Było
dziesięć po szóstej, kiedy zjawił się Leo. Pokazałam mu
wszystko i co chwila pytałam czy jet pewny tej pracy. Chciałam go
przekonać żeby odszedł. Może i jestem egoistką, ale nie
wytrzymam z nim tak długo. Postanowiłam, że dam mu niezły wycisk.
O
dziewiętnastej jak to wiadomo zaczęli pojawiać się stali klienci.
Bary powiadomił mnie, że dziś też się spóźni. Pierwsi klienci
podchodzili często do baru by coś zamówić i zamienić ze mną
parę zdań. Dwóch starszych panów podeszło i tym razem. Znałam
ich imiona, lecz rzadko ich używałam.
-
Witaj Effy, kto to jest? - Spytał jeden z nich.
-
Nowy nabytek – odparłam ze śmiechem i zwróciłam się do Leo –
dwa piwa.
-
Skąd wiesz, przecież nie zapytałaś – odparł, ale zrobił to o
co prosiłam.
-
Widać, że nowy – powiedział drugi z nich.
Zaśmialiśmy
się, wzięli piwo i usiedli do stołu. Włączyłam telewizję na
kanale z wiadomościami, lecz trochę ściszyłam.
-
Jest coś takiego jak stali klienci – wytłumaczyłam Leo, który
bacznie mi się przyglądał – co?
-
Nic, po prostu uważam, że jesteś za piękna by tu pracować.
Westchnęłam
i poszłam do toalety.
Dochodziła
dwunasta, a ludzi było pełno. W telewizji puszczali transmisję na
żywo z jakiegoś meczu, więc zebrały się tłumy, by wspólnie
oglądać. Cieszyłam się, bo może dzięki temu Leo odechce się tu
pracować. Nie lubił zbytnio głośnego tłumu, a tu nie mógł
narzekać. Nie zawsze nadążał, rozlewał piwo kiedy zanosił do
stolików, więc ja to przejęłam. Przyszedł Adam z kolegami oraz
Dereck, też z kolegami. Usiedli do stołów obok siebie. Podeszłam
najpierw do stołu, gdzie siedział Adam. Uśmiechał się, lecz to
nie był zbyt przyjemny uśmiech.
-
Cześć, co podać? - Spytałam.
-
Jesteś w menu? - Spytał jeden z nich, a reszta się zaśmiała.
Nie
było to zbyt miłe, zwłaszcza, że Adam też się śmiał, ale
przecież umiałam sobie z takimi sprawami radzić.
-
Jeszcze nie – odparłam i znów ryknęli śmiechem.
Złożyli
zamówienie, zaniosłam je do Leo, a on spytał zanim odeszłam.
-
Czemu mu na to pozwoliłaś?
Bary
stał obok i się zaśmiał. Zaczął tłumaczyć mu `naszą`
strategię, a ja podeszłam do stolika Dereck'a. On z kolei uśmiechał
się łagodnie i tak seksownie.
-
Cześć – powtórzyłam – co dla was?
-
Cztery piwa.
-
Coś jeszcze?
-
Powiedział bym to samo co on, ale nie jestem takim dupkiem –
odezwał się Dereck.
-
Daj spokój - powiedziałam łagodnie – on nie jest ważny.
Znów
uśmiechnął się tak słodko, że serce mi przyspieszyło. Wróciłam
do baru i wzięłam zamówienie dla stołu Adam'a.
LEO
Eff
bierze tacę z pięcioma piwami i zanosi do stolika, przy którym
siedzi ten nowy z klasy. Nie wiem czemu nie lubi jak mówię Eff.
Przecież to brzmi tak seksownie. Chcę ją odzyskać, bardzo, ale
nie chcę jej denerwować, dlatego nie mówię tak przy niej. Idzie i
porusza swoimi biodrami w rytm muzyki, która cicho wydobywa się z
radia. Jest taka piękna i seksowna, że jedyne oczyma marzę to
rzucić ją na łóżko. Nie żebym był jakiś zboczony, ale mam te
swoje dziewiętnaście lat i moje hormony szaleją. Czy to dziwne, że
mam ochotę na seks? Nie. A że z Effy? Nie. Wiem, że każdy facet
na uczelni jej pragnie. Wiem nawet co niektórzy robią przy jej
zdjęciu...
Wraca.
Ma uśmiech na twarzy, lecz nie wiem czy jest szczery. Po drodze
rozmawia z różnymi facetami. Dziwne trochę, no ale pracuje tu
jakiś czas. Stawia tacę na blacie, a ja kładę kolejne cztery piwa
dla Dereck'a i jego kolegów.
-
Może ja zaniosę? - Pytam.
-
Nie, dam radę.
Po
czym odchodzi. Wyczułem w jej głosie jakby coś ją ciągnęło do
tego Dereck'a. Widziałem to też na imprezie kilka dni temu. Mimo
jej twierdzeń, że są tylko przyjaciółmi nie wierzę. Czuję, że
między nimi jest coś więcej. Muszę to popsuć, jest zbyt dobrym
konkurentem. Nie mogę jej znowu stracić. Odzyskam ją za wszelką
cenę.
Wraca
i staje obok mnie. Patrzy na mnie, a ja się uśmiecham. Powoli
odwzajemnia uśmiech i odwraca głowę. Zaczyna wycierać blat. Po
chwili orientuję się, że ciągle się na nią gapię. Zwraca mi
uwagę:
-
Czemu tak patrzysz?
-
Nie wiem – odpowiadam – jak ma się Zoey?
Zaskakuję
ją tym pytaniem. Punkt dla mnie.
-
Dobrze. Cieszy się, że tata znalazł dziewczynę – rozmowa robi
się swobodniejsza, a ja staram się znajdować bliżej niej.
- A
ty? - Pytam i nasze twarze znajdują się blisko.
-
Przestań – mówi stanowczo kładąc rękę na mojej piersi –
przestań to robić. Nie uda ci się.
-
Tak myślisz?
Patrzy
na mnie wielkimi oczami. Całuję ją, lecz to nie trwa długo.
Odpycha mnie i wymierza policzek, po czym rzuca ścierką i wychodzi.
EFFY
Siedziałam
na murku i paliłam papierosa. Byłam zła. Zła? To mało
powiedziane. Byłam wściekła! Wiedziałam, że praca z Leo będzie
trudna, no ale posunął się za daleko. Co on sobie myślał? Nie,
stop. On chyba nic nie myślą. Skompromitował mnie. A na domiar
złego jest to, że Adam, Dereck i kilka innym osób to widziało. Po
chwili Adam usiadł koło mnie i utknął swoje zielone oczy w
moich.
-
Nie bądź zła. Większość facetów na ciebie leci. Dziwisz się?
Jesteś naprawdę ładną dziewczyną.
-
Przestań – powiedziałam cicho, lecz stanowczo – przestań
mieszać mi w głowie.
- To
ty mieszasz mi.
Wyrzuciłam
papierosa. Spojrzałam przed siebie i zamknęłam oczy. Chciałam się
uspokoić, a wciąż mną miotało. Zewnętrznie i wewnętrznie.
Pomyślałam o Adam'ie, ale to nie pomogło. Zaryzykowałam więc i
pomyślałam o Dereck'u. O tym jaki był miły, o jego oczach,
uśmiechu. I tych ustach. Poczułam się lepiej. Otworzyłam oczy i
spojrzałam znów na Adam'a.
-
Widzisz, już się uspokoiłaś.
-
Dzięki.
-
Ale to nie moja zasługa. Tylko Derecka – powiedział, a ja
wytrzeszczałam oczy – potrafię odczuwać ludzkie uczucia, jeśli
są wyjątkowo głośne. Twoje są, dlatego wiedziałem zawsze co
czujesz. I wiem teraz.
Nie
patrzyłam na niego, nie mogłam. Nie wiedziałam co myśleć.
-
Nie martw się. Wyjeżdżam jutro. To co chciałaś, między nami...
nie udałoby się. Naprawdę jesteś zakochana w Derecku.
-
Adam...
Zaczęłam
lecz przerwał mi pocałunkiem. Jego usta były zimne i smakowały
piwem. Pocałunek był długi i wolny. Kiedy się oderwaliśmy
powiedział:
-
Chciałem to zrobić – uśmiechnął się i wyprostował – żegnaj
Effy. I powodzenia.
Po
czym poszedł w ciemność i zniknął. Siedziałam jak idiotka
trzymać palec na wargach. Nie wiedziałam, nie pojmowałam co się
przed chwilą stało. Czy on... On właśnie mnie... Pocałowaliśmy
się. Ale on wyjeżdża. Nie wiem czy mam się cieszyć, ponieważ
będę mogła się skupić na Dereck'u, czy... Na razie nie chcę o
niczym myśleć.
Po
chwili jednak Dereck wyszedł z baru i rozglądnął się wkoło. Gdy
mnie ujrzał podszedł i kucnął przede mną. Był taki przystojny i
kochany...
-
Wszystko w porządku?
Spytał,
gdy wezbrały mi łzy w oczach. Nie mogłam z nim być, to było
najtrudniejsze. Nie wiedziałam co robić, a pragnęłam go z całych
sił. Nic nie mówiąc wtuliłam się w niego. Łzy leciały mi cicho
po policzkach, a on gładził moje włosy. Wyciągnął mnie na
długość swojego ramienia i zarzucił za ucho kosmyk włosów.
-
Będzie dobrze.
Powiedział
po czym pocałował mnie w czoło. To było tak słodkie, że serce
rozdarło mi się na pół. Kiwnęłam głową i wróciliśmy do
środka.
Na
następny dzień profesor powiadomił nas, że Adam się
przeprowadzi. Kat spojrzała na mnie porozumiewawczo, a ja tylko się
uśmiechnęłam. Odwiozła mnie wczoraj do domu i wszystko jej
opowiedziałam. Na lunchu szukałam Dereck'a lecz nigdzie nie mogłam
go znaleźć. Bolała minie głowa, więc zwolniłam się z dwóch
ostatnich zajęć i pojechałam do domu. Kiedy weszłam doznałam
szoku. W kuchni z moim tatą siedział nie kto inny jak moja matka.
Stanęłam jak wryta i czekałam.
Tak się zastanawiam, następna część jutro? :)
+ co myślicie o wypowiedziach z różnych bohaterów? :D
http://ask.fm/lollelita w razie pytań
Jak dla mnie to fajnie że coś takiego wprowadziłaś.:) a nastepna cześć. jak najbardziej tak dziś.!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział :-)
OdpowiedzUsuń