Po
długiej i męczącej wymianie zdań z moimi nowymi towarzyszami
podróży ustaliliśmy, że nie jestem wiedźmą. To dobra nowina i
dzięki temu mogę iść o własnych siłach, chociaż po ciężkiej
wędrówce po wzgórzach zaczynałam tęsknić za łajnem…
Jednak
wciąż jestem skuta, bo mi nie ufają. A kiedy zaproponowałam, żeby
mnie puścili bo nie jestem im do niczego potrzebna, przestali się
do mnie odzywać.
Dochodził
wieczór, kiedy Aiden znalazł jaskinie i rozpalił ognisko, byśmy
mogli spać przy ogniu. Napoił konie, które ciągnęły mój powóz
i wszyscy usiedliśmy wkoło zajadając królika.
-
Czemu masz takie dziwne imię i wyglądasz inaczej od reszty skoro
jak twierdzisz jesteś normalną dziewczyną? - Spytała Mika.
Wyrzuciłam
kości psu, który wędrował za nami od dłuższego czasu, ale nikt
nie miał sumienia go odpędzić i odpowiedziałam:
-
Z tego co pamiętam moi rodzice lubili dziwne imiona. Mama pochodziła
z innej wioski. Mojego brata nazwali Roden, a psa Herk. Co do koloru
włosów to nie wiem, ale mama zawsze mi powtarzała mi, że blond
oznacza wyjątkowość – uśmiechnęłam się do niej słodko, a
ona zmierzyła mnie wzorkiem i odeszła na bok.
-
Co się stało z twoimi rodzicami? - Spytał nagle Liam, a mnie
zatkało.
Nigdy
nikomu nie mówiłam o tym co mi się przytrafiło dziesięć lat
temu. Nie miałam komu. Nigdy przecież nie zawierałam przyjaźni.
Mam swój własny obrany cel.
Przełknęłam
ślinę, przeciągnąłem się na tyle na ile pozwoliły mi więzy i
spytałam ignorując Liama:
-
Możecie mnie puścić? Ustaliliśmy, że wiedźmą nie jestem, więc
nie jestem wam także potrzebna. A mam do załatwienia swoje własne
sprawy i tak jakby nie miałam w planach wpaść w czyjeś ręce.
-
Nie – odpowiedział Aiden, a kiedy patrzyłam na niego dość
wyczekująco dodał – jest nagroda za twoją głowę. Znaczy za
ciebie całą, żywą.
-
Co? - Poderwałam się na równe nogi, aż pies na mnie spojrzał, po
czym wrócił do obgryzania kości – jak to nagroda za mnie? To
chyba jakaś pomyłka, jesteście bandą…
Liam
nie pozwolił mi dokończyć wręczając do ręki kartkę. Był na
niej mój wizerunek i informacja że jeśli ktoś doprowadzi mnie do
władz Silmy, czyli głównego miasta Białej Krainy, zostanie
uhonorowany i solidnie nagrodzony. Oczywiście pieniężnie.
Dodatkowa notka: podejrzewana o uprawianie magii.
Zaśmiałam
się i wrzuciłam kartkę do ogniska. Chłopcy od razu wstali.
-
To jakieś bzdury. Nie uprawiam magii i jeśli chcecie mnie oddać
władzom to spalą mnie na stosie. Za bycie niewinną.
-
Ona może mieć rację – powiedziała nagle Mika – przecież nie
możemy im jej oddać. Co jeśli mówi prawdę? Będziemy współwinni
jej śmierci.
-
A co jeśli nie mówi prawdy? - Żachnął się Liam.
-
Och litości. Ty chyba nigdy nie widziałeś jak wygląda wiedźma,
albo czarownica praktykująca nawet białą magię. Nie są ani
trochę do mnie podobne. Nie mamy nic wspólnego.
-
Widziałaś kiedyś wiedźmę? - Liam chyba chciał mi powiedzieć
niezłe kazanie, ale go wyprzedziłam i od razu odparłam:
-
Tak i to nie jedną. Miałam z nimi styczność, walczyłam z nimi i
ledwo uniknęłam śmierci. Wiem jak je rozpoznać, co potrafią i
jak wiele krzywdy mogą wyrządzić jednym kiwnięciem palca.
Spotkałam na swej drodze więcej istot niż ci się może wydawać
począwszy od dziecka, więc nie mów mi o tym co znam lepiej od
ciebie.
Cała
trójka patrzyła na mnie ze współczuciem i dziwnym szacunkiem.
Nagle podeszła Mika, uwolniła mnie z więzów i powiedziała:
-
Jesteś wolna. Powodzenia.
tada da da damm....
jak wam się podoba do tej pory? mile widziane komentarze :)
Następna część w sobotę do godz. 16:00
xoxo
Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń+ dodało Ci się 2 razy to samo w tekście :)
Dziękuję + poprawione :))
Usuń