-
Calypso schowaj się – usłyszałam.
Mama
krzyczała. Znowu. A ja miałam osiem lat. Znowu. Śni mi się ten
sam koszmar. Po raz kolejny od kilku dni.
Stoję
tam, jestem obecna w tym śnie i nie tylko jaka mała dziewczynka,
ale też dziesięć lat potem.
Wiem
co się stało wcześniej, mimo że we śnie tego nie było. Wioska
została splądrowana przez złego czarodzieja. Chciał on zawładnąć
całą Białą Krainą. Wszystko wkoło się paliło. Mama schowała
mnie w piwnicy jednego z domów. Nie sądziła jednak, że zobaczę
coś co odcisnęło piętno na mojej słabej psychice.
Stałam
obok siebie jako ośmiolatki i patrzyłam. Na mnie i na świat za
kratami okna. Mimo że pamiętam ten obraz bardzo dokładnie na
jawie.
Wszystko
wkoło pokryła jeszcze większa dawka ognia. Jednak nie z
przeklętych czarów, ale z istoty wielkiej i potężnej, strasznej i
niespotykanej od stu lat jak głosiły legendy. Ale się przebudził.
Każdy inaczej go nazywał, jednak za każdym razem słyszałam złe
określenia, potworne.
Na
wioskę spadł deszcz ognia. A sprawcą był nikt inny jak potwór o
łuskowatej i pancernej skórze, czarno-czerwony jakby to były
kolory śmierci, zsyłający jedynie zło.
I
wtedy widziałam go właśnie ja. Zauważyłam jednak zupełnie coś
innego od tego co słyszałam z opowieści. Potwór nie walczył z
wioską, on walczył z czarnoksiężnikiem. Został ranny w obronie
naszej Krainy i odleciał, a magik zniknął i ukrywał się by teraz
powrócić. Lecz nie wiem czy potwór wróci by znów uchronić Białą
Krainę przez nim. Z każdym razem kiedy śnię ten sen szkoda mi
potwora, bo nikt nie widział prawdy. Prawdy że to smok próbował
nas ocalić. I żadna z tych osób się o tym nie dowie. Ani moi
rodzice, ani brat, ani sąsiedzi. Nikt.
Ponieważ
tylko ja przeżyłam.
A więc, tak przed wakacyjnie jedziemy z nowym, krótkim opowiadaniem. Części będą krótkie, ale dodawane częściej, w zależności od odwiedzin. Mam nadzieję że wam się spodoba. Postanowiłam spróbować czegoś nowego :)
Także na chwilę obecną prolog, jutro po 20 wrzucę część pierwszą :)
Dawajcie znać co sądzicie, jak się zapowiada :)
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz