Obudziłam
się gwałtownie cała zlana potem. Rozejrzałam się dookoła, lecz
był ciemno. Nie pamiętałam nic z poprzedniej nocy. Tak jakby ktoś
przywalił mi w tył głowy. I jak na zawołanie poczułam ból.
Przeciągnęłam
się i spróbowałam wstać. Jednak moje ręce i nogi krępowały
łańcuchy, a mój prowizoryczny pokoik nagle się poruszył.
-
Jestem zamknięta i skuta w wozie – skomentowałam na głos i
zawołałam – halo! Wypuścicie mnie! Pomocy!
Usiadłam
zrezygnowana, kiedy powóz się zatrzymał.
Ktoś
otworzył tył klatki i do środka wleciało trochę słońca i
świeżego powietrza. Dopiero teraz poczułam, że w środku
śmierdziało łajnem.
-
Obudziła się – usłyszałam męski głos.
Drzwi
czy coś na ich wzór otworzyły się do końca i zobaczyłam dwóch
chłopaków, na oko trochę starszych ode mnie i dziewczynę, która
prawdopodobnie była w moim wieku.
-
Kim jesteście? - Spytałam.
-
Jak masz na imię? - Spytał chłopak stojący na prawo, chyba
straszy od tego drugiego.
-
Pierwsza zadałam pytanie – wszyscy spojrzeli po sobie, więc
dodałam – kim jesteście i czemu mnie skuliście?
-
Jestem Mika – odpowiedziała dziewczyna i wskazała na chłopaków
– a to jest Aiden (to ten straszy, który nie opowiedział na moje
pytanie) i Liam (który do tej pory był cicho). A ty?
Dziewczyna
miała czarne krótkie włosy, duże, błękitne oczy, które ładnie
współgrały z jej mleczną cerą. Liam był niższy od tego
drugiego, jednak widać było że był postawniejszy, szerszy w
barkach i miał cudowne, brązowe oczy. Aiden był za to trochę
wyższy i miał lekki zarost, założyłam więc że jest jego
starszym bratem. Co by się zgadzało bo nawet mieli tak samo
zaczesane włosy i tak samo zakładali ręce na piersi.
-
Jestem Calypso – odpowiedziałam wreszcie – czemu mnie
związaliście?
-
Widzieliśmy jak władasz magią – zaczęła dziewczyna, lecz
przerwała kiedy zaczęłam się śmiać.
Każdy
kto po raz pierwszy spotyka mnie na swojej drodze tak sądzi.
Cofnę
się trochę wstecz. Żyjemy w dziwnych czasach. Czarownice, ogry,
krasnale i inne postacie z bajek jak dla dzieci rządzą naszym
światem. Jednak magia jest najpotężniejsza i najbardziej
znienawidzona. Jeśli przyłapało się kogoś na uprawianiu magii
zostawał on natychmiast spalony na stosie. Nie jestem czarownicą
ani tą dobra, ani złą. (Owszem istnieją dobre, spotkałam je).
Pochodzę z biednej rodziny i wioski, która została spalona.
Jednakże jestem blondynką o zielonych oczach co – nie wiem czemu
– przez większość jest uważane za klątwę. Dziewczyna powinna
mieć ciemne włosy, a każdy odmienny kolor, w tym wypadu blond,
świadczył o magii. Zaś zielone oczy u kobiet znaczyły obcowanie z
diabłem. Największa głupota jaką świat mógł spotkać, na
dodatek większość ludzi w to wierzy. Dlatego więc, jak jestem w
nowej wsi wszyscy chcą spalić mnie na stosie.
Staram
się nie wyróżnić i unikać takich rzeczy, często nosząc kaptur,
raz nawet ubrudziłam włosy bo bałam się o życie.
Jednak
z czasem nauczyłam się dbać o siebie i walczyć o to co mi się
należy. Nie wędruję przecież od wioski do wioski by marnować
czas, albo zakładać rodzinę.
Wędruję,
bo szukam smoka. Tego, który mnie ocalił.
Kolejna część w czwartek, postaram się dodać przed 15:00 :)
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz