domu.
- Tato? - Zajrzałam do kuchni gdzie była jednak mama – gdzie jest tata.
- A może usiądziemy i porozmawiamy? - Spytała wesoło.
- Nie. Gdzie tata?
- Wyszedł na chwilę. Zaraz wróci.
Kiwnęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Po dziesięciu minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Zeszłam na dół i zobaczyłam tatę.
- Cześć- powiedział – jak ma się Dereck?
- Wyleciał dziś do Londynu. Chce zacząć od nowa. Na razie pomieszka u swojego taty nim nie stanie na własnych nogach.
Powiedziałam wchodząc za nim do kuchni. Odwrócił się w moją stronę i zapytał:
- Pewnie ci smutno?
- Nie – spojrzał na mnie dziwnie – ponieważ ja też wlatuję. Ale jeszcze nie...
- Co? - Oboje z mamą wytrzeszczyli na mnie oczy – nie możesz... nie możesz tak po postu wylecieć! A co z college? Pacą? Nami?!
- Nami? - Powtórzyłam głupio - tato, kocham cię. I mocno kocham Zoey, ale nie będę mieszkać z tą kobietą pod jednym dachem. Jej akurat nienawidzę, za to co zrobiła. Jeśli chodzi o college to go skończę. Po egzaminach lecę do Derecka.
Zostawiłam ich z głupimi minami i wróciłam do pokoju.
Po około godzinie wpadła Zoey.
- Chcesz mnie tu zostawić? Jak mama? - Mówiła z płaczem, po czym wtuliła się we mnie.
- Kochanie wybacz, ale nie mogę. Ty dasz sobie radę, ja nie.
- Kłamiesz. Gdybyś chciała wybaczyłabyś mamie.
- Nie potrafię. Nie chcę. Ty możesz. Ona może jeszcze naprawić relacje z tobą.
- Więc czemu chcesz wylecieć? - Popatrzyła na mnie.
- Nie mogę stracić Derecka. Przepraszam.

Wieczorem do baru wpadła Kat. Była zła, co było po niej widać.
- Jak możesz – zaczęła – jak możesz mnie zostawić dla jakiegoś faceta?
- Skąd wiesz?
- Skąd wiem? Nie wiem. Może twój ex mi powiedział. A wiesz co jest najgorsze?! Że zrobił to on, nie ty.
Kiedy w końcu się uspokoiła opowiedziałam jej wszystko. Nie chciała żebym wlatywała, ale wie że mnie nie zatrzyma. Postanowiłyśmy więc razem dobrze przygotować się do egzaminów. Oraz się należycie pożegnać.

Więc taka jest właśnie moja historia. Mamy dwudziesty drugi czerwca, a ja za godzinę mam samolot. Lecę do Dereck'a. Tata i Zoey zdążyli pogodzić się z moją decyzją. Wczoraj byłam w barze pożegnać się z Bary'm. Rano pożegnałam się z Kat. Dobrze zdałyśmy egzaminy. Jeszcze nie wie co chce robić, ale obiecała mnie dowiedzieć w Londynie. Obie płakałyśmy.
- Effy! - Woła mnie tata.
Schodzę do niego i Zoey oraz mamy, po czym ruszamy na lotnisko. Po dziesięciu minutach jesteśmy. Załatwiam wszystkie sprawy związane z odlotem i staję przed rodziną. Klękam przed Zoey i przytulam ją.
- Bede tęsknic – mówi.
- Ja też. Ale przylecisz niedługo z tatą? - Kiwa głową – kocham cię.
Całuję ją w czoło i wstaję. Przytulam tatę.
- Ja też będę tęsknić. Uważaj na siebie – mówi.
- Ty też. I na Zoey. Kocham cie.
- Ja ciebie też.
Patrzę na mamę i jedyne co mówię to:
- Uważaj na nich.
Widzę, że nie takiej reakcji się spodziewała, ale to nie moja wina. Jeszcze raz się żegnamy, biorę swój bagaż podręczny i idę do samolotu. W oczach mam łzy, ale cieszę się.

Kiedy docieram do Londynu i biorę swoje bagaże, wychodzę przed budynek należący do lotniska. Szukam Dereck'a. W pewnym momencie podchodzi do mnie jakiś mężczyzna i mówi:
- Effy? - Kiwam głową – tata Derecka. Miło mi cię poznać – uśmiecham się i ściskam jego rękę.
- Gdzie Dereck?
Wskazuje ręką przede mnie i widzę chłopaka idącego w moją stronę. Gdy tylko jest bliżej rzucam mu się w ramiona i mocno tulę.
- Cudownie znów cię widzieć. Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem – mówi i całuje mnie mocno, wolno i namiętnie.
Nie zwracam uwagi na gapiów. Cieszę się, ponieważ razem zaczynamy nowe życie. Wspólne.


KONIEC
Jak wam się podobało, możecie wyrazić swoją opinię w komentarzach? :)

9 komentarzy:

  1. świetne ;D czekam na kolejne opowiadanie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz juz kiedy bd nastepne opowiadanie ?:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie. chcę się w końcu zabrać za poprawę krzyku. jeśli wpadnie jakaś wena to zacznę pisać :)

      Usuń
  3. Kochana, po prostu niesamowite, ostatni i BOSKI kawałek.
    Naprawdę to lotnisko, te emocje...

    Czekam kochana z niecierpliwością.

    Życzę weny
    :**** Az

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dodasz coś nowego? Tak strasznie chciałabym znów przeczytać coś twojego autorstwa... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedługo. obiecuję. mam już koncepcję, główny wątek ale nie mam weny. do tego w końcu poprawiam krzyk :) dziękuje :>

      Usuń
  5. Mam małe pytanko ;d prowadzę photoblog z cytatami i opowiadaniami i chciałabym dodać twoje opowiadanie, oczywiście zostanie ono podpisane ;-)
    A tu link, gdybyś chciała podejrzeć bloga ;D http://www.photoblog.pl/tworczosczserca
    pozdrawiam i mam nadzieję, że się zgodzisz ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy dodasz coś nowego? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedługo zaczynam pisać nowe opowiadanie, wiec może za miesiąc :) zobaczymy :)

      Usuń