piątek, 16 stycznia 2015

Dom strachu.

   Stoisz przed wejściem do tego strasznego, opuszczonego domu. Przegrałeś zakład i teraz musisz
wejść. Wiesz, że koledzy stoją za tobą i czekają. Nie możesz okazać się tchórzem, poddać się i przegrać. Prawda?
   Spoglądasz na zegarek na ręku, trzecia w nocy.
   Co wam strzeliło do głowy!
   Naciskasz na klamkę i otwierasz wrota do ciemnego holu. Czujesz silny zapach stęchlizny, który wykręca ci żołądek, ale się nie poddajesz. Przełykasz gulę w gardle i robisz krok naprzód.    Niepewnie wchodzisz do środka i po chwili słyszysz trzask.
   Odwracasz się gwałtownie i nie widzisz nic. Drzwi się zamknęły. Twój oddech przyspiesza, pocą ci się ręce i zaczynasz stąpać z nogi na nogę. Czujesz podmuch wiatru na twarzy i po chwili wszystkie światła się zapalają. Rozglądasz się wkoło i oceniasz dom.
   Stare meble zachowane w idealnym stanie, bez grama kurzu na wierzchu. Tak jakby ktoś tu sprzątał, a przecież budynek stoi opuszczony od dziesięciu lat. Patrzysz na ściany, z których odchodzi farba. Wiszą stare, rodzinne obrazy i czujesz się jak w jakimś pieprzonym horrorze.
Nim reagujesz kierujesz się ku schodom wiodącym na piętro. Szerokie, potężne i groźne. Ale przecież to tylko zwykłe schody. Wyłożone czerwonym dywanem.
   Przypominasz sobie o zadaniu. Musisz wejść na górę, podejść do okna i pomachać kolegom. Wtedy będziesz mógł wyjść z tego cholernego domu.
   Wchodzisz już na czwarty stopień, kiedy nagle słyszysz śmiech dziecka. Zatrzymujesz się w pół kroku, sztywnieją ci mięśnie, ręka kurczowo trzyma się poręczy. Czekasz na ciąg dalszy tego śmiechu, lecz nic się nie dzieje. Dochodzisz do wniosku, że to tylko twoja wyobraźnia. Wypuszczasz powietrze z płuc i ruszasz dalej. Po kolejnych czterech krokach znów słyszysz ten sam dźwięk. Po jeszcze kolejnych wiesz, że to nie twoja wyobraźnia. Przepocony od strachu dochodzisz na górę. Dajesz sobie chwilę na złapanie oddechu i rozglądasz się. Na prawo jak i na lewo widzisz korytarz z parą drzwi. Decydujesz się na prawą stronę. Wolnym krokiem ruszasz do pierwszych drzwi. Otwierasz je i mrozi ci krew w żyłach. To pokój dziecięcy. Stoisz wpatrzony w łóżeczko, różowe zabawki i okno.
   Okno! Tak!
   Podbiegasz i widzisz swoich kolegów. Zaczynasz walić w szybę, ponieważ okno nie chce się otworzyć. Jednak oni niczego nie słyszą i nie widzą. Zrezygnowany odwracasz się i widzisz dziewczynkę. Stoi w progu pokoi i patrzy prosto na ciebie. Nie wiesz co zrobić. Jesteś sparaliżowany strachem. Dziewczynka wyciąga umazaną rączkę. To pewnie keczup, myślisz, ponieważ maź jest czerwona. Nie chcesz zatruwać sobie głowy, że to krew.
   Dziewczynka wskazuje na ciebie, wyciera rączkę o różową sukienkę zostawiając na niej ślad i ucieka głośno się śmiejąc. Jesteś pewien, że ten śmiech zostanie ci w głowie do końca życia.
Ruszasz do wyjścia i kiedy wiesz, że na korytarzu nie ma nikogo pędem zbiegasz na dół. Dobiegasz do drzwi, lecz mimo twoich starań one nie chcą się otworzyć. Walisz w nie pięścią. W końcu ustępują i wypadasz na chłodne powietrze.
   Koledzy podbiegają do ciebie i zadają mnóstwo pytań. Na żadne nie odpowiadasz. Mijasz ich i idziesz prosto do domu. W głowie ciągle kotłuje ci się śmiech tej małej dziewczynki.
   Wchodzisz do domu i idziesz prosto do łóżka. Po kilku minutach zasypiasz.
   Otwierasz oczy i czujesz zapach stęchlizny. Wiesz, że coś jest nie w porządku. Patrzysz na zegarek. Jest trzecia w nocy. Ale jak to? Spałeś równe dwadzieścia cztery godziny?
   Wiesz, że coś jest nie w porządku. Wstajesz i idziesz do łazienki. Zaspany otwierasz drzwi i nim zdążysz się zorientować wchodzisz do tego domu.
   Co jest grane?!
   Nagle się rozbudzasz, odwracasz się z zamiarem wrócenia do łóżka, lecz za tobą nie ma żadnych drzwi. Przed sobą widzisz tylko te cholernie potężne schody, wyłożone czerwoną wykładziną.
   Myślisz, że to zły sen.
   Na pewno.
   Wchodzisz na pierwszy stopień i zapiera ci dech w piersi. Słyszysz śmiech. Śmiech małej dziewczynki. Dochodzi do tego tupot małych nóżek. Odwracasz się i widzisz drzwi wejściowe. Podbiegasz do nich i z całych sił pchasz. Lecz one nie chcą się otworzyć.
   Odwracasz głowę. Na szczycie schodów widzisz małą dziewczynkę w różowej sukience, z czerwoną plamą. Pchasz mocniej i tym razem drzwi ustępują. Lądujesz na łóżku.
   Nie wiesz co się dzieje, lecz wiesz jedno – jesteś w swoim pokoju, bezpieczny. Spoglądasz na zegarek. Trzecia zero jeden. Kładziesz się i po chwili zasypiasz.
   Otwierasz oczy i czujesz zapach stęchlizny. Wiesz, że coś jest nie w porządku. Patrzysz na zegarek. Jest trzecia w nocy...




Opowiadanie wysyłałam na konkurs, niestety... ;)
xoxo





2 komentarze:

  1. Muszę przyznać że jest to najlepsze opowiadanie zaraz po "krzyku.."! Gratuluję ;-)

    OdpowiedzUsuń