- Trzymaj się od
mojej dziuni z daleka – mówi do Alex'a.
- Ale ja nie zadają
się z Melisą – odpowiada chłopak i wstaje.
- Mówię o Amber.
- Skończyłam z
tobą – też wstaję.
- Amber, kotku...
proszę cię, wybacz mi. Nie chciałem..
- Chyba jesteś
śmieszny! Nigdy w życiu, nie chcę cię znać. Lepiej zajmij się
swoim dzieckiem.
Carlos denerwuje
się na te słowa i odparowuje:
- Ona przynajmniej
będzie miała dziecko. Z tobą to by to było niemożliwe!
- Dupek! -
Wrzeszczę mu w twarz najgłośniej jak potrafię.
Wyciąga scyzoryk i
zaczyna we mnie mierzyć.
- Uważaj ze
słowami maleńka.
Tak jak on nie lubi
słowa dupek, ja nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie maleńka. Odbieram
mu więc scyzoryk, powalam na kolana, odwracam tyłem do siebie i
przykładam ostrze do szyi mówiąc:
- To lepiej ty
uważaj ze słowami. I trzymaj się ode mnie z daleka. Zrozumiano?
Puszczam go i straż
zabiera mnie stamtąd do izolatki. Nie przeczę. Potrzebuję kilku
godzin spokoju. Nie wiem co się ze mną dzieje. Staję się tak
groźna, że nawet Carlos się mnie boi. Nie wiem czym to jest
spowodowane i nie potrafię tego zatrzymać. Ale domyślam się
jednego. Szykuje się wielkie i bardzo niebezpieczne deja vu.
W pewnym momencie
wchodzi jakiś mężczyzna. Nie rozpoznaję twarzy, ale głos ma
jakiś znajomy.
- Amber, prawda? -
Wyciąga rękę, ale ja nie podaję mu swojej – cześć. Jestem
Arnold. Psycholog.
- Po co pana
przysłali? Nie mam ochoty na zbędne pogaduszki.
- To w takim razie
ja będę mówił, a ty będziesz słuchać. Właściwie to jestem tu
po to by przekazać ci złe wieści.
- Niech zgadnę –
wchodzę mu w słowo – Melisa dostanie coś jak urlop macierzyński?
- Skąd wiesz? -
Pyta zdejmując z nosa okulary.
- Chyba zapomnieli
panu powiedzieć, że przechodzę deja vu. Ale nie trzeba być mną
by to wiedzieć. Wystarcz być kobietą.
Drzwi się
otwierają ukazując strażnika, co oznacza, że czas na mnie.
- Na mnie pora. Z
grzeczności powiedziałabym, że miło było pana poznać –
uśmiecha się – ale nie jestem grzeczna.
Mijam go i wracam
do swojego sektora. Dziewczyny siedziały na łóżkach. Nie chcę z
nimi rozmawiać, więc nakrywam na głowę kołdrę i po chwili
zasnęłam.
Ranek następnego
dnia. Jestem zła, wykończona i smutna. Nie pociesza mnie nawet
fakt, że Melisa wychodzi. Siadam na łóżku i rozglądam się. Jest
pusto, co znaczy, że wszyscy poszli na śniadanie. Podchodzi do mnie
Amber i rzuca mi czarny kombinezon.
- Cześć śpiochu
– mówi – ktoś chce z tobą gadać.
- Czerny
kombinezon? - Unoszę brwi – niech zgadnę. Risa?
Amber kiwa głową,
życzy mi powodzenia i odchodzi. Ubieram się i po piętnastu
minutach jestem pod drzwiami szefowej. Kiedy wchodziłam strażnik
życzył mi bezgłośne powodzenia.
- Chciała się
pani ze mną widzieć – mówię, gdy stoję przed jej bukiem.
Nie boję się jej
i jestem tutaj chyba jedyną osobą.
Odwraca się na
krześle i ukazuje swoją bezlitosną twarz. Białe włosy zawsze
spięte w koka. Zamiast garniturka, skórzane, obcisłe ciuchy. Nie
wiem co ona chce udowodnić. Na pewno nie to, że jest seksowna i
młoda.
- Tak – odpowiada
wreszcie – słyszałam, że ostatnio dziwnie się zachowujesz.
- No i co – unosi
brew – dziwi się pani? W tym zakichanym szpitalu traktuje nas pani
jak przestępców.
- Uspokój się.
Nie chciałam się zbytnio nad tym rozczulać. Mam nadzieję, że
twoje zachowanie się poprawi, bo...
- Bo co? Bo będę
niezdolna do pracy i przywalę komuś łopatą? - Przerwałam jej.
- Nie. Pójdziesz
do więzienia.
- Nie zastraszy
mnie pani.
- Nie straszę.
Ostrzegam – odwróciłam się by iść, kiedy jej ostatnie słowa
mnie zamurowały – a i jeszcze jedno. Twoja mama nie żyje.
- Co? - Odwracam
się – jak to?
- Miała wypadek
samochodowy.
Wypadam stamtąd
jak strzała, potrącając po drodze strażnika dwa razy większego
ode mnie. Biegnę na boisko. Są tam dziewczyny i parę innych osób.
Wchodzę w środek i stoję. Nie wiem co robić, nie mogę wydusić
słowa. Upadam na kolana i zaczynam płakać. Tak po prostu. Alex
jest jedyną osobą, która ratuje mnie z opresji. Bierze mnie na
ręce i zanosi na dach. Siedzę wtulona w niego i płaczę. Śmierć
mamy mnie dotknęła. Była mi ostatnią osobą.
kolejna część w poniedziałek. Ktoś to czyta wgl? : )
Oczywiscie ze tak ;-) niecierpliwością czekam na następne części :P
OdpowiedzUsuńJa czytam :)
OdpowiedzUsuńI jestem po prostu oczarowana.
Oczywiscie, ze czytamy ;) jak zwykle swietne opowiadanie :)
UsuńCzytamy oczywiście! :)
OdpowiedzUsuńDodaj kolejną ;>
OdpowiedzUsuń