Kolejne
dni mijały tak samo. Śniadanie na stacji, cały dzień w drodze,
sen, wymiana kierowcy i znowu śniadanie na stacji. Czułam, że Are
dostaje świra. Nigdy nie był tak długo w zamkniętej przestrzeni.
Zawsze byliśmy wystawieni z każdej strony, ale nigdy nie
napotkaliśmy zombie. Zbliżaliśmy się powoli do celu, a ja
bardziej poznawałam się z Nathan'em i Max'em. I coraz bardziej Max
zaczynał mi się podobać. A Liv wkurzać.
Pewnego
wieczoru musieliśmy zajechać do miasta, by zatankować. Nie
zrobiliśmy tego rano, bo nie było potrzeby. Teraz kiedy każdy
załatwił swoje potrzeby lokujemy się w aucie. Ale Are stoi prosto
z założonymi na piersi rękami i nie wsiada. Wiem na co się
zapowiada.
-
Are, nie zaczynaj – mówię na wstępie.
-
O co chodzi? - podchodzi do nas Nathan, a Max wysiada z auta, ale
wciąż jest po drugiej stronie.
-
Chcę spać w domu – mówi brat, a pies z lojalności staje prosto
obok niego z uniesioną do góry głową – albo nie jadę.
-
Are – chcę go ostrzec, by nie stawiał ultimatum bo tego nie
nienawidzę, lecz Max mnie wyprzedza.
-
Okey – wszyscy patrzymy na niego. Liv wściekła, a ja i Nathan
zaskoczeni, a Are podejrzliwy – twoja siostra się na tym zna, więc
siądzie za kierownicą i wybierze odpowiedni dom, zgoda?
-
Zgoda – odpowiada i wsiada zamykając drzwi.
Wymieniam
się z Max'em miejscami i mierzę go wzrokiem przy mijaniu.
Liv
wciąż siedzi na miejscu pasażera i mierzy mnie wzrokiem.
Przejeżdżam dwie przecznice i widzę ładny, zadbany domek
jednorodzinny. Parkuję i wszyscy wysiadamy.
-
Sprawdzisz? - pyta Are ciągnąć moją koszulkę.
-
Tak – odpowiadam i dodaję – zaczekajcie tu wszyscy.
-
Pójdę z tobą – proponuje mi, lecz tłumaczę mu, że zawsze sama
sprawdzam domy, bo wtedy Are spokojnie w nich śpi – dziwne, ale
okey.
Wchodzę
po schodach i pcham drzwi. Nie chcą się ruszyć i nie muszę
zgadywać dlaczego. Jakieś ciało je przygwoździło. W końcu
jednak je otwieram, wrzucam ciało do jakiegoś pomieszczenia i
zastawiam klamkę krzesłem. Wtedy Are wie, że do tych pomieszczeń
nie wolno wchodzić. Sprawdzam mały salon, kuchnię, drzwi od
podwórka i je też barykaduję. Odkąd wierzę w istnienie zombie,
ciężko będzie mi zasnąć w nieruchomym celu. Idę na górę i
sprawdzam łazienkę, dwie sypialnie i jakiś schowek. Zero trupów,
zero zombie i zero niebezpieczeństwa. Ostatnie co sprawdzam to stan
sprzętu, szczelność okiem i czy jest światło. Lodówka i inne
sprzęty kuchenne dawno się zepsuły, światła też nie ma, ale w
schowku znajduję lampy naftowe. Dwie. Wystarczą. Znajduję zapałki
w szufladzie w kuchni i kładę to wszystko na blacie. Okna są
wystarczająco szczelnie, więc wychodzę przed dom.
Unoszę
da kciuki do góry i uśmiecham się szeroko. Zawsze tak robię.
Nawet gdy nie mam na to ochoty i jestem zmęczona. To nasz znak. Mój
i Are.
Wpuszczam
wszystkich do środka i gdy Max mnie mija znacząco się uśmiecham.
Kiedy wchodzę ostatnia i barykaduję za nimi drzwi mówię im co i
jak. Nathan powiedział, że weźmie kanapę w salonie i będzie stał
na czatach, Liv bierze jedną sypialnię na górę, a ja i Are drugą.
Ponieważ nasza sypialnia jest większa, Max powiedział, że bierze
podłogę. Wiem jednak, ze dzięki temu będzie miał mnie na oku,
gdybym chciała uciec. I nie dziwię mu się. Na jego miejscu
zrobiłabym to samo.
Dochodzi
noc. Okazało się, że kanalizacja jeszcze działa i na tyle na ile
pozwalała lecąca z prysznica woda, wszyscy się umyli. Potem
przebrali w prowizoryczne pidżamy i poszli spać. Are zasnął przed
chwilą z psem w nogach. Ja wyszłam właśnie z łazienki. Wzięłam
prysznic ostatnia.
Wchodzę
do pokoju i widzę śpiącego Are, rozłożonego na całym łóżku i
Max'a opartego o jego bok, twarzą w stronę drzwi. Ma na sobie tylko
dresy i widzę jego wyrzeźbiony brzuch i mięśnie.
-
Nie jest ci przypadkiem za gorąco? - pytam z półuśmieszkiem.
-
A tobie?
Unosi
brwi. No tak. Mam na sobie krótkie spodenki i koszulkę bez
ramiączek.
-
Zawsze w nocy jest mi gorąco, w jakimkolwiek domu byśmy nie byli i
niezależnie od tego ile by było stopni. To przez to, że śpię z
Are i jemu jest zawsze zimno. Nakrywa się dziesiątkami koców i tym
podobnych. Do tego temperatura jego ciała w nocy jest wysoka, więc
ja czuję się jak w saunie.
Max
cicho się śmieje, by nie zbudzić brata i psa.
Podchodzę
do łóżko i całuję Are w czoło, a Rocky'ego głaszczę po
głowie. Nie ma szansy, bym na takim małym łóżku spała wraz z
Are, więc siadam obok Max'a. Jego siostra wzięła może mniejszy
pokój, ale za to z większym łóżkiem. Chyba dlatego bym nie spała
na nim z jej bratem. Nie przewidziała jednak, że w większym pokoju
z mniejszym łóżkiem, będę się cisnęła z Are zamiast obok jej
brata.
-
Rozumiem, że jutro robisz śniadanie? - pyta Max.
-
Rano pójdę do sklepu i zobaczę co uda mi się przygotować na tym
sprzęcie. Ale tak czy siak, pewnie robię jutro śniadanie.
Znów
się śmieje i mówi:
-
Jak śpicie w domach też śpisz czy czuwasz?
-
To i to.
-
Podzielność uwagi lepsza niż u mojej siostry. Cholera, coraz
bardziej mi się podobasz.
Gdy
to powiedział spojrzałam na niego wielkimi oczami, a on wyglądał
jakby palnął głupstwo. Nie żeby mi się to nie spodobało co
mówił, albo żeby mnie to dziwiło (od kilku dni podejrzewałam, że
moje rosnące uczucia do niego są odwzajemniane) ale zaskoczył mnie
mówiąc o tym tak otwarcie. Wzdycha i wyjaśnia:
-
Nie oszukujmy się. Jest jakby koniec świata, nie wiemy ile jeszcze
przeżyjemy. Jeśli od naszego poznania noszę w sobie jakieś
uczucia to wolę je wyrazić póki oboje żyjemy. W pełni. I wiem,
że ty też coś do mnie czujesz, więc po co dalej udawać? Żyjmy
pełnią życia, cieszmy się chwilą i niczego nie żałujmy. Nie
mówię, że mamy od razu zacząć uprawiać seks czy się pobrać,
ale cholera, jeśli nie zrobię tego zanim umrę, to chyba
zmartwychwstanę by samemu sobie przywalić.
Unoszę
brew, a on nagle mnie całuje. Wolno, namiętnie, jakby czekał na
mój ruch. Dopiero po chwili reaguję i odpowiadam mu tym samym, a
nasz pocałunek przeradza się jakby był naszym ostatnim. Oby nie,
bo to uczucie jest zajebiste.
Kiedy
się od siebie odrywamy i łapiemy oddech mówię:
-
Dobrze, że zrobiłeś to przed śmiercią. Inaczej sama bym ci
przywaliła.
Znów
się śmieje, całuje w czubek głowy i otacza ramieniem. I tak
zasypiamy.
W środę piąta i ostatnia część :)
xoxox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz