poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Nancy / 3

- Siema ludzie – Ian przywitał się ze swoimi znajomymi, którzy siedzieli już przy ognisku i przedstawił mnie – to jest Nancy.
- Cześć – powiedziałam, a jego znajomi zaczęli mi się po kolei przedstawiać.
- Cześć. Jestem Cassie – niska, czerwonowłosa dziewczyna. Miała duże, błękitne oczy i długie, kręcone włosy.
- Ja jestem Jared – młody klon Timberlake'a.
- Honey – rude włosy i figura anorektyczki – ładna jesteś.
- Nawet o tym nie myśl – rzucił Ian – jest moja.
Stałam jak ogłupiała, kiedy cała reszta chichotała.
- Honey jest biseksualna, a ty Ian masz dziewczynę.
- Już nie – Ian uśmiechnął się szeroko i wzniósł toast, co było dla mnie lekkim zdziwieniem.
Gdy po jakimś czasie rozłożyliśmy namiot poszliśmy się kąpać. Jezioro było duże, czyste i nawet płytkie (ale tylko z brzegu, potem była jakby wielka dziura i trzeba było uważać). Gdy siedziałam na pomoście ktoś do mnie podpłynął i ochlapał. Dochodził późny wieczór, a wszyscy prawie poszli spać. Więc to był Ian.
- Wskakujesz? - Spytał.
- Nie, jestem śpiąca szczerze mówiąc, więc chyba pójdę się położyć. Dobranoc – wstałam, ale on dopadł mnie na brzegu.
- Nie uciekaj jeszcze - powiedział dotykając moich włosów.
- Jesteś chyba trochę pijany, co? - Pokręcił głową, a ja się zaśmiałam. Sama byłam lekko wstawiona, ale nie aż tak – chodź, zaprowadzę cię do twojego namiotu.
- Lubię cię Nancy, wiesz?
Bełkotał jak pokręcony.
- Ja ciebie też.
Położyłam go w jego namiocie, zdjęłam buty i nakryłam lekko kocem.
- Nancy – zaczął siadając – możemy chwilę pogadać? - Spojrzałam na niego spode łba - nie jestem pijany, serio.
Zapięłam więc zamek i usiadłam wygodniej obok niego, pod kocem.
- Pewnie uważasz mnie za dupka, bo uderzyłem Carmen. Ale ona zasłużyła. Nie znasz jej.
- Ian – przerwałam mu – nie obchodzi mnie to. Tak, byłam trochę zaskoczona twoim zachowaniem, ale to wasze sprawy. Nie moje. I nie chcę się w nie wtrącać.
Uśmiechnął się i powiedział:
- Masz naprawdę ładne oczy.
- Powinnam już iść. Oboje trochę dziś wypiliśmy i coś czuję, że nie może się to dobrze skończyć.
Ian mnie nie puścił, tylko pocałował. Mocno, wolno i namiętnie. Nie mogłam się od niego oderwać. Poddałam się tej magii. Wiedziałam, że nie powinniśmy tego robić, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Nagle leżał na mnie i muskał palcami mój brzuch, jadąc coraz wyżej. Nie przeszkadzało mi to, poddałam się całkowicie i nie myślałam o tym by przestać. Nagle, nawet nie wiem kiedy byliśmy tylko w samej bieliźnie. Potem jedyne co pamiętam to to jak Ian zakładał prezerwatywę, nasze nagie ciała łączące się w jedność i sen.

Obudziłam się rano i zaczęłam się rozglądać. Nie byłam w swoim namiocie i nie byłam sama. Nagle sobie uzmysłowiłam co my zrobiliśmy poprzedniej nocy. Nie żeby mi się to nie spodobało, ale tak nie wypada! Cholera! Dobrze, że to nie pierwszy raz, bo tego bym żałowała. Nie żebym się w Nowym Jorku się puszczała, ale chłopaka miałam.
Ian jeszcze spał. Szybko się ubrałam i wyszłam. Spakowałam swoje rzeczy, namiot zostawiłam. Składanie go zrobiłoby duży hałas, a chciałam stamtąd uciec. Nie byłam dumna z tego, że ostatniej nocy poszliśmy do łóżka i nie wiem jak bym zareagowała, gdybym go zobaczyła dziś.
Wyszłam na drogę i stopem dojechałam do Winnipeg, a potem autobusem do domu ciotki.
- Cześć – powiedziała, gdy minęłam ją w korytarzu - a ty co tak wcześnie?
Wzruszyłam ramionami, minęłam ją i zamknęłam się w pokoju. Napisałam do Destiny długiego SMS z prośbą o radę, po czym poszłam się wykąpać z nadzieją zmycia wstydu.
Gdy wyszłam spod przyrznica poszłam się ubrać. Ciągle myślałam o ostatniej nocy. Nie żeby nie było fajnie, ale teraz czuję się jak dziwka. Cioci wciąż nie było, więc zrobiłam sobie jakieś porządne śniadanie i usiadłam do stołu w kuchni. Nie miałam nawet ochoty oglądać telewizji. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, a tam stał nie kto inny jak Ian. Wszedł do wnętrza mieszkania, był trochę wkurzony. Zamknął drzwi kopniakiem, oparł się o ścianę obok i włożył ręce do kieszeni. Czekał.
- Co ty tu robisz? - Spytałam pierwsza.
- Chyba musimy porozmawiać – uniósł brwi, po czym zapytał – czemu tak szybko uciekłaś?
- Posłuchaj to co wczoraj się zdarzyło to...
- Tylko nie mów mi, że to wakacyjny wybryk, zaliczyłaś mnie i nara. Okey, może byliśmy trochę wypici, ale to było szczere, nawet jeśli nieodpowiedzialne. Nie chcę tego tak kończy... w ogóle nie chcę tego kończyć. Znajomości z tobą i...
- I co? Ja też nie, ale jak ty to sobie wyobrażasz? - Spojrzał na mnie pytająco, więc wyjaśniłam – okey, masz rację co do wczoraj. Ja też tak uważam, ale przecież gdy skończą się wakacje, wracam do nowego Jorku.
Staliśmy przez chwilę w ciszy, aż Ian podszedł do mnie i mocno mnie pocałował. Niechętnie się od niego odsunęłam, otworzyłam drzwi i powiedziałam:
- Powinieneś już iść. Przepraszam.
Wyszedł nie spojrzawszy się za siebie. Trzasnęłam drzwiami i z płaczem rzuciłam się na łóżko w moim pokoju, potem zasnęłam.
Kiedy się obudziłam był wieczór. Zeszłam do kuchni, gdzie siedziała ciotka z jakąś kobietą. Pamiętam ją z dzieciństwa, to przyjaciółka cioci.
- Dobry wieczór – przywitałam się z kobietą i oznajmiłam cioci – idę się przejść.
- Tylko się ogarnij wpierw, wyglądasz jakbyś dopiero co wstała.

- Bo tak jest – zmusiłam się na uśmiechu i poszłam do łazienki.



Następna (i ostatnia) część w środę. W święta zaczynam zabierać się za kolejną książkę, ponieważ mam wenę i wgl, w dodatku będę miała sporo wolnego, więc niedługo kolejna długa opowieść :)

1 komentarz:

  1. Tak szybko koniec? :( no, ale czekam z niecierpliwością na dłuższą opowieść :>

    OdpowiedzUsuń