sobota, 8 marca 2014

Zabójcze deja vu #3

- Trzymaj się od mojej dziuni z daleka – mówi do Alex'a.
- Ale ja nie zadają się z Melisą – odpowiada chłopak i wstaje.
- Mówię o Amber.
- Skończyłam z tobą – też wstaję.
- Amber, kotku... proszę cię, wybacz mi. Nie chciałem..
- Chyba jesteś śmieszny! Nigdy w życiu, nie chcę cię znać. Lepiej zajmij się swoim dzieckiem.
Carlos denerwuje się na te słowa i odparowuje:
- Ona przynajmniej będzie miała dziecko. Z tobą to by to było niemożliwe!
- Dupek! - Wrzeszczę mu w twarz najgłośniej jak potrafię.
Wyciąga scyzoryk i zaczyna we mnie mierzyć.
- Uważaj ze słowami maleńka.
Tak jak on nie lubi słowa dupek, ja nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie maleńka. Odbieram mu więc scyzoryk, powalam na kolana, odwracam tyłem do siebie i przykładam ostrze do szyi mówiąc:
- To lepiej ty uważaj ze słowami. I trzymaj się ode mnie z daleka. Zrozumiano?
Puszczam go i straż zabiera mnie stamtąd do izolatki. Nie przeczę. Potrzebuję kilku godzin spokoju. Nie wiem co się ze mną dzieje. Staję się tak groźna, że nawet Carlos się mnie boi. Nie wiem czym to jest spowodowane i nie potrafię tego zatrzymać. Ale domyślam się jednego. Szykuje się wielkie i bardzo niebezpieczne deja vu.
W pewnym momencie wchodzi jakiś mężczyzna. Nie rozpoznaję twarzy, ale głos ma jakiś znajomy.
- Amber, prawda? - Wyciąga rękę, ale ja nie podaję mu swojej – cześć. Jestem Arnold. Psycholog.
- Po co pana przysłali? Nie mam ochoty na zbędne pogaduszki.
- To w takim razie ja będę mówił, a ty będziesz słuchać. Właściwie to jestem tu po to by przekazać ci złe wieści.
- Niech zgadnę – wchodzę mu w słowo – Melisa dostanie coś jak urlop macierzyński?
- Skąd wiesz? - Pyta zdejmując z nosa okulary.
- Chyba zapomnieli panu powiedzieć, że przechodzę deja vu. Ale nie trzeba być mną by to wiedzieć. Wystarcz być kobietą.
Drzwi się otwierają ukazując strażnika, co oznacza, że czas na mnie.
- Na mnie pora. Z grzeczności powiedziałabym, że miło było pana poznać – uśmiecha się – ale nie jestem grzeczna.
Mijam go i wracam do swojego sektora. Dziewczyny siedziały na łóżkach. Nie chcę z nimi rozmawiać, więc nakrywam na głowę kołdrę i po chwili zasnęłam.

Ranek następnego dnia. Jestem zła, wykończona i smutna. Nie pociesza mnie nawet fakt, że Melisa wychodzi. Siadam na łóżku i rozglądam się. Jest pusto, co znaczy, że wszyscy poszli na śniadanie. Podchodzi do mnie Amber i rzuca mi czarny kombinezon.
- Cześć śpiochu – mówi – ktoś chce z tobą gadać.
- Czerny kombinezon? - Unoszę brwi – niech zgadnę. Risa?
Amber kiwa głową, życzy mi powodzenia i odchodzi. Ubieram się i po piętnastu minutach jestem pod drzwiami szefowej. Kiedy wchodziłam strażnik życzył mi bezgłośne powodzenia.
- Chciała się pani ze mną widzieć – mówię, gdy stoję przed jej bukiem.
Nie boję się jej i jestem tutaj chyba jedyną osobą.
Odwraca się na krześle i ukazuje swoją bezlitosną twarz. Białe włosy zawsze spięte w koka. Zamiast garniturka, skórzane, obcisłe ciuchy. Nie wiem co ona chce udowodnić. Na pewno nie to, że jest seksowna i młoda.
- Tak – odpowiada wreszcie – słyszałam, że ostatnio dziwnie się zachowujesz.
- No i co – unosi brew – dziwi się pani? W tym zakichanym szpitalu traktuje nas pani jak przestępców.
- Uspokój się. Nie chciałam się zbytnio nad tym rozczulać. Mam nadzieję, że twoje zachowanie się poprawi, bo...
- Bo co? Bo będę niezdolna do pracy i przywalę komuś łopatą? - Przerwałam jej.
- Nie. Pójdziesz do więzienia.
- Nie zastraszy mnie pani.
- Nie straszę. Ostrzegam – odwróciłam się by iść, kiedy jej ostatnie słowa mnie zamurowały – a i jeszcze jedno. Twoja mama nie żyje.
- Co? - Odwracam się – jak to?
- Miała wypadek samochodowy.

Wypadam stamtąd jak strzała, potrącając po drodze strażnika dwa razy większego ode mnie. Biegnę na boisko. Są tam dziewczyny i parę innych osób. Wchodzę w środek i stoję. Nie wiem co robić, nie mogę wydusić słowa. Upadam na kolana i zaczynam płakać. Tak po prostu. Alex jest jedyną osobą, która ratuje mnie z opresji. Bierze mnie na ręce i zanosi na dach. Siedzę wtulona w niego i płaczę. Śmierć mamy mnie dotknęła. Była mi ostatnią osobą.



kolejna część w poniedziałek. Ktoś to czyta wgl? : )  

5 komentarzy:

  1. Oczywiscie ze tak ;-) niecierpliwością czekam na następne części :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytam :)
    I jestem po prostu oczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze czytamy ;) jak zwykle swietne opowiadanie :)

      Usuń
  3. Czytamy oczywiście! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaj kolejną ;>

    OdpowiedzUsuń