środa, 11 września 2013

empatia część 9

- Co ona tu robi? - Spytałam zaznaczając każde słowo.
- Witaj Effy. Naprawdę stałaś się piękną kobietą – powiedziała.
- Co ona tu robi? - Powtórzyłam pytanie – tato!
- Kochanie usiądź – pokręciłam głową z oczami pełnymi łez – twoja mama przyjechała, ponieważ...
Tata nie mógł wydusić z siebie słowa. Mama go wręczyła i rzuciła wesoło:
- Postanowiliśmy się zejść.
Wytrzeszczałam oczy jeszcze bardziej, ze złości nie pozwoliłam polecieć łzom. Wbiegłam na górę i trzasnęłam drzwiami. Nie mógł tego zrobić, nie teraz. Przecież... co z Luisą? Miałam mętlik w głowie. Próbowałam sobie wmówić, że to jakiś głupi żart. Zły sen, z którego zaraz się obudzę. Głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej. Przebrałam koszulkę, wypakowałam torbę i zbiegłam na dół. Kiedy chciałam wyjść, drzwi się otworzyły i weszła szczęśliwa Zo. Już czułam się źle, wiedząc co za chwilę się stanie. Weszła do kuchni i stanęła. Po czym powiedziała swoim słodkim głosikiem:
- Dzień dobry – ona nie wiedziała, ale za chwilę miała się dowiedzieć.
- Cześć Zoey. Jak ty wyrosłaś! - Powiedziała mama i uśmiechnęła się.
- Kim pani jest? - Spytała siostra.
Nikt nie raczył się odezwać. Łzy leciały mi po policzkach. Jeśli tata tego nie powiem, to zrobię to ja. A jeśli zamierza do niej wrócić, to odejdę z tego domu.
- Czemu płaczesz Effy? - Spytała tym razem mnie Zo.
- Ponieważ – zaczęłam pociągając nosem – nasz kochany tatuś zostawił Luisę dla tej... - nie mogłam znaleźć żadnego słowa, więc wydusiłam tylko – kobiety – ze słyszaną odrazą w głosie.
- Tato, czemu?
- Kiedyś to zrozumiesz – odparł tata.
- Powiedz jej – rzuciłam stanowczo, a kiedy nie zareagował, dodałam – powiedz jej!
- Zoey – zaczęła mama.
- Nie ty! - Krzyknęłam – on.
Wskazałam na tatę i wyszłam z domu. Znów trzasnęłam drzwiami. Musiałam iść. Nie wiedziałam tylko gdzie. Muszę z kimś porozmawiać. Nie mogę z Kat, jest z chłopakami na mieście. Adam? Wjechał. Dereck. Musiałam znaleźć Dereck'a. Kiedyś wspominał gdzie mieszka. Przypomniałam sobie, złapałam taksi i podałam adres. W dziesięć minut znajdowaliśmy się pod ładnym blokiem. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam. Miałam czerwone oczy od łez i suche usta. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Dereck w samych dresach. Miał wyrzeźbiony brzuch. Oparł się o framugę i patrzył na mnie dziwnie. Jakby jadowitym wzorkiem. Domyśliłam się...
- Wiesz? - Spytałam ledwo słyszalnie.
- Mamy nie ma. Pojechała do siostry się wyżalić – odparł smutny – ostrzegałem ją. Ale nie chciała słuchać – pociągnęłam nosem – czego chcesz? Nie jestem w nastroju.
Zwlekałam z odpowiedzią. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kiedyś opowiadałam mu o tatuażu i o mamie. Tylko wspomniałam. Tatuaż miał z nią jakiś związek, dlatego znał tę historię.
- Mama wróciła – wydukałam tylko i znów się rozpłakałam.
Jego postawa do mnie momentalnie się zmieniała. Wyprostował się, zrobił wielkie oczy i wziął mnie w ramiona. Zaczęłam płakać mocniej i głośniej. W końcu wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku i sam rzucił się obok. Gładził mnie po ramieniu, odgarniał włosy z czoła i nic nie mówił. W duchu mu za to dziękowałam. Zamknęłam oczy, przytuliłam się do niego bardziej i zasnęłam.

DERECK
Effy śpi. Jest przytulona do mnie, lecz widzę jak jej klatka piersiowa unosi się i opada. Byłem zły na jej tatę, a może i tez na nią. Jednak kiedy zobaczyłem ją w moich drzwiach... Była taka piękna i smutna. Chciałem zrobić coś, by nigdy więcej nie była smutna. By była tylko moja. Nie żebym był wrednym egoistą, ale cieszę się, że nasi rodzice się nie spotykają. Nie mógłbym znieść myśli, że ta dziewczyna, ta sama która leży obok byłaby tylko moją siostrą. Nie wytrzymałbym.
Przebudza się. Powoli otwiera zapłakane oczy i patrzy na mnie.
- Jak się czujesz? - Pytam troskliwie.
Przeciera oczy i mówi cicho:
- Przepraszam – patrzę na nią osłupiały – za mojego tatę.
- Przestań. To nie twoja wina. Może lepiej dla nas? - Pytam i puszczam jej oko.
Ku mojemu zaskoczeniu nie uśmiecha się.
- Chodzi o moją mamę – tłumaczy – nie chcę... nie chcę by wrócili do siebie. On na nią nie zasługuje. Przecież ona nas skrzywdziła, zostawiała, więc dlaczego nagle teraz chce wracać?
Głos jej się podnosi. Uspokajam ją, gładząc po głowie i całując w rękę, czoło i ramię.
- Wszystko będzie dobrze, ułoży się. Pomogę ci.
Mówię po czym ją całuję. Jej wargi są słone od łez, lecz i słodkie. Całujemy się w najlepsze. Moje ręce odnajdują drogę pod jej koszulką i gładzę kciukiem jej brzuch. Jej ręce wędrują po moich plecach. Zaczynam całować jej szyję, obojczyki, po czym znowu wracam do usta. Powoli przestaje, więc spoglądam na nią pytająco.
- Muszę... - chrząka – praca.
Mówi słodko i uśmiecha się. Daję jej szybkiego causa, po czym wstajemy.


EFFY
Do pracy podrzucił mnie swoim cadillakiem escalade, po czym otworzył mi drzwi i poszliśmy. Przeżyłam lekkie deja vu, tylko że zamiast Adam'a był Dereck. Może nawet byłam tym faktem uszczęśliwiona. Chwilę po nas przyszedł Bary. Zdziwił się, że zobaczył Dereck'a, lecz przedstawiłam ich sobie. Tak, mnie też było trochę dziwnie. Jeszcze wczoraj widział mnie z innym chłopakiem. O matko... Dereck pomógł mi wszystko przygotować. Czekałam aż o dziewiętnastej przyjdą pierwsi klienci i gdy tylko drzwi się otworzyły, odwróciłam się by przygotować kufle.
- Effy – powiedział zmieszany Dereck.
Odwróciłam się i zobaczyłam moją siostrę. Wybiegłam zza lady i kucnęłam przed nią, a Dereck obok. Dygotała z zimna i była cała przemoczona.
- Zoey, co ty tu robisz? Co się stało? - Pytałam.
- Przepraszam, ale nie mogłam. Ona tam jest. Nie wiedziałam co robić.
Odparła i przytuliła się do mnie.
Po dziesięciu minutach, kiedy trochę ją osuszyłam, posadziłam na stołku wewnątrz baru i zrobiłam ciepłe kakao.
- A tera mów – powiedziałam i zaczęłam zaplatać jej warkocza.
- Zachowywali się jak gdyby nigdy nic. Nie znam jej, dziwnie się czułam, kiedy do mnie mówiła. I jestem zła na tatę.
- Kochanie, tak mi przykro- powiedziałam i dałam jej całusa w czoło – tata wie, gdzie jesteś?
Pokręciła głową, po czym dodała cicho:
- Zamknęli się w sypialni – i spuściła wzrok.
- Zoey, chcesz zagrać w rzutki? - Spytał Dereck, jakby wiedział, że chcę zadzwonić.
Zo uradowana poszła z nim. Miły widok. Wyciągnęłam telefon i zanim zadzwoniłam zaczepił mnie Leo.
- Effy – zaczął, lecz mu przerwałam.
- Nic nie mów. Po postu się do mnie nie odzywaj. Nie bez potrzeby.
Poszedł na zaplecze, a ja wybrałam numer taty i wcisnęłam połącz. Odebrał po czterech sygnałach, w oddali było słychać śmiech mamy. Byłam zła.
- Halo? - Spytał.
- Czy wiesz, gdzie jest teraz twoja córka?
- Jesteś w pracy.
- A ta druga córka?
- Siedzi na górze.
- Mhm... Pozostań dalej w takim przekonaniu.
Rozłączyłam się. Nie minęły dwie minuty gdy telefon znów zawibrował i odebrałam.
- Gdzie jest? - Spytał roztrzęsiony tata.
- Przyjechała do mnie do pracy – odparłam spokojnie – jest za mała żeby sobie z tym poradzić. Dereck ją później odwiezie, nie martw się. I nie przyjeżdżaj.
Dodałam na koniec i znów się rozłączyłam. Mimo że byłam na niego wściekła, nie mogłam mu tego robić. Wciąż był moim tatą i mocno go kochałam.
Wrócił Dereck z Zo. Mała usiadła na stołku obok niego i piła swoje kakao. Po chwili przyszedł też Leo.
- Idź po zamówienie do tamtego stolika – powiedziałam do niego i wskazałam stolik.
- I co? - Spytał Dereck, kiedy Leo odszedł.
- Mam prośbę, odwieziesz ją?
- Jasne – uśmiechnął się i dodał – dla ciebie wszystko.
Leo akurat to usłyszał i widziałam po nim, że jest wściekły.
- Nie chcę wracać – wtrąciła nagle Zo.
Popatrzeliśmy po sobie z Dereck'iem i powiedziałam:
- Okey, jeszcze nie.
Uśmiechnęła się i patrzyła jak pracuję.
Około dwunastej zasypiała, więc Dereck wziął ją na ręce i wyszliśmy przed bar. Wyglądali naprawdę słodko. Posadził ją na tylne siedzenie i zapiął pas.
- Effy – rzuciła cicho Zoey – proszę jedź ze mną. Nie chcę sama – mówiła sennym głosem.
- Nie dasz rady się zwolnić dziś? Jest Leo, da sobie radę – spytał Dereck i miał rację.
Powiedziałam im, żeby zaczekali i wróciłam do baru.
- Bary, mogę wrócić dziś? - Uniósł pytająco brwi – problemy rodzinne.
- Jasne mała. Leć.
Uśmiechnął się, więc poszłam do szafki po swoje rzeczy. Kiedy wychodziłam Leo mierzył mnie wzrokiem i flirtował z jakąś zalaną blondynką. Podeszłam do Dereck'a i zobaczyłam jak się uśmiecha. Otworzył mi drzwi i zanim usiadłam koło Zoey, powiedziałam:
- Dziękuję. Bardzo.
Uśmiechnął się szerzej i wsiadłam. Kiedy sam usiadł za kierownicą, ruszyliśmy.
Dereck wniósł małą na górę. Wskazałam mu mój pokój. Położył ją na materacu. Zdjęłam jej kurtkę i buty. Miała dresy i koszulkę z krótkim rękawem, wiec mogła tak spać. Do mojego pokoju wpadł tata.
- Tak się cieszę – zaczął i chciał podejść do Zo.
Stanęłam mu na drodze i wiedziałam, że łamię mu w ten sposób serce.
- Zostaw – z trudem wypowiedziałam te słowa – zostaw to do jutra.
Kiwnął głową i zwrócił się do Dereck'a.
- Cześć.
Ten tylko kiwnął mu głowa, więc tata wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- To ja już będę leciał – podszedł do mnie i chyba chciał mnie pocałować, lecz po prostu tak staliśmy. Nie chciałam by sobie szedł, dlatego zaproponowałam by został. Zgodził się i zdjął koszulkę. Znów mogłam podziwiać jego umięśniony brzuch i klatę. Sama zdjęłam spodnie, lecz założyłam desy. Koszulki nie zmieniałam, tylko spod spodu zdjęłam stanik i wcisnęłam się pomiędzy Dereck'a a Zo.
Przytuliłam się do chłopaka. Po chwili poczułam jak Zo mnie tuli, więc jednak odwróciłam się i także ją tuliłam. Dereck za to wtulił się w moje plecy i zasnęliśmy. 


kolejna część w sobotę :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz